Scena polityczna do wzięcia
Łatwo można zrozumieć frustrację po stronie opozycji i jej sympatyków. Od ponad dwu lat rządów zjednoczonej prawicy kryzys goni za kryzysem i kryzysem pogania, a sondaże poparcia dla PiS ani drgną.
Deforma sądownictwa, czarne protesty, sprawa Stachowiaka, protest Szczęsnego, premie Szydło, ustawa „antydefamacyjna” i jej międzynarodowe skutki, fatalne dla wizerunku i pozycji Polski. I nic. Stąd frustracja. Ale opozycja nie może jej ulec. Musi myśleć politycznie. Jej zwolennicy także.
Według sondażu dla portalu Ciekawe liczby wciąż jest miejsce w polskiej polityce na nowe ugrupowanie. Aż 45 proc. pytanych deklaruje, że żadna z obecnie działających partii politycznych nie reprezentuje ich poglądów.
To jest też, przyznajmy, wynik frustrujący, ale już nie tylko dla opozycji, również dla partii rządzącej. W świetle tego wyniku obecna władza ma mandat do rządzenia, ale nie do zmiany ustroju, jaką przeprowadza. Zmiana ustroju, w tym zmiana konstytucji, jeśli ma być demokratyczna, musi być bezwzględnie większościowa. A takiej większości zjednoczona prawica nie ma.
Co więcej, w tym badaniu wynik PiS wynosi zaledwie 23 proc. Tylu ankietowanych uznało, że partia Kaczyńskiego reprezentuje ich poglądy polityczne. PO ma wynik 11 proc., Nowoczesna 3 proc. – co jest kolejnym sygnałem zmierzchu tej formacji.
Wynik PiS jest prawdopodobnie bliższy rzeczywistości niż wciąż wykazywane poparcie na poziomie 40+ dla partii Kaczyńskiego, bo obejmuje odpowiedzi i tych, którzy chodzą do wyborów, i tych, którzy nie chodzą.
Naturalnie nieobecni nie mają racji, ich potencjalne głosy się marnują, więc na co dzień ważniejsze są sympatie i antypatie tych, którzy pójdą do wyborów. A tu PiS osiąga lepszy wynik: 31 proc. deklaruje, że najlepiej reprezentuje ich poglądy, że PO – 14 proc., że Nowoczesna – 5 proc. Ciekawe byłyby też odpowiedzi na pytanie, która z partii politycznych najlepiej reprezentuje nie poglądy, tylko INTERESY badanych. W dojrzałych systemach demokratycznych pytamy raczej właśnie o to.
Konkluzja raportu jest taka, że na polskiej scenie jest miejsce na nowe ugrupowanie. Niestety nie zadano już pytania, na jakie: centrowe, lewicowe, prawicowe czy jeszcze jakieś inne? Zupełnie nowe, stworzone od zera czy zreformowane lub przekształcone w oparciu o wybory wewnętrzne nowego przywództwa czy może drogą połączenia sił?
Załóżmy jednak, że to miejsce faktycznie jest. Jaki wniosek wyciągnęłaby z tego obecna opozycja parlamentarna? Jaki wniosek wyciągnąłby aktualny obóz władzy? Czy opozycja w świetle tego badania powinna jeszcze raz przemyśleć taktykę i strategię wyborczą?
Tak można odczytać sugestię lidera Obywateli RP p. Kasprzaka, że opozycja powinna urządzić „prawybory” kandydatów przed wyborami samorządowymi. To powrót do idei zjednoczonej opozycji przeciwko zjednoczonej prawicy. Mało realny i znów zahaczający o frustrację, ale teoretycznie wciąż możliwy.
Tyle że gra się takimi kartami, jakie się ma. Na razie nowego ugrupowania nie widać. Pozostaje opozycja parlamentarna i pozaparlamentarna, jaka jest. Liderzy i sympatycy ugrupowań tworzących te dwa obozy z pewnością do porozumienia nie dojdą. Ale w obozie parlamentarnym gra jest możliwa. I chyba na dziś nie ma lepszego pomysłu.
Komentarze
Scena, czyli: life is the cabaret, my friends…
Panie Redaktorze,
sprowadzając problemat do kabaretu, gdzie jego miejsce, obawiam się że scena pusta, bo wszyscy przy kasie.
Aktorzy pierwszoplanowi po dywidendy ze spółki Srebrna-Dojna-TKM, statyści – po diety za ławy (ośle), widzowie po pięćsetplusa lub kupony od nieodebranych im jeszcze kamienic, rekompensat unijnych czy etatów.
Wszyscy się urządzają na Titanicu, byle dalej od mostka kapitańskiego, zajętego już przez dżihadystów w maskach clownów.
Dopóki luki paliwowe zasila UE, luk w tym racjonalnym w swej degeneracji behawiorze społecznym nie widać.
Nowy występ na scenie godny oklasków widowni to byłby albo cud umoralnienia interesów, albo obecne w tłumie zielone ludziki, po zrzuceniu szatek narodowo-patriotycznych.
Ja niestety spodziewam się wariantu drugiego – i zobaczcie Pan i Państwo, jak Ta Ziemia zadrży od masowych oklasków w swej najciemniejszej masie.
Na razie, bawmy się w wirtualnej, sieciowej reżyserce, wyglądając nieuchronnych finalnie kupletów z czastuszek.
@gekko
Pan pewno daleko od kraju ojczystego mieszka, żartuje, swawoli, a tuziemcom nie do śmiechu. Czy pan Szczęsny ustawił się w kolejce do kasy? Kabaret sam w sobie to fajna rzecz, ale sprowadzanie obecnej sytuacji politycznej w Polsce i Polski do kabaretu jest jednak mało konstruktywne.
Scena polityczna ograniczona.Suweren to katolicy i reszta.Partie polityczne to kibolstwo polityczne w ramach jednej parafii.Brakuje konkretów na sztandarach jak państwo świeckie,likwidacja Senatu i urzędu prezydenta,zmniejszenie Sejmu o 50 procent, ministerstw o 50 procent, likwidacja urzędów wojewódzkich,wzmocnienie gmin,odwrót od militaryzacji państwa na wzór Izraela,szacunek dla sąsiadów w szczególności Rosji.Wystarczy.Tak sobie myślę,że dobrze szło po 89 roku ale teraz tzw.politycy zaczęli pić wódkę z proboszczem aby był parafialnym Putinem.Co to wszystko może jak sugerują media.
Wszystkie problemy tzw.dobrej zmiany są na własne życzenie.Są skutkiem byle jakiego majstrowania z praworządnością bez zmiany konstytucji.Chyba,że ktoś nie wie po co cywilizowane narody „wymyśliły” konstytucję.To świeckie pismo święte wbrew temu co sugeruje Gowin a nie świstki papieru zapisane na haju jak sugeruje Doda.Może konstytucję zastąpić 10 przykazaniami dla świętego spokoju.Tak sobie myślę,że świeckie państwo nie zapewnia kariery obecnym elitom.Świeczka i ogarek dadzą przeżyć a nawet sprowadzą premię.A potem do następnych wyborów.
Dziękuję za zgrabne ujęcie tematu.
Dwa lata oczekiwania na cud, kiedy oczywista oczywistość się spełni… i nic. Ponad 400 lat kultywowania bezprawia w imię „wyższych celów”, przyzwyczaiło bazarowiczów do obecności cwanych polityków i powszechnego mijania się z prawdą…
Ogromna akceptowalność rozwiązań „poza prawnych” to tylko owoc tej „polityki”. Z tradycją „Boże coś Polskę” konkuruje tradycja Piastowsko-Jagiellońska, Oświeceniowa i Pozytywistyczna, ale że nie jest tak „użyteczna” jak misyjność i mesjanizm, idzie w zapomnienie i jest marginalizowana.
Politycy i z lewa i z prawa, uwierzyli w wartość PR, zapominając, że pusty PR nie buduje niczego…
PiS i wspierający ten ruch Kościół, konsekwentnie, nie ukrywając niczego, dążą do tych samych celów politycznych i mają swoich zwolenników, których będzie więcej, bo szkoły i propaganda…
Opozycja albo się obudzi, albo po raz kolejny zostanie wygnana…
Serdeczne pozdrowienia.
Dał nam przykład Bonaparte, jak zwyciężać mamy
Tym razem przykład daje nam prez. Macron i jego partia „La République En Marche”. Największym błędem, a zarazem słabością PiS jest grzebanie w przeszłości. Trzeba stworzyć partię, która skoncentruje się na działaniu na rzecz teraźniejszości i przyszłości. Słynne asnykowskie „Trzeba z żywymi naprzód iść” powinno stać się dewizą partii i równocześnie dać jej nazwę: Partia Żywych.
Do wzięcia?
Tak tylko sięgam pamięcią do roku 2015. Wtedy wydawało się, że jest podobnie. Może nawet nie wydawało się — z jednej strony nabrzmiewała niechęć do rządów i elit, jako do elit, które czegoś wymagają; z drugiej strony poczucie rozczarowania ideową pustką. PO traciła, ale dla wielu PiS wcale nie był poważną alternatywą. Pojawiły się wówczas trzy nowe ugrupowania, oraz po władzę ruszyli outsiderzy (ci co zawsze).
Efekt?
— .Nowoczesna szybuje w kierunku spadku poniżej progu wyborczego.
— Kukiz nadal nie wie czego chce (co prawda to wciąż daje mu potencjał polityczny).
— Razem reprezentując „interesy klasy ludowej” dociera z przekazem do elit jedynie…
Jeśli ktoś nie chciałby powtórzyć ich problemów musiałby:
— być rozpoznawalnym już na starcie w mediach,
— a jednocześnie nie być medialnie zużytym;
— nie mieć partii (bo do każdej coś można przylepić);
— mieć partię (bo tworzenie partii na wybory to zbyt późno, nie pozwala wypracować programu i sprawdzić ludzi: patrz Kukiz i .Nowoczesna);
— mówić to samo co rząd (bo to mainstream obecny);
— ale jednocześnie go krytykować (bo jak się przebić inaczej?);
— krytykować z prawa (bo tam wciąż jest miejsce na krytykę rządu),
— ale jednak z lewa, bo na prawo już tylko ściana…
Słowem: ciężkie mieliby życie…
„… nie poglądy, tylko INTERESY badanych. W dojrzałych systemach demokratycznych pytamy raczej właśnie o to.”
Tego nie rozumiem. Czy nie jest raczej tak że demokracja funkcjonuje lepiej jeśli ludzie – głosując – nie patrzą wyłącznie na waznego interesu? Lepiej jest moim zdaniem jeśli wszyscy chcą sprawiedliwość dla wszystkich, budując jakis system socjalny.
Kibicować partiom , tylko w jakim celu? Aby być kibolem w ich, nie naszych społeczeństwa, obywateli rozgrywkach. Aby emocjonować się ich przedstawieniami tworzonymi i wspieranymi przy wsparciu większości mediów robiących za pożytecznych idiotów. To obywatele, na początek przez organizacje pozarządowe, powinni przedstawić warunki brzegowe politykom aby uzyskać swoją podmiotowość w systemie demokratycznym. Celem głównym jest zmiana systemu demokracji na demokrację obywatelską, w której politycy będą czuli respekt wobec obywateli, w której każda władza, codziennie musi uwiarygadniać się przed społeczeństwem swoimi decyzjami, działaniami , postępowaniem. Tego tak naprawdę boją się wszyscy politycy bez względu na przynależność partyjną. Rzeczywistej kontroli suwerena nad politykami, autentycznej władzy wyborców wobec wybranych przedstawicieli. Jedyną drogą, która może doprowadzić do upodmiotowienia nas obywateli jest stopniowe, mądre wprowadzanie elementów demokracji bezpośredniej. Alternatywą jest dotychczasowy system i złudna nadzieja, że oto kiedyś wybierzemy „mądrze” i ci nowi, w domyśle lepsi, nareszcie będą realizowali rozsądną politykę w imieniu i na rzecz obywateli.
@ Adam Szostkiewicz, 16 marca o godz. 0:15
–
Panie Redaktorze, oczywiście miałby Pan rację o niestosowności kabaretu, gdyby scena o której Pan pisze nie stała się nim z woli tzw. opozycji.
Mozna by długo przywoływać (może ktoś zechce te kuplety przypomnieć) przykłady błazeństwa opozycji, śpiewającej operetkowo ‚biegnijmy’ (Komorowski, Kopacz, Schetyna, Petru-Lubnauer, ‚Razem’, Kamasz, etc itp), w przegranych na własne życzenie wyborach, później w parlamencie i około niego.
Są to działania pozorowane, medialne i obliczone na utrzymanie diet tak długo, jak suweren pod moca pissu pozwoli, nic więcej.
Żadnej pragmatyki, woli zwycięstwa, planów, celów i działań spójnych w zamiarze spełnienia roli opozycji paramentarnej w kraju demokratycznym.
Z jednym wyjątkiem próby buntu parlamentarnego na przełomie 16/17, zakończonego farsą romansów
urlopowych i światełka w tunelu kaczyńskim (to Petru i Schetyna).
