Żydowsko-muzułmański cud Trumpa

Trumpizm dokonał rzeczy niebywałej. Sprzymierzył amerykańskich Żydów z amerykańskimi muzułmanami.

Nie byle kto, bo szef amerykańskiej Ligi przeciwko Zniesławianiu, ADL, Jonathan Greenblatt, zapowiedział, że zarejestruje się jako muzułmanin, jeśli Donald Trump stworzy obowiązkowy rejestr amerykańskich muzułmanów.

ADL walczy z antysemityzmem, broni dobrego imienia narodu i państwa żydowskiego przed mową nienawiści. Odnotowuje przypadki incydentów antysemickich. To do tej organizacji odwołują się w Polsce zwolennicy utworzenia jej odpowiednika, który podjąłby równie skuteczną walkę z tym, co uważają za ataki na Polaków i Polskę.

My, Żydzi, wiemy, co to znaczy, kiedy się tworzy rejestry obywateli mniejszości narodowych czy religijnych i kiedy się ich etykietuje jako obcych – powiedział Greenblatt na nowojorskiej konferencji na temat antysemityzmu. Amerykanie muszą protestować przeciwko dyskryminacji jakiejkolwiek grupy obywateli.

W internecie zaroiło się od wpisów i memów z wyrazami solidarności. Widziałem tweet pewnego amerykańskiego Sikha na ten temat. W innym jego autor napisał, że choć nie jest fanem religii, to jest fanem wolności religijnej i dlatego też się zarejestruje jako muzułmanin.

To wszystko reakcja na zapowiedzi Trumpa z kampanii prezydenckiej, że poprze zorganizowanie bazy danych na temat imigrantów z krajów muzułmańskich, a nawet specjalny rejestr muzułmanów amerykańskich. Po wygranej do tematu nie wrócił, a jego rzecznik zaprzeczył, że taki rejestr jest planowany.

Ale kto by wierzył populiście, którego poparł Ku-klux-Klan? Zwłaszcza że członek jego ekipy, Kris Kobach, powiedział już po wygranej Trumpa, że nadal jest rozważane utworzenie rejestru imigrantów muzułmańskich.

Wprawdzie taki rejestr to co innego niż rejestr muzułmanów obywateli USA (zresztą ten pierwszy, imigrancki, już stworzono – za prezydentury Busha po atakach 11 września 2001 r., lecz zawiesił go Obama), ale oba pomysły są, delikatnie mówiąc, kontrowersyjne.

W cywilizowanym świecie ten, kto nie został prawomocnie skazany, jest w świetle prawa niewinny i zachowuje pełnię praw obywatelskich. Są też inne poważne konsekwencje takich pomysłów.

Na przykład ten, że niektóre ważne arabskie i w większości muzułmańskie kraje są wiernymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych, czyli rejestr groziłby kryzysem politycznym w ich stosunkach z rządem Trumpa.

Historycznie i współcześnie stosunki muzułmańsko-żydowskie (i izraelskie) układają się różnie, lecz dziś nie wyglądają dobrze. To, że w USA Trump zbliżył do siebie amerykańskich Żydów i muzułmanów na polu równych praw obywatelskich, jest budującym przykładem, jak w demokracji zło wbrew swym zamiarom może rodzić dobro.