Mamo, zagłosuj w moim imieniu na Gowina, czyli zmarnowana szansa na ważną dyskusję
Wicepremier Jarosław Gowin rzucił pomysł, by rodzice mogli głosować w wyborach w imieniu swoich małych dzieci.
Hasło rzucił podczas zjazdu tzw. zjednoczonej prawicy. Można więc uważać, że Gowin traktuje je poważnie jako element debaty o zmianie konstytucji. Potraktujmy je poważnie i my, choć reakcja nawet w PiS była negatywna, a co dopiero po stronie opozycji. Od razu powstało podejrzenie, że obecna władza chce stworzyć dla siebie jakiś sztuczny elektorat z dzieci.
Gowin wiąże swój pomysł z umacnianiem rodziny. Nie podaje szczegółów. Nie wiadomo, jak sobie to głosowanie rodziców w imieniu dzieci wyobraża.
Co to znaczy „małych dzieci”?
Jaka jest granica wieku dziecka, od której rodzice już w jego imieniu nie mogliby głosować? I na jakiej zasadzie? Czy dziecko miałoby być już na tyle duże, by móc się wypowiedzieć?
A co jeśli rodzicom by się to nie spodobało, albo jeśli sami byliby podzieleni w kwestii, na kogo głosować w imieniu swych dzieci? Czy każdy rodzic miałby głosować w imieniu dzieci, czy tylko głosowaliby wspólnie, na osobnej karcie? Od ilu dzieci przysługiwałoby rodzicom to prawo? Czy mieliby prawo oddawać głos oddzielnie w imieniu każdego dziecka?
Rzucanie hasła bez słowa komentarza musiało narazić pomysł Gowina na krytykę i drwiny. Tymczasem w kilku krajach, między innymi w Japonii i Niemczech, zastanawiano się nad tym samym. Bez rezultatu.
Jedna osoba, jeden głos
Podstawą demokratycznych wyborów jest zasada: jedna osoba, jeden głos. W świecie zachodnim walczono o nią od XIX wieku. Zrównywała prawa obywatelskie bez względu na stan społeczny, majątek, wykształcenie. Napotykała z tego powodu na wielkie opory.
Gdy o prawo do udziału w wyborach walczyły sufrażystki, były wyśmiewane i szykanowane, a nawet więzione. Pomysł, by przyznać to prawo kobietom, wydawał się księżycowy. A jednak w Polsce na przykład przyznano prawa wyborcze kobietom zaraz po odzyskaniu niepodległości, co powinno być przypominane i fetowane w roku jej stulecia.
Istota sprawy: obniżyć wiek zezwalający na udział w wyborach
Gdyby premier Gowin zaproponował, aby obniżyć wiek uprawniający do głosowania, jego pomysł nabrałby znaczenia i powagi. I mogłoby się okazać, że zdobyłby znaczne poparcie. Dopuszczenie kobiet do głosowania poszerzyło demokrację i podniosło ich status obywatelski. Czemu dziś nie zrobić tego w przypadku młodych? Ale nie drogą Gowina, tylko drogą obniżenia wyborczego progu wiekowego. Do 17, 16, a może nawet 15 lat?
Nie dawać rodzicom prawa głosu za dzieci, ale dać głos samym dorastającym dzieciom, ułatwić młodym ludziom wejście w dorosłe życie obywatelskie, zachęcić do udziału w nim, zainteresować sprawami publicznymi?
Gowin miał szansę postawić na wokandzie ważną sprawę: pytanie o kształt demokracji, o to, jak ją poszerzyć, zakorzenić, umocnić, uczynić atrakcyjniejszą. Szkoda, że poszedł mylnym tropem. Teraz piłeczka leży po stronie opozycji.
Komentarze
Ot taka gierka przeciwko pałacowi prezydenckiemu.I przy okazji przykrycie obietnic pana Mateusza.Bo takie księżycowe propozycje trafiają do mas i mediów.
A PO skorzystała z badań Gduli w „Miastku”. Według Gduli społeczność w małych miejscowościach jest krytyczna wobec 500+ dla „patologii”. I tu Platforma trafai do elektoratu małych miasteczek, bo chce adresować pomoc do rodzin, które się starają być aktywne, nie czekają z wyciągniętą ręką po pieniądze.
Według moich norm jest to dosyć okrutne. Są tacy ludzie, którzy sobie po prostu nie radzą. Powody są tysięczne i od tego powinna być pomoc socjalna, która uchroni przed kompletnym stoczeniem się bez powrotu.
Co zaś się tyczy pomysłu Gowina, to jest on tożsamy z pomysłem pani Godek, która chciałaby nadać osobowość prawną zarodkowi.