Dodajmy jeszcze obłudę TK i SN, podtrzymującego samoagonię pod stołem, z buntem haftowanym na sztandarach, ale zerową odwagą cywilną przerwania tej farsy kosztem własnych stanowisk (p. prezes Rz. i p. Ge.)
Tymczasem, skuteczna i legalna obstrukcja/destrukcja parlamentu w takim składzie, jak po wyborach, była jedyną drogą opozycji do zablokowania pełzającego dumnie i jawnie zamachu stanu, jaki w istocie został wdrożony przez piss.
Ma Pan więc rację, że kabaretowa farsa, w której opozycja dokonuje pozorowanych prysiudów medialnych w zamian za dobre wynagrodzenie z budżetu, czyli kieszeni obywateli (wyjątkiem w tym jest .N, robiąca to na kredyt), z najniższych z możliwych pobudek (materialny interes osobisty i/lub kariera polityczna jest granicą ich „opozycyjności”, znów z wyj. Petru i.N), nazwana po imieniu brzmi żałośnie i beznadziejnie.
Ale samooszukiwanie się co do perspektywy sceny na której do kankana zaprasza się poważnych mędrców czy rzetelnych aktywistów, obawiam się że ma samo w sobie więcej rozpaczliwego chciejstwa, niż trzeźwego osądu realiów.
Ja to piszę naturalnie bez satysfakcji i ze świadomością, że wolałbym, jak Pan (?) patrzeć w poważną przyszłość Polski z troską (a ze zbrzydzeniem obecną władzą), rysując racjonalne sceny …nadziei.
Niestety, amicus Plato…
–
PS Patrzę na sprawy z samego centrum, w środku granic RP, świat pozagumny oglądając jako participating visitor, a nie emigrant.
Pozostaję z wyrazami szacunku i niebezkrytycznego poparcia dla Pana dorobku, postawy i publicystyki.
@Gekko
Już tylko czekam, jak Jego Małomściowść wdrapie się 10 kwietnia na drabinkę i wyskrzeczy z rozanielonym wyrazem twarzy ‚tomorrow belongs to me’. Może nawet do tego założy krótkie spodenki i zaczesze resztki grzywki. A Rydzyk się żachnie i na antenie sami-wiecie-czego ogłosi: ‚chyba do mnie!’
Obawiam się, że to pragnienie sporej części potencjalnych wyborców, żeby zaistniała na scenie politycznej nowa siła polityczna, manifestuje się głównie nieuczestniczeniem w wyborach. Skoro ktoś nie akceptuje istniejących obecnie partii to pewnie nie będzie miał też potrzeby pójścia do lokalu wyborczego, żeby zagłosować.
No coz, jak na dzien dzisiejszy PiS jest jedyna partia majaca w miare sensowny
program ( o szczegolach mozna dyskutowac, ale ogolny kierunek zmian nalezy uznac za zdecydowanie pozytywny). PiS nie od dzisiaj ma problemy z przekazem i pod tym wzgledem sporo jeszcze musi poprawic.
Biorac pod uwage fakt, ze jedynym punktem programu tzw. „opozycji”
(nie licze tutaj partii Kukiz 15) jest likwidacja Panstwa Polskiego, dziwic musi fakt,
ze poparcie dla PiS oscyluje wokol 40% a nie 80 – 90. Mysle, ze jesli PiS potraktuje powazniej sprawe komunikacji ze spoleczenstwem, osiagniecie konstytucyjnej wiekszosci umozliwiajacej kompleksowa i jakze niezbedna reforme panstwa okaze sie calkiem realne.
Pan Komorowski miał 70% poparcia.Biznesmen z Torunia będzie popierał prezesa a może nie?Kto obieca więcej, zadecyduje.Pińcet nie zużyje się,.PO nie jest wstanie pozbyć się pana Grzesia,.Pan Tusk nie wróci.A prezes wygrał mając 6 posłów ponad 230 i poparcie kilkunastu od Kukiza.Zaczeło się lizanie cukierka przez szybę i po zranieniu podniebienia ,potrzebne były działania bezprawne i łamanie Konstytucji.Sytuacja straszna nawet dla cyników.Gdyby prezes wierzył sondażom ,byłyby już wybory.Jego sprawa ,bo ja wierzę i bym zaryzykował.Jego sprawa.Losy nasze, w decyzjach hierarchów i proboszczów. Sprawności PSL,na wsi i tego ,kto potrafi dotrzeć bez obiecanek a opisując, co nas czeka pod dalszymi rządami PIS, do tych wyborców ,którym nie chce się dootykać urny .Bo jak wiemy to słowo żle się konotuje.Czyli coś jak budowla dla kumpli pana SZyszki ,do pozyskania -tak mówią- zwierzyny.
Na razie Kaczyński robi co chce, ale nie będzie to trwało wiecznie. Siedzący obok niego Terlecki wygląda, jak wygląda.
Do tej prawicowej w istocie galerii partii trzeba dodać PSL, Kukiza i JKM. W sumie będzie to ponad 50% prawicowego elektoratu. Jak na razie nie ma ugrupowania choćby zbliżonego do lewicy i centrum. Polacy właściwie nie wiedzą, czym jest lewica i jaki ma zasługi w urządzaniu świata, który młodzi wyborcy po prostu zastali i sądzą, że to stało się samo. Prawica prawie wszędzie w Europie przywłaszczyła sobie idee państwa opiekuńczego i nie ma nic przeciw liberalnym zasadom szeroko rozumianej obyczajowości. Lewicy właściwie nie zostało nic. Taki socjaldemokrata Schröder musiał uleczyć chorego człowieka UE, a chadecja zebrała plony. W Szwecji socjaliści postanowili karać za korzystanie z prostytutek. Świat się przekręcił do góry nogami.
Nie ma co rwać włosów, świat jest zmienny. Francuzi porzucili swoje partie i wybrali właściwie jednego człowieka. Tak, dał się Macron wcześniej poznać jako sprawny minister i polityk, ale bazę partyjną musiał wymyślić od nowa. Nie sądzę, że w Polsce w najbliższych latach ktoś taki się objawi. To nawet lepiej, bo Polakom prawica musi wyjść gardłem i nosem, żeby już nigdy nie wrócili do tego nurtu uprawiania polityki.
@TomasZNiemiec
Mam na myśli to, że wyborca mieruje się nie tylko poglądami, ale też interesami, tak, jak je identyfikuje. Bardzo by mnie interesowało, jak np. Wyborcy PiS definiują swoje interesy, bo jakie mają poglądy to z grubsza wiadomo.
@gekko
Dziękuję. Co do meritum, przyjmuję pańską argumentację, zdarza mi się zresztą często ją słyszeć od ludzi racjonalnych, lecz wydaje mi się, że jest ona w istocie na rękę obecnej władzy, a ja Polsce życzę lepiej.
@ Adam Szostkiewicz
–
Ja myślę, że nic co racjonalnego nie jest obecnej władzy na rekę, a przeciwnie; najmniej poręczna władzy jest racjonalna ocena sytuacji.
Ona bowiem daje nadzieję na racjonalne zracjonalizowanie scenariusza dla sceny i taktyki uczynienia jej godną sprawy.
Na rękę i ręka w rękę jest natomiast władzy i jej elektoratowi nieracjonalne postrzeganie świata, nieważne z której strony narzuconej nam przez władzę barykady.
Z uszanowaniami.
@Adam Szostkiewicz
Teraz rozumiem. Bardzo dziękuję za odpowiedź i czytanie.
@ J.E. Baka, 16 marca o godz. 14:05
–
Jakże trafnie powiedziane.
Co najgorsze, choć niedziwne, to młodzi ludzie nakręcają się (i sa nakrecani) ‚antysystemowo’, tzn z pogardą dla pojęcia polityki (fałszywie zdefiniowanej) i partii (karykaturalnie obrazowanej), przy niepohamowanej żądzy kategorycznej korzystania z dorobku cywilizacji i demokracji.
Że tak się nie da, że to bańka ściemy i dęcie piramidy manipulacji, pomimo wielkiej skali tego zjawiska, niebawem będziemy musieli się przekonać na wlasnej skórze wszyscy.
Na młodych jest już za późno.
@ kapitan Nemo, 16 marca o godz. 12:54
–
Tak myślę, że jedną z perwersji kacyka, jest poczucie władzy nad dalekosiężną także przyszłością innych.
On szykuje jutro, owszem, nie myśląc o sobie w nim, lecz o trwającej i po jego odejściu zemście na bezradnych, nim urządzonych.
Syndrom Herostratesa.
Nie ogłosi tego z drabinki, będzie głosił walkę o jutro, które -o czym wie dla siebie- nigdy nie nadejdzie, bo w tym jest istota zemsty – więcie zakładników frustracji i sprawienie mąk Tantala wsszystkim i powsze czasy, w zamian za własne życie niczym innym nie będące.
Swoją drogą, nieosiągalne dziś politycznie symboliczne strącenie jednego kurdupla z trzystopniowej drabinki to skala upadku społeczeństwa i miara sytego uwiądu potencji.
To poniżenie zasila kacyka jak dopalacz.
–
Dlaczego nie ma opcji zbiegającej o względy konsumentów.Kiwanych na wszystkie strony i nie mających wsparcia w strukturach państwa.Działania urzędów są pozorne.Trzeba wice premiera aby ścigać oszustów na wszelkich pokazach cudownych garnków i mat uzdrawiających.Co robi prokuratura w takich przyziemnych sprawach.Konsument brzmi dumnie.Tak sobie myślę Konsumenci łączcie się ! Nie liczcie na zliniałych polityków z ery obalania tzw.komuny bo wtedy dieta poselska to było więcej niż tzw.wałęsówka.
Rzadko się zdarza by skoncentrowało się tak dużo wpisów na wysokim poziomie i tak mało agresywnych w treści.
Troska o przyszłość Kraju ma różne oblicza. Kazdy ma swoją wizję i niestety , jak z rozumem, każdy uważa, że najlepszą.
Kaczyński już raz się sparzył na pomyśle powtórki wyborów.
„Wysokie Sądy” się skompromitowały wypłatami za zaległe urlopy i świeczkami na ulicy.
Opozycja się skompromitowała wigilią w sali sejmowej.
A wystarczyło przełknąć żabę przegranych wyborów i przyjąć linię „powagi i troski o Kraj”.
Przecież wiadomo, że woda sodowa, zawsze, w którymś momencie, ciśnieniem w mózgu odbiera rozum i prowadzi do samozniszczenia.
Wystarczyło czekać bez strachu przed dyktaturą. Kto ją wymyślił?
Wyborcy PISu też sa zadowoleni z Unijnej wolności w Europie.
Co zwykle klasy polityczne miały do zaoferowania „ciemnemu ludowi”?
BMW, TKM, Ojczyznę Dojną?
Na takim gruncie, według takich wzorców socjalizacji pokolenia młodych polityków, trudno o jakąś nową myśl.
Neoliberalizm działa jak herbicyd.
Żaden chwast mogący zakłócić błogostan rządzących, nie wzrośnie na naszym krajowym poletku.
Ale, oznaki zmiany widać na tych europejskich.
Może jakaś samosiejka zostanie przywiana wiatrem historii?
Uważam, że na scenie politycznej jest cały czas miejsce dla partii anty-pasożytniczej. PiS wygrał, bo postawił na walkę z pasożytem, pasożyt jednak jest górą i kto wie, czy nie zwycięży od wewnątrz i zewnątrz samego PiS. Prof. Leszek Balcerowicz zainicjował reformy, które zagoniły część Polaków do pracy i konkurencji oraz rozwoju, ale niestety nie dotyczyło, to innych osób niż większości pracowników i przedsiębiorców. Osobiście nie jestem za państwem, którego politycy decydują o obsadzie kadrowej w przedsiębiorstwach. Więc to było dobre że pracujemy, szkoda jednak że w naszym państwie nie od wszystkich tego samego się wymaga, a wręcz od wielu się niczego nie wymaga i tą są niestety często osoby, które pełnią ważne role społeczne.
Panie Redaktorze, ten temat jest wałkowany przez niszowe czasopisma, jak Nowy Obywatel, od lat. Ludzie chcą rozsądnie patryjotycznej, wpisanej w kontekst historyczny, postPPSowskiej, anty PZPRowskiej (czyli nie SLD z Jaruzelską), otwartej na świat socjaldemokracji wpisanej w polski, nie berliński, czy szwedzki, kontekst kulturowy (czyli na teraz bardziej konserwatywnej). I nie chca neoliberalnej ekonomii. Ci, co chcą, głosują na PO, czy Nowoczesną.
Mądre zrozumienie specyfiki polskiego kontekstu kulturowego zadecyduje o najbliższych wyborach (a nie pogardzanie nim przez ciągłe zmuszanie do wstydzenia się za to, czy za tamto, przeważnie grubymi nićmi szyte).
