Nagonka na Lisa
Bywam zapraszany do programu ,,Tomasz Lis na żywo”. Ale gdybym nie był, też bym stanął w jego obronie przed atakiem wSieci . Nie ma żadnej nagonki na Kościół, a Lis robi swoje. I za to jest nagonka na Lisa.
Lis robi to, czego nie robią (z nielicznymi wyjątkami, do których należą Tomasz Terlikowski na prawicy oraz Zbigniew Nosowski w centrum) media prawicowe, kościelne i katolickie.
Zaprasza gości, zadaje podstawowe pytania – te, których nie zadają obrońcy Kościoła. Pomaga milionom ludzi zrozumieć, na czym polega zło pedofilii w Kościele i jak z nim walczyć. A Kościołowi pomaga podejmować odpowiednie decyzje.
Tacy dziennikarze są społecznie użyteczni. A tacy obrońcy są społecznie szkodliwi, bo utwierdzają Kościół w samo-zgubnym syndromie oblężonej twierdzy. Gdyby Kościół w Polsce potraktował od razu – co najmniej od Tylawy – sprawę księży pedofili poważnie, nie byłoby tematu dla Lisa.
Nie musielibyśmy tyle mówić i pisać o pedofilii w Kościele. Nie musielibyśmy, bo faktów, liczb, dokumentów nie trzeba by było wydzierać od władz kościelnych. Nie dla sensacji, tylko ażeby choć w części naprawione zostały krzywdy ofiar i aby rodziny były wolne od niepokoju o los swych dzieci oddanych pod opiekę osób duchownych.
Tymczasem wSieci zestawia Lisa z Goebbelsem. To zniesławienie, bo Lis nie jest szefem żadnego ministerstwa propagandy, nie działa z mocy jakiejś władzy państwowej. Nie realizuje ani nie ustanawia żadnych wytycznych dla państwowych czy partyjnych mediów w jakiejkolwiek sprawie o znaczeniu publicznym.
Okładka jest według mnie w istocie podwójnie obraźliwa: dla Tomasza Lisa jako dziennikarza, i dla państwa polskiego w tym sensie, że sugeruje, iż Lis jest częścią aparatu władzy prowadzącego walkę z Kościołem.
Komentarze
Ciekawe, czy tantiemy dla Hugo Bossa zostały za powielanie jego kreacji odprowadzone…….
Merkel w płaszczu krzyżackim, czy Tusk w pikelhaubie, to rzeczy wtórne.
Chłopcom od fotomontażu przydałyby się nowe pomysły.
Lub odrobina wiedzy…..by nie popełniać plagiatów.
Znaczy dr Terlikowski też się zalicza do tych potrzebnych?
wSmieci – szkoła Marka Króla.
Panie Lis, tak trzymac!
Daleki krewny, cioteczny brat, przyjaciółka rodziny, kolega z żoną, znajome małżeństwo, sekretarki, kierowcy… ?Gazetę Polską? i prezesa PiS łączy długi łańcuszek mocno splecionych ogniw.
http://polska.newsweek.pl/zwiazki-prezesa-pis-i-gazety-polskiej-na-newsweek-pl,artykuly,271371,1.html
=============
Przyczyny polowania na Lisa?
Przyczyny polowania na Lisa
Po prostu , KK spuścił z łańcuchów i poszczuł swa sforę ogarów , posokowców i innych czterołapów na kogoś kto ujawnia jakie są
faktyczne jego motywacje .
Brak zwykłej moralności ma zagłuszyć jazgot pogoni za Lisem.
ukłony
Nie należę do fanów pana Lisa i nie będę go bronił przed śmieciowymi publikacjami, które powoli stają się wtóre w powielanych chwytach marketingowych.Gdyby wŚmieci miały prawdziwą bombę typu Lis zgwałcił sekretarkę i jej ulubionego pieska, to świat by się może na parę dni zdziwił, ale nie dlatego, że teraz wszyscy skaczą na pochyłe drzewo. Dopiero od niedawna dziennikarze stali się tak odważni w stawianiu polskim biskupom niewygodnych pytań, że tylko czekać, aż się zaczną zastanawiać nad tym nadzwyczajnym pontyfikatem Wojtyły.
Niestety, nie jest tak dobrze jak na to wygląda, ponieważ mnie brakuje takich publikacji i opinii cenionych osobistości, które jednoznacznie żądałyby od kościoła katolickiego odszkodowań dla wszystkich pokrzywdzonych przez pedofilii w sutannach. Jak wiemy z wypowiedzi ważnych hierarchów, w ich mniemaniu odszkodowania nie wchodzą w rachubę, nie potrafią się w żaden sposób wczuć w los ofiary pedofila, ich pazerność przekracza wszelkie wyobrażenia, obca im jest zwykła przyzwoitość.
Po co te pieniądze ktoś spyta, skoro kościół podobno zamierza wynagrodzić swojej ofierze wszystko w sposób pozamaterialny. Otóż, jest to taka sama prawda jak ta, że do tej pory nie czyniono starań, ażeby pedofil w sutannie nie odpowiadał karnie. Przewodniczący episkopatu wyraźnie powiedział, co o gwałconych dzieciach myśli wioskowa i małomiasteczkowa tłuszcza i to właśnie dlatego ofiary powinny otrzymywać kilkusettysięczne odszkodowania, ażeby mogły zniknąć z tych chorych społeczności.
Kościół się zaklina, że przypadków molestowania może być co najwyżej kilkadziesiąt, więc suma odszkodowań byłaby niewielka jak na posiadany przez niego majątek. Coś mi się jednak wydaje, że ci panowie we fioletach są doskonale zorientowanie w prawdziwej skali problemu i już widzą oczami wyobraźni licytowane przez komorników kościelne nieruchomości i biznesy.
Panie redaktorze, niech Pan rusza do ataku na te dobra, przecież tym „zamordowanym” dzieciom należy się rekompensata i szansa na rozpoczęcie innego, nowego życia.
Po tysiącach lat bezkarności, trudno teraz posypać głowy popiołem.
Jesteście banda bezmyslnych osób jeśli uważacie że gdyby nie Lis, to kościół nie zdawałby sobie sprawy z tego, że pedofilia jest zła. Dlaczego nic nie słychać o pedofilach nauczycielach i w innych grupach społecznych? Pewnie dlatego, ze tylko księża nimi są. I to wszyscy bez wyjątku. Gratuluję wyobraźni i spostrzegawczości…
To jest parodia. Ksiadz, ktory gwalcil dzieci powinien isc siedziec i byc tak samo traktowany przez wspolwiezniow. I nie wazne, czy to zwykly ksiadz, czy sam papiez. Jak tego nie zmienia, to spoleczenstwo bedzie samo wykonywalo kary…..bejzbolem….co bedzie nawet lepszym rozwiazaniem
Oczywiście że Lis jest świetnym dziennikarzem , również wtedy, gdy jedzie na emocjach – są autentyczne i używane w kontekście wspierania meritum (a nie podnoszeniu emocjami temperatury przepychanek personalnych).
Tym, m.inn, różni się od niskiego, panującego standardu dziennikarstwa.
Jednak, całkowicie zgadzając się z Pana Redaktora linią obrony Lisa Tomasza przed zupełnie bezpodstawnym, niskim i żenującym pomówieniem brukowca, coś w wywodzie budzi moją wątpliwość.
Po pierwsze, odczytuję jakby nutę obwinienia przez Redaktora części mediów, jako tych, które utrudniają kościołowi ekspiację od grzechów i ujawnienie prawdy.
Sądzę, że taka supozycja, nolens volens służy umniejszeniu odpowiedzialności kk. Jest ona, ta odpowiedzialność całkowicie w rękach instytucji, zwłaszcza poważnie traktującej przedmiot aksjologiczny wyznania, jakie narzuca innym – ale nie sobie. Żadne, ani profesjonalne, ani zafałszowane media nie mają mocy aby swoimi postawami samoistną odpowiedzialność z kościoła za grzechy zdjąć czy umniejszyć.
(cyt.: „A tacy obrońcy są społecznie szkodliwi, bo utwierdzają Kościół w samo-zgubnym syndromie oblężonej twierdzy.”).
Po drugie, zupełnie nie widzę aluzji munduru do aparatu władzy państwa polskiego.
Jeśli już, to raczej do znienawidzonej władzy „aparatu” wolnych, prywatnych mediów, które jakże ”niezależnym” mediom sponsorowanym przez PIS ( dzięki jego SKOKom na kasę) uniemożliwiają dominację i monopol na zarobki, funkcjonując na wolnym rynku.
To własność prywatna i wolny rynek są w niezależnej (in spe) od demokracji propagandzie totalitaryzmu pisowego wrogiem śmiertelnym, i w to w zamyśle uderza potwarz o Goebbelsie. Lis w tym wątku jest jedynie pretekstem.
Poza tym, czy naprawdę samo-obrona dziennikarzy (skądinąd słuszna, nawet jeśli w …rewanżu za udział w programie) na blogu dziennikarskim to nie jest objaw egotyzmu mediów i środowiska?
Dzieją się w kraju naprawdę mocno bardziej toksyczne dla wolności i demokracji zjawiska, niż branżowe nagonki hien na lisy.
I tu oczekiwałbym więcej aktywności i bezkompromisowości dziennikarskiej, którą akurat Pan Lis mógłby obdzielić paru innych kolegów.
@ Śleper
13 października o godz. 22:18
–
No, jakby postawiłeś kropkę nad „i” do ostatniego fragmentu mojego komentarza (o ważniejszych zadaniach dziennikarskich niż samo-obrona).
Ja Lisa cenię i lubię.