Jestem pewien, że ludzie z „Miastka” poparliby mój pomysł dopuszczenia do urn tylko mieszkających w Polsce i płacących podatek dochodowy. Nie byliby pewnie zachwyceni drugą częścią, czyli „egzaminu” ze znajomości konstytucji RP.
Pomysł Gowina szkodliwy i dyskryminujacy, podobnie jak nieodpowiedzialne są pomysły o obniżaniu wieku poniżej progu pełnoletności.
Moim zdaniem bierne prawo wyborcze do samorządów i parlamentu powinno przysługiwać jak w przypadku kandydatów na Prezydenta od 35 roku życia, by każdy kandydat do rządzenia czymkolwiek, czy do pisania prawa musiał się ,,wyspowiadać” z pierwszego etapu swojej dorosłej drogi życiowej: czego się nauczył, co zrobił, gdzie działał.
No ale to nierealne, chociaż odpowiedzialne. Realne jest status quo i niech już zostanie
Nie, nie, ten akurat pomysł nie jest wart `ważnej dyskusji`.
Można dyskutować o obniżeniu progu wiekowego, ale warto w tej dyskusji sięgnąć do faktów. A są one takie, że bardzo młodzi wyborcy nieproporcjonalnie często głosują na partie skrajne i na ugrupowania złożone z pajaców.
„Jaka jest granica wieku dziecka, od której rodzice już w jego imieniu nie mogliby głosować?”
To chyba oczywiste w tym kraju panie redaktorze. Od poczęcia. W imieniu plemników to byłaby jednak chyba przesada. 🙂
@turpin
to argument przytaczany przez przeciwników obniżenia wieku. Trzeba by sprawdzić przez badania. Bo ze znanych mi opracowań wynika co innego: najmłodsi głosują zwykle tak, jak rodzice.
Słyszący po nocach „krzyki zabijanych zarodków” Gowin czyli brakujące ogniwo w ewolucji Darwina z pewnością ma na myśli prawo wyborcze dla tych właśnie zygot.
Najwidoczniej Gowin uważa, że skoro rodzice mogą podejmować decyzje za swoje dziecko przynależności do jakiejś religii i kościoła oddając je w łapy pedofilskiego kleru poprzez tak zwany „chrzest” we wczesnym niemowlęctwie – to i ten „wspaniały” pomysł podejmowania decyzji wyborczych w imieniu dziecka zostanie szybko zaakceptowany przez tępy religijny motłoch.
Moim zdaniem tak „chrzest” jak i głosowanie rodziców za dzieci powinno być zabronione.
Obniżanie granicy wieku czynnego prawa wyborczego dla młodzieży będzie miało sens tylko wtedy gdy nauka religii i kler zostaną raz na zawsze wyrzucone z państwowych przedszkoli, szkół i uczelni.
Obecnie dzieci i młodzież jest tak ogłupiona religijnymi bajkami i kościelno-polityczną propagandą, że ich udział w wyborach przyniósłby niepowetowane szkody dla kraju i społeczeństwa.
Tylko świeckie, świadome i dobrze wykształcone społeczeństwo może podejmować dobre i właściwe decyzje w każdych wyborach i w życiu.
A co ze zwierzętami domowymi? Upomniałabym się o moja kocice, która tez zasługuje na prawa wyborcze, i to chyba bardziej niż pan Gowin, ale przypomniałam sobie, ze pan Kaczyński ma az trzy koty:)))
To silenie się na wątpliwą oryginalność.
Prawdziwy problem to niska frekwencja wyborcza.
W ostanich wyborach municypalnych w Montrealu (5 Nov. 2017) frekwencja tylko 42.5% przy 1 142 948. mieszkańcach uprawnionych do głosowania.
Przywołuję Montreal bo tam po raz pierwszy – przy okazji tych wyborów 5 Nov. – zorganizowano możliwość głosowania dla osób, które do dnia wyborów nie ukończyły 18 lat czyli dzieci i młodzieży, która nie ma jeszcze biernego prawa wyborczego.
Nie, nie wybierali burmistrza ani radnych… w 19. lokalach wyborczych dzieci/młodzież mogła wrzucić swój głos który zawierał odpowiedź na pytanie:
„In Montreal, what is most important to you?”
z podanych do wyboru możliwości:
– arenas, sports centres, and swimming pools.
– parks, playgrounds and green spaces.
– buses, the metro and the train.
– libraries, recreation centres and concerts.
Oto pełne wyniki głosowania dzieci:
32,3% – areny, ośrodki sportowe i baseny
32,1% – parki, place zabaw i tereny zielone
19,9% – autobusy, metro i pociąg
15,8% – biblioteki, ośrodki wypoczynkowe i koncerty
W sumie 3 103 dzieci oddało głos. Dwa procent głosów było nieważnych.