Nie wchodząc w szczegóły i oceny, widzę tu dwie głównie techniczne, ale ważne osie sporu: strategia względem przyjmowania imigrantów (czy to się liberalno-lewicowym elitom podoba, czy nie, większość społeczeństwa nie będzie głosować na zbyt liberalne propozycje) oraz ustalenie granic świeckości państwa (granicą jest ustawa aborcyjna, ale już zbyt liberalne prawa równościowe, zwłaszcza w kwestii mniejszości seksualnej NA TERAZ nie spotkają się z szerokim odzewem wybroców i zaklinanie rzeczywistości tu nie pomoże).
Trzecią osią jest solidarność z bytowymi troskami także tej części
biedniejszych Polaków (czyli zgoda na rozsądną progresywność podatkową, bo jakoś to trzeba sfinansować), którzy preferują świeckie państwo, a korzystając z polityki socjalnej obecnego rządu. Część „nieświecka” swoją reprezentację, której ufa, już ma. Bardzo ważne pojęcie „demokratycznego państwa prawa” i przyzwolenie obecnej władzy na nierespektowanie litery prawa w imię „dziejowej sprawiedliwości” będzie miało mniejsze znaczenie niż podstawowe kwestie bytowe w decyzjach wyborczych uboższej części społeczeństwa. Priorytety wyborcy wynikają zazwyczaj z miejsca w hierarchii społecznej
odzwierciedlającej zaspokojenie potrzeb zgodnie z tzw. piramidą Maslowa, gdzie kwestie socjalne znajdują się na pierwszym miejscu.
Niestety Razem nie umiało wykorzystać tej szansy. A skoro nawet tak doświadczone osoby, jak Pan Redaktor, nie widzą tych rzeczy, tzn. że wynika to z różnych wartości i poglądów, więc polskie elity nie potrafią ‚schylić się i podnieść władzę z ulicy’. Tylko wolą się dziwić, o co chodzi tym 40%.. zamiast solidnie zaanalizować, o co im chodzi.
Scena istnieje dla publiczności, a publiczność…
Ks. prof. Staniek modli się o śmierć papieża Franciszka – donosi onet.pl. Modlił się na mszy, w kościele byli wierni.
I nikt nie wstał i nie wyszedł.
Przypomina to klaszczących podczas przemówień Stalina. Tak ci zaklaskiwali się na śmierć, bo każdy bał się być tym pierwszym, który skończy klaskać, tak w kościołach ci sami ludzi, dla których gra scena polityczna przyjmują bez zmrużenia oka wszelkie brednie płynące z ambony.
Być może nie ma się co dziwić, że aktorom sceny politycznej się nie chce, skoro grają dla zombies: zeszklone oczy patrzące w nieokreśloną dal, rozchylone usta, z których wycieka ślina, totalna obojętność.
Dziwne byłoby, gdyby nowe ugrupowanie do sejmu się nie dostało. A że dzisiaj nie wiadomo jakie, to już nie dziwi. Trudno było przewidzieć 2 lata przed (za)poprzednimi wyborami, że do sejmu dostaną się Samoobrona, Ruch Palikota, Nowoczesna, Kukiz.
I jeżeli motywem centralnym przyszłej kampanii ma być odsunięcie PIS-u od władzy, to szansę na to widzę jedynie w sukcesie zarówno obecnych ugrupowań parlamentarnych (PO, PSL), jak i ugrupowań pozaparlamentarnych (pewnie SLD + „Nowa Lewica Laicka”).
Wszelkie próby budowania szerokiej koalicji spośród ugrupowań, z których każde ma większy elektorat negatywny niż pozytywny, wartości dodanej ze sobą nie niosą.
Nowoczesna, która odniosła sukces wyborczy przecież nie jako anty-PIS, tylko jako anty-PO, w chwili ogłoszenia koalicji wyborczej z PO może się rozwiązać.
Należy brać przykład z PO i PIS, gdy szły do wyborów z hasłem odsunięcia od władzy SLD – osobno a nie w koalicji – i okazało się to na tyle skuteczne, że po wygranych wyborach postanowiły zmonopolizować (skutecznie) scenę polityczną dzieląc się na władzę i opozycję.
@Tomasz Marczyk 16 marca o godz. 19:58
‚Należy brać przykład z PO i PIS, gdy szły do wyborów z hasłem odsunięcia od władzy SLD – osobno a nie w koalicji – i okazało się to na tyle skuteczne, że po wygranych wyborach postanowiły zmonopolizować (skutecznie) scenę polityczną dzieląc się na władzę i opozycję.’
Tak dokładnie jest, tyle że jest jeden haczyk. Żeby to było takie proste, to wszysy ‚anty-pisowcy’ muszą przekroczyć próg i wejść do sejmu.
Obecna opozycja jest beznadziejna, bo w istocie rzeczy jej poglądy w kluczowych kwestiach są takie same jak PiS. Stosunek państwa do kościoła, mniejszości seksualnych, traktowanie kobiet, zakaz aborcji, pauperyzacja inteligencji, pełen przywilejów, ulg i zwolnień absurdalny system emerytalny, hołubienie niektórych grup zawodowych, ideologiczne reformy oświaty,…można by wymieniać jeszcze wiele przykładów. Widać to wyraźnie podczas prac w komisjach i i głosowaniach parlamentarnych oraz wypowiedziach dla mediów. Różnią się tylko metodami i skalą
W Krakowie mówi sę „austriackie gadanie”
A jaki program ma opozycja?
No to do meritum – uważam, że na scenie politycznej jest partia „Razem”, która może w inteligentny sposób przejąć elektoraty z wielu partii centrowych bazując na kwestii praw pracowniczych, Kodeksu Pracy, podejść ludzi socjalnie, zwłaszcza najsłabiej zarabiających. Stara, ta tzw. kawiorowa lewica jest kompletnie odrealniona, nie może się identycznie jak PiS oderwać od przeszłości, nie potrafi spojrzeć w przyszłość. Razem jako jedyne interesuje się, przynajmniej teraz sprzątaczkami, salowymi, pracownikami ochrony, którzy dostają najniższą na rękę i pracują po 320 godzin, żeby godziwie żyć. PiS się tylko pod to wszystko podszywa, Rezem tutaj jest bardzie wiarygodne. Niestety, Zandberg inteligentny skądinąd młody człowiek, nie potrafi tego wszystkiego skonsolidować. Sposób na pokonanie Pisu jest banalnie prosty – Schetyna, czego nie zrobi, strategicznie oddaje w PO młodszym batutę, Nowoczesna się podpina pod PO, oddaje resztki tego elektoratu PO bo o tym mówi racja stanu. PSL tłumaczy wsi, dlaczego nie powinni się dawać robić w konia Pisowi na ich terenie i zdobywa swoje tradycyjne 8 procent. PO ze Schetyną w tle plus elektorat Nowoczesnej 25 procent, PSL 8 to 33, Zadnberg konsoliduje lewice na 12 procent (przejmuje elektorat starej lewicy) i już jest koło równowagi. Ale tak się nie stanie, a Pis dzięki indolencji całej opozycji wygra po raz kolejny i jest już po nas.
Jacobsky
16 marca o godz. 19:54
–
Otóż to.
Tak się porobiło w Polsce, że rozmowy o scenie politycznej stają się wspominkami teatru jednego aktora na kanapie.
W polityce scena bez widowni, to kabotyńska grafomania; nie brak takich gwiazd zaprzeszłych w mediach (te nazwiska np. premiera z Krakowa czy Premiera z Izabel itp. zmilczę).
Czego chce widownia, to już na zapleczu nieistniejącej sceny dobrze wyczuł i włączył w scenariusz woźny Turecki, obecnie w kostiumie prezesa, organizując występy, bez sceny (zastąpionej ekranem z projekcją widm przeszłości) ale za to z poklaskiem widowni, o jakich piszesz, Jacobsky.
Kto ciekawy, czego chce lud na scenie kabaretonu-Polska, a stąd – na co kupuje nam wszystkim bilety w demokracji, to trzeba było zobaczyć w TVPiss, w ramach sylwestra z zakopanym (rozumem).
Scena to dobra metafora, bo bilety sprzedają się tylko na kabaretony i ew. pogromy (są zapisy), inteligencjo.
–
@Gekko
Dokładnie. Też mam obawy, że to tak naprawdę zemsta i odwet – z ca całokształt i przede wszystkim urojone upokorzenia, wszytkie strachy i lęki – jest głównym i podstawowym motywem działania Jego Miłomściwości. Zemsta perfekcyjna i długofalowa, bez oglądania się na konsekwencje zgodnie z zasadą im gorzej tym lepiej. Na wszystkich.
Ale nie mogę zgodzić się z tym, że aktualna niemożność utrącenia mini-dyktatorka świadczy u uwiądzie i jakiejkolwiek impotencji. On ma wszystkie narzędzia. Mnóstwo ludzi tylko czeka, aby oddać swój głos, co dobrze wyłożył Gospodarz. I mimo wszystko wierzę, że większość ludzi jest tak naprawdę przyzwoita, a tacy są bezsilni wobec troglodytów z wymachujących okszami. Nawet jeśli to ostanie to tylko moje złudzenie, to na razie dobrze mi z nim.
Jacobsky
16 marca o godz. 19:54
Scena istnieje dla publiczności, a publiczność…
Otóż to, pytanie dzisiaj brzmi: w jakim stopniu dzisiejsze deklarowane poparcie dla PiS30-50)% – dość trwałe i wskazywane przez różne ośrodki badania opinii publicznej – zależy od względnie dobrej koniunktury gospodarczej (w nikłym stopniu zależnej, w krótkiej perspektywie, od „polityki PiS”) owocującej wzrostem wynagrodzeń i ciągle jeszcze niezbyt dotkliwą inflacją cen zjadajacą te wzrosty i oszczędności gospodarstw domowych), a w jakim jest względnie trwalym wyborem ideologicznym – cokolwiek miałoby to znaczyć – spośród dzisiejszej oferty partyjnej?
Wiele wskazuje, że sytuacja jest mocno „dynamiczna”, wieją różne wiatry, które z łatwościa moga przewrócić nie tylko polską scenkę marnego teatrzyku marionetek, zajmujących się głównie sobą i pisaniem narodowej historii.
——————————————
Rozważania o pojawieniu się zbawczej trzeciej siły – poza POPIS – uznaję obecnie, tuż przed sezonem partyjnych wyborów, za zajęcie jałowe i bezproduktywne.
Publiczność zmienia fronty tylko wtedy, gdy w jej mniemaniu od aktualnej „władzy” dostaje w doopę, głównie materialnie, ale też z poczucia wstydu i zawodu „co też oni do q&n wyprawiają”.
————————————
Obecnie jedynym realnym przeciwnikiem PiS jest sam PiS.
Tylko on może się sam zmarginalizować czyli przjeść na pozycję (20-25)%.
On już na tę ścieżkę wdepnął.
On już jak ten żuk gnojak ma pod górę, ale jeszcze się nie wykopyrtnął.
—————————-
Kluczowy problem i nieszczęście Polski pozostaje: kto i kiedy PO PiS?
@jacobsky
Tak, ta modlitwa o śmierć papieża przejdzie do czarnej historii Kościoła w Polsce. Czekam na reakcje metropolity Jędraszewskiego i nuncjusza w Warszawie. Sam skomentowałem na naszej stronie. Pozdrawiam
@ kapitan Nemo, 16 marca o godz. 22:02
–
Ok, idźmy tym tropem.
Czy zjawisko nazwane przeze mnie uwiądem, nie wskazuje, że nie ma mitycznych ‚czekaczy’ na zbawiciela, bo opozycja (jaka była) nie zwabiła w 2015 tych biernych do urn, przeciw jasnym i ewidentnym przecież motywom i zamiarom pissu?
Bierność interpretowana jako gotowość została już wielokrotnie skompromitowana, wystrychnięciem na dudka zachęconych – co wskazujesz- samoobronami, palikotami i nowoczesnymi.
To właśnie rosnąca ilość biernych dała władzę do ręki pissowi, a nie byli oni bierni z braku ‚odpowiedniej oferty’. lecz z odrzucenia systemu jaki jest, en bloc.
Po prostu chowają się w domach na emigracji wewnętrznej (ci co pamiętają lata ’80-te) i w małej stabilizacji, a młodzi – bo mają wszystko w d.ie, z wyjątkiem darmowych benefitów systemu (oni oczywiście postrzegają je, czyli wolność, taże liberalną i ekonomiczną, jako opresję – nie podano im podwieczorku przed drzemką poobiednią w grupie starszaków).
Ci zaś, co chcieli się odkuć jedną kartką (wyborczą) i kupić tym złudę wartości i godności przez’wyrównanie szans’ (sobie, kosztem innych) , dobrze odczytali ton i obietnicę zemsty ochłapowej pissu, poszli i dostali, czego chcieli. Piss te narzędzia zamachu stanu, o których piszesz, elektorat – pożądane ochłapy pięćsetplusa i TKM w opakowaniu z bogoojczyźnianego sreberka.
Na co mogą czekać dziś bierni?
