Jaśniej nie można: Jan Paweł II przeciw antysemityzmowi
A co jeśli święty Jan Paweł II patrzy na dzieci okładające kijami kukłę Żyda w Pruchniku? Słucha kazania bp. Jeża z długim antysemickim cytatem? Ból i wstyd. Bo tak ukochany przez rodaków katolików papież z Polski miał do powiedzenia o antysemityzmie ważne rzeczy, których dziś w Polsce i Kościele mało kto słucha.
Może najbardziej jasno postawił sprawę w jerozolimskim przemówieniu do naczelnych rabinów Izraela podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej w jubileuszowym roku 2000.
„Osobiście zawsze pragnąłem, by uważano mnie za jednego z tych, którzy po obu stronach dążą do przezwyciężenia starych uprzedzeń oraz do coraz powszechniejszego i pełniejszego uznania wspólnego duchowego dziedzictwa żydów i chrześcijan. Powtarzam to, co powiedziałem podczas wizyty, jaką złożyłem rzymskiej wspólnocie żydowskiej, mianowicie że my chrześcijanie uważamy żydowskie dziedzictwo religijne za nieodłączną część naszej własnej wiary: »jesteście naszymi starszymi braćmi« (por. przemówienie w rzymskiej synagodze, 13 kwietnia 1986 r., n. 4; »L’Osservatore Romano«, wyd. polskie, n. 4/1986, s. 25). Mamy nadzieję, że naród żydowski dostrzeże, iż Kościół zdecydowanie potępia antysemityzm i wszelkie formy rasizmu jako całkowicie sprzeczne z zasadami chrześcijaństwa. Musimy razem pracować, aby zbudować przyszłość, w której nie będzie już antyjudaizmu między chrześcijanami ani postaw antychrześcijańskich wśród żydów.
Wiele nas łączy. Bardzo wiele możemy wspólnie uczynić dla pokoju i sprawiedliwości, aby zbudować świat bardziej ludzki i braterski. Niech Pan nieba i ziemi wprowadzi nas w nową, owocną epokę wzajemnego szacunku i współpracy dla dobra wszystkich! Dziękuję”.
Jaśniej nie można. „Kościół zdecydowanie potępia antysemityzm i wszelkie formy rasizmu jako całkowicie sprzeczne z zasadami chrześcijaństwa”.
Nie można dziś być katolikiem, członkiem Kościoła, i ignorować jego nauczania o antysemityzmie jako antychrześcijańskiej formie rasizmu. Nie można? Przecież ciągle widzimy i słyszymy, że można. I czynią to ludzie deklarujący się jako katolicy, a w Polsce dodatkowo jako czciciele świętego Karola Wojtyły.
Papież apelował, aby budować przyszłość, w której nie będzie ani „antyjudaizmu między chrześcijanami, ani postaw antychrześcijańskich wśród Żydów”. Piszę „Żydów” dużą literą, bo tak wolą moi żydowscy znajomi.
Towarzyszyłem jako korespondent „Polityki” tej pielgrzymce Jana Pawła II do Ziemi Świętej. To było 19 lat temu i pięć lat przed jego śmiercią.
Obserwowałem, jak ciepło i z jaką nadzieją witali papieża tamtejsi Żydzi i Arabowie, wśród nich palestyńscy chrześcijanie. Naturalnie były też niechętne tej wizycie mniejszości w obu tych wielkich społecznościach, ale wtedy nie nadawały tonu.
Mogło się wydawać, że nadchodzi czas spełnienia marzeń o „świecie bardziej ludzkim i braterskim” i „epoce wzajemnego szacunku i współpracy dla dobra wszystkich”. Dziś mało komu wydaje się, że to możliwe. Dominuje wrażenie, że świat wypadł z zawiasów i wkracza w epokę zderzenia narodów i cywilizacji.
Antysemityzm i rasizm nakładają maski patriotyzmu i obrony cywilizacji chrześcijańskiej, aby żerować na ludzkich lękach i na ludzkiej niewiedzy dla swych celów politycznych.
Po ludzku biorąc, to porażka papieża Wojtyły i Kościoła, któremu tak długo przewodził. Ale także liderów politycznych świata zachodniego, arabskiego i izraelskiej prawicy. I wszystkich ludzi dobrej woli, wierzących i niewierzących. Nie odbiera to jednak sensu temu marzeniu i nie zwalnia z obowiązku działania w jego duchu.
Komentarze
„A co, jeśli święty Jan Paweł II patrzy na dzieci okładające kijami kukłę Żyda w Pruchniku?”
Myśli Pan, że te słowa mogą zrobić wrażenie na suwerenie, jeśli nie robią wrażenia na klerze.
Gdyby telewizja w kółko nie powtarzała tego słynnego „Niech Bóg zstąpi…” to i tego nikt by nie pamiętał oczywiście poza Panem czy Leszkiem Kołakowskim itd..Większość upaćkałaby tego papieża w „kremówkach” przy dźwiękach „Barki”. Pamiętam te pielgrzymki kiedy tłum wrzeszczał cały czas jak na stadionie „Brawo Papież” czy coś w tym stylu nie dając Mu dojść do słowa. Z Jego nauk nic, zaprawdę powiadam wam nic nie zostało, bo nic do suwerena z nich nie dotarło, a teraz każdy może od Rydzyka do Pana swoją wersję Papieża przekazywać dalej, bo Papieża już nie ma i nie zaprotestuje.
Ciekawostką jest dla mnie jak to się stało, że na swojego sekretarza JPII wziął Dziwisza, który (pomijając jego publiczne wystąpienia, gdzie nie widać żadnego pozytywnego wpływu przez tyle lat nauk JPII) po prostu jest bardzo słaby intelektualnie.
Nie zadziała.
Po pierwsze, sprawcy musieliby w sobie dostrzec antysemitów. A przecież bp. Jeż „tylko bronił prześladowanego Kościoła”, a dzieci w Pruchniku „tylko przywracali tradycję”. I przynajmniej bp. Jeż bardzo wyraźnie pokazywał, że etykietki antysemity wolałby uniknąć, ale skoro takie są — jego zdaniem — fakty…
Po drugie, jak duchowni często narzekają, że chodzą do kościołów na msze, a nie słuchają wskazać księży, to sami nie są lepsi*. Polemik z Janem Pawłem II w kościołach nie słyszałem, ale już pouczenia dla papieża Franciszka, że broniąc uchodźców wskazuje, iż nie rozumie islamskiego zagrożenia, to już owszem. Jana Pawła też się da tak „załatwić”.
