Tokarczuk: prawdziwa radość i duma

Nigdy nie traćmy nadziei, że może być lepiej. To czwarty „polski” Nobel za mojego dorosłego życia. Miłosz, Wałęsa, Szymborska, a teraz Olga Tokarczuk. Dwóch Polaków, dwie Polki, idealna równowaga.

Wszyscy w niezgodzie z nacjonalizmem, totalizmem, zamykaniem ludzi w klatce agresywnych ideologii. Wszyscy w sporze z siłami zła, które usiłują zniszczyć świat otwarty na urodę i bogactwo różnorodności ludzkiej kultury i zredukować go do jednej cywilizacji, filozofii, religii.

W obozie obecnej władzy, którą też kusi takie spłaszczenie, trwa zarządzenie kryzysem. Pisowscy dygnitarze „cieszą się” i gratulują. Minister kultury obiecuje, że „doczyta” książki noblistki. Nie wiadomo, czy to znów drwina, czy opamiętanie. Jednocześnie prorządowe media już zaczynają Tokarczuk piętnować jako pisarkę utalentowaną, ale „antypolską”.

Bo przecież twórczość Tokarczuk to zaprzeczenie polityki kulturalnej „zjednoczonej prawicy”, która spłaszcza, co tylko może, w dążeniu do narodowo-katolickiego, odgórnego, państwowego ujednolicania na siłę wielości i różnorodności w kulturze, społeczeństwie, polityce.

Nie tylko to. Obecna władza gotowa jest piętnować swych przeciwników jako „wrogów Polski”. Na ich czarną listę wpisali nawet temat walki o ocalenie naszej planety przed skutkami globalnego ocieplenia. A nadchodząca ekologiczna katastrofa to także temat Olgi Tokarczuk. Podobnie jak feminizm i fascynacja innością, ekscentrycznością, ,,bizarnością” i wszelkimi ,,księgami Jakubowymi”. „Lewacka” zgroza dla rządzącej w Polsce prawicy.
,
Nobel dla Tokarczuk, pisarki młodej,w pełni sił twórczych, więc z przyszłością, to oczywiście jej osobisty sukces artystyczny. Ale także pierwszy od czterech lat pozytywny komunikat dotyczący wizerunku Polski na scenie międzynarodowej. Z tej decyzji możemy czerpać prawdziwą, a nie propagandową radość i dumę.

Dzięki Oldze Tokarczuk Polska zameldowała się w obozie humanistycznego uniwersalizmu, zerwała maskę przyprawianą jej przez naszych prawicowych izolacjonistów.