Chłopczyk w pasiaku, czyli walka Świętych z Halloweenem
Ktoś mi przysłał zdjęcie znalezione na Twitterze. Uśmiechnięta mama pozuje z dwojgiem swych dzieci. Córeczka w skromnej sukience, synek w nowiutkim ubranku przypominającym oświęcimski pasiak i w czapeczce w takież niebieskie paski. Czy tak ma wyglądać „katolicka” odpowiedź na Halloween?
Być może. Co roku przybywa katolickich korowodów, balów i nocy świętych. Uczestnicy manifestują w ten sposób swoje przywiązanie do katolickiej tradycji. Młodzi rodzice ubierają dzieci w stroje mające się kojarzyć ze świętymi. O to też chodziło zapewne mamie chłopczyka w pasiaku. Ubiór miał oznaczać, że chłopczyk oddaje cześć św. Maksymilianowi Kolbemu, męczennikowi Auschwitz.
Trudno mieć o to pretensje, jej wybór, choć pomysł wydaje mi się nie całkiem przemyślany. Tak jak przebieranie małych dzieci za powstańców warszawskich. Wątpię, by w istocie rodzice chcieli dla swych dzieci przyszłości wojennej.
Problem w czym innym. Niektórzy katolicy urządzają noce świętych w odpowiedzi na Halloween. Robienie ze święta religijnego kontry wymierzonej w dziecięce zabawy to nonsens. A jednak walkę z Halloween toczy na tej zasadzie na przykład prawicowa młodzież „wszechpolska”. Agituje, by zamiast zapalać świeczkę w dyni, zapalić ją na grobie polskiego patrioty.
Tak jak większość Polaków odwiedziłem w dzień Wszystkich Świętych groby bliskich i przyjaciół, w tym osób zasłużonych dla polskiej wolności i niepodległości. Zapaliłem znicz pod krzyżem katyńskim na cmentarzu Rakowickim na znak pamięci o stryju zamordowanym w Katyniu. Czyniłem tak wielokrotnie, także wtedy, gdy Katyń był tematem urzędowo zakazanym. Razem z żoną i dziećmi. Pamięć o łańcuchu pokoleń i o polskich patriotach szanuję i cenię.
Halloween ma genezę celtycką, „pogańską”. Tak jak Mickiewiczowskie „Dziady”. Halloween czy walentynki są kulturowym importem, ale tysiąc lat temu w Polsce było nim także chrześcijaństwo, przeciwko któremu buntował się wtedy „pogański” lud. Importem jest też samo święto Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny.
Dziecięce zabawy przedstawia się dziś w Kościele i na prawicy jako walkę z religią i polskością, promocję złych mocy. W tym szaleństwie jest metoda. Chodzi o „przekuwanie dusz” dzieci i młodzieży na modłę narodowo-katolicką. I to jest dziś w szkole publicznej coraz powszechniej tolerowane.
A przecież nie wszyscy rodzice sobie tego życzą. Polacy nie są kulturowym i religijnym monolitem. Nie wszyscy lubują się w celebracji martyrologicznego patriotyzmu na pokaz i od święta. Nie wszyscy życzą sobie wszczynania wojen z wydumanymi zagrożeniami. Nie ma sprzeczności między polskością a Halloweenem. To zupełnie inne porządki.
Kto się lęka, że Halloween wykorzeni dzieci z polskości i katolicyzmu, ma tak naprawdę niskie mniemanie o nich obu.
Komentarze
Zastanawiam się, czy przypadkiem nie lepiej, żeby wymóżdżeni Rycerze Katolickiej Polskości nie skupili się na walce z Halloween niż wyładowywali energie na walkę z ludźmi o poglądach uznanych przez nich za wrogie polskiej tradycji. Z drugiej strony – czy to nie sa od słony tego samego zjawiska, czyli barbarzyńskiego i bezmyślnego szowinizmu?
Regularnie pod postami znajomych w stylu „Jestem Polakiem i nie obchodzę Halloween” pytam ich, czy obchodzą Dziady. Mało kto ma odwagę odpowiedzieć
Dziady są słowiańską tradycją, przez wieki gorliwie tępioną przez kościół. Dzisiaj już nie umiemy obchodzić tego święta i powrót do wizji Mickiewicza jest wskazany. Manifestowana pamięć o zmarłych jest naszą cechą narodową. Zwykle to Wszystkich Swiętych i Zaduszki są okresem apogeum pamięci. Inna sprawa to różnica między tymi świętami. A jeżeli do tego dodamy Dziady i Halloween, to uzyskamy pomieszanie z poplątaniem, które szczególnie odstraszają dzieci.