Chociaż Élection Montréal nie określił celu partycypacyjnego w tych wyborach, to jeśli jest dobra reakcja, możliwe jest otwarcie 470 lokali wyborczych dla głosowania dzieci w wyborach lokalnych w 2021 roku.
——————-
The pilot project, under the auspices of Quebec’s Chief Electoral Officer, in collaboration with Élection Montréal, made mini ballot boxes available at 19 polling locations across the city.
The idea, first tested during a provincial byelection/wyborach uzupełniajacych in May, is a way to familiarize kids with the democratic process.
———————————–
Wybory municypalne wygrało ugrupowanie na rzecz Valérie PLANTE z przewagą tylko/aż 27 273 głosów nad przegranym… poprzednim burmistrzem (45.7% głosów).
———————————————-
Montreal od lat boryka/borykał się ze znanymi skądinąd problemami:
„W czerwcu 2013 rano o godzinie 6:00 policja ze specjalnego wydziału do walki z korpucją aresztowała we własnym domu burmistrza Montrealu – Michaela Applebauma.
To kolejna osoba z władz drugiego co do wielkości miasta Kanady, która ma kłopoty z prawem. Kiedy w listopadzie ubiegłego roku zaprzysięgano go na stanowisku 42. z kolei burmistrza Montrealu, Applebaum przysięgał zwalczać korupcję w ratuszu miejskim tuż po tym, jak w atmosferze skandalu ustąpił oskarżany o nadużycia poprzedni burmistrz – Gérald Tremblay. Ustąpił po 11 latach pełnienia funkcji. Miał m.in. przymykać oko na nielegalne finansowanie swojej partii oraz współpracę z mafią.
W maju UPAC (policja antykorupcyjna) przeprowadziła serię nalotów, m.in. w dzielnicy Côte-des-Neiges-Notre-Dame-de-Grâce, gdzie Applebaum był wcześniej burmistrzem dzielnicowym. To prawdopodobnie wtedy policja wykryła korupcyjne grzechy obecnego burmistrza, ale dla dobra śledztwa nie komunikowano się z burmistrzem, który jest przełożonym miejskich sił policyjnych &c (…) .
http://bejsment.com/2013/06/17/burmistrz-montrealu-aresztowany/
To ileż głosów miałby na tą okazję a jakże OJCIEC Rydzyk?
No tak, w tym kraju znaczna część dorosłych nie dojrzała do tego, żeby brać udział w wyborach, a teraz dopuśćmy jeszcze młodzież piętnastoletnią do wyborów.
Pomyślą, że wybory to kolejna gra na idiotfonie.
Chciało się Gowinowi zabłysnąć – to se zabłysnął. Szkoda, że nie doprecyzował – kobiecie w ciąży stosowną ilość głosów do ilości zygot/płodów. Gorzej jeżeli zygota będzie miała inny pogląd jak rodzicielka. Czy Gowin zniesie ich krzyk?
Z prawem głosu bym dla tzw. niepełnoletnich bym się nie wyrywał – ze względu ba spisób nauczania WOS można by się spodziewać królowania Krula do spólki z ONRem + legalnej marihuany i obniżonej akcyzy na Desperadosa. Ale nie winię młodzieży – winię rodziców i lekcje WOS
Prawo do głosowania w czyimś imieniu wymaga chyba pełnomocnictwa.
Czy osoba niepełnoletnia, może takiego pełnomocnictwa udzielić?
Pomysł min. Gowina tylko utwierdza mnie w ocenie jego zdolności logicznego myślenia.
Panie Redaktorze,
w pamiętnym roku 1995 miałem okazję wziąć – jako student McGill University – udział w demonstracji na rzecz zachowania integralności Kanady. Ówczesne separatystyczne władze prowincji Quebec starały się usilnie, by szesnastolatkowie mogli głosować. Kraj trzeszczał w szwach. W wypadku zwycięstwa separatystów przepowiadano – a takie przepowiednie się (samo)sprawdzają – krach waluty. Na szczęście głosowali tylko starsi.
Kanada dalej miewa się nieźle.
Myślę, że min. Gowin zakpił sobie z partii rządzącej i z jej prezesa (miał aktualnie powody). Mógł pójść na całego i zaproponować program pn. „Głos 10000+”. Za parawanem w lokalu wyborczym, kiedy zrobimy znaczki na karcie wyborczej, wyciągamy telefon komórkowy i robimy zdjęcie, jako dowód naszego głosowania. Z tym zdjęciem idziemy do najbliższej siedziby jedynie słusznej partii i dostajemy na rękę 10000 zł w gotówce. A jeżeli wynik głosowania będzie niekorzystny, to otrzymane pieniążki musimy przekazać na wskazane konto.