Na pewno nie na kolejną ofertę budyniu ukręconego z kolejnych ściem obecnej opozycji, raczej jeśli już – na radykalną zapowiedź kontrrewolucji.
A na to piss narzędziowo się dobrze przygotował, by temu zapobiec, choćby sfałszowaniem wyborów pod szantażem siły.
Nie sądzę, by znikąd pojawił się poruszający biernych szablozęby polski Marcon, rwący grube kreski tolerowania skutków i ludzi kontrrewolucji, jako programem – a tego wymagałoby przywrócenie cywilizacji i poruszenie sennej publiki, by zapłaciła za nową odsłonę sceny i atrakcyjny wobec domówki spektakl na mieście.
–
–
@essere
Ależ analizują! Ja nie muszę, bo nie jestem politykiem, ani doradcą jakiejś partii politycznej, tylko komentatorem. mam wrażenie, że traktuje pan polskich wyborców paternalistycznie, jak ludzi z Trzeciego Świata. Ja traktuję ich jak dorosłych i żadnych taryf ulgowych nie zamierzam stosować.
Adam Szostkiewicz
16 marca o godz. 22:52
–
To oburzające, ta wypowiedź klechy.
Niewykluczone jednak, że ta istotnie czarna karta otwiera nowy zwycięski społecznie rozdział, a nie zamyka wiarygodność KK na gruncie polskim.
Nie takie wybryki KK stawały się stopniowo normą, jeśli taka, w tym tonie, jest żyzność podglebia.
lemarc
16 marca o godz. 22:23
w jakim stopniu dzisiejsze deklarowane poparcie dla PiS (…) zależy od względnie dobrej koniunktury gospodarczej
I to jest ta logika,która naprawdę jestem zmęczony: im gorzej, tym lepiej. Smutne, że jedyne, co ma ruszyć Polaków to pusta micha, puste konto i złotówka, za którą niczego nie będzie można kupić w Europie, bo kurs będzie zabójczy (inflacja…). Ach, jakże by było ładnie i nowocześnie, gdyby zamiast społeczeństwa konsumenckiego było społeczeństwo konsumenckie i obywatelskie, któremu jednak zależy na czymś więcej, niż micha, zależy np. na poszanowaniu prawa, poszanowaniu konstytucji, na strzeżeniu trójpodziału władzy, wolności wypowiedzi, o laickości państwa nie wspomnę. Obywatel świadom wartości, jaką jest demokratyczne państwo powinien się znarowić i zbuntować przeciwko zamachowi na to państwo nie zależnie od stanu nasycenia i grubości portfela, co oczywiście nie jest tylko i wyłącznie postulatem dotyczącym wyborcy polskiego.
Być może rzeczywiście społeczeństwo polskie jest zachowawcze na tyle, żeby kombinacje PiS-ZP+k15, albo POPiS miały wyłącznie dla siebie scenę polityczna, bo oferują spektakl pod tę zachowawczą publiczkę, a więc w sumie cokolwiek by zagrali to będzie OK ? Można potraktować PO i PiS jak dwie gwiazdy tego samego stylu i wyglądu: coś, jak swego czasu Gina Lollobrigida i Sophia Loren: obie panie z walorami, ale tak naprawdę, to nie wiele od siebie się różniące (poza temperamentem), ale za to nieznoszące siebie organicznie. Jednak dla widza w kinie to było obojętne (lub prawie). Ważne było, żeby na ekranie (czytaj: na scenie) widz zobaczył to, po co przyszedł: swój ideał, w wypadku kobiecości dwóch Włoszek ideał zmysłowości kobiecej, a przekładając to na scenę polityczną i na PO v/s PiS, odzwierciedlenie swego zachowawczego sposobu widzenia świata. W Ginie było zawsze trochę Sophii i na odwrót. W PO zawsze było trochę z PiS, i na odwrót. Reszta prawicowego planktonu to tylko statyści. Epizody z SLD to był chyba wynik post-peerelowskiego resentymentu, coś jak aftershock po trzęsieniu ziemi, jakim był rok 1989.
Nie ma na razie wyjścia z impasu. W szkołach marnuje się kolejną generację, której wkłada się do głowy katolickie dyrdymały, niedługo katecheci będą wychowawcami, a więc gleba odpowiednia dla kultywowania postaw zachowawczych w polsko-dulskim wydaniu bedzie nadal obfita. Dokąd nie nastąpi coś, co odepchnie kościół od sfery publicznej, dotąd wybór między Giną i Sophią będzie wyborem najbardziej liczącym sie na polskiej scenie politycznej.
Adam Szostkiewicz
16 marca o godz. 22:52
tak, pzeczytałem. Dziękuję i pozdrawiam.
@ levar :
„No coz, jak na dzien dzisiejszy PiS jest jedyna partia majaca w miare sensowny
program”
Mówisz to poważnie ???? A jaki to niby ma być program ??? Możesz jego założenia przedstawić ? Bo ja z całego tego programu zauwazyłem tylko jeden element, który został zrealizowany: program 500+, którego efekty już w znacznej mierze zdążył pożreć wzrost cen podstawowych towarów konsumpcyjnych.O tzw „planie Morawieckiego” czy „konstytucji dla biznesu” Władza już nawet nie mówi. Reforma J.O. Xiecia Radziwiłła tak się udała, że sam Xiążę dostał kopa w szlachetną rzyć. Zamiast realnych działań w sferze gospodarki mamy głównie działania propagandowe.
P.S. W jaki sposób druga, oprócz 500+ z reform Polskiej Zjednoczonej PRawicy, czyli tzw reforma sądownictwa ma wpłynąć na skrócenie przewlekłych postępowań, czy w jakikolwiek inny sposób usprawnić działanie wymiaru sprawiedliwości?
„How and why this terrible mess.
Why do I feel so bad…?”
She said to the earth as she gave it a kiss.
„And why did it all go mad?”
” Zmiana ustroju, w tym zmiana konstytucji, jeśli ma być demokratyczna, musi być bezwzględnie większościowa. A takiej większości zjednoczona prawica nie ma.”
Po pierwsze: Jak tą „większość” zdefiniować? W teori to większość osób uprawnionych do głosowania. W praktyce to większość głosujących, a całkiem ściśle większość wybranych reprezentatów. Jeśli bezwzględną większość pojmować jako 2/3 reprezentantów, to partia będąca u władzy może ustrój zmieniać jak długo przynajmniej 1/3 plus jeden się nie sprzeciwi. Sprzeciwia się?
Po drugie: Większość wyborców (nie tylko w Polsce) powoduje się nie tyle rozsądkiem co emocjami – głosując przedewszystkim przeciwko tym, których najbardziej nie znoszą. Działa tu zasada mniejszego zła. Trump wygrał nie dlatego, że był powszechnie lubiany. Wygrał ponieważ wyborcy nieznosili Clinton. Podobnie PIS wygrał nie ze względu na swoje „merits”, ale ponieważ wyborcy mieli pretensję do PO.
Wyniki sondaży, na ile można im wierzyć, wskazują, że opozycja nadal jest bardziej nie do zniesienia niż PIS.
@ala
Bynajmniej. Pis oszukał w kampanii wyborców, a PO się na to nie zdobyła. Nie przyniosła kiełbasy wyborczej, uwierzyła, że prawicowy koń, jaki jest, każdy wyborca widzi. Lewica sama się unicestwiła, startując blokiem, a unicestwiwszy samą siebie, dała Pisowi większość. Dziś, na półmetku kadencji, Pis słabnie, popełniając z pazerności i głupoty szkolne błędy w komunikowaniu się ze społeczeństwem i światem. Opozycji mogą nienawidzić pisowcy i prawicowcy, ale większość społeczeństwa wkrótce zrozumie, jak fatalne skutki, także w sensie praktycznym, przynoszą obecne rządy i wtedy trend zacznie się zmieniać. Polski wyborca jest niewdzięczny i nielojalny, jego łaska na pstrym koniu jeździ, dziś prawicowym, jutro zobaczymy jakim.
@essere:
Ja nie wiem, czy wszyscy chcą tego, co Ty. Ośmielam się wątpić, choć sam bym swoje marzenia o partii o lokował dość podobnie. (Może bez tej „anty-PZPRowości”, ale to zupełnie osobny temat.)
Można do sprawy podejść tak, że się zbierze pieniądze, zleci szeroko zakrojone badania, znajdzie w nich grupę wyborców (potencjalnie aktywnych, z poglądami, oczekiwaniami, w miarę spójną), a potem zacznie budowanie partii, od klubów dyskusyjnych i własnych mediów począwszy. Może to zadziała, choć jaka to będzie partia — tego nie wiem?
Bo i tego nie jestem pewien, że taka grupa w ogóle się znajdzie. Bo mam wrażenie, że ci niereprezentowani dzielą się na: wiecznie niezadowolonych, oczekujących cudów, mających niespójne oczekiwania, majacych niesprecyzowane oczekiwania, itp., itd. Takich, którzy serio szukają nowej partii może być mniej niż próg wyborczy.
Jacobsky
16 marca o godz. 23:16
1. I to jest ta logika, którą naprawdę jestem zmęczony: im gorzej, tym lepiej…
– pod koniec 2016 roku ogólne zadowolenie z całego życia deklarowało nieco ponad trzy czwarte dorosłych Polaków (76%), średnie zadowolenie(21%). Nadal nieliczną grupę stanowią respondenci wyrażający ogólne niezadowolenie z życia (3%), przy czym większość z nich to „raczej niezadowoleni” (2%),
– w przypadku ocen sytuacji gospodarczej i politycznej obserwowaliśmy w roku 2017 trend wzrostowy, jednak sytuacja polityczna w Polsce wciąż postrzegana była częściej negatywnie niż pozytywnie,
– w ocenie warunków materialnych respondentów CBOS częstszy był optymizm, choć raczej ostrożny,
– ponad 70 proc. Polaków uznje, że wyznawanie rzymskiego katolicyzmu jest ważnym kryterium uznania kogoś za prawdziwego Polaka,
– 37 proc. Polaków uważa, że nasz kraj mógłby lepiej poradzić sobie z wyzwaniami przyszłości, gdyby był poza UE…
(…)
Czy to jest klimat dla zmiany kursu?
2. Można potraktować PO i PiS jak dwie gwiazdy tego samego stylu i wyglądu: coś, jak swego czasu Gina Lollobrigida i Sophia Loren…
To porównanie to nadużycie w kategoriach estetycznych, kanonicznie nieuprawnione nawet jako swoista licentia poetica.
Jeśli już to raczej Pat i Patachon, gdyby tylko nie było takie „straszne” i podrzędne – niskiego lotu.
3. Nie ma na razie wyjścia z impasu…
I tu nie ma sporu.
& Adam Szostkiewicz 16 marca o godz. 23:06
‚@essere
Ależ analizują! Ja nie muszę, bo nie jestem politykiem, ani doradcą jakiejś partii politycznej, tylko komentatorem. mam wrażenie, że traktuje pan polskich wyborców paternalistycznie, jak ludzi z Trzeciego Świata. Ja traktuję ich jak dorosłych i żadnych taryf ulgowych nie zamierzam stosować’
No, tak oczywiście, komentowanie ma swoje prawa.
Paternalistycznie niekoniecznie, a co do Trzeciego Świata, coś w tym jest, już objaśniam..
Na problem ‚nieberlińskości Polaków’ patrzę z dwóch punktów widzenia.
1. Możliwe tempo społeczności do przyswajania zmian obyczajowo-kulturowych. I tu faktycznie opieram się na teoretycznym doświadczeniu zebranym w podplomowych studiach na temat polityki rozwoju, gdzie zagadnienie specyfiki kulturowej jest Abecadłem w tworzeniu polityki, czy strategii rozwoju (one does not fit everything). Oraz na praktycznym w mojej pracy, gdzie jednym z jej elementów jest właśnie polityka rozwoju. A te kulturowo-społeczne meta-zasady nie różnią się dla Zimabwe, EKwadoru, Polski, czy Szwecji.
O ile nie przeczę, że kwestie równościowe są ważne, o tyle twierdzę, że aby wygrać wybory, nie ma co TERAZ kopiować Berlina (w sensie bardzo zielono-lewicowe społeczeństwo), tylko oferować polityczny produkt światopoglądowy akceptowalny dla najszerszej grupy potencjalnych lewicowych wyborców. Mówiąc inaczej, należy odgadnąc polityczny popyt, a nie narzucać podaż, a potem się dziwić, że nikt nie chce tego kupić. I jeszcze potem skarżyć się, że naród ciemny i antysemityzm.