—
* O sprzecznościach z oficjalnym nauczaniem Kościoła to już nawet nie wspominam, bo w końcu mogli czegoś nie dosłyszeć w seminarium…
Witoldzie:
> Gdyby telewizja w kółko nie powtarzała tego słynnego „Niech Bóg zstąpi…” to i tego nikt by nie pamiętał
Dużo osób pamięta, choć ogólnie zgadzam się, że słysząc o papieżu, więcej widzę zachwytów nad własnym udziałem w pielgrzymkach niż jego nauczania. Ale cóż, każdy pamięta tak, jak potrafi. Byli Polacy, którzy czytali encykliki i śledzili każdą papieską homilię. A potem „sprzedawali” tę wiedzę innym. Został więc ślad.
> Ciekawostką jest dla mnie jak to się stało, że na swojego sekretarza JPII wziął Dziwisza
Przerabiam „Sodomę” Martela. I autor, jak jest bardzo niechętny Dziwiszowi, tak przyznaje, że okazuje się on bardzo miłym człowiekiem i ulega jego urokowi w spotkaniu osobistym. Nie miałem okazji spotkać osobiście, poza jedną mszą, której przewodził, ale ogólne wrażenia mam bardzo podobne.
Problem w tym, że niewielu z licznych mas ludu wyborczego pamięta, czyta, rozumie pisma, homilie nawet najmądrzejszych ludzi kultury, ale kazania najbliższego plebana są często wyrocznią.
Jego interpretacje ciągle jeszcze objaśniają świat Polski parafialnej.
Taka codzienna czy cotygodniowa propagandowa pralnia wydaje zgniłe owoce.
—————————
Który polski „duchowny” słyszy słowa Franciszka – papieża:
(…)
Św. Łukasz mówi, że tłumy „szukały Go” (Łk 4, 42) i „szły z Nim” (Łk 14, 25), „napierały na Niego”, „otaczały Go” (por. Łk 8, 42-45) i „zbierały się, aby Go słuchać”(Łk 5, 15). To podążanie ludzi wykracza poza jakiekolwiek rachuby, jest podążaniem bez stawiania warunków, pełnym uczucia. Kontrastuje z małostkowością uczniów, których stosunek do ludu graniczy z okrucieństwem, gdy sugerują Panu, aby ich odprawił, żeby poszukali sobie czegoś do jedzenia. Tutaj – jak sądzę – rozpoczął się klerykalizm: w tym dążeniu do zapewnienia sobie pożywienia i wygody, nie dbając o ludzi. Pan miażdżąco skrytykował tę pokusę.
Odpowiedź Jezusa brzmiała: „Wy dajcie im jeść!” (Mk 6, 37),
„Zajmijcie się ludem!„.
A nie swoją wygodą, pospolitą przyjemnością, dążeniem do władzy…
Kościół polski brnie w obronę pedofilów w sutannach, w antysemityzm. Jeszcze parę lat temu Rydzyk był uważany za skrajność jako prymityw suflujący antysemityzm i jakieś chore tezy o ginięciu narodu polskiego, przygarniający jakichś świrów i TW. Dziś jest de facto głową polskiego Kościoła. JPII z jakichś pokrętnych powodów pochwalał to, co robi Rydzyk, a krytykował np. „Tygodnik Powszechny”. To są też fakty: i o tutejszym Kościele, i o JPII. Taki Kościół i taki „naród polski” – ten od kukły Judasza – nikomu nie jest potrzebny i lepiej by było, gdyby wymarł, bo inaczej to się nie zmieni. Może uda się wychować nowe pokolenia inaczej, ale nadzieja słaba. A politycznie, kraj o wielkości i sile gospodarczej Polski, idący na konfrontację z sąsiadami… toż to krwawy absurd i samobójstwo rozszerzone.
Najwyraźniej, znaczna część kleru jest zdania iż wiernym, a zwłaszcza tym uboższym duchem, trudno odróżnić symbol od jego ucieleśnienia wobec czego okładają kijami Judasza zamiast okładać 30 srebrników (to nie powinno dziwić nikogo, kto się z ciemnotą polskiego kleru zetknął).
Za okładaniem kijami kukły Judasza kryją sie podobne w gruncie rzeczy motywy jak za okładaniem narodu zarzutami antysemityzmu przez skądinąnd światłe podobno umysły.
Jan Paweł II, podobnie jak Chrystus potrafił nawet w zbrodnarzach widzieć ludzi. Skoro zadufane w swojej nieomylności kler i środowiska intelektualne nie posiadły tej wyjątkowej umiejętności, czegoż wymagać od reszty społeczeństwa.
Do zabrania głosu skłoniło mnie uczestnictwo w obrzędzie chrztu dziecka urodzonego poza Polską.
Jestem zdruzgotany poziomem wypowiedzi księdza w czasie mszy i samej ceremonii. Średniowiecze to szczyt intelektualizmu. Nie dziwię się więc obrzędom oglądanym w Pruchniku. Jestem skłonny wierzyć części mieszkańców, którzy Judasza nie traktowali jako Żyda, a zdrajcę Chrystusa. Może nawet rodaka.
A tak nieco marginesie, czy Pan Redaktor, lub ktoś zna wyniki sondaży/badania, ilu rodaków nie traktuje Maryi i Chrystusa za Żydów? Z obserwacji własnych mniemam, że może to być procent znaczący.
„A co, jeśli święty Jan Paweł II patrzy na dzieci okładające kijami kukłę Żyda w Pruchniku?”
Biblia, o której Jezus powiedział, że zawiera prawdę, wyklucza taką możliwość (Jana 17:17).
@dezerter83
A co, jesli swiety Jan Pawel II patrzy jak dzieci okladaja kijami kukle Zyda …
Biblia wyklucza taka mozliwosc.
Cos mi sie wydaje dezerterze, ze ktos ci mocno przylozyl biblia po lepetynie za mlodu bo do tej pory ciezko ci sie pozbietac. Znam z polecenia dobrego psychiatre w Warszawie na Mokotowie ze specjalizacja w obledach o podlozu religijnym. Troche drogi ( bierze 150zl za godzinna sesje) ale z gwarancja przejscia na agnostycyzm po trzech wizytach. Podaje adres: Kazimierzowska 13 m 6 trzecie pietro ( bez windy).
