Trzylecie Dudy w cieniu artykułu 145 konstytucji
Trzylecie pięcioletniej kadencji prezydenckiej to żaden powód do świętowania. Prezydentowi Andrzejowi Dudzie można by jednak pod tym pretekstem pogratulować, gdyby robił to, co do niego należy, czyli strzegł konstytucji.
Obejmując zaszczytny urząd, miał niebywałą okazję stanąć na wysokości prezydenckiego zadania, ale ją zmarnował i nic nie wskazuje, by stratę mógł odrobić w ciągu pozostałych dwu lat. Obiecywał, że będzie prezydentem wszystkich obywateli, stał się stroną w bieżącym sporze politycznym.
Zamiast prezydentem jest wciąż funkcjonariuszem partyjnym. Ani jeden raz nie stanął skutecznie w obronie obowiązującej konstytucji, za to rozpoczął kampanię za jej zastąpieniem przez nową. Być może chodziło o to, by rozbroić obecny artykuł 145: 1. Prezydent Rzeczypospolitej za naruszenie konstytucji, ustawy lub za popełnienie przestępstwa może być pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu.
Przegrał nawet we własnym obozie, ale zdążył wydać na promocję fatalnego pomysłu referendum setki tysięcy złych.
Obowiązująca wciąż konstytucja mówi jasno, że prezydent ma przede wszystkim obowiązki państwowe, a nie misję społeczną. Od spraw społecznych, pomocy rodzinie, wieku emerytalnego czy kondycji gospodarki są ministrowie. Prezydent ma strzec i przestrzegać zasad praworządności zapisanych w konstytucji, troszczyć się o bezpieczeństwo państwa i narodu, pilnować naszych interesów narodowych we współpracy z resortem spraw zagranicznych.
Duda jeździ po Polsce, zamiast zająć się tym, co do niego należy. A tu nasze sprawy leżą. Armia jest w ciężkiej zadyszce, Polska pod rządami „zjednoczonej prawicy” straciła zaufanie i szacunek w Unii Europejskiej i NATO, uwikłała się w żenującą nowelizację ustawy o IPN, która wywołała konsternację w Izraelu i USA.
Polska PiS nie odniosła żadnego znaczącego sukcesu w polityce międzynarodowej, za to angażuje siły i środki w budowę regionalnych porozumień z drugorzędnymi państwami. Duda promuje siebie, ale nie wypromował na jakąkolwiek znaczącą pozycję międzynarodową polityka ze swego otoczenia.
Za to nie sprzeciwił się bulwersującej Unię pisowskiej dywersji wymierzonej w Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej. A po czystce w dyplomacji Polska nie jest w stanie wypełnić wakatów fachowcami. Część naszych najlepszych dyplomatów pracuje w przedstawicielstwach Unii Europejskiej, m.in. przy Stolicy Apostolskiej.
Otoczenie prezydenta Dudy o tym wszystkim z okazji trzylecia nie mówi. Uprawia propagandę sukcesu w stylu premiera Morawickiego. Na tapecie jest teraz planowane na jesień spotkanie Dudy z Trumpem. Dla ekipy Trumpa Polska liczy się jednak tylko wtedy, kiedy można nią zagrać przeciwko Unii Europejskiej: popatrzcie, Polacy mnie kochają.
W istocie priorytetem Trumpa jest Rosja i uratowanie się przed wynikami śledztwa w sprawie jego „zmowy” z Kremlem przeciwko Hillary Clinton. Do czasu spotkania z Dudą wiele może się jeszcze zdarzyć w relacjach Trumpa z Putinem i z samym Trumpem w USA. Ze stałej obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce może nic nie wyjść, a tylko tu Duda ma szansę zrobić wreszcie coś dobrego dla kraju, a nie tylko wyborców i beneficjentów swojej partii.
Komentarze
Będzie siedział… obok innych…
Boh nie pokwapny, ale potrafny.
