Czy minister Gowin potępi nienawiść do historyków Holokaustu?
Grupa polskich nacjonalistów zakłóciła w Paryżu międzynarodową konferencję historyków Zagłady. Jaka z tego korzyść, jakie dobro? Nic, tylko wstyd.
Wiem, jak takie ekscesy demolują naukową debatę. Byłem ich świadkiem w Warszawie podczas spotkania z prof. Zygmuntem Baumanem na jednej z uczelni wyższych. Grupa bojówkarzy, widząc, że ma całą salę przeciwko sobie, po kilku minutach wycofała się.
Ale nie każdy ma stalowe nerwy jak prof. Bauman i odwagę cywilną obecnego na tym spotkaniu Adama Michnika, który stanął natychmiast w obronie filozofa.
W Paryżu obrzucano wyzwiskami polskich badaczy Holokaustu Żydów na terenie naszego kraju. W środowej „Gazecie Wyborczej” jest o tym rozmowa Estery Flieger z prof. Janem Grabowskim. Przerażenie budzą jego słowa, że „takiej nienawiści ludzie nauki w Polsce nie doświadczyli od 1968 r.”.
Inny prelegent, Jacek Leociak, w swoim komentarzu dla „Krytyki Politycznej” dodaje ironicznie, że awanturnicy znajdowali się „pod duchową opieką pewnego księdza katolickiego”, który później mediom prawicowym zdawał relację wypaczającą przebieg wydarzeń tak, by jego wersja mogła w oczach jej odbiorców usprawiedliwiać najazd na konferencję. Za to w świat idą komunikaty.
Mamy więc kolejny przykład, jak bojówkarska prawica pod przewodem człowieka Kościoła usiłuje blokować historyczną prawdę o tragedii Żydów w okupowanej Polsce. I w to graj tym, którzy postrzegają Polskę jako kraj katolików, którzy „wyssali antysemityzm z mlekiem matki”. Niech się ci obrońcy dobrego imienia nie oburzają, że ten negatywny stereotyp wciąż pokutuje, bo sami go wzmacniają, nie odcinając się od takich awanturników.
Incydent paryski natychmiast potępiła francuska minister szkolnictwa wyższego pani Vidal, za co podziękował jej europejski oddział Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego. A kiedy awanturę szkodzącą dobru nauki i wizerunkowi Polski potępią równie stanowczo minister Gowin wraz z ministrem Glińskim?
Komentarze
Polak to przede wszystkim mały złodziejaszek i cwaniaczek, który dla pieniędzy zrobi wszystko, wyprze się nawet własnej matki. Dlatego obecny nacjonalizm i antysemityzm jest na fali, bo Rosja takich hejterów i trolli dobrze opłaca.
Kiedy? Obawiam się, że nigdy. Gowin „zajecze serce“ po dzisiejszej krytyce ze strony Cenckiewicza najprawdopodobniej schował się już do szafy a Gliński, nobilitowany półmiliardowym uściskiem dłoni Jaśnie Oświeconego z Czartoryskich, przepraszać nie ma w zwyczaju.
Nie potępi ani jeden ani drugi
Pytanie retoryczne.Odpowiedż, być może, w ostatnich wydarzeniach na jednej Z WARSZAWSKICH ULIC.,i walka w odpieraniu wrażych ataków ,nie pozwala na powiedzenie, co podłokietki mają robić.?
Nie potępi, ale nie będzie się cieszył.
Otóż nie potępi. Musiałby bowiem, będąc w muzeum rodziny Ulmów na moim Podkarpaciu zapytać się dyrektora tegoż muzeum, dlaczego nie ma tam wzmianki o tym, kto wydał hitlerowcom tych wspaniałych, bohaterskich ludzi i dlaczego moje Podkarpacie do tej pory nie upamiętniło żydowskich współmieszkańców Gniewczyny zamordowanych przez tamtejszych strażaków z OSP, z których niektórzy byli członkami AK. Informacja dla tych, którzy nie znają tematu-Gniewczyna nazywana jest podkarpackim Jedwabnem.
Smutne, ale nasi faszyści nie są osamotnieni.
Jest coś na ten temat w ostatnim numerze The Economist.
Mało optymistycznie.
Obaj Panowie G. zachowają, podobnie jak Episkopat ,,pełne powściągliwości milczenie”. Rok wyborczy – nie ma co denerwować Suwerena bo Wyraziciel Jego Woli może pominąć przy układaniu list wyborczych. I co z wicepremierostwa tak iść do roboty? Partia rządząca głosi program ,,odbudowy wspólnoty narodowej” jak rozumiem ma być to wspólnota uświnionych i ześwinionych? Wtedy nie pozostanie im nuc więcej niż triada: Kościół Wódz i Partia.
awanturnicy znajdowali się „pod duchową opieką pewnego księdza katolickiego
Nie wiem jak to wyglada w Paryżu, ale w Chicago i na tamtejszych przedmieściach wyraźnie widać, że tzw. „prawdziwym Polakom” przewodzi kilku księży z tylko kilku parafii. Mam wrażenie, że niektórzy z polonijnych księży, wobec:
1/ generealnego odchodzenia ludzi od Kościoła katolickiego,
2/ starzenia się polonii – malejąca liczba wiernych oraz amerykanizujące się następne generacje (brak napływu nowych, młodszych imigrantów z Polski),
3/ przeprowadzkom dorabiającej się polonii na geograficznie/powierzchniowo większe przedmieścia,
4/ małżeństw mieszanych, niekoniecznie powodujących zmiany z pktu 1, ale często oderwanie od polonijnej wersji katolickiego kościoła,
5/ silnej wewnętrznej konkurencji w ramach Firmy (Radio coMaryja redemptorystów, jezuici, tradycyjnie obecni na polonii chrystusowcy, itd)
otóż niektórzy księża postanowili przyciągnąć „jeszcze pozostałą do dyspozyjcji” grupę polonijnych wiernych za pomocą przybrania postawy „duszpasterza Prawdziwego Polaka”.
Pierwsza liga to kościoły św. Ferdynanda, św. Konstancji, św. Trójcy, św. Jacka, druga liga to np. św. Priscilli (to w Chicago) i kilka na przedmieściach przeprowadziły rebranding i ostro walczą o podium w zawodach na najbardziej prawdziwie patriotyczną polonijna parafię.
Msze z okazji miesięcznicy „zamachu”, obchody rocznic „żołnierzy wyklętych”, a przede wszystkim ostra konkurencja w ściąganiu do siebie prelegentów z Wolski, czyli tzw. redaktorów i „profesorów” znanych z wolskich propagandowych szczujni i tzw. „uczelni” skupionych wokół obozu dojnej zmiany.