Tym bardziej, ciekaw byłbym, zarówno Lisa jak i Pana Redaktora, w drążeniu tematu:
jak to wygląda w demokracji, gdy Prezydent i Premier nawołują do bojkotu praw obywatelskich w imię obrony personalnej stanowiska urzędnika nadanego mu po znajomości w imieniu partii którą reprezentują (Premier) lub reprezentowali (Prezydent).
Na mój gust to zakrawa na konflikt interesów i nadużycie władzy (a gusta w tym względzie mi się urobiły w standardach daleko bardziej na zachód od Odry).
PS To, że te argumenty, po referendum warszawskim, podnosi także PIS, nie zmienia ich racji, ani mojej ku PISowi niechęci wykluczającej jakiekolwiek poparcie dla PISu. Amicus Plato, sed magis amica veritas.
Pan red. Szostkiewicz: „Bywam zapraszany do programu ,,Tomasz Lis na żywo?. Ale gdybym nie był, też bym stanął w jego obronie przed atakiem wSieci”.
Podążając ścieżką tej żelaznej logiki: nie bywa Pan w TV Republika, Gazecie Polskiej, wSieci etc., więc z tego samego powodu powinien Pan zaprotestować i „stanąć w jego obronie”, kiedy redagowany przez T. Lisa Newsweek opublikował okładkę sugerującą knajackim językiem chorobę psychiczną szefa największej partii opozycyjnej.
Dlaczego Pan tego nie zrobił?
karol
13 października o godz. 22:39
Pozwolę sobie zauważyć, że reakcja jest tak silna dlatego ŻE TO KSIĄDZ!!!
Osoba z definicji w naszej kulturze obdarzona zaufaniem i autorytetem.
Zwykły człowiek ma prawo do marginesu błędu.
Ale KSIĄDZ?
Etykieta roli niesie nie tylko zyski, ale i koszty.
Odpowiedzialność za reprezentowanie INSTYTUCJI też.
A panowie hierarchowie usiłują sprywatyzować straty, zyski ze sprawowanych funkcji, profity z beneficjów, sprywatyzować.
Nie te czasy, to doba INFORMACJI!!
Jak to leciało?
„co bys uczynił najbardziej maluczkiemu, mnie byś uczynił”?
Zdaje się że zapominają PANOWIE o źródłach i przesłaniu…..
To oni: Rydzyk, Karnowscy, Semka, Targalski, Czabański, Marek Król , Lichocka, Kania, Magierowski, Lisicki, Janecki, Ewa Stankiewicz, Pyza, Żaryn, Skowroński, Sakiewicz, Gargas, Gadowski, Wolski, Wildstein, Ziemkiewicz, Bochwic, Gociek, Pospieszalski, Michalkiewicz, Jachowicz, Fousette, Gmyz, Zaremba, Reszczyński.
Czym się różni okładka Newsweeka z Maciarewiczem w stroju taliba,
od okładki z Lisem w stroju żołnierza elitarna niemiecka formacji militarnej?
Kiedy polski dziennikarz pisze po polsku do Polaków w tygodniku , który jest własnością obcego kapitału, to czy „Nie realizuje ani nie ustanawia żadnych wytycznych dla państwowych czy partyjnych mediów w jakiejkolwiek sprawie o znaczeniu publicznym.” ?
Mnie się wydaje , że to jest temat do poważnej debaty o przyszłości mediów w Polsce.
Casus pascudeus Tomasza Lisa i kilku innych dziennikarzy jest zupełnie nowym zjawiskiem.
Leszek Nowak opluwający Jezusa jest teraz największym zagrożeniem dla Kościoła! Módlmy się.
@mpn:
Może Gospodarz odpowie; ja odpowiem za siebie, bo odbieram podobnie — Tomasz Terlikowski walczy o moralność Kościoła, tak jak ją rozumie. Rozumie inaczej niż ja, więc często się nie zgadzam, ale nie dość, że trafił się punkt styczne (pedofilia), to doceniam iż jest wyrazistym obrońcą wyznawanych przez siebie wartości, bez oglądania się na ‚korporacyjną solidarność’.
(Inny przykład tego podejścia, choć nie słyszałem by mówił publicznie o pedofilii: ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.)
@Temat:
Nie pierwszy wyskok na prawicy. Często widziałem, jak Tomasz Lis jest znienawidzony. Dziwi mnie to. Jest profesjonalistą i jest wyrazisty — można się z nim nie zgadzać, ale nienawidzić? albo podejrzewać o podstępne plany?
Chyba to jedna przykład szerszego problemu, a może problemów. Bo w stosunku do Tomasza Lisa mamy i niemożność zrozumienia stanowiska ‚innego’ w debacie publicznej; i wyraźną zazdrość wobec człowieka sukcesu. Problemy, które nie są jedynie problemami polskiej prawicy, ale które chyba na prawicy występują w ostrzejszej formie.
Harcerze wSieci sa niedoinformowani porownujac T.Lisa do ministra propagandy IIIRzeszy i jednoczesnie ubierajc go w mundur SS – Joseph Goebbels nie byl w SS. Ale upodobania dziennikarzy w Polsce do mundurow
nie jest niczym nowym np. Pani Steibach prezetowana w gazecie Wprost, wtedy bylo wolno … .
Popieram redaktora w obronieTomasza Lisa.
Zniewolenie narodu przez Kościół Katolicki w Polsce jest mniejsze, niż to ma miejsce w Argentynie, ale tam wymiar sprawiedliwości stanął na wysokości zadania i sypnął wieloletnimi wyrokami.
Kardynał Borgoglio przez lata robił wszystko co w jego mocy by ratować Kościół Argentynski. Jego doświadczenie w tym zakresie znalazło uznanie podczas ostatniego konklawe.
Arcybiskup Michalik w porównaniu z Borgoglio to wielkie nic. Wszak ten ostatni pochodzi z elity jezuickiej.
Pozwolę sobie przytoczyć historię arcybiskupa Stroni z Argentyny i postawę ?szarej eminencji? Borgoglio.
W listopadzie 2002, konferencja Episkopatu Argentyny wydała oświadczenie potępiające kampanię zmierzającą do ?oczernienia? Kościoła Katolickiego, oraz utraty zaufania do instytucji kościelnej przez społeczeństwo. Kardynał Borgoglio z Buenos Aires był wówczas drugim v-ce przewodniczącym Episkopatu, by potem w latach 2005-2011 zostać jego przewodniczącym.
Powyższe oświadczenie zbiegło się w czasie z aresztowaniem arcybiskupa Storni, oraz bardzo glośną sprawą księdza Grassi.
Arcybiskup Storni został skazany w roku 2009 na osiem lat pozbawienia wolności (minimalny wymiar kary), za seksualne wykorzystanie kleryka w 1992 roku. Wyrok odbywał w areszcie domowym ze wzgledu na wiek (ponad 70) do 2011, kiedy to wyrok zostal anulowany (miał 75 lat). W lutym 2012 Edgardo Gabriel Storni zmarł.
Oświadczenie z listopada 2002 Episkopatu Argentyny jest na tyle dziwne, że znana im była przeszłość arcybiskupa Storni.
W 1994 roku z polecenia Watykanu było przeprowadzone śledztwo kościelne w sprawie arcybiskupa Storni oskarżonego o seksualne wykorzystywanie 47 seminarzystow.
Kiedy w 1995 roku skandal przedostał się do wiadomości publicznej, Storni udał sie do Watykanu, gdzie został utwierdzony na swym stanowisku przez JP II a dochodzenie kościelne zostało odłożone na półkę.
W 2002 ukazała się książka, która przypomniała oskarżenia pod adresem arcybiskupa jak i pewien epizod zastraszania księdza Jose Guntern. Ksiądz ten odważył się oskarżyć arcybiskupa o dopuszczenie się do ?śmiertelnego grzechu? z seminarzystami w wieku 15-16 lat.
Mimo bardzo dobrych układow lokalnych w Argentynie, postawa Kościola Katolickiego była nieprzychylna Stroniemu ze względu na afery seksualne w USA.
W sierpniu 2002, Stroni udał sie do Watykanu, gdzie spotkał sie z papieżem JP II oraz biskupami z Argentyny. Miesiąc później Stroni zrezygnował ze stanowiska arcybiskupa Santa Fe de la Vera Cruz.
Spontanicznie skomentowałem na gazeta.pl doniesienie o okładce z Tomaszem Lisem słowami:
Trudno to zakwalifikować inaczej niż list w obronie księży-pedofilów. Czy Lis, bądź ktokolwiek w mediach, „rozciągał zarzut pedofilii na cały Kościół”? Cały czas mowa jest o pojedynczych przypadkach. Ale nawet z tym, jak widać, powinni sobie dać spokój.
Komentarz ma w tej chwili 1049 kliknięć i netto wychodzi 819 „na tak” 🙂
Jakoś nawet bardziej od okładki (bo było już prawie wszystko) zbulwersował mnie sam list „niepokornych” i postawiona w nim teza. Cóż ten Lis zrobił: ośmielił się zaprosić do programu ludzi w przeszłości molestowanych przez księży, z których jednemu, o zgrozo, nie starczą modlitwy polskich duchownych, domaga się zadośćuczynienia. Inny to już w ogóle poniżej wszystkiego: najpierw sam został księdzem, później przeszedł do protestantów, czy innych heretyków, bezczelnie twierdząc, że wierzy w Boga (!) i śmie pouczać jeden święty powszechny Kościół w zakresie warunków dobrej spowiedzi. Jest oczywiste, że po wyemitowaniu takiego programu wszyscy księża powinni wynająć ochronę osobistą… Karnowscy powołują się tu na przypadek zabitego przez szaleńca Marka Rosiaka i pewnie nasza prawica najbliższe 50 albo i więcej lat będzie się na to powoływać.
