Co obraża „Boga i wierzących”?

Po wygranej PiS w eurowyborach humory w episkopacie się wyraźnie poprawiły. Rzecznik konferencji biskupów skrytykował bluźnierczą obrazę uczuć religijnych, do jakiej jego zdaniem doszło podczas sobotniego marszu równości w Warszawie, który pobił rekord frekwencji.

Do krytyki przyłączył się Jarosław Gowin, czyli obóz obecnej „dobrej zmiany”. Władza polityczna wsparła kościelną, nie dostrzegając absurdalności swych zarzutów.

Wymowa komunikatu rzecznika nie jest jasna. Nie wiadomo, czy odnosi się on do całego marszu, czy do nabożeństwa Wolnego Kościoła Reformowanego. O tym Kościele wcześniej nie słyszałem, nie odnalazłem go też w urzędowym wykazie związków wyznaniowych zarejestrowanych w RP. Ale grupy konfesyjne nie muszą się rejestrować, jeśli nie zależy im na osobowości prawnej, a ich działanie nie narusza prawa. Nawet jeśli to jakiś happening, zarzuty o „bluźnierstwo” brzmią groteskowo.

Ważniejsze, że brzmią obłudnie. Używając języka rzecznika episkopatu, „obrazą Boga i ludzi wierzących” należałoby nazwać nie mniej lub bardziej udany happening, tylko pedofilię w Kościele i system chronienia księży krzywdzicieli w nim wypracowany i działający prawdopodobnie do dzisiaj.

Pod koniec maja aresztowano księdza pedofila, proboszcza pewnej dolnośląskiej parafii. Jego przypadek jest podręcznikowym przykładem tego przestępczego mechanizmu. Był szczególnie aktywny już w latach 80., przenoszono go z parafii do parafii. Kiedy sprawa trafiła do mediów, posypała się lawina świadectw osób przez niego krzywdzonych.

Na zmowie milczenia wokół przestępstw seksualnych w Kościele nie kończy się lista rzeczy, które w oczach wielu wierzących i niewierzących są obrazą Boga i Kościoła. Niemal codziennie można w internecie przeczytać pomyje wylewane przez ludzi określających się jako katolicy na osoby LGBT, na kobiety domagające się prawa do bezpiecznej i legalnej aborcji. Wśród ofiar tej przemocy werbalnej są osoby wierzące i praktykujące.

A co z sojuszem ołtarza z tronem? Ostentacyjnym fraternizowaniem się władzy kościelnej z państwową? Tak, wiemy, że te uwagi zamiast mobilizować Kościół do oczyszczenia się ze zła, mobilizują do ataku przeciwko wszelkiego rodzaju „sygnalistom”. Społeczności, w których działa ksiądz pedofil, gdy zło wyjdzie na jaw, częściej skupiają się wokół niego niż wokół jego ofiar i ich bliskich. Ofiary są wykluczane z lokalnej wspólnoty, ksiądz drapieżca chodzi w glorii atakowanego przez wrogów Kościoła.

Te zachowania społeczne są dobrze znane socjologom. Kościół i prawica nie wahają się z nich korzystać pod hasłami mobilizującymi emocje. Tylko co to ma wspólnego z Dekalogiem? Warto się nad tym zastanowić, szczególnie w dniu, w którym Kościół obchodzi święto zesłania Ducha Świętego.