Trzymam kciuki
Aborygen
@wojtekpoznan
Czy przyzwoici ludzie powinni jeszcze podawac reke bp Jezowi? Nie, bo kole.
alamakotalive:
Mi się ten bity Judasz bardziej kojarzy z topieniem Marzanny niż z antysemityzmem. Owszem, to że „nabrał żydowskich rysów” to antysemityzm; tyle że z przeszłości. Owszem, ja się zgodzę, że to zepsuło tę tradycję, sprawiając iż należy się jej wstydzić i odrzucać, a nie kultywować. Zresztą sam fakt fizycznej agresji, odgrywania jakiejs egzekucji sprzed stuleci, też powinien wywoływać wstyd… Ale jednak, zapewne to nie było decydujące dla uczestników. Decydujący był symbol odrzucenia zła, odrodzenia się przed nadchodzącymi świętami — co jest symbolem dość uniwersalnym.
gsj:
Rozumiem, że „średniowiecze to szczyt intelektualizmu” było ironią. A ja bym jednak prosił o więcej zrozumienia dla ludzi średniowiecza. Kwitła wtedy filozofia, byli świetni poeci, czy architekci. Średniowiecze też było intelektualne.
Że był też „ciemny lud”, czasem na tronach i w katedrach, który wierzył w byle fałszywkę i dał się pociągnąć do pogromów? Ano był. Ja bym prosił o wskazanie jednej epoki, kiedy go nie było. Tak już się rozkłada inteligencja, umiejętność samodzielnego myślenia, niezależność czy instynkty stadne w homo sapiens, że tacy ludzie zawsze się znajdą. Jeśli jesteśmy jakoś świetlejsi czy moralniejsi, jako społeczeństwo, to zawdzięczamy wszystkim staraniom ludziom, przez stulecia, a nie własnej wyjątkowości. Zawdzięczamy także myślicielom i artystom średniowiecza.
PAK4
„Byli Polacy, którzy czytali encykliki i śledzili każdą papieską homilię.”
Oczywiście, ale to była elita, jakby to słowo źle nie brzmiało i w większości pewnie słabo wierząca.
Mam na koniec pewną anegdotę z życia wziętą. Moja teściowa – osoba mądra, bardzo wierząca i czytająca masowo książki, mieszkająca w małej miejscowości prenumerowała „Gościa Niedzielnego”. Zaskoczyło mnie, że był zawsze ładnie z boku odkładany i nawet pobieżnie nieczytany. Doszło więc do tego, że to ja człowiek wątpliwej wiary brałłem je do ręki i czytałem, bo nie mogę spokojnie przejść jak pod ręką mam coś do czytania. Pisma te jednak takich ludzi jak ja jeszcze bardziej zniechęcają do Kościoła..
Facit. Mam wrażenie, że całą literaturą chrześcijańską w tym prasą, czy jak w tym przypadku encyklikami papieskimi bardziej interesują się ludzie typu prof. Hartmanna niż głębokowierzący chrześcijanie.
Aborygen
29 kwietnia o godz. 5:41
„Znam z polecenia dobrego psychiatre w Warszawie na Mokotowie…”
Ja także pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
@Witold:
Znam i wierzących, którzy czytają.
Problem polega na tym, że wielu ludzi traktuje to naskórkowo. Mam nawet wrażenie, że im hałaśliwsza jest czyjaś wiara (albo hobby, albo ideologia…) tym bardziej naskórkowa. Tym bardziej jest to przelotne zauroczenie, którym się afiszuje by wypełnić duchową i emocjonalną pustkę, którą się roztacza wokół.
Hałaśliwy wierzący, to nie znaczy więc głęboko wierzący.
Aborygen
29 kwietnia o godz. 5:41
Znam z polecenia dobrego psychiatre w Warszawie na Mokotowie ze specjalizacja w obledach o podlozu religijnym. Troche drogi ( bierze 150zl za godzinna sesje)
Jeżeli tyle bierze w Warszawie to jest tani. 150 zł za 50 minut to standard w tak zwanej Polsce prowincjonalnej 😉
Obawiam się, że Gospodarz serwuje nam opowieść z cyklu: „Dobry car i źli bojarzy”.
Wojtyła to aktor z dużą charyzmą. Potrafił uwodzić tłumy. Nie wykluczam, że nawet wierzył w to, co mówił.
Tyle, że praktyka pokazuje to, co pokazuje.
Ciemnogrodzcy biskupi z jego nadania. Zachwyt i pochwały dla Radia Maryja.
Ryba psuje się od głowy. Niemal każdego dnia ekscesy ekscelencji i eminencji pokazują, że król jest nagi.
@ gsj 28 kwietnia o godz. 20:50
Najświętsza Maryja Panna Królowa Polski. Czy wyobrażasz sobie, że Polacy wybraliby Żydówkę na swoją królową?! Albo tolerowaliby Żyda jej syna?! Twoje pytanie uważam wobec tego za w sposób oczywisty bezprzedmiotowe. Co zresztą potwierdzają od lat moje rozmowy na ten temat z osobami uważającymi się za głęboko wierzących katolików. Najbardziej podobają mi się odpowiedzi w stylu: „to panie Żydki nam na złość wymyślili że ona była Żydówką”
@ Adam Szostkiewicz
Panie Adamie,
bardzo sobie Pana cenię. Zawsze z dużą uwagą i zainteresowaniem czytam Pana opinie w „Polityce”, słucham Pana komentarzy w TVN24, bardzo się cieszę, kiedy jest Pan gościem „Loży prasowej”.
Tym bardziej, jeśli mogę, chcę odnieść się do Pana dwóch wypowiedzi we wczorajszym wydaniu tej ostatniej.
Zgadzam się – jak zwykle zresztą – ze wszystkim, co Pan mówił, między innymi o antysemityzmie i nauce JPII. Jedna tylko rzecz – w dwóch momentach powiedział Pan coś, co mogło być odebrane jako nie do końca jasny stosunek do modlitwy i Ducha Świętego.
Wiem, że Pan żartował.
Ale wydaje mi się, że szczególnie w obecnej sytuacji polityczno-społecznej w Polsce, przy aktualnym poziomie antagonizmów, nawet w żartach być może nie warto pewnych kwestii poruszać. To trochę tak, jakby w telewizji rządowej jakiś redaktor podżartowywał sobie z homoseksualistów czy uchodźców. Oczywiście dowcipnie, w delikatny sposób, tak, ale jednak.
