Ludzie listy piszą do Franciszka o celibacie

Niby list kobiet do Franciszka to włoski melodramat, ale na poważny temat. Włoszki żyjące z księżmi w stałych związkach nie doczekają się zniesienia celibatu. Ale dobrze, że list przypomniał o sprawie, która będzie nabierała wagi.

List Włoszek jest odrobinę ckliwy, choć dobrze opisuje dyskomfort psychiczny kobiet, które związały się z katolickimi księżmi objętymi bez wyjątku nakazem celibatu. Bez wyjątku? Nieprawda, w Kościele łacińskim są żonaci księża: duchowni obrządków wschodnich, np. tzw. unici i antyliberalni uciekinierzy z Kościoła Anglii, którzy sprzeciwiali się dopuszczeniu kobiet do kapłaństwa i biskupstwa w tym Kościele.

Benedykt XVI stworzył dla nich nawet specjalną strukturę, by mogli pełnić swoje obowiązki po przyjęciu święceń w Kościele rzymskim i aby mogli pozostać w swoich związkach małżeńskich, legalnie zawartych, jeszcze gdy byli anglikanami.

Precedensy więc są, ale nie ma woli politycznej. Bardziej liberalni katolicy zachodni nie doczekają się od Franciszka zniesienia celibatu. Niedawno grupa brytyjskich katolików posłów do parlamentu poprosiła Franciszka o to samo, o co teraz proszą Włoszki.

Autorzy tego listu podkreślają, że to nie fair, aby jednym księżom pozwalać na to, czego odmawia się innym, a mianowicie małżeństwa. Proponują, aby celibat był w Kościele obowiązkowy dla biskupów (tak jest w katolickich Kościołach orientalnych). Proszą też o zgodę na wyświęcania na księży żonatych katolików. Papież potraktował ten list podobnie jak list kobiet: odmownie.

Przyznajmy, że reforma – a tym bardziej likwidacja – tysiącletniej tradycji byłaby trudna w każdej instytucji. Jednak argumenty mniej emocjonalne, a bardziej pragmatyczne, kiedyś muszą się doczekać poważniejszego i rzeczowego potraktowania przez Watykan.

Chodzi o spadek liczby powołań, starzenie się i wymieranie księży, których coraz trudniej, zwłaszcza w Europie i częściowo w Ameryce Południowej, kimś zastąpić. Kwestia celibatu nie jest kwestią doktryny, tylko tradycji. Ale jest też kwestią polityczną, bo zmniejsza psychologiczne uzależnienie księży od władzy Kościoła.

Mężczyzna mający wsparcie kochającej go rodziny ma oparcie w razie konfliktu z władzą kościelną, jakiego nie ma samotny, a czasem sfrustrowany, celibatariusz. A to czyni go bardziej niezależnym i niepodatnym na naciski. Może to nie niechęć do kobiet, ale raczej chęć zachowania kontroli nad klerem torpeduje wszelkie próby zmian, nawet kompromisowe, jak celibat opcjonalny.