Wszystkie znane twarze z Wolski, od mediów Rydzyka, przez Karnowskch, Sakiewiczów, Braunów, Michalkiewiczów, Gadowskich, do dyżurnych „profesorów” Rydzyka, najdziwniejsze kombinacje pisowskich polityków, od Macierewiczów, Mazowieckich, ich protegowanych, posłów PiSu, zmieniających się jak rękawiczki i przedstawiających się jako kolejny „rzecznik polonijnych bolaczek w Kraju”, aż do komediowej córeczki gen. Andersa robiącej sobie całkiem dochodowy biznes z bycia socialite dojnej zmiany w Ameryce.
Księża, którzy nie zainwestowali w tupanie po kościele umundurowanych pogrobowców NSZ-tu, w bieganie po parku ku czci powojennych bandziorów, w gadanie o „smoleńskim zamachu”, w prelekcje antysemitów po parafialnych salkach, ci księża szybciej będą musieli stawić czoła perspektywie o ile nie zamknięcia swojego lokalnego kościoła to przynajmniej konsolidacji kilku kościołów w jeden, rewolucji terytorialnego powiększenia parafii przy zmniejszeniu się liczby kościołów i księży.
Nie wszystkim podoba się praca w coraz bardziej międzynarodowym środowisku, konieczność szybkiej nauki języka angielskiego i hiszpańskiego, pojawianie się w „kadrze firmy” pracowników z najróżniejszych państw świata, np. z Wietnamu, z którymi ciężko jest budować parafialny „brand” na smoleńskim zamachu, na powstaniu styczniowym, na laniu łez, że w Ameryce wszyscy wiedzą, że „powstanie było w getcie” a nie wiedzą nic o żydokomunie i na żołnierzach wykletych.
No i jak z takim księdzem z Wietnamu i z latynoskimi wiernymi organizować protest przeciwko ustawie 447?
Cała pierwsza strona którą mi wyświetliła wyszukiwarka Google po zadaniu tematu „paryska konferencja historyków zagłady” to prawie wyłącznie linki do „ataków na Polskę”, oczywiście skandalicznych, niecnych itp. A Pan Redaktor pyta, czy minister potępi tych, co się tym atakom skandalicznym, niecnym itp. w imieniu narodu prawdziwie polskiego sprzeciwiali?! Aktywność „prawdziwych” Polaków jest znacznie większa od aktywności pozostałych Polaków, obawiam się tego samego na kolejnych wyborach. A jeśli uda się władzom, Putina wzorem, stworzyć atmosferę twierdzy oblężonej przez Żydów, lewaków i ciapatych, to dopiero obrońcy przedmurza będą chcieli zasłużyć miana bohaterów legend wnukom przekazywanych!
Obawiam się, że nigdy nie potępią, tak jak Kościół nie potępi swojego funkcjonariusza biorącego udział w tej żenadzie. Przypadek Międlara nie jest odosobniony.
Oczekiwanie, że panowie G. zachowają się jak ludzie przyzwoici, jest przejawem wielkiego optymizmu. Ale, kto wie…
@Jagoda
o tak. Tak jak siedział w ławie rządowej z twarzą zasłoniętą ręką, kiedy posłowie ,,zjednoczonej prawicy” wiwatowali na cześć demontażu praworządności.
.
— Alcatraz nad Vistulą —
.
Schetyna obiecuje kary dla niszczycieli
Rzplitej, oczywiście po zwycięstwie
opozycji.
Pytanie się nasuwa, czy będzie to
wykonalne, sądy, trybunały, prokuratury
obsadzone Ziobrowcami i Dudowcami,
czy jest to technicznie możliwe?
Z jakiego § kulawy poseł with enlarged
prostate problem, also known as (aka)
Pan Naczelnik, mógłby być sądzony
gdyby kiedyś do tego doszło, czyż nie
zasłoni się starczą demencją?
A co z jego żołnierzami, Dudy, Macierewicze,
Ziobry, Gowiny, czy inne Piotrowicze, would
they claim że zostali zniewoleni i po prostu
wykonywali rozkazy starca bezzębnego z
butem niezasznurowanym i demencją
Wszyscy oni zasiadają w Dumie na
Wiejskiej bo Suveren sobie tego życzył,
i do dziś ~40% ∓5% populacji jest z tego
zadowolone
Czy Suveren ponosi odpowiedzialność
za swoje czyny zgnojenia Rzplitej, kraju
w którym się urodził, czy na głupotę i
prymitywizm jest § ❓
Do jakiej ciupy wsadzić Suverena,
czy raczej powinno to być
Insane Asylum❓
.
~
Zaprza, zaprzaństwo – zapieranie się, zaparcie się, zaprzeczenie.
Zaprzaństwo narodowe ciągnie się od wieków w opisach polskiego obyczaju.
Pycha i zadufanie są polską narodową tradycją, kochamy to niezmacone żadną myśla przekonanie, że my i to nasze coś takiego, czego wszyscy nam zazdroszczą, bo im brakuje‚. (PS)
‚Jako zbiorowość nie chcemy pamiętać o rzeczach nieprzyjemnych. O tym, że bohaterstwo, słabość i strach mieszały się ze sobą, że wielkość niedaleko była od zawistnej małości, że chwała, zaprzaństwo, delatorstwo, łudzenie despoty i knucie mu na pohybel mogły się mieścić w jednym społeczeństwie i w jednej biografii’.(TB)
Będą siedzieć, wszyscy winni będą siedzieć, dla niektórych będzie to dożywocie…
Wciąż ten Holokaust i Holokaust. Setki Muzeów! Etaty dla badaczy! Prace naukowe! Pomniki! Tablice! Książki! Co najmniej jeden film fabularny rocznie! Nieustanne dyskusje, spory, zarzuty i przesiewanie popiołów! Wciąż i wciąż artykuły w mediach! Nieustające i uporczywe żądania odszkodowań i zwrotu mienia!
A o innych ludobójstwach 20 w. głucha CISZA. Nikt, poza bezpośrednio zainteresowanymi nie pochyla się nad losem Hererów, Ormian, Ukraińców, Indonezyjczyków, Kambodżan, i tych wszystkich innych wyliczanych przez Wikipedię. Nikt nie potępia publicznie zaprzeczeń i zakłamań, nie krytykuje np. anty-ormianizmu, nie buduje muzeów, nie kręci filmów, nie domaga się odszkodowań i zwrotów…..
Mnie z tego wychodzi, że po pierwsze niektóre ofiary wydają się być ważniejsze niż inne, a po drugie, że można na nich budować kariery w nauce, dziennikarstwie i sztuce, robić propagandę i politykę.
NAkręcanie spirali antysemickiej przez media prawicowe i wysyłanie bojówek prawicowych hejterów na konferencję naukową, aby zagłuszyć debate jest przeciwskuteczne. Prawica pisowska spowoduje takimi ruchami jeszcze wieksza mobilizację światłych Polaków ale i Europejczyków, Żydów i w końcu Amerykanów przeciw Pisowi. W ten sposób PiS na pewno przegra wybory w obydwu turach. Ta ideologia ciemnego katolicyzmu z prymitywnym chamstwem i prostackim nacjonalizmem zaczyna zagrażać najbardziej nam, POlakom. A tego władzy nie spoób darować.