To wierzę oczywiste, ale tak jak katechizm kościoła katolickiego nakazuje nam wobec m.in. osób homoseksualnych „postawę szacunku i delikatności” (za „Walczyć i kochać”, Anselm Grun), tak też myślę, że wypada nam taką samą postawę demonstrować w stosunku do wartości chrześcijańskich, m.in. modlitwy, wiary w działanie Ducha Świętego itp.
Pana słowa wczoraj zaskoczyły mnie, ale wierzę, że to zwykłe nieporozumienie. Bo to, za co najbardziej Pana szanuję, to właśnie Pana wszechstronność i klasa. I tym bardziej już nie mogę się doczekać Pana następnych opinii.
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz bardzo dziękuję za Pana pracę. Sobie i wszystkim innym odbiorcom publicystyki szczerze życzę jak najwięcej takich dziennikarzy, jak Pan.
Piotr
@jak jest zima
Dziękuję. To była reakcja na słowa innego lożowicza, że lepiej by nas leczył ktokolwiek niż nikt. Kontekstem była dyskusja o tzw. ustawie maturalnej pozwalającej zastąpić nauczyciela kimkolwiek. Poza tym modlitwa w intencji powrotu do zdrowia to u osoby wierzącej rzecz możliwa i praktykowana. Żart nie dotyczył modlitwy ani Ducha Świętego, tylko obrony rzeczy nie do obrony.
@jagoda
niczego nie serwuję, cytuję ważne słowa JP2 w ważnej sprawie. Nie można całego jego pontyfikatu oceniać wyłącznie w perspektywie kryzysu pedofilskiego, a i tu sprawa nie jest tak jednoznacznie negatywna, o czym pisałem niedawno w Gazecie Wyborczej: http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,24647832,w-obrazie-jana-pawla-ii-nie-tylko-wierzacych-i-nie-tylko.html
Słowa, słowa, a w praktyce ciche przyzwolenie na „bij Żyda”… – to już nużące.
Dzisiaj kościół w Polsce i piskopat nie mają, u myślących, żadnego autorytetu, a religia państwowa w praktycznym wydaniu zadręcza kolejne młode generacje…
—————————————-
Inflacja słów… i zakłamanie…
e.g.
”
Drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie,
(…)
Deklaracja Soborowa wskazuje przede wszystkim na wielość i różnorodność powiązań, jakie zachodzą między Kościołem a religia mojżeszową i narodem żydowskim. Z żadną inną religią Kościół nie pozostaje w tak bliskiej relacji ani z żadnym innym narodem nie łączą go tak ścisłe więzy, „Kościół Chrystusowy – piszą Ojcowie Soborowi w Deklaracji – uznaje, że początki jego wiary i wybrania znajdują się według Bożej tajemnicy zbawienia już u Patriarchów, Mojżesza i Proroków” („Nostra aetate” n. 4). Dlatego to Jan Paweł II, który po św. Piotrze jako pierwszy z Jego Następców odwiedził synagogę, przemawiając w synagodze rzymskiej 13 kwietnia 1986 r. mógł zwrócić się do Żydów jako do „naszych starszych braci” w wierze.
Kościół zakorzeniony jest w narodzie żydowskim i w wierze Żydów przede wszystkim przez fakt, że Jezus Chrystus wedle ciała wywodzi się z tego narodu. To centralne historiozbawcze wydarzenie było od samego początku zamierzone przez Boga w Jego odwiecznym planie zbawienia. Temu też narodowi Bóg objawił Swe Imię i z nim zawarł swoje przymierze. Wybranie 10 było nie tylko wyjątkowym przywilejem, ale także wielkim zobowiązaniem do wiary i wierności Jedynemu Bogu aż do świadectwa cierpienia, a nierzadko także i śmierci. Temu ludowi Bóg powierzył szczególną misję jednoczenia wszystkich w prawdziwej wierze w Jednego Boga i w oczekiwaniu Mesjasza, Zbawiciela. Gdy nadeszła pełnia czasu. Odwieczne Słowo Boga» Jednorodzony Syn Ojca przyjął ciało z Maryi Dziewicy. córki narodu żydowskiego. Zapowiadany przez proroków i oczekiwany przez swój lud. Jezus Chrystus narodził się w Betlejem, jako „syn Dawida, syn Abrahama” (Mt l, l). Z narodu żydowskiego wywodzą się też „Apostołowie, stanowiący fundament i kolumny Kościoła, oraz bardzo wielu spośród pierwszych uczniów, którzy głosili świętą Ewangelię Chrystusową.
(…)
Z narodem żydowskim łączą nas Polaków szczególne więzy i to już od pierwszych stuleci naszych dziejów. Polska stała się dla wielu Żydów drugą Ojczyzną. Większość Żydów, żyjących obecnie na świecie, wywodzi się z terenów dawnej i obecnej Rzeczypospolitej. Niestety, ta właśnie ziemia stała się w naszym stuleciu grobem dla kilku milionów Żydów, Nie z naszej woli, ani nie z naszej ręki. Oto co niedawno temu – 26 września br. – mówił Ojciec Święty o naszej wspólnej historii. „Jest jeden jeszcze naród jeden lud szczególny: lud Patriarchów, Mojżesza i Proroków, dziedzictwo wiary Abrahama… Ten naród żył z nami przez pokolenia ramię w ramię na tej samej ziemi, która stała się jakby nową ojczyzną jego rozproszenia. Temu narodowi żądano Straszliwą śmierć w milionach synów i córek. Naprzód napiętnowano ich szczególnym piętnem. Potem zepchnięto do getta w osobnych dzielnicach. Potem wywożono do komór gazowych zadając śmierć – tylko za to, że byli dziećmi tego narodu. Mordercy czynili to na naszej ziemi – może po to, aby ją zhańbić. Nie można zhańbić ziemi śmiercią niewinnych ofiar. Przez taką śmierć ziemia staje się świętą relikwią.”
(…)
Mimo tak licznych heroiczny przykłaów pomocy ze strony chrześcijan Polaków byli i tacy, którzy pozostali obojętni na tę niepojętą tragedię. Szczególnie bolejemy nad tym spośród katolików, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do śmierci Żydów. Pozostaną oni na zawsze wyrzytem sumienia także w wymiarze społecznym. Choćby tylko jeden chrześcijanin mógł pomóc, a nie podał pomocnej ręki Żydowi w czsie zagrożenia lub przyczynił się do jego śmierci, każe to nam prosić nasze Siostry i naszych Braci Żydow o przebaczenie. (…) Wyrażamy także szczere ubolewanie z powodu wszystkich wypadków antysemityzmu, które kiedykolwiek lub przez kogokolwiek na polskiej ziemi zostały dokonane. Czynimy to w głębokim przeświadczeniu, że wszelkie przjawy antysemityzmu są niezgodne z duchem Ewangelii (…)”
(Konferencja Plenarna Eposkopatu Polski: List pasterski z okazji 25 rocznicy ogłoszenia soborowej Deklaracji „Nostra aetate”, na niedzielę 20 stycznia 1991 r.).
