IPN zatrudnia wydawcę negacjonisty
Jest wolność słowa. Ale nie zawsze to, co dozwolone, jest godne i użyteczne. Czy szanujący się wydawca nie przekracza czerwonej linii, wydając prace historyka broniącego – wbrew faktom – tezy, że zagłady Żydów europejskich właściwie nie było, gdyż podawana liczba ofiar jest grubo przesadzona?
Historyk nazywa się David Irving. Wydawca – Arkadiusz Wingert. Wingerta zatrudnił Instytut Pamięci Narodowej na stanowisku wicedyrektora pionu wydawnictw. Wingert wydał cztery książki Irvinga (bojkotowanego przez wielu renomowanych historyków i właśnie wydawców) i jedną amerykańsko-polskiego historyka prawicowego Marka Chodakowskiego, który przed laty podważał ustalenia autora „Sąsiadów” (książki o zbrodni Polaków na Żydach w Jedwabnem), Jana Tomasza Grossa.
Jaka zmiana zaszła w IPN pod rządami „dobrej zmiany”! OKO.press przypomina, że gdy Irving chciał w Polsce w 2010 r. zbierać dowody na swój negacjonizm, Instytut krytykował pomysł. Obszerna publikacja Instytutu z tamtego czasu dotycząca zbrodni w Jedwabnem i innych miejscowościach uchodziła za miarodajną i nie podzielała radykalnie krytycznych ocen jedwabieńskiego studium Grossa.
Jest wolność nauki, ale nie dla szerzenia kłamstwa i nienawiści. W Polsce wciąż zabrania tego prawo. Negacjoniści różnych krajów łączą się przeciwko prawdzie historycznej o zagładzie Żydów europejskich zwykle z pobudek antysemickich, a nie z umiłowania dla dociekań naukowych.
Wydawcy negacjonistów robią złą robotę, nawet jeśli chodzi im głównie o rozgłos i kasę, a nie o zamiatanie pod dywan czarnych kart dziejów swych krajów pod hasłem walki z oczernianiem ojczyzny.
IPN to instytucja nieprywatna i niepartyjna, przynajmniej oficjalnie, tylko publiczna. Nawet gdyby p. Wingert miał wielki dorobek i doświadczenie jako wydawca, IPN powinien był dostrzec, jak szkodliwa dla wizerunku Instytutu jest ta decyzja kadrowa.
Przez takie decyzje niewiele zostało dziś z nadziei i oczekiwań towarzyszących (choć od początku byli też merytoryczni krytycy) powstaniu IPN. Oby tylko p. Wingert w ramach obecnie obowiazującej polityki historycznej nie namówił IPN do wydawania negacjonistów.
Komentarze
David Irving – zły. Jan Tomasz Gross – dobry. I tej wersji będziemy się trzymać
Za rządów Jerzego Buzka (AWS), Niemcy wypłaciły odszkodowania dla przymusowych robotników Trzeciej Rzeszy – Polek i Polaków, w wysokości 5 mld euro
Jarek16
13 września o godz. 22:23
„Żądanie, żeby oponent udowodnił, że coś nie istnieje nie mieści się w żadnej uznanej, czy po prostu znanej metodologii naukowej”.
Ależ Panie, przecież napisałem, że obowiązek przeprowadzenia dowodu należy do twierdzącego. Niezależnie co on twierdzi, że coś jest, czy że czegoś nie ma. Przypominam, chodzło o istnienie Absolutu (Boga, Demiruga, Transcendencji etc.).
„Czy może Pan udowodnić, że fioletowe smoki nie istnieją”?
Nie ma syganłu, że ktoś je realnie widział, a ich istnienie dla świata nie wydaje się konieczne. To jest różnica. Polecam Pana uwadze inne rzeczy konieczne dla istninia świata: materia, czas, przestrzeń i prawa przyrody. No i matematyka, dziei której poznajemy świat.
„Czy może Pan udowodnić, że ziemia nie jest płaska.”
Ja umiałbym to udowodnić, korzystając na przykład z wahadła Foucaulta, ale trzy tysiące lat temu nikt by tego nie udowodnił, choć niektórzy zapewne podejrzewali, że jest kulista.
„Czy może Pan udowodnić, że Latający Potwór Spaghetti nie istnieje”?