Slawczan 27 lutego o godz. 17:57
Obaj Panowie G. zachowają, podobnie jak Episkopat ,,pełne powściągliwości milczenie”. Rok wyborczy – nie ma co denerwować Suwerena bo Wyraziciel Jego Woli może pominąć przy układaniu list wyborczych.
Co oznacza ze owa bojówkarska prawica ma szersze poparcie i to, a nie sama bojowka, jest glownym problemem.
Sama nienawisc, nie tylko male grupki awanturnikow dajace jej wyraz.
Mam szczera nadzieje, ze Oboz Wladzy (a takze Sily Pokoju i Postepu) jednomyslnie i jednoglosnie popra Prawdziwych Patriotow, ktorzy to Pawdziwi Patrioci Daja Odpor zlym, niedobrym i wstretnym tezom lansowanych przez Grossa i Ske.
Dlaczego tak popieram Prawdziwych Patriotow?
Chocby dlatego ze jak poziom wariackiej nienawisci, otwartej zadzy mordu na chwile opada – to moi rodacy robia sie sentymentalni. A ich dzieci jeszcze bardziej – bo to w koncu kraj rodzinny. Moi rodacy bardzo by chcieli zapomniec, jak ich wyniesiono na kopach, przy akompaniamencie wrzaskow „Zydzi wiýnocha do Izraela”, „Polska dla Polakow”. Jeden z drugim debil (w sensie swiatopogladowym, bo w sensie zawodowym to jak nie inzynier to dentysta, chirurg czy adwokat) – jeden z drugim debil roi sobie, ze wroci do Ojczyzny Przodkow z dobra emerytura.
Bachory i smarkule chetnie by podjely studia na polskich uczelniach.
Na wielkie szczescie – chwala Przedwiecznemu – co jakis czas rozbrzmiewa glosny i donosny Chor Wujow. Na nutke, ze „zydzi mordowali polskich patriotow”, ze zydowscy zbrodniarze” z „zydowskiego UB” etc ad absurdum.
Chwala Przedwiecznemu! Dzieki temu nie musialem dzieciom niczego tlumaczyc. Wystarczylo nauczyc jezyka polskiego. Nasze dzieci czesto po polsku nienajgorzej rozumieja. „Dowipy” o „wartosci opalowej” „zydkow” rozumieja bez tlumacza.
Jakoś nikt tu jeszcze (łącznie z autorem bloga) nie przytacza wywiadu naszej miniaturki Stalina, udzielonego „Gazecie Polskiej” bodajże w poniedziałek lub wtorek, czyli PO PARYŻU, będącym odpowiedzią na pytanie, czy przeproszą. Niechby spróbowali. Oto fragmencik;
„Każda armia potrzebuje oddziału uderzeniowego. Kluby Gazety Polskiej to ODDZIAŁ SZTURMOWY potężnej armii idącej ku zwycięstwu…”
No i wejdźcie po takim tekście poparyskim w buty Glińskiego i Gowina.
Od 2015 zastanawiam się, czy nasz Stürmbahnführer zdąży przed opływem terminu ważności zostać pełnowymiarowym führerem.
Jeśli zdąży, to mam nadzieję, że skończy tak samo. Pistolecik już ma, za Evę Brown może robić kot.
Jednak wolałbym , żeby kot zdechł w sposób naturalny.
Errata:
– „…UPŁYWU terminu ważności…”
– „…Evę BRAUN…”
Skoro o Kościele mowa, to w money.pl jest zadziwiająca notatka. Dotyczy tajemniczego księdza, który po śmierci abp. Gocłowskiego kupił sobie dom za jakiś milion. Money pyta: „Skąd miał na to pieniądze? Był młodym księdzem, święcenia przyjął w 2002 roku i przede wszystkim uczył w szkole. Dopiero w 2008 roku został kapelanem arcybiskupa seniora Tadeusza Gocłowskiego. Po jego śmierci Sawicz został wykonawcą testamentu arcybiskupa. Dostał wszystkie pełnomocnictwa oraz dostępy do kont.”
Ciekawe jest nie tylko, ze miał te konta i być może ich użył. Ciekawsze jest, ze nikt go nie ścigał, kuria nabrała wody w usta, zaś sąsiedzi nie chcą mówić, co na ogół się sąsiadom nie zdarza. Powstaje pytanie, czy ksiądz S. przywłaszczył sobie własność zmarłego, czy może raczej odziedziczył? Jeśli to pierwsze, to mamy do czynienia ze złodziejem i kuria powinna go ścigać. Ale jeśli to drugie, to zmowa milczenia stałaby się zrozumiała.
Wyciąganie tajemnic rodzinnych arcybiskupa byłoby niewłaściwe, ale w tym przypadku ksiądz S. jest jednym z aktorów największej afery ostatniego trzydziestolecia, jaką jest cała działalność gangu Jarosława K. (tzw. „Prezesa”). To dla niego miała być łapówka za podpis. Wiec zajęcie się tym osobnikiem jest po prostu niezbędne dla wyświetlenia sprawy. A jest jeszcze kolejny ważny szczegół: „Jak pisze „GW”, wciąż nie do końca wiadomo, co stało się zapiskami arcybiskupa, notatkami i wspomnieniami związanymi np. z obradami Okrągłego Stołu czy aferą Stella Maris.” Los tych dokumentów to jest sprawa narodowej historii. Byłoby skandalem, gdyby zaginęły. To jest dodatkowa motywacja, aby dogłębnie zająć się tajemniczym księdzem.
https://www.money.pl/gospodarka/ksiadz-rafal-sawicz-i-dom-za-milion-tajemnice-duchownego-6353914059868289a.html
@zza kałuży:
Widuję takich w Polsce. Nie tylko takich — ze dwa tygodnie temu, na mszy, padła modlitwa od ołtarza, by wyzwolić Kościół z klerykalizmu… Ale widuję.
Nie wiem, czy to jest świadoma „inżynieria dusz”, czy też głęboka wiara. Lata temu miałem prywatną rozmowę z ówczesnym moim proboszczem. Od ołtarza nigdy nie padło z jego ust jakieś polityczne ujadanie — był absolutnie poprawny. Prywatnie, przy stole, mówił, że musi wygrywać prawica, że prawdziwa demokracja na tym polega, bo ludzie popierają prawicę. Gdy mu podałem przykład ówczesnego zwycięstwa socjalistów we Francji, to odparł z głębokim przekonaniem, że to musiał być spisek i podskórne machlojki, które pozbawiły francuskie społeczeństwo demokracji…
Gdy piszesz o tych księżach, gdy słyszę o infułacie Jeżu, widując też jego matecznik (też bywa dobrze, albo poprawnie, oprócz złych przypadków, ale te złe są…), to skłaniałbym się do wiary, że oni rzeczywiście kupili całą tę postenedecką i rydzykową propagandę i szczerze jej ufają, uważając jej głoszenie za swój obowiązek wobec Narodu oraz boga (wielkość litere celowa, dla zobrazowania różnicy ich podejścia).
