Dwie siostry Pawłowicz
Dwie siostry, a jaka różnica. Krzepiąca. Jedna jest grubiańską twarzą swojej partii, druga w polityce się nie udziela. Ale udziela się jako obywatelka, tylko po innej stronie.
Ostatnio Elżbieta Pawłowicz przyszła poprzeć rodziny niepełnosprawnych protestujące w Sejmie. Może dlatego ta starsza tą młodszą się nie chwali. Choć powinna. Bo młodsza siostra jest dojrzalsza.
Bezkarna
Grubiaństw Krystyny Pawłowicz nie wypada cytować ani nie warto komentować. Nie ma sensu dyskusja, kiedy posłanka i profesor prawa swymi wypowiedziami sięgnęła dna. Nawet konserwatysta red. Szułdrzyński nie zdzierżył. Ciekawe, kiedy siostry przejdą na stopę tak przyjacielską, jaka jest między braćmi Kurskimi.
Ale jeszcze bardziej intryguje bezkarność pani poseł w jej własnym środowisku politycznym. Powiecie, że PiS tak ma: vide poseł Tarczyński. Sam prezes też potrafi, jak mu spadnie maska. Ale przecież na co dzień poseł Kaczyński pozuje na staroświeckiego dżentelmena, co całuje rączki. A mimo to toleruje chamskie wybryki swych podwładnych.
Przykryć protest Alfiem Evansem
Piarowcy PiS próbują przesłonić protest w Sejmie aktywnością pisowskich notabli w sprawie Alfiego Evansa. Na chorych polskich dzieciach mogą stracić, więc salwują się brytyjskim. Szczególnie aktywny jest prezydent Duda. Niebotyczny cynizm polityczny. Ani prezydent, ani obóz prawicy nie mają z tym moralnego problemu. Zabrali się za pouczanie parlamentu brytyjskiego, na czym polega demokracja.
Głos zabrała i starsza siostra. Walnęła w brytyjskich lekarzy i sędziów: dziecka z rodziny królewskiej tak by nie potraktowali. Profesor prawa powinna mieć jakieś pojęcie o sprawie i prawie. Powinna wiedzieć, że rodzice Alfiego współpracują z lekarzami szpitala, w którym leży ich syn, i że przestali ich oskarżać o próbę morderstwa.
Pouczyć sędziów brytyjskich
Powinna wiedzieć, że takie sprawy są ekstremalnie trudne. W systemie brytyjskim sędzia musi czasem powściągać rodziców w obronie ich własnego dziecka, gdy balansują na krawędzi prawa. Na przykład odmawiając zgody na przetoczenie dziecku krwi.
Taka jest rola sędziego w demokratycznym i praworządnym społeczeństwie. Ale kto by się nad tym zastanawiał na polskiej prawicy. Właśnie świętuje inaugurację przejętej przez PiS Krajowej Rady Sądownictwa. Ci dopiero pokażą brytyjskim sędziom, jak sądzić.
Komentarze
@BWTB 27 kwietnia o godz. 11:40
Poza tym, wam tam na emigracji wydaje się, że jesteście mądrzejsi od nas, mieszkających w Polsce i czujecie się za każdym razem w obowiązku dawać dobre rady.
Poza tym, to masz kompleksy. Albo uraz. Albo jedno i drugie.
Przyzwyczaj się do nowego świata.
Zastanów się, ile pieniędzy musiałbyś wydać na znaczki pocztowe, koperty, papier, ołówki i zelówki zdzierane w drodze na pocztę. I ile z tych setek twoich listów „Polityka” mogłaby za Gomułki czy Gierka wydrukować w dziale „listy”.
A dzisiaj, dzięki tej złej zagranicy, która na dodatek nie ma żadnych lepszych rozwiązań niż wy tam w pszenno-buraczanej, możesz prawie za darmo ubogacać nas nieskończoną liczbą twoich myśli.
Korzystając z zagranicznych procesorów, pamięci, monitorów, klawiatur, desktopów, laptopów, tabletów, smartfonów, systemów operacyjnych, przeglądarek internetowych, poczt elektronicznych, programów blogowych, ogólnie ze wszyskiego ZAGRANICZNEGO A NIE PSZENNO-BURACZANEGO.
Bez tych WYŁĄCZNIE ZAGRANICZNYCH WYNALAZKÓW skrobał byś teraz ołówkiem na kartce papieru twoje genialności o pszenno-buraczanej wyższości, zalepiał przez polizanie koperty i znaczka oraz ruszał, w deszcz czy w śnieg do najbliższej skrzynki pocztowej. Aby za tydzień albo za dwa nie zobaczyć w druku żadnego rezultatu tego skrobanio-lizanio-dreptania.