2. CO do tempa zmian w świadomości społecznej/kulturze, to podam dwa przykłady. Duża instytucja potrzebuje około 7 lat ( doświadczenie z bardzo duże międzynarodowej instytucji, co mogę obserwować już dwa takie etapy), by zmienić narrację od momentu, kiedy eksperci już coś wiedzą, do momentu, kiedy coś się staje ogólną, polityczną narracją. Drugim jest właśnie Berlin. Pod koniec lat 70-tych tam jeszcze przysłowiowo bito gejów na ulicy, jak u nas 20 lat temu, a teraz równouprawnienie jest oczywistością – 30-40 lat było trzeba, aby zmienił się kod kulturowy. I u nas nie będzie inaczej. Tzn. jeśli nie zrozumienie się mądrości etapu, to wyborca nie zareaguje. MOim zdaniem światopoglądową mądrością etapu jest kwestia rozdziału KK od Państwa i jego laickość, prawo aborcyjne (ale nie palikotowy antyklerykalizm, bo ludzie nie lubią, w tym ja, tępego walenia w KK dla zasady), a nie zrównanie praw homoseksualistów (w sensie wpływu postulatu na dobry wynik wyborów, wielu potencjalnych lewicowych wyborców to niesłusznie, czy słusznie, zwyczajnie nie obchodzi jako kryterium decyzji wyborczych).
Moim zdaniem, lewica, ani liberalna (Nowacka, Biedroń), ani Razem (za szybko się im Berlin marzy) nie bierze pod uwagę prawideł kulturowej ‚mądrości’ etapu. A to z tego powodu, że o wyniku wybrów zadecyduje laicki i niezamożny wyborca, który głosuje na PiS, bo mu się lepiej żyje. Trzeba zrozumieć jego laickość (to coś bardziej konserwatywnego od Nowackiej, a mniej od POPiS). I odpowiedzieć na polityczny popyt.
Inaczej PiS będzie rządził dalej, miejmy nadzieję, że bez konstytucyjnej większości.
Pozdrawiam.
@PAK4
17 marca o godz. 8:13
‚@essere:
Ja nie wiem, czy wszyscy chcą tego, co Ty.’
ANo, to nie matematyka, tylko opinia;o) Faktycznie, bardzo bym chciał takiej lewicy. Obawiam się jednak, że jakie są obecne partie, każdy widzi i tu się nic nie zmieni w parę lat. Więc będziemy sobie głosować na mniejsze zło. Ale zawsze warto porozmawiać.
IMHO, pogłoski o zwiastunach Narodzenia Sceny Rozumienia są stanowczo przesadzone…
Pojawiła się opinia, że z czasem, wskutek szkolnych błędów propagandy pissu, Polacy zrozumieją, jaka scena im odpowiada i odrzucą autorytarny obskurantyzm…
Z badań OECD i PISA wynika, że nawet nie: rozumienie, ale zdolność odczytania …rozkładu jazdy pociągów czy mapy pogody jest niedostępne prawie połowie badanych Polaków.
Z kolei prof. Kwieciński z UMK w Toruniu empirycznie stwierdza, że: „Polski analfabeta może mieć nawet dyplom wyższej uczelni i nie rozumieć tego, co czyta; … umie czytać i rozumie słowa, ale związków między nimi już nie; … tacy ludzie zajmują nawet kierownicze stanowiska, bywają też dyrektorami szkół.”
Empiria rozumu Polskiego w wykonaniu prof. Bilewicza (Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW) ujawnia, że 34% Polaków rozumie Żydów za stojących niżej w ewolucji od …ludzi, a ponad połowa (!) rozumie, że Żydzi porywają dzieci na macę.
Ponad połowa Polaków rozumie (w świetle ankiety BBVA) że pierwsi ludzie biegali po polach z dinozaurami.
Skutki tego, co rozumieją Polacy i jaką scenę sobie uwolnieni demokracją i wynagrodzeni niewypracowanymi w trudzie dotacjami unijnymi wybrali i wybierać będą, może mieć wpływ rozumienie, że jak zbadano w CBOS, również ponad połowa Polaków rozumie, że piekła nie ma.
To wiele rozumowi wyjaśnia, o ile wyjaśnienia, w przeciwieństwie do ociemnień, nie zostaną kodeksowo i karnie uznane wkrótce za obrazę Narodu Polskiego.
Piszący i wnioskujący rozumnie o przyszłości Polski wskutek rozumienia Polaków, muszą pogodzić się z psychologicznym tzw. efektem „halo”, który sprawia, że rozumni chętniej widzą wokół siebie rozum tam, gdzie go nie ma.
Rozumniej na naszym gumnie byłoby więc wsłuchiwać się w proroctwa głupców, zwłaszcza tych, co z woli ludu trzymają wajchę. 😉
reme
16 marca o godz. 20:52,
krótko i zwięźle zdiagnozował polską scenę polityczną.
A wygrać wybory może tylko partia, która obieca największą kiełbasę.
Wystarczy przelecieć tytuły w prasie, by dokładnie widzieć jaki jest poziom umysłowy ludu bożego.
Można snuć opowieści o różnych ideach, czy innych etosach, tyle że, lud boży nawet nie zna tych słów. Próżne gadanie i pobożne życzenia.
@anur: bardzo ciekawy komentarz. Dziękuję za zwrócenie uwagi na myśl Adama Asnyka o potrzebie patrzeniu w przyszłość, a nie w przeszłość. Jeśli chodzi o nazwę partii, to „Partia Zywych” brzmi dowcipnie, ale chyba zbyt ogólnie. Może lepiej „Unia Przyszłości Europejskiej”? Jednym z podstawowych punktów programowych powinna być polityka „grubej kreski europejskiej” tzn. koniec zarówno z wypominaniem tragicznych zdarzeń historycznych jak i z przepraszaniem za nie. Już sobie nawypominaliśmy i się naprzepraszaliśmy. Czas budować silną pozycję europejską w nowej globalnej rzeczywistości (re-orientacja geopolityczna i post-demokratyczny ład światowy) i mierzyć przy tym siły na zamiary (UE to nie zbawca ludzkości albo przytułek socjalny dla niewykwalifikowanej biedoty z Bliskiego Wsch. i Afryki Płn.)
@essere
Zgadzam się z panem co do znaczenia kultury w polityce i co do tego, że trzeba z tego wyciàgać wnioski jeśli chce się działać politycznie w systemie demokratycznym. Tyle że odsądzany dziś od czci i wiary lider PO próbował tak działać i przegrał i z PiSem i z lewicą. Czynnik ekonomiczny i godnościowy też jest zatem ważny. Co do zapatrzenia w Berlin, to chyba zauważył pan, że do czerwieni, zieleni, błękitu domalowali niemieccy wyborcy znów kolor brunatny. Mądrość etapu to nie mój język, ale jeśli już, to w Polsce, jak w każdym kraju, prócz elementów ponadnarodowych, występują też specyficznie lokalne. Na obecnym etapie panuje groch z kapustą. Pełna postpolityka. Nic nie musi być spójne, prawdziwe, racjonalne. Wszystko jest reakcją.można kłamać od rana do wieczora. Nie ma planu B ani C. Nie ma strategii, jest tylko taktyka, wycinanie rywali, walka o przywileje i profity. No i wizje snute dla ciemnego ludu. Patriota nie może się tym nie martwić.
@Adam Szostkiewicz 17 marca o godz. 12:56
‚Tyle że odsądzany dziś od czci i wiary lider PO próbował tak działać i przegrał i z PiSem i z lewicą.’
ZNam główne partie od brudnej kuchni (choć jestem partyjnie apolityczny) i PO akurat sobie zasłużył. Ale inne partie u władzy też się degenerowały i PiS też się degenruje, więc PO tu nie było wyjątkiem, po prostu rządziła dłużej. Zaczynam się zastanawiać nad teorią koniecznego partyjnego płodozmianu/trójpolówki, z założeniem ochrony apolityczności instytucji/służby cywilnej, no ale to odchodzenie od tematu.
‚Co do zapatrzenia w Berlin, to chyba zauważył pan, że do czerwieni, zieleni, błękitu domalowali niemieccy wyborcy znów kolor brunatny. ‚
ZNam i lubię Niemców i niemiecką politykę. MOja subiektywna teoria jest taka, że AdF nie wyjdzie poza 15% – Niemcy są na to za cywilizowanym społeczeństwem, a te 15% to nieuniknione koszta rewolucji internetowej, które zmieniły politykę (np. druk zrobił reformację). Ale to moja opinia (mądrości etapu i wpływu rewolucji medialno-klimatycznych na Świat , ale to tez inny temat)
‚Mądrość etapu to nie mój język, ale jeśli już, to w Polsce, jak w każdym kraju, prócz elementów ponadnarodowych, występują też specyficznie lokalne.’
Tak, jest Pan dziennikarzem, taki fach. Jednak w moim fachu bez rozumienia i stosowania pojęcia mądrości etapu, człowiek by zwariował z frustracji i w zasadzie byłby to błąd w sztuce. Co mi daje możliwość promowania tego chyba niegłupiego pojęcia z autopsji..
‚Na obecnym etapie panuje groch z kapustą. ‚
Groch z kapustą. Brak umiejętności strategicznego, systemowego i systematycznego myślenia, brak rozumienia jak mielą młyny globalizacji (UE, G7, G20, WTO, Chiny, NATO, ONZ, UNDP, UNEP, CEN/CENELEC/ITU.., CELAC, OECD, ASEN, ROsja, itd…) i światełka w tunelu nie widać. Stąd moim subiektywnym zdaniem ratują naszą przyszłość ramy prawne UE i jej fala, która nas unosi, czy chcemy, czy nie..
@izakan
To jest najlepsze podsumowanie calej dyskusji. Dodam, ze PO zadnej kielbasy nie obiecuje z czegowynika, ze maly serdelek do wygrania wyborow wystarczy. W koncu zawsze jakos to bylo, wiec dlaczego rezygnowac z serdelka? tak mysli ponad 76% normalnej dystrybucji polskiegto (panstwo pamieraja 3 sigma) spoleczenstwa. Reszta urzadza sobie igrzyska i albo jest przy tzw korycie albo sie do tego koryta chce dorwac.
@Adam Szostkiewicz
17 marca o godz. 8:06
„Bynajmniej. Pis oszukał w kampanii wyborców, a PO się na to nie zdobyła”.
Absolutnie nie mogę się z Panem zgodzić. Niezależnie od tego, że politykę PiS oceniam negatywnie, nie przypominam sobie, żeby jakaś partia tak szybko zrealizowała tak wiele swoich obietnic: błyskawiczne wprowadzenie „pińcet”, przywrócenie ośmioklasowej podstawówki, śledztwo w sprawie reprywatyzacji i Amber Gold, zablokowanie unijnego przydziału uchodźców. Owszem, wielu obietnic PiS nie zrealizował, niemniej jednak pod tym względem wypada nieporównanie lepiej niż Platforma, która w pierwszej kadencji nie robiła nic, a w drugiej realizowała swoje obietnice na odwrót.
Przyczyną zmiany władzy w 2015 roku nie był entuzjazm Polaków dla PiS, tylko rozczarowanie Platformą. To samo dotyczy dzisiejszych sondaży, przy czym przez ostatnie dwa i pół roku tzw. opozycja ciężko pracowała, żeby jeszcze bardziej zniechęcić do siebie wyborców. W rezultacie ludzie, którzy kiedyś poparliby PO lub Nowoczesną, wstrzymują się od głosu, co automatycznie zwiększa procentowe poparcie dla PiS.
Wbrew powszechnemu przekonaniu wcale nie chodzi o pińcet. Co najmniej połowa polskich rodzin pińcet nie dostaje, za to ma świadomość, że za pińcet płaci w coraz wyższych cenach i podatkach. Tzw. opozycja nie chce jednak walczyć o tych ludzi. Gdyby chciała, to wykorzystałaby do tego mnóstwo okazji. Na przykład sprawę kwoty wolnej od podatku.
PiS do dziś tej kwoty nie podniósł, choć był to jeden z głównych punktów kampanii wyborczej. Co więcej, Morawiecki, jeszcze jako minister, bezczelnie kłamał, że to zrobił. Ogłosił podwyżkę kwoty wolnej z 3 do 8 tysięcy i taki przekaz poszedł w media. Jedynie niewielka część ludności, która czyta nie tylko tytuły, dowiedziała się, iż dotyczy to wyłącznie osób zarabiających połowę najniższej krajowej, bo jeśli ktoś zarabia najniższą, to według Morawieckiego jest już tak bogaty, że większej kwoty wolnej nie potrzebuje, w odróżnieniu od posłów, dla których wynosi ona 30 tysięcy.
Zajrzałem wtedy na portale tzw. opozycji (Gazeta.pl., NaTemat itd.) w nadziei, że zobaczę nagłówki krzyczące wielkimi literami: „Morawiecki kłamie!”, „PiS oszukał ciężko pracujących, niezamożnych Polaków!” czy coś w tym rodzaju, albo dowiem się, że KOD organizuje manifestację w tej sprawie. Niestety, w wyżej wymienionych portalach przeczytałem to samo, co w mediach PiS, a mianowicie, że Morawiecki podniósł kwotę wolną z 3 do 8 tysięcy.