Ależ panie Adamie, Duda już nic nie musi robić dla kraju. Już zrobił. Przecież w najgłębszym przekonaniu (nie)miłościwie nam panujących to jest ich kraj, ich państwo,
a jedynymi prawdziwymi Polakami są wyborcy, a raczej wyznawcy PIS. Reszta to
„mordy zdradzieckie”, ludzie gorszego sortu, donosiciele i podżegacze opłacani przez
„wrogie ośrodki”. Poza tym, żeby cośkolwiek znaczyć na arenie międzynarodowej, a jeszcze żeby się liczyć, to trzeba mieć trochę szersze horyzonty, nieco większą wiedzę
o świecie,o zależnościach nim rządzących, mieć do zaoferowania innym coś ciekawego,
coś na miarę XXI wieku, a nie tkwić uwiązanym do „kasztanki Marszałka”.
PAD będąc ministrem u tak uwielbianego Lecha Kaczyńskiego powinien był zapamiętać, wręcz wyuczyć się na tego co prezydent Kaczyński mówił o konstytucji,
trójpodziale władzy, stabilności demokratycznych władz. Trzy lata prezydentury Dudy
to jeden wielki wstyd dla Niego. Za nieuctwo, koniunkturalizm, brak zasad etycznych,
lekceważenie wszystkiego i wszystkich poza swojakami. Działalność międzynarodowa
to ciężka praca. W kraju można się lansować znacznie mniejszym wysiłkiem. Tu się
kilka rąk uściśnie, tam wzruszy podczas przemówienia, gdzieś indziej złoży ręce do
modlitwy nad grobem. Czasami niestety trzeba coś podpisać, a długopis to niewygodne narzędzie i odciski się robią, bo tyle tych podpisów i nie jeden jeszcze przed Nim. Za to w nagrodę pojeździ się na nartach, wyskoczy nad morze, albo nawet
na antypody (na 4 dni). No prosto zalatany okrutnie.
PAD minął się z powołaniem. Powinien zostać aktorem, najlepiej kabaretowym.Wtedy by osiągnął sukces. W roli prezydenta jest pajacem. Jego wystąpień słuchać hadko, jak mawiał imć Podbipięta.Dobry Bóg, widocznie obdarzył go kręgosłupem z gumy i zupełnym brakiem skrupułów. Podziwiamy to od trzech lat.
Lemarc.Nie zżczmy siedzenia.Ale też powtórki z 1944 ,w czasie gdy przyjaciele na strunach.się wieszali .Bo tak jest w czasie upadku dyktatury.
Mamy teraz w Polsce (choć nie tylko u nas) dość szczególny proces demokratyczny: wypływa tylko to, co ma lżejszy ciężar gatunkowy (by tak to grzecznie ująć). Prawo Archimedesa rządzi. Nieważny charakter, nieważny rozsądek, nieistotne kompetencje, byle do przodu z aktualnym hasłem – dnem były obchody Powstania Warszawskiego, w którym głównymi bohaterami byli p. Jaki i jakiś wiceminister środowiska. Nie było czasu rozmawiać z uczestnikami, więc nie zakłócali podniosłej atmosfery. Przypadek Dudy jest w tym wszystkim jakoś fascynujący psychologicznie, to człowiek wewnętrznie złamany, na szczęście dla siebie co chwila o tym zapomina i grzmi, grzmi… Papkin? Polska wciąż czeka na swojego Gogola.
@Gospodarz:
> Przegrał nawet we własnym obozie
I wciąż ma ogromne szanse na reelekcję.
Nie rozumiem tego, jak można widzieć plusy w działalności PAD, ale… wielu ludzi je widzi i w tę rocznicę warto o tym pamiętać.
> że prezydent ma przede wszystkim obowiązki państwowe, a nie misję społeczną.
1) Szczerze mówiąc, uważam „misję społeczną” za istotną część obowiązków państwowych. Co nie przeczy temu, że obowiązki prezydenta nie dotyczą polityki gospodarczej, czy społecznej, poza ogólnym zadaniem pozostawania bezpiecznikiem systemu demokratycznego.
2) Andrzej Duda nie zbudował kampanii na polityce zagranicznej, albo obronności, czy ogólniej „sprawach państwowych”. Zbudował ją na kwestiach wizerunkowych, na budowaniu przekonania o potrzebie ogólnej, niejasnej „zmiany”. I trzeba przyznać, że spełnia tę obietnicę — Polska się zmienia. Że na gorsze? Cóż, czekam aż jego wyborcy to zauważą.
> Na tapecie jest teraz planowane na jesień spotkanie Dudy z Trumpem.