Ale Lis jest też redaktorem naczelnym jednego z tygodników, i tam, o zgrozo, zamieścił – tendencyjny, a jakże – reportaż z Dominikany. Nic tam, że w następnym numerze pozwolił wypowiedzieć się przyjaciołom oskarżonego księdza i przedstawić wszystkie wątpliwości: my dobrze wiemy, co ten Goebbels miał i ma na myśli. Niech no tylko teraz ktoś spróbuje ujawnić jakiś przypadek pedofilii wśród księży, o nim też będziemy wiedzieli, co myśleć.
wSieci swój atak powinna skierować na księdza, który doprowadził do śmierci niemowlaka swojej kochanki podczas porodu na plebanii.
Orzeczenie lekarza pokazuje, kto tak naprawdę sprawuje władzę w Polsce. Ksiądz za karę został wyslany na Ukrainę.
Nie bylo oburzenia Episkopatu ani prawicowych politykow, dziennikarzy. Wszak zamordowano niemowlę. Gdzie był wymiar sprawiedliwości i jak mógł przyjąć tłumaczenie lekarza, że i tak by się udusiło.
Gdzie byli katoliccy obrońcy życia, wszak zamordowano niemowlę.
Ale nikt tego nie nazwał morderstwem a przedstawiciele Kościoła Katolickiego lakonicznie stwierdzili, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem świeckim.
Nikt nie zadał pytania, a co na to prawo boskie. Niestety, prawo boskie Kościoła Katolickiego w Polsce nie obowiązuje.
Gdzie był wówczas kardynał Dziwisz?
Lis pisze też , że polski kościół już nie ma sukni (tarczy) JPII za którą mógł się chować (ja dodam, że razem z najbardziej odrażającymi postaciami pedofilskich przestępstw). Otóż Wojtyła był tym papieżem, o którym wiemy z całą pewnością, że za jego wiedzą i przyzwoleniem chowano te skandale pod watykańskie kobierce. Wiedział też jego następca i dziesiątki, setki i tysiące kapłanów i osób świeckich, ale od kogoś trzeba zacząć, a tym pierwszym bywa zwykle szef.
I popatrzcie no moi mili, zawsze mamy coś do zarzucenia USA, nie za bardzo lubimy tą ich demokrację, a oni po raz kolejny uratowali Europę i świat przed międzynarodówką pedofilską z Watykanu, której twarzą był (trzeba trafu) polski papież. Katolicy obchodzą mnie tylko w kwestii szkód jakie robią dookoła, nie licząc się zupełnie z kimś kto nie podziela ich wierzeń, tym niemniej trochę śledzę poczynania nowego najwspanialszego papieża (to już taka tradycja watykańska, że każdy następny jest jeszcze wspanialszy). Ja jakoś nie potrafię przejść do porządku nad tym co Franciszek robi w kwestii przyszłych świętych, zamieszanych w świństwa, które on teraz tak zwalcza.
A ja mam wrażenie, że rzeczywiście w Polsce rozpętała się nagonka na kościół, na księży – czyżby chodziło o odszkodowania? wogóle to już mi się nudzi ten temat, przełączam tv na inny kanał – jedno i to samo; dyskusja na całą Polskę – a co z moją emeryturą, co z OFE, co z historią w szkole, co z gospodarką – nie chcę zastępczych tematów;
Cenie Pan to ujął, Gospodarzu: „dokumentację trzeba było wydzierać od władz kościelnych”. Ale przecież wiemy, że jest o niebo gorzej. Te dokumenty, które udało się wydrzeć Wszechświatowemu Instytutowi Miłości Bliźniego to ścinki, fragmenty, chaotyczne przypadki, rzeczy wybrane, przebrane, przesiane. To dokumenty-widma, wydmuszki; przecież KK ciągle powtarza, że takich badań nigdy nie prowadził, że dane w sprawie tej, lub tamtej może ma biskup, ale nie Episkopat, że jeśli w ogóle są, idą do Watykanu, a nie do Warszawy , że KK opiera się na prawie kanonicznym, a nie państwowym, stanowionym, nieNaturalnym i nikomu nic do tego. Kiedy dziennikarze pytają, słyszą odpowiedzi, że KK nie ma obowiązku powiadamiania mediów, że to dane wewnętrzne, że nie gromadzi informacji i nie zawiadamia organów ścigania – uwaga – przez wzgląd na dobro ofiar, jak ostatnio po raz kolejny usłyszeliśmy.
Żeby cokolwiek w miarę przybliżonego, ciągle szczątkowego wiedzieć, trzeba sięgać do dokumentacji już szczęśliwie jawnej, z USA, Irlandii, Holandii, Niemiec, Australii. Dokumentacji – broń Boże – nie udostępnionej lekką i uczciwą ręką przez KK, ale wydartej, wyduszonej przez prokuratorów, sądy, pod rygorem odpowiedzialności, więzienia, za kłamstwa, mataczenia, ukrywanie dowodów, niszczenie dokumentów przez KK. Dopiero wielkie sumy odszkodowań wymusiły bardziej rzeczową współpracę KK ze światem „cywilizacji śmierci”, tych obrzydliwych instytucji praw stanowionych, nieNaturalnych,demokratycznych, republikańskich. I tylko w zakresie koniecznym, wymuszonym, lub takim, któremu sprzeciwienie się może być łatwo wykryte i potępione. Reszta to ciemne liczby, mroczne tajemnice, które pozostaną mrocznymi tajemnicami po Sąd Ostateczny, jeśli nie zostaną wydarte KK, przez wredny, niekościelny świat pełen masonów, żydów, komuchów, wyznawców praw człowieka, strażników świeckich konstytucji, genderowców, hell-o Kit-owców, joginów, buddystów, rastamanów, wróżbitów, kabałowców i wszelkiego innego ludzkiego barachła . I żadne deklaracje współpracy ze strony KK tego nie zmienią. Co się da zatrzymać w mroku, będzie zatrzymane.
Pedofilia, molestrowanie, dreczenie, poniżanie, segregacja nie są wynalazkiem KK stworzonym 30 lat temu, bo tylko tyle, mniej więcej, sięgają wstecz omawiane publicznie, w sądach, w mediach sprawy ofiar jeszcze żyjących. Coś tam słyszeliśmy o sprawach dawniejszych, sprzed 40, 50 lat. Ale ofiar z tamtych czasów już często nie ma, nie żyją, bądź już nigdy się nie otworzą na publiczne wyjawianie swoich traum. Nie mają siły, to się w nich zabetonowało i tak z tym muszą żyć. Otwieranie tych ran byłoby zbyt bolesne, pewnie śmiertelne w skutkach u starych ludzi.Coś wiemy np. o „siostrach Magdalenkach”, wiemy jakie mechanizmy tym rządziły. Jako ludzie przytomni i niezakłamani rozumiemy, że im dalej wstecz, tym bardziej sprzyjające warunki istniały, stworzone w wielkiej mierze przez sam KK, by takie mechanizmy poniżenia, gwałtu, dręczenia mogły sprawnie funkcjonować, być realnie swoistą normą i oczywistością. Przeciw której nie było komu protestować. dziś, szczęśliwie, dzięki wrednym fundamentalnym już zasadom, choć przecież nie na całym świecie, praw obywatelskich, demokracji, wolności, republiki, ochrony słabych, dzieci, szacunku należnego każdemu. Każda z tych zasad musiała być wywalczona na Kościele, nieraz krwawo. Każdą KK zwalczał, opluwał, znieważał i szydził z niej. Ludzi stanowiących każde z tych praw KK ekskomunikował, poniżał, niszczył, zabijał kiedy tylko mógł.
A przecież od dnia pierwszego to instytucja miłości. Bóg jest Miłością, każdy jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, a Jezus przyszedł z Dobrą Nowiną. Wszystko to KK głosił do dnia pierwszego.
Tak twierdzi.
„W sieci” i inne podobne katoprawicowe media powinny być nieco bardziej śmiałe i pryncypialne, wszak jak się broni KK to nie ma co oszczędzać się w środkach; środki zbyt łagodne byłyby przecież oznaką zaniechania, zbyt słabej wiary w słuszność stojącą po stronie KK.
Powinny od razu pokazać Lisa jako co najmniej Himmlera, Heydricha albo najlepiej samego Hitlera. Niech wszyscy zwolennicy transparentności w KK, wszyscy domagający się prawdy od KK od razu zostaną przedstawieni jako członkowie Sonderkommand, niech katoprawica pokaże setki milionów uczciwych ludzi na świecie i miliony Polaków jako zwarte oddziały Sonderkommand stojące nad dołami pełnymi pomordowanych przez siebie księży, z dymiącymi lufami Maschinengewehr, rechocącymi, próbującymi zębami złote krzyżyki oraz buldożery zasypujące doły.
Nie wiem, czy Tomasz Lis czuje się obrażony, ale mnie to nie obrażałoby. Niech ubiorą miliony rozumnych Polaków w te nazistowskie mundury z wroną i trupią czaszką.
Wystawiają sobie samym świadectwa, polskiej prawicy i polskim katolikom, więc im są dobitniejsze, tym lepiej.
Jeśli są polscy katolicy, których to przedstawienie obraża, niech protestują. Tu trzeba z ich strony czynu. Wszak sami mówią, że katolik ma dawać publiczne świadectwo Jezusa. Na razie mamy publiczne świadectwa w rodzaju Lisa jako Goebbelsa.
Zdziczenia obyczaju nie ma się co obawiać. One już dawno w Polsce zdziczały. Dojście do ściany będzie sprzyjać oczyszczeniu się z tego plugastwa katoprawicowego.