Całkowicie krajowego.
Redaktorze, proszę nie powtarzać kłamstwa smoleńskiego.
Krystyna Pawłowicz :
„W latach 2007–2011 była zatrudniona na stanowisku profesora nadzwyczajnego Uniwersytetu Warszawskiego, zaś w latach 2011–2012 na stanowisku profesora nadzwyczajnego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz kierownika Katedry Publicznego Prawa Gospodarczego na Wydziale Prawa i Administracji tej uczelni[5]”
To za Wiki.
Ta pani nie jest żadnym profesorem, taki tytuł nosiła zwyczajowo jako wykładowca akademicki, również Pan był nazywany profesorem w czasie pańskiej pracy w szkole średniej.
Co do kultury i języka panny Pawłowicz, po prostu jaki suweren , tacy parlamentarzyści. Lepper i Samoobrona w czasie jak byli w Sejmie, to w porównaniu do niektórych posłów PiS była arystokracja.
A porównywać jej z siostra nie ma po co, w każdej rodzinie może przytrafić się taka osoba.
U sąsiada było czterech chłopców. Trzech pracowitych i porządnych jak rodzice i dziadkowie, ostatni , pijak nie do wyleczenia.
Nie ma reguły.
zakałuzny – lubię Twoje komentarze – ale teraz toś się podpiął pod wynalazcę długopisu.
Szkoda, że nikt nie był tak aktywny medialnie i na arenie międzynarodowej gdy po raz kolejny Assad użył broni chemicznej w Syrii, gdzie w wielkich cierpieniach umierały nie jedno a dziesiątki dzieci. Jakoś w tym świecie tyrania ma się świetnie. Tyrani mogą zabijać bezkarnie przy kompletnej indolencji i bezsprawczości wielkich tego świata, którym dla uspokojenia sumienia wystarczają akcje pozorowane. Lepiej robić sobie PR na jakimś biednym, chorym chłopczyku bo to politycznie bezpieczne. Tam gdzie się dzieje wielkie cierpienie tych co to pokazują jakie to mają wielkie serce po prostu nie ma.
Matka pewna a ojciec.Tak sobie myślę o tajemnicach poczęcia.
Dwie siostry, a jaka różnica. Krzepiąca. Jedna jest grubiańską twarzą swojej partii, Druga jest grubiańską twarzą partii lewicowych i lewackich stowarzyszeń
„dziecka z rodziny królewskiej tak by nie potraktowali.”
Jest to właśnie przykład takiego nieufnego, tępego, zacofanego polskiego chłopa ( tutaj baby) popańszczyźnianehego w Polsce, który wie swoje, nikomu nie ufa i gotów zawsze rzucić się do gardła każdemu, kto choć trochę wystaje nad niego i mógłby mieć nawet czyste intencje, w co nie uwierzy. On wie, że Pan walić w mordę i i tego nic nie zmieni.
Nie droga pani. Sądy w Anglii dotyczą także Rodziny Królewskiej
Dziwię się bardzo , że tej naczelnej chamicy polskiego parlamentu jeszcze nikt nie pozwał do sądu. Gdyby, za każde obelżywe słowo, wytoczono jej proces, pewnie by zaczęła liczyć się ze słowami. A tak co? Czuje się bezkarna i pozwala sobie na więcej. Tylko patrzeć jak kogoś opluje (dosłownie, nie w przenośni) albo uderzy, bo przecież jej wolno więcej i nikt jej nie podskoczy.
Dwie siostry Pawłowicz, dwaj bracia Kurscy, takich przykładów można znaleźć więcej. Bywali bracia, jak Szeptyccy, wnukowie Fredry, z których jeden został greko-katolickim metropolitą lwowskim i szowinistą ukraińskim, a drugi generałem i żarliwym patriotą polskim. Porozumiewali się w języku francuskim.
zza kałuży 28 kwietnia o godz. 5:53 Przyjacielu, o czym ty do mnie piszesz? Ja i kompleksy wobec zachodu? To śmieszne. Jeszcze moi rodzice byli dwujęzyczni, Europa była dla nich czymś zwykłym, z czego świadomie pewnie nie zdawali sobie sprawy. Moja rodzina od pokoleń mieszka po dwóch stronach Odry (odwiecznie polskiej rzeki?).