PS.
Czytam sobie „Network propaganda” Benklera, Farisa i Robertsa. Jestem może na 20%, więc wiele przede mną, ale już widać do czego autorzy dążą.
Otóż analizując media amerykańskie w dobie walki Trumpa i jego zwycięstwa zauważyli brak symetrii.
Po lewej i w centrum działali propagandyści, ale największe znaczenie miały duże, poważne media.
Po prawej… dużych, poważnych mediów nie było. To znaczy duża była stacja FOX, ale ona nie bardzo spełniała wymóg powagi.
W efekcie pewna zdolność przyjmowania fałszywych oskarżeń, czy polityczne namiętności, a nawet fake newsy i rosyjscy trolle rozkładali się w miarę symetrycznie; ale istniene dobrego dziennikarstwa w centrum i na lewo od centrum sprawiało, że fake newsy, kłamstwa i manipulacje zostawały dość szybko wyłapane, zdemaskowane i w konsekwencji — bo zasadniczo tym mediom centrum i lewica ufały — odrzucone; podcas gdy analogiczne kłamstwa, czy manipulacje na prawicy żyły sobie dobrze.
Mam wrażenie, że to może być niezły obraz i polskich mediów. U nas w centrum (bo lewica niezależnych mediów raczej nie ma…) są poważne media. Nie, że nie popełniają błędów, nie przedostanie się kłamstwo — amerykańskim też się to przytrafia — ale zasadniczo są nastawione na dobrą, dziennikarską weryfikację, co stanowi hamulec dla absurdalnych, spis teorii. Bo jeśli dziś opublikują kłamstwo, to za tydzień ktoś je sprostuje.
Ale na prawicy tego nie widać. Widać ludzi zajętych prezentowaniem poglądów bardziej niż faktów. Zresztą pamiętam red. naczelnego Gościa Niedzielnego sprzed lat, jak to przyjmując wówczas, o ironio, Elizę Michalik, twierdził, że nieważne, czy jest uczciwą dziennikarką, ale ma właściwe poglądy. Swoją drogą, redaktor był księdzem… Myślę, że to dobra ilustracja zjawiska, która pozwala by wierzyć w bujdy, a nawet urządzać w obronie bujd burdy.
@herstoryk
ależ wprost przeciwnie, ciągle o tych zbrodniach pisze u nas poważna prasa, w Polityce na przykład sam pisałem o ludobójstwie Ormian podczas I wojny światowej; wydaje się książki polskich i zagranicznych autorów. Holokaust jednak budzi szczególne zainteresowanie, bo zdarzył się w sercu Europy i był ciosem w przeświadczenie, że cywilizacja białego człowieka stoi wyżej niż inne.
Ta banda bałwanów, która wtargnęła na konferencję oddała w gruncie rzeczy niebywałą przysługę jej organizatorom i uczestnikom. To samo można powiedzieć o entuzjastycznych krajowych reakcjach na ów wyczyn ze strony wszelkich odmian Kołtuna Polskiego.
Rzadko która konferencja historyczna otrzymuje bowiem tak adekwatną żywą oprawę dobitnie ilustrującą wagę omawianego problemu i niezbicie potwierdzającą jego istnienie. A także pokazującą, że rozciąga się i on na czasy współczesne.
WSTYD NA CAŁY ŚWIAT!
Kolejny międlar międli Polakom mózgi.
Ciekawe, czy ma równie użyteczne medialnie nazwisko?
Antysemityzm to zboczenie mózgu…
@PAK4 28 lutego o godz. 8:21
skłaniałbym się do wiary, że oni rzeczywiście kupili całą tę postenedecką i rydzykową propagandę i szczerze jej ufają, uważając jej głoszenie za swój obowiązek wobec Narodu oraz boga
Gdybyś miał rację, to znaczyłoby to tyle, iż niektórzy z nich są uczciwi,…. głupi i źli, ale uczciwi, mają jakieś przekonania, ja natomiast myślę, że to tylko czysty koniunkturalizm.
Jak im polonusy wymrą, a wymrą już niedługo, to się przefasonują, hiszpańskiego nauczą i zaczna opowiadać bajki o kwitnących w grudniu kwiatach zaniesionych przez indianina biskupowi i o cudownym wizerunku Maryji na indianina tego kapocie.
Juan Diego Cuauhtlatoatzin będzie im gładko po języku spływał i nigdy-przenigdy nie pomyśla o nim, że był to zwykły ciapaty. 😉
@Herstoryk:
1) Każdy naród czci własne cierpienia w przeszłości. Wspólnoty żydowskie będą się skupiały na Holokauście, Polacy na Katyniu względnie Wołyniu, Irlandczycy na wielkim głodzie, na innym wielkim głodzie Ukraińcy… Niektórych słabiej słychać — nie wspomniałeś o Tutsi, czy Majach w Gwatemali. Cóż, nie każdy ma siłę przebicia.
2) Oprócz klucza narodowego jest jeszcze klucz historyczno-regionalny. Zresztą i narodowy jest bardziej złożony. Ogromna część wymordowanych Żydów była obywatelami polskimi, to polskie miasteczka i miasteczka zostały przemielone tym ludobójstwem; swój udział w mordach mają też Polacy — jako szmalcownicy, czy pomocnicy (choćby z uwagi na pracę w policji granatowej, czy służbach pracy)… To oznacza, że z polskiej perspektywy Holokaust musi być najważniejszym ludobójstwem — przed tym nie uciekniemy — po prostu nic równielkiego i ważnego w dziedzinie ludobójstwa nie miało wpływu na Polskę.
3) Gospodarz ma rację — pojawiają się dość regularnie publikacje o innych ludobójstwach, nawet jeśli nie są one tak eksponowane.
Herstoryk
Pierwsze słyszę, žeby Polacy zaprzeczali, jakoby.organizowali polowania z nagonką po lasach na Indonezyjczyków i Ormian. No to jest jakaś potworna potwarz (i opluwanie tejże).
Obym się mylił/.A o czym ?Otóż wyprawy krzyżowe ,likwidacja ludów Ameryki w imię wiary ,ma swoje odbicie w dzisiejszym świecie?Czy dzisiejsza polityka popierająca czyny ojca z Torunia ,pochody nienawiści do obcych ,nie opiera się na przekonaniu ,,,,że ma poparcie w niebie.Że broniąc krzyża w sali sejmowej ,można gwałcić zasady prawa ,i zostanie to wybaczone po śmierci.?i TO MOŻE OZNACZAĆ MILCZENIE NABOŻNISIÓW PISOWSKICH?
@herstoryk
Z tego wynika potrzeba pisania wiecej o innych ludobojstwach, nie pisania mniej o Zagladzie.
