Abp Ryś: Jak trzeba, niech będzie manifestacja pod kurią

Na czwartek 10 października planowana jest manifestacja katolików pod kurią krakowską, siedzibą abp. Marka Jędraszewskiego. Pod hasłem „Odzyskajmy nasz Kościół”, w proteście przeciwko mowie nienawiści i wykluczaniu. Organizatorzy piszą, że są katolikami i że coraz rzadziej słyszą w kościołach „posłanie Jezusa”.

Tak się złożyło, że to zdarzenie zbiega się z publikacją na stronie katolickiej „Więzi” streszczenia rozmowy jej redaktora naczelnego Zbigniewa Nosowskiego z abp. Grzegorzem Rysiem. To podczas niej padły powyższe słowa hierarchy. Nie odnosiły się naturalnie do planowanej manifestacji i nie były jej aprobatą.

Rozmowa warta jest odnotowania. Nie była na kolanach, choć była rozmową katolika z katolikiem. Abp Ryś starał się być ewangeliczny, tylko że nie brzmiało to przekonująco w obecnej sytuacji, kiedy część katolików uważa, że obecny przekaz Kościoła jest sprzeczny z przesłaniem Kazania na Górze i Ośmiu Błogosławieństw („błogosławieni pokój czyniący”).

W tym sensie rozmowa pokazuje, dlaczego chrześcijański głos katolickich biskupów w Polsce jest tak słabo słyszalny, a „umiarkowani” hierarchowie ulegają marginalizacji. Ich głos nie brzmi tak mocno jak tych wiernych, którzy mają kłopot z milczeniem Kościoła instytucjonalnego na temat spraw, które ich gorszą.

Bulwersuje ich upolitycznienie episkopatu po linii „zjednoczonej prawicy”, niezdolność do szczerej rozmowy o stosunkach Kościoła rzymskokatolickiego z państwem pod zarządem PiS, wykręcanie kota ogonem w sprawie współodpowiedzialności części biskupów za rozmywanie kryzysu pedofilskiego w Kościele, ataki na ruch kobiecy i na osoby LGBT, domagające się równych praw w demokratycznym państwie.

Abp Ryś zaznaczył, że bardziej interesuje go kryzys wiary niż kryzys Kościoła. Tymczasem wielu katolików w Polsce uważa, że kryzys wiary ma związek z kryzysem Kościoła, którego przejawami są wymienione wyżej groźne dla jego wiarygodności tendencje. A ponieważ Kościół rzymskokatolicki w Polsce jest dzisiaj jednym z głównych tematów debaty publicznej, zaś jego działania mają wpływ na życie nie tylko katolików, milczenie hierarchów jest społecznym grzechem zaniechania.

Abp Ryś nie chciał komentować osławionej frazy abp. Jędraszewskiego o „tęczowej zarazie”, bo „żaden z biskupów nie jest większym grzesznikiem niż on”. Nie odniósł się konkretnie do bulwersujących tematów. Dodał, że dwa razy nie zgodził się jako rządca diecezji na czytanie z ambon na jej terenie listów episkopatu. Nie podał, których.

Na pytanie Nosowskiego, czy taka postawa abp. Rysia nie jest wymówką dla innych biskupów, znów odpowiedział unikiem, że wziął wyjaśnienia Jędraszewskiego za „dobrą monetę”. Jak to mają rozumieć katolicy szykujący się do protestu pod kurią krakowską?