Równi i równiejsi. Jak minister Gliński dzieli i rządzi
Minister kultury i wicepremier najpierw odmówił, potem zmienił zdanie w ważnej sprawie. Chodziło o przedłużenie dotacji dla kilkunastu czasopism mających wielki wkład w polską kulturę.
Ostatecznie dotacje przyznano. Ale nie dla wszystkich, którzy się o nie zwrócili. Mamy zatem sytuację: równi i równiejsi. Minister kultury godny swego urzędu nie powinien iść tą drogą.
Pasmo upokorzeń
Już samo to, że trzeba prosić o przedłużenie dotacji, mając taki dorobek i krąg autorów jak na przykład „Zeszyty Literackie”, „Znak” czy rocznik „Zagłada Żydów. Studia i materiały”, jest rodzajem upokorzenia. Od tego mamy podatki publiczne, by resort kultury mógł wspierać potrzebujące instytucje i czasopisma nie według czyjegoś widzimisię, tylko kryteriów merytorycznych.
Potem kolejne upokorzenie: odmowa. Tytuły prawicowe dostały zgodę bez problemu. Potem odwołanie od decyzji i kolejna dwuznaczna moralnie sytuacja: jedni dotację ostatecznie dostają, ale niektórzy dostają ponownie figę. Jak się z tym czują ci pierwsi? Tak się sieje złe emocje.
Kontrakcja ponad podziałami
Po pierwszej odmowie zdarzyła się rzecz rzadka w czasie „dobrej zmiany”. W obronie tytułów, którym Gliński dotacji odmówił, wystosowano do niego list ponad różnicami sympatii ideowych, estetycznych, politycznych.
Czytamy w nim:
Uważamy, że niedofinansowanie przez MKiDN wielu zasłużonych dla polskiej kultury i debaty publicznej periodyków, takich jak „Książki w Tygodniku”, „Liberté!”, „Przegląd Polityczny”, „Res Publica Nowa”, „Więź”, „Zagłada Żydów”, „Zeszyty Literackie”, „Znak”, obniży poziom dyskusji toczonych w naszym kraju. W interesie społeczeństwa i polskiego podatnika jest zapewnienie przez państwo równych szans dla wyrażania opinii przez środowiska o różnych światopoglądach – o ile mieszczą się w ramach przewidzianych przez konstytucję.
Słuszna uwaga, więc resort pod naciskiem obywatelskim zmienił zdanie. Ale w sposób typowy dla obecnej władzy: tak, że powstał nowy problem. Bo czemu korekta nie objęła wszystkich czasopism ubiegających się o dotację? W czym magazyn „Liberté!” czy rocznik „Zagłada Żydów” są gorsze od innych tytułów?
Państwo jak prywatny folwark władzy
Sprawę postawił jasno naczelny „Liberté!” Leszek Jażdżewski:
PiS traktuje instytucje państwa jak prywatny folwark, publiczne pieniądze przyznając „po uważaniu” partyjnym działaczom, kupując poparcie swoich zwolenników. My konsekwentnie krytykujemy tę władzę za demontowanie liberalnych bezpieczników i naruszanie reguł państwa prawa. Stoimy na antypodach nacjonalistycznej i antyeuropejskiej retoryki, którą szermuje PiS. Dlatego nie jesteśmy w ogóle zaskoczeni tym, że wychodzące od dziesięciu lat „Liberté!” uznane zostało przez „niezależnych ekspertów” ministerstwa za jedno z najgorszych pism pod względem strategicznym i merytorycznym”.
Minister Gliński ciężko pracuje, by nie zapisać się pozytywnie w pamięci instytucjonalnej resortu kultury. Zarządza kulturą tak jak PiS stadniną koni. Kultura przetrwa czasy PiS, tylko Pegazów żal.