Herstoryk
28 lutego o godz. 0:43
Chcesz ludobójstwa ważyć, chłopie?
My się zajmujemy „swoim” ludobójstwem, które rozegrało się na polskich ziemiach.
To nie może dziwić.
A rany podłości i zbrodni nie mogą się zabliźniać w kłamstwie.
Potrzebne jest rzetelne opracowanie o relacjach polsko-żydowskich. Kolejna wyliczanka podłości jednego czy drugiego narodu nic nie wnosi. Powoduje tylko wzrost emocji i wywołuje niepożądane nastroje. Ta wzajemna nienawiść i jej apogeum w czasach upodlenia, ma swoje źródła, i o tym chciałbym kiedyś poczytać. Do spisania wyliczanki nie trza żadnych „uczonych”. Wystarczy dostęp do archiwów i kasa na opłacenie tych, którzy będą w nich grzebać.
Dlaczego wszystko, co było potem okazało się miałkie, mało śmieszne itd.
„Starsi panowie” to nie tylko wyżyny twórczości kabaretowej, ale niedościgły wzór inteligentnego, często abstrakcyjnego humoru.
https://www.youtube.com/watch?v=EDScWG8QouY
Będę głęboko wdzięczna, jeśli ktoś zaproponuje mi coś, co sięga tego poziomu.
@Herstoryk & @ Szostkiewicz
Zacznę od sprawy dość oczywistej: takie zachowanie jak tych nacjonalistów w Paryżu jest szkodliwe i dla wizerunku Polski i dla debaty naukowej.
Uważam jednak, że Herstoryk poruszył interesującą kwestię, choć ująłbym ją inaczej. Ogromne pieniądze wydawane są od dziesięcioleci na dziedzinę nauki zwaną „studiami Holocaustu” (Holocaust studies). A jakie nowe odkrycia przyniosła ta nauka w ostatnich powiedzmy 20-30 latach? Czy do tego boomu „Holocaust studies” ludzie (którzy się tym zajmowali) nie wiedzieli, że Niemcy-Naziści (z pomocą obywateli innych krajów) wymordowali ok. 6 mln. Zydów europejskich? Książka Raula Hilberga „The Destruction of the European Jews” ukazała się w 1961 roku, do dziś określana jest przez expertów jako „seminal”. Moje wrażenie jest takie, że teraźniejsza działalność „Holocaust studies” to nie tyle działalność naukowa (odkrywanie czegoś nowego, tego co nieznane) ile de facto działalność upamiętniająca (powtarzanie tego co znane, ponieważ uważa się te treści za ważne). Należałoby więc finansować tę działalność z innych budżetów i nie wytwarzać wrażenia, że nadal dokonywane są tam jakieś wielkie odkrycia. Część środków można by przeznaczyć na systematyczniejsze zbadanie innych przypadków ludobójstw, o których wspomniał Herstoryk.
@zza kałuży:
Aleee… ks. „od Paryża ma już order od prezydenta Dudy*. Co jeszcze może dostać?
*\ Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polsk. Od ponad trzech lat — pospieszyli się.
@Satoshi Politico:
Być może z punktu widzenia świata wszystko jest jasne od lat, tak jak choćby znany jest mechanizmy ludobójstwa.
Jednak widzę, że z polskiej perspektywy są sprawy wciąż opracowywane, jak choćby udział Polaków w Zagładzie. Od zawsze wiadomo, że byli bohaterowie i dranie, ale jakieś próby ujęć ilościowych są jednak pewną nowością. I to nowością niedokończoną, bo prace i spory wciąż trwają.
Inne ludobójstwa… Mogę się zgodzić, że warto je przypominać, ale trudności są często zupełnie obiektywne… Choćby kwestia znajomości języka i dostępu do dokumentów — Holokaust, wydarzając się w Europie, miał jednak ten „plus”, że język sprawców jest znany i można się wgłębiać w szczegóły. Tak samo jak to, że potomkowie ofiar mieszkają zwykle w zamożnych państwach, z dobrze rozwiniętą nauką historyczną…
Swego czasu pan Radosław Sikorski będąc ministrem spraw zagranicznych odwiedzającym ministerstwo cudzoziemcom jako pamiątkę z Polski ofiarowywał film na CD ” Pokłosie”
Do panów profesorów mam tą samą pretensję, trzeba mówić o historii mając świadomość proporcji. Nie musimy bać się prawdy. Musimy umieć przedstawiać Polski punkt widzenia. Jestem Polakiem i mam obowiązki polskie. Nie usłyszałem żeby ktoś próbował tłumaczyć postawę Polaków. Walczmy dobre imię Polski, a wtedy bojówki nie będą miały racji bytu.
Odpowiedzią na pańskie pytanie Redaktorze, może być cytat z Wyborczej :
„Z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w piątek (1 marca) prezydent Andrzej Duda ma złożyć kwiaty pod pomnikiem Kazimierza Kamieńskiego ps. ,,Huzar” i jego podkomendnych w Wysokiem Mazowieckiem. Tego samego „Huzara”, który uczestniczył w lutym 1945 roku w mordzie Żydów ocalałych z Holocaustu, w tym dzieci.”
Ja się zastanawiam, czy to głupota rządzących, czy celowe działanie. Gdyby to była zwykła głupota, lub niewiedza, to przez trzy lata sprawowania władzy można zmądrzeć.
PS. Co na to małżonka p.o. prezydenta ? Przecież pochodzi z żydowskiej rodziny. Czyżby zapomniała o własnej narodowości ?
Znajomy, który przeczytał mój wpis o Paryżu, Gowinoglińskim i führerze, powiedział, że jest on niezrozumiały.
Okazało się, że nie wiedział, że zadymę w Paryżu zorganizował miejscowy Klub Gazety Polskiej (+ goście z kraju).
>>A jakie nowe odkrycia przyniosła ta nauka w ostatnich powiedzmy 20-30 latach?<<
…ano, choćby świadomość Jedwabnego i szeregu podobnych wyczynów ze strony naszych Rodaków. Myślę, że można zaryzykować stwierdzenie, że przed trzema dekadami stan świadomości ogółu Polaków – w tym warstw rozgarniętych i jako/tako ogładzonych – nie odbiegał w tym względzie zasadniczo od tego, co dziś głosi tzw. Reduta Obrony Dobrego Imienia (czy jak im tam). Sam święcie wierzyłem, że Sprawiedliwi, drzewka, Żegota, Żyd pod co drugą podłogą, itd itd itd.
Poźniej przyszła praca Grossa. To był przełom. Jeszcze później zaczęto wydawać i zaczęły być dostępne wspomnienia tych polskich Żydów, którym udało się przeżyć. Klimat, jaki wszyscy bez wyjątku odmalowują – a przeczytałem tych książek niemało – jest jednolity: atmosfera wrogości, Polacy, jako codzienne zagrożenie w gruncie rzeczy większe, niż Niemcy.