Polowanie na Lisa, jakież to arystokratyczne.
Po raz kolejny możemy podziwiać Wały Świętej Trójcy…
Wyrazy solidarności z profesjonalizmem dziennikarskim – jest mi to obojętne na której stronie redaktor lokuje swoje emocje,
„Noblesse oblige”
Pozdrowienia.
@Adam Szostkiewicz:
Poziom Pana Lisa z Zielonej Góry najlepiej obrazuje jego dzisiejsza wypowiedź, że „Warszawa to nie prymitywne podkarpackie mieściny”.
Prostactwo obrazowanszcziny w wydaniu wręcz modelowym.
Nie mają bracia ,argumentów w obronie zbrodni popełnianych przez kler ,więc atakują Lisa.Maja potężne wsparcie Pana Dziwisza oczerniającego media.A mleko się rozlewa od Tybru do Wisły.
A K.K. ten i polski grzęźnie w tej swojej pseudo świętości na modę i czasy faraonów… jeśli się nie zmieni i nie uwspółcześni i nie przeobrazi na modę i potrzeby swej owczarni, i tej tu owczarni… to zmieciony zostanie z tej swojej powierzchni i tej tu ziemi… a role jego przejma odpowiednie już nie objawione czynniki i osobowości ale narody tworzące ta ziemie i nie tylko korzystające z tych tzw. dobroci…
Przede wszystkim konkretne dane! Zjawiska takie, jakie są w rzeczywistości, a nie w rozpalonych głowach niektórych dziennikarzy. W największym skrócie: zjawisko pedofilii w polskim Kościele katolickim (realiów światowych nie znam) jest całkowicie mikroskopijne i marginalne, statystycznie nieistotne na tle tego zjawiska w ogóle. Oczywiście każdy pojedynczy przypadek zasługuję na największą uwagę, ale z drugiej strony konstruowanie takiej potocznej wyobraźni, że księża to pedofile, jest kłamstwem. Zaryzykuję stwierdzenie, że p. Lis bierze aktywny udział w tej kłamliwej konstrukcji.
…wróćmy do historii tego świata…minęły czasy faraonów, cesarzy i rożnych możnowładców, króli, dyktatorów różnych maści i ideologii…a nawet i prądów religijnych…>>>>> nic na tym świecie nie jest i nie może być wieczne…wiec dlaczego i ta wiara…która tyle zła na tym padole uczyniła musi być wieczna…..
JasiekW,
Nie wiedziałem, że „podkarpackie mieściny” zamieszkują sami inteligenci i że nie ma tam reprezentantów ciemnogrodu!
@stern
wystarczy zajrzeć do wikipedii (jest też wiele innych portali niezależnych od Kościoła a informujących o skali pedofilii w Kościele. http://pl.wikipedia.org/wiki/Przest%C4%99pstwa_seksualne_w_Ko%C5%9Bciele_katolickim
Statystyki to słaby kontrargument. Po pierwsze, w niektórych Kościołach liczba księży uwikłanych seksualnie z nieletnimi sięga 4 proc. To bardzo dużo. Po drugie nawet jeśli to jest ułamek – a sądzę, że w Polsce rzeczywiście nie dokopiemy się w końcu do takich liczbn jak w USA czy Irlandii, to i tak o tne ułamek za dużo. Pedofil w instytucji chcącej być stróżem moralności publicznej to katastrofa, a tuszowanie jego przestępstw przez przełożonych w takiej instytucji to druga katastrofa. Po trzecie nie chodzi tylko o lixczbę aktywnych pedofili w Kościele. Chodzi też o liczbę ich ofiar. Wielu księży pedofili to pedofile seryjni (także dlatego, że przez długie lata byli przez przełożonych chronieni). Przez ręce jednego mogło przejść dziesiątki, a nawet setki dzieci. Pańska ,,kłamliwa konstrukcja” w tym świetle to ponury żart.
wracajac do tworczej weny harczerzy z ?W sieci? zastanawiam sie dlaczego ciagle sie mistorzowie prawdy tymi samymi etykietami , tymi samym ikonami posluguja i niemoge pozybc sie wrazenie, ze gwiazdka kremlowska nadal swieci na mediam polskim niebie. Ergo: ci obronycy KK to musza byc zakaptowane komuchy :). Ciagle tylko Adolf & Co. a gdzie Josef, Beria, Jezow, Mao, Pol-Pot, Genghis Khan, …. Borgia ?
Nagonka!
„Co z moją emeryturą?” Dali bardziej potrzebującym.
Jasiekw: jeśli cytować, to dokładnie. Lis napisał w rzeczywistości tak: „Ordynarna, prymitywna, demagogiczna kampania polityczna PIS-u może dawać jakieś rezultaty w jakichś mieścinkach na Podkarpaciu, ale w dużych miastach takich jak Warszawa, ludzie (w każdym razie ich większość) mają jednak alergię na prostactwo”.
Może nie jest to zbyt eleganckie, ale mieścinki nie są tu prymitywne. Prymitywny jest ktoś zupełnie inny.
Jeszcze co do innego wspomnianego Tomasza: Terlikowski może jest doktrynerem, ultrasem, talibem, i jak go tu jeszcze nazwać, natomiast nie wydaje się, by miał mentalność lizusa. Jak mu się coś nie spodoba, to nikogo nie oszczędza, nie wyłączając papieża Franciszka. Być może bierze sobie zanadto do serca, że to jego ironicznie nazywają papieżem?
Nienawiść „dziennikarskiej prawej strony” do Lisa jest wprost proporcjonalna do strachu, jaki przed nim czują. Prawda jest taka, że mało kto z tych tzw. „niepokornych” (wobec czego?) jest w stanie nawiązać z Lisem równorzędną dyskusję.
Mają pełną świadomość, że mogą go co najwyżej podgryzać.
Lis bywa skrajnie ostry, ale zawsze jest merytoryczny.
Wypadałoby raczej, by niepokorni pokajali się za ten różaniec umazany w złej intencji ketchupem. Niesmaczne.
@Adam Szostkiewicz
Nie, ja nie żartuję. Natomiast Pan NIE JEST W STANIE PODAĆ JAKICHKOLWIEK KONKRETNYCH DANYCH
Dyskusje o kościele, w tej kondycji jaką prezentuje zwłaszcza w Polsce, mają charakter polemik zupełnie bezproduktywnych , ponieważ krytycy kościoła odnoszą się do argumentów umocowanych moralnie, a obrońcy, argumentujący jak „stern” – do czysto amoralnej, pozbawionej jakichkolwiek wartości, manipulacji.
Kompletna sprzeczność celów instytucji i jej beneficjentów z normami świata cywilizowanego i obywateli sprawia, że to gadanie Antoniego do Ptaków.
Konieczność tłumaczenia „obrońcom kościoła”, na czym polegają cywilizacyjne wartości humanistyczne, na których również kościół ufundował swoją mitologię – to właśnie jest ponury żart.
A przecież „stern” wyraził jak najbardziej oficjalnie obowiązującą w tym środowisku (za podszeptem hierarchii) linię obrony przez atak – to nie jest bynajmniej żaden „lapsus”.
Skądinąd, ten argument ‚reductio ad minimis’ (drobne zło, lapsus, umacnia kontrastem ilościowym potęgę dobroci całości) , to banalnie cyniczny chwyt manipulacyjny, jakże dogodny by pozbyć się odpowiedzialności za przywileje.
Dyskusje z cynicznymi, wyzutymi z jakichkolwiek wartości manipulantami tylko umacniają fałsz „prawdy leżącej pośrodku”.
I rzeczywiście, jedynie obywatelski sprzeciw czynem i egzekucja prawa nad jawnymi i bezwstydnymi przestępcami może skłonić totalitarnych uzurpatorów do zmiany postawy.
Choć z pewnością – nie do zmiany osobowości – tak członkowskiej, jak i prawnej.
@Adam Szostkiewicz
P.S. Ze względu na błąd „w palcach” nie dokończyłem poprzedniego wpisu, więc czynię to krótko teraz: brak weryfikowalnych danych i zdecydowanie podtrzymuję pogląd, że a-empirycznie oraz świadomie z powodów ideologicznych kształtowana jest swoista wyobraźnia grozy wymierzona w Kościół katolicki – mój Kościół – w naszym kraju. Na tym kończę.
@stern
tak się właśnie rozmawia z obrońcami Kościoła przed rzekomymi atakami w kwestii pedofilii. Dałem Panu odsyłacz, polecam jeszcze książkę Overbeeka ,,Lękajcie się”, tam też są dane. Dostęp do danych jest trudny, bo Kościół z reguły oświadcza albo że nie ich nie gromadzi, albo – jak ostatnio kard. Dziwisz – że każda diecezja ma swoje (ale dla siebie). Można też sprawdzić, ilu księży pedofili zostało skazanych wyrokami sądów polskich. Ale powtarzam, że dla oceny szkodliwości zjawiska kościelnej pedofilii statystyka jest moim zdaniem sprawą mniej istotną. Najważniejsze są ofiary, naprawienie, także w formie odszkodowań, wyrządzonych im i udowodnionych krzywd, stworzenie skutecznego systemu prewencji w Kościele, ukaranie lub skierowanie na leczenie winnych duchownych, rzeczywiste odstąpienie od kultury milczenia i chronienia.
W związku z komentarzem p.Redaktora ale i przy okazji komunikatu KEP w wiadomej sprawie.
Episkopat polski ogłosił swoje stanowisko: „Zero tolerancji dla pedofilii w kościele”. To dobrze. Tylko czy to oznacza również zero tolerancji dla pedofilów w kościele ? Takie skażone wątpliwościami pytanie mi się nasunęło.