Że była mowa o tym, iż Donald Trump nie chce się spotkać ze skompromitowanymi politykami polskiego obozu rządzącego, to temuż obozowi rządzącemu tym bardziej zalezy na spotkaniu. Tu nawet nie chodzi o USA, UE, a tym bardziej Rosję — tu chodzi o migawkę to Dziennika TVP i okładkę wSieci, czy kto tam aktualnie jest propagandystą nr 1.
Na konstytucję głosowało w 1997 roku 22,9% Polaków. Konstytucja nie ma więc legitymacji demokratycznej.
@lider
kłamstwo: za przyjęciem konstytucji uchwalonej przez Zgromadzenie Narodowe głosowało 53 proc. (6, 4 mln) przy frekwencji 42,86 proc.
Nie wiem, za co Stwórca chciał nas ukarać takim prezydentem, ale uczynił to. Pan Duda został wybrany na tę funkcję, mimo że nie ma podstawowych kwalifikacji nawet na wójta gminy, za to wielkie ambicje, utrzymywane na smyczy przez Wodza z Nowogrodzkiej.
Może to niesprawiedliwe, ale podobno każdy naród ma takich polityków, na jakich zasługuje.
Prof. Ćwiąkalski w wywiadzie dla GW bardzo pozytywnie ocenił wiedzę prawniczą prezydenta Dudy.
Jeśli prof. Ćwiąkalski ma rację, to prezydent Duda zdaje sobie sprawę ze skutków prawnych swego postępowania.
Jego postępowanie zdaje się więc wynikać z jego charakteru.
Skutków prawnych nie uniknie.
Lider4
8 sierpnia o godz. 16:45
Ty dyżurny trepie …
Na DUDE głosowało w 2015 roku 17,0% Polaków (I tura) i 28.5% Polaków w II turze.
Dude nie ma więc żadnej „legitymacji demokratycznej”.
Pan Adrian jaki jest każdy widzi. To temat dla sądów i trybunałów – no chyba, że znowu kilkunastu posłów Największej Partii Opozycyjnej w lęku przed duszpasterzami bądz kolegami z Opus Dei utknie w kiblu.
A i tak musi być spełnione kilka czynników:
1. Suweren musi zmienić zdanie a jak na razie jest bardzo zadowolony. By je zmienił zaś potrzeba mu:
a) kopa w tyłek przede wszystkim odczuwalngo ekonomicznie, ze strony władzy
b) zaoferować mu atrakcyjny progran ekonomiczno(wiem to paskudny populizm)- społeczno -PERSONALNY.
c) musi mu się ta władza opatrzeć
2. Patrząc na to wszystko p.1 jest sobie a muzom bo wybory w 2015r były ostatnimi WYBORAMI. Potem będzie jak w Rosji
@gsj:
Ja bym to ujął tak: Andrzej Duda jest głęboko związaku z własnym środowiskiem politycznym: podziela jego widzenie świata, życzy mu sukcesów, pragnie realizacji jego programu.
Być może istnieją charaktery tak twarde, by powstrzymać się przed łamaniem prawa, gdy prawo to stoi w sprzeczności ze światopoglądem, oczekiwaniami „bliskich” i stanowi przeszkodę w osiągniciu sukcesu. Być może, bo za bardzo takich nie znam… Jeszcze pamiętam, jak obóz solidarnościowy łamał prawo, byle zaszkodzić kandydaturze Tymińskiego, wychodząc z założenia, że złamanie prawa jest warte niedopuszczenia tak złej kandydatury. Przepychanie religii w szkołach wówczas też uzasadaniano: „owszem, to sprzeczne z zasadami państwa prawa, ale konstytucja nie wymaga by Polska była państwem prawa…” Nie jest to więc wyłącznie cecha PiSu. Cechą PiSu i jego ludzi jest to, że zaczęli uważać za owych wykluczonych, których należy prawem i bezprawiem pozbawić wpływu na rządy państwem uczynili umiarkowany mainstream polityczny, dotąd Polską rządzący — zachowania dotąd usprawiedliwiane więc tym, że dotyczą niebezpiecznych mniejszościowych radykałów zastosowano do okołowiększościowej grupy społecznej… Trzeba by jakoś wejść w psychopatologię współczesnej polityki, by to zrozumieć, a tu się nie czuję dość mocny.