Zacząłem myśleć inaczej. Nie ja jeden. Ciągle jesteśmy w mniejszości, ale coś się jednak zmieniło, nieprawdaż?
To zresztą nader ciekawy proces. I wcale nie zdeterminowany czasem; by nastąpił, trzeba wysiłku – właśnie ze strony historyków. By nie szukać daleko – weź takich Ukraińców i ich nastawienie do wołyńskich wyczynów, stosunek Litwinów do ich własnego współudziału w Szoah (entuzjazm zaskoczył nawet Einsatzgruppen), czy też błogie wyparcie chorwackich zbrodni na Serbach.
@AdamskiJot:
I tym się różnią naukowcy, z wykładami i konferencjami, od publicystów, a tym bardziej propagandystów, a zwłaszcza propagandystów z Gazety Polskij 😛
Serio: gdy czytam teksty naukowców, w tym uczestników konferencji w Paryżu (może wyjmę tu „Młyny Boże” Leociaka, bo to książka gniewna — co nie znaczy, że nie polecam), to mam dość bogaty przegląd postaw Polaków w czasie wojny, całkiem często ze zroumieniem tego, co ich doprowadziło do zamordowania poszczególnych Żydów, bo bywały sytuacje przymusowe.
Gdy widzę takie wypowiedzi, widzę przedstawicieli narodu, który ma i winy, i zasługi, i który potrafi o nich mówić otwarcie, bez owijania w bawełnę i uciekania od niewygodnych pytań. Takiego narodu, którego chce się być częścią, bo odrobił pracę domową z moralnego minimum.
andrzej52
1 marca o godz. 6:27
Jest tak, że dla jednych są to „żołnierze wykleci” a dla innych „bandziory przeklęte”.
Ojciec teścia był parobkiem na majątku. W czasie okupacji żyło im się lepiej niż przed wojną i bardziej się bali wizyty partyzantów niż niemieckich żandarmów, bo ci drudzy jak zabierali to tylko cześć zapasów a partyzanci często wszystko ze spiżarni.
W reformie rolnej za komuny przejęto 9707 folwarków na gruntach których powstało ok. 747 tys. nowych gospodarstw czyli średnio na pogorszeniu losu jednego skorzystało 75-ciu.
A może jednak było w czasach, gdy jeden żył z pracy tych 75-ciu o powrót których walczyli owi „żołnierze wyklęci”.?
@turpin: sprawa Jedwabnego i innych podobnych zbrodni znana była fachowcom-naukowcom od dawna. Książka T. Grossa nie stanowi tak naprawdę wielkiego odkrycia (poza tym ma warsztatowe braki wskazane przez krytycznych recenzentów). Ta publikacja miała bardziej charakter popularyzatorski w Polsce. Sprawą zajmowała się już także niemiecka prokuratura w Ludwigsburgu (wyspecjalizowana w ściganiu zbrodni nazistowskich).
To że Pan długo o tym nie wiedział (jak Pan sam pisze), wynika zapewne z tego, że nie jest Pan po prostu specjalistą-historykiem. Tak samo nie wie Pan zapewne jak funkcjonuje oddychanie na poziomie molekularno-biologicznym, jakie formy żywych organizmów powstały wokół podmorskich wulkanów lub jak funkcjonują wszystkie elementy oprogramowania na Pańskim computerze. (Ja też mam o tym b. mętne pojęcie, bo nie jestem ani „molecular biologist” ani „maritime biologist” ani „computer scientist”.) Mówimy tu więc o kwestiach popularyzowania wiedzy (czym też jest praktyka upamiętniania) a nie o wytwarzaniu nowej wiedzy tzn. dokonywaniu odkryć.
Mój argument jest następujący: zbyt wiele środków z budżetu nauki wydaje się na dziedzinę, która wytwarza b. mało nowej wiedzy. Oczywiście, teoretycznie można by opisać losy indywidualne każdej z ca. 6 mln. ofiar exterminacji Zydów europejskich. Iluż historyków i historyczek znalazłoby zatrudnienie i to na całe życie! Tylko co to da w sensie poznawczym? I kto to wszystko będzie czytał?
Byłem niedawno w odwiedzinach u znajomej w Lipsku w Niemczech. Miałem okazję być w tamtejszej Niem. Bibliotece Narodowej (ona tam pracuje). Tam jest cały regał mikrofilmów z materiałami biograficznymi na temat ofiar nazistowskiej exterminacji. Poprosiłem ją by pokazała mi w wew. bazie danych, jak często te mikrofilmy są pobierane przez czytelników. Okazało się, że prawie w ogóle i jeśli już to b. rzadko i wybiórczo. Więc wychodzi na to, że na większość nikt nigdy nawet nie spojrzał (poza tymi którzy je pisali i redagowali).
Już obecnie publikacje naukowe są średnio czytane przez b. mało osób (szczególnie w sferze nauk społeczno-humanistycznych): statystyki sugerują że 1-2 osób per artykuł nie licząc „peer reviewers”, a ci często czytają „po łebkach”. Mam sporo znajomych, którzy zdecydowali się na karierę w instytucjach naukowych i oni regularnie skarżą się na to, że otrzymują opinie od „peer reviewers” napisane tak, jakby ci ostatni w ogóle nie zapoznali się z treścią opiniowanego tekstu. Kosztowny hipertrofizm „Holocaust studies” jest więc w gruncie rzeczy swoistym wierzchołkiem góry lodowej pod nazwą „nauki społeczno-humanistyczne oderwane od rzeczywistości społecznej”.
Zbrodniarze przeklęci zamordowali ojca mego kolegi ,dlatego ,że był sołtysem.Może IPN POMOŻE ODNALĘŻ?Ć CIAŁO W .LESIE ?
@satoshi
pańskie podejście do tematu badania Holokaustu wydaje mi się pogardliwe i względem tematu, i względem ofiar. Gdyby pan równie pogardliwie wypowiadał się na temat zainteresowania obecną produkcją IPN i dzielił się z czytelnikami swymi obserwacjami na temat czytelnictwa tej produkcji, to mój odbiór pańskich wynurzeń może byłby inny. Poza tym nie wyjaśnił pan, czy awantura wszczęta w Paryżu jest OK, a to był temat mego felietonu.
Satoshi Politico:
Ale ja nie rozumiem — co jest złego w badaniach nad Holokaustem?
Że nauka ustaliła? Powiedziałbym, że w polskim kontekście niezupełnie. To co budzi oburzenie to np. twierdzenie, że ukrywający się Żydzi dwa razy częściej ginęli z ręki polskiej niż niemieckiej. To dość nowe ustalenie — nie twierdzę, że sprzed roku, ale jednak z ostatnich dwóch dekad.
Że wiedza nikogo nie interesuje? Cóż, jeśli ktoś chodzi na konferencję, by zakłócać, to znaczy, że wiedza i fakty kogoś mocno uwierają. A więc są wciąż ważne. I że jest parcie by je zakłamać — należy więc ich bronić.