Pomysł głosowania dorosłych w imieniu dzieci jest ciekawy. Rozszerzmy tę myśl o głosowanie w imieniu żon. Ale po co to komplikować? Można przecież przyznać dzieciom prawa wyborcze. No ale wówczas tatuś czy mamusia, mimo solennych zapewnień latorośli o spełnieniu ich (rodziców) wyborczych życzeń do końca nie byliby pewni czy ich milusińscy nie sprawią im za psikusa oddając głos na np. Zenka Martyniuka, któremu zachciało się akurat zostać prezydentem. Zgoda, panuje ogólne przekonanie, że dzieci w większości głosowałyby tak jak rodzice, ale z drugiej strony w ostatnich wyborach do PE największe poparcie wśród młodzieży (chyba, że czytałem jakieś fałszywe dane) uzyskał nasz rodzimy szowinista i homofob w muszce.
@Kalina
18 kwietnia o godz. 19:40
Ja też mam trzy koty i jednego psa. Już na starcie wygrywamy 4:3.
@Kalina 🙂
„Upomniałabym się o moja kocice, która tez zasługuje na prawa wyborcze”
Zakładając że kotka ma te same pogłady jak Pani, jestem jak najbardziej za. Co z kotkami? Mają czy nie mają prawa? Proponuję nazywać ich Gowin 1, Gowin 2, Gowin 3.
Gowin to pajac i pospolity karierowicz. Rozsądnych pomysłów, wartych dyskusji, próżno u niego szukać.
Dwa tygodnie temu (6 kwietnia o godz. 8:14) na tym blogu, zainspirowany antyemigranckim hysiem @BWTB, który ciągle walczy z prawem emigrantów do głosowania w polskich wyborach, pisałem:
W Wielkiej Brytanii jeszcze do 1948 roku można było oddać zamiast jednego – trzy głosy. Raz jako mieszkaniec danego okręgu wyborczego, drugi raz, w innym okregu wyborczym, jako właściciel położonej tam nieruchomości, a trzeci raz jako absolwent ukończonego przez siebie uniwersytetu, razem z innymi tej uczelni absolwentami, w specjalnie utworzonym dla tego uniwersytetu okregu wyborczym.
Ale jak reformować to reformować.
Ja proponuję liczbę głosów przysługujacych danemu wyborcy uzależnić od nieco wiekszej liczby czynników:
1. Od jego wykształcenia, z odpowiednim mnożnikiem dla jakości szkoły czy uczelni oraz mnożnikiem dla osiagniętego poziomu wykształcenia. Tak aby uwzglednić różnicę miedzy doktoratem z MIT a dyplomem ukończenia zawodówki.
2. Od stażu pracy, z odpowiednimi wagami dla różnych zawodów i dla osiagniętego poziomu awansu zawodowego.
3. Od ilości miejsc pracy zapewnianych innym obywatelom Polski, z mnożnikiem uwzględniającym różnice miedzy (preferowanymi) zawodami oraz zarobkami, jakie osiagają owi pracownicy.
4. Od średniego stanu konta w polskim banku w okresie między wyborami.
5. Od wartości posiadanych w Polsce nieruchomości.
6. Od całowitej wysokości zapłaconych w Polsce podatków. Bez ograniczania się tylko do PIT. Dodałbym tutaj specjalny podatek pogłówny, częściowo w celu samofinasowania wyborów a częściowo przeznaczony na cele lokalne.
7. Od pozostawania w związku małżeńskim i od długości stażu małżeńskiego.
8. Od liczby dzieci pozostających na utrzymaniu rodzica. Z odpowiednimi mnożnikami uwzglądniającymi aktualne wykształcenie każdego dziecka oraz jakość jego szkoły.
9. Od (nie)karalności. Z mnożnikami za określone przestępstwa, wyroki, przekroczenia przepisów, choćby tylko o ruchu drogowym. (punkty karne?)