Takich przykładów mógłbym podać wiele – od coraz większych obciążeń nakładanych na małe firmy po odebranie twórcom ulg z tytuł kosztów uzyskania przychodu. Akurat w tych dwóch grupach tzw. opozycja mogłaby zyskać poparcie. Ona jednak nie jest tym zainteresowana.
Pocieszające jest, że po dwóch latach od przegranych wyborów kilku socjologów kojarzonych z tzw. opozycją ruszyło tyłki poza bogate dzielnice Warszawy i porozmawiało z tzw. zwykłymi ludźmi o ich poglądach politycznych, z czego wyszedł głośny artykuł pt. „Dobra zmiana w Miastku”.
Niemniej jednak obserwując tzw. opozycję, stwierdzam, że są tylko dwie możliwości: albo ma ona jakiś układ z PiSem i świadomie pracuje na jego poparcie, albo jest tak głupia, że robi to nieumyślnie. I w jednym, i w drugim przypadku nie zasługuje na głos.
lemarc
16 marca o godz. 22:23 zapytał: „Kluczowy problem i nieszczęście Polski pozostaje: kto i kiedy PO PiS?”
Częściową odpowiedzią może być stary dowcip: w burdelu interes szedł kiepsko i zastanawiano się co zrobić. Ktoś rzucił myśl – zmienić wystrój wnętrz, poprawić marketing itp. Jakiś przytomny skontrował, jak interes nie idzie to zmienia się qrwy a nie firanki. Inny trzeźwiejszy skonkludował – przecież na miejsce qrew też qrwy przyjdą.
lemarc
17 marca o godz. 9:56
przepraszam, jeśli uraziłem uczucia estetyczne 😉
Wiem, że rewolucje na ogół wybuchały, kiedy było kiepsko i że obecnie przeważa zadowolenie. Nie zawsze wybuchały, ale z reguły.
Smutnie, że ołowa wyborców w Polsce nie chodzi na wybory. Oczywiście nie oznacza to, że ta nieaktywna połowa by skutecznie wygłosowała PiS & Co na out gdyby poszła do urn. Tym nie mniej te 50% niegłosujących to jest jakiś objaw głębszego schorzenia, jakie trawi i wciąż raczkujący rozwój obywatelskości w Polsce.
Az jedna trzecia badanych stwierdza, ze identyfikuje się z programem PiS-u. Tak jest i co nam zrobicie?, chciałoby się zapytać. Jakoś nie spotkałam się natomiast z sondażem, w którym pytano by o to, co nam nie odpowiada w programie PiS-u. Może wyniki dałyby odpowiedź na pytanie: czy i dlaczego społeczeństwa nic a nic nie rusza, ze Polska rzadzą „komuniści i złodzieje”?
@remm
Na miłość boską, ale jakież to były obietnice?! Czy podczas kampanii zapowiadano zniszczenie trójpodziału władz i Trybunału Konstytucyjnego, szykany policyjne przeciwko niepokornym obywatelom, rozkład sił zbrojnych, uwikłanie Polski w konflikty międzynarodowe z najbliższymi partnerami! Ministrem obrony miał być p. Gowin! Odsyłam do lektury Michała Olszewskiego w magazynie GW: celnie polemizuje z mitami pisowskimi i neomarksistowskimi w sprawie przyczyn wygranej prawicy w 2015 r.
@essere
Słusznie, i dlatego PiS wyprowadzi Polskę z UE, wbrew oficjalnym deklaracjom, jeśli kłamie w innych sprawach, to może kłamać i w tej. Unia jest ostatnim hamulcem i dlatego Pis spróbuje polexitu, oczywiście nie od razu, tylko w drugiej kadencji i pod pretekstem jakiegoś ustrojowego referendum, np. Konstytucyjnego. Tak więc jesteśmy na kliffie.
& Adam Szostkiewicz 17 marca o godz. 15:27
‚@essere
Słusznie, i dlatego PiS wyprowadzi Polskę z UE, wbrew oficjalnym deklaracjom, jeśli kłamie w innych sprawach, to może kłamać i w tej. Unia jest ostatnim hamulcem i dlatego Pis spróbuje polexitu, oczywiście nie od razu, tylko w drugiej kadencji i pod pretekstem jakiegoś ustrojowego referendum, np. Konstytucyjnego.’
Na szczęście z tą tezą się nie zgadzam i mam nadzieję, że to Pan Redaktor nie ma racji. Eksport Polski to UE to 80%, do Niemiec 28%, do Chin 1,2%, do USA 2,7%. PiS ma tego świadomość, że to byłoby ekonomiczne uderzenie meteoru i kataklizm i trzon PiSu świetnie sobie z tego zdaje sprawę. Chyba, że rewolucja wraz z trwaniem będzie się zaastrzać i Zbysiu Ziobro przejmie stery władzy w połączeniu z większością konstytucyjną..
PiS w sprawie UE sam nie wie, czego chce, bo nie rozumieją tego zwierzęcia instytucjonalnie, zasad gry, pocesów decyzyjnych, sposobu komunikacji.. CHce więcej kasy z UE i mniej władzy dla UE, a to nie takie proste, więc odbija się jak piłka od ściany.
Ale, dla uczciwości, też nie sądziłem 3 lata temu, że PiS będzie na chama łamał Konstytucję i zmieniał zasady Twójpodziału Władzy, więc kto wie.
Ja obstawiam, że w następnych wyborach PiS będzie miał niewielką, zwykłą większość, a potem w 2023r. przegra. ALe to tylko intuicja i będzie ‚krwawa’ dePiSyzacja.
@remm:
Napisałem długą odpowiedź, ale jeden nieszczęśliwy ruch i ją wycięło. Może i lepiej, będzie krótko 🙂
1) Lewicowa część opozycji wychodziła „w lud”. Ale podobnie jak idealiści w XIX wieku, miała problemy z dotarciem ze swoim przekazem. W każdym razie, tu nie chodzi o lenistwo i zadufanie w sobie.
2) Owszem, opozycyjne media lubią ideologie, a nie lubią konkretów, takich jak wytykanie niespełnionych obietnic wyborczych. Ale, z drugiej strony, czy one nie robią tego, czego oczekują ich odbiorcy? Musisz znaleźć przekaz, który trafi do osób neutralnych i do zwolenników PiS.
3) To nie jest tak, że ktoś „musi zasłużyć na mój głos”. Bo na głos w wyborach (przepraszam za podniosłość) zasługuje Polska. Głosowanie na głupców, czy sprzedawczyków może być mimo wszystko lepsze, niż pozwolenie na dalsze niszczenie kraju i kradzież demokracji.
4) Ale to wszystko może być nieważne, bo PiS ma dość narzędzi by zmanipulować wybory. I o to bym się bardziej martwił, niż o jakość opozycji.
@essere
No cóż, pan myśli racjonalnie i technokratycznie, Kaczyński to nie partner dla pana. Pis, gdyby był normalną partią konserwartywną typu zachodniego, nie psułby stosunków z konserwatywnym rządem Niemiec, największym partnerem handlowym Polski. Ale psuje. Psuje też stosunki z UE, jedyną realną gwarancją dalszego rozwoju, a nawet z USA, czyli z Nato, jedyną naszą gwarancją bezpieczeństwa przed Rosją. Ergo, to nie jest partia, do której można przymierzać pańskie kryteria.
@Adam Szostkiewicz
17 marca o godz. 15:23
Na miłość boską, ale jakież to były obietnice?!
Chodziło mi o samą realizację obietnic, nie o ich jakość czy sens. Obietnice były kierowane do wyborców PiS, którzy w większości są teraz zadowoleni. Dla nich zniszczenie trójpodziału władz i Trybunału Konstytucyjnego to „zrobienie porządku w państwie”.
Kradzież publicznych pieniędzy przez funkcjonariuszy rządu PiS ludowi się nie podoba, ale na Platformę lud z tego powodu nie zagłosuje, bo PiS „kradnie, ale przynajmniej dzieli się z narodem” (poprzez pińcet), natomiast PO „kradło i brało wszystko dla siebie”. No i niestety, lud ma w tym przypadku rację. Opozycja antypisowska powinna była postawić na Nowoczesną i stopniowo „wygasić” Platformę – wtedy lud nie miałby takich argumentów.
@remm
Jak można tak po pisowsku rzucać oskarżenia? Kiedy PO ,,kradlo”? jak miałoby wyglądać ,,wygaszanie” PO? Czy pan uwaza, że wszystko w polityce jest wyreżyserowane? Że raz się jest w PO, potem przechodzi do Nowoczesnej, z niej do Razem, a z Razem do PiS? Lud nie istnieje, to tylko skrót myślowy, a zatem nie ma żadnych argumentów w jakiejkolwiek sprawie.opozycja nie powinna się kierować tym, co powie lud, bo nic nie powie, tylko rzeczywistością. A ta jest cholernie poplątana, owszem, jednak po to są w demokracji partie polityczne, by ją czytały, interpretowały pod kątem interesów swego elektoratu, a ostatecznie także pod kątem najważniejszych egzystencjalnie interesów społeczeństwa ( to coś więcej niż lud) i państwa.
Czytając ten tekst i komentarze czuję się trochę jak panienka na wydaniu w kółku podobnych, grzecznie wyszywających panien, wyczekująca utęsknionego kawalera i z przejęciem opisująca jego wymarzone cechy. Ach, jakiż on będzie…I gdzie też się on podziewa?
No właśnie. Tyle politycznego pola do uprawy, a aktualni gospodarze głupi i niekompetentni. Tyle wspaniałych dzieł dla ambitnych do zbudowania – służba zdrowia, porządne prawo, nowoczesne wojsko itd. A chętnych – brak. Do polityki garną się cwaniacy chcący szybko się dorobić albo przekonane o swojej dziejowej misji półświry pospolite. Racjonalna, przyzwoita większość rodaków trzyma się przezornie z daleka. Wciąż słychać nawoływanie zróbcie to, zróbcie tamto. No właśnie – zróbcie, a nie zróbmy.
W Polsce wciąż obowiązuje podział ‚my’ – ‚oni’. I wszyscy politycy automatycznie trafiają do kategorii ‚onych’. Wyjątkami próbowali być Lepper i Kukiz. Skutki: gromadka cwaniaków przyczepiona do
fraka, przebierających nóżkami w pogoni za frykasami. No i wymóg bycia cały czas zbuntowanym, bo inaczej grozi zmiana kwalifikacji na ‚onego’. Jak tu budować rozsądną, proobywatelską partię, gdy obywatele których chcesz reprezentować ciągle doszukują się gęby złodzieja lub oszusta gardzącego nimi – prawdziwymi Polakami. A jak sami nie znajdą to opozycja usłużnie zrobi i pokaże.
Inteligentny, uczciwy, politycznie wyrobiony Polak trzyma się z dala od polityki tak jak każdy rozsądny człowiek trzyma się z dala od gromady wściekłych psów. Bo pojęcie partia w naszym kraju stało się tożsame z pojęciem gang, banda czy mafia.
vannelle
17 marca o godz. 14:49
… czyli w dzisiejszym stanie rzeczy zaangażowanemu elektoratowi czyli części większej całości pozostaje – jak sam mówisz – qoorevski wybór (nie pierwszy to raz i nie ostatni)…
Trudno to kwestionować.
Dla ilustracji twej anegdoty, vannelle, znalazłem stosowny obrazek, co może być bardziej strawne dla tych, którzy maja kłopoty z czytaniem w czasach dominacji podkultury obrazkowej.
Obawiam się, że prognozowana frekwencja wyborcza, po takiej wizualizacji, też może, niestety, „siąść”, bo niezdecydowani stracą resztki nadziei – ale nie przesadzajmy, może zaciąg z młodzieży byłby przynajmniej wizualnie strawniejszy… choć jak popatrzeć na Misiewicza… brrr
https://demotywatory.pl/1728705/Jak-w-burdelu-interes-nie-idzie
——————————————–
W wersji rosyjskiej, ta anegdota też ma swoją urodę:
Когда бордель перестает приносить доход, то на улицу выгоняют бл*дей, а не переставляют мебель.
@ciapcio
Dobrze się zaczyna, kończy w stylu Kukiza, szkoda. Polityka nie jedno ma imię. Także wielopartyjna. Celem polityki jest wolność, a jej polem działanie (Hannah Arendt – polecam).Co pani zdziałała w tej sprawie?
Argumentum ad absurdum.
Dumą napawa ilość kulturowych i ekonomicznych racjonalności a nawet sublimacji (Asnyk!) przykładanych w dyspucie o losie, jaki rozumowi w Polsce wyszykowała i rozwija Polska Demokracja suwerenna.
Przypomina to analizę częstotliwości kradzieży suplementów wiertarek w markecie dokonywanych przez sędziów dla wyznaczenia progu zwolnień podatkowych motywującego elektorat liberalny.
Otóż, proszę państwa w państwie w którym kasę o władzy dostaje się za darmo, a zamrożenie mocy kodeksu karnego zależy od medianych wypowiedzi kuma u władzy, demokracja prowadzi już tylko do samozagłady.
Tu bowiem opłaca się społecznie kraść, kłamać, mataczyć i brać władzę siłą jak nie swoją to kuma i kumotra.
