Za co władzy dziękować?
Najważniejsze, aby w Polsce nie doszło do masowej przemocy, a na świecie do wojny. Takie mam noworoczne życzenie dla siebie i Czytelników. Reszta to przypisy.
A niżej krótki bilans polityczny minionego roku z całym okresem rządów „zjednoczonej prawicy” w tle. Chodzi o osiągnięcia.
1. Stworzenie ruchów obywatelskich w obronie konstytucji, niezależności sądów od rządu, praw osób z niepełnosprawnościami, a także praw kobiet do decydowania, czy i kiedy chcą rodzić dzieci. Mamy ponowne narodziny społeczeństwa obywatelskiego.
2. Powrót tematu obecności Polski w Unii Europejskiej. Dla niektórych to była „oczywista oczywistość”. Teraz widzą, że nie jest. I że trzeba działać w obronie dalszej obecności Polski w UE. Ludzie, którym na tym zależy, już się zwołują na manifestację w Warszawie. Mają się zgromadzić w święto Trzeciego Maja. Oby jak najliczniej!
3. Powrót tematu polityki zagranicznej. Ludzie chcą rozmawiać o naszej pozycji i polityce na arenie międzynarodowej. Izolowanie się obecnych władz od Unii Europejskiej, antyeuropejskie wypowiedzi prezydenta, premiera i innych dygnitarzy obecnego obozu rządzącego wywołują coraz większy niepokój, dokąd prowadzi on Polskę. W objęcia Trumpa czy Putina?
4. Chcemy więc dowiedzieć się jako obywatele, czy jesteśmy bezpieczni i co władze robią w tej sprawie. Jaka jest prawdziwa kondycja naszych sił zbrojnych i służb specjalnych. I co obecna władza zamierza w tej dziedzinie? Przecież widzi, że łaska prezydenta Trumpa na pstrym koniu jeździ.
5. No i ludzie znów też sobie uświadomili, jak ważne są edukacja publiczna i kultura. Lista szkód w obu dziedzinach jest długa. O chaosie w szkolnictwie wiadomo powszechnie. Ale ludzi interesuje też kondycja kultury pod zarządem obecnej władzy. Tu symbolami mogą być dewastacja mediów publicznych i teatrów, usuwanie z instytucji kulturalnych ludzi niezależnych, majstrowanie przy wspaniałej ekspozycji Muzeum II Wojny Światowej, a ostatnio scalanie studiów filmowych. Filmowcy już nazwali tworzonego molocha ,,Mosfilmem”.
Dzięki fatalnej polityce obecnych władz w tych dziedzinach wszystkie te tematy powróciły do debaty publicznej. Dziękujemy!
Komentarze
Są tacy, których niepokoją „”antyeuropejskie” wypowiedzi prezydenta, premiera i innych dygnitarzy obecnego obozu rządzącego”, a Polaków niepokoją antypolskie wypowiedzi brukselskich biurokratów i innych dygnitarzy tzw. sojuszników i brak odpowiedniej reakcji na nie „prezydenta, premiera i innych dygnitarzy obecnego obozu rządzącego”.
„Najważniejsze, aby w Polsce nie doszło do masowej przemocy, a na świecie do wojny.”
Boszszszeee….to już w tym miejscu jesteśmy….
Bardzo stronniczy artykuł miłośnika (nie) rządów PO-PSL
@Kubaszko
To prawda, niepokoją nacjonalistów, miękkich i twardych, ale oni przyszłości nie mają, bo nacjonalizm zawsze i wszędzie kończy się katastrofą i ludzie to wiedzą.
Ring out, wild bells, to the wild sky,
The flying cloud, the frosty light;
The year is dying in the night;
Ring out, wild bells, and let him die.
(Alfred, Lord Tennyson 1809-1892)
************************Happy New Year 2019***************************
https://www.youtube.com/watch?v=mdxi5VVqn50&pbjreload=10
Kochajmy sie!
@Adam Szostkiewicz
Istnieje też zdrowy nacjonalizm, który wyraża się normalnie w postawie patriotycznej. I Kościół zawsze to popierał. W nacjonalizmie i w populizmie zawsze jest jakieś odejście od prawdy. W populizmie politycy mówią to, co ludzie chcieliby słuchać, a niekoniecznie to, co jest prawdziwe i co powinni powiedzieć. Natomiast w nacjonalizmie istnieje tendencja do przeceniania wartości niektórych aspektów życia narodowego, a zarazem kierowanie się uprzedzeniami względem innych narodów – mówił abp Gallagher
@Adam Szostkiewicz
Nacjonalizm (z łacińskiego natio – naród), ideologia i ruch polityczny, a także postawa społeczno-polityczna podporządkowująca interesy innych narodów celom własnego. Według tej ideologii wszelkie działania polityczne podejmowane są w celu podniesienia siły własnego narodu, a także oceniane przez pryzmat jego dobra i interesów
@Jacek
Nie chodzi o słownikowe definicje, tylko o praktykę. Jest nacjonalizm typu anglosaskiego, i jest nacjonalizm agresywny, o ten tu chodzi, ten, który wywyższa się nad inne narody pod pretekstem służby własnemu. Ludzkość jest jedna, narody to różne jej wcielenia. Póki są zdolne do współpracy, różnice nie dzielą, a nawet są wartością pozytywną, kulturową. Ale nacjonalizm etnocentryczny jest zabójczy dla współpracy, a więc i dla pokoju. Polska przedwojenna flirtowała z nacjonalizmem wyższościowym, wykluczającym mniejszości narodowe ze wspólnoty, a miała ich jedną trzecią populacji. Wszyscy wiemy, jak to się skończyło dla Polski w 39 roku. Przyszłoßć w dzisiejszym świecie należy do narodu rozumianego jako wspólnota obywatelska wokół wspólnych wartości i zasad zapisanych w demokratycznie przyjętej konstytucji, a nie do wykluczającego nacjonalizmu wyższościowego. Ten prowadzi do nieszczęścia, jak było z Niemcami pod władzą Hitlera czy z Rosją pod władzą Stalina.
@jacek,
No tak, ale ten biskup nie ma na myßli nacjonalizmu typu wschodnioeuropejskiego, którego z patriotyzmem nie da się pomylić.
@Jacek, NH:
Nie wiem, czy cenisz Jana Pawła II. W „Pamięci i tożsamości” coś pisał o zgubnym, jak to nazwał, „utylitaryzmie narodowym”, czy jakoś w tym stylu… Mniejsza o słowa, ale większa o wyjaśnienie — miał na myśli dokładnie to, co mówi definicja słownikowa — stawianie dobra wspólnoty narodowej, jako celu uprawiania polityki.
Panu redaktorowi i wszystkim blogowiczom życzę szczęśliwego roku 2019.
@mopus
Dziękuję, wzajemnie!
Obecnej władzy nie ma za co dziękować. Pozytywne zjawiska, które Pan Redaktor wymienił, to niespodziewany skutek uboczny jej działań.”Dobra zmiana niszczy wszystko, czego tylko się dotknie i „czyż się ostanie na dnie popiołu srebrzysty dyjament”?
Panu Redaktorowi serdecznie życzę aby rok 2019 był lepszy niż ten odchodzący, aby w Nowym Roku nadal nam dostarczał swoich wpisów do refleksji i przemyśleń.
Blogowiczom (ale nie trollom) również życzę wszystkiego najlepszego.
@Szostkiewicz
Nacjonalizm jest najdoskonalszym wypełnieniem przykazania miłości bliźniego, bo nacjonalizm to miłość do własnej nacji, czyli narodu. Patriotyzm, to umiłowanie patrii, czyli ojczyzny – gór, lasów, zabytków, kultury. Patriotyzm może być rozumiany szerzej i włączać w swoje znaczenie nacjonalizm.