Istnieje w świadomości niektórych żartownisiów, więc nawet nie trzeba przeprowadzać dowodu. Dokładnie w podobnym sensie istnieje Bóg w ludzkiej kulturze, a czy istnieje taże ontycznie (Byt) to kwestia filozofii lub wiary.
„Ciężko”!
Mnie czy Panu?
” … daję Panu do rozwiązania coś łatwiejszego. Proszę Pana, czy Pan Bóg może stworzyć taki ciężki kamień, że sam nie może go podnieść”?
Błąd logiczny w pytaniu. Właśnie dlatego w średniowieczu rozwijano logikę, by z całą powagą podejść do problemu istnienia Boga. Dzięki czemu obalono zreszta wiele pozornych dowodów na istnienie Boga.
Owszem jest wolność słowa, ale inaczej jest ona rozumiana w Europie a inaczej w Stanach Zjednoczonych. Niedawno czytałem książkę Johna Steinbecka i Roberta Capy (zdjęcia i mały rozdzialik) z 1945r. pt. „Dziennik z Podróży po Rosji”, gdzie John Steinbeck podróżując po Rosji porównuje totalitarne państwo z Ameryką i dochodzi do wniosku, że wolność słowa, tak jak jest rozumiana w USA jest wielką wartością. W ramach tej wartości mieści się tam się przyzwolenie na różne wypowiedzi, które w Europie zamykają drogę na salony intelektualne. Należałoby więc zapytać się za co był szanowany David Irving oraz Marek Chodakowski, każdy w swoje sferze oddziaływania, a co jest w jego poglądach kontrowersyjne, a co nie do przyjęcia. Wiem, bo czytałem, że np. David Irving jest autorem cytowanym w książkach polecanych przez FOR. Np. w książce Lewicowy Faszyzm Jonaha Goldberga o nurcie tzw. progresywizmu w polityce partii demokratycznej i w mniejszym stopniu republikańskiej w USA. Jonah Goldberg powołując się m. in. na książkę Irvinga o zniszczeniu Drezna przez naloty alianckie opisuje pewne analogie w mentalności pomiędzy faszyzmem a lewicą. Marek Chodakowski natomiast napisał dość ciekawą książkę na temat znaczenia historycznego i politycznego międzymorza. Tutaj ogólnie chodzi o dość różne poglądy konserwatywnego politologa i historyka od tego co było uznawane przez długi czas za normę w Polsce na salonach. Różnica w poglądach odnosi się też do tego, że Chodakowski wskazuje na publicystyczny charakter książek Grossa w sprawie Holocaustu i tego co możemy określić jako odpowiedzialność Polaków. IPN natomiast wydał wiele książek lepszych i gorszych. Trudno z góry powiedzieć, że Pan Wingerd, akurat powiększy pulę tych gorszych.
Szanowny PAnie Redaktorze,
ten, przepraszam za wulgaryzm, _profesor_ ktory „podwazal tezy” to nie „Chodakowski” tylko Jan Marek Chodakiewicz. Proponuje malenkie sledztwo dziennikarskie – niech Pan laskawie sprawdzi, co to za wybitny zaklad naukowy, ten „Institute of World Politics”, w ktorym wzmiankowany _profesor_ Chodakiewicz swieci triumfy.
Profesor Chodakiewicz popelnil caly szereg dziel, z ktorych najbardziej znane to pozycja „Po Zagladzie”. Warto nadmienic, ze Chodakiewicz udowodnil, iz „Gross klamie” z pomoca ekspertyz z dziedziny medycyny sadowej, wykonanych przez swiatowej slawy eksperta w tej dziedzinie, Jana Moor-Jankowskiego. „Sami Zydzi” uznali wielkosc wzmiankowanego eksperta-rzeczoznawcy, ktorego „Golda Meir ” uhonorowala „medalem Trumpeldora”.
Jest tylko jedno malenkie ale: W Izraelu nie istnieje zaden tam „medal Trumpeldora”. Moor-Jankowski nigdy sie nie zajmowal „medycyna sadowa”. Jesli w ogole kiedykolwiek byl „w Izraelu” – to chyba tylko z pielgrzymka.
