Czy policja wyniesie prezes Gersdorf?

Dziś sądny dzień Sądu Najwyższego. A wraz z nim niezależności sędziów od polityków u władzy. Czy obecna władza pójdzie na podwójne zderzenie: z polskimi sędziami i instytucjami UE?

Czy siłą wyprowadzi z Sądu Najwyższego grupę sędziów niepokornych w obronie praworządności? Czy dostrzega, że sprawa ma wymiar międzynarodowy sprzeczny z interesem państwa polskiego?

Pójdzie. To jasno wynika z reakcji choćby pisowskich ministrów Czaputowicza i Szymańskiego. Czaputowicz zapowiada dalsze tłumaczenie w gremiach UE tego, co żadnych tłumaczeń nie wymaga. Sytuacja jest jasna: Komisja Europejska odrzuca stanowisko rządu warszawskiego w sprawie trójpodziału władz, niezależności sądownictwa i czystki w Sądzie Najwyższym. Koniec i kropka.

Jeśli Warszawa nie zmieni swego nieprzejednanego kursu, sprawa sądownictwa w Polsce trafi do unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Nie dlatego, że Komisja Europejska nie szanuje suwerenności państwa polskiego, tylko dlatego, że posunięcia Warszawy są sprzeczne z traktatem o UE, który Polska podpisała.

Jest jeszcze szansa na wyjście z twarzą. Miał ją parlament, w którym większość ma „zjednoczona prawica”. Mogła w ciągu kilku godzin znowelizować feralną nowelizację ustawy o IPN, to czemu nie ustawę o SN, skoro było od dawna jasne, że jest sprzeczna z prawem europejskim?

Ma ją prezydent Duda. Może zawiesić wykonanie ustawy niszczącej niezależność Sądu Najwyższego, a także wizerunek Polski pod rządami „zjednoczonej prawicy”. Słusznie zwraca uwagę prof. Marcin Matczak z UW, że jeśli obecna władza przystąpi do realizacji ustawy o SN mimo jej zakwestionowania przez Komisję Europejską, to wyśle tym samym kolejny sygnał, że liczy się z USA Trumpa, a nie z Unią Tuska.