To, że kocham własną żonę i dzieci, nie znaczy, że innymi kobietami i dziećmi pogardzam, jestem do nich wrogo nastawiony, że najchętniej bym ich skrzywdził.
Oczywiście, każda forma miłości – samego sienie, bliźniego, własnej rodziny, narodu – może przybrać patologiczne formy, wyradzając się (zwykle nieświadomie) w swoje przeciwieństwo. Remedium na to jest posłuszeństwo Bożym przykazaniom i jedynemu Zbawicielowi człowieka.
@Kubaszko
Nacjonalizm, czym jest, pokazują jego konsekwencje. Może pan zakryć oczy i zasłonić oczy, ale jako wierzący powinien pan się zastanowić, dlaczego Jan Paweł II nalegał, by nie mylić nacjonalizmu z patriotyzmem. Dlaczego nalegał? Bo widział na własne oczy konsekwencje hitlerowskiego nacjonalizmu.A także skutki nacjonalizmu wielkoruskiego ukrytego pod maską internacjonalizmu. Pan musi być czlowiekiem znacznie młodszym, nie ma pan takiej mądrości jak Ojciec Święty, ale warto by się pan na serio nad tym zastanowił, a nie cytował gotowe formułki. Tu chodzi o życie milionów ludzi.
@handzia55
To oczywiście osiągnięcia w cudzysłowie. Dziękuję, wzajemnie.
@Szostkiewicz
Nacjonalizm niemiecki u podłoża miał pogaństwo, ateizm i protestantyzm. Bolszewizm ufundowany był na pysznym zanegowaniu Boskiego porządku świata. Zarówno hitleryzm jak i komunizm, potępione w encyklikach Piusa XI, pokazują, do czego prowadzi ateizm. Dzisiaj zanegowanie V przykazania Bożego prowadzi do takiego samego rezultatu, jak te dwie wymienione ideologie – w 2018 roku szacuje się, że w wyniku aborcji zginęło 42 miliony istnień ludzkich. Tylko w jednym roku!
@Kubaszko
Co to ma wspólnego z tematem? Hitler był katolikiem, Stalin kształcił się na batiuszkę. Obaj wyrośli w kulturze chrześcijańskiej, obaj zakazali aborcji, bo potrzebowali siły roboczej i poborowych do swych podbojów w Europie. Chrześcijaństwo nie jest polisą przeciwko złu. Zło jest wynikiem działania ludzi zarówno wierzących, jak i niewierzących.
Dzisiaj, wczoraj – tu dzisiaj, tam wczoraj – trudno sie w tym wszystkim polapac. A wiec dzisiaj/wczoraj pochowalem papuge, duza, biala cockatoo z zoltym grzebieniem. Lezala na grzbiecie przy krawezniku niedaleko domu z podkurczonymi nozkami, otwartymi oczami i dziwnie blagalnym wyrazem dzioba; jakby prosila o zdrowaske za pokoj swej duszy. Spoczela w mogile na backyardzie obok dwoch wczesniej pogrzebanych tam szpakow i jaszczurki. W trakcie pochowku, zaciekawiony krzatanina, do konduktu pogrzebowego dolaczyl pies Brutus.
” No co Brutus. Wieczny odpoczynek racz jej dac Panie” – powiedzialem odkladajac szpadel, zapominajac przez chwile, ze wiara katolicka odmawia zwierzetom prawa do posiadania duszy.
Katolicyzm – coz to za bezduszne wyznanie, nawet dla ateisty.
@Szostkiewicz
Przykład Hitlrera i Stalina pokazuje, do czego zdolny jest człowiek, gdy odchodzi od Boga, gdy w swojej pysze uważa się za mądrzejszego od Niego. Ludźmi wierzącymi byli święci, a nie Hitler czy Stalin. Czy zło jest wynikiem działania świętych, wiernych uczniów Chrystusa? Taka teza ociera się o bluźnierstwo.
Panie Redaktorze Szostkiewicz, zgadzam się z Pańską opinią, że w 2018 r. trwał proces budowy społeczeństwa obywatelskiego w naszej Ojczyźnie. Niech w bieżącym roku, roku wyborów do Europarlamentu i polskiego Parlamentu, wspólnym działaniem Polek i Polaków, opozycja parlamentarna i pozaparlamentarna stanie w jednym szeregu i stworzy wspólne listy wyborcze. Pora już na odebranie władzy Zjednoczonej Prawicy.
wydaje mi się, że największym osiągnięciem dojnej zmiany jest pkt.1.
Ludziska zaczynają ruszać swoje cztery litery w obronie demokracji, praworządności.
A jak w 2019 roku odczują na własnych tyłkach gospodarcze skutki „reform”, to mam nadzieję ruszą wreszcie masowo do urn wyborczych.
W wyborach samorządowych już mieliśmy pierwszą jaskółkę.
Wszystkiego najlepszego, przede wszystkim zdrowia, życzę Redaktorowi i blogowiczom.
Obyśmy żyli w mniej ciekawych czasach.
@Kubaszko
Ludzi Bóg obdarzył rozumem i wolną wolą. Tak wierzą chrześcijanie. Jaki z tego daru robią użytek, zależy od wielu rzeczy, ale sama wiara i przynależność do takiej czy innej konfesji nie gwarantuje, że dokonają zawsze dobrego wyboru. Na tym polega dramat, który może dotknąć każdego. Świętych nie dotknie, ale świętoszków dotknie. Dlatego świętych uważamy za bohaterów etycznych, a świętoszków za zaprzeczenie postawy chrześcijańskiej.
@aborygen
Proszę poczytać wystąpienia i ostatnią encyklikę obecnego papieża. Kościół katolicki, nawet w Polsce, zmienia nastawienie do zwierząt właśnie w takim kierunku, empatii i solidarności z ,,braćmi mniejszymi”.
Redaktor o papieżu: „(…) Ojciec Święty”.
Jezus powiedział do Boga: „(…) przychodzę do ciebie. Ojcze Święty…” (Jana 17:11).
Jezus do uczniów: „I nikogo na ziemi nie tytułujcie ojcem, bo macie jednego Ojca — tego w niebie” (Mateusza 23:9).
@ Szostkiewicz
„Co to ma wspólnego z tematem? Hitler był katolikiem.”
Panie Redaktorze proszę nie powtarzać bezmyślnie durnych tez – Hitler i jego pomocnicy z NSDAP NIGDY nie byli katolikami. Niech Pan nie opowiada bzdur i nie wciska innym fałszu. Z tego, że ktoś został ochrzczony NIE WYNIKA, że w życiu zachowuje się jak katolik!!! Proszę zajrzeć do poważnych opracowań historycznych, by się wreszcie dowiedzieć, ile hitlerowcy wymordowali duchownych katolickich i z jaką pasją to robili. Jak profanowali kościoły, strzelali do figur świętych, drwili z Chrystusa itd. Proszę coś poczytać na ten temat, a nie pisać wierutnych bzdur. Z tego, że pan jest ateistą nie wynika, że może fałszować historię.
Co się tyczy losu „braci mniejszych” to nie zauważam, żeby zmieniało się cokolwiek na ich korzyść. No może poza częstszymi deklaracjami (czyt, pustymi) ludzi w tej sprawie. Generalnie hipokryzja wypływa społeczeństwu uszami. Dwa tygodnie temu uśmierciliśmy setki ton karpia, żeby świętować narodziny dzieciątka co to miało przynieść światu miłość współczucie i wybaczenie, a dzień temu już to pękamy z dumy, że powoli udaje nam się odstąpić od pokazów fajerwerków sylwestrowych bo się psiny po pokojach moczą ze strachu. Szkoda słów. Nasza cywilizacja w pigułce. Nic dodać, nic ująć.
