Hejt można tępić

Jest kolejny przykład, że hejt w internecie nie musi być bezkarny. Tym razem z Hiszpanii.

Chodzi o tragedię pasażerów samolotu Germanwings w Alpach francuskich, roztrzaskanego celowo przez pilota. Wśród 150 ofiar 53 mieszkało w Katalonii (samolot leciał z Barcelony do Düsseldorfu). Katalonia domaga się pokojowo i demokratycznie prawa do samostanowienia.

Rząd centralny w Madrycie nie pozwala Katalończykom na referendum w sprawie niepodległości, choć Wielka Brytania pozwoliła na takie referendum Szkotom i mimo że wynik byłby prawdopodobnie podobny, czyli przeciw pełnej separacji.

Na tle tego napięcia prawie natychmiast po katastrofie pojawiły się na Twitterze hejterskie posty pod hasłem: Super! Katalończycy to nie ludzie!

Prokuratura i policja nie zwlekały. Działały równie szybko jak hejterzy. Dzień po tragedii hiszpańska policja zapowiedziała, że zidentyfikuje i zatrzyma hejterów. Policja katalońska sporządziła 17 profili internetowych przestępców związanych z tą sprawą. Władze Katalonii powiadomiły prokuraturę o możliwym przestępstwie.

Czyli można coś zrobić w tej sprawie bez zbędnej zwłoki. Dla więzi społecznej nienawiść jest niszcząca tak samo jak dla demokracji. Demokracja tolerująca mowę nienawiści jest postrzegana jako słaba i rozzuchwala hejterów. U nas w związku z kampanią prezydencką mowy nienawiści przybywa. Nienawiścią zieje jeden z kandydatów na prezydenta.

Zapraszanie hejterów do studiów publicznego radia i telewizji – i szanujących się mediów prywatnych – w niczym nie poszerza wiedzy potrzebnej obywatelom do podejmowania decyzji wyborczych.

Szerzenie nienawiści i kłamstw w kampanii wyborczej nie buduje niczego pozytywnego, tylko niszczy i tak niewielki u nas kapitał społecznego zaufania do państwa i polityki. Służy to Putinowi i wrogom demokracji, ale nie Polsce.