W moim poście chciałem dać pstryczka wszystkim mądralom z przysłowiowej Ameryki, którzy nagle doznali olśnienia, jak powinna wyglądać Polska. Zabawna rzecz, bo znalazłem się przypadkowo na spotkaniu polonusów w Niemczech i w pewnej chwili jakaś patriotycznie nastawiona Polka zadała zebranym fundamentalne pytanie: „Co zrobiliście dzisiaj dla Polski?” Co trzeba mieć w głowie, żeby coś takiego wygłosić do gości, których się nie zna dobrze?
Teraz o tych rzeczach, którymi bym się nie posługiwał bez tej zagranicy. Jakiś czas temu miałem dobry kontakt z firmą, w której 30% inżynierów było ze Śląska. Urządzenia zaprojektowane przez ten zespół pracują do dzisiaj w Polsce i mogło się wydarzyć, że i ty z nich korzystałeś.
Hanysy mają rzecz jasna kompleksy, ale nie te, które tobie się wydają. Poza tym, nie pisałem do ciebie. I redaktor zaprosił do dyskusji nie o mnie, a o posłance Pawłowicz. To nie blog redaktora Passenta.
Pozdrawiam
azur 28 kwietnia o godz. 13:19 Moja babcia (ołma) godała (rozmawiała?) ze swoją siostrą jeszcze inaczej. Ołma godała a jej siostra szprechała, bo nie znały francuskiego. Ale to nic nie szkodziło, rozumiały się doskonale.
Ok, do rzeczy. W dzisiejszej GW jest o tym samym, a właściwie tej samej. I zgadzam się, że nie ma o czym gadać. Czy media rozpisywałyby się, gdyby chodziło o wygłaszane poglądy znad kufla piwa w jakieś knajpie przez zapitego menela?
Teraz czekam niecierpliwie, aż kancelaria Dudy zakomunikuje o udziale prezydenta w pogrzebie Alfiego. Skoro się modlił za niego, to wypadałoby teraz być na pogrzebie. Może choć zapalić znicz przed ambasadą brytyjską, siedliskiem nieludzkiej cywilizacji śmierci. No i nota dyplomatyczna by się też przydała na tą okoliczność. No nie wiem, nie znam się na dyplomacji, więc czekam na wiążącą i merytoryczną opinię @Jacobsky i@ zza kałuży. Tylko pojedynczo panowie, bo dwóch na jednego to nie jest w porządku.
@Sir Jarek 28 kwietnia o godz. 8:16
teraz toś się podpiął pod wynalazcę długopisu.
Wiem, pisząc też o tym pomyślałem. Najłatwiej wyjechać z ulicy zostawiając za sobą stare, połamane płytki chodnikowe aby pysznić się pięknym, nowym chodnikiem w nowym miejscu zamieszkania.
Samemu nie przykładając palca do ułożenia tego pięknego chodnika.
W przeszłości wykpiwałem taką postawę, postawę jadącej na słoniu mrówki, więc się z toba zgadzam.
Zwracam tylko uwagę na fakt, że nie wszyscy emigranci z Polski kończą na zmywaku. A nawet jeżeli kończą, to pozwalam sobie zauważyć, że standard tego umownego „zachodniego zmywaka” też przez dziesiątki lat był nieosiągalny dla ogromnej części peerelowskiej jadłodalnianej rozpaczy pretensjonalnie nazywającej się „restauracjami” czy „kawiarniami”.
Teraz w Polsce na całe szczęście i coraz więcej nowo ułożonych chodników i coraz mniej sąsiadów, którzy na te nowe chodniki wjeżdżają ciężarówką, aby sobie ułatwić wniesienie mebli do mieszkania.
Tak ja mój sąsiad z kamienicy w połowie lat 80-tych. 😉
@BWTB 28 kwietnia o godz. 16:22
Moja rodzina od pokoleń mieszka po dwóch stronach Odry (…) W moim poście chciałem dać pstryczka wszystkim mądralom z przysłowiowej Ameryki.
Pisz częściej, to się szybciej rozjaśni w materii twoich kompleksów.
Alergicznie reagujesz tylko na pouczanie z Ameryki.
Z USA (ja), z Kanady (@Jacobsky), czy z Meksyku też?
A z Brazylii? Bo nie określiłeś’ mądrale z której Ameryki cię szczególnie wkurzają…
jakiś czas temu miałem dobry kontakt z firmą, w której 30% inżynierów było ze Śląska.
Widzę, że ten uczeń wymaga pytań pomocniczych.
Czy ta firma była firmą polską?
