Nie wpuszczać PiS do europejskiej chadecji

PiS chciałby do Europejskiej Partii Ludowej (EPL), czyli chadeckiej frakcji w Parlamencie Europejskim – piszą w „GW” z Brukseli redaktorzy Kondzińska, Wieliński i Bielecki. Na razie EPL i należąca do niej Platforma Obywatelska PiS tam nie chcą. Ale może powinny zmienić zdanie i postawić warunki? Jakie? To oczywiste: wolne sądy w Polsce.

Tylko wtedy jakaś gra miałaby sens. Lecz tego warunku PiS by nie przyjął. Partia Kaczyńskiego, tak jak partia Orbána, najbardziej lubi udawać gotowość do ustępstw, deklarować chęć współpracy, no i oczywiście straszyć, że jeśli Unia się nie zabierze do „reform” w stylu populistów, to już po niej.

Populistów nie da się zeuropeizować
Są w Unii politycy gotowi kupić te deklaracje, czyli kota w worku. W końcu w EPL znalazło się miejsce dla autorytarnych populistów Viktora Orbána. Obecny szef frakcji Manfred Weber, polityk bawarskiej CSU, prawego skrzydła chadecji niemieckiej, pogratulował Orbánowi trzeciej z rzędu wygranej. Nie przejmując się zbytnio tym, że „ojciec Węgrów” demontuje u siebie konstytucyjną demokrację, a w kampanii wyborczej sięgnął po straszenie imigrantami i antysemityzm. A to przecież stoi w sprzeczności z wartościami chrześcijańsko-demokratycznymi. Mimo to eurodeputowani Orbána nie zostali usunięci z EPL, choć podjęto taką próbę.

Skoro Orbánowi wolno, to czemu nie innym populistom? Wartości wartościami, ale realna polityka to pragmatyzm. Jeśli można mieć w swoich szeregach populistów z małego kraju, to jeszcze lepiej mieć w „swojej politycznej rodzinie” populistów z dużego. Tak zdaje się myśleć część liderów i polityków EPL. Zakładają, że z czasem populiści zaczną się europeizować.

Populiści w europejskiej chadecji byliby koniem trojańskim
Tylko że równie dobrze można założyć, że tak się nie stanie, a partie takie jak Kaczyńskiego i Orbána byłyby w obozie europejskiej centroprawicy koniem trojańskim. Sprzeciwią się dalszej integracji, umacnianiu strefy euro i stworzeniu frontu odmowy wobec antyeuropejskiej polityki prezydenta Trumpa. Będą integrację podważały i osłabiały. Program frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR), do której należy PiS, można sprowadzić do haseł: federalizm pod żadnym pozorem! Najwyżej Europa ojczyzn i wspólnota gospodarcza!

Pierwsze skrzypce w tej frakcji grali konserwatyści Camerona, który swoją krótkowzroczną polityką doprowadził do brexitu, a w konsekwencji do destabilizacji Unii Europejskiej. Z tego, prócz skrajnej prawicy europejskiej, nacjonalistów prawicowych i lewicowych oraz populistów typu włoskiego, cieszy się antyzachodnia Rosja.

W takim towarzystwie znajdzie się PiS w Parlamencie Europejskim, gdy z ECR odejdą brytyjscy konserwatyści. Więc w PiS mają problem: źle wybrali. Ale czemu Platforma i EPL mają pomagać panom Czarneckiemu, Krasnodębskiemu, Legutce w ucieczce z tonącej łódki ECR?