Hierarchowie zapomnieli, że pedofilia to także przestępstwo a pedofil (również ten w sutannie) to przestępca. Hierarchowie nie zamierzają powiadamiać prokuratury i policji o takich przestępstwach popełnianych przez przestępców w sutannach. No więc jak to jest z tym zerem tolerancji dla pedofilów w sutannach. Jakoś na ” zero” to mi nie wygląda. Wręcz przeciwnie; raczej na zadeklarowaną pomoc sprawcom mającą na celu uchronienie ich przed prawno-karnymi konsekwencjami ich postępowania.
Zero dla pedofilii – tak (?) ale czy zero dla pedofilów w sutannach ?
Zgoda. Kościół nie jest organizacją państwową ani samorządową w rozumieniu konstytucyjnym, nie spoczywa zatem na nim prawny obowiązek powiadamiania odpowiednich władz o popełnionym przestępstwie zapisany w Art.304 § 2 kodeksu postępowania karnego. Ale Kościół jak każda inna osoba fizyczna i prawna ( nie będąca instytucją państwową lub samorządową) w państwie prawa ma społeczny obowiązek takiego powiadamiana. Mówi o tym § 1
przywołanego wcześniej przepisu. Wywiązywanie się lub nie z tego obowiązku (społecznego) nie podlega ocenie w kategoriach prawnych; podlega natomiast ocenie w kategoriach moralnych . Duchowni zaś, a hierarchowie szczególnie, aspirują do miana autorytetów moralnych: im wyżej w hierarchii tym większy autorytet. Jak to więc jest z etosem hierarchów: czy w ich systemie moralnym mieści się ochrona przestępców przed poniesieniem prawnych konsekwencji za swoje przestępcze zachowania ?
Kontynując wątek zaczęty w wcześniejszym moim wpisie….
Hierarchowie przenoszą (eufemizm) obowiązek powiadamiania prokuratury i policji o przestępstwach pedofilii księży na rodziców i opiekunów dzieci – ofiar. Stanowisko hierarchów kojarzy mi się z umywaniem rąk przez Piłata z Pontu – zrzuceniem z siebie odpowiedzialności, a postawa taka w kategoriach moralnych oceniana jest jednoznacznie jako naganna i kultywowaniu autorytetu raczej nie sprzyja.
Hierarchowie zdają się także żyć w innym świecie dając dowód nieznajomości (?) realiów życia w społecznościach wiejskich i małomiasteczkowych, a tam najczęściej do przestępstw pedofilii księży dochodzi.. Dziwi to tym bardziej, że hierarchowie w większości właśnie z takich małomiasteczkowych i wiejskich środowisk wywodzą się. W wiejskich i małomiasteczkowych realiach oskarżenie księdza o cokolwiek a już w szczególności o pedofilię jest aktem niewyobrażalnym; oskarżać księdza??!! O to !!!! To się w głowie nie mieści !!! Odważni, którzy jednak i mimo wszystko na taki gest zdobywają się natychmiast spotykają się z potępieniem i ostracyzmem lokalnej, parafialnej społeczności z wszystkimi tego konsekwencjami, – z zagrożeniem bezpieczeństwa osobistego i materialnego/majątkowego włącznie. Odważni z Tylawy m. innymi mogą na ten temat wiele powiedzieć.
Rodzice i opiekunowie dzieci /ofiar, wierzący i praktykujący przecież, spotykają się także z wykluczeniem ze strony innych księży i nie tylko o piętnowanie ich z ambon chodzi. Odmawianie im posług religijnych w postaci chrztów, komunii, ślubów, pochówków itp. do rzadkości bynajmniej i niestety nie należy.
Zapisałem wyżej przypuszczenie (opatrzone dla jasności znakiem zapytania ), że hierarchowie zdają się nie znać realiów życia na wsi i w małych miasteczkach?. A może moje przypuszczenia są błędne?. A może znają i to doskonale? I o to właśnie chodzi?. ?
@stern
to jest też mój Kościół i będę go bronił przed taką postawą, jaką Pan tu reprezentuje, czyli przed obłudą.
@sugadaddy
14 października o godz. 12:52
Oczywiście, że w „podkarpackich mieścinach” są przedstawiciele ciemnogrodu, podobnie są w Zielonej Górze czy w Warszawie.
Można ich łatwo poznać. Mówią generalizująco o innych regionach, że są „wylęgarnią ciemnogrodu”. Tak jak Lis.
Chcę tu tylko uzmysłowić prostą prawdę, że jeśli w dyskusji na jakikolwiek temat (np. pedofilii w kościele) nagle sięga się po argumenty dotyzące samego rozmówcy a nie sprawy (czyli na przykład drukuje się zdjęcie adwersarza w mundurze Goebelsa) to są to zwyczajne argumenty ad personam i aż szkoda to komentować.
A tym, którzy twierdzą że o pedofilii w szkołach się tak dużo nie mówi chciałbym uzmysłowić prostą prawdę, że gdy dyrektor szkoły dowie się o tym, że wufista robił jakieś podejrzane rzeczy ze swoimi uczniami w szatni to natychmiast powiadamia policję albo prokuraturę. Gdyby tego nie zrobił (czyli postąpił jak proboszcza albo biskup) to odpowiadałby za ukrywanie przestępstwa i utrudnianie śledztwa i natychmiast przestałby być dyrektorem. Dlatego porównywanie szkoły (gdzie też takie rzeczy się oczywiśćie zdarzają) i parafii albo diecezji jest po prostu nietrafne.
Chciałbym też zaznaczyć że histeria kościelnych hierarchów wynika nie tylko z niebezpieczeństwa odszkodowań ale głównie z tego, że lansowana ciągle wyższość prawa naturalnego, czyli tego którym posługują się księża nad prawem państwowym a co za tym idzie wyższość moralności katolickiej nad państwową okazała się mirażem. Bo w kwestii pedofili księży to prawo i moralność państowa okazuje się stać wyżej niż moralność księży i biskupów. Zapisanej w kodeksie karnym moralności państwowej nie przychodzi w ogóle do głowy usprawiedliwiać przestępstwa pedofili w sposób w jaki robią to biskupi. Jeśli więc Polacy uznają że wyższe wartości moralne reprezentuej państwo i jego prawo niż kościół to sprawa ma się dla hierarchów na prawdę fatalnie. Dlatego są powody by wpadać w panikę.
Skoro kapłani nie mogą, bądź nie są w stanie przestrzegać swojego kodeksu kanonicznego, to powinni przynajmniej przestrzegać kodeksu karnego i unikać z nim kolizji…..
Jezeli nie maja prawa moralnego w sobie, to trzeba im pomóc, lub na nich WYMUSIĆ.
stern
14 października o godz. 13:54
E tam, zaraz kończyć by się chciało. Nie bądź Pan rura i nie pękaj.
Podaj wreszcie te SWOJE KONKRETNE PEWNE DANE. Od razu problem zniknie. A Kościół w rączkę ucałuje. A my wszyscy zawołamy: Gloria in Excelsis Deo !
Do dzieła, należy dawać świadectwo Prawdzie !
Kościół polski bierze na przeczekanie. Mając oparcie w betonowych wiernych i w częsci systemu politycznego, polscy hierarchowie wierzą, że te nowinki płynące z Watykanu, ten niezdrowy ferment rozsiewany przez kościelnego Dyzmę z Argentyny, to wszystko jest tymczasowe. Papieże przychodzą i odchodzą, kościół trwa, w tym kościół polski. Jestem przekonany, że polska hierarchia żyje przekonaniem, iż następny papież przywróci rzeczom ich bieg normalny, taki, do jakiego przyzwyczaił naszych hierarchów JPII: pouczać niezłomnie, nawet jeśli nauka ta śmierdzi hipokryzją na kilometr, zmiatać pod dywan wszystko, co szkodzi wizerunkowi. I chyba dlatego tak łatwo jestgrać na maksimum kartę ofiary prześladowania przez liberalno-lewackie bandy, dlatego polski kościół nadal będzie chronić swoich funkcjonariuszy przed nie tylko oskarżaniem ich o to czy owo, ale dodatkowo będzie używać wszystkich swych wpływów, żeby tuszowano śledztwa, żeby z ofiar robić winnych, itd. Trzeba tylko przeczekać to watykańskie zamieszanie i czynić wszystko, aby następca Franciszka był człowiekiem pewnym, sprawdzonym i gwarantował kontynuację dzieła JPII, czyli nie pastorał, ale miotła…
Adam Szostkiewicz
14 października o godz. 14:26
Panie Adamie
Trochę to niejasne – to Pana Kościół? Przecież nie Kościół, pedofilski, zakłamany, szantażujący ofiary, wmawiający im współwinę, bądź winę pełną. A taki KK mamy co najmniej w Polsce.
No to jaki Kościół?
Ja to rozumiem tak, że jakąś grupkę światłych, mądrych, refleksyjnych i autentycznie ludzkich ludzi ma Pan na myśli. Ale to nisze, jaskiniowe jakieś, Mohikanie, co najwyżej rodzynki w zakalcu, ale nie Kościół jako taki, bo onże jest jak widzimy po Michaliku i jego Grupie Trzymającej Władzę.
W zasadzie wszystko jest Kościołem, każdy wierny, a już kiedy dwóch się spotyka w „Imię Moje”, etc..to ho, ho, jaki Kościół mamy !
No tak, ale ciągle nie można tego nazywać Kościołem jaki znamy, bo inaczej obszerność nazwy pochłonie wszystko i z niczym zostaniemy.