Pani Adamie,
bardzo sobie cenię Pana artykuły i komentarze, tutaj jednak miałabym kilka krytycznych uwag. Odniosę się od razu do konkretów. Pisze Pan: „Robienie ze święta religijnego kontry wymierzonej w dziecięce zabawy to nonsens.” Twierdzenie to jest całkowicie błędne, wyraża bowiem założenie, że Halloween to jedynie dziecięcą zabawa, a więc czymś zasadniczo neutralnym, bez jakichkolwiek podtekstów. Otóż w tym wypadku rzecz się ma zupełnie inaczej. Halloweenowe zwyczaje są odzwierciedleniem kultu demonów, praktykowanym przez celtyckich druidów.Ta kasta kapłanów faktycznie dysponowała naprzyrodzonymi siłami, co z punktu widzenia osoby wierzącej jest niczym innym jak okultyzmem. Nie bez przyczyny zresztą dzień 31.października jest najwięskzym świętem w oficjalnym Kościele Szatana. To, że dzieci tego dnia przebierają się akurat w upiory i kościotrupy nie jest bez znaczenia, jak również nie bez znaczenia jest geneza zabawy „Cukierek albo psikus” – będąca reminescencją zwyczaju spełniania życzeń wędrujących od drzwi do drzwi druidów, którzy w razie odmowy rzucali na odmawiających zły urok. Dla katolika to wszystko nie jest i nie powinno być bez znaczenia.
Porównuje Pan także urządzane dla dzieci bale Wszystkich Świętych do angażowania tychże w rekonstrukcje Powstawnia Warszawskiego – porównanie o tyle chybione, że w przypadku pierwszym jest to rzeczywiście jakiś absurd (miałoby to sens tylko i wyłącznie w przypadku gdy uczestnik rozumie w czym uczestniczy oraz czemu ma to służyć, a oprócz tego organizowanie takiej „zabawy” dla dzieci to chyba odosobnione przypadki). W przypadku katolickiej odpowiedzi na Halloween po pierwsze ma to czemuś służyć – oprócz wiedzy o świętych, dzieci uczą się, gdzie leży prawdziwy sens i w ogóle znaczenie tego święta dla katolika – nie wspominamy potępionych (upiory i trupy), tylko właśnie zbawionych – świętych; po drugie jest odpowiedzią na bardzo intensywny wzrost zjawiska świętowania Halloween w Polsce – z roku na rok ludzi świętujących w ten sposób przybywa.
Reasumując, Pana ocena jest nietrafna, bo zaciera faktyczny problem, jakim jest w dzisiejszym świecie szerzenie – tutaj z pewnością w większości nieświadome – satanizmu. Prosiłabym, aby Pan to wszystko jeszcze raz sobie przymyślał (-: Gorąco pozdrawiam, Zofia
„Polacy nie są kulturowym i religijnym monolitem.”
Czyżby? A to bardzo ciekawe… Mógłby Pan Redaktor dookreślić? Polska, niczym Ameryka, stanowi jeden, wielki tygiel kulturowy, etniczny, religijny? Polska, jako kraj, i Polacy, jako jego obywatele, są właśnie narodem stricte jednolitym kulturowo i religijnie.
To, iż nie wszyscy, co do joty, Polacy są wyznawcami chrześcijaństwa, bo jakiś niewielki odsetek wyznaje inną wiarę, bądź nie wyznaje żadnej, jest oczywiście faktem, ale sformułowałbym to jednak nieco inaczej niż jako sugestię, jakoby Polska była tyglem kulturowo-etnicznym.
Ponadto dość pobłażliwie wypowiada się Pan o istocie Halloween zestawiając ją z konkretnymi obiekcjami chrześcijan, wykazując się przy tym niestety niepełną świadomością i zrozumieniem kwestii. Tutaj nie idzie o to, czym Halloween jest dla samych choćby Amerykanów. To, że dla Amerykanów obecnie to taka fajna, niezobowiązująca, „okolicznościowa imprezka”, w związku z którą można się trochę powygłupiać, spotkać z przyjaciółmi w barze na piwku, czy jeść później przez miesiąc slodycze, które dzieciaki przyniosą po „trick or treat” do domu, nie ma tutaj większego znaczenia. Dlaczego? Bo dla katolika nie jest zasadniczo ważna perspektywa widzenia osób celebrujących to święto, ale punkt widzenia konkretnych, osobowych sił zła, w których istnienie katolicy wierzą. Według relacji egzorcystów, demon często mówi o tym, iż Halloween to jego święto. Zdaniem demonologów, celebracja Halloween, nawet w formie nieświadomej, niewinnej zabawy, co stanowi normę chociażby w Ameryce, jest przez demony odbierana jako forma oddawania im czci, jako ich dzień. Nieistotne jest więc tutaj podejście samych celebrujących, które faktycznie w ogromnej mierze wypadków (nie licząc zdeklarowanych satanistów) jest ukierunkowane tylko na dobrą zabawę. Chodzi o punkt widzenia tego przez diabła, przez duchy piekielne, w których istnienie katolicy wierzą.