Nb. hasło „plural voting” w Wikipedii już (dokładnie edycja nastąpiła 16 kwietnia) zostało uzupełnione o wiadomości z Polski (dodany fragment wytłuściłem):
Parental vote
It has been proposed that a parent should get a vote for each dependent child, to increase the birth rate or to increase the importance of long-term planning as an election issue. This was proposed in France in 1871 by Louis Henri de Gueydon;[9] in the UK in 2003 by Demos,[10] and in 2007 by Dutch economist Lans Bovenberg.[11] It is a policy of the Christian Party of Austria and has been proposed by some members of Law and Justice in Poland.
mąż głosujący za dzieci i żonę….
ciekawe co jeszcze lęgnie się w chorych pisowskich głowach
kiedyś napisałem pewien żartobliwy tekst … jak widzę jaśnie państwo pisowskie potraktowało go chyba poważnie…
h ttps://villk308488492.wordpress.com/2017/11/11/prawo-polskiej-kobiety/
A które z rodziców miałoby mieć prawo do głosowania za dzieci i dlaczego ojciec? A co, jeśli dorastające dziecko serdecznie nie znosi formacji popieranej przez rodziców – przykładów rzeczywistych i literackich mieliśmy co niemiara – więc fakt, że przez samo swoje istnienie, wbrew własnemu sumieniu, wspiera budzącą sprzeciw formację, musiałby być nie do zniesienia? Wiem, że pomysł „głosowania rodzinnego” już gdzieś tam rozważano. Nie zmienia to jednak mojej opinii, że taki pomysł mógł urodzić się jedynie w głowach fantazjujących na temat pełnej kontroli mizoginów.
Obniżyć wiek wyborczy bo mamy mądrą młodzież.Do tego zezwolić proboszczom i innym duchownym na start w wyborach.Będzie plebiscyt popularności.Programem 10 przykazań.Tak sobie myślę karalność od 18 lat a próg wyborczy poniżej czy to nie prowadzi do bezkarności wyborczej.
Panie Redaktorze odnosząc się do Pana poprzedniego wpisu – jak mniemam, gdzie zarzucił mi i kilkunastu innych osobom dogmatyzm (na szczęście bez kwantyfikatora ,,bolszewicki”) jeżeli przedmiot naszych dywagacji czyli pan Gowin dokona ,,przewartościowania swojej postawy” (co prawda nie zanosi się na to ale przeca ów pan jest ,,samodzielnie myślącym politykiem”) to jego też przygarnijmy? Tym bardziej, że obecnie ma oryginalne jak widać na załączonym obrazku pomysły i ledwie mu wystarcza do dwudziestego…Taki człowiek o nobliwym wyglądzie, filozof, katolik słyszący krzyki mrożonych embrionów byłby łakomym kąskiem dla obozu antydobrozmiennego? Co prawda gdy był w PO to pluł na PIS a od kiedy jest w PiSie pluje na PO ale i takich ludzi nam potrzeba?
Piszę trochę poza tematem bo nad samymi pomysłami tego pana szkoda czasu na dywagacje – chciał zabłysnąć to sobie zabłysnął. Jak na filozofa to wykazał albo durnotą albo niezrozumieniem absolutnej podstawy demokracji czyli jeden człowiek – jeden głos. Chyba, że wie on coś czego my nie wiemy – że w sumie to bez znaczenia bo najważniejszą rzeczą jest to kto będzie te głosy liczył? W tym kontekście jego wypowiedź staje się logiczną – można zaproponować wszystko co umysł filozofa przyniesie…
@handzia55
18 kwietnia o godz. 22:48
Wybacz ale muszę sprostować Twą wypowiedź: nie pajac ale narcyz i karierowicz
zza kałuży 18 kwietnia o godz. 23:50 Ja się nie wtrącam Anglikom i innym nacjom do tego jak mają głosować w wyborach. Mieszkam w Polsce i wolałbym, żeby Nowaczek z NY Jackowo nie wybierał mi prezydenta. To samo co tobie mówię moim licznym krewnym mieszkającym za najbliższą granicą. Nie zgadzają się ze mną, a ja z nimi. Na tym jednak koniec, nie obrażamy się na siebie tylko dlatego, że mamy inne poglądy.
>>Od całowitej wysokości zapłaconych w Polsce podatków<<
…to ttrzeba by zbierać paragony fiskalne. Większość współczesnych państw utrzymuje się głównie z VAT-u. 🙂
@zza kałuży
18 kwietnia o godz. 23:50
Pomysł od strony logiki w pewnym sensie słuszny. Sam czasem zżymam się na durnotę (wg. mnie) wyborców i jestem za wprowadzeniem ,,egzaminu na wyborcę”. Ale potem jedna Ziemia mnie wzywa – a co jeżeli ,,pytania będą tendencyjne”. A zawsze znajdzie sie ktoś – zwykle ten przegrany – kto cos takiego rzuci.