Wychodzi mniej więcej na to, że może bardziej ma Pan na myśli Kościół nieistniejący, wymarzony, wirtualny przez koniecznie cnoty, acz nieistniejący przez to realnie. Byłby to wtedy Pana osobisty i odrębny kościół od Kościoła Episkopatu. Bez namaszczonej łączności z Watykanem, acz pełen najsensowniejszych wartości. Byłaby to osobista schizma.
Co brzmi zachęcająco.
Chętnie bym coś bliżej na temat z Pana strony poczytał. Może już gdzieś było, nie czytałem Pana w TP. może celny link?
Pozdrawiam
Hm, Panie Szostkiewiczu, wziął Pan w obronę Macierewicza, którego jako taliba ukazał Lis? Cóż, jest Pan Wielki i dobry duszą.
wiesiek59
14 października o godz. 15:19
O, tak, tak. Kapłanom trzeba pomóc, a najlepiej im pomógł pupilek „Polityki” Aleksander Kwaśniewski ateista Prezydent RP, podpisując Konkordat.
Nauczyciele mają święto…….
Większość księży ma etat jako nauczyciele.
Nauczyciele to FUNKCJONARIUSZE publiczni.
Czyli funkcjonariusz publiczny- ksiądz- łamie prawo nie zgłaszając przestępstwa?
Niestety, Konkordat zrobił niejedną wyrwę w logice zdarzeń i związkach podległości służbowej.
Katecheta nie podlegający dyrektorowi, ocenie, to jeden z nich.
On jest PONAD prawem dla maluczkich…..
Wracając do Lisa.
Zapisy na listy proskrypcyjne trwają nieustannie.
Każdy może się tam znaleźć za głoszenie nieprawomyślnych W DANYM MOMENCIE poglądów. A że poglądy są zmieniane jak chorągiewka, nie wiadomo jakiej linii się trzymać. Łaska Pańska na pstrym koniu jeździ, o czym niejeden z popleczników Prezia się przekonał. Kiedy łaska może opuścić Semkę, czy Karnowskiego?
Albo Hofmana?
Kurek z pieniędzmi na deficytowe pisemka może wyschnąć i skończy się dolce vita……
Ile cukru w cukrze.
!- KK nie wie ilu ma pedofilów
2- KK nie prowadzi statystyki pedofilów a jeśli ma jakieś dane to dla siebie
3-KK nie powiadamia o przestępstwie pedofilii popełnionej przez księdza.
Proste pytanie
To jak KK chce rozliczać EFEKTY SWEJ WALKI Z PEDOFILIĄ NIE ZNAJĄC JEJ ROZMIARÓW ani dawniej ani dziś ani w przyszłości ?
Jest coś co nazywa się WIKTYMOLOGIĄ a tam podstawowym narzędziem badania przestępczości jest CIEMNA LISTA.
Za pomocą działań matematyczno-statystycznych można obliczyć
z dużym prawdopodobieństwem wielkość przestępstw popełnionych i ukrytych .
Staruszek podpowiedział by chyba że za jej pomocą można policzyć ile w stawie jest chorych miętusów.
Więc ja bym tak nie epatował się na miejscu Dziwisza że KK to samo dobro a POJEDYŃCZE przypadki nie mogą świadczyć o całości.
Oj ABP – widać że pamięć szwankuje , kto bowiem promował Rycerzy Chrystusa i ich wodza ? może przypomnieć nazwisko ?
A może bliżej – kto w Poznaniu wprowadzał modę w śród kleryków na CZERWONE MAJTASY – zapomnielo się ?
ukłony
Tanaka
14 października o godz. 15:37
Opowieści o Bożym Królestwie dziwnie przypominają Robotniczy Raj na Ziemi.
W obu przypadkach szczytne założenia pozostały ze względu na wady materiału i realizatorów niespełnione.
Żarliwość głoszenia dogmatów przez księży i komunistów była podobna.
Skutki zreszta też…..
Najpierw trzeba poprawić Czynnik Ludzki, bez tego nie da się zrobić nic.
@Dante Wihajster:
Naziści (z Hitlerem na czele) stali się gwiazdami popkultury, nawet jeśli w roli wcielenia zła (http://www.youtube.com/watch?v=kHmYIo7bcUw). Zbrodniarze komunistyczni do tego nie doszli. Zresztą może i dobrze, bo wiązanie popkultury ze zbrodnią jest kontrowersyjne.
Ku Twojej satysfakcji — nasza prawica to nadrabia, że przypomnę tę okładki Uważam Rze: http://www.ngopole.pl/wp-content/uploads/2012/09/Uwazam-Rze-z-1-pazdziernika.jpg , http://images.nexto.pl/upload/wysiwyg/magazines/2013/presspublica/uwazam_rze/public/uwazam_rze-presspublica-20130128-cov.jpg I takie coś przygotowane przez W sieci: http://m.natemat.pl/3bf9fe4b8be027efa3b6915d29c686ba,641,0,0,0.jpg .
tomide
14 października o godz. 15:19
Prawo państwowe, stanowione, dobrze i lepiej sobie radzi w zmaganiu się z problemem pedofilii, niż prawo naturalne i jej pochodna – prawo kanoniczne, oraz lepiej jak widać, niż prawo moralne w księdzu.
Co nie znaczy, że wystarczająco dobrze, ale to inna kwestia.
Masz rację, lepsze działanie prawa stanowionego niż naturalnego, w dodatku nie posiadającego błogosławieństwa Najwyższego dowodzi, że człowiek może się obyć bez tego rzekomo naturalnego i rzekomo świętego, zostając przy tym kulawym, skażonym ludzkim pochodzeniem, a po dowodach widać, że lepszym.
To musi być bardzo wkurzające i wywołujące panikę w KK.
Ale nie przeceniajmy miary rzeczy.Ważniejsza od prawa naturalnego jest kasa. Zawsze tak było, pomijając może jakieś niszowe grupy i indywidua w rodzaju Szymona Słupnika. Jemu wystarczało siedzenie na słupie za dnia i schodzenie nocą by schrupać szarańczę i popić rosą. Mógł tak ze 20 lat. Ale „to se ne vrati”, nie ci ludzie, nie te czasy. Kasa ma być i koniec. KK wszystko może wziąć, ale nic nie odda, jak mu się z gardła nie wyciągnie. Dla kasy wyrzecze się wszystkiego, nawet Jezusa. Oczywiście będzie się starał robić to po cichu. Ale się wyrzecze. Jest w tym wprawiony.
@ Śleper napisał zasadniczo wszystko co ja mógłbym. Dziękuję.
Natomiast gdyby red. Mykita 😀 miał cohonez, to zrewanżowałby się w Niusłyku nie jakimś fotomontażem na okładce bynajmniej, lecz autentycznymi zdjęciami biskupów niemieckich zamawiających pięć piw i błogosławiących armię zdobną na pasach hasłem „Gott mit uns”. A w środku numeru, przytaczając treść konkordatu pomiędzy Watykanem a III Rzeszą.
@tanaka
Np. ,,Otwarciuchy” Polityka 2012
wiesiek59
14 października o godz. 16:26
Gwoli chronologii i następstwa, Królestwo Boże było pierwej niż Raj Robotniczy. Ten drugi nie był tak wyraziście zarysowany, ani tak długotrwale lansowany. Ale podobieństwa są i wady materiałowe w obu przypadkach przyczyniły się do upadku.
Co do jakości materiału, mamy dopiero świt, a może jeszcze przedświt człowieka. My sami jesteśmy brakującym ogniwem między istotami od nas mniej rozwiniętymi a człowiekiem. Mówiąc kolokwialnie, jesteśmy małpoludami. Muszę tu przeprosić małpy, będące nieraz bardziej ludzkimi od ludzi.
Żebyśmy się stali ludźmi, musimy się uwolnić od religii i Kościołów w postaciach jakie dziś istnieją. Inaczej nie da rady. Niekoniecznie religie muszą zniknąć, musi się jednak zmienić ich istota. Zorganizowane kościoły niemal na pewno musiałyby zniknąć. Każde rządzenie innymi polega na uzurpacji i poniżeniu. Musimy jeszcze wiele innych rzeczy zrobić, chyba jeszcze trudniejszych, np. każdy z nas osobiście musi się wznieść wyżej w swoim człowieczeństwie; powoływanie się na poprawę gdzieś na zewnątrz nie pomoże. Musimy więc bez uników odpowiadać za siebie i za innych, nie rządząc nimi, ale ich chroniąc i będąc im bratem i siostrą.
PAK
14 października o godz. 16:58
Największą ikoną popkultury stał się Ernesto Gevara, „Che”. Może odpowiada kategorii „komunistycznego zbrodniarza”, choć można mieć solidne wątpliwości, ale jest też przypadkiem osobnym, bardzo specyficznym. Nie ma jednak niemal nic wspólnego ani z Hitlerem, ani jego nazistowską drużyną pierścienia.
Moim zdaniem nie jest poruszana podstawowa kwestia tego tematu – seksualności księży. Jako niewierzący uważam za normalne, że ksiądz ma jakąś babę na boku. A jeżeli nie ma, to wtedy wpada albo w homoseksualizm, albo w pedofilię. Bo coś musi z nią zrobić, onanizować się nie wolno, kobiety mieć nie wolno, chłopczyka również. Ja w ogóle nie rozumiem spraw religii i oddania się Bogu, ale jeżeli już, to dlaczego może być żona pastora. W innych religiach to samo. To oni się oddają mniej swoim bogom?
!
14 października o godz. 19:45
Matkobosko, miałbyż bogobojny redaktor demonstrować swoje cojonez? Przecież katechizm zabrania mu takich bezecności, a wzory świętych Kościoła wskazują, że cojonez należy sobie ciachnąć.