Dlatego też uważam, że w tym kontekście taka akcja jest w gruncie rzeczy sympatyczna, pożądana i jednocześnie stanowi pewną odsłonę starcia pomiędzy siłami światła i ciemności. Choć zgadzam się, że przebieranie dziecka w strój więźnia obozu zagłady, czy męczennika za wiarę, nie jest może najlepszym pomysłem.
A w Ameryce (USA) zdecydowana wiekszosc katolikow nie ma nic przeciwko „Halloween”… Wiele wychowywanych w katolickich
rodzinach dzieci uczestniczy w zabawach i roznych
imprezach z okazji owego swieta.
”synek w nowiutkim ubranku przypominającym oświęcimski pasiak ”
Kolejni przebierańcy, po tych odgrywających bitwy wojenne i powstania,którzy próbują
zakorzenić traumy z przeszłości w naszym życiu.Brońmy się przed tym.
Jedyni przebierańcy, którzy nie wzbudzają mojego sprzeciwu to przebierańcy
z pod Grunwaldu. Fakt ,że ktoś zapłacił kilka tysięcy za zbroję i zakuwa się w nią
w 30-to stopniowym upale i rusza do ”walki” budzi respekt na przemian z rozbawieniem.
Panowie -wieczni chłopcy muszą się jakoś bawić.
Na moim osiedlu w tegorocznym Halloween ,jeśli chodzi o przebrania ,niestety dzieci
poszły na łatwiznę.
Takie ubiory są niesmaczne.
@Pikolo
Może nie rozumieją pytania? Posty kopiuje się i wkleja łatwo, myśleć i czytać znacznie ciężej.
Niektóre narody potrafią połączyć szacunek dla zmarłych z dobrą zabawą, mistrzami w tym są chyba Meksykanie. U nas nie- Święto Zmarłych musi być smutne i patetyczne, a ostatnio nastawione z podejrzliwością i pychą do wszelkich „obcych” zwyczajów. Szkoda.
zz1980
proszę ochłonąć. I wybrać się za rok do USA, gdzie zobaczy Pani, jak wygląda to święto ,,satanizmu”.
@sylabariusz
Polska nie jest monolitem ani etnicznym, ani religijnym, choć narodowość polska i wiara katolicka w naszym kraju dominują. Mamy ok. 100 tys. protestantów, ok. pół miliona wyznawców prawosławia, po kilkadziesiąt tysięcy buddystów (gł. z Wietnamu) i muzułmanów (w tym polskich muzułmanów, potomków osiedlonych przez królów I RP Tatarów. Mamy wiele innych, nielicznych, lecz legalnie działających niechrześcijańskich organizacji religijnych Mamy niepoliczoną grupę ateistów i agnostyków. Może pan o tym nie wie, albo nie widział, ale to nie powód, by twierdzić, że Polska jest monolitem. Tak twierdzą wyznawcy nacjonalizmu. Co do polskiego katolicyzmu sytuacja też jest dynamiczna: sam Kościół instytucjonalny przyznaje, że choć ochrzczonych w nim obywateli polskich jest ponad 90 proc., to do kościoła w niedzielę uczęszcza ok. 40 proc. Spada liczba zgłaszających się do seminariów duchownych. Sytuacja rozwija się i u nas jak w zachodniej Europie: postępuje oddolna sekularyzacja. Wysiłki Kościoła i obecnej władzy tego procesu nie zatrzymają, mogą go jedynie na jakiś czas zamrozić metodami nacisku administracyjnego, co zresztą już się dzieje, także w sprawie walki z Halloween. Podpieranie się opiniami egzorcystów przekona tylko przekonanych, a innych utwierdzi w przekonaniu, że z Kościołem rzymskim lepiej się nie zadawać. W tradycji protestanckiej i kulturze anglosaskiej wiara chrześcijan w duchy piekielne jest uważana za zabobon o ,,pogańskim” pochodzeniu. W katolicyzmie nie wszyscy jednak wyznają ten zabobon. Są teologowie i duchowni, nawet w Kościele w Polsce, którzy akcent kładą nie na szatanie (a zwłaszcza na satano-manii), lecz na nadziei, że piekło jest puste.
” synek w nowiutkim ubranku przypominającym oświęcimski pasiak i w czapeczce w takież niebieskie paski”
Co najmniej niesmaczne. Ludziom coś w głowach niedobrego sie dzieje.
Pewne stroje powinny budzić szacunek, a nie służyć do zabawy.
Halloween.
Jak bylem bajtlem, za Gomółki, z pustych bani robiliśmy lampiony. nikomu do głowy nie przyszło, że może to być związane z szatanem, tak jak dzisiaj twierdzi Kościół.
A dlaczego dynie ? Bo rosły na każdym ogródku. Oczywiście nikt nic o jakimś imperialistycznym Halloween nie słyszał.