Z Twojej listy czynników i wymagań wysnuwam założenie, że Twój głos raczej byłby GŁOSEM WAGI CIĘŻKIEJ, nie to co mój. Niestety przerabialiśmy już to w XXIw – gdy głosy ludzi z najwyższej klasy społecznej ,,ważyły” tyle co głosy dziesiątek tysięcy ludzi z klas niższych. Finał jest znany: jeden głos- jeden człowiek albo rewolucja
Gowin, ten krakowski inteligent i katolicki moralista startuje także w konkursie „najlepszy dojarz publicznych pieniędzy”. Nie chce być gorszy od kolegów z PiS więc ciepłą rączką przyznaje ministerialne granty kolegom ze swojej partyjki. Z rozwojem nauki i szkolnictwa wyższego niewiele to ma wspólnego.
Prawo głosu powinni mieć tylko obywatele posiadający minimalną wiedzę co do ekonomi, pracy rządu i demokracji.
Powinny być wprowadzone kursy zakończone egzaminem którego zdanie dawałoby prawo do głosowania.
Byłoby mniej głosowania pod proboszcza i na obiecujących ludowi złote góry.
Bez sensu! Poziom wiedzy u małolatów (oczywiście – tak jak wszędzie – są chlubne wyjątki) jest taki, że wiek uprawniający do udziału w głosowaniu należałoby raczej podnieść, a nie obniżyć.
A tak poza tym z uporem maniaka powtarzam: cenzus edukacyjny! Niech – przykładowo – głos osoby z wyższym wykształceniem liczy się potrójnie, głos osoby z wykształceniem średnim – podwójnie, pozostałe głosy – pojedynczo. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że można mieć tytuł profesora uniwersytetu i być debilem, a można też mieć ukończone dwie klasy podstawówki i być bardzo mądrym człowiekiem. Ale takie wyjątki nie zmieniają generalnej reguły, że ludzie po studiach wybierają mądrzej. Gdyby głosowanie odbywało się według zaproponowanych przeze mnie zasad – PiS o uzyskaniu większości w sejmie mógłby sobie co najwyżej pomarzyć (PiS-owski propagandzistom, którzy chełpią się, że w 2015 wśród wykształconych PiS też wygrał – przypominam, że owszem, ale zarazem zdobył w tej grupie dużo mniej głosów niż PO+N+SLD).
@pfg
zadaję te same pytania.
>>Prawo głosu powinni mieć tylko obywatele posiadający minimalną wiedzę co do (….)<<
Problem w tym, ze 'wlasnie ta minimalna wiedza' bywa czasem gorsza od braku wiedzy, zwlaszcza, jesli jej posiadacz nie zdaje sobie sprawy z tego, jak jest minimalna. Cide obecna polska tzw. scena polityczna.
No cóż, trzeba pojechać samym, dawnym Pietrzakiem: „gdybym nie wiedział, że głupota, to bym pomyślał, że prowokacja”. A na poważnie, zapomniał Gowin o obniżeniu wieku biernego prawa wyborczego dla dzieci. Bo dla niego samego raczej bym podwyższył do 70. lat.
Pomysł posła Gowina o przekazaniu rodzicom prawa do głosowania w wyborach za swoje dzieci jest kuriozalny. Poza wszystkimi wadami tego pomysłu należy zauważyć, że wdrożenie tego pomysłu jest sprzeczne z konstytucją z kwietnia 1997 r.
Zastanawianie się nad cyniczną do gruntu propozycją Gowina, będącą pokłosiem nazistowskiego wydźwięku wiecu spanikowanego PiSu, ma więcej wspólnego z przykrywaniem jej prawdziwych intencji, w interesie PiSu.
Sprawa jest prosta, jak drut – PiS rozpaczliwie próbuje zahamować swoje spadki w poparciu, a że nie ma nic do zaferowania starszemu elektoratowi, skupia się na wyborcach w wieku rozrodczym. I tym, żeby nie trzeba było za bardzo fałszować wyborów, skoro podciągnie się dodatkowe dzieciątko do pełnoprawnego głosu.
Slawczan
19 kwietnia o godz. 9:07
dogmatyzm (na szczęście bez kwantyfikatora ,,bolszewicki”)
Rzadko to czynię, Sławczanie, ale przez wzgląd na uszanowanie dla Waści i sympatię oraz świadom własnej niedoskonałości w tym i innych względach, pozwolę sobie zwrócić uwagę, że użycie w cytowanym tekście słowa „kwantyfikatora” budzi moje zastrzeżenia natury językowej i logicznej.
„Bolszewicki” to zwyczajne określenie «słowo lub wyrażenie charakteryzujące lub nazywające kogoś lub coś» lub «sąd wskazujący najbliższy rodzaj (genus proximum) i różnicę gatunkową (differentia specifica)».
Podczas gdy kwantyfikator to logiczny odpowiednik używanych w języku potocznym wyrażeń „każdy” oraz „pewien”…
A swoją drogą ten G. to dyplomowany, ale mocno wybrakowany doopek.