Zdrowy, polski nacjonalista @Jacek.NH nie potrafi/nie chce złożyć swoim rodakom, bez względu na ich poglądy, choćby zwyczajowych życzeń świąteczno-noworocznych, w myśl chrześcijańskiej zasady: rób bliźniemu to, co tobie miłe.
@waldi
Myli się pan, był Austriakiem wychowanym w katolickim domu. Nie wiem, skąd pan czerpie wiedzę, mam nadzieję, że nie tylko z Internetu, ale też prac markowych historyków.Łatwo sprawdzić. Co do reszty, to sam piszę, że ochrzczenie się w Kościele katolickim nie jest żadną gwarancją przyzwoitego życia. Antychrześcijańska i antyklerykalna była hitlerowska elita i jej fanatyczni współpracownicy, bo Kościoły nie uległy tak szybko amokowi nazizmu, lecz żołnierze Wehrmachtu mordowali ludność cywilną w mondurach spiętych pasami z klamrą z napisem Gott mit uns, a to nie jest motto pogańskie.
@Ryszard Kubaszko
Na temat „brukselskich biurokratów”
obszar / mieszkanców / urzednicy / kwota
Europa / 500 mln / 50.000 / 10000
Warszawa / 1,7 mln / 22.000 / 77
Warszawiak wydaje wiec wiecej niz 100 razy wiecej dla urzednikow w Warszawie (miasto) niz dla tych w Brukseli. (W Kolonii kwota jest jeszcze gorzej.)
Zrodlo, niestety nie po polsku:
https://ec.europa.eu/germany/eu60/verwaltungsmoloch_de
Gdyby nie Bruksela, wtedy kazdy kraj musialby 28 razy sam organizowac to co robi Bruksela tylko raz dla wszystkich krajow –> duzo wiecej biurokracja.
Schengen zniszczy cala ogromna biurokracje na granicach. Ujednolicenie norm, regul, czyli jeszcze mniej biurokracji.
@ Cukiertort 1 stycznia o godz. 12:42
Wiem że to nie zabrzmi ani ładnie, ani politpoprawnie, ale jesteśmy jako rasa drapieżcami. Ze wszystkimi tego konsekwencjami, od codziennego mięsożerstwa po zbrodnie i wojny. Dlatego każdy przejaw walki z zakodowaną drapieżnością powinien cieszyć. Pod warunkiem zachowania jakiejś hierarchii: przekonywanie że roślina też ból odczuwa więc nie wolno jej niszczyć, jest hipokryzją, skoro może ona rosnąć na całkiem jeszcze świeżym masowym grobie. Trochę mniejszą hipokryzją są dla mnie krokodyle łzy nad karpiem wylewane raz w roku przez codziennych zjadaczy kurczaków, świnek i krówek. Wielkomiejskie dziecko może sobie wmawiać, że te mięska to przecież z fabryki są, ale co z wiejskim chłopakiem który zaśmiewał się z „kugutka” bez głowy po obejściu biegającego, a potem ojcu pomagał świniaka szlachtować?. Więc na początek dobrze jest chociaż, jeśli już się to robić musi, dbać o „kulturę mordowania”, jakby to paradoksalnie nie brzmiało. A przedtem hodować humanitarnie. Więc i psom niepotrzebnego stresu oszczędzać, kiedy to możliwe.
Największą „zasługą” Kaczyńskiego i jego przydupasów, jest podział Polaków. Tego nie da się naprawić szybko i prosto. To będzie trwać…
Wszystkiego najlepszego w Nowym…!
@Szostkiewicz
„Gott mit uns” – coż, taka niemiecka tradycja. Krzyżacy też byli zakonem przede wszystkim niemieckim.
To, że Hitler pochodził z „katolickiego domu” nie ma żadnego znaczenia. Hitler to ten, który napisał „Mein Kampf” a potem wraz z kumplami, takimi, jak on, w ramach NSDAP, realizował swój zbrodniczy program. On realizował SWOJĄ morderczą IDEOLOGIĘ, a nie nauczanie ówczesnego Piusa XI czy Piusa XII. Czy przy pańskim wykształceniu i doświadczeniu tak trudno to zrozumieć?? Pan nic nie wie o sile ideologii, która napędza i usprawiedliwia działanie różnych ludzi? To Pan nie wie, że w Niemczech przynajmniej od II połowy XVIII wieku, poprzez XIX i w XX wieku co drugi teolog i filozof „transcendentalny” miał „swojego” boga, ulepionego wedle własnych potrzeb i wyobrażeń. Pan w tym względzie nie docenia Niemców: oni są w stanie Biblię napisać od początku i jeszcze przekonywać pół Europy, że jest lepsza niż ta stara żydowska i chrześcijańska Biblia. To, że żołnierze Wehrmachtu mieli klamry z napisem „Gott mit uns” nie ma żadnego znaczenia, bo oni z prawdziwym Bogiem nie mieli nic do czynienia. Jak któryś miał coś z nim wspólnego, to, jak Otto Schimek, odmawiał wykonania rozkazu strzelania do bezbronnych cywilów i sam ponosił z tego powodu śmierć. Jakoś bardzo, bardzo niewielu było wśród Niemców i Austriaków tych, co odmawiali udziału w hitlerowskiej machinie śmierci. Jakoś nie widać pośród nich beatyfikowanych i kanonizowanych męczenników. Gdzie wtedy Niemcy mieli prawdziwego Boga? Jak się wtedy nazywał niemiecki bóg? Czy nie był nim „bóg” Adolf Hitler? Więc, nie obrażajmy setek tysięcy katolickich ofiar (w tym tysięcy księży. Czy Dachau coś Panu mówi??) i nie piszmy idiotyzmów, że Hitler był „katolikiem”. Nie kpijmy z pomordowanych ludzi? Tyle.
@waldi
Przytoczenie faktów to nie jest kpina, ani obrażanie ofiar. Nie rozumiem, czego pan tak broni się przed przyjęciem faktów. Przecież nikt nie twierdzi, że publiczna działalność Hitlera miała cokolwiek wspólnego z katolicyzmem, w którym wzrastał. Odrzucił go w imię swych rasistowskich i nacjonalistycznych uprzedzeń. Kościół rzymski podjął próbę ostrzeżenia katolików przed hitleryzmem. Zabijanie ludności cywilnej przez żołnierzy jest barbarzyństwem zaprzeczającym chrześcijaństwu i w ogóle humanizmowi. Ale eksterminatorzy nie robili tego z pobudek ideologicznych, lecz zwykle z konformizmu i ślepej lojalności wojskowej.ale eksterminowali i to ostatecznie jest podstawą oceny ich czynów. Nie jeden modlił się pod Stalingradem, aby Bóg go uratował. Schimków było niewielu, a zamachowcy na Hitlera też kierowali się różnymi pobudkami. O Dachau i księżach pisałem w Polityce, a mój ojciec był więźniem Gross Rosen, nie trzeba mi przypominać, czym były kacety. Prawdopodobnie nie czyta pan ani mych tekstów, ani moich odpowiedzi na wpisy niektórych czytelników. Moja uwaga o Hitlerze i Stalinie zawarta była właśnie w jednej z polemik,
dino77
To czy drapieżnictwo człowieka można oceniać w kategoriach moralnych, czy też stwierdzać sam ten fakt bez jakichkolwiek ocen wartościujących nie jest bez znaczenia. Moralizowanie na niewiele się zda, po prostu tacy jesteśmy do końca naszych cech i już… Niektóre szkoły myślenia możliwie, że niegłupio radzą nie robić nic z tą czy inną uwierającą nas wadą tylko ją obserwować, stale, bez sądów wartościujących aż dojdziemy do kresu i nastąpi w nas zdrowa przemiana, która nie będzie li tylko reakcją na obserwowany negatywny aspekt. Myślę, że mięsożerstwo znacznie zostanie zredukowane ale w odległej przyszłości – gdy akcje informacyjne pokażą jak hodowla bydła na ubój niszczy naszą planetę wraz z likwidacją ogromnych zasobów wodnych i to chyba na pierwszym miejscu. Może też tak się stać, że nie dostrzeżemy żadnych zależności i praw wynikania tym rządzących albo w nie nie uwierzymy (zresztą Hume kiedyś napisał słynne dzieło, które mówi o tym, że przyczynowość jest kwestią naszych nawyków myślowych i że nie mamy prawa pisać prawomocnie o następstwie przyczynowym zdarzeń). Można być sceptykiem w kwestii wpływu spożywania mięsa na klimat, pomimo różnych badań z tym związanych ale za jakiś czas może nie być już nikogo, kto zechce w cokolwiek wątpić..