Zalew różnego rodzaju kościelnych pochodów , na Trzech Króli, Droga Krzyżowa przez wieś, a teraz pochód Wszystkich Świętych (najnowszy wynalazek) to zagospodarowywanie przez KK pustki po komunistycznych pochodach pierwszomajowych.
lukasso
2 listopada o godz. 17:46
Mnie zawsze ciekawiło, dlaczego Wszystkich Świętych jest w najbardziej ponurej porze roku.
W Rep. Czeskiej dzisiaj obchodzą „Duszyczki”. Czy nie brzmi to lepiej, mniej patetycznie, od wszystkich świętych ?
No cóż, jest częstym zjawiskiem, że z tego co kiedyś stanowiło ważne społecznie przeżycie duchowe cała treść jakoś tak wyparowała, a w pustą już formę wkradła się bezrefleksyjna komercja. Halloween widzę w tym właśnie kontekście, razem z przerośniętym krasnalem z worem na plecach, prezentami z okazji świąt „zimowych” i wiosennymi „zajączkami”. Niestety, co raz częściej podobnie kojarzy mi się rwetes przed cmentarzami dzień po Hallowenie. Dlatego cieszy mnie każda inicjatywa, która przypomina, że pod komercyjną skorupą jest jakieś źródło, które niesie z sobą jakieś wartości. Dlatego podobają mi się te katolickie korowody. Nie jako odtrutka na dynie, ale na znicze.
Podpieranie sie opiniami egzorcystow budzi we mnie groze. Egzorcysci maja wiecej wspolnego ze zlem (nie w postaci antropomorficznego szatana ale zlem wlasnie) niz zabawa w Halloween.O niej przynajmniej wiadomo, ze jest tylko zabawa. Egzorcysci siegaja natomiast do najbardziej prymitywnych i mrocznych zakamarkow ludzkiego umyslu. Gratuluje sobie, ze moje dzieci wyrosly z daleka od tej pelnej leku i zabobonu atmosfery.
Nasze Wszystkich Swietych i Zaduszki uwazam za piekny zwyczaj. Dla mnie nie sa one ponurym rytualem, tylko naturalnym wyrazem pamieci o zmarlych. Przypadaja na pozna jesien ze wzgledu na symbolike, ktorej dostarcza przyroda. Kwiaty i znicze palace sie na cmentarzach do pozna w nocy sa dla mnie czyms krzepiacym. Zgadzam sie z red.Szostkiewiczem, ze wywolywanie swietej wojny miedzy Zaduszkami i Halloween jest smieszne i bezsensowne.
@Adam Szostkiewicz
„Polska nie jest monolitem ani etnicznym, ani religijnym, choć narodowość polska i wiara katolicka w naszym kraju dominują. Mamy ok. 100 tys. protestantów, ok. pół miliona wyznawców prawosławia…”.
Oczywiście, że nie jest zupełnym monolitem. Wspomniałem o tym wyraźnie w poprzednim komentarzu pisząc: „To, iż nie wszyscy, co do joty, Polacy są wyznawcami chrześcijaństwa, bo jakiś niewielki odsetek wyznaje inną wiarę, bądź nie wyznaje żadnej, jest oczywiście faktem, ale sformułowałbym to jednak nieco inaczej niż jako sugestię, jakoby Polska była tyglem kulturowo-etnicznym”.
Jasne, że żyją w Polsce wyznawcy innych religii, bezwyznaniowcy, a także osoby odmiennej proweniencji kulturowej, natomiast stanowią oni znaczącą mniejszość i nie pozwala to na uczynienie z Polski swoistego tygla narodowościowo-kulturowego. Tak odebrałem Pańskie słowa o Polsce, która nie jest monolitem, osadzone przecież w konkretnym kontekście. Nie jestem wyznawcą nacjonalizmu, ale po prostu posiłkuję się stanowiskiem naukowym, z którego jasno wynika, że Polska jest NIEMAL jednolitym krajem pod względem narodowościowym, religijnym i kulturowym. Niemal, co nie oznacza, że w pełni, a w potocznym użyciu takie kraje określa się mianem jednolitych.
„Co do polskiego katolicyzmu sytuacja też jest dynamiczna: sam Kościół instytucjonalny przyznaje, że choć ochrzczonych w nim obywateli polskich jest ponad 90 proc., to do kościoła w niedzielę uczęszcza ok. 40 proc. Spada liczba zgłaszających się do seminariów duchownych. Sytuacja rozwija się i u nas jak w zachodniej Europie: postępuje oddolna sekularyzacja.”
To jednak nie ma większego znaczenia. W praktyce, nawet jeśli powszechny udział w praktykach religijnych zdeklarowanych wierzących spada, to i tak większość społeczeństwa polskiego jest z gruntu światopoglądowo konserwatywna, oraz w spojrzeniu na szereg rozmaitych kwestii, ich punkt widzenia jest często zbieżny z oglądem Kościoła katolickiego. Dlatego też nie przywiązywałbym większej wagi do czynnego udziału w życiu religijnym.
