Kościelna lista zakazanych piosenek

Kościół w Polsce radzi nad młodzieżą. Szykuje nawet krajowy synod na ten temat. Słusznie, bo chyba ma coraz większe kłopoty z dotarciem do młodych.

A ci coraz rzadziej się go słuchają. Najnowszy przykład zwiera raport o religijności amerykańskiego ośrodka Pew Research Center. Raport jest globalny. W Polsce odnotowuje dramatyczną lukę pokoleniową między młodymi (poniżej 40. roku życia) a starszymi w praktykowaniu wiary katolickiej.

Gdy na niedzielną mszę chodzi 55 proc. respondentów powyżej czterdziestki, to w grupie młodszej tylko 26. Z tego nie wynika, że ci, co nie chodzą, stali się ateistami. Wynika raczej to, że Kościół, jaki jest, nie umie odpowiedzieć na ich potrzeby duchowe, rozmija się z ich doświadczeniami i oczekiwaniami.

Marsze za życiem, wystawy zdjęć usuniętych płodów, nacjonaliści na Jasnej Górze, księża egzorcyści na stadionach i w zakrystiach, festiwale sacropolo – to wszystko nie wystarczy, by młodych zatrzymać w Kościele. Przynajmniej tych w większych miastach, gdzie kontrola społeczna nie jest tak silna jak na prowincji.

Mamy świeży przykład, jak Kościół strzela sobie duszpasterskiego samobója. W ramach lokalnego synodu diecezji tarnowskiej ma być przygotowana lista utworów muzycznych zakazanych podczas kościelnych ślubów.

A na niej przebój Leonarda Cohena „Hallelujah”. Piękna pieśń z odwołaniem do psalmu Dawida. Czemu od razu zakazywać? Wystarczy porozmawiać z narzeczonymi przed ceremonią. Niech sami zdecydują.

Listy zakazanych w Kościele piosenek i zespołów muzycznych to echo indeksu ksiąg zakazanych. Nieskuteczne, za to wystawiające Kościół na śmieszność. Młodzi nie posłuchają, ale zapamiętają.

Ciekawe, że do tej cenzury kwapią się dziś młodzi księża, którzy prywatnie słuchają muzyki takiej jak nowożeńcy.

Po 1989 r. wyrosło pokolenie duchownych nastawionych autorytarnie. Wszystko wiedzą, wszystkich pouczą, choć ledwo zaczęli pracować. Znam przypadek księdza, który potrafił zakazać, by narzeczoną prowadził do ołtarza jej ojciec. I kto mu zabroni w jego kościele odrzucać „niepolskie” zwyczaje? A przecież wystarczyło wcześniej porozmawiać i uniknąć zgrzytu. Takie zakazy tylko młodych odstraszą.