Z Tuskiem Duda się nie przywitał. Zmarnowana rocznica

Pisowski ceremoniarz kazał szefowi Rady Europejskiej zająć miejsce daleko za wierchuszką partii rządzącej. Donald Tusk podwójnie pokazał klasę: stawił się na obchodach stulecia odzyskania niepodległości w swej ojczyźnie i nie pchał się jak Trump do pierwszego rzędu. Mimo to urzędujący prezydent nie znalazł chwili, by się z nim osobiście przywitać. Obecna władza kolejny raz pokazała, że z wyglansowanych butów jej dygnitarzy wystaje słoma. 

Trzeba być prezesem Kaczyńskim, by nazwać przemarsz przez Warszawę obecnej elity rządzącej wraz z nacjonalistami wielkim sukcesem, a drętwą i obłudną mowę prezydenta Dudy wspaniałym przemówieniem. Stulecie odrodzenia państwa polskiego zasługiwało na coś nieskończenie więcej niż marsze pod flagami narodowymi przetykanymi flagami skrajnej prawicy.

Jeśli ktoś mógłby się z takiego widowiska cieszyć, to chyba tylko pogrobowcy zabójcy prezydenta Narutowicza. A marszałek taką fetę chyba uznałby za obrazę osobistą. Przemarsz dygnitarzy pisowskich, a tuż za nimi nacjonalistów z takiej okazji przejdzie do historii w niesławie.

Prezydent Duda zestawił prezydenta Kaczyńskiego z naczelnikim Piłsudskim, co jest z kolei obrazą dla prezydentów Polski przedwojennej, emigracyjnej i po roku 1989 r. Wszyscy, nie tylko Lech Kaczyński, powinni być w tym dniu uhonorowani za służbę państwu polskiemu. A żyjący powinni przemówić do obywateli, jak w momentach o symbolicznym znaczeniu historycznym potrafią to uczynić przywódcy dojrzałych demokracji.

Podczas obchodów stulecia zakończenia pierwszej wielkiej wojny na wysokości zadania stanęli kanclerz Merkel i prezydent Macron, a Donald Trump pokazał, że i jemu słoma wystaje z butów, gdy odmówił wizyty na cmentarzu poległych na polach Francji żołnierzy amerykańskich, zasłaniając się złą pogodą.

Kto się interesuje historią Polski, dobrze wiedział, że setna rocznica zbliża się wielkimi krokami i przypadnie na rządy „dobrej zmiany”. Nie należało się wiele spodziewać, ale w głębi duszy polscy obywatele niechodzący pod flagami nacjonalistów, lecz tylko pod biało-czerwonymi i europejskimi liczyli, że tak wspaniałej okazji zjednoczenia patriotycznego nawet obecna władza nie zmarnuje. Zmarnowała. Następnej takiej rocznicy już nikt ani z obozu władzy, ani z reszty społeczeństwa nie dożyje. Strasznie mi żal.