Z tą postępującą, oddolną sekularyzacją, której nic najprawdopodobniej nie zatrzyma, także nazbyt bym się nie rozpędzał, bo choćby ostatnie ŚDM pokazują, jak ogromny potencjał tkwi w polskiej młodzieży, zrzeszonej również w wielu młodzieżowych organizacjach religijno-społecznych. To niezwykle dynamiczna grupa, która w przyszłości właściwie uformowana w tym czasie, może jeszcze długi czas dawać odpór postępującej sekularyzacji. Wbrew pozorom, coraz częściej mówi się wręcz o „wiośnie Kościoła” pod tym względem.
„Podpieranie się opiniami egzorcystów przekona tylko przekonanych, a innych utwierdzi w przekonaniu, że z Kościołem rzymskim lepiej się nie zadawać.”
Ależ ja chciałem jedynie naświetlić istotę poruszonego problemu. W swoisty sposób postawił Pan Kościołowi, katolikom zarzut, jakoby zupełnie bezpodstawnie, wręcz szaleńczo, irracjonalnie toczą bezsensowny spór z Halloween. Ja wskazałem Panu jedynie na istotne, nie takie znowu bezpodstawne, źródła, przyczyny tego zjawiska. Jasne, że nie każdy musi dawać wiarę istnieniu demonów, jednak katolik jest raczej do tego zobowiązany katechizmem wyznawanej przez siebie religii. I tutaj jest źródło problemu – zdaniem demonologów, czego potwierdzenie często ma zresztą miejsce w trakcie obrzędów egzorcyzmu, celebracja Halloween, nawet w formie nieświadomej, niewinnej zabawy, co stanowi normę chociażby w Ameryce, jest przez demony odbierana jako forma oddawania im czci, jako ich dzień. Nieistotne jest więc tutaj podejście samych celebrujących, które faktycznie w ogromnej mierze wypadków (nie licząc zdeklarowanych satanistów) jest ukierunkowane tylko na dobrą zabawę. Chodzi o punkt widzenia tego przez diabła, przez duchy piekielne, w których istnienie katolicy wierzą.
„W tradycji protestanckiej i kulturze anglosaskiej wiara chrześcijan w duchy piekielne jest uważana za zabobon o ,,pogańskim” pochodzeniu.”
Dlatego też pisałem o katolikach. Swoją drogą, braciom protestantom warto przypomnieć w takim razie, że ta wiara chrześcijan (czyli również nadal ich, a kiedyś, przed schizmą, zupełnie ich), ten „zabobon”, ma swoje głębokie podstawy w samej Biblii, w Ewangelii. Polecam zapoznać się z interesującą w tym kontekście opinią najsławniejszego egzorcysty świata, autora rozlicznych książek, zmarłego niestety w tym roku, ś.p. ks. Gabriele Amortha, który wprost twierdził, że jeśli katolik (czy szerzej – chrześcijanin), odrzuca wiarę w istnienie diabła, to odrzuca także i neguje Ewangelię.
„katolicyzmie nie wszyscy jednak wyznają ten zabobon. Są teologowie i duchowni, nawet w Kościele w Polsce, którzy akcent kładą nie na szatanie (a zwłaszcza na satano-manii), lecz na nadziei, że piekło jest puste.”
Tutaj nie o akcenty idzie. Powiem Panu więcej – ogromna część samych egzorcystów, kiedy są często zalewani pytaniami ciekawych wrażeń osób, akcent kładzie przede wszystkim na Boga, na nadzieję. Mówią, że tak naprawdę to Bóg jest fascynujący, nie Szatan. Kwestia rozłożenia określonych akcentów jest jakby sprawą więc oczywistą.
Pan poruszył jednak bardzo istotną sprawę – określonej dogmatyki, absolutnych fundamentów, wiary. Owszem, funkcjonuje w Kościele grupa teologów głoszących podobnego rodzaju tezy, jednak dodać należy, że oficjalne nauczanie Kościoła poucza wiernych zdecydowanie o istnieniu piekła i Szatana, i są to prawdy katechizmowe. One nie zostały odrzucone, zmienione – obowiązują. Jest więc grupa takich teologów, w znacznej mniejszości trzeba dodać, którzy balansują na granicy prawd wiary, ale to nie zmienia faktu, iż prawdy te obowiązują i nie zostały odrzucone.
Księża katoliccy walczą z wszystkim tym, co nie jest ich pomysłem. Jestem za odrodzeniem tradycji prasłowiańskich „Dziadów”
Dziennikarze, politycy, czytelnicy Polityki często zastanawiają się, jaki jest cel tej przedziwnej reformy oświatowej. Słyszałam mnóstwo teorii, ale jedna rzecz jakoś nie przychodzi ludziskom do głowy. Na pytanie, co będzie mógł kOŚCIÓŁ PRZY OKAZJI PISANIA NOWYCH PODRECZNIKÓW ODPOWIEDŹ BRZMI: CO BĘDZIE CHCIAŁ. Za Halloween też się zabierze.
abronislaw
3 listopada o godz. 7:15
„Jestem za odrodzeniem tradycji prasłowiańskich „Dziadów””
Za paleniem wdow na stosie wraz ze zmarlymi mezami tez?