Racjonalne argumenty o wizjach celach i programach oświeconych elit, są już teraz dla ludu elektoralnego (zdolnego zademonstrować większościową frekwencję wyborczą) tak zdemoralizowanego rządami pissu (i przygotowanego rządami poprzedników oraz jawnym olewactwem ze strony obecnej opozycji), jak brzęczenie much (cytat).
To społecznie i politycznie jest sytuacja, w której jakakolwiek zasadnicza zmiana nie zajdzie pod wpływem ani obietnic, ani nawet rozumnych.
Na tej szchownicy wszystkie figury są już czarne bez szans na przekonanie się, że białe, a ruchy wykonują w mechanice deterministycznego ich suwania, a nie dowolnie w imię zasad.
Kto chce zwycięstwa na tej szachownicy, musi ją przewrócić i to tak, by suwający pionki uprzednio miał związane ręce.
Reszta jest złudzeniem.
–
@Satoshi Politico
Adam Asnyk był nie tylko genialnym poetą, ale również działaczem społecznym końca XIX wieku. To z jego inicjatywy powstało Towarzystwo Szkoły Ludowej. którego głównym celem działania było szerzenie oświaty i kultury, głównie w Małopolsce. TSL zostało założone w roku 1891, czyli w 100. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja.
W tym roku obchodzić będziemy 100. rocznicę odzyskania niepodległości. Idąc za przykładem Asnyka powinniśmy założyć coś na wzór TSL, ale o nieco innym zakresie działania. Nasz naród nie ma problemów z komputerami, telefonami komórkowymi, samochodami – ale ogromna jego część nie rozumie współczesnego świata. Nie można mieć do nich pretensji, bo żelazna kurtyna odzielała nas od reszty świata. Ekipy rządzące po roku 1989 zaniedbały edukację społeczno-kulturalną. Skutki dały się dotkliwie odczuć po roku 2015. Nie ma innego wyjścia, trzeba te zaległości nadrobić.
Moim marzeniem jest Towarzystwo Szkoły Współczesności…
Pozdrów pokoleń przyszły ród,
Ich myśli, pragnienia, cele,
Kwiat nowych uczuć, nowych cnót,
Na naszym wzrosły popiele.
(Adam Asnyk, Ucisz się serce)
@ Adam Szostkiewicz
17 marca o godz. 16:39
@essere
No cóż, pan myśli racjonalnie i technokratycznie, K… Ergo, to nie jest partia, do której można przymierzać pańskie kryteria’
No dobrze, co w takim razie ma zrobić nie-/anty-pisowy obywatel z tej grupy 40% w obecnej sytuacji? Zastrzelić się pewnie nie. Emigracja wewnętrzne i pokore czekanie na orbanizację? Fakty są takie, że podaż partii jest taka, jak jest, cuda się nie zdażą w dwa lata – zrobienie nowej partii to pieniądze, zgrani fachowcy, wizja, doświadczenie i ..czas. Blok demokratyczny jest mżonką. Robić presję społeczną na dwa bloki wyborcze? ‚III liberalno-konserwtywna RP’ (czyli PO, Nowoczesna, PSL i SLD) i nowa lewica (Bierdon, Razem, Zielonii, Nowacka, Ruchy MIejskie, itd..), a potem promować frekwencję wyborczą w swoim środowisku? Bo żadnej innej pozytywnej, REALNEJ agendy, jak Pan Reaktor był uprzejmy zauważyć, moim technokratycznym umysłem nie jestem w stanie wydedukować.
Mówi się, że tak krawiec kraje….. można też liczyć na to, że PiS sam dokona samodestrukcji, albo obydwa: pozytywna agenda i łut szczęścia?
BWTB
16 marca o godz. 16:18
Szanowny Panie,
kiedys oligarchia finansowa zajmowala sie zwalczaniem lewicy.
Z czasem doszla do wniosku, ze bardziej oplaca sie te lewice kupic.
No i mamy, to co mamy. Kupiona lewica zamiast reprezentowac interesy ludzi pracy,
zajmuje sie szerzeniem „swobod obyczajowych”. Bo tyle, w ramach umowy z oligarchia finansowa, jej wolno.
A kazdemu, kto probuje oligarchii podskoczyc, przykleja sie latke prawicowego populisty, nacjonalisty, ksenofoba i przedstawiciela ciemnogrodu.
Az dziw bierze, ilu ludzi uwazajacych sie za inteligentnych, wyksztalconych i postepowych daje sie na ten numer nabrac. A moze tylko udaja naiwnych, bo tak wygodniej i bezpieczniej?
O skutecznych źródłach analiz politycznych (albo rad sposobie)…
–
Zupełnie jak na zamówienie niniejszej dyskusji, pojawił się materiał na skuteczny rad sposób (niekoniecznie optymistyczny).
Bardzo ciekawe, co o rzeczonym sądzą dyskutanci n/t sceny (nie śmiem nawet spodziewać się, że skomentuje to również Sz.Red. Szostkiewicz – może pośrednio).
–
Prof. Jacek Leociak w wywiadzie z GW, pod wszystkomówiącym tytułem:
„PiS zdjął rękawiczki” (tytuł gazetowy)
‚http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,23150166,prof-jacek-leociak-ludowy-katolicyzm-uczy-nienawisci-do.html
–
Proszę nie dać się zwieść, że to tylko analiza antysemityzmu – spod niej wyziera mocna diagnoza historyczno-społeczna uwarunkowań suwerena, bezwzględnie determinujących kwestię sensu sceny i polityki w takich okolicznościach.
Przy okazji dodam, że celowo oparłem się pokusie cytowań tego, co dość koreluje z wyrażanymi przeze mnie poglądami (z zachowaniem proporcji źródła). A byłoby co cytować.
–
@Adam Szostkiewicz
Rozumiem pomyłkę płci, w moim komentarzu brak słów z których odmiany by to wynikało, nieważne.
Moim jedynym i wcale niebanalnym osiągnięciem jest przeżycie mimo ciężkiej choroby w realiach polskiej służby zdrowia.
Komentarz kończy się w stylu Kukiza, bo niestety tak rozumuje ogromna część niewykształconych wyborców, pogardzanych i manipulowanych. Co gorsza, mają do tego podstawy. Demokracja z założenia jest ustrojem reprezentacji. Czy ktoś kiedyś sprawdził, jak nasi obywatele czują się reprezentowani przez tych których wybrali? To nie to samo co poparcie. Co o tym mówi ilość komentarzy pod tym tekstem? Jeśli tak duży odsetek Polaków, jak to wynika z sondaży nie jest reprezentowanych, to coś jest nie tak z naszą demokracją i to w sensie bardzo fundamentalnym. Ludzie to czują, nawet jeśli nie potrafią jasno wyrazić. Brak społecznej reakcji na łamanie Konstytucji czy podstawy ładu prawnego świadczy, że Polacy nie identyfikują się z własnym państwem.
Pojawienie się polityka, który wyrwie je Kaczyńskiemu z łapek to tylko początek. System jest tak zbudowany, że na miejsce zużytego kacyka partyjnego pojawia się zaraz następny. Z punktu widzenia szarego wyborcy wszystko sprowadza się do wyboru spośród kilku nazwisk kacyków. Jeśli dorzucimy do tego jakieś kolejne nazwisko, dostaniemy tylko jeszcze jednego kacyka a tak naprawdę nic się nie zmieni.Moja konkluzja jest taka że Polsce trzeba dużo więcej niż nowe nazwisko na wybiegu kacyków. Trzeba zmienić zasady konkursu. Na jakie to już odrębna bajka.
@Adam Szostkiewicz
17 marca o godz. 17:03
„opozycja nie powinna się kierować tym, co powie lud, bo nic nie powie, tylko rzeczywistością”
Tylko że rzeczywistość skrzeczy głosem ludu (gr. demos), który wie swoje i na podstawie tego dokonuje wyborów. Jeśli chcemy, żeby wybierał inaczej, to musimy się postarać, żeby co innego wiedział i uznawał za swoje.
Zacznę od tego, że słowo „kradzież” w odniesieniu do władz i urzędów państwowych jest rozumiane jako wykorzystywanie zajmowanych stanowisk do transferowania możliwie największych ilości pieniędzy z kieszeni podatników do prywatnych kieszeni urzędników, na przykład poprzez:
– wypłacanie sobie wynagrodzeń i premii nieadekwatnych do wykonywanej pracy i jej efektów;
– zatrudnianie na intratnych stanowiskach w sektorze publicznym osób wybranych nie na podstawie kompetencji, tylko przynależności do klanów partyjnych, towarzyskich i rodzinnych;
– finansowanie sobie z kieszeni podatnika rozrywek i zbytków, np. organizowanie szkoleń dla pracowników ZUS na Wyspach Kanaryjskich czy płacenie przez ministra służbową kartą za prywatne spotkania w drogich restauracjach.
Robiła to Platforma, robi to PiS. Z dwojga złego lud wybiera PiS, który choć kradnie, to rozdaje też pieniądze ludowi, przynajmniej jego części. Może gdyby ktoś ludowi tłukł do głowy, że pińcet jest na kredyt i skończy się podobnie jak kredyty frankowe, to by się lud zastanowił. Opozycja jednak tego nie robi, ogranicza się do wyśmiewania „Grażyn i Januszy”, którzy za pińcet pojechali pierwszy raz nad morze. Jedynie kukizowcy zachowali się odpowiedzialnie – na YT można znaleźć świetne przemówienie posła Wójcikowskiego, który przedstawił czarno na białym skutki pińcet dla Polski w perspektywie wieloletniej. Ale Kukiz, wiadomo, wariat. „Racjonalna” Platforma zaproponowała wtedy pińcet na każde dziecko…
@Adam Szostkiewicz
17 marca o godz. 17:03
Co do Nowoczesnej, to może mnie Pan uważać za zwolennika teorii spiskowych, ale nie wierzę, że ta partia „sama się pogrążyła”. Rola mediów była tu zbyt widoczna.
Przez jakieś dwa-trzy miesiące po wyborach, gdy Platforma lizała rany po klęsce, media i środowiska opiniotwórcze tzw. opozycji „pompowały” Nowoczesną tak, że przekroczyła 20% poparcia. Petru brylował w telewizji, radiu, na wiecach i spotkaniach. Coraz częściej słyszałem od ludzi, że żałują, iż nie zagłosowali na „N”, bo wreszcie ktoś mówi konkretnie i z sensem. Mimo intensywnej obecności w mediach szef „N” nie zaliczał wtedy żadnych wpadek. Wcześniej przez wiele lat występował w mediach jako ekonomista, i też zawsze mówił składnie (zresztą, inaczej by go nie zapraszano).
Aż pewnego dnia w portalu NaTemat zobaczyłem tytuł sugerujący, że działaczka „Nowoczesnej” dopuściła się jakiegoś oszustwa. Tekst artykułu był jednak mocno naciągany: kilka lat wcześniej urząd skarbowy miał zastrzeżenia do rozliczeń w firmie tej pani, ale ostatecznie wszystko się wyjaśniło. Bardzo mnie ten artykuł zdziwił w tak „antypisowskim” portalu.
Zaraz potem Petru zaczął popełniać gafy, przekręcać słowa, mylić daty, a każda z tych wpadek była rozdmuchiwana do niewiarygodnych rozmiarów i wałkowana tygodniami. Co ciekawe, media tzw. opozycji były w to zaangażowane co najmniej tak samo jak PiS-owskie. Wtedy się zorientowałem, że ten dziwny artykuł w NaTemat, od którego to się zaczęło, ukazał się zaraz po wyborze nowych władz Platformy…
Żaden sondaż, który nie ujawnia, od jakiego procenta wylosowanych nie uzyskano odpowiedzi (nieobecny, odmowa) nie jest wart, by komentować jego wyniki.
Oto ,,nasi” przedstawiciele w Sejmie: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,23155345,bez-dyskusji-bez-opozycji-poslowie-uznali-ze-kobiety-powinny.html#Z_MT
Poprzednio tłumaczyli się jakimś błędami, niewiedzami etc. (co innego jeżeli chodziło o ustawę o łowiectwie). Teraz znowu?
Panie Redaktorze te ,,45%” do wzięcia…Pytanie czy te 45% to koniecznie okazali by się naszymi kolegami? Może PiS dla nich jest jeszcze mało wiarygodny? Przypominam, że momentami poparcie dla PiSu przewyższa znacząco poparcie uzyskane przez tą partię w 2015r. Jakie z tego wnioski? Na dwoje babka wróżyła z tym milczącym elektoratem. Może okazać się, że PiS ,,sprawdzi się” i dopiero zobaczymy jak pozyska kolejnych wyborców a owe rekordowe poparcia przekuje w rekordowe wyniki? Co gorsza ów rekordowy wynik może jeszcze ,,podkręcić” majstrując przy ordynacji wyborczej.