@inder
„osoby z wyższym wykształceniem liczy się potrójnie”
Czy Pan może żartuje? Nie wiem, ale jeśli nie… :
– Duzo jest inteligentnych ludzi którzy nie mieli możliwości studiować, w zyciu są rózne sytuacji.
– Nie każdy kto nie jest ambitny jest głupi. Ktomuś może nie należy lepiej zarabiać (à la Diogenes).
– Ważniejsze jednak: Demokracja normalnie ma łączyć a nie dzielić ludzi. Demokracja gdzie wszyscy są równi wobec prawa jest bardziej stabilna, bo ludzie nie szukają inne drogi jak przemoc np.
– Zgadzam się że problem z PiSem akurat byłby rozwiązany, bo generalnie oni są dosyć glupi, ale poza tym brakuje im moralności. Wyborca PiSu chyba nie długo zastanawia się na temat wartości, brakuje mu empatii dla innych, obcych ludzi. A to są ważne cechy które polityk powinni mieć. Nie tylko inteligencja.
Analizowanie, komentowanie, rozbieranie na czynniki pierwsze każdego idiotyzmu wypowiedzianego, napisanego, etc. przez kolejnego debilnego polityka uwłacza godności nawet średnio rozgarniętej małpie. Niestety, wszystkie media bez wyjątku w tym celują, karmiąc obywateli tą bezwartościową papką pełniąc rolę pożytecznych idiotów. Z punktu widzenia polityków gdyby w relacjach władza-społeczeństwo wybory miały cokolwiek zmienić byłyby nielegalne.
A poważnie: propozycja pana Gowina – o ile nie jest kpiną, co tez należy brać pod uwagę, w końcu to niegłupi człowiek – jest skandaliczna. Akt wyborczy będący wyrazem troski dojrzałych i świadomych obywateli w warunkach demokratycznych, czyli jeden obywatel – jeden głos, ma zostać zamieniony na środek zabezpieczenia sobie władzy i koryta z pomocą Ciemnego Ludu mnożącego się na podobieństwo królików. Propozycja na przeciwległym biegunie jest nastepujaca: głosują wyłącznie obywatele z IQ powyżej 100. Mogą być tez młodociani.
@lspi
19 kwietnia o godz. 12:16
Sprzeczność z Konstytucją w wypadku tych ludzi, jak życie pokazuje, jest okolicznością zupełnie poboczną.
@Kalina
19 kwietnia o godz. 13:42
Droga Kalino, Gowin może i jest niegłupi ale tylko gdy mu się to opłaca. Ale gdy czuje interes to może być głupi. W zasadzie bez znaczenia.
Obrzydliwy Tartuff – przy tym narcyz i karierowicz.
@Torfo Srossi
19 kwietnia o godz. 12:55
Jakoś tak mi sie podobało to słowo. Jeżeli tak jest to kładę uszy po sobie i łopata popiołu na łeb
Mój bliski kolega, profesor z amerykańskiej listy pięciuset, czyta tylko Politykę,
od kilkudziesięciu lat.
Tak wybrał i nie ma czasu roztrząsać czy dobrze wybrał.
Jest ekspertem światowym w swojej specjalizacji ale totalnie zmanipulowanym odbiorcą sceny
politycznej.
Należy do grupy najłatwiej ulegającej manipulacji i jednocześnie, z racji szacunku
otoczenia /mądry ponad przeciętnie/ ocenia autorytarnie scenę polityczną.
Przypomina mi w tym niektórych powyżej blogerów.
Przykro mi ale nikt nie próbował zastanowić się jaki prawdziwy sens miałby np. podwójny głos
matki walczącej o przyszłe pokolenia, z racji zainteresowania dobrem dzieci /swoich genów
przez dzieci transportowanych do przyszłości/.
Niestety, znów czytam nienawistne ataki na KK, właściwie degradujące wpisującego /wpisującą/.
W świetle rozwoju społeczeństw wiara /nie mylić z wiedzą/ jest czymś integralnym z trwaniem.
Słuchając przez dziesiątki lat ludzi z różnych środowisk odnoszę wrażenie, że najbardziej
zdrowy i nieskażony propagandą ogląd świata mają prości /nie mylić z prostakami/ ludzie
żyjący blisko przyrody, na wsi w małym samodzielnym gospodarstwie, gdzie jak w mikroskopie
widać wszystkie prawa rządząc życiem.
Od lat twierdzę, że frekwencję wyborczą zwiększy prawo do głosowania na trzy osoby.
Proszę się zastanowić dlaczego tak by było.
Mała korekta: powinno być – gdzie jak w mikroskopie widać wszystkie prawa rządzące życiem.
