„Sodomici” ministra Błaszczaka

Oj, oj, Panie Ministrze. Chciał pan dołożyć paradzie równości, a zadarł pan z gejami w sutannach. Tak, to polska prawica pisze w internecie, że homoseksualiści rządzą Watykanem. Parada pójdzie dalej, ale księża „sodomici” zapamiętają. Oddał pan niedźwiedzią przysługę PiS-owi.

Jest pan nie tylko ministrem z nominacji swojej partii, ale także współobywatelem, mającym obywatelskie obowiązki względem tych, którzy na Pana nie głosowali. Na tym polega władza demokratyczna.   
Takie wypowiedzi jak Pańska dyskwalifikują ministrów w państwach demokratycznych. Pewno Pan słyszał o ministrze Kaperze w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego, który już w 1991 r. momentalnie wyleciał za homofobiczną wypowiedź. Nie, to nie była kara za złamanie „politycznej poprawności”, tylko za złamanie standardów niepozwalających nikomu, a zwłaszcza przedstawicielom władzy szerzyć nietolerancji i zbiorowo piętnować grup obywateli.

Takie wypowiedzi kompromitują wizerunek kraju, w którym wysoki funkcjonariusz państwowy publicznie drwi, obraża i okazuje pogardę własnym obywatelom z powodu ich orientacji seksualnej. To po prostu niedopuszczalne.

Chciał pan pewno zapunktować w homofobicznym elektoracie, a pośrednio uderzyć w prezydenta Poznania przed nadchodzącymi wyborami. Ale ten kij ma dwa końce. Uderzył Pan przede wszystkim w siebie i w PiS.

Wyborcy niepisowscy i nieprawicowi, zwłaszcza młodzi, mają teraz jeden więcej powód, by na partię homofoba nie głosować. Jest ich więcej, niż sądzi kołtuńska część prawicy, i wcale nie są to tylko ludzie LGBT. Nie trzeba być jednym z nich, by respektować ich tożsamość seksualną i oczekiwać od innych jej respektowania.

Szczególnie polityk wchodzący innym do łóżka, obojętne pod jakim pretekstem, jest żałosny. Polityk atakujący w państwie demokratycznym jakąś grupę obywateli tylko dlatego, że mają taką, a nie inną orientację seksualną, to ponura parodia polityka demokratycznego. Jak by się Pan poczuł, gdyby zaatakowano Pana tylko z powodu przynależności do społeczności katolików?

Mówił Pan te kompromitujące rzeczy w radiu reklamującym się jako „katolicki głos w twoim domu”. Otóż Kościół soborowy, którego jest Pan członkiem, homofobię odrzuca i unika stygmatyzacji tej grupy ludzi – tak jak każdej innej.