Komentarze
Tę lekcję przedmiotu pn. kultura przerabialiśmy już w przeszłości. Wszystko może jakoś znieść cenzurę, ale kultura stanowi tutaj wyjątek. Nie da się jej zakneblować, albo zmusić do uległości. Twórcy kultury muszą swoje powiedzieć, bo w przeciwnym przypadku wyemigrują. Ponownie powstaną takie wydawnictwa, jak paryska Kultura i londyński Puls. Publikować w nich będą zarówno emigranci, jak i krajanie, występujący pod pseudonimami.
Już chciałem zadać pytanie, czy opłaci się PiS-owi takie działanie, ale ugryzłem się w język. Prawo i Sprawiedliwość w ramach swojej rewolucji zmienia nie tylko historię, ale też i kulturę. Jak wiemy, „kto chce zawojować historię, ten jest wywożony na śmietnik historii”, a „kto chce zawojować kulturę, ten ląduje w czworakach”.
Spóźniony neostalinowiec… taki niewyżyty w ząbek czesany…
Ten чиновник/czynownik przejął się rolą i biurokratycznymi wzorami z epoki CCCP – когда культура попала в зависимость от идеологии и пропаганды и прежде всего от государственной бюрократии (kiedy kultura stała się zależna od ideologii i propagandy, a przede wszystkim od biurokracji administracji państwowej).
Za (nie) rządów PO-PSL dotacje dostawały tylko „swoje” czasopisma. Żadne prawicowe dotacji nie otrzymywało. Przez wiele lat
@nowa huta
Po pierwsze nieprawda, co łatwo sprawdzić, po drugie tych czasopism było mało, jeszcze mniej na jakimś poziomie, po trzecie, co to za argument? Tamci robią źle, to my też?
> Już samo to, że trzeba prosić o przedłużenie dotacji, mając taki dorobek i krąg autorów jak na przykład „Zeszyty Literackie”, „Znak” czy rocznik „Zagłada Żydów. Studia i materiały”, jest rodzajem upokorzenia. Od tego mamy podatki publiczne, by resort kultury mógł wspierać potrzebujące instytucje i czasopisma nie według czyjegoś widzimisię, tylko kryteriów merytorycznych.
To, że trzeba się ubiegać o przedłużenie traktowałbym pozytywnie. Oczywiście można dyskutować o trybie, ale właśnie fakt występowania o dotacje wprowadza możliwość kontroli merytorycznej. Nawet w przypadku zasłużonych czasopism może się zdarzyć, że z czasem ich znaczenie w kulturze polskiej spadnie. (Sam miałem doświadczenia z przypadkiem z trochę innej beczki — recenzowałem kiedyś dostęp do naukowych baz danych. W jednym przypadku okazało się, że z całego środowiska korzystającego z bazy został w Polsce jeden korzystający z niej (sporadycznie) badacz. Koszt bazy szedł w setki tysięcy (aktualizacja bazy na okres jednego roku). Moim wnioskiem było zwrócenie się o lepszą anlizę zapotrzebowania, bo automatyczne przedłużanie „prenumeraty” przez ministerstwo, tylko dlatego, że kupowano tę bazę wcześniej, nie wydawało się celowe; a do tego właśnie prowadził automatyzm przyznawania pieniędzy na raz zaakceptowany wniosek.)
Podkreślę tylko — piszę to o zasadzie i poczuciu „upokorzenia”; nie o wyborze dokonanym przez ministerstwo. Ten oceniam jednoznacznie politycznie, zresztą po min. Glińskim niczego innego bym się nie spodziewał.
PiS to zamordystyczna sekta.
‚Sekta działa jak czarna dziura, która najpierw niezauważalnie, a później z niepokonaną siłą wysysa racjonalizm, człowieczeństwo i wolną wolę’.
Wiele wskazuje, że trwają przygotowania do zbiorowego „rewolucyjnego samobójstwa”.
Nie powinno być żadnych dotacji z podatków dla czasopism. Prawicowe, lewicowe, kościelne, antykościelne. Bez różnicy.