Kościół za Dudą? No nie

W mediach poruszenie: Kościół wsparł wątpliwości prezydenta Dudy w kwestii lansowanej przez PiS zmiany ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego. E tam, wsparł.

Jedna wypowiedź, i to funkcjonariusza Konferencji Episkopatu Polski niższego szczebla, nie czyni z Kościoła sprzymierzeńca stronnictwa Andrzeja Dudy, którego nie ma i nie będzie. Co najwyżej jest grupa interesów politycznych i materialnych skupiona wokół obecnego prezydenta.

Dla sprawy ordynacji większą wagę miałaby wypowiedź kardynała Nycza, ordynariusza warszawskiego, a jeszcze większą dokument całego episkopatu na poziomie porównywalnym z jego listem o „chrześcijańskim kształcie patriotyzmu” stawiającym sprawę jasno: agresywny nacjonalizm nie jest patriotyzmem i stoi w sprzeczności z uniwersalizmem chrześcijaństwa.

Gdyby biskupi in gremio odezwali się teraz w podobnym duchu na temat etyki wyborów, mieliby zasługę duszpasterską i obywatelską. A tak rzecznik Rytel-Andrianik poprzestał na oczywistej oczywistości: że w demokracji prawo wyborcze powinno służyć dobru wspólnemu, czyli odzwierciedlać wewnętrzne zróżnicowanie postaw i poglądów politycznych, a zarazem ułatwiać dobre i skuteczne rządzenie demokratycznie i uczciwie wybranej władzy.

Jest to możliwe na podstawie obecnej ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego, więc próby jej zmienienia muszą być odbierane jako manipulacja mająca na celu uzyskanie przez obecną władzę, na czele z PiS, jak najlepszych wyników. Na dodatek zmiany lansowane przez PiS stoją w sprzeczności z „partycypacyjną” zasadą samych wyborów europejskich. Spychanie mniejszych ugrupowań w całkowity niebyt jest nie do przyjęcia ani w Polsce, ani w Unii Europejskiej.

Słusznie więc Platforma Obywatelska była przeciw pisowskim propozycjom, choć egoistycznie biorąc, mogłaby na nich też skorzystać. Podobnie Unia musi zacisnąć zęby i pozwolić europejskim wyborcom głosować, jeśli zechcą, na ugrupowanie antyeuropejskie. Nawet jeśli Orbán i jemu podobni już straszą Brukselę, że się po nadchodzących eurowyborach nie pozbiera.

Niektórzy uważają, że oświadczenie ks. Adrianika to sygnał, że episkopat nie tyle popiera prezydenta, a pośrednio Pawła Kukiza, ile próbuje się zdystansować od obecnego obozu władzy. Myślę, że wątpię.

Gdyby episkopat naprawdę się troszczył o stan polskiej demokracji, powinien się odciąć od „deformy” sądownictwa i nękania w majestacie prawa uczestników pokojowych protestów w obronie konstytucji. Nie uczynił tego, więc wzmocnił wrażenie, że wspiera pisowsko-prawicową stronę obecnego, bardzo poważnego sporu o rozumienie demokracji, praworządności i suwerenności państwowej.

Dlatego uważam, że głos rzecznika episkopatu w sprawie ordynacji wyborczej, choć słuszny, nie jest wiarygodny. A zabiegi prezydenta o utrzymanie obecnego stanu rzeczy za pozorowanie jego niezależności w ramach walki PiS o prawicowy beton w elektoracie.