@ Szostkiewicz
Pisanie, że „Hitler był katolikiem” (pochodził z katolickiego austriackiego domu) powoduje utrwalanie szkodliwego mitu, że Hitler jako rzekomo „katolik” wraz z innymi, podobnymi „katolikami” (np. Goebbelsem) popełnili te straszne zbrodnie w Europie. Wielu ludzi (zwłaszcza młodych), którzy nie znają historii, skojarzy, że za Auschwitz stoi po prostu Kościół katolicki i że to jego należy obciążyć winą za całe to zło i jeszcze bardziej zwalczać niż samego Hitlera. Powtarzana wielokrotnie skrajnie fałszywa teza w umysłach takich ludzi po pewnym czasie stanie się „prawdą”. Niestety, w takich czasach żyjemy.
waldi
1 stycznia o godz. 12:01
„Proszę zajrzeć do poważnych opracowań historycznych, by się wreszcie dowiedzieć, ile hitlerowcy wymordowali duchownych katolickich i z jaką pasją to robili”.
Może podasz ilu duchownych katolickich hitlerowcy wymordowali w Niemczech albo we Włoszech ? Masz z tym problem ? Historyk wyjaśnia dlaczego:
„Bez względu na oficjalnie głoszoną teorię w praktyce biskupi katoliccy kierowali się podczas wojny zasadą: ‚Mój kraj zawsze ma rację’” (Morals and Missiles, Londyn 1959, red. Charles S. Thompson, ss. 57, 58).
Warto wiedzieć, że Kościół katolicki jako jedna wspólnota, istniał tylko epizodycznie w czasach względnego spokoju. Kiedy w stosunkach międzynarodowych dochodziło do napięć, centrala zazwyczaj popierała silniejsze państwo, ponieważ więcej mogła zyskać na tej współpracy. Oto przykład:
W dziele Historia chrześcijaństwa, Paul Johnson, napisał:
„20.10.1939 roku papież Pius XII opublikował swoją pierwszą encyklikę, Summi Pontificatus. Zdumiewający jest fakt, że ani słowem nie potępił w niej nazistowsko-sowieckiego rozbioru katolickiej Polski. Nawet nie wspomniał o tym wydarzeniu”(s.627). Dokładnie tak samo postąpił po aneksji Czechosłowacji przez Rzeszę.
Co zrozumiałe cierpią na tym lokalne społeczności. Kiedy kościoły narodowe w czasie okupacji, wspierają walkę z agresorem, zazwyczaj przyczynia się to wzmożenia represji oraz liczby ofiar.
Wszystkich tych skrajności – oraz krytyki – udało by się uniknąć, gdyby poważnie traktowano zachętę Jezusa z Nazaretu, który zalecał swoim naśladowcom, zachowanie całkowitej neutralności w kwestiach politycznych. (Jakuba 4:4).
Wreszcie na sam koniec – pomijając kwestie naszego gatunkowego egoizmu jest jeszcze albo przede wszystkim coś takiego jak wrażliwość, empatia – ja na własne oczy widziałem kilkanaście ubojów świń i jednego byka. To dla mnie, wrażliwca i empata były doświadczenia druzgoczące, coś co przewartościowało w jakiś sposób mój światopogląd. Jeśli chcemy wiedzieć w czym uczestniczymy trzeba się po prostu wybrać do ubojni i zobaczyć to na własne oczy. To dla przeciętnie wrażliwego człowieka powinno być decydujące w obraniu właściwego wyboru. Aż się ciśnie na usta pierwsza strofa z wiersza naszej Noblistki „Drobne ogłoszenia”
KTOKOLWIEK wie gdzie się podziewa
współczucie (wyobraźnia serca)
-niech daje znać! niech daje znać!
Na cały głos niech o tym śpiewa
i tańczy jakby stracił rozum
weseląc się pod wątłą brzozą,
której wciąż zbiera się na płacz.
@Waldi:
Miałem nie pisać, jako tylko miłośnik historii, a nie historyk, ale muszę… Bo Gospodarz ma rację.
Hitler wychował się jako katolik. Odwoływał się do swojego katolicyzmu w trakcie kampanii wyborczych w latach 20-tych i 30-tych. (Postawa Kościoła miała być mieszana. Miejscami wspierał jego działania i popierał go, miejscami traktował jako zagrożenie — ale raczej konkurenta niż wroga.) Jako kanclerz rozpoczął urzędowanie od uroczystego nabożeństwa, co było podkreśleniem religijności i odstępstwem od świeckiej tradycji wcześniejszych kanclerzy.
Hitler utworzył też pierwszy gabinet, jako koalicyjny z Katolicką Partią Centrum. Nie zmusił jej — przeciwnie, to przywódcy Partii Centrum wystąpili z inicjatywą wspólnego rządu. I nigdy nie zerwał formalnie z katolicyzmem. Zresztą i w drugą stronę — nigdy nie został ekskomunikowany.
Masz rację, że doktrynalnie nie był zgodny z nauczaniem Kościoła. Jednak ilu „katolików” przeszłoby takie sprawdzanie, jakiemu poddano Hitlera? Nie pytam tylko o zwykłych wiernych świeckich, ale także o duchownych i biskupach, bo najróżniejsze już rzeczy słyszałem od ołtarza na mszach w Polsce — Niemcy nie mają jakiegoś monopolu, czy nawet samej tylko wyjątkowej skłonności do wykręcania religii ku własnym wyobrażeniom.
Piszesz o prześladowaniach katolików — owszem. Ale albo niepokornych niemieckich; albo z podbitych narodów. Katolicyzm nie był przyczyną. Hitler prześladował wszystkich — poczynając od opozycji politycznej, na zwolennikach tej samej ideologii (czy to z SA, czy to innych nacjonalistów niemieckich, choćby wywodzących się ze Stahlhelmu), o ile tylko uważani byli za zagrożenie dla jego przywództwa.
Możesz się upierać, że choć wychowany to nie realizujący nauczania papieskiego, jeśli jednak nie katolikiem, to kim? Żadnej innej religii nie przyjął, tym bardziej nie przyjął ateizmu.
W zasadzie powiedziałbym, że stosunek Kościoła do Hitlera to świetny przykład na pewną skłonność ludzi Kościoła do błądzenia widoczną także w dzisiejszej Polsce — przymykanie oczu na grzechy nacjonalizmu, postrzeganego jako sojusznik w walce z lewicowością, nowoczesnością i demokracją.