@ Adam Szostkiewicz 8 sierpnia o godz. 17:45
kłamstwo: za przyjęciem konstytucji uchwalonej przez Zgromadzenie Narodowe głosowało 53 proc. (6, 4 mln) przy frekwencji 42,86 proc.
Kłamstwo to mocne słowo a przecież pięćdziesięciotrzyprocentowe zwycięstwo przy frekwencji 42.86% daje nam 0.53 x 0.4286 = 0.227158, a w zaokragleniu 22.7%.
Zatem @Lider4 piszący 8 sierpnia o godz. 16:45 że na konstytucję głosowało w 1997 roku 22,9% Polaków napisał prawie dokładnie to samo co @Gospodarz.
Dla @Lidera z powodów tych zaledwie 23% Konstytucja nie ma legitymacji demokratycznej z czym się nie zgadzam, bo reguły referendum w 1997 nie wymagały osiagnięcia absolutnej większości.
Dzisiaj wszystkie spory polityczne z udziałem funkcjonariuszy oraz zwolenników PiS mają postać śmiertelnej walki wrogich plemion.
Nie ma tu miejsca na żadne niuanse.
Duda bardzo sobie zaszkodził w pisowskim plemieniu, przy całej różnorodności tego plemienia, niezrozumiałym dla nich hamletyzowaniem z podpisywaniem czy nie podpisywaniem ustaw.
-„Odezwali się ci z UW, pewnie mają na niego jakieś haki!”,
-„Stara miłość z UW nie rdzewieje!”,
-„Czyżby Stare Kiejkuty?”
-„żydy mu kazały, wiadomo, taka rodzina!”
Natomiast z powodu bardzo silnego przekonania „plemienia pisowskiego” o czarno-białym świecie wszelkie niedoskonałości Dudy znikają w obliczu konieczności zwierania szeregów przed „naszymi wrogami”.
Duda nie wychodzi z roli kandydata w trakcie kampanii wyborczej i taka rola podoba się jego elektoratowi. Stara się, umizguje się do nas, znaczy nas szanuje i tak ma być.
Tylko żeby jeszcze tym żydom dowalił, no ale panie kochany prawdopodobnie na żyda rady nie ma, nawet Trump się ich słucha, ambasadę przeniósł i na Iran wojne szykuje. To i nasz Duda niewiele może.
@PAK4
Krótko: czyli charakter.
Mówimy wszak o osobie
@zza kałuży:
> Dzisiaj wszystkie spory polityczne z udziałem funkcjonariuszy oraz zwolenników PiS mają postać śmiertelnej walki wrogich plemion.
Podobne opinie o zmianach w polityce i jej języku słyszę także zza granicy, a przynajmniej „zza kałuży”. Jesteśmy więc raczej w awangardzie przemian, niż jakimś wyjątkiem…
> Duda bardzo sobie zaszkodził w pisowskim plemieniu, przy całej różnorodności tego plemienia, niezrozumiałym dla nich hamletyzowaniem z podpisywaniem czy nie podpisywaniem ustaw.
Znani mi pisowcy rzeczywiście, gdy wspomnieć o prezydencie, komentują ostatnio z lekceważeniem. Ale nie wrogością…
@gsj:
Andrzej Duda jest prezydentem. Czyli jest politykiem. Pokaż mi proszę, polityka, który ma taki charakter, by przestrzegać prawa ponad lojalnością polityczną. Nie wykluczam, że znajdziejsz, ale ja sobie nie przypominam.
Przypadek Dudy jest o tyle „inny”, że skala łamania prawa przez jego obóz polityczny jest dość wyjątkowa — nawet jeśli w historii znajdą się przykłady bardziej radykalnych ataków na demokrację, to jednak raczej nie z takim politykiem jak Andrzej Duda — zajmującym ważne stanowisko, teoretycznie niezależnym, teoretycznie mającym strzec konstytucji, ale jednak szeregowcem we własnej partii… To jedyna wyjątkowa w tym przypadku rzecz.
OT
Jakiś kundel napisał po wczorajszym pogrzebie Kory:
„Stanisław Janecki
@St_Janecki
Pogrzeb jak piknik, bez cienia metafizyki to nie jest jednak coś, co zapada w pamięć i wstrząsa żyjącymi. Sorry.
3:48 PM – Aug 8, 2018”
Bez obaw Janecki… na twoim pogrzebie będzie metafizyka – psy będą d… szczekały…