Jeszcze za poprzedniej Dobrej Zmiany ustalenia IPN dotyczace Jedwabnego wprawily owczesnego ministra sprawiedliwosci (pozniejszego prezydenta) w taka wscieklosc, ze za kare wylecial z prezesury owczesny prezes, Kieres. Zanim ultraprawica zdazyla „odzyskac” IPN, zdazyla sie ukazac dwutomowa monografia „Wokol Jedwabnego”. Pod redakcja Persaka. Persak tez oczywiscie za kare dostal kopa. znacznie pozniej.
Prawie szystkie egzemplarze chyba od razu zniszczono, sa nie do zdobycia. My oczywiscie (tj ja i koledzy) zdobylismy egzemplarz. Zaklamywanie historii to dzedzina nielatwa i wymaga znacznie wiekszej sokladnosci.
Dopiero co czytałem w Polityce obrończe tyrady na rzecz Owsiaka z argumentacją, że „artystom” to wszystko wolno, kodeksy ich nie dotyczą, a jak nie wolno to jest zamach na wolność słowa. Wystarczyło parę dni i się autorom o 180 stopni wszystko odwróciło. I tym nieswoim to nic, nawet w nauce nie wolno. Koniec z wolnością słowa.
Nie chcę się tu wypowiadać merytorycznie co do sprawy, ale mierzi mnie ta hipokryzja i permanentne stosowanie podwójnych standardów w zależności czy dotyczą swoich, czy nie swoich. W sumie wychodzi na to, że żadne zasady nie obowiązują oprócz zasady stadnego kibolstwa.
„Nie ma wolności dla wrogów wolności!” – wołali francuscy studenci w czasie majowych strajków w 1968 r. Po prawie 50 latach to hasło stało się aktualne w naszym państwie. Zatrudnienie przez IPN wydawcy negacjonisty to kolejny dowód na potrzebę nazywania Instytutu Pamięci Narodowej policją historyczną, która istnieje zaledwie kilkanaście lat, miała tylko jednego uczciwego prezesa, profesora dr. hab. Leona Kieresa, na początku swego istnienia, a zdążyła zrobić tyle złego dla historii i prawa.
Do kolekcji bezsensownych negacji pragnę dodać przypadek księdza, który pisakiem zamazywał fragmenty Biblii, mówiące o tym, że Chrystus był Żydem. Na własne oczy widziałem jego egzemplarz Biblii. Czy taki ktoś może być księdzem, czyli nauczycielem innych ludzi? Czy istnieje jeszcze coś takiego, jak zwykła ludzka uczciwość?
Jeżeli chodzi o IPN, to kiedy o nim mowa, to przypomina mi się znane angielskie stwierdzenie o starych ludziach. To nic, że staruszkowie mają kiepską pamięć (memory), ale za to mają świetną niepamięć (forgetory). Proponuję zmienić nazwę IPN na Instytut Niepamięci Narodowej.
@snake
IPN, Wydawca i historyk to nie Owsiak na scenie. Nie ma żadnych podwójnych standardów. Tamten wpis nie był o wolności słowa, tylko o przekleństwach w przestrzeni publicznej. Jak już pan czyta, to proszę ze zrozumieniem.
Z faktu, ze Arkadiusz Wingert wydal 4 ksiazki Irvinga niewiele wynika jesli chodzi o samego Wingerta. Co jakis czas jakis wydawca w swiecie wydaje „Mein Kampf” Hitlera ( ostatnio chyba w Niemczech) i nie probuje sie z tego wyciagac wnioskow co do pogladow wydawcow.
Jak wykazac, ze Irving nie ma racji jesli jego prace nie ostanow opublikowane? Cytowane wyzej haslo „nie ma wolnosci dla wrogow wolnosci” pokazuje, ze sa ludzie ktorzy uzurpuja sobie prawo do decydowania kto jest wrogiem wolnosci i wobec tego na wolnosc nie zasluguje. Jesli zbiliza sie do tego hasla zwolennik liberalizmu, sprawy nie maja sie dobrze.
@marian
Jeśli tyle zrozumiał pan z felietonu, to sprawa faktycznnie nie ma się dobrze, ale z pana zdolnością percepcji. Nie chodzi, że wolno, chodzi, czy należy.chodzi o prawdę i przyzwoitość.
@ Adam Szostkiewicz,
Moje zdolnosci percepcji maja sie dobrze, Pan zas wykazuje delikatny brak umiejetnosci dyskusji.
