Sprawa Lisińskiego nie przekreśla sprawy komisji śledczej

Nic się nie zmienia. Walka z pedofilią w Kościele jest nadal słuszna i potrzebna. Nie należy ulegać defetyzmowi, o który chodzi prawicy kościelnej i politycznej.

Trzeba nadal pracować nad powołaniem niezależnej od władz kościelnych i politycznych komisji w sprawie ujawnienia rzeczywistej skali przestępstw seksualnych na dzieciach i nieletnich, systemu zmowy milczenia, za którą ukrywali się przestępcy, przygotować wnioski.

Nawet jeśli w obecnym układzie sił politycznych na taką komisję nie ma szans. Na razie najbardziej obiecująco zapowiada się projekt komisji, nad którym pracują prawnicy i eksperci zaproszeni przez fundację Nie lękajcie się. Powinni pracować nadal. Osoby skrzywdzone nadal powinny zdobywać się na odwagę opowiedzenia swych historii tym, do których mają zaufanie.

Prędzej czy później układ sił się zmieni, odpowiedni projekt powinien być wtedy od razu zgłoszony do parlamentu. Taką drogą poszło wiele krajów i to jest właściwa droga. Na systemowy problem musi być systemowa odpowiedź z poparciem większości poselskiej i senatorskiej.

Nie szkodzi, że po wyborach do Parlamentu Europejskiego sprawa pedofilii zeszła na plan dalszy. I że biskupi, którzy powinni oddać się do dyspozycji papieża, tego nie uczynili i czują się z tym świetnie. A nawet, jak abp Głódź, odbijają piłkę, korzystając z „waginalnego” incydentu podczas niedawnego marszu równości w Gdańsku.

Sprawa pedofilii w Kościele wróci podczas wizyty w Polsce abp. Scicluny. Z jakim efektem, zależy między innymi od mediów, ale przede wszystkim od tego, czy sami zwykli wstrząśnięci Polacy katolicy nie odpuszczą.