Nikt nie odpowie za Aleppo

Aleppo jest Srebrenicą drugiej dekady naszego wieku. Rosjanie pomagają mordować rebeliantów i cywilów wojskom reżimowym. Nie odpowiedzą za to. Nie odpowie prezydent Asad. Za bezczynność i bezradność nie odpowiedzą liderzy zachodni ani Rada Bezpieczeństwa.

Nie odpowiedzą przywódcy lokalnych potęg, klanów, uzbrojonych gangów. Nikt nie odpowie. A ludzie w Aleppo giną, kiedy to piszę i kiedy to czytasz.

Edwin Bendyk widzi w tragedii Aleppo „ponurą zapowiedź czasów, jakie nadchodzą”. Chciałby, aby odpowiedzią była „nowa solidarność”. Coś w tym jest. Gdyby mieszkańcy miast w Europie czy Ameryce wyszli na ulice w proteście przeciwko masakrze Aleppo i wojnie syryjskiej tak licznie, jak wychodzą w sprawach swoich krajów, może by to ruszyło ich polityków, popchnęło do jakiegoś solidarnego działania.

Ale ludzie nie wyjdą, bo przecież nie będą umierać za Aleppo. Nie chcą i boją się uciekinierów z Syrii i Iraku tak samo jak bojówek islamistów.

Dlatego nikt nie odpowie za Aleppo, za koszmar syryjskiej wojny domowej, za odmowę nawet minimalnej solidarności z cywilami. Świat skręca w kierunku dokładnie przeciwnym. W kierunku nacjonalizmu, konfrontacji, nowej gry o władzę nad globem.

Przymierzają się do tego Trump, Putin, komuniści chińscy. Chcą nowego podziału na strefy wpływów i korzyści z tym związanych. Kto by sobie zawracał głowę Aleppo po Groznym, Sarajewie, Biesłanie, po rzeziach w Iraku, Afryce subsaharyjskiej, Sudanie, w Birmie? Przywykliśmy. Myślimy, że to do nas nie dojdzie.