————————–
To jak to jest z tym słowem papieży, episkopatu, duchem świętym…?
@demi
jest doktryna i jest praktyka. Verba docent, exempla trahunt. Niestety.
Adam Szostkiewicz
29 kwietnia o godz. 14:52
… jest gorzej.
dzisiejszy katolik tradycjonalista – wojujący przeciwnik Vaticanum II mówi wprost i wyraźnie:
‚Wystarczy tylko przeczytać Ewangelie by zrozumieć, że ten, kto jak Apostołowie jest „świadkiem Chrystusa” musi nieustraszenie głosić i bronić nauczanych przez Chrystusa prawd Objawienia i jednocześnie wszystkie innowiercze odrzucać jako fałszywe. Nie ma żadnej „drogi” wiodącej do zbawienia i osobistej świętości jak tylko przez Jezusa Chrystusa i Jego Kościół.’
——————
Dla nich – a oni chca nadawać dzisiaj ton taktycznie pyuszczajac dym – „nienawidź grzechu; kochaj grzesznika” – nie ma miejsca na żaden dialog międzyreligijny.
Bowiem wszystkie inne religie są fałszywe.
Tylko katolicyzm przedsoborowy jest prawdziwy.
I jest to jedyna na świecie religia prowadzi do zbawienia.
Chore… faszyzm też był chory…
———————
I to się nie zmieni…
@PAK4
Moje nawiązanie do średniowiecza, jest wręcz za jego apoteozę, jeśli porównać z tym, co jako „ciemny lud”, uczestnik ceremonii, usłyszałem od współcześnie wyszkolonego pasterza owieczek.
@dino77
To pytanie z mojej strony, można potraktować jako prowokacyjne. Ale, jestem naprawdę ciekaw wyników takich badań. Ja kieruję się intuicją i ograniczonymi kontaktami, z nie całkiem „ciemnym ludem”.
P.S. Jestem po lekturze obydwu książek Y.N. Harari, a czasami sięgam Dennetta: From bacteria … .
@ Jagoda
Aborygen
29 kwietnia o godz. 5:41
… moja pani psychiatra (29) bierze aż 250 zeta od godziny lekcyjnej (45′), ale po chorobie ani śladu – znalazłem sens w życiu i nań apetyt…
@gsj:
Jestem po trzech Hararich, więc zastanawiam się, którego ominąłeś 😀
Ale, ostrzegam, to bardzo pop-intelektualista, czasem błyskotliwy, ale głównie powierzchowny i pobieżny. Na dyskusję przy grillu z sąsiadem to może w sam raz, ale raczej nie więcej. Poza tym pogoda mało grillowa.
@dada
Zawsze bylem zdania, ze dobry psychiatra to polowa sukcesu w zyciu. Ciesze sie niewymownie z panskiego tryskajacego optymizmem wpisu jak tez i z tego, ze chcial sie pan sie z nami podzielic tak bardzo radosna wiadomoscia na temat swojego zdrowia psychicznego. Teraz chodzi o to, zeby dezerter wzial z pana przyklad I podjal w szybkim terminie stosowna terapie dla wlasnego dobra i dobra nas wszystkich.
Aborygen
30 kwietnia o godz. 10:11
… czuję się zaszczycony tym responsem, ale nie powiem i nieco zawiedziony, bo tak sobie uroiłem, że i pan zapytasz chociaż gdzie tak dobrze leczą duszę i ciało, a może nawet i zmienisz swojego dobroczyńcę… ręczę za przyjemność… pani stawia jeden warunek: absolutnie szczera współpraca i zaangażowanie, o sprawnych akcesoriach nie wspominam, bo to przecież oczywiste, poza tym byłby wstyd…
Dyskrecja zapewniona… i zapomnialem dodać, że pierwszą konsultację – pewnie dla zachęty – ta wybitna i sensualna doktorka daje darmo!
———————–
sensualis łac. zdolny do odczuwania (dla tych, którzy zapomnieli łacinę).
Aborygen
„Żeby dezerter wziął z Pana przykład”
Dziękuję za życzliwe słowa. Zamierzam jednak brać nadal przykład ze znanego Cieśli z Nazaretu.
O nim też napisano:
„Kiedy o tym wszystkim usłyszeli jego krewni, poszli, żeby go zabrać, bo mówili: „Stracił rozum”(Marka 3:21).
@Jagoda
29 kwietnia o godz. 10:03
Zagdzam się z Twoją tezą.
Za czyjego pontyfikatu zaczęło hulać Radio Maryja?
Kto wypromował obecny ePiSkopat na dostojeństwa?
Powiedzieć można wiele i pragnę wierzyć, że JPII był uczciwy w swoich deklaracjach ale…Cuchnący odór nacjonalizmu (byle z katolickim podkładem) jest mile widziany w kościelnej kruchcie.
Ja nawet to rozumiem: nie ma co rozeźlać klientów a wartości? One już od dawien dawna pełnią równie fasadową rolę co fabuła w oldschoolowym pornosie. Liczy się efekt a fakty są jasne: Kościół po 1989r zgromadził olbrzymi majątek i nie jest to jak wskazuje przykład Nycz-tałer, jego ostatnie słowo w tej kwestii.
Nie podążajcie za dobrami doczesnymi albowiem wszystko to jest marność.
PAK4
29 kwietnia o godz. 6:38
Mnie też. Tym niemniej, ale topieniu Marzanny ksiądz, było nie było reprezentujący Chrystusa, nie patronuje i na tym własnie polega różnica.
@gsj 28 kwietnia, 20:50
Miałam podobne doświadczenie uczestnicząc we mszy dla dzieci przyjmujących pierwszą komunię. Duszpasterz traktował je jak czterolatki. Zadał im między innymi pytanie: “Gdzie się wypieka chleb?”. Chórek odpowiedział: “W piekarni!” Ośmiolatki mogą na tego rodzaju pytania, przy takiej okazji, odpowiadać przez grzeczność. Jako nastolatki mogą już patrzeć na takich księży z politowaniem.
