Dywizje Kościoła

Szklanka pusta czy pełna? Mniej niż połowa katolików w Polsce chodzi w niedzielę do kościoła, a niespełna 20 proc. przystępuje do komunii. Takie dane podał kościelny instytut statystyczny ISKK. To dużo czy mało? Kościół rzymskokatolicki w Polsce słabnie czy się umacnia?

Jak na sytuację Kościoła w Europie, to polski ma wciąż bardzo dobre wyniki. Dodajmy, że w obu kategoriach nastąpił niewielki, ale jednak wzrost frekwencji. Do tego dochodzi 400 tys. chrztów (wzrost o 5 proc.), prawie 290 tys. bierzmowań i ponad 130 tys. ślubów kościelnych (tu lekki spadek). Polak wciąż masowo korzysta z usług religijnych, a tym samym podtrzymuje instytucjonalny wpływ Kościoła. Szklanka pełna. I to są te „dywizje Kościoła”.

Z drugiej strony od lat frekwencja na mszach i komunijna spada. Dlaczego? Może m.in. z tego powodu, że Kościół jako instytucja ulega oddolnemu odczarowaniu społecznemu. Pośrednim dowodem może być 5 mln widzów „Kleru”. Konkretni księża, proboszczowie, a nawet biskupi tracą nimb świętości. Polak katolik wiarę szanuje, ale splamioną sutannę już niekoniecznie. Szklanka pusta.

Tymczasem u progu roku wyborczego wraca temat respektowania rozdziału państwa od Kościoła. Pojawił się konkretny projekt w tej sprawie zgłoszony w imieniu Inicjatywy Polskiej przez Barbarę Nowacką i poparty przez PO. Zawiera propozycje warte dyskusji. Nie epatuje jakimś nowym palikotyzmem.

Jednak socjologiczna i polityczna prawda jest taka, że bez znacznego oddolnego poparcia społecznego dla takich projektów i odsunięcia od władzy „zjednoczonej prawicy” nic w praktyce z nich nie wyniknie, choć byłoby to dobre i dla Kościoła, i dla klimatu społecznego.

Im dłuższe będą rządy PiS, tym silniejsze będzie odgórne wyhamowywanie spontanicznej sekularyzacji oddolnej. Im głębsza będzie polaryzacja społeczna w tej sprawie, tym silniejsza będzie w Kościele frakcja radiomaryjna.

Warto też pamiętać, że choć katolicyzm ma w Polsce miażdżącą przewagę nad innymi wyznaniami, to mamy w naszym kraju chrześcijan niekatolików i wyznawców religii niechrześcijańskich.

Czemu nie posłuchać, co oni mają do powiedzenia w kwestii rozdziału państwa i religii? Jest z pewnością potrzebny, lecz nie powinien być narzucony siłą, odgórnie, przez polityków, bez konsultacji ze społeczeństwem. Z niewierzącymi i z wierzącymi.

Głos na temat nauczania religii w szkołach zabrał właśnie zwierzchnik polskich luteranów bp Jerzy Samiec, zarazem prezes Polskiej Rady Ekumenicznej zrzeszającej chrześcijan różnych konfesji. Powiedział, że jego zdaniem państwo ma obowiązek nie tylko kształcić, ale i moralnie kształtować młodzież poprzez lekcje różnych konfesji i wiar religijnych lub w formie lekcji etyki. A zatem musimy sami się zdecydować, czy chcemy takiej edukacji, czy wolimy, by nastolatków wychowywali ,,youtuberzy”.