Sekielscy znów na medal. Od Franciszka

Papież Franciszek, który ogłosił zero tolerancji dla pedofilii w Kościele, mógłby nagrodzić braci Sekielskich za drążenie prawdy o pedofilach w Kościele. Najpierw w dokumencie „Tylko nie mów nikomu”, a teraz w „Zabawie w chowanego”. Film, „odpalony” w sieci 16 maja i sfinansowany ze zbiórki publicznej, już pierwszego dnia miał grubo ponad milionów widzów.

Sekielscy znów zmusili kościelne młyny, żeby ruszyły z miejsca. Prymas Polak wydał specjalne oświadczenie. Kuria biskupia w Kaliszu wydała swoje. Odezwała się też od razu Prokuratura Krajowa. Nie czas teraz na szczegółowe analizy. Czas na gratulacje dla dokumentalistów, że nie odpuścili drążenia tematu krzywdy i reakcji na krzywdę, mechanizmu kościelnej omerty, zmowy milczenia przerywanego zwykle dopiero wtedy, gdy nie ma już innego wyjścia.

Należą im się także gratulacje, że mimo wątpliwości, o których sami mówią, czy pokazywać film dziś, w czasach pandemii i głębokim wyborczym kryzysie politycznym, kiedy ludzie martwią się o siebie, swoje rodziny, przyszłość dzieci i ojczyzny. Postanowili jednak dłużej nie czekać z prezentacją swojego dzieła publiczności. Bo kiedy, jeśli nie teraz? Jeśli nie oni, to kto? Do drążenia tego tematu nie ma wielu chętnych, zwłaszcza gdy władze kościelne i państwowe mówią jednym głosem, że poza katolicyzmem nie ma moralności, jest tylko nihilizm, bez Kościoła nie ma zdrowego państwa i społeczeństwa. No i bum! Sekielscy sprawdzają, jak te wzniosłe frazy mają się do rzeczywistości.

Film ogląda się z takim samym bólem i gniewem jak poprzedni. Bo nie jest tak, że ból i gniew w tej sprawie powszednieją. Za każdym kolejnym przypadkiem rozpala się od nowa. Jak mogli to robić dzieciom i ich rodzinom? Jak mogli potem wdziewać kapłańskie szaty i głosić kazania? Jak mogli koledzy tych księży i ich przełożeni zasłaniać oczy i uszy, mataczyć i kłamać, grać na przeczekanie, rozmywać odpowiedzialność, używając kruczków prawnych? Niestety, mogli. A biskup, który umył ręce, nadal chodzi z pastorałem i błogosławi, jakby nigdy nic. Jakby nie poczuwał się do winy za stwarzanie krzywdzicielowi w sutannie kolejnych możliwości krzywdzenia dzieci. Tych dzieci. W Pleszewie i Kaliszu.

Z każdym milionem odsłon filmu w internecie ból i gniew będą się roznosić po Polsce. Ale będą też ataki i protesty pod dyżurnym hasłem, że Kościół znów jest atakowany, a autorzy tu i tu popełnili błąd, a tak naprawdę to robią na ludzkim dramacie politykę. Myślę, że Sekielscy są na to przygotowani i poradzą sobie. A „jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą”.