PAK4 29 kwietnia, 6:38
Obawiam się, że pojęcie zła zlało się w głowach dzieci z etnicznymi cechami Żyda, które karykaturalnie przedstawiała kukła Judasza. W dodatku te okrzyki “za odszkodowania!” Dzieci zostały emocjonalnie zaangażowane w antysemityzm i niektóre z nich w wieku dorosłym nie uwolnią się z tego uprzedzenia.
@PAK4
Mam Sapiens i Deus. Czyta się miło. Sądzę, iż podawane tam fakty nie są zmyślone.
To z całą pewnością nie Dennett.
Mam nieodparte wrażenie, że postawy antychrześcijańskie, tak jak i antypolskie są głęboko uwarunkowane polityką. W zasadzie wiele prowokacyjnych i negatywnych stereotypów o chrześcijanach, Polakach oraz samym kościele katolickim datuje się z czasów stalinowskich i były one prezentowane szeroko przez czynniki polityczne zarówno w ZSRR, jak i na Zachodzie z wielką szkodą dla Polaków i kościoła katolickiego w Polsce. Lekceważenie Polski, Polaków i Kościoła Katolickiego wiąże się z pozycją Polski w polityce międzynarodowej, która od końca XVIII w. jest postrzegana, jako pionek w układzie wzajemnych interesów w Europie i na świecie. Liczą się USA i ZSRR, teraz Rosja, Niemcy, Francja, ale nie Polska. Polska, która wyraża wolę prowadzenia samodzielnej polityki jest uważana wręcz za źródło zagrożenia dla pokoju. Mamy obecnie taki moment w polityce polskiej i reakcje na to są jednoznacznie wrogie. Stąd też oskarżenia o antysemityzm i anty judaizm Polaków dzisiaj, a zwłaszcza w przeszłości nabierają na sile. Papież apelował, aby nie było postaw w przyszłości, on i inni wybitni Polacy uczynili dużo, aby zmienić postawę kościoła i Polaków wobec Żydów, jednak pozytywne efekty tego dzieła nie spotkały się nigdy z zmianą postaw po przeciwnej stronie. Myślę, że za tym kryje się głównie polityka, gdzie Polska jest zinstrumentalizowana i zdominowana, a kościół katolicki w Polsce i na świecie nie jest traktowany poważnie, bowiem nie tyle chrześcijanie, co prawosławni i katolicy dawno stracili na znaczeniu. Liczą się być może protestanci z USA, bo mają oni wpływ na politykę USA.
Adam Szostkiewicz
29 kwietnia o godz. 12:19
Szanowny Panie Redaktorze,
z uwagę przeczytałam tę część artykułu, która jest dla mnie dostępna.
Zaproponował Pan lekturę tego artykułu jako odpowiedź na moją tezę, że serwuje Pan Gościom swojego bloga opowieść o „Dobrym carze i złych bojarach”
Pisze Pan:
Nie oczekujemy litości ani linczu, tylko prawdy
Jan Paweł II bardzo kochał ludzi. Ta miłość obejmowała również lojalnych funkcjonariuszy Kościoła. Niestety, także takich jak legionista Chrystusa, kardynał Law, arcybiskup Juliusz Paetz
Proszę wybaczyć, ale każda matka, matka nawet największego zbrodniarza, kocha swoje dziecko. Czy to znaczy, że opowiada się za czymś co jest dobre dla wspólnoty, w której żyje? I śmiem twierdzić, że kocha bardziej niż Wojtyła „lojalnych funkcjonariuszy Kościoła”. Jej „ślepa miłość” jest miłością bezinteresowną, ona niczego na tym nie zyskuje. W przeciwieństwie do Wojtyły, który dzięki, temu co Pan nazywa „miłością” zyskiwał dyspozycyjnych aparatczyków.
Ciekawe, że jakoś zabrakło Wojtyle „miłości” dla księży rewolucjonistów w trzecim świecie.
Czy naprawdę pochwala Pan tak zwaną „małpią miłość”, miłość bezkrytyczną? Bo przecież taką wykazał się Wojtyła wobec osób, o których Pan pisze.
A co z „miłością” wobec skrzywdzonych?
Kiepskie świadectwo wystawia to moralności Wojtyle.
Skoro mamy oczekiwać prawdy to należy postawić fundamentalne pytanie:
jak „miłość” Wojtyły miała się do deklarowanej „miłości” do Ojczyzny?
Pan doskonale wie w jakiej kondycji gospodarczej, finansowej była Polska w roku 1989. Dlaczego wobec tego ten „kochający” Wojtyła nie powstrzymał grabieży naszego wspólnego majątku przez Krk?
Zgadzam się z Modzelewskim i Stommą, że tak zwana „reprywatyzacja” była złem. Pierwszy po kasę ustawił się Krk, nie zważając na nic. Ciąg dalszy reprywatyzacji został zablokowany, bo należałoby, w ten sam sposób zaspokoić roszczenia żydowskie. Tkwimy w pułapce, w którą władował nas „kochający” Wojtyła.
Często słyszę wołanie o „kościół JPII”, ależ my mamy dokładnie ten kościół. Że Wojtyła coś powiedział, a bo to on jeden? Że napisał coś w encyklikach. Papier wszystko przyjmie.
To, co mamy w tej chwili w Polsce to jest, moim zdaniem, dokładnie taki kościół jakiego chciał Wojtyła.
gsj:
Ech…
Powiem z tego, co mi bliskie, czyli AI i big data. W obu przypadkach Harari wyraźnie bierze za fakty marketingowe wrzutki wielkich firm.
Polecałbym „Artificial unintelligence” pani Broussard i „Broń matematycznej zagłady” Cathy O’Neil. Obie są fachowe. Co prawda z panią O’Neil bym czasem i popolemizował, ale opisuje ona to wszystko, co Harari pomija jako mało wygodne.
Polecałbym też ewentualnie „Świt robotów” Martina Forda. Niezupełnie spójne, ale jednak — zwraca uwagę na rzeczy, które też się Harari, w swoim technooptymizmie, pomija.
@jagoda
To jest długi artykuł w ważnej dla oceny pontyfikatu JP2 sprawie kryzysu pedofilskiego w Kościele. Może pani oczywiście mieć swoje zdanie, lecz zadaniem publicysty jest pokazać całą prawdę, na ile potrafi. Tego długiego pontyfikatu nie da się uczciwie sprowadzić do jednego zdania. Nikt chyba by nie chciał tak być potraktowanym. A Kościół w Polsce rozszedł się z tym pontyfikatem w wielu sprawach i Wojtyła pewno by się tego nie spodziewał. Był ortodoksyjnym tradycjonalistą, ale otwartym na duchowe bogactwo świata i nie godzącym się na mieszanie nacjonalizmu z patriotyzmem.