@rysszc 19 kwietnia o godz. 21:28
Akurat ja w swoim komentarzu nie odnosiłem się do roli Kościoła katolickiego ani wiary, ale skoro walisz w szczękę za pomocą oólnych kwantyfikatorów („nikt”) to odpowiem, że „na aktualnym etapie (braku)rozwoju państwa świeckiego rola ta jest ogromnie szkodliwa.
Byc może gdzieś, kiedyś, za morzami, za górami, dawno temu, Kościół odegrał pozytywna rolę. Ale tu i teraz szkodzi jak mało co i kto.
gdzie jak w mikroskopie widać wszystkie prawa rządzące życiem.
Jak ty pod mikroskopem widzisz prawa Keplera?
@Slawczan 19 kwietnia o godz. 9:53
Z Twojej listy czynników i wymagań wysnuwam założenie, że Twój głos raczej byłby GŁOSEM WAGI CIĘŻKIEJ, nie to co mój.
Oczywiście, że wagi ciężkiej. Mam nadzieję, że komplementujesz głosu tego zawartość intelektualną… 😉
Niestety przerabialiśmy już to w XXIw – gdy głosy ludzi z najwyższej klasy społecznej ,,ważyły” tyle co głosy dziesiątek tysięcy ludzi z klas niższych. Finał jest znany: jeden głos- jeden człowiek albo rewolucja
Chodziło ci chyba o wiek XIX?
Pesymistycznie zakładasz, że współczynniki/przeliczniki o których pisałem byłyby zawsze proporcjonalne i to w sposób liniowy.
Dlaczego?
Ja też sie zżymam na zarobki szefa wielkiego przedsiebiorstwa będące równowartoscią jeżeli nie tysięcy to wielu setek zarobków pojedynczego robotnika w jego fabryce. Czy nawet inżyniera, księgowego itp.
Ale z podobnych, czytaj, chłopsko-rozumowych powodów, nie chcę robić tego, co nasz Kaczelnik, obniżając zarobki posłom i samorządowcom do poziomu, na którym żaden uczciwy (czyt.: nie liczący na łapówki) nieanalfabeta nie zainteresuje się takimi pozycjami.
Moje wspłczynniki powinny „jakoś” premiować wymienione przeze mnie cechy pozytywne, ale do debaty mądrzejszych od siebie (nie wykluczając maluczkich) zostawiłbym ustalenie zarówno względnych wag poszczególnych czynników (Co wyżej premiować; jakość ukończonej uczelni czy staż małżeński? Ilość i wykształcenie dzieci czy wartość posiadanych nieruchomości?) jak i liczbowy zakres współczynników. Dokładnie po to, aby zapobiec dawaniu Kulczykom kilkudziesięciu tysięcy głosów.
Ale na na 1000 głosów dla Skłodowskiej byś się zgodził? A dla właściciela zakładów pracy dających dobrze płatne, inteligentne zatrudnienie 1000 pracownikom? Dałbyś mu 500 głosów? Może 1200?
A gościowi po 7 zawieszeniach prawa jazdy za pijaństwo i dwóch wyrokach za pobicie żony nie dałbyś 0.001 głosu?
1. rysszc
19 kwietnia o godz. 21:15
Niestety, znów czytam nienawistne ataki na KK, właściwie degradujące wpisującego /wpisującą/.
KK sam się degraduje… przykładów multum.
KK w Polsce to „partia polityczna” i funkcjonariusze, a nie dom boży.
A wiara to nie tylko KK.
————————————
„Nasze Radio Maryja kumpluje się z każdym, kto może osiągnąć władzę oraz osobami, które są u władzy. To nie jest chrześcijańskie…” bp Pieronek
ThomasZNiemiec
19 kwietnia o godz. 13:03
„Czy Pan może żartuje?”
I tak, i nie. Bardziej prowokuję, niż żartuję. Serio: uważam, że to wcale nie jest O.K., że kiedy dochodzi do wyborów, to głos wrzucony do urny przez człowieka mającego pewną wiedzę w dziedzinie ekonomii, polityki itd. ma taką samą wartość jak głos oddany przez kogoś, kto wiedzę o świecie czerpie w najlepszym wypadku z kolorowych pisemek i kazań wikarego. Zgadzam się z Churchillem, że demokracja to fatalny ustrój, ale lepszego nie wymyślono. Ja bym jednak poszedł o krok dalej i zaproponował, żeby jednak postarać się ten lepszy wymyślić. Jakiś system, gdzie preferowana byłaby wiedza. W przeciwnym razie czeka nas świat, w którym ludzie pozbawieni wiedzy wybiorą nam na przywódców jeszcze więcej Trumpów, Orbanów i Kaczyńskich.