Założoną przez Polaka, w Polsce, w warunkach skonstruowanych dla niej przez polskie prawodawstwo, czyli polski system podatkowy, prawo gospodarcze, prawo pracy, itd?
Nie?
I właśnie na tym polega (potencjalnie) wartość zagranicznych komentarzy, także tych ze znienawidzonej po dwóch stronach Odry Ameryki, że wygłaszają te komentarze ci, którzy dobrze poznali rzeczywistość zachodnich firm.
Jak, opędzając się od amerykańskich rad, będziesz mógł wskazać na polski przykład firmy światowej, a przynajmniej europejskiej, w której 30% inżynierów to będą Niemcy, (lub Amerykanie) to pogadamy o sensowności komentowania spoza Polski do Polski.
A na razie to Polska i polscy inżynierowie wystepuja w roli ucznia.
A przynajmniej dobrze by zrobili, za takiego się uważając.
Krzyczenie, że „my już wszystkie rozumy pozjadaliśmy” jest dziecinne.
@azur 28 kwietnia o godz. 13:19
Bywali bracia, jak Szeptyccy, wnukowie Fredry, z których jeden został greko-katolickim metropolitą lwowskim i szowinistą ukraińskim, a drugi generałem i żarliwym patriotą polskim. Porozumiewali się w języku francuskim.
Dziekuję za łepetynę mi meblujący komentarz. Cośtam, kiedyś tam obiło mi się o uszy o obu postaciach, ale zawsze było to jakoś oddzielnie, bez zdawania sobie sprawy, że to byli bracia.
Zachęciłeś do poszukania wiecej na temat braci Szeptyckich.
Dzięki za ciekawy komentarz.
zza kałuży 28 kwietnia o godz. 19:21 Zostań u redaktora Passenta. Tam nic nie kumałeś i tu też nie.
BWTB
28 kwietnia o godz. 16:41
a po co merytoryczna opinia za mojej strony ? Wystarczy opinia kogoś wyszczekanego jak Ciapek sołtysaz Krapkowic.
zza kałuży,
daj sobie spokój. Frustrat i tyle. I wszystko kuma. Nadprzeciętny. Demiurg. Góra gór, i te sprawy. No i te śląskie korzenie… Nic, tylko bić pokłony.
P. Krystyna Pawłowicz jest chodzącą ikoną Prawa i Sprawiedliwości. Gdyby nie ona nasze wiadomości na temat tej partii byłyby cząstkowe. Teraz wiemy na czym polega „dobra zmiana” – beznadziejne elity wymienine są na osoby pokroju p. Pawłowicz, wzorcowego polityka, prawnika i naukowca… pisowskiego.
Natomiast siostry Pawłowicz, bracia Kurscy, czy bracia Kaczyńscy są dowodem na to, że teza o „genach zdrady” jest nieprawdziwa.
„Ostatnio Elżbieta Pawłowicz przyszła poprzeć rodziny niepełnosprawnych protestujące w Sejmie. Może dlatego ta starsza tą młodszą się nie chwali. Choć powinna. Bo młodsza siostra jest dojrzalsza.”
Gdyby pani Elżbieta nie miała sławnej siostry, to by nikt nie zauważył jej poparcia dla rodzin opiekujących się niepełnosprawnymi dziećmi.
Młodszą siostrę stworzyła starsza siostra , tak to bywa w polityce.
@andrzej52
28 kwietnia o godz. 7:55
widać, że nie zna Pan elementarnych standardów akademickich. Osoba, która uzyskała habilitacje zwyczajowo jest nazywana profesorem. Jak Pan będzie posiadał najwyższy stopień naukowy w Polsce, to również będą (jeszcze przed uzyskaniem tytułu naukowego) zwracać się do Pana- Panie Profesorze. Jest różnica między tytułowaniem w ten sposób osoby, która posiada wyłącznie tytuł zawodowy magistra, ew. stopień naukowy doktora, a używaniem tego określenia wobec dr hab. Zastanawiam się, czy jest Pan tak pryncypialny wówczas, gdy o osobach pracujących np. w urzędzie gminy, albo w starostwie powiatowym ktoś pisze „urzędnicy”. Powszechnie wiadomo, że urzędnikami nie są, a jednak bezzasadnie stosuje się wobec nich rzeczony zwrot. Natomiast, gdy pracownik naukowy uzyskał wszystkie możliwe stopnie naukowe, to zupełnie zrozumiałym, a ponadto osadzonym w tradycji akademickiej jest formułowanie wobec takiej osoby w/w zwrotu.