@kruk
Tu sprawa była, dla prowadzącego mniej skomplikowana. Niemowlę było „nie gramotne”. Tym nie mniej, jestem ciągle pod wrażeniem m.i. egzorcyzmów tego pasterza.
@PAK4
Dzięki za sugestie odnośnie dalszych lektur.
Oczywiście, z wieloma stwierdzeniami Harari bym dyskutował. Ale podane tam np. że informacja z roku 1441 o niezgodności języka edyktu Konstantyna jest chwytem marketingowym.
Osobiście stosuję podział anglosaski na Arts i Science.
Adam Szostkiewicz
1 maja o godz. 16:00
Był ortodoksyjnym tradycjonalistą, ale otwartym na duchowe bogactwo świata i nie godzącym się na mieszanie nacjonalizmu z patriotyzmem.
Ortodoksja stanowi zaprzeczenie otwartości. Przekładanie idei, doktryny ponad różnorodność, bogactwo życia i niepowtarzalność ludzkich losów.
Wojtyła przekładał ideę ponad troskę o los żywego człowieka. Jeżeli kochał, to tylko człowieka wyimaginowanego i tych, którzy mu się podporządkowali.
To on odpowiada za to, że Sobór Watykański II nie dopuścił stosowania antykoncepcji. Skazał miliony ludzi na „watykańską ruletkę”, co tak świetnie opisał D. Lodge w „British Muzeum w posadach drży”. Za zakazem stosowania antykoncepcji stoją tysiące ludzkich dramatów a nawet tragedii.
Wojtyła piętnował i zakazywał używanie prezerwatywy w Afryce dotkniętej AIDS.
Gdzie tu jest miłość do człowieka?
Nie znalazł w sobie cienia miłosierdzia dla ludzi w nowych związkach małżeńskich, proponując wybór: komunia albo seks. Jest to zwyczajne okrucieństwo. Rodzaj psychicznych tortur.
To szyderstwo z ludzkiego nieszczęścia. Unieważnić sakrament małżeństwa można z powodu „braku psychicznej dojrzałości do jego zawarcia”. Czyli niemal każde. Do małżeństwa dojrzewa się w jego trakcie.
Ważniejsze przepisy, reguły od życia człowieka. „Człowiek dla szabatu”, tym się kierował Wojtyła.
Jak to się ma do jego słów: „drogą kościoła jest człowiek”? Który człowiek, jaki człowiek? Najwyraźniej ten, którego sobie Krk wyimaginował.
Wojtyła pięknie deklamował: „Jedni drugich ciężary noście”. Ale nie zająknął się kiedy życie powiedziało Krk: sprawdzam! Swoim milczeniem poparł grabież naszego wspólnego majątku w momencie kiedy gospodarka ledwie dyszała.
W 1997 roku odwiedził Polskę przed wielką powodzią. Koszt tej wizyty, idący w setki tysięcy dolarów, my pokryliśmy. Wojtyła wyasygnował na pomoc dotkniętym kataklizmem Czechom i Polakom po 10 tysięcy dolarów z kasy Watykanu, na którą też się zrzucamy. Łaskawca. „Po owocach ich poznacie”.
O tym jak daleko było Wojtyle do realnego, żywego człowieka świadczy hermetyczny, ezopowy język jego encyklik. Człowiek, który naprawdę rozumie o czym mówi, pisze, potrafi to wyrazić językiem prostym, zrozumiałym dla wszystkich. Jako dziennikarz z pewnością świetnie Pan to rozumie.
Wojtyła z wielkich show, jakimi były jego pielgrzymki, i Wojtyła z encyklik, to dwie różne osoby. Wojtyła aktor, pijarowiec był skuteczny w uwodzeniu tłumów. Wojtyła z encyklik potwierdzał faktyczną drętwotę ortodoksa.
Fakt długotrwałości pontyfikatu jedynie utwierdza w tej opinii. Czas i doświadczenie nie skruszyły zatwardziałości jego serca.
Czym jest jego flirt z radiem Maryja, jak nie przymykaniem oka na mylenie nacjonalizmu z patriotyzmem? „Codziennie dziękuję Bogu, że jest w Polsce takie radio, Radio Maryja”. Tę deklarację można nieustannie usłyszeć na antenie tego radia.
Czy człowiek „bardzo kochający ludzi”, „otwarty na duchowe bogactwo świata” nie kazałby raczej zamknąć ten rozsadnik ksenofobii, rasizmu, nienawiści, pogardy? A że potrafił być bardzo zdecydowany w karaniu, udowodnił wobec zwolenników teologii wyzwolenia.
Do tego skandal z pedofilią.
„Wszelka władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie”. A jaką władzę miał Wojtyła?
Wielu Polaków doznało euforii po tym jak został papieżem. Był to dla nich lek na kompleks niższości: „Nasz Papież”. Większość dopiero wtedy o nim usłyszała.
Odbrązowienie figury „Naszego Papieża” jest nam pilnie potrzebne. Bez tego nie dorośniemy i nie będziemy umieli tworzyć społeczeństwa obywatelskiego. Będziemy wiecznymi niedorostkami tęskniącymi za „dobrym tatusiem”, „rycerzem na białym koniu”.
@jagoda
Wow!!!
@jagoda
Proszę pani, to jest wszystko prawda, ale niecała. Tak jest z ludźmi, którzy zajęli poczesne miejsce w historii. Jako redaktor Tygodnika Powszechnego miałem okazję poznać JP2. moje wspomnienie jest więc zabarwione doświadczeniem osobistym. Staram się jednak zdobyć na obiektywizm. Prócz zarzutów i krytyk, które w zasadzie przyjmuję, dodaję rzeczy dla mnie i dla mojego środowiska pozytywne: rolę JP2 w osłabianiu monopolu PZPR, w Polsce stanu wojennego, w zduszeniu jawnego bezwstydnego antysemityzmu i rasizmu w Kościele instytucjonalnym,w rozbudzeniu w Polakach zainteresowania szerszym światem, a nawet innymi kulturami i religiami, w przełamywaniu, mimo wszystko, pariarchalizmu w stosunku do roli kobiety w Kościele. Co do encyklik, to było ich wiele, a udział osób drugich w ich powstawaniu też zrobił swoje. Niektóre jednak bronią się nawet po wielu latach i są cytowane. Ciekawym źródłem oceny mogą być też próby literackie Wojtyły. Nie są to arcydzieła, ale rzucają jakieś światło na jego osobowość, a Tryptyk rzymski warto zestawić z Traktatem teologicznym Miłosza.
