Wiersze na nowy rok

Przepowiednie i prognozy rzadko się sprawdzają. Jeśli jest jakieś prawo historii, to pewno to, że zawsze jest inaczej. Inaczej niż myślimy, przewidujemy, niż by wynikało z diagnoz i przeczuć. Inaczej, czyli lepiej albo gorzej. Chyba lepiej szukać znaków na nowy rok, jeśli już, to w poezji. Więc może te dwa:

Napisał Seamus Heaney, pierwszy w przekładzie Stanisława Barańczaka, drugi w moim, oba z tomu „Przejrzysta pogoda”.

Z republiki sumienia

I Kiedy wylądowałem w republice sumienia,
Było tak bezszelestnie, że gdy ucichły silniki,
Słyszałem głos kulika wysoko nad pasem startowym.

Urzędnik imigracyjny, starzec w marynarce
Z samodziału, wyciągnął z kieszeni portfel
I pokazał mi zdjęcie mego własnego dziadka.
Celniczka zażądała zadeklarowania
Wszystkich słów naszych tradycyjnych zaklęć
Przeciw niemocie albo na odwrócenie uroku.

Ani śladu tłumacza, bagażowego, taksówki.
Trzeba było samemu dźwigać własne brzemię
I wkrótce zanikały symptomy ukrytej wyższości.

II

Mgła jest tam złym omenem, za to błyskawica
Oznacza dobro powszechne; w czas burzy
Rodzice zawieszają kołyski z dziećmi na drzewach.
Najcenniejszy minerał to sól. Podczas porodu

Lub pogrzebu przy uchu trzyma się morską muszlę.
Barwniki i atramenty wytwarza się z morskiej wody.

Świętym symbolem jest stylizowany statek.
Jego żagiel to ucho, maszt – pochylone pióro,
Kadłub to usta, stępka jest szczeliną oka.

Przy wprowadzeniu na urząd, przywódcy
Muszą zaprzysiąc respekt dla praw niepisanych
I zapłakać w pokucie za własną zarozumiałość –

A także na znak wiary w to, że wszelkie życie
Wzięło się z soli łez, które uronił ongiś Bóg,
gdy przyśniło mu się, że jego samotność jest wieczna.

III

Gdy opuszczałem ową oszczędną republikę,
Rąk nie obciążał mi bagaż: celniczka
Pozwoliła mi wywieźć tylko samego siebie.

Stary urzędnik powstał, przyjrzał się mojej twarzy
I oświadczył, że mocą odpowiednich ustaw
Przyznano mi podwójne obywatelstwo.

Po powrocie z republiki mam się uważać
Za jej przedstawiciela i w razie potrzeby
Przemawiać w jej imieniu we własnym języku.

Ambasady – wyjaśnił – są wszędzie, lecz każda
Z nich działa niezależnie, a ambasadorów
Nigdy nie zwalnia się ze stanowiska.

Z cyklu Przymiarki VIII

Kroniki mówią: gdy mnisi z Clonmacnoise Zgromadzili się wszyscy na
modły w kaplicy,
W powietrzu tuż nad nimi pojawił się statek. Kotwica wlokła się za nim
tak nisko, Że się wczepiła w balaski ołtarza.
Potężny kadłub wierzgnął, stanął w miejscu.

A jeden majtek zsunął się po linie,
Żeby uwolnić statek. Lecz na próżno.
Ten człowiek nie wytrzyma życia tutaj i utonie – Rzekł opat – chyba że
mu pomożemy. I pomogli:

Oswobodzony statek pożeglował dalej, a marynarz Wspiął się z
powrotem, ze świata cudów, na ile go poznał.