Niemoralne propozycje kardynała

Watykan bezceremonialnie naciskał na Irlandię w sprawie kryzysu pedofilskiego w tamtejszym Kościele. Działo się to jeszcze za pontyfikatu św. Jana Pawła II. Zapewne nigdy się nie dowiemy, czy papież Wojtyła o tym wiedział.

Sprawa wypłynęła teraz w mediach irlandzkich. Mówili o niej była prezydent i były szef irlandzkiej dyplomacji. Prawdopodobnie uznali, że dyskrecja w tak bulwersującej sprawie nie może trwać w nieskończoność. Bulwersującej, bo przedstawiciel Watykanu próbował wpłynąć na reprezentantów suwerennego państwa w kłopotliwej dla papiestwa sprawie.

Najpierw była prezydent republiki Mary McAleese, liberalna katoliczka, wyznała, że w 2003 r. podczas wizyty w Rzymie miała prywatne spotkanie z kardynałem sekretarzem stanu Angelo Sodano. Ów watykański „premier” proponował pani prezydent zawarcie umowy blokującej dostęp do archiwów kościelnych w Irlandii, a więc i do znajdujących się w nich dokumentów związanych z pedofilią z udziałem osób duchownych. Zszokowana pani prezydent poprosiła o zmianę tematu. Ale Kościół nie odpuścił.

Niemoralna propozycja kardynała miała praktyczny związek z kryzysem pedofilskim w Kościele w Irlandii. Działała już specjalna, niezależna od władz kościelnych komisja dochodzeniowa w tej sprawie. Zakaz dostępu do dokumentów kościelnych utrudniłby śledztwo.

Rok później z podobną propozycją Sodano wystąpił na spotkaniu z ówczesnym irlandzkim ministrem spraw zagranicznych Bertie Ahernem. Opowiedział o tym dzień po rewelacjach McAleese w rozmowie z irlandzkimi mediami publicznymi RTE. Tym razem Sodano nalegał, aby państwo irlandzkie „zabezpieczyło” Kościół w Irlandii przed roszczeniami materialnymi wnoszonymi przeciwko niemu przez ofiary nadużyć seksualnych.

Chciał chronić Kościół irlandzki przed falą pozwów o odszkodowanie ze strony ofiar duchownych pedofilów. Domyślamy się, że chodziło o to, by państwo irlandzkie zrefundowało Kościołowi pieniądze zasądzone przez niezależne sądy na korzyść ofiar.

Obie propozycje kardynała w jego pojęciu służyły interesom Kościoła. Działał lojalnie względem instytucji, której był wysokim funkcjonariuszem. Ale środkami nie do przyjęcia. Tuszowanie nadużyć kościelnych przy pomocy polityków obraca się w końcu przeciwko Kościołowi i rządom, które dobijają z nim targu w niemoralnych sprawach.