Adam Szostkiewicz
3 maja o godz. 9:28
Przede wszystkim dziękuję za podjęcie dyskusji.
Nie roszczę sobie pretensji do znajomości „całej prawdy”. Usiłuję zwrócić uwagę na wątki nie dość zauważane przez zwolenników „kościoła JPII” ponieważ boję się tego kościoła i zdecydowanie nie chcę go w przestrzeni publicznej.
Sprawę funkcjonowania Krk uważam za kluczową dla przyszłości polskiego społeczeństwa. Dlatego tak ważny jest, moim zdaniem, sposób prezentowania i odbioru figury JPII.
Z pewnością JPII odegrał rolę w polskiej transformacji ustrojowej. Jaką? Ja nie potrafię powiedzieć. Nie potrafię powiedzieć czy istotniejsza była rola JPII czy Gorbaczowa. Nie wiem.
Wiem natomiast, że wystawił bardzo słony rachunek za swoje polityczne usługi.
Mogę się ustosunkowywać, w miarę kompetentnie jak mniemam, do kwestii społecznych, obyczajowych.
I tutaj powtarzam to, co napisałam wcześniej.
Wojtyła zakonserwował to, co z ducha cesarskiego, pomijając to, co boskie, Chrystusowe.
Świetnie ujęła to Zuzanna Radzik:
https://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,1512,zuzanna-radzik-na-wiele-lat-stracilysmy-swoje-prawo-do-kosciola.html
Paweł na początku wychodził z łagodnych pozycji, ale już jego następcy dokręcają śrubę i upominają kobiety, aby wiernie przestrzegały ówczesnych norm. To wpływowe grono wprowadza Kościół w kulturę rzymską, w pełni akceptując jej zasady, i dowozi je nam do dzisiaj, 1900 lat później. Mówimy dziś: „To jest chrześcijaństwo”. Kościół najpierw nabrał bagażu i dzisiaj nie pozwala nam go porzucić. Mówi, że nie należy się dostosowywać do realiów świata, tylko do uniwersalnych wartości, które sam niesie. A przecież to on dostosował się do realiów u samego początku.
Wstrząsające są komentarze pod wywiadem.
Funkcjonariusze krk do zanudzenia krzyczą o „prawie naturalnym”. A jest to po prostu ich zbójeckie prawo.
W ostatniej Loży Prasowej zadeklarował Pan, że jest zwolennikiem obecności kościoła w przestrzeni publicznej. Jakiego kościoła? Jezusa z Nazaretu czy Konstantyna, kultywowanego przez Wojtyłę?
Kościół Cieśli z Nazaretu jest potrzebny i twórczy. Kościół JPII uważam za autorytarny, wsteczny, starotestamentowy.
Widzę różnorodne talenty Wojtyły. Ale z pewnością nie zaliczyłabym do nich „otwartości” i zdolności do „kochania ludzi”.
PS. Z twórczością Wojtyły zapoznałam się w latach 60. Musiałam słuchać „Przed sklepem jubilera”. Później nie mogłam wyjść ze zdumienia, że I. Cywińska zdecydowała się wystawić to „dzieło” w teatrze.
Tryptyk rzymski to już inna półka.
Nie twierdzę, że w Encyklikach nie ma nic cennego. Twierdzę jedynie, że do przekazania tego, czego się samemu doświadczyło, zrozumiało, przeżyło nie potrzeba takiego języka. Język wręcz pokazuje, że autor tego nie przeżył. Trudno zaufać przewodnikowi, który chce prowadzić innych drogą, której sam nie przeszedł. Jest różnica pomiędzy przewodnikiem a drogowskazem.
@jagoda
proszę pani, dyskutujemy tu o postaci historycznej. Trzeba oddzielić nasze emocje, przemyślenia, uprzedzenia, nasze własne poglądy i przekonania od sprawdzianu, którym będzie werdykt przyszłości. Napisałem setki artykułów na temat, jakiego Kościoła bym Polsce życzył, odpowiem krótko: Kościoła ewangelicznego, Kazania na Górze i Ośmiu Błogosławieństw. W swych najlepszych momentach JP2 mówił jego językiem. Niestety, zarówno na prawicy, jak i na lewicy tych momentów już się nie pamięta.
@jagoda
Podzielam większość Pani opinii na temat JPII. Byłem jednym z uczestników na jego wystąpieniach w czasie pielgrzymki do Polski. Wrażenia i pamięć pozostały.
Adam Szostkiewicz
Potrzebny jest nowy Luter. Szczególnie chyba w kk w Polsce. Jestem zażenowany postępowaniem wielu nie tylko zwykłych księży, lecz także hierarchów.
W dość wczesnej młodości byłem ministrantem. Musiałem jednak być dość krytycznym, skoro proboszcz po wygłoszonym kazaniu się z niego tłumaczył (dla mnie).
gsj:
Zapoznałem się z „Sodomą” Martela, który pisze o tym, że Kościół nie stosując kontradyktoryjności, nie ma narzędzi do poradzenia sobie z aferami. Przeszedłem nad uwagą dość pobieżnie, ale w tle czytam Hoopera o Włochach, więc doczytałem, że taki problem — długotrwałe stosowanie trybu inkwizycyjnego w prawie i późne, oraz niepełne wprowadzenie kontradyktoryjności, bardzo źle wpływa na system włoski, sprzyjając „rozgrzeszaniu” winnych (co w jakiejś mierze też równoważy błędne wyroki i niesłuszne skazania, o które w takim systemie łatwiej).
W każdym razie, nie wiem, czy Luter, czy może jakiś prawnik 😀
Adam Szostkiewicz
3 maja o godz. 14:02
W swych najlepszych momentach JP2 mówił jego językiem.
Z akcentem na mówił
gsj
3 maja o godz. 17:12
pozdrawiam 🙂
@jagoda
Słowa mają swoje konsekwencje, nie leceważmy słów.
Adam Szostkiewicz
3 maja o godz. 23:23
to prawda, nie należy lekceważyć słów. Słowa mają ogromną moc sprawczą. Tyle, że słowo słowu nierówne. Żeby miało moc, musi być czymś więcej niż deklamacją.
Ostatecznie:
Mat. 7,16 Poznacie ich po ich owocach.
Owoce widzimy.