Ciekawą diagnozę postawił @PAK4(16 marca o godz. 8:37). Nie oszukujmy się oczekiwania elektoratu są na granicy dziecinności: ma być redystrybucja ale podatki to kradzież (tak uczono od 1989r) etc.
Co ciekawe osobą, która pozytywnie rozwiązała opisną przez PAK4 kwadraturę koła był PALIKOT. Niestety potem koncertowo wygłupił się a skład jego ,,wojska” modelowo odzwierciedlał ,,chłopkowski” stosunek Polaków do polityki: ci ,,porządni” kurwują póki ,,oni” są ,,onymi” a to, że: złodzieje, układy, nepoci (wiem – Suweren pewnie nie zna takowego słowa). W dniu awansu pomiędzy ,,onych” okazuje się, że takie poglady ,,plebsu” to nagonka, zawiść (tu jak widać prawda), polaczkowatość wobec ludzi ,,którym się udało a którzy wypruwają sobie flaki dla Ojczyzny” no i zaczyna się zapisywanie telefonów, załatwiactwo. Imponderabiliami stają: ustawić swoich no i zachować ,,miejsce biorące” na liście wyborczej bądź w porę zmienić partię. Takie mam wnioski z mojego zaangażowania w Ruch Palikota. Poseł z naszego okręgu wyborczego via ,,niezależność” wylądował w PSLu po pierwszym tąpnięciu sondaży. Ciekawa podróż na ideologiczne antypody, nieprawdaż? Inny osobnik (chyba hodowca norek) wystąpił od Palikota ,,zrażony antyklerykalizmem” Ruchu. Ruchu którego z jednym z głównych paliw był religiosceptycyzm.
Być odpowiedzią na ową kwadraturę koła byłby ktoś taki jak Zandberg działający jak Palikot z sensowym programem.
@remm:
A ja nie mam poczucia, że opozycyjne media jakoś szczególnie politycznie grają. Zresztą nie wiem na ile prorządowe grają.
Pompowanie .Nowoczesnej to mogła być zwykła sympatia, do ruchu będącego na fali, w porównaniu do pogrążonej w letargu PO. Bo dziennikarz to też człowiek, ulega zbiorowym emocjom. Oczywiście, jeden bardziej, drugi mniej, ale oceniasz wydźwięk propagandowy płynący z medium, to postawa emocjonalnych reakcji będzie nawet nadreprezentowana, bo to ona rzuca się w oczy.
Co do kradzieży…
– wypłacanie sobie wynagrodzeń i premii nieadekwatnych
Kto ocenia i jak? Jak dla mnie, tak w ogólności, to może być populizm. Oczekuje się szeroko, że płace urzędników (szerzej: osób utrzymywanych z podatków) będą niskie, a to jest sprzeczne z rywalizowaniem na rynku o dobrych fachowców.
Oczywiście, można porównać rząd do rządu (i tu PiS „kradnie” w porównaniu do PO), ale w ogólności traktowałbym takie rozumienie „kradzieży”, jako przeszkodę w racjonalnym rozmawianiu o finansach państwa.
> – zatrudnianie na intratnych stanowiskach w sektorze publicznym osób wybranych nie na podstawie kompetencji, tylko przynależności do klanów partyjnych, towarzyskich i rodzinnych;
Znowu pytanie: jakie stanowiska. To szersza sprawa, jaką jest budowanie korpusu służby publicznej — nieusuwalnego, opartego na kompetencjach. Każdy rząd próbował sobie tu jakoś sprawę poluzować; ale też ogólnie towarzyszyło temu przekonanie, że są stanowiska polityczne (gdzie zatrudnia się wg klucza politycznego, co nie jest tylko spłacaniem długu politycznego, ale także koniecznością zatrudniania ludzi przekonanych do prowadzenia danej polityki, tak by jej nie sabotowali); oraz stanowiska fachowe (gdzie to niedozwolone).
PO nie była tu idealna (jak pisałem: odkąd wprowadzono w Polsce służbę cywilną, każdy kolejny rząd jakoś próbował luzować rygory), ale jak dotąd to PiS bije rekordy tak rozumianej „kradzieży”.
> — finansowanie sobie z kieszeni podatnika rozrywek i zbytków, np. organizowanie szkoleń dla pracowników ZUS na Wyspach Kanaryjskich czy płacenie przez ministra służbową kartą za prywatne spotkania w drogich restauracjach.
Znaj proporcję, Mocium Panie.
„Organizowanie szkoleń dla pracowników ZUS na Wyspach Kanaryjskich” to oczywiście byłaby przesada, ale też nie słyszałem o takim przypadku. (Ba! Pamiętam wyliczenia, że rodzimy ZUS jest jedną z oszczędniejszych instytucji tego typu na świecie…)
Co do płacenia kartą służbową — nieładna rzecz, ale powiedzmy sobie szczerze, że bardzo drobna. Mogę zgadywać, że pojedynczy wyjazd prezydenta z ochroną na narty kosztuje podatnika więcej… Ja sobie mogę życzyć, by w Polsce największą aferą była jakaś toblerone (patrz: Szwecja)… Ale póki tak nie ma, to dziwi mnie wyciąganie tej sprawy. To bardziej przykład moralności Kalego — rzecz drobna, ale powiązana z przeciwnikiem jest głośna; podczas gdy liczne, ale własne, są usprawiedliwiane.
W ogóle dziwi mnie, że tak mały opór budzi ta postawa zwolenników PiS. Najpierw było, że PO łamie prawo, kradnie itp., więc należy wybrać PiS, który to uzdrowi. Gdy PiS zaczęto przyłapywać (za nowej kadencji, bo starą zwolennicy mieli już wygumkowaną) na grzechach tego samego typu, to ci sami zwolennicy mówili: „dobrze, ale PO też tak robiła” (pomijając zupełnie kwestię skali, która była dla nich niewygodna). Co ciekawe, potrafili z tego „PO też tak robiła” wyciągać jednocześnie dwa, logicznie sprzeczne wnioski: że PiS postępuje dobrze, i że PO postępowała źle.
Dla mnie to nie jest kwestia obiektywnych faktów i logiki, ale potęgi „narracji”, siły propagandy. To znaczy owszem, dobra sytuacja gospodarcza i sytuacja na rynku pracy jest faktem (zapewne to trudniej byłoby zakłamać), ale cała reszta to kwestia pewnej opowieści, którą ludziom do głów wtłoczono.
a.bratkowski
17 marca o godz. 22:02
Żaden sondaż, który nie ujawnia, od jakiego procenta wylosowanych nie uzyskano odpowiedzi…
Ważna uwaga, ale…
Stopień realizacji próby (tzw. response rate), sam w sobie, niewiele mówi.
Bezwzględnie należy wymagać by w relacjach z badań sondażowych na reprezentacyjnych próbach losowych podawano szacunek wielkość maksymalnego błędu statystycznego dla wyników sondażu (sampling error), po to by móc go uwzględniać w ich interpretacji.
Ponadto, należy mieć na uwadze, że całkowity błąd sondażu jest większy niż błąd statystyczny (plus trudne do określenia błędy systematyczne/non-sampling error/m.in. zastosowany schemat losowania, niepełna realizacja wylosowanej próby, wpływ na badanych społecznych wzorców poprawności, nieszczerość badanych i inne czynniki).
W komentowanych tutaj wynikach sondażu Ariadny – przy założeniu, że są one rzeczywiscie reprezenatywne, a próba była losowa (? nie jest to ostatnie podane expressis verbis)… – można orientacyjnie kalkulować, że dokładność szacowania populacyjnego odsetka na podstawie zrealizowanej próby n=1054, po uwzględnieniu hipotetycznego schematu losowania oraz niepełnej realizacji próby wylosowanej {Ariadna nie podaje tych informacji w nocie metodologicznej badania: ani o liczebności próby zamierzajacych głosować w najblizszych wyborach (?), ani też o schemacie losowania i stopniu realizacji próby (response rate)…???} wynosi plus/minus +/-7%.
Czyli, gdyby chcieć interpretować podany tu wynik „żadna z partii nie reprezentuje moich poglądów” 21% dla zamierzających głosować w najbliższych wyborach, to można by wnioskować z 95-procentowq ufnością, że w populacji odsetek posiadających tę cechę leży w przedziale między 14% a 28%.
I tylko tyle.
Warto też zwrócić uwagę na sformułowanie pytania tego badania:
„Która partia polityczna prezentuje obecnie poglądy, które są Tobie osobiście najbliższe?”
to nie takie samo pytanie jak np.
Gdyby w najbliższą niedzielę odbywały się wybory do Sejmu, to na kandydata której partii / inicjatywy politycznej głosował(a)by Pan(i) w tych wyborach?
[Odpowiedzi osób deklarujących zamiar wzięcia udziału w potencjalnych wyborach]
————————————-
Z interpretacją wynikówi sondaży tzw. opinii publicznej trzeba bardzo ostrożnie, bo to olbrzymie pole dla manipulacji.
@ Levar:
„kiedys oligarchia finansowa zajmowala sie zwalczaniem lewicy.
Z czasem doszla do wniosku, ze bardziej oplaca sie te lewice kupic.”
Jesteś pewny, że ta oligarchia przekupiła właśnie lewicę a nie tzw populistów ?
Co powiesz na to, że w USA prezydentem właśnie został przedstawiciel tej oligarchii, głoszący populistyczne hasła, że reprezentuje „zwykłych Amerykanów”
P.S> w Polsce nie ma lewicy poza lewicą postkomunistyczną czyli PiS.
Nowe ugrupowanie to prezent dla PiSu i dzielenie głosów tych, którzy chodzą na wybory. Z tego, że 45 % nie ma swojej partii, nie wynika, że poparliby jakąkolwiek nową partię. Te 45 % nie ma też wspólnych poglądów, jaka to powinna być ‚nowa partia’. Raczej jest to elektorat chodzący na wybory sporadycznie lub wcale i głosujący przeciw, a nie za, czyli chaotycznie, nic trwałego się z takiego poparcia nie zbuduje. I nie jest to żadna nowość, niezadowoleni ze wszystkiego byli zawsze.
Torfo Srossi
Nie wiem, na jakiej podstawie można szacować, że błąd wynosi 7%, gdy nie wiadomo, jaki jest procent odmów (a z tego co wiem sięga 50%-70%) a charakterystyka grypy odmawiającej prawdopodobnie bardzo istotnie różni się od charakterystyki tych, którzy zdecydowali się wziąć udział w badaniu (bogaci nie mają czasu, przeciwnicy obecnego rządu się boja – i to bardziej niż w przypadku poprzednich rządów).
A prezes dalej do wzięcia. Może Pawłowicz?
a.bratkowski
18 marca o godz. 14:48
obawiam się, że pobieżnie znasz metodologie sondaży… i nie rozumiesz prostego tekstu pisanego…
… nie wiem co chcesz udowodnić? że błąd całkowity wyniku tego sondażu jest +/-100 czy 120 % ?
Piszę „orientacyjne kalkulacjie” … a z pewnoscią tylko maksymalny bląd statystyczny wyniku tego badania (przy założeniu reprezentatywności losowej próby) wynosi +/-4%
Jako zwykły szary przedstawiciel niepisowskiej części społeczeństwa sądzę, że dużą szansę miałoby ugrupowanie utworzone przez technokratów, wspartych przez humanistów, pod warunkiem wypracowania wcześniej (przed wyjściem z „ofertą” do społeczeństwa) zbioru zasad kardynalnych przemodelowania państwa. Bez wyrzucania na śmietnik wszystkiego, ale usuwając wpływ fanatyków. Utopia? Pewnie tak, bo to musiałby być proces długotrwały i podparty dogłębnymi analizami ekonomicznymi i socjologicznymi. Jakie mogłyby być te propozycje? Ano np.:
– podatek dochodowy od osób fizycznych – obowiązujący wszystkich (także posłów), z zastrzeżeniem jak niżej,
– jednakowa kwota wolna od podatku dla wszystkich; niechby na początek w wysokości np. 6000 zł;
– wprowadzenie jednolitego systemu emerytalnego dla wszystkich; bez zwolnień, przywilejów branżowych, ze składkami płaconymi przez wszystkich;
– zasiłek rodzinny dla wszystkich dzieci, do określonego poziomu dochodów na 1 członka rodziny (niekoniecznie 500 zł, może np. 250)
– prawdziwa reforma oświaty, niechby nawet obecnie wdrożonego systemu, ale poprzedzona analizą rzeczowych, materialnych potrzeb szkół (dotychczas w szkołach funkcjonują sprzęty i „pomoce naukowe” z czasów Gomułki i Gierka; podarte plansze, odrapane i poniszczone meble, zdekompletowane przeźrocza) i gruntowna rewizją podstaw programowych itd.
A do tego:
– przywrócenie trójpodziału władzy
– przywrócenie rozdziału państwa i kościoła
– stworzenie mechanizmów uniemożliwiających obejmowanie stanowisk przez ludzi niekompetentnych (odbudowa służby cywilnej?).
Nierealne? Pewnie tak. I dlatego znowu pójdę głosować przeciwko…