Jesli chce Pan walczyc o prawde winien Pan rowniez poznac to co prawda nie jest. Tylko w otwartej dyskusji mozna to osiaganc i.e. gdy obie strony zaprezntuje swe tezy. Ale to jest problem uboczny w tym przypadku.
Zasadnicza kwestia jest natomiast w Pana felietonie, czy poglady autora sa jednoczesnie pogladami wydawcy? W felietonie pietnuje Pan Wingerta nie za poglady (nie ma na ten temat nawet wzmianki) lecz fakt wydania 4 ksiazek autorstwa Irvinga. By bylo jasne i nie mial Pan podstaw do dalszych insynuacji, nie bronie Irvinga, nie bronie samego Wingerta lecz mam problem z metoda, ktora sie Pan posluguje.
@mariana
Nikogo nie piętnuję, to metoda pisowska. Zwracam uwagę, że to szkodzi wizerunkowi IPN.
Nowa, polska elita to są różnego typu negacjoniści, kreacjoniści , ludzie którzy starają się uchronić swoje dzieci przed zgubnym wpływem oświaty państwowej i preferują edukację domowa.
Nie jest to jakaś wyalienowana elita, ale elita która przejmuje ważne stanowiska w państwie i co za tym idzie władzę
i ta elita jest tak zapatrzona i zachwycona swoim własnym pępkiem i zdeinteresowana rzeczywistością, ze nie trudno przewidzieć jej zgubny pływ na los społeczeństwa.
Polecam „dzielo” IPNu pt ” Niezwyciężeni”
Wizerunkowi IPN nie może nic zaszkodzić. IPN to kontynuacja misji SB-ecji. Nie po to sukinsyny z UB gromadziły sukisyńskimi metodami przez 40 lat kilometry teczek, żeby teraz sukinsyny nowego sortu nie mogły sukisyńskimi metodami z tego sukinsyńskiego dorobku korzystać.
A ja polecam artykuł z WIĘŹ 1 (519) 2002 Joanna Wiórkiewicz Jedwabne widziane zza Odry, opisujący jak m. in. z perspektywy sprawy Jedwabnego niemieckie gazety pracowicie prezentowały niemieckiej opinii publicznej kwestie polskiej odpowiedzialności za Holocaust.
‚http://www.wiez.pl/czasopismo/;s,czasopismo_szczegoly,id,21,art,301’
Warto zwrócić w tym miejscu uwagę, że w ten sposób niemiecki czytelnik w żaden sposób nie może pojąć, że Polacy będący jakimś tam sojusznikiem nazistów w dziele eksterminacji Żydów w polskich obozach śmierci, mogą się w ogóle poczytywać się za ofiarę, bo w Warszawie zginęło 200 tys. Polaków, a na samej Woli dokonano największej egzekucji ludności cywilnej w historii II WŚ, a przedtem w czasie okupacji Warszawa straciła 600 tys. mieszkańców, z których duża liczba też zginęła, a potem jeszcze zupełnie Warszawę zburzono. I teraz jak słusznie podkreślił anmulik (co za trafny nick!). Przeciętny Niemiec kiedy tylko usłyszy słowo reperacje dla Polski, to od razu będzie domagał się wkroczenia wojsk niemieckich i być może jeszcze rosyjskich do Polski w celu słusznej korekty granic Polskich na Zachodzie, a być może i Wschodzie!
Nie dziwi mnie, że kierowany przez PiS IPN zatrudnia wydawce osoby negującej zagładę Żydów.
Pewien „artysta” ośmielony przez PiS, a może na zlecenie PiS, zaprojektował plakat na którym widniej brama obozu w Oświęcimiu z napisem : „Reparationen macht frei”.
http://wyborcza.pl/7,75398,22383550,czytelnik-o-plakatach-reparationen-macht-frei-gdyby-widzieli.html#sortBy:Time-Desc
Jakich niecnych czynów ta podła zmiana się jeszcze dopuści ?
Obawiam się, że po odebraniu pisim władzy (demokratycznym lub siłowym), posprzątanie tego kraju nie będzie możliwe.
Obudzone zostały najgorsze demony.
