Marsz dla Polski czy dla Rosji?

Nie można sobie wyobrazić, by minister policji Francji, Niemiec czy Wielkiej Brytanii chwalił marsz skrajnej prawicy nacjonalistycznej. A u nas to się dzieje. Minister Błaszczak wyraził zadowolenie, że marsz zorganizowany przez polskich nacjonalistów przebiegł godnie, patriotycznie i spokojnie.

To tak jakby minister francuski cieszył się z marszu Frontu Narodowego, brytyjski – z marszu British National Party, niemiecki – z przemarszu AfD. Minister Błaszczak nie ma obycia, więc nie zdaje sobie sprawy, jak takie marsze nacjonalistów, z ich bezprawnymi faszystowskimi symbolami i hasłami, szkodzą wizerunkowi Polski. Bo gdyby zdawał sobie sprawę, może by się jednak zastanowił nad pochwałami.

W otwartej demokracji typu zachodniego ugrupowania skrajnej prawicy (i skrajnej lewicy) nie są wpuszczane do centrum stolicy i do mediów głównego nurtu. Dlaczego? Bo nie ma wolności dla wrogów wolności, demokracji, praw człowieka. A rząd, który z wrogami demokracji flirtuje, podcina gałąź, na której siedzi.

Chyba że chodzi mu o to, aby Polskę wyprowadzić ze wspólnoty demokracji zachodnich. Wtedy umizgi ministrów do agresywnych nacjonalistów stają się kolejnym przykładem, że polexit może się zdarzyć szybciej, niż myślimy.

Nacjonalizm skrajnej prawicy – wykluczający, rasistowski, antysemicki, podsycający podziały i waśnie w społeczeństwie, promujący islamofobię i homofobię, agresywny wobec mniejszości narodowych i wobec sąsiadów, udający obrońców chrześcijaństwa przed ateizmem i liberalizmem – to narzędzie polityki rosyjskiej w odniesieniu do Zachodu.

Premier Theresa May ostrzegła przed tym w przemówieniu wygłoszonym 13 listopada w londyńskim ratuszu. Podchwyciła to prasa brytyjska: dzisiejsza Rosja dąży do osłabienia Zachodu, UE i NATO. Każda metoda jest tu dobra: wspieranie antysystemowej europejskiej skrajnej prawicy, szerzenie propagandy i kłamstw w internecie i w państowych mediach.

Świeży przykład: rosyjscy trolle puścili w obieg fake news dotyczący niedawnego ataku terrorystycznego na moście w Londynie. Dziewczyna w islamskiej chuście beznamiętnie rozmawia przez komórkę, gdy inni próbują pomóc ofiarom. W rzeczywistości dziewczyna była w szoku, tak jak każdy w takiej sytuacji, dzwoniła do bliskich, że nic się jej nie stało. Ale w internecie zrobiono ze zdjęcia przykład obcości kulturowej muzułmanów.

Inny przykład: rosyjska Armia Jezusa wzywająca w internecie do obrony chrześcijaństwa przed ateizmem i przedstawiająca Hillary Clinton jako rogatego diabła. Naturalnie takie memy po wygenerowaniu żyją już własnym życiem w sieci, prawie nikt nie zastanawia się, np. w USA podczas ostatnich wyborów, kto za nimi stoi i jaki ma interes.

Nasz rząd zamiast cieszyć się z marszu skrajnej prawicy, powinien się zastanowić, komu takie marsze służą. Na ten temat służby brytyjskie chyba nie są poinformowane gorzej niż polskie. Jest z kim się skonsultować dla realnego dobra naszego kraju.