Panowie obrońcy nacjonalizmu, nie zaklinajcie rzeczywistości. Nacjonalizm stoi w jaskrawej sprzeczności z ideą chrześcijaństwa. A czołowi przedstawiciele nacjonalizmu Hitler podobnie jak i jego (narodowego socjalizmu) główny propagator Goebbels byli głęboko wierzącymi ludźmi. Zachęcam do lektury Dzienników Goebbelsa, z których to jasno wynika. To że nie akceptowali instytucji kościoła katolickiego i z nim, a nie z katolikami walczyli nie znaczy, że byli ateistami. To poglądy nacjonalistyczne szefa kościoła katolickiego w Niemczech (nie pamiętam jego nazwiska, a nie chce mi się zaglądać do drugiego tomu przywołanych przeze mnie Dzienników) były powodem jego wiernopoddańczego listu do Hitlera, zaś niemieccy księża katoliccy święcili niemieckie oddziały maszerujące na Wschód celem zasiania tam niemieckiej cywilizacji. W swej nacjonalistycznej wyższości niemieccy duchowni nie ujęli się za swoimi katolickimi braćmi z Polski oraz z innych podbitych i eksterminowanych przez chrześcijańskich wojowników krajów. Hitler z czystej pragmatyki ostateczną rozprawę z kościołem odłożył na czas, który miał nastąpić po wygranej przez niego wojnie, co na szczęście nie nastąpiło.
@Szostkiewicz. Wyobraził Pan, sobie, Świat bez religi?. 5/6 wojen byśmy unikneli.
Za co władzy dziękować? Jak odejdzie, podziękujemy.
@,@waldi, Kubaszko
Tak, tak. Krzyże na hitlerowskich czołgach i samolotach, to stare ateistyczne symbole.
Panu Redaktorowi i Jego Bliskim, Komentatorom i Czytelnikom Blogu składam serdeczne życzenia noworoczne.
@waldi
Moim zdaniem ci którzy spróbowali się sprzeciwiać Hitlera, byli w wszystkich grupach społecznych. Ale trzeba jednak podkreślać że niemieccy Zydzi najwięcej zrobili i najbardziej ryzykowali aby tłumaczyć ludziom kim są zbrodniarzy z NSDAP. Na przykład „Central Association of German Citizens of Jewish Faith” wydała ksiązkę „Der Antinazi” w której już w 1932r udokumentowali wyrażnie wszystkie przestępstwa członków NSDAP, jest opisane jak oni kłamali, zaatakowali fizycznie Zydów, komunistów, lewicowych polityków, katolików, protestantów, niespełnosprawnich, cyganów, i wszystkich którzy zbuntowali się i którzy chcieli przeciwstawiać się.
Autor tej ksiązki „Der Antinazi” nazywał się Walter Gyssling, nie tylko był on członkiem SPD (socjaldemokratyczna lewicowa partia, permanenty cel ataków nazistów) ale także był on urodzony jako protestant, pózniej był bezkonfesyjny. W każdym bądż razie walczył dla wszystkich ludzi i przeciwko NSDAP.
Pan samemu sobie zaprzecza mówiąc „bardzo, bardzo niewielu było wśród Niemców tych, co odmawiali udziału w hitlerowskiej machinie śmierci.”
a póżniej pisze Pan jak gdyby katolicy wyłącznie byli ofiarami. Tak, byli, tylko inni zamordowali. Chyba Pan zapomniał że wśród Niemców było wtedy 40% katolików i kościele wtedy pelne – dziś puste.
@waldi
1 stycznia o godz. 18:23
Drogi Waldi tak sobie prześledziłem Twoją dyskusję z Gospodarzem i…śmiech mnie ogarnął. Zgadza się: Hitler pomimo chrztu i katolickiego wychowania słabo wypadał jako chrześcijanin ergo katolikiem wg. Ciebie nie był. Jest jeden problem: ten sam Kościół rzymskokatolicki stosuje zasadę, że ,,raz katolik – zawsze katolik” i nawet jeżeli delikwent został ochrzczony po katolicku w betach i nie przekroczył progu kościoła od tej pory, to Kościół TAKŻE w imieniu takiego ,,katolika” (,,98%”) domaga się majątków, wpływów i władzy. Ba, nawet przejście upierdliwej procedury apostazji nie pociąga za sobą praktycznych skutków choćby usunięcia danych osobowych z ksiąg parafialnych oraz uznania za niekatolika. Nadal jesteś w ich statystykach traktowany jako katolik. Bo…raz katolik zawsze katolik.
Ale pomogę Ci rozwiązać ten kociokwik ,,Hitler a katolicyzm”. Co mi tam: pamietasz- Waluś – zamordował Chrisa Haniego – osobę nr2 w ANC i w tamtym momencie najpopularniejszego polityka czarnej większości. Bożyszcze ulicy i tak się składało, że i komunistę. Zrobił to bo liczył, że czarni wściekną się i kontrolowana przez białych armia ZOSTANIE ZMUSZONA ,,przywrócić porządek” a częścią tego porządku była supremacja białej rasy. Przeliczył się: Nelson Mandela mocą swojego autorytetu powstrzymał bezrozumny odwet. Waluś wylądował jako morderca-biały suprematysta na resztę swoich dni w południowoafrykańskiej tiurmie. Taki byłby i powinien być finał tej fatalnej historii ale na (nie)szczęście w jego dawnej ojczyźnie dorosło i doszło do głosu pokolenie pogromców komunizmu dla których Waluś miast być bojowcem białej supremacji (jednak ten terror politpoprawniści nie pozwala otwarcie powiedzieć, że w sumie było to też cool) został pasowany na IDEOWEGO BOJOWNIKA Z KOMUNIZMEM. Bo ukatrupił Murzyna-KOMUNISTĘ . Z takich pozycji domagają się sprowadzenia go do Polski.
Pomyśl więc o Hitlerze jako o ideowym bojowniku z komunizmem – bo przeciętnego burżuja czy kapitalistę niemieckiego antysemityzm zbytnio nie podniecał ale antykomunizm i owszem, wtedy desperackie próby odsunięcia się od swojego współwyznawcy okażą się zbędnymi.
Objaśnienie: Ton mojej wypowiedzi bazuje na dialektyce typowej dla prawicy; gdy jest mowa o lewicy, socjalizmie osoba o takich poglądach nazywana jest bolszewikiem, oskarżana o powiązanie ze Stalinem bądź Pol Potem oraz odsyłana do ,,swoich” czyli na Kubę lub do Korei Północnej.
@Ryszard Kubaszko
„Patriotyzm, to umiłowanie patrii, czyli ojczyzny – gór, lasów, …”
Ok, ale co jeśli np. Holender kocha Alpy? Oni naprawde mocno kochają Alpy. Czy oni nie są patriotami, może nawet „zdrajcami”?
@Jagoda
I wzajemnie!
@Adam Szostkiewicz
Panie Redaktorze śledząc Pana polemiki z Kubaszkiem i Waldim jak nigdy w 100% z Panem się zgadzam. Nacjonalizm zawsze prowadzi do wojny gdyż finalnie (teoria lejka!) prowadzi do kwestii co ważniejsze: prawa (częstokroć udumane tylko) swojego plemienia contra wartości ogólnoludzkie. W nacjonalizmie prawa plemienia stoją ponad prawami człowieka (bądź prawa człowieka dotyczą tylko plemienia).