@sylabariusz
pan jest anty-modernistą, ja nie. Pan wierzy w diabła, ja wierzę, że Bóg jest Miłością i diabłem się nie posługuje, aby męczyć ludzi. Pan wierzy w egzorcyzmy, ja mam większe zaufanie do psychologów, psychoterapeutów i psychiatrów.
nie przepadam za modami zza oceanu, ale nie odmawiam dzieciom zabawy na haloween. Jest śmiesznie, dzieci przecudnie poprzebierane (wyobraźnia działa na szczęście), dobrze się bawią. Przy okazji uzbierają trochę słodyczy. Dlaczego im tego odmawiać? A kościół to zaczął mnie ostatnio przerażać, swoim brakiem Boga, a zwróceniem się ku szatanowi. W dzieciństwie często chodziłam do kościoła, lubiłam rekolekcje, lekcje religii też były fajne. Teraz ludzie wychodzący z kościoła mają na twarzy nienawiść do całego świata. Nie rozumiem o co chodzi.
@Aspiryna
W Ameryce to protestanci wydziwiają
zz1980 i Sylabariusz
definicja zabobonu wg słownika PWN:
zabobon «ogół wierzeń i praktyk opartych na przekonaniu o istnieniu mocy nadprzyrodzonych, które mogą sprowadzić na kogoś nieszczęście lub ustrzec go przed nim».
Wynika z niej że zarówno ludy celtyckie które wymyśliły Halloween, nasze Dziady, a także wierzenia które przyszły po Dziadach, choinka przystrojona zgodnie z pogańską wiarą niemiecką(!), i każda wiara we wszechmogącego Boga (żydowskiego, Allacha, Jechowę czy innego) – są ZABOBONAMI. I nie ma się o co kłócić. Chyba że dyskusja ma polegać na tym że moja Prawda jest prawdziwsza od twojej Prawdy.
Moja Wolność powinna szanować obszar wolności drugiego człowieka i nie powinna nań wkraczać. – Dopóki rzecz jasna ten drugi nie ograniczy mi mojej wolności.
W czymże dzieci bawiące się w Halloween ograniczają wolność zz1980?
Zabranianie zaś dzieciom jakiegoś rodzaju zabawy tylko dlatego że jakaś osoba wierzy w stwory z rogami mieszkające pod ziemią nie jest już śmieszne lecz straszne. Niewierzącym, ateistom jest ograniczona wolność z powodu istnienia piekła w które nie wierzą! Przecież dzieci nie zmuszają Was do zabawy. Nie mówią że musicie zachowywać się tak jak one. A wy to robicie. Pomimo że nie wierzymy w zabobony, Wy zmuszacie nas byśmy postępowali wg praw waszych zabobonów. Nawet usiłujecie to wprowadzić do prawa karnego: vide ostatnie wypowiedzi czołowych szamanów odnośnie przerywania ciąży.
Zostawcie w spokoju mój zakres wolności. Nie narzucajcie swojego prawa Szariatu dla innych którzy mogą być innego wyznania lub ateistami. I przede wszystkim nie należy robić z prawa religijnego prawa karnego bo wyjdzie ISIS i Arabia Saudyjska
@Adam Szostkiewicz
„pan jest anty-modernistą, ja nie”.
Nie jestem ani anty-modernistą, ani też anty-tradycjonalistą. Owszem, jestem po prostu zwykłym, szarym, rzymskim katolikiem. Choć przyznam, że w tym oszalałym, pełnym niejasności i dzielenia włosa na czworo świecie, i o to dziś trudno. 🙂
„Pan wierzy w diabła, ja wierzę, że Bóg jest Miłością i diabłem się nie posługuje, aby męczyć ludzi.”
W takim razie, coś nas jednak łączy, Panie Redaktorze, ponieważ ja również wierzę w to, że Bóg jest Miłością. Wierzę też jednak, już w przeciwieństwie do Pana, iż istnieje realne, osobowe zło, upadły anioł, który oparł swoją niszczycielską działalność na nieszczęsnym i butnym ‚non serviam’, które niestety i dziś, w rozmaitych odsłonach, pobrzmiewa złowrogim echem. Natomiast teza o miłosiernym Bogu posługującym się w jakimkolwiek stopniu demonem dla zaszkodzenia człowiekowi jest już stricte sprzeczna z chrześcijaństwem, czego zresztą, w co nie wątpię, ma Pan Redaktor pełną świadomość jako inteligentny człowiek.