@Jan78__29 kwietnia o godz. 7:53
To ciekawe co pan pisze. Teraz jasno dostrzegam przyczynę wyższości polskich uniwersytetów nad uczelniami amerykańskimi.
W Stanach tamtejszy poziom naukowy jeszcze nie pozwala im na pisanie habilitacji a co gorsza doktorzy nauk często-gęsto preferują zwracanie się do nich po imieniu zamiast po austriacku.
@Jan78__
29 kwietnia o godz. 7:53
„Osoba, która uzyskała habilitacje zwyczajowo jest nazywana profesorem.”
Ech, ta polska tytułomania, raz premier, do śmierci premier, chyba że zostanie Prezesem 🙄
O Krystynie Pawłowicz wystarczająco grzecznie jest pisać „posłanka”, a zwracać się do niej per „pani poseł”.
Studenci tej prywatnej uczelni w Ostrołęce, gdzie była (jest?) nauczycielem akademickim, mogą ją tytułować „pani docent” lub „pani profesor”, ale ten obyczaj nie musi się przenosić na całą populację.
Jeśli KP zostanie oficjalnie mianowana do tytułu profesora przez prezydenta, wówczas i postronni mogą się giąć w pokłonach przed tą personą 😉
anur 28 kwietnia o godz. 23:16 Polska Ludowa też brała do elit każdego, kto tylko choć w części akceptował nową władzę. Zwyczajni karierowicze i nieudacznicy jednak z czasem odpadli i to władza zabiegała o dobre układy z elitami. W tym miejscu musimy uściślić, że cały czas mamy na myśli elity kultury i nauki. Obecna władza jak tylko okrzepnie i utrwali swoje panowanie też przecież nie będzie pielęgnować dzisiejszych dworskich trefnisiów, bo każdemu jednak zależy na powadze.
woytek
29 kwietnia o godz. 2:26
… masz słusznego… często smród daje medialną sławę temu, kto go roztacza…
Najgorsze, że tak łatwo przyzwyczajamy się do owego smrodu, a niektórzy ów smród mają za powód do chwały…
To smorgońskie dudy…
@Jan78
„widać, że nie zna Pan elementarnych standardów akademickich. Osoba, która uzyskała habilitacje zwyczajowo jest nazywana profesorem”
W ten sposób mamy tysiące profesorów, ministrów, czy premierów.
Proszę przed nazwiskiem takiej osoby umieścić : „zwyczajowo zwana profesorem Krystyna Pawłowicz”.
Dla mnie jest różnica, pomiędzy kimś, kto tytuł profesora otrzymał za wiedzę, za zasługi dla nauki, od Prezydenta RP, a między kimś kto „zwyczajowo jest nazywany profesorem”.
Warto sprawdzić stosunek sióstr do teorii Darwina.Tak sobie myślę,że Darwin jest probierzem normalności.
Prosze zajmować się ważniejszymi sprawami od sióstr Pawłowicz.
Poniżej list prezesa KPA i wydawcy “Dziennika Związkowego” Franka Spuli dotyczący ustawy JUST – S 447.
Polsko-Amerykańska społeczność jest rozczarowana przyjęciem ustawy JUST ws. mienia ofiar Holokaustu. 24 kwietnia br. Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych przegłosowała ustawę o sprawiedliwości dla ofiar, którym nie zadośćuczyniono (Justice for Uncompensated Survivors Today – JUST), dotyczącą restytucji mienia ofiar Holokaustu. Przyjęta w Izbie ustawa to wersja senacka S 447.
Wcześniej Kongres Polonii Amerykańskiej apelował do społeczności polsko-amerykańskiej w całych Stanach Zjednoczonych, by kontaktowała się ze swoimi legislatorami w Izbie Reprezentantów domagając się, aby głosowali przeciwko ustawie S 447. Ja, jako prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej napisałem w styczniu br. list do kongresmana Eda Royce’a, przewodniczącego Izbowej Komisji Spraw Zagranicznych
List został opublikowany na internetowej witrynie KPA oraz w “Dzienniku Związkowym” i wpisany do oficjalnego rejestru Izbowej Komisji Spraw Zagranicznych.
W piątek 20 kwietnia późnym popołudniem marszałek Izby Reprezentantów Paul Ryan niespodziewanie oznajmił, że głosowanie w sprawie ustawy JUST odbędzie się we wtorek, 25 kwietnia o godz. 6.30 pm, ale ostatecznie zostało przesunięte na wcześniejszą godzinę. Na dodatek głosowanie odbyło się w trybie zawieszonych reguł (ang. suspended rules), które Ryan jako marszałek Izby miał prawo zarządzić.