Świetnym przykładem jest kwestia rzezi wołyńskiej. Jest to pomnikowe dzieło nacjonalizmu ukraińskiego. Zaplanowany mord, wykonywany w maksymalnie barbarzyński sposób ale…czy nacjonalizm ukraiński nie kształtował się w contrze do ,,polskiego umiłowania swojego narodu” alias nacjonalizmu? Najpierw była kolonialna opresja ekonomiczna na Ukrainie (podobny system oparty na niewolnictwie panował do 1863r i na ziemiach etnicznie polskich), potem (wraz ze zniesieniem niewolnictwa 1853-1863) została tylko opresja ekonomiczna ale za to doszła też opresja narodowa. II RP jako ,,nasze” państwo zaprowadzało ,,nasze” porządki – kolbą karabinu, upośledzaniem w dostępie do pracy i edukacji, opresjonowaniem religii. Jednym słowem polskie ,,umiłowanie swojego narodu” w imię polskiego narodu dbało by naród ukraiński ,,znał swoje miejsce” w NASZYM państwie (no mogli sobie mieszkać ale powinni znać swoje miejsce bo państwo było NASZE). Znakomity sposób na hodowlę ,,złej krwi”, nieprawdaż? II WŚ i jej barbarzyństwo była tylko katalizatorem, który umożliwił realizację marzeń ukraińskich ,,patriotów”. Polscy ,,miłujący swój naród” też mieli swoje marzenia…Niektóre zrealizowali za nas niemieccy ,,miłujący swój naród” i dlatego wydaje się nam, że nasze ,,umiłowanie swojego narodu” jest jakieś lepszjsze…Po prostu mało szans było nam dane by zaświadczyć, że ,,swój naród też kochamy”, więcej wycierpieliśmy się od innych ,,kochających swój naród”
@ Cukiertort 1 stycznia o godz. 19:39
Pisząc o wiejskim chłopaku i kogucie bez głowy, pominąłem że stałem obok i byłem wstrząśnięty. Rówieśnikiem dla którego uśmiercanie zwierzęcia było fragmentem codziennego życia niegodnym zastanawiania i jakiejkolwiek oceny moralnej bardziej niż samą oglądaną sceną. Wrażliwość to jedna z cech psychiki, którą się ma, albo nie. Z osobą jej pozbawioną, no dobrze, dla poprawności napiszę ” o wrażliwości głęboko ukrytej”, wrażliwiec może pogadać jak ze ślepym o kolorach… Jeden nie będzie rozumiał o czym mówi drugi. Dlatego konieczne są w społeczeństwie skodyfikowane normy prawne, by spętać „od zewnątrz” tego, który nie odczuwa nakazów wewnętrznych, lub świadomie przyjęta opcja moralna każe mu je tłumić.
@ Slawczan
Widzę, że masz jakiś egzystencjalny problem z Kościołem katolickim, jakąś osobistą do niego niechęć. Wybacz, ale nie jestem w stanie pomoc Ci w rozwiązaniu tego problemu.
Co do Hitlera, to zapoznaj się z historią zbrodni hitlerowskich w Europie. Owszem, hitlerowcy trzymali w obozach także niemieckich komunistów (tacy jak np. Thaelmann), ale wcześniej Hitler nie ukrywał podziwu dla skutecznych metod rozprawiania się z opornymi przez Lenina i Stalina. To byli jego idole. Rzecz jednak w tym, że Hitler i jego banda nie mordowali tylko komunistów, ale każdego, kogo w jakiś sposób, choćby tylko podejrzewali o opór wobec nich (zresztą Stalin robił to samo).
@PAK4
„Możesz się upierać, że choć wychowany to nie realizujący nauczania papieskiego, jeśli jednak nie katolikiem, to kim? Żadnej innej religii nie przyjął, tym bardziej nie przyjął ateizmu.”
Jakiego wyznania był Hitler? Poczytaj sobie „Mein Kampf” a się dowiesz. Miał własną morderczą pseudo-religię, nią zaraził zdecydowaną większość Niemców, którzy z radością i pieśnią na ustach podbijali narody sąsiednie. Mam w pamięci nieżyjącego już polskiego robotnika kolejowego. Pracował przy torach w Bohuminie. Wspominał: gdy żołnierze niemieccy (Wehrmacht) jechali na front rosyjski, to wystawiali się do okna i sikali na polskich i czeskich robotników, natomiast wracali z frontu wschodniego, byli już bardzo pokorni i cisi, pokazywali odmrożone kończyny.
@ dezerter83
„„20.10.1939 roku papież Pius XII opublikował swoją pierwszą encyklikę, Summi Pontificatus. Zdumiewający jest fakt, że ani słowem nie potępił w niej nazistowsko-sowieckiego rozbioru katolickiej Polski. Nawet nie wspomniał o tym wydarzeniu”(s.627). Dokładnie tak samo postąpił po aneksji Czechosłowacji przez Rzeszę.”
14 marca 1937 PAPIEŻ PIUS XI wydał Encyklikę „Mit brennende Sorge”, gdzie ostro potępiał hitleryzm. Podtytuł Encykliki: ” O POŁOŻENIU KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO W RZESZY NIEMIECKIEJ”. Bierz i czytaj!!!!!
Komunizm potępiał Papież PIUS XII. Zapoznaj się z dokumentami.
Ale Panie Adamie, ta sytuacja z partią rządzącą pokazuje jedną kwestię dot. sądu, co znaczy obrona sądów, to znaczy, że akceptujemy sądownictwo, które 10 lat realizuje sprawę o gwałt, z czego 7 w I instancji, to jest obłęd. Może ten cały bałagan da nam w końcu do myślenia, że sądownictwo to również ogromy syf, zatrudnianie ludzi bez kwalifikacji, niechęć do samo wyczyszczenia się środowiska. Procesy trwające latami. To co partia władzy chciała i zrobiła to przekroczyło pewien standard, ale czy na pewno sądy mają standard, bo ja odnoszę wrażanie, że nie. Proste sprawy, proste naprawdę proste, potrafią trwać rok. I jeszcze ta ilość błędów proceduralnych, ten brak wiedzy sędziów. Niestety miałam tę nieprzyjemność mieć styczność z sądem ostatnio, ja jestem w szoku, i nie są to sprawy karne, czy jakieś wyjątkowe trudne. Ja jestem w szoku nadal, sędzia podpowiada rozwiązania, które wiadomo, że nie mają racji bytu. To jest obraz sądownictwa, tego zwykłego, szarego, dla zwykłego śmiertelnika. A to że partia władzy hula, ma po czym hulać, każdy kto był w sądzie to wie, że jest po czym hulać i daleko nie odjeżdża się od prawdy. I to jest problem. Pan K. przeminie, chlew w sądownictwie jak był, tak zostanie. A sędziowie dalej będą udawać, że nie wiedzą o co chodzi.
@Waldi:
> Miał własną morderczą pseudo-religię
Żeby dostrzec morderczość przed objęciem władzy, a nawet przed Nocą Długich Noży, potrzeba było pewnej przenikliwości. To co Hitler mówił było pełne nienawiści, ale tam jeszcze nie było późniejszej morderczości. To były logiczne konsekwencje, ale to nie było pokazywane wprost.
> nią zaraził zdecydowaną większość Niemców
W żadnych demokratycznych wyborach Hitler nie miał większościowego poparcia.
Zapewne w pewnym momencie większość Niemców go popierała, przynajmniej w niektórych sprawach. Niemcy uważali na przykład traktat wersalski za krzywdzący; Niemcy cieszyli się ze zwycięstw militarnych. To absolutnie naturalne i to wcale nie jest równoznaczne z poparciem dla nazizmu jako „morderczej religii”. Świadkowie opowiadają o ewolucji w używaniu nazistowskiego pozdrowienia w III Rzeszy, które robiło się popularne ze zwycięstwami i niepopularne z klęskami…
Że typowi Niemcy potrafili wierzyć w swoją wyższość, gardzić podbitymi? Ależ znowu — to paskudna cecha, ale powszechna. Hitler dał do tego okazję, dał przyzwolenie, ale czy to są cechy niezwykłe? Zobacz jak u nas jest taktowany nakaz szacunku dla wszystkich, także pogardzanych mniejszości; jak wielu publicystów, a jeszcze więcej zwykłych Polaków gardzi „polityczną poprawnością”. Zresztą można też spojrzeć na dwudziestolecie międzywojenne — nasłuchałem się z różnych źródeł, jak polskie ziemiaństwo traktowało wówczas polskich chłopów. Podkreślam: w dwudziestoleciu, nie w dziewiętnastym wieku. Zapewniam: w niczym się nie różniło od owych niemieckich żołnierzy jadących na front. I nie potrzebowało do tego ani Hitlera, ani Mein Kampf — wystarczyło poczucie własnej wyższości i pogarda dla stojących niżej.
