Chwila radości: marszałek Grodzki

Chwila radości i ulgi. Kandydat demokratów na marszałka Senatu po wygranym głosowaniu podniósł obie dłonie w geście triumfu i wyjaśnił, że triumfu demokracji, a nie tylko opozycji.

Tak, demokracja we wtorek przemówiła: Sejm dla PiS z przystawkami, Senat dla opozycji demokratycznej. W Senacie to teraz większość, „zjednoczona prawica” to opozycja. W politycznej historii 30-lecia to moment niezwykły, bezprecedensowy, optymistyczny.

Trzymamy marszałka Grodzkiego za słowo, że odczaruje Senat, zdejmie z niego klątwę wyższej maszynki do przepuszczania legislacji uderzających w konstytucyjne gwarancje rządów prawa w naszym kraju. Dlatego polski parlamentaryzm nie zapamięta dobrze byłego marszałka Karczewskiego.

Czy uda się zachować Senat w rękach demokratów na czele z prof. Grodzkim? PiS na pewno się nie pogodzi z tym nowym i niekorzystnym dla ludzi prezesa Kaczyńskiego układem politycznym. Ale sprawa nie jest przesądzona w żadną stronę, a demokraci są na razie skonsolidowani. Rozumieją, że wisi nad nimi klątwa Kałuży. Senat marszałka Grodzkiego ma szansę choć trochę zracjonalizować debatę parlamentarną.

Zwycięstwo Tomasza Grodzkiego cieszy, za to bulwersuje sejmowa przemowa marszałka seniora Macierewicza. Była polemiką z, szczerze czy na użytek wyborczy, pojednawczym tonem przemówienia prezydenta. Która z tych mów jest manifestem wyborczym pisowskiej kampanii prezydenckiej?

Kontrola – owszem, wciąż zagrożona – demokratów nad Senatem ma wielkie znaczenie psychologiczne dla ich elektoratów. Wreszcie sukces, realna władza w państwie, które miało być wyłącznie pisowskie. Sądząc po przemówieniu prezydenta, obóz obecnej władzy zmienia taktykę, wyciąga z wyborczej skrzyni owcze skóry. To stary chwyt, w nowej sytuacji potrzeba nowych pomysłów. PiS czuje na plecach oddech nie tylko skrajnej prawicy, ale też zresetowanej lewicy. I w Sejmie będzie to widać.

Prezydent Duda publicznie przywitał siedzącego w galerii sejmowej Aleksandra Kwaśniewskiego (czy prezydenci Wałęsa i Komorowski byli zaproszeni?). Przypomniał premiera Mazowieckiego. Przekazał posłom, nie tylko pisowskim, znak pokoju. Fajnie, ale niewiarygodnie: Konstytucja!