Prezydent Duda modli się za Alfiego

Alfie Evans zdobył rozgłos światowy. Modlił się w jego intencji papież Franciszek. Potem dołączył prezydent Polski. 

Franciszek w poniedziałek napisał na Twitterze: „Poruszony modlitwami i wielką solidarnością okazywaną Alfiemu Evansowi, ponawiam mój apel, aby ból ich rodziców został wysłuchany i by spełniono ich pragnienie podjęcia nowych form terapii”.

Watykan stara się pomóc rodzicom dziecka, którzy szukają dla niego ocalenia, choć szansa nie jest wielka. Ale może być większa, niż się wydawało. Gdy chłopczyk decyzją sądu został odłączony od szpitalnej maszynerii, podtrzymującej oddychanie, Alfie żył dalej. Watykan zabiega więc o jego „uwolnienie”.

Duda jak Franciszek

Za Alfiego modlił się prezydent Polski. Wziął jakby przykład z Franciszka, bo też skorzystał z Twittera, gdzie napisał po angielsku: „Alfie Evans musi zostać ocalony. Jego dzielne małe ciało udowodniło raz jeszcze, że cud życia potrafi być silniejszy od śmierci. Być może to, czego trzeba, to odrobina dobrej woli ze strony mocodawców. Alfie, modlimy się za ciebie i twoje wyzdrowienie!”.

Nie odmawiam prezydentowi dobrych intencji. Ale do kogo właściwie adresowane są jego słowa? Do „mocodawców”? Do rodziny chłopczyka? Do międzynarodowej opinii publicznej? Czy może do Kościoła w Polsce? Sprawa Alfiego zmobilizowała rzesze katolików na świecie, a także chrześcijan innych wyznań. Porusza serca i sumienia, ale ma też potencjał polityczny.

Prawa rodziców przed prawem?

W tle dramatu jest kwestia praw rodziców do decydowania o życiu własnego dziecka. I zderzenia tych praw z obowiązującym prawem. W czwartek brytyjski sąd apelacyjny podtrzymał decyzję zakazującą przewiezienia chłopca samolotem na leczenie do Rzymu.

Czemu prezydent nie modli się za cierpiące polskie dzieci?

Na razie zabiegi zdesperowanego ojca i watykańskie wysiłki dyplomatyczne spełzły na niczym. Ojciec nalega i trudno się dziwić. Sąd odmawia, bo lekarze nie widzą medycznego sensu w wysyłaniu Alfiego do watykańskiego szpitala we Włoszech. W oczach sędziego wnioskodawcy nie pomaga fakt, że oskarżył lekarzy o spisek mający na celu zamordowanie jego syna.

Chcąc nie chcąc, Andrzej Duda włączył się swym tweetem w polemikę z suwerennym brytyjskim systemem prawnym. Ciekawe, czy otoczenie prezydenta Polski ma tego świadomość.

Uderza przy tym, że prezydent nie tweetnął w solidarności z polskimi rodzicami dzieci z niepełnosprawnościami, nie pomodlił się za nie i nie zaapelował w ich sprawie do polskich „mocodawców”.