Ojczyzna polszczyzna

Prezydent Duda odznaczył medalem (zaprojektowanym przez wybitnego grafika Pągowskiego) „Zasłużony dla polszczyzny” poetę i sympatyka pisowskiej prawicy Wojciecha Wencla. Nagrodę ustanowił jeszcze prezydent Komorowski. Jest honorowa.

Kapituła Nagrody zgłosiła prezydentowi Dudzie trzy kandydatury (nie są upublicznione), prezydent wybrał Wencla. Zaprotestowali przeciwko temu wyborowi przedstawiciele Rady Języka Polskiego. Powody wyłożyli tutaj.

Uznali, że nagrodzony nie spełnia wymogów regulaminowych odznaczenia. Jego działalność publicystyczna nie sprzyja polszczyźnie jako dobru wspólnemu. Protestujący należą do kapituły: profesorowie Jerzy Bralczyk, Andrzej Markowski, dr Katarzyna Kłosińska. Protest poparli wcześniejsi laureaci, także językoznawcze autorytety i członkowie kapituły: profesorowie Walery Pisarek (również członek kapituły), Janusz Bartmiński, Jadwiga Puzynina oraz profesor Jan Miodek.

Zdarza się, że laureaci nagród, zwłaszcza kulturalnych, stają się bohaterami kontrowersji. To w kulturze zdrowe i normalne. Ale kontrowersja wokół medalu „Zasłużony dla polszczyzny” zdarza się po raz pierwszy. Za Wenclem murem stanęła prawica.

Krytycy wyboru prezydenta Dudy zarzucają z kolei, że jeśli Wencel jest zasłużony, to dla prawicy, a nie dla polszczyzny. Dlaczego, wyjaśnia tutaj Justyna Sobolewska z działu kultury POLITYKI.

Możemy cenić poezję Wencla – jego „Odę do św. Cecylii” zgłoszono do „liberalno-lewicowej” Nagrody Nike. Można w niej widzieć interesujący dla historyków literatury i polonistów (a jestem z wykształcenia polonistą po UJ i byłym członkiem Rady Języka Polskiego) przykład neoromantycznego epigonizmu, ale w kontekście akurat tej nagrody nie można pominąć milczeniem polityczno-publicystycznej działalności nagrodzonego.

Wencel używa w niej języka nie tylko polemicznie, ale agresywnie, wykluczająco z debaty myślących o Polsce inaczej niż ludzie PiS.

To się może podobać czy nie, ale nie jest tytułem do przyznania takiej nagrody. To powinna być nagroda ponad podziałami, a nie jedno więcej narzędzie partyjnej polityki kulturalnej.

Polszczyzna publiczna, wysoka, ta używana w debacie publicznej, na uroczystych zgromadzeniach, w mistrzowskich wykładach uniwersyteckich – nie może obrażać, insynuować, dzielić, wykluczać. Jeśli tak się dzieje, to jest to jej niszczeniem. Polszczyzna budująca źródłową wspólnotę narodu i społeczeństwa bywała poniewierana i prześladowana przez zaborców i okupantów.

Mimo to pomagała przetrwać naszej tożsamości narodowej. To jedno z naszych ostatnich „dóbr wspólnych”. Bez niej zapewne byśmy nie przetrwali jako naród, jak to się udało Irlandczykom. Chrońmy i pielęgnujmy polszczyznę, brońmy jej przed zawłaszczeniem przez kogokolwiek.