W przypadku Hitlera są dwie kwestie.
Pierwsza to ta, że gdyby był oceniany pozytywnie, to Kościół by się do niego przyznawał. Albo stawiamy czytelne i obiektywne kryteria, a przynajmniej do nich dążymy, albo mamy „kalizm”. (Swoją drogą, według kryteriów dążących do obiektywności Stalina raczej nie należałoby uznać za wierzącego, a wpływ wychowania w seminarium ograniczyć do jego retoryki na zjazdach partyjnych. Choć, gdyby Stalin był oceniany jako „dobry”, to zapewne też chrześcijanie by się do niego przyznali…)
Druga to ta, że przykład Hitlera jest świetnym przykładem na to, jak na pewne rodzaje grzechów Kościół długo jest ślepy. Encyklika „Mit brenneder Sorge” pojawiła się parę lat po pacyfikacji Katolickiej Partii Centrum. Późno, bardzo późno…
waldi
2 stycznia o godz. 14:06
„14 marca 1937 PAPIEŻ PIUS XI wydał Encyklikę „Mit brennende Sorge”, gdzie ostro potępiał hitleryzm”.
Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, z jakim potworem zawarł konkordat ? Na nieszczęście całego świata , jego następca nie podzielał tej opinii.
Jak podają historycy, przez cały okres trwania II WŚ, „nie udzielał żadnych wskazówek. Pius XII poradził wszystkim katolikom na świecie, ‘by walczyli mężnie i okazywali wrogom miłosierdzie’, niezależnie od tego, po której stronie się znaleźli” (Historia chrześcijaństwa, s.627).
Jaki wpływ , ten brak wskazówek z centrali, wywarł na kościół niemiecki ?
Sporo światła na tę sprawę rzuca list pasterski wystosowany przez tamtejszych biskupów katolickich we wrześniu 1939 roku, tuż po wybuchu drugiej wojny światowej. Napisano w nim między innymi: „W tej rozstrzygającej godzinie zachęcamy wszystkich naszych katolickich żołnierzy, by w posłuszeństwie wobec Führera spełniali swój obowiązek i byli gotowi do bezgranicznych poświęceń. Apelujemy do wiernych o wspólne zanoszenie żarliwych modlitw, aby dzięki Opatrzności Bożej wojna ta skończyła się zwycięstwem”.
Niestety bronisz przegranej sprawy. Moja opinia to jednak mały pikuś.
Powinieneś jednak przemyśleć swoje poparcie dla religii, o której w proroczej Księdze Apokalipsy 18:5, powiedziano: „(…) grzechy jej narosły – aż do nieba, i wspomniał Bóg na jej zbrodnie”.
@ PAK4
„Że typowi Niemcy potrafili wierzyć w swoją wyższość, gardzić podbitymi? Ależ znowu — to paskudna cecha, ale powszechna.”
Bądź łaskaw i nie relatywizuj. Nie posługuj się paskudnym kłamstwem. Czy Polacy kiedykolwiek w historii kogokolwiek tak mordowali jak to robili Niemcy w czasie II wojny światowej? Czy Polacy zrobili Niemcom kiedykolwiek taką rzeź jak ci zrobili nam w Powstaniu Warszawskim? Czemu cię nie stać na odrobinę obiektywizmu? Wstydu nie masz. Zapytaj się siebie – czemu służysz: prawdzie czy kłamstwu. Co Kościół mógł zrobić, gdy niemieccy obywatele oddali w 1933 r. 43,8% głosów na Hitlera i NSDAP? Partie kościelne przegrały – weź to łaskawie pod uwagę!!! Co miał Pius XI zrobić? A czemu nie bierzesz pod uwagę tego, niemiecka inteligencja, ta uniwersytecka, już od XIX w. była zlaicyzowana i zateizowana, i miała gdzieś słowa Kościoła. Czyje 90-te urodziny obchodził Hitler w 1934 r.? Otóż, niejakiego Fryderyka Nietzschego, czołowego niemieckiego ateisty i zaciekłego wroga chrześcijaństwa. Postudiuj co nieco, i nie pisz do kapelusza.
@waldi
2 stycznia o godz. 13:45
Drogi Waldi na początku swej kariery Hitler podziwiał przede wszystkim…Kościół rzymskokatolicki. Za skuteczność czego dowodem było jego długie trwanie. ,,Niezmienna wierność doktrynie”, ,,oddanie kapłanów organizacji” te cechy KRK podziwiał i pragnął ich dla swojego narodowo-socjalistycznego ,,zakonu”. Lenina podziwiał za zdobycie władzy ale nim się brzydził jako ,,żydowskim pachołkiem” – Stalimem zresztą też z tego samego powodu. Znajomość skali zbrodni Stalina była do czau referatu Chruszczowa powierzchowna i jeżeli podziwiał Stalina za wymordowanie kadry dowódczej to raczej traktował to jako bardzo rozszerzoną wersję swojej ,,nocy długich noży”.
Przypisywanie mu więc ,,podziwów” dla bolszewickich tyranów jest ahistoryczne gdyż w latach dwudziestych gdy kształtował się jego światopogląd i ideologia i co z tego wynika metody i rozwiązania wiedza na temat bolszewizmu była raczej mgławicowa. Bazował on na ,,naukach” dziewiętnastowiecznych rasistów (Gobineau i Chamberlain), zwulgaryzowanych ideach Nietschego oraz niemieckich mistyków nacjonalizmu no i…tym co wyniósł z domu i Austrii czyli znajomości roli i metod Kościoła rzymskokatolickiego.
Wiedza na temat metod bolszewizmu pojawiła się dopiero w latach trzydziestych, gdy Hitler był już w pełni ukształtowanym politykiem
Trudno ta kwestia jaka rola mial kosciol katolicki. Jednak bez watpliwosci gdyby nie Anglicy, Amerikaninie, Francuzi, Polacy, Belgowie, Holendrzy którzy Europe zwolnili, to chyba caly czas NSDAP dalej torturowalaby.
@waldi:
> Czy Polacy kiedykolwiek w historii kogokolwiek tak mordowali jak to robili Niemcy w czasie II wojny światowej?
Dobre pytanie — czy pacyfikacja Ukrainy w czasie powstania chmielnickiego się liczy, czy nie.
> Czy Polacy zrobili Niemcom kiedykolwiek taką rzeź jak ci zrobili nam w Powstaniu Warszawskim?
Jak rzutujesz to na całą historię, to się zaczyna z tego robić niezłe pytanie… Czy np. wyrżnięcie taboru krzyżackiego pod Grunwaldem się liczy, czy nie…
Zasadniczo postępy określane dzisiaj jako zbrodnie, kilkaset lat temu traktowano normalnie — może nie jako coś chlubnego, ale mieszczącego się w realiach życia.
Zresztą… pamiętam wspomnienia sąsiada, jak to wcielony do LWP był świadkiem rozjeżdżania przecz czołg niemieckich jeńców…
Nie neguję zbrodni niemieckich. Nie twierdzę, że Polska jest za nie odpowiedzialna, że ma podobną plamę w histori.. Zreszrtą odpisałem na Twój opis obsikiwania Polaków przez jadących pociągami Niemców, co jak rozumiem miało ilustrować szerokość poparcia dla Hitlera, ale co nie było opisem zbrodni. Napiszę to wyraźnie: Polska nie jest odpowiedzialna za Holokaust. Ale gdy przechodzimy od morderców, wykorzystujących zaistniałą sytuację, to indiwidualni Polacy nie różnili się od indywidualnych Niemców — wystarczy sięgnąć po literaturę dotyczącą zachowania zwykłych Polaków wobec Holocaustu.
