Jak Gądecki z Lubnauer

Szef episkopatu ks. abp Stanisław Gądecki odpowiedział na list skierowany do niego przez liderkę Nowoczesnej Katarzynę Lubnauer. Uprzejmie, ale unikowo.

Lubnauer zrobiła rzecz oczywistą: napisała do biskupów, co myśli jako obywatelka i polityk o próbach zaostrzenia prawa aborcyjnego. Stanowczo, ale rzeczowo.

List sam w sobie jest pewnym novum w naszym życiu publicznym. Dopiero od niedawna przeciwnicy polityki Kościoła zwracają się wprost do jego przedstawicieli. To wynik tzw. dobrej zmiany: reakcja na przymierze prawicy z Kościołem w sprawie zniesienia „kompromisu aborcyjnego” (który w istocie nie jest kompromisem).

Gdzie te nienawistne twarze?
Gdy w marcu pod kilkoma kuriami biskupimi pojawiły się protesty, abp Gądecki nie był tak uprzejmy jak teraz w liście do Lubnauer. W protestach dostrzegł „twarz nienawistną” i fanatyzm. Wzywał do refleksji nad stanem własnych sumień.

Szkoda, że do takiej refleksji nie wzywają biskupi w wielu innych sprawach. Choćby w sprawie sejmowego protestu osób z niepełnosprawnościami. Czy abp Gądecki lub kard. Nycz zareagują na ataki posłów prawicy wymierzone w ten strajk? Czy dojrzą „nienawistne twarze” polityków zachęcających do usunięcia siłą protestujących matek i dzieci?

Głuchy telefon aborcyjny
Wymiana listów sama w sobie jest czymś pozytywnym, ale meritum sporu się nie zmienia. Lubnauer staje w obronie prawa do wolności, Gądecki w obronie prawa do życia. Uchyla się od zarzutu, że Kościół angażuje się w akcję ideologiczną. Działanie pod wpływem ideologii zarzuca liderce Nowoczesnej. Prawo do życia to nie jest prawo religijne, tylko naturalne.

Konserwatywna kontrrewolucja
W rzeczywistości sprawa jest bardziej skomplikowana. Masowe ruchy antyaborcyjne przeciwko prawu kobiety do wyboru zrodziły się w USA zaledwie kilka dekad temu w powiązaniu z polityczną ofensywą konserwatystów przeciwko siłom liberalnym. W Ameryce pod hasłem milczącej „moralnej większości”.

Dzisiejsze wcielenia tych ruchów sympatyzują z Trumpem i zarzucają sieci m.in. w Europie, budując prawicową międzynarodówkę „obrońców życia”. Chętnie przyjmują szlachetnie brzmiące łacińskie nazwy i motta.

Kaja Godek się nie pofatyguje
Bronią życia zwykle nienarodzonego, ale już mniej ochoczo narodzonego, gdy musi się borykać z takimi problemami jak uczestnicy obecnego strajku w obronie osób niepełnosprawnych w Sejmie. Do nich się Kaja Godek nie pofatyguje. Za to ksiądz katolicki zasugeruje, że na ich dramacie ktoś zbija kapitał polityczny. To dopiero okazja do refleksji nad kondycją sumień.