Zresztą… jest szerszy problem, co robić z ludźmi występującymi przeciwko prawdzie. Nie prostować, gdy ktoś powie, że Ziemia jest płaska? Albo że nie ma globalnego ocieplenia? Albo że szczepionki to spisek?
A takich „mitów” wokół Holokaustu jest co najmniej parę. Pierwszy to proste przeczenie. Drugi, to twierdzenie o wyjątkowości sprawców — sam znam nauczyciela historii, który twierdzi, że naród niemiecki jest specyficzny, i że tylko on na świecie byłby zdolny do ludobójstwa, obawiajmy sie więc wszystkiego co robią Niemcy, od przyjmowania uchodźców począwszy… Tak mówi do znajomych, mam nadzieję, że przy dzieciach, które uczy się trochę krępuje… Po rozebraniu to twierdzenie jest karykaturalne, tak jak i tego „historyka”, który nie tak dawno twierdził, że to rasa niemiecka, zaklęta w DNA czyniła z nich morderców… Mimo kraykaturalności w różnych formach ten mit, sprzeczny z ustaleniami nauki — bo zwyciężyła już lata temu teza, że sprawcy byli zwykłymi ludźmi, nie żadnymi potworami — jest wciąż obecny. I co? Mamy przyzwalać? Udawać że nic się nie dzieje?
@Szostkiewicz: myślałem, że jako naczelny (i chyba jedyny) cenzor tych komentarzy dokładniej Pan czyta to co Pan „puszcza” a czego Pan „nie puszcza”. Szczególnie w pierwszym przypadku należy być bardziej ostrożnym, bowiem mógłby Pan „puścić” coś zupełnie nieprawomyślnego lub politycznie niepoprawnego.
Przypominam Panu, co napisałem (i co Pan „puścił”): (1) „Zacznę od sprawy dość oczywistej: takie zachowanie jak tych nacjonalistów w Paryżu jest szkodliwe i dla wizerunku Polski i dla debaty naukowej.” (28.02.2019 17:32 CET) Innymi słowy potępiam to zachowanie, bo przeczy zasadzie wolności słowa, wolności działalności naukowej i interesom RP. Gdyby protestujący zabrali głos w dyskusji nad referatami i obalili twierdzenia historyków, to byłoby OK, zaś obrzucanie uczestników konferencji wyzwiskami nie jest OK. (2) „Kosztowny hipertrofizm „Holocaust studies” jest więc w gruncie rzeczy swoistym wierzchołkiem góry lodowej pod nazwą „nauki społeczno-humanistyczne oderwane od rzeczywistości społecznej”.” (01.03.2019 11:40) To zdanie odnosi się do znacznej części badań społ.-humanistycznych, które za pieniądze (różnych) podatników (w Europie i środki narodowe i EU) zajmują się swoimi hobby i twórczą samorealizacją w oderwaniu od potrzeb społecznych a nawet wbrew tym potrzebom. Generalnie jestem zwolennikiem tezy, że potrzeba mniej a nie więcej debat o historii. „Europe – it’s too much history!”, jak mawia pewien amerykański znajomy. Debaty te prowadzą bowiem do ciągłego jątrzenia waśni międzygrupowych a nie do waśni tych przezwyciężania. Znaczna część działalności IPN wydaje się także służyć celom polaryzowania grup społ.-politycznych tyle że na skalę PL.
Dla poparcia mojej tezy, że obsesyjne nurzanie się w historii jest szkodliwe dla teraźniejszej polityki, chciałbym zwrócić uwagę na ostatnią falę napięć między obecnymi władzami RP i (jeszcze) obecnymi władzami Izraela podczas spotkania w Warszawie. Celem spotkania właściwie miał być problem bieżący i współczesny tzn. program nuklearny Islamskiej Rep. Iranu. Meritum tego problemu nie będę tu dyskutował. Istotne jest to, że przywódcy państw, którzy spotkali się w stolicy Polski uczynili tak wychodząc z założenia, że w sprawie Iranu coś trzeba uzgodnić i przedsięwziąć. Pan (jeszcze) premier Netanjahu postanowił się jednak wypowiedzieć na temat historii polsko-żydowskiej w okresie WW2 (tzn. faktu, że obywatele RP uczestniczyli w różny sposób w masowych mordach ludności żydowskiej, co jest od dawna znanym faktem historycznym). I wtedy zaczęła się debata na zupełnie inny temat niż ten, któremu miała być poświęcona ta konferencja. Doszło do poróżnienia uczestników potencjalnej „coalition of the willing 2.0”. Czy to ma sens? Nie.
Trzeba skoncentrować się na konstruktywnej pracy dla potrzeb dnia dzisiejszego i przyszłości. Tak robią najbardziej wydajnie funkcjonujące dziś organizacje międzynarodowe tzn. duże transnarodowe przedsiębiorstwa („korporacje”), dla których pracuję od dobrych 20 lat. W zespołach międzynarodowych angielscy koledzy nie wypominają niemieckim kolegom bombardowania Coventry, indyjscy koledzy nie wypominają angielskim kolegom okrucieństw podczas tłumienia „sepoy mutiny”, polscy koledzy nie wypominają ukraińskim „Wołynia”, ukraińscy nie wypominają polskim „Akcji Wisła”, chińscy koledzy nie wypominają zaś zachodnim kolegom stłumienia „powstania Boxerów”. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że wszyscy pracujemy nad bieżącymi zagadnieniami i musimy dostarczyć rozwiązań a deadlines are always tight. Po drugie dlatego, że wszyscy urodziliśmy się w latach 1970-tych albo później i nie możemy ponosić za te wydarzenia jakiejkolwiek odpowiedzialności.
W tym czasie znaczna część historyków i historyczek za pieniądze z podatków płaconych w nadproporcjonalnym stopniu przez nas tzn. przedstawicieli międzynarodowej klasy średniej zajmuje się mało istotnymi detalami z przeszłości (wielkich odkryć nie dokonuje, bo tam już nie ma co odkrywać) i przyczynia się jednocześnie do regularnego wszczynania kontraproduktywnych debat publicznych, gdyż tylko dzięki temu legitymizuje swój sposób na życie.
@satoshi
[…] jest cały regał mikrofilmów z materiałami biograficznymi na temat ofiar nazistowskiej exterminacji. Poprosiłem ją by pokazała mi […] jak często te mikrofilmy są pobierane przez czytelników. Okazało się, że prawie w ogóle i jeśli już to b. rzadko i wybiórczo. Więc wychodzi na to, że na większość nikt nigdy nawet nie spojrzał (poza tymi którzy je pisali i redagowali).
Co znaczy ze odwrotnie od Panskiej tezy, badan nad Zaglada jest za malo, nie za duzo, skoro jest tyle jeszcze nieprzerobionych zrodel.