Jako prawowierny najpewniej redaktor to właśnie uczynił był na większą chwałę, pardon, chałę. Pospieszył się jednak, zmniejszając w ten sposób zasób dostępny temu i tamtemu dobrodziejowi. Ale w tym bilansie może jest i korzyść dla redaktora. Kto wie co gorsze.
Tanaka
To Jan Chrzciciel przegryzał szarańczą i miodem. Szymon Słuonik jadał tylko raz w tygodniu – gotowaną soczewicę. A na wlasnoręcznie wykonanym słupie żył 37 lat.
Pozdrawiam
Kartka z podróży
14 października o godz. 22:16
W sprawach kulinariów niewykluczone, że masz rację, a moje mam ją ja. Który z nich czym się dokładnie odżywiał jest więcej sprawą legend niż ścisłych faktów. Podobnie jak wiele innych spraw jest kwestią legend i zmyśleń. Czy realne jest spędzenie 45 lat na słupie wysokości 40 stóp, pod gołym niebem? Ludzie byli niegdyś bardziej żylaści i mniej dbali o manicure, ale przypuszczam, że wątpię. Zresztą który z nich co, to akurat mniej ważne.
takoż pozdrawiam.
Torlin
14 października o godz. 20:47
Dla mnie „baba na boku” u klechy jest ściśle odstręczająca i dowodząca gangreny grzechu w Kościele. Kobieta jest w takich sytuacjach używana jak przedmiot, a więc najobrzydliwiej pornograficznie oraz, excusez le mot, kurewsko. Bierze się to z polityki Kościoła, ale nie można zwalniać z bezpośredniej odpowiedzialności sprawców tej obrzydliwości. Wielu klechów jest w tej schizofrenii zakleszczonych. Chcieliby jakoś normalniej, a nie wolno im. Kościoła nie mogą lub nie chcą porzucić. Więc używają, krzywdząc kobietę, siebie i świętość, że się tak ładnie dla równowagi wyrażę, swojej sprawy. Wszyscy tracą, bo takie związki mają, teoretycznie, przyszłość, tylko wtedy kiedy klecha zrzuci sutanne i odejdzie od firmy.
NIedawno zrobił tak o. Jacek Krzysztofowicz, gdański dominikanin, ulubieniec ludzi bardziej otwartych w Kościele. Po bodaj 25 latach cudownych kazań, mszy, wykładów stwierdził, że odchodzi z zakonu i z Kościoła, bo kiedy wznosił wzrok i myśl ki niebu spotykał tylko pustkę. Spotkał za to ziemską, prawdziwą miłość i nie chce już żyć w fałszu, wybiera człowieka.
Kościoł od prawie tysiąca lat nie ma pojęcia co to znaczy, że kobieta jest częścią Kościoła jako żona księdza. Rezygnacja z celibatu zawali większą część Kościoła.
Żona? Chora? Dzieci?szkoła? odrabianie lekcji? Wywiadówka w szkole? Urlop tacierzyński księdza? Synek homoseksualistą? Przyjdzie na zakrystię z mężem? Pytania o Boga, o jego nieistnienie? O sens życia i bycia klechą? Głośny śmiech z tego? Córka księdza w niechcianej ciąży? Gwałt, aborcja? Szpital? Spadek?
Z tymi wszystkimi pytaniami Kościół sobie nie poradzi. Nic o tym nie wie. Innych się łatwo poucza i rozlicza z przyjemnością. Ale siebie? Dziecko nie chce ściemy od tatusia. Tatuś skrzywdzi dziecko własną ściemą.
To się nie uda. Jeśli, to w Kościele zminiaturyzowanym.
Kochani. Nie slabnijcie w drazeniu i w wytykiwaniu bledow w mysleniu blogoslawionym redaktorom. Ja juz mam dosyc i chociaz bylem tu nie za wiele razy obecny, to robilem co moglem w obronie wolnego slowa i niezaleznego pogladu. Odjezdzam. Odjezdzam na druga strone. Zegnam was i pozdrawiam serdecznie. JB.
Tanaka!
Ty coś wiesz, czy tylko sobie wyobrażasz? W większości proboszczowie mają po prostu gospodynie na plebanii, i całe wsie o tym wiedzą. Co w tym pornograficznego?
A dzieci, choroby? A pastorów to nie dotyczy? Jakoś inne religie dają sobie z tym radę, tylko katolicyzm nie.
Pan Lis zbiera to co posiał on sam i inne ,,dobromyślne” media (w tym Polityka : gdy kupczono nią i ignorowano neutralność światopoglądową państwa zapisaną w Konstytucji gdzie ONI/WY(dziennikarze) wszyscy byliście? Dlaczego wtedy, miast alarmować prawiliście dusery JP II? To wtedy hodowała się ta bestia. Zagarnęła całą sferę nadbudowy – ba udało się jej narzucić swój język w debacie światopoglądowej tak jak PiSsowi udało się to zrobić z językiem polityki.
To przecież Wojtyła mianował tych kolesi o mentalności proboszczów z Jedwabnego na stanowiska biskupie. Czas przyjrzeć się ,,zasługom” Wojtyły.
A pan Lis? Dla mnie modelowy hipokryta – taki uczesany, taki akuratny – przypominam jak sztorcował ,,Grzesia Od Pryszczy Na Dupie”. Ilu z nas chciało by mieć tak eleganckiego szefa?
Albo pan Akuratny Lis – popierający różne prawackie opresje pod hasłem rzekomej ,,praworządności” – przyznał się, włączywszy się do frontu walki z fotoradarami, że znacząco wydłużyły mu one czas dojazdu do pracy. Czyli co? ,,Przed fotoradarami” zwyczajnie z rozmysłem olewał przepisy ruchu drogowego? Ot, taka ,,lisia praworządność”.
Samą okładkę oceniam jako niesmaczną. Problem w tym co robić? Sprawa w sądzie? Od razu podniosą wrzask o ,,kneblowaniu wolnej prasy” a kara nie będzie na tyle dokuczliwa by tą gadzinówkę zlikwidować.
Nie ma żadnego powodu teologicznego – wynikającego z Pisma – do utrzymywania celibatu księży.
Ogólna zasada wyrażona chyba w liście Jakuba (przepraszam, nie mam czasu tego sprawdzać) mówi, że mąż żyje dla żony – nie dla Boga. A żona żyje dla mężą – nie dla Boga. Ale życiem dla Boga nie jest administrowanie parafią i odbębnianie codziennej liturgii a do tego sprowadza się działalność proboszczów. Dla Boga żył np Szymon Słupnik – wspomniany przez Tanaka. I miał prawo, jak każdy człowiek, zrezygnować z seksu dla doznań duchowych. To się nazywa sublimacja popędu seksualnego.
Ale jest faktem, że już rodziny pierwszych Ewangelistów – wędrujące wraz z nimi -tworzyły dla wspólnot problemy. Chodziło głównie o koszty ich utrzymania. Tak więc przymus celibatu związany był (jest) z problemami finasowymi a nie teologicznymi.
Jeszcze jedna uwaga. Porównywanie obyczajów zachodnioeuropejskiego protestantyzmu z polskim katolicyzmem sensu nie ma. Miałem okazję wielokrotnie korzystać z gościny protestanckich duchownych i byłem zdumiony ich skromnością, powściągliwością, tolerancją … . Ich rodziny nie tworzą problemów dla wspólnot. No ale wyobraźcie sobie rodziny polskich proboszczów – dzierżymordów. Sami proboszcze są problemem a co dopiero mówić o ich żonach i dzieciach – najprawdopodobniej z piekła rodem.
Pozdrawiam
Tomasz Lis wlaczy z KK. Nie z pedofilia, ale wlasnie z KK. I robi to wedlug najgorszych, ale tez znowu najstarszych wzorcow. Goebbels nie wymyslil podlosci, a osiagnal tylko pewna sprawnosc w jej eksploatowaniu, w imie innych calkiem konkretnych celow. Kiedys wehikulem T. Lisa do wladzy i pieniedzy byly lezki na antenie, dzis wypuszczanie nagonek.
Natomiast kwestia pedofilii jest dla mnie na tyle sprawa drastyczna, ze nie rozdzielam tu wlosa na czworo. Wypalic zelazem. Nawet tak pokrzywionym, i zardzewialym jak medialna dzialalnosc T. Lisa.
Znow, wypada oddac sprawiedliwosc A. Szostkiewczowi, ze bardzo jendoznacznie – czego nie da sie powiedziec o blogerach – potepil haniebne zachowania Polanskiego.
Wiec jesli, w sprawie tak podstawowej jaka jest krzywda dzieci polityczne sympatie przeslaniaja komus rozum, to pomimo zlych intencji, i nierownowagi na rynku mediow, ludzie pedofilia obrzydzeni powinni za minimum uznawac, ze T. Lis bije w pedofilie w szergach KK, a media prawicowe napietnuja zachowania ludzi takich jak Polanski czy Cohn-Bendit.
Kartka z podróży
15 października o godz. 11:18
Córka pastora- Merkel, nie byłaby tą samą osobą co córka Głodzia…..
Córki Kaczyńskiego i Jaruzelskiego tez są inne, pomimo że ich ojcami są politycy.
Religijny kod kulturowy modyfikuje zachowania.
Nasz katopolski też……
Katoprawica zwiera szeregi.
Polowanie na inaczej myślących dziennikarzy przypomina Nieśmiertelnego- zwycięzca bierze wszystko.
A gdzie pluralizm?
Dyskusje?
Tolerancja i szacunek dla zdania przeciwników?
Od dyktatu jedynie słusznych poglądów, do dyktatury niedaleko.
