Polska dla Polaków, Anglia dla Anglików

Angielscy chuligani znów ciężko pobili Polaka. Tym razem w Leeds. Stało się to w piątek, kiedy premier May w rozmowie telefonicznej z premier Szydło zapewniła, że dla przestępstw wynikających z nienawiści na tle rasowym czy narodowościowym w Wielkiej Brytanii nie ma miejsca.

W Warszawie w ostatnich dniach doszło do ataków o identycznym charakterze. Najpierw zaatakowany został polski historyk, który rozmawiał w tramwaju po niemiecku ze swym znajomym Niemcem. Następnie w warszawskim metrze przedmiotem agresji stały się dwie cudzoziemskie kobiety. Usłyszały od polskiego napastnika dokładnie to samo, co Polacy w Anglii słyszą od tamtejszych nacjonalistów: wynocha! Polska dla Polaków!

W obronie profesora nie stanął nikt. W obronie kobiet owszem. Zostały przeprowadzone w bardziej bezpieczne miejsce, wezwano policję, która stawiła się na peron.

W Anglii władze natychmiast potępiły ataki na Polaków. Policja w Leeds natychmiast rozpoczęła dochodzenie, traktując atak jako rasistowski, i wezwała świadków do podzielenia się ze śledczymi wszelkimi informacjami na ten temat.

W Polsce do obu ataków władze się jak dotąd nie odniosły. Robi to jak najgorsze wrażenie. Do potępienia napaści w tramwaju wezwał przedstawiciel Polonii w Niemczech. Przypomniał rzecz wydawałoby się oczywistą: ataki rasistowskie czy nacjonalistyczne psują wizerunek Polski.

Milczenie władz tak samo, a może nawet bardziej, bo władze mają zapewnić bezpieczeństwo osobiste nierobiącym niczego złego obywatelom polskim czy cudzoziemskim, przebywającym w naszym kraju. Polska, Anglia, Niemcy nie są wyłącznie dla etnicznych Polaków, Anglików czy Niemców, tylko dla wszystkich, którzy w nich przebywają, szanując prawo.

Nie można milczeć o takich atakach na cudzoziemców w Polsce, a jednocześnie protestować przeciwko atakom zagranicznych rasistów i nacjonalistów na Polaków.

W niedzielę do władz rządzącej partii weszli ministrowie obrony, spraw wewnętrznych i służb specjalnych. Trzech szefów resortów siłowych w kierownictwie partii to wiadomość bulwersująca. Kojarzy się z Rosją Putina, a nie z partią demokratyczną. Ale to osobny temat.

Na razie ważne jest to, że żaden z naszych polskich „siłowników” nie zabrał głosu w sprawie ostatnich ataków w Warszawie. Milczą prezydent i premier.

Politycy są od tego, by obywatele widzieli, że państwo nie toleruje niczym nieuzasadnionej agresji w miejscach publicznych. Także agresji przeciwko innym – tylko dlatego, że nie są Polakami. Co musi się zdarzyć, by wreszcie napiętnowali taką agresję z całą mocą, a nie półgębkiem?