Czas barbarzyńców

Kpią z opozycji, a więc i ze znacznej części społeczeństwa, która na nią głosuje. Aroganccy, krzykliwi, agresywni, niezdolni do rzeczowej rozmowy i powiedzenia prawdy, jeśli ta prawda może im zagrażać w kampanii.

Wtedy kryją się za sloganami: „nie znam sprawy; nie mam informacji, nie mam wiedzy na ten temat”. Tak wygląda po czterech latach obóz władzy w oczach większości obywateli Polski, którzy w 2015 r. na „zjednoczoną prawicę” nie głosowali lub na wybory nie poszli.

Oczywiście, w oczach wyborców PiS wygląda to całkiem inaczej. Żelazny elektorat Kaczyńskiego i Ziobry wszystko wypiera, wszystko wybacza, bije brawo, żąda więcej. Im więcej afer i wpadek, tym silniejsze trwanie w odmowie.

Być może sprawa p. Banasia coś tu zmieni. Może w końcu oczy się otworzą, drgną sumienia. Przecież w pisowskim elektoracie są też ludzie normalni, zdolni do rozróżniania dobra od zła, prawdy od fałszu i manipulacji. Ale na razie ani jeden poseł czy senator PiS, ani jedna posłanka, ani jeden dygnitarz obecnej władzy nie powiedział publicznie, że tak dalej być nie może.

W polskim parlamencie nie zdarzyło się dotąd to co w brytyjskim, gdzie grupa konserwatystów opuściła partię w proteście przeciwko słowom i czynom obecnego premiera z jej ramienia Borisa Johnsona, który należąc do brytyjskiej elity, usiłuje grać rolę obrońcy ludzi przed elitami i parlamentem.

I oto czytam wywiad z prof. Marcinem Królem na stronie Wiadomo.co pt. „Rośnie pokolenie analfabetów moralnych”. Król zaznacza, że nie gardzi prostym człowiekiem, sam mieszka na wsi, zna wielu jej mieszkańców. Ale dostrzega zmianę. Ambicje społeczne kończą się na osiągnięciu statusu finansowego dającego święty spokój. Reszta – zaangażowanie w sprawy publiczne, partycypacja w świecie kultury – traci na znaczeniu. Ten proces zaczął się przed ponownym dojściem PiS do władzy, ale pod jego rządami przyspieszył.

„Co pewien czas cywilizacje padały pod naciskiem barbarzyńców, którzy przyjeżdżali z zewnątrz. Teraz jest inaczej. Ci barbarzyńcy są wśród nas i z nas i niszczą nas od wewnątrz”.

Nie mamy w Polsce wielu prawdziwych konserwatystów pokroju prof. Króla. Konserwatystami lubią się nazywać zwyczajni prawicowcy z wąsikiem à la Dmowski i miniaturką polskiej flagi w klapie. Prawdziwi konserwatyści walczą z barbarzyństwem.