Młodzi Polacy prawicowi

Kolejne badanie potwierdza, że polska młodzież ma ciągoty prawicowe. Według sondażu dziennika „Polska. The Times” z kwietnia w grupie wiekowej 18-29 lat preferencje wyborcze układają się tak: PiS 14,9 proc., PO 19,9 proc., Nowoczesna 28,5 proc., PSL 7,1 proc., SLD 13,9 proc., Razem 33,5 proc., Wolność 34,2 proc., Kukiz 40 proc., Ruch Narodowy 59,6 proc. Przewaga wskazań na prawicę jest wyraźna. Jaka to prawica, niełatwo powiedzieć i dlaczego korwiniści, a nie kukiści czy narodowcy – też z sondażu nie wynika, bo zapewne o to nie pytano.

Co łączy te różne grupy prawicy – to antysystemowość. A zatem młodzi nie czują się związani z tym, co nazywamy konstytucyjną demokracją parlamentarną. Bo tak ustrojowo definiuje Polskę wciąż obowiązująca konstytucja: demokratyczne państwo prawne. Tylko czy dla tych młodych prawicowców to ma jakiekolwiek znaczenie?

Antysystemowość jest znakiem sprzeciwu i tyle. Młodzi lubią być na nie, któż z nas nie był w młodości antysystemowcem totalnym albo selektywnym? W moim pokoleniu antysystemowość niektórzy realizowali w ruchu hipisowskim, inni w opozycji demokratycznej. Ale większość była bierna i obojętna politycznie. Podobnie jest chyba i dziś.

Młodzi nie chodzą do wyborów, polityka jest dla nich nudna i brudna. Więc może nie ma co histeryzować z tym prawicowym przechyłem młodych. Zwłaszcza że wielu z nich gotowa jest głosować, o ile się pofatygują do urn, na młodą społeczną lewicę, tzn. Razem.

A jednak nie powinniśmy bagatelizować tej tendencji. Do prawicy, nawet skrajnej, przyznają się dziś nie tylko kibice, ale studenci, a nawet wykładowcy, prawa czy historii najlepszych naszych uczelni. Czy wiedzą o tym ich najbliżsi? Czy to aprobują? Prędzej czy później młodzi zaczną wchodzić w życie publiczne, zajmować stanowiska, zaczną wpływać na to, w jakim kraju żyjemy my wszyscy, ludzie różnych pokoleń i przekonań.

Jeśli prawicowa tendencja się utrzyma, będzie to naruszało zdrową równowagę między różnymi nurtami politycznymi, różnymi systemami wartości. Już dziś jest ona zagrożona, co będzie w nieodległej przyszłości?

Ktoś powiedział, że Polacy są odruchowo prawicowi, więc Polską powinna rządzić lewica. Mało to demokratyczne. Ale jeśli coś w tym jest, to skąd dwie kadencje prezydenckie Aleksandra Kwaśniewskiego i rządy Millera, Cimoszewicza czy Belki? Odruchowy konserwatyzm obyczajowy i odruchowa prawicowość powinny zadziałać przeciwko nim.

W kraju sporej wielkości, jakim była i jest Polska, procesy społeczne są zbyt skomplikowane, by dało się je sprowadzić do tez publicystycznych. Niewykluczone jednak, że przyszłość potoczy się inaczej, niż wynikałoby z sondaży. Dzisiejsza prawicowa młodzież jest pod wpływem znacznie starszych od niej liderów: Korwina, Kaczyńskiego, Kukiza.

Trzej panowie K są w wieku emerytalnym lub się do niego zbliżają. Prawdopodobnie nie wychowali sobie następców, bo są osobowościami autorytarnymi. A zatem po ich odejściu w stan politycznego spoczynku pojawi się szansa albo dla młodej lewicy, albo dla skrajnej prawicy typu ONR. Obie formacje są nieprzewidywalne politycznie, nie wiadomo, jakie w praktyce byłyby ich rządy. W tym sensie nadzieją na lepsze, bardziej stabilne i normalne czasy byłoby wzmocnienie centrum i społeczno-liberalnej lewicy.

To może się stać na dwa sposoby. Albo przez wygraną odnowionej PO w taktycznym przymierzu z innymi partiami opozycyjnymi wobec rządzącej koalicji prawicowej, albo przez pojawienie się w polityce nowej umiarkowanej siły, stworzonej z różnych środowisk politycznych i obywatelskich. Ta druga możliwość jest kusząca, ale na razie mało prawdopodobna. Obie dają cień nadziei, że uda się uniknąć długotrwałej prawicowej dominacji w polskiej polityce.