> Co Kościół mógł zrobić, gdy niemieccy obywatele oddali w 1933 r. 43,8% głosów na Hitlera i NSDAP?
To już były wybory w których Hitler dopuścił się naruszeń demokracji, utrudniając prowadzenie kampanii wyborczej opozycji. Hitler to zrobił zresztą jako szef rządu, którego Katolicka Partia Centrum była wciąż częścią… NSDAP w sposób „absolutnie demokratyczny” zdobywała ok. 10 punktów procentowych mniej.
Postawa partii politycznych wobec nazizmu zdobywającego władze to przedmiot dyskusji. Np. SPD się wyrzuca, że ograniczyła się do działań w zakresie państwa demokratycznego i nie zorganizowała strajku generalnego. Katolicka Partia Centrum nie zrobiła nawet tego. Są tacy, którzu uważają, że jej odstąpienie od demokratów, czyli niejako zastąpienie SPD NSDAP, było decydującym czynnikiem dla dojścia Hitlera do władzy, bo jego popularność w Niemczech już zaczynała spadać… Cóż, powiedziałbym jeden z wielu czynników, a jeśli podkreślam to tylko dlatego, że stoisz po stronie wypierania współodpowiedzialności.
> Otóż, niejakiego Fryderyka Nietzschego, czołowego niemieckiego ateisty i zaciekłego wroga chrześcijaństwa.
Czytałem Nietzschego, swoją drogą wąsa na niego miał stylizować Piłsudski… W skrócie: gdyby Niemcy słuchali Nietzschego to do nazizmu by nigdy nie doszło. Jego filozofia jest przede wszystkim skrajnie indywidualistyczna — nie żebym sam tę postawę popierał, niemniej trudno mi znaleźć innego myśliciela, którego myśl by się bardziej z totalitaryzmem nie zgadzała. Uczciwy zwolennik Nietzschego nie może być zwolennikiem partii, zwłaszcza wodzowskiej, nie może się podporządkowywać rozkazom, nie może dać sobie narzucać postaw moralnych. Nie może być nacjonalistą. Oczywiście, jak i z chrześcijaństwa, są tacy którzy wybierają co tylko im się podoba, ale jak zebrać co rzeczywiście Hitler wziął z Nietzschego to pozostaje słowo „nadczłowiek”, oderwane już od kontekstu.
PS. @waldi:
Napiszę to może wyraźniej, bo rozdrabniam się na przykłady odpowiadając na Twoje „chochoły”.
Uważam, że Polska jako kraj ma stosunkowo niewiele win i grzechów. „Stosunkowo” oznacza, że nie dokonaliśmy Holocaustu, rzezi Ormian, nie byliśmy jak Hutu. Przynajmniej w ostatnim, „niepodległym”, stuleciu. (Swoją drogą, ile to ja razy słyszałem od duchownych, jakie to złe samorozgrzeszenie: „nie jestem jak Józek spod trójki i nie zdradzam żony — jestem więc dobrym człowiekiem i nie mam grzechów”. Tak postawiony próg „dobra”, powinien budzić co najmniej niepokój.)
Jednocześnie uważam, że to raczej szczęście niż jakieś zalety polskiego ducha, tradycji i katolickiego wychowania. Że nie mamy prawa, my-Polacy, czy my-katolicy, odczuwać poczucia jakiejś wyższości nad Niemcami (by pozostać przy Twoim przykładzie), bo istnieją liczne dowody, że my, Polacy-katolicy uczestniczyliśmy w mordach, gwałtach, rabunkach; że nie jesteśmy wolni od mowy nienawiści, że ulegamy zbiorowym nacjonalistycznym i w swej istocie antychrześcijańskim ruchom — jeśli tak chcesz stawiać sprawę (by i wybieram Ewangelię, nie Nietzschego…). Trochę przykładów podrzuciłem, ale mogę wymieniać dalej: choćby Akcję Wisła, czy styl wypędzenia Niemców z „Ziem Odzyskanych”, albo przedwojenną walkę z cerkwiami…
Mam wrażenie, że reprezentujesz dość częstą postawę, że jeśli jest coś dobrego, to sprawcę włączamy do wyimaginowanej wspólnoty (religijnej, czy narodowej), a jeśli złego, to przypisujemy to „obcym”. I tak jest ze sporem o religijność Hitlera, czy z drugiej strony np. Einsteina.
Uważam, że może byłoby to i jakoś „dobre”, gdyby uprzedzało zbrodnie. Powszechne odrzucenie mogłoby zbrodniarza powstrzymać… Problem polega na tym, że tego typu rozumowanie prowadzi się, gdy już zbrodnie są dobrze rozpoznane i udokumentowane; służy więc rozgrzeszeniu siebie, własnej ślepoty, budowaniu nieuzasadnionej dumy.
Sądzę, że powinniśmy „stanąć w prawdzie” (by użyć języka religijnego) i przyjąć wspólnotę z tym co dobre i złe. Oczywiście ze złym po to, by się zła wystrzegać, unikać w przyszłości… Ale jednak nie odrzucać, że to wszystko „obcy”.
waldi
2 stycznia o godz. 20:45
„Co miał Pius XI zrobić?”
1. To proste. Jeżeli chciałby wykorzystać okazję i dowieść, że naprawdę jest chrześcijaninem, powinien naśladować przykład jaki pozostawił swoim naśladowcom, założyciel chrystianizmu – Jezus z Nazaretu.
Apostoł Piotr napisał do chrześcijan: „Właśnie do tego zostaliście powołani, bo sam Chrystus cierpiał za was, pozostawiając wam wzór, żebyście dokładnie podążali jego śladami”.
A czy można sobie wyobrazić Jezusa, który tak jak papież, zawierając umowę z Hitlerem, na uroczystej ceremonii w Watykanie wyraża zadowolenie z faktu, że „na czele rządu niemieckiego stanął człowiek bezkompromisowo zwalczający komunizm” ?
A może potrafisz sobie wyobrazić Chrystusa, który tak jak papież, zachęca swoich uczniów żeby „walczyli mężnie i okazywali wrogom miłosierdzie’, niezależnie od tego, po której stronie się znaleźli ?
Pytania te są tak absurdalne, że nie warto na nie odpowiadać. Skoro więc Jezus nie mógłby tego robić i pozostawać w zgodzie z samym sobą, to jak papież mógł tak postępować i pozostawać w zgodzie z Jezusem?
2. Kiedy w 33 roku n.e. Jezus zapowiadał swoim uczniom, zburzenie przez Rzymian Jerozolimy – świętego miasta Żydów – polecił im określone działanie. Czy mieli wziąć udział w powstaniu żydowskim i bronić swojej, dopiero co odzyskanej niepodległości ? Nie. Co zatem mieli zrobić ?
Jak wynika z Łukasza 21:20-22, pierwsi chrześcijanie mieli zachować całkowitą neutralność i nie popierać ŻADNEJ ze stron tego konfliktu. I tak właśnie zrobili.
W Biblii polecono chrześcijanom: „Nikomu nie oddawajcie złem za zło. Starajcie się o to, co dobre w oczach wszystkich ludzi. Jeśli to możliwe, jeśli to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi żyjcie w zgodzie (…) Nie daj się pokonać złu, lecz pokonuj zło dobrem”.
Niestety. Historia Kościoła katolickiego jest wypełniona działaniami, które były i nadal są zaprzeczeniem nauczania Jezusa i Jego apostołów.