Jednak to nie jest istotne dla istoty podjętej sprawy. Pański punkt widzenia był mi znany już wcześniej. W pełni go szanuję, choć nie zgadzam się z nim w określonych aspektach. Istotą było jednak po prostu to, iż podjął się Pan analizy postawy części środowisk katolickich względem Halloween. Ja wobec tego problemu się ustosunkowałem i ośmieliłem się zarysować pewne podstawy takiego stanowiska, w pewnym sensie je wobec podobnie do Pana myślących, skrystalizować, spróbować głębiej objaśnić. Pan, naturalnie, może tych podstaw nie podzielać, gdyż nie wierzy Pan w to i tamto. Nie ma to jednak bezpośredniego związku z moim zamysłem, by tej postawie wobec Halloween nadać jednak pewne wyjaśnienie i określone podstawy, a nie pozostawić jako bezsensowną, irracjonalną, bezpodstawną, jak to zostało zarysowane.
„Pan wierzy w egzorcyzmy, ja mam większe zaufanie do psychologów, psychoterapeutów i psychiatrów.”
Ja z kolei uważam, że szerząca się w dzisiejszych czasach niezwykła moda na różnego rodzaju psychoterapie, może okazać się prawdziwym przekleństwem naszych czasów i wcale nie mam tutaj na myśli jakichkolwiek motywów religijnych, bądź ideologicznych.
Ale odnosząc się do Pańskiego stanowiska – ufać można, pozostaje jednak pytanie, co robić, jeśli i oni wobec konkretnego przypadku rozkładają ręce… To już jednak temat na zupełnie odrębną dyskusję.
Pozdrawiam serdecznie.
Adam Szostkiewicz
3 listopada o godz. 12:38
Że się wtrącę …..
„@sylabariusz pan jest anty-modernistą, ja nie”.
Etykietowanie jest raczej słabszym argumentem w dyskusji. Zresztą „modernizm” w kontekście mrocznych obyczajów celtyckich brzmi dość zabawnie. Rzymskie źródła podają, że Celtowie w o wiele większym stopniu składali ofiary z ludzi niż Germanie, to ostatnie jest zresztą dobrze udokumentowane. Co prawda i Vercingetorix został rytualnie zabity po triumfalnym wjeździe do Rzymu Juliusza Cezara w 46 r. (po zdobyciu Galii), ale był to już tylko rytuał państwowy, po części sakralny (triumf odbywał się wzdłuż Via Sacra), jako refleks dawnego wojennego barbarzyństwa z czasów przedrzymskich.
„Pan wierzy w diabła”
To sformułowanie jest dość nieszczęśliwe, zapewne chodziło Panu o wiarę w istnienie diabła jako spersonifikowanego zła. Wystarczy dokładna biografia Hitlera i Stalina, aby raczej wyzbyć się złudzeń.
„ja wierzę, że Bóg jest Miłością i diabłem się nie posługuje, aby męczyć ludzi”.
Kiedy Pan deklaruje się jako katolik powinien chyba, dla jasności przekazu, uprzedzać o swych rozbieżnościach z obowiązującym katechizmem.
„Pan wierzy w egzorcyzmy, ja mam większe zaufanie do psychologów, psychoterapeutów i psychiatrów”.
Egzorcyści zwykle zaczynają od odesłania pacjenta do psychiatry. Bywa że to nie pomaga i psychiatra odsyła z powrotem do egzorcysty z uwagą, że tylko on może pomóc.
A. Szostkiewicz
„Halloween ma genezę celtycką, „pogańską”. Tak jak Mickiewiczowskie „Dziady”.
Różnica jest taka, że Polska i Litwa tworzyły jedno państwo, więc to w pewnej mierze jest wspólna tradycja, zwłaszcza że istnieje też znany kontekst literacki. Przyrównywać Dziady do Halloween, że rzekomo jednakowo pogańskie, najzwyczajniej się nie da. Dziady są o wiele bliższe tradycji chrześcijańskiej ze swą ideą obcowania żywych i umarłych. Osobiście nie mam nic przeciw Halloween, ale drażni mnie gorliwość w bezrefleksyjnym naśladowaniu innej, skomercjalizowanej już do cna tradycji, co może świadczyć o niskiej z samoocenie własnej. Osobiście walałbym inne spojrzenie na przeszłość i na przykład modę na badania genetyczne, ile jest w nas genów praindoeuropejskich, germańskich, celtyckich, czy słowiańskich – tych ostatnich może nie być za dużo.
Zgadzam się z Panem Redaktorem Adamem Szostkiewiczem, że importowane do naszego kraju zabawy Halloween i walentynki w niczym nie zagrażają polskiej młodzieży. Ci, którzy 31 października (Halloween) i 14 lutego (walentynki) obawiają się odciągnięcia dzieci i młodzieży od religii nie są w stanie zrozumieć radości i zabawy młodych ludzi. Przecież wśród uczestników obu tych świąt są synowie i córki rzymskich katolików, protestantów, prawosławnych różnych rytów, buddystów, starozakonnych wyznawców judaizmu i innych religii. Są też dzieci agnostyków i ateistów.