Ekspert izbowy ds. procedur parlamentarnych pozytywnie zaopiniował zawieszenie reguł. Nikt z obecnych około czterdziestu kongresmenów nie wnioskował za głosowaniem imiennym i ustawa została przyjęta przez aklamację, w związku z czym nawet nie możemy zidentyfikować wrogów Polski.
W całych Stanach Zjednoczonych prezesi wydziałów stanowych KPA i krajowi dyrektorzy KPA apelowali do członków organizacji, by telefonowali do swoich kongresmenów w sprawie zablokowania S 447, ponieważ ustawa JUST jest niesprawiedliwa dla Polski. Z tym apelem wysłanych też zostało w całym kraju do kongresmenów tysiące listów. Osobiście napisałem listy i zadzwoniłem do wszystkich członków delegacji kongresowej Illinois. Napisałem też list do marszałka Izby Paula Ryana mówiący, że mylił się, gdy twierdził, iż ustawa JUST nie jest kontrowersyjna i dlatego może być zatwierdzona przez aklamację, a nie jawne głosowanie indywidualne.
Ponad wszelką wątpliwość ustawa JUST jest niesprawiedliwa wobec Polski!
Praworządność jest zasadą, która gwarantuje wszystkim osobom i podmiotom sprawiedliwe traktowanie w obliczu prawa. Nikt, zgodnie z tą zasadą nie jest ponad prawem albo poza jego zasięgiem. Niestety, demokratyczna zasada praworządności została naruszona w tym tygodniu, gdy ustawę JUST S 447 procedowano w trybie zawieszonych reguł parlamentarnych i przyjęto przez aklamację.
Dlaczego nasz system pozwala zaledwie czterdziestu posłom w Izbie Reprezentantów na przegłosowanie legislacji? Dlaczego czterdziestu członków Kongresu może wyrządzić krzywdę krajowi naszych przodków?
Grupy interesu i korporacje dysponują olbrzymią władzą i mają największe w historii kraju wpływy, ale nawet najbardziej zamożne ugrupowanie lobbystyczne nie mogłoby zablokować zatwierdzenia ustawy JUST, ponieważ marszałek Izby Reprezentantów zadecydował o trybie zawieszonych reguł i głosowanie przez aklamację.
Teraz pozostaje nam tylko nadzieja, że prezydent Stanów Zjednoczonych zawetuje SENATE RESOLUTION 447 – JUST ACT of 2017, pamiętając o tym, że polsko-amerykańska społeczność była główną siłą wspierającą jego kandydaturę. Społeczność, która wierzy, że on ją wspiera i dotrzyma obietnic, jakie jej złożył .
Frank J. Spula,
Wydawca “Dziennika Związkowego” (Polish Daily News)
Prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej (Polish American Congress)
A tam a tam.Nie przebije w ubliżaniu swego guru i to może rodzić depresję.Dlaczego biedula musi się wysilać w internecie?Jeżeli zakazał w sejmie ,to dopiero ból i rozpacz.Zrozumcie panienkę.
woytek
29 kwietnia o godz. 14:06
Chyba naturalne jest by Polacy zwrócili zagrabione… nie swoje, cudze…
„Ja, Simcha »Kazik« Rotem, (…) pragnę powiedzieć, Panie Prezydencie, że liczni synowie narodu Polskiego czynnie uczestniczyli w eksterminacji narodu żydowskiego w Polsce w okresie zagłady, w deportacjach Żydów z ich miejsc zamieszkania w Polsce, okrutnie się przy tym nad nimi znęcając, a po zakończeniu II wojny światowej uczestniczyli w mordowaniu ocalałych z nazistowskiej machiny zagłady polskich Żydów, którzy pragnęli jedynie wrócić do swoich domów”. [powstaniec warszawskiego getta]
Ach, odwieczna dyskusja o tytułach i odwieczne porównania z USA. Wyjaśnijmy sobie:
1. W USA ,,profesor” to funkcja a nie stopień.
2. Nie ma profesury państwowej.Wszystkie stopnie i funkcje są uczelniane. Z laureatami Nobla włącznie.
3. Nie ma w USA stopnia doktora habilitowanego, co nie oznacza że nie ma ekwiwalentu polskiej habilitacji jako kroku w karierze. ,, Habilitacja”amerykańska nazywa się „Tenure review”. Jest bardzo rygorystyczna.