@satoshi
ale pi…lisz.
Trudno to ująć inaczej.
p/s
akurat znam się na biologii molekularnej; skończyłem drugie studia na McGill Uni.
Pamiętam z dzieciństwa opowieści o Burym, Huzarze, Jaskółce, Młocie, było ich na Podlasiu wielu, mówiono o nich -bandy. Wobec ofiar stosowano dwa kryteria polityczne i narodowościowe. Mordowali ocalałych Żydów. Spalili wiele białoruskich wsi mordując kobiety i dzieci. Większą część ich zbrodni kryje ziemia. Trzeba protestować przeciwko językowi, służącemu wybielaniu zbrodni. Eufemizmy typu: takie były realia wojny domowej, albo zabijali donosicieli NKWD i UB.(poseł Rzymkowski), czy też nie mili wyboru musieli walczyć o Polskę-służą oswajaniu gwałtu, pogardy i nienawiści wobec obywateli naszego państwa. Prymitywna i obca demokracji metoda dziel i rządź, odżyła na nowo.
@satoshi
Obraźliwy początek kwalifikuje pana wpis negatywnie, ale ponieważ odpowiedział pan na moje pytanie, a pozostałą część grubo za grubej wypowiedzi cechuje już pewien umiar, publikujemy. Ale co do meritum nie ma zgody. Niech uczelnie decydują o swoich programach badawczych, a nie politycy czy korporacje.
@Szostkiewicz: Znaczna część finansowania uczelni i programów finansowania nauki (szczególnie w krajach europejskich) pochodzi z pieniędzy podatników, więc obywatele-podatnicy powinni mieć też głos w dyskusji publicznej, jak środki te są wydatkowane i czy ma sens prowadzenie badań naukowych dających minimalny przyrost wiedzy w stosunku do tego co już i tak wiadomo.
Moją uwagę wstępną na temat Pańskiej działalności „cenzorskiej” nazwałbym raczej ironiczną. Jest faktem, że nie dopuszcza Pan do publikacji pewnych wpisów, choć nie zawierają one żadnych obelg tylko rzeczowe argumenty. Oczywiście można się z tymi argumentami nie zgadzać, ale ich „niepuszczanie” jest właśnie charakterystyczne dla reżimów cenzorskich, choć Pański funkcjonuje tylko w Pańskim kieszonkowym królestwie, przy którym nawet Szuflandia wydaje się ogromną krainą. Tak było z moimi wpisami pod jednym z Pańskich poprzednich komentarzy na temat Ukrainy. Do tego nawiązałem ironicznie. Każdy kto przejrzy moje komentarze na stronach „Polityki”, przekona się, że w przeciwieństwie do osób takich jak „turpin” nie zniżam się do poziomu kołchozowej pyskówki.
@karat. Te materiały to akurat były opracowane biografie „holocaust survivors”. Ich tam są tysiące a wniosek ogólny w zasadzie jeden: ukrywając się żyli w ciągłym strachu, że zostaną wykryci i zamordowani. Nie jest to stwierdzenie zbyt zaskakujące. Typologia strategii przeżycia sprowadza się do kilku strategii podstawowych z niektórymi wariantami pobocznymi. Taką typologię można opracować w ramach metodologii „teorii ugruntowanej” opierając się na góra kilkudziesięciu przypadkach. Cała reszta to w żargonie badaczy społecznych „cmentarzysko danych” — tzn. danych niewykorzystanych, choć wytworzonych często ogromnym nakładem pracy i kosztów (prowadzenie wywiadów, ich przepisywanie, zbieranie dokumentów, katalogowanie, kodowanie, pisanie tych streszczeń, redagowanie itd.) Gdyby zaś wykorzystywać ten materiał do badań metodami ilościowymi (statystycznymi), np. aby przetestować hipotezę, czy kobiety miały większą szansę przeżycia niż mężczyźni, bo były trudniej identyfikowalne dla szmalcowników, to należałoby określić liczbowo wymierne zmienne i stworzyć odpowiednią bazę danych, zamiast spisywać te długie historie, których praktycznie nikt nie czyta.
@satoshi
Nie, to byly uwagi całkowicie niestosowne, właśnie obraźliwe, bo wiem z doświadczenia redaktorskiego z czasu PRL, na czym polega cenzura. Wpisy nie na temat, elaboraty trzy razy dłuższe niż tekst komentowany albo zawierające treści wprawdzie niewulgarne ale drastycznie stronnicze, mogą byc usunięte. Pan nalezy do kategorii 2 i 3.
@satoshi
Znaczna część finansowania uczelni i programów finansowania nauki (szczególnie w krajach europejskich) pochodzi z pieniędzy podatników, więc obywatele-podatnicy powinni mieć też głos w dyskusji publicznej, jak środki te są wydatkowane i czy ma sens prowadzenie badań naukowych dających minimalny przyrost wiedzy w stosunku do tego co już i tak wiadomo
Nie, nie powinni. Wyraznie nie jest Panu znana zasada wg ktorej w demokracjach panstwo finansuje instytucje nauki oraz sztuki, a mimo to nie ingeruje w ich dzialalnosc.
Panski argument przypomina mi scene z Klubu Pickwicka, w ktorej demokratycznie przeglosowano ze ziemia jest plaska.
Te materiały to akurat były opracowane biografie „holocaust survivors”. Ich tam są tysiące a wniosek ogólny w zasadzie jeden: ukrywając się żyli w ciągłym strachu, że zostaną wykryci i zamordowani.
Rozumiem ze Pan te tysiace przeczytal i stad wiedza o tym co z nich mozna wywnioskowac?
Problem nadmiaru danych istnieje w wielu dziedzinach i jest to wazne zagadnienie nie majace szczegolnego zwiazku z tematem Zaglady. Akurat dla tego tematu danych jest jednoczesnie za duzo i za malo. Ale jesli ma Pan pomysly na nowy system ich badania (Gdyby zaś wykorzystywać ten materiał do badań metodami ilościowymi (statystycznymi) etc ), propozycje napewno zostana rozpatrzone z zainteresowaniem przez badaczy.
Ale
49. Satoshi Politico
1 marca o godz. 20:19
… tak kretyńskiej argumentacji dawno nie czytałem:
„…Trzeba skoncentrować się na konstruktywnej pracy dla potrzeb dnia dzisiejszego i przyszłości… Trzeba skoncentrować się na konstruktywnej pracy dla potrzeb dnia dzisiejszego i przyszłości… dlatego, że wszyscy urodziliśmy się w latach 1970-tych albo później i nie możemy ponosić za te wydarzenia jakiejkolwiek odpowiedzialności…”
————————
Nie dziwi …wszak to kiedyś adiunkt z lódzkej Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej, Lech Keller-Kraewczyk wielokrotnie banowany w Polityce Kagan vel kagan, kagan01 i sto innych nicków, ostatnio ++++ czy Satoshi…
Dziwny agent… rocznik 1949.