Znany dowcip mówi, że polska ruletka (coś podobnego do rosyjskiej) polega na tym, że spośród sześciu osób wybieramy jedną i zwierzamy się za swoich tajemnic. Problem w tym, że jedna z tych osób jest kapusiem. Dlaczego jesteśmy narodem kapusiów i kapowanych? Widocznie Bóg zamiast rozumu dał nam… teczki.
Lubie Panskie blogi, gdyz przywodza mnie one czesto do dawno zapomnianych lektur, glownie z zakresu wschodnio-europejskiego ponuractwa. Tym razem chwycilem za „Strach” Grossa , „The Drowned and the Saved” Primo Levi i zakurzonego juz nieco egzemplarza ” Forever Flowing” Wasylego Grossmana. Lubie tez interaktywny character Panskiego blogu zgadzajac sie z wiekszoscia Panskich ripost. W kwestiii zarzutu jaki stawia Pan IPN-owi o zartudnienie negacjonisty czuje sie jakos niepewnie. Tym bardziej, ze zarzut ten opiera pan na pojeciu przyzwoitosci. Z tego co zdazylem sie zorientowac i z licznych wpisow, IPN nie stanowi organizacji odpornej na manipulacje polityczne. Szukanie zas odruchow przyzwoitosci w organizacjach skazonych polityka jest podobne do poszukiwan milosci platonicznej w zamtuzie. Dodatkowo, przyzwoitosc , podlega tym samym prawom relatywistycznej interpretacji co prawda, piekno, moralnosc itp. To co dla jednego jest prawda, dla drugiego jest juz polprawda, a dla trzeciego wierutnym klamstwem. Osobiscie uwazam, ze kazdy ma prawo do ksztaltowania swojego swiatopogladu w oparciu o lektury czytanych przez siebie ksiazek. Kto jest ich wydawca nie ma wiekszego znaczenia. Przypuszczam, ze nie bylbym zbytnio zbulwersowany gdyby Officina libraria editoria Vaticana wydala „40 odcieni szarosci”. Istnieje duze prawdopodobienstwo, ze zwiekszyloby to w znacznym stopniu popularnosc i zyski tegoz wydawnictwa.
Co do samego D. Irvinga wiekszosc jego lgarstw i przeinaczen zostala juz dawno ujawniona. W koncu kazda dziedzina naukowa ma swoich oszolomow ci zas maja grono swoich zwolennikow zasluchanych w gloszone przez nich bzdury. Irving nie jest wiec w tej kwestiii zadnym wyjatkiem.
Na koniec, bo strasznie sie rozgadalem, cytat Jana Nowaka-Jezioranskiego:
„Skoro dzielimy dume narodowa plynaca z naszych zwyciestw, chwalebnych czynow i ogromnego polskiego wkladu do zbiornicy wartosci ogolnoludzkich (…) musimy takze zdobyc sie na poczucie narodowego wstydu za czyny haniebne.(…) Jezeli oczekujemy od innych zadoscuczynienia za zbrodnie popelnione na Polsce i Polakach, musimy takze okazac wole zadoscuczynienia za zlo wyrzadzone przez nas bliznim”.
Kto tej prostej prawdy nie rozumie, lub nie chce zrozumiec, z tym nie warto gadac.
Be that as it may, this time around I’m with Marian .W.O. and for the freedom of expression. And as for the publishers themselves, they can all go to hell.
@aborygen
Hm, dzięki za ciepłe słowo, ale być może jest tak, że różnica oceny między nami wynika z pańskiego niedocenienia wpływu IPN i szerzej różnych portali i wydawców skrajnie prawicowych. Nie można tego ignorować, bo wychowują one ludzi niezdolnych do myślenia przeciwko sobie, a to jest cecha intelektualnej dojrzałości.
do snakeinweb
Trudno zgodzić się Pańskie na słownictwo jednak teza zdaje się być prawdziwa. Wracając do tezy – to co robimy określa nas. Polecam traktat filozoficzny Stanisława Jachowicza, dziś co nieco już przestarzałego:
STAŚ
Staś na sukni zrobił plamę;
Płacze i przeprasza mamę.
Korzystając z chwili, mama
Rzecze: na sukni wypierze się plama;
Ale strzeż się moje dziecię,
Brzydkim czynem splamić życie:
Bo ci, Stasiu, mówię szczerze,
Ta się plama nie wypierze.
Głębokie ukłony.