@ Sylabariusz
Pieklo i demony wedrujace z niego w doczesnosc maja byc „prawdami wiary” obowiazujacymi katolika. Uzywanie slowa „prawda” w stosunku do wierzen uwazam za naduzycie. Nawet w zlagodzonej formie, jako „prawda wiary”, slowo to jest niebezpiecznym konceptem, bo prowadzi do wojny miedzy roznymi „prawdami”. Jej potwornosci doswiadczylismy w Europie i nie chcemy powrotu do niej. Podoba mi sie anglikanskie wyrazenie „articles of faith”, bo nie jest przeciwko nikomu skierowane.
Wytaczanie wojny Halloweenowi moze byc wstepem do powrotu znanych nam groznych form nietolerancji. Nie ma w tym nic sympatycznego, to jest sianiem ogolnej wrogosci czlowieka do czlowieka. Kosciol roznieca lek przed demonami, popadajac tym samym wlasnie w okultyzm, i straszy upadkiem naszych obyczajow, kiedy wystarczyloby dac sobie spokoj z Halloweenem i skupiac sie na kultywowaniu tradycji, ktora raczej mocno sie u nas trzyma.
Red.Szostkiewicz wspomnial o Dia de los Muertos w Meksyku. W kraju tym rytual katolicki polaczyl sie ze zwyczajami prekolumbijskimi. Kosciolowi meksykanskiemu nie przychodzi do glowy ich zwalczac, bo wie ze walki by nie wygral. W rezultacie Dzien Zmarlych jest tu pelen poezji i zarazem humoru. W dniach poprzedajacych Wszystkich Swietych w przestrzeni publicznej pojawiaja sie kolorowe oltarze dla zmarlych zastawione nagietkami w kolorach od kremowego przez zlocisto zolty az po pomaranczowy, miseczkami roznych plodow rolnych i obwieszone barwnymi wycinankami. Sa nawet konkursy miedzy wydzialami szkol o to, ktory postawi najpiekniejszy oltarz. W centrum miasta rozpostarte sa plakaty z kosciotrupami i zartobliwymi o nich powiedzonkami. Sklepiki i sklepy wielkopowierzachniowe pelne sa trupich czaszek, trumienek i szkielecikow z cukru i czekolady. Mozna cos takiego dac komus w prezencie i zwyczajnie zjesc. Nikomu do glowy nie przyjdzie kojarzyc tego z okultyzmem. Meksykanie odwiedzaja rowniez groby zmarlych tak jak my. Oprocz tego przyjal sie tutaj Halloween, z ktorym miejscowy kosciol nie symapatyzuje ale wojny mu nie wytacza. 1. listopada o Halloweenie nikt juz nie mysli.
@mauro
Definiowanie, a nie etykietowanie. W świecie kościelnym są moderniści i antymoderniści. Na tym tle, stosunku do współczesności, wybuchł w Kościele tzw. Kryzys modernistyczny. Pan jak widać jest też antymodernistą, a nie tylko stronnikiem pis. To antypody mojego myślenia.
Nawiązując do tematu przebieranek za kogoś kim się nie jest, skomentuję zdjęcie, jakim opatrzono w ostatnim numerze POLITYKI pański tekst o arcykapłanie katolickim. To co mnie uderzyło w tym obrazku, było skojarzeniem czegoś identycznego, pochodzącego jednak z innej kultury. Na tamtym obrazku, który wyświetlił mi się w głowie po przejrzeniu tygodnika, był też mężczyzna. Różnica była w ubiorze, a raczej jego braku, bo przywołany pamięcią kapłan był bodajże Aborygenem. Zbieżność polegała na tym, że obaj mają dziwaczne nakrycie głowy, w ręku dzierżą po kosturze i gapią się w ogień. Nie będę przynudzał, powiem tylko, że w zasadzie przez te parę tysięcy lat i mil morskich rekwizyty kapłanów pozostały niezmienne. Nurtuje mnie pytanie, czy taka przebieranka pomagała ukryć to, kim kapłan w oczywisty dla mnie sposób nie był? To jednak nie jest zabawa, która kończy się zaraz następnego dnia. Po co w dzisiejszych czasach XXI wieku kapłan przebiera się w szaty, które bardziej pasowałyby jako przebranie dla dzieci na Halloween. Co chce taki ktoś ukryć dzisiaj?
Byłoby dobrze, gdyby egzorcyści zaczynali od wysłania samych siebie do psychiatry.
Egzorcyści i demonolodzy stają się twarzami kościoła. Wracamy w wieki ciemne.Rozumie , gdzie jesteś?
Miałem okazję obserwować Halloween „na miejscu”, czyli w USA, a ściślej, w Kalifornii.
Była to zabawa dzieci, które głównie zainteresowane były gromadzeniem słodyczy, specjalnie na tę okazję produkowanych cukierków.
Dorabianie ideologii przez naszych „znawców” przedmiotu, uważam za objaw infantylizmu.