Torlin
15 października o godz. 8:01
Rzecz opisałem w skrócie; nie wiem czy z tego, czy z innych powodów, niespecjalnie złapałeś istotę. Ksiądz katolicki żyje w absolutnej separacji osobistego życia od problemów małżeństwa, kobiet i ich świata, dzieci, rodziny i wszelkich spraw z tym związanych, co przykładowo w pytaniach zawarłem. Ksiądz katolicki nie ponosi za nic odpowiedzialności, nie rozumie jej , nie jest sprawdzany, jego prawda, jego poglądy, jego słowa i działania nie spotykają się z weryfikacją ze strony żony i dzieci. On normalnego, pełnego życia został odcięty jako dziecko, a szansa na jego znormalnienie jest drastycznie zmniejszona przez dogmaty, zasady,podporządkowanie i całą to kapłańskość w nim. To są światy drastycznie nieprzystające do siebie.
To że ten i ów ksiądz ma gosposię-kochankę na plebanii jest dowodem traktowania kobiety jako przedmiotu. Nie może jej traktować normalnie, jego rola, funkcja, przynależność, święcenia, śluby i tożsamość się temu całkowicie sprzeciwiają. Nie wolno mu się ożenić, taki związek nie ma żadnej perspektywy, seks i wszelka autentyczna bliskość z kobietą to wszystko grzechy śmiertelne, wywołujące burzę sprzeczności w psychice, prowadzą do rozdwojenia jaźni i okłamywania – siebie, kobiety, dziecka, Kościoła, szefów, parafian i penitentów. Dlatego jest to pornograficzne. Powinieneś to pojmować.
Kartka z podróży
15 października o godz. 11:18
Wyżej dopowiedziałem kilka rzeczy na temat.
Z sublimacji seksu w inną dziedzinę jest bardzo trudno się wycofać i powrócić do niezakłóconej, dojrzałej seksualności, czego wymaga zdrowy związek z kobietą. Nawet nie tyle wrócić, co stworzyć, wypracować w sobie zdrową, naturalną seksualność. Jak ksiądz miałby to zrobić? Kto mu w tym pomoże. Nie ma w KK nikogo do tego zdolnego.
Kobieta w KK jest obiektem,nie człowiekiem. Jest pozbawiona realności, życia, pełni praw. Kult Matki Boskiej ewidentnie się do tego przyczynił. To także sublimacja rolki i popędu, o ogromnej sile, niezwykle trudnej do odwrócenia. Miliony kobiet same się pozbawiły własnej autentycznej kobiecości sublimując się do roli Madonny. Np. wskutek doznawania poniżenia w rodzinie, od męża, z powodu strasznie traumatycznych relacji z własną matką. Kobieta żywa staje się Madonną, odrealnioną, poświęconą, funkcjonującą poza życiem. Tyle, że wokół niej życie istnieje dalej. Z tego bierze się wielki dramat. Zwłaszcza w życiu osób zależnych od takiej kobiety, zwłaszcza dzieci. one tym nasiąkają i trauma przechodzi dalej.
Rodzina księdza protestanckiego też nie ma lekko, ale lżej, z powodów choćby doktrynalnych i ciągłości doświadczenia, niż potencjalna rodzina księdza katolickiego. Zawsze obowiązuje równanie do wzoru, do wymagań zewnętrznych, zawsze taka rodzina jest prześwietlana przez światło boskiego sprawdzania. I zawsze to się przenosi na dzieci, na kobietę.
@bodzio
Proszę Pana, walczy z Kościołem nie w ogóle, tylko z takim, jakim dominuje w Polsce, np. w kweswtii pedofilii, ale też in vitro czy roszczeń majątkowych, a to duża różnica.
Tak, okładka jest chamska, szorująca po bruku. I ma Pan rację redaktorze pisząc, że nie byłoby tematu, gdyby władze kościoła katolickiego zachowały się przyzwoicie. Bo jak nie wiadomo jak, to właśnie przyzwoicie należy się zachować.
Podobnie gdyby np., władze jakiejś szkoły wiedząc co zrobił jednemu z uczniów nauczyciel-pedofil, zamiast zgłosić ten fakt na policje, wydalić z zawodu, a przynajmniej zakazać pracy z dziećmi, to zamiast tego nauczyciela by przeniesiono do innej szkoły, zatuszowano by skandal, ofiarę by się postraszyło, że współwinna, że to brzydko oskarżać nauczyciela. W takiej sytuacji władza w postaci dyrektora, kuratorium, MEN zostałaby napiętnowana i uznana za współwinną sprzyjaniu pedofilii.
I kościół i jego obrońcy (jako instytucji) mają z tym problem. Okazuje się, że Polska nie odbiega (szczerze mówiąc niestety, bo przecież chodzi o dzieci), od praktyk innych państw gdzie kościół katolicki działa i dominuje.
@Bodzio
Ja nie mam wrażenia, że red. Lis „walczy z Kościołem”. Przeciwnie, tego rodzaju niech nawet będzie że eksploatowanie okołokościelnego tematu może się obrócić na korzyść Kościoła, przez to że coś się tam zmieni i stanie się Kościół bardziej wiarygodny. Ja myślę, że wielu ludziom, niezależnie od tego, czy identyfikują się (jeszcze?) jako wierzący katolicy, czy nie, zależy na dobru Kościoła w sensie „dobrym Kościele”: otwartym, życzliwym ludziom, niepiętnującym, niemusztrującym. Ale może też być i walka, na przykład z nadmiernym wpływem Kościoła na politykę: to też może wyjść Kościołowi na dobre. Z drugiej strony, niektórzy są bliscy „walki z Kościołem” mówiąc na przykład o „watykańskiej okupacji”, to niby takie głupie gadanie, ale w konsekwencji może prowadzić do zamachu na wolność religii, zaś katolicy takie prawo mają.
Byc może Pan Tomasz nie walczy z kościołem jako instytucją ale z pewnością walczy o swoją wizję kościoła i kreuje się trochę (może nieświadomie) na jedynego nieomylnego jego reformatora. Troszkę w tym buty i zadufania w sobie. Być może napędzą go szczere przesłanki ale jeśli przypomnimy sobie jego (mniej lub bardziej prawdziwe) prezydenckie zapędy to zaczyna to pachnieć z lekka megalomanią. Pamiętam tekst z Newsweeka poświęcony rocznicy Bitwy Warszawskiej 1920 gdzie bez szczypania rozprawił się z „mitem” cudu owego wydarzenia. Pan redaktor nie przyjmuje do wiadomości że splot wydarzeń, ludzi i decyzji jakie podejmują może nosić w sobie pierwiastek boskiej ingerencji. Jedynie otwarcie i grom z niebios. Daleko mi do takiego myślenia i wizja kościoła pana Tomasza mnie nie przekonuje nawet jeśli walczy w dobrej sprawie.
Ostatnie nachalne i dzielące włosa na czworo teksty w Newsweeku pastwiące się nad arcbp Michalikiem trudno odbierać inaczej niż jak chorobliwą niechęć do hierarchów kościoła.
@Lex
Ja też się zastanawiałem, jak to jest z tym obowiązkiem zgłoszenia przestępstwa. O jednej rzeczy warto pamiętać: tradycyjnie duchowni odgrywają w społeczeństwie szczególną rolę, na przykład powierników czy duchowych doradców. Prawny wyraz tego to zakaz przesłuchiwania księdza co do tego, czego dowiedział się podczas spowiedzi. Ludzie mogą jednak też niezobowiązująco przyjść z różnymi sprawami. Przykładowo ktoś naoszukiwał w podatkach i sumienie go ruszyło, przychodzi do duchownego, by o tym porozmawiać. Nie wydaje mi się, by ksiądz, niezależnie od tego czy zainteresowany skorzysta z jego rad, miał od razu lecieć na niego donosić. Albo, by być bliżej tematu, przychodzi dorosła osoba zwierzyć się z rozterek związanych z byciem wykorzystywaną seksualnie, no to taki ksiądz może podejrzewać gwałt. Oczywiście sytuacja się zmienia, gdy chodzi o dziecko, na przykład ministrant skarży do proboszcza na wikarego, lub odwrotnie. Tu bym właściwie zobowiązał, choć też mogą być sprawy typu: powiem księdzu, pod warunkiem że ksiądz nikomu nie powie. Skoro jednak jest wyjątek prawny, że nie zaciera się skazanie za wykorzystywanie nieletnich, to i taki wyjątek można by uczynić, i wtedy taki ksiądz by musiał powiedzieć: pamiętaj, że mam obowiązek zgłosić, więc lepiej porozmawiajmy „w trybie spowiedzi”.
Tanaka
Zgadzam się co do pozycji, roli kobiety w kk. I prawdą jest też, że wiele kobiet w takiej roli się odnajduje – szczególnie starszych, doświadczonych – często boleśnie – przez życie.
Nie wiem czy „z sublimacji seksu w inną dziedzinę jest bardzo trudno się wycofać i powrócić do niezakłóconej, dojrzałej seksualności, czego wymaga zdrowy związek z kobietą.” Natomiast wiem, że tak ludzie czynią wyżej stawiając np twórczość artystyczną, sprawy metafizyczne niż dojrzały związek z kobietą. Po prostu uznają swe pasje za ważniejsze i mają do tego prawo. Przecież eremici to nie tylko domena wiary czy w węższym rozumieniu kościoła. To również ludzie, którzy po prostu wybierają samotność.
Zresztą uważam – pisałem kiedyś tu o tym – że decyzje dotyczące wyznania i przestrzegania norm z niego wynikających powinni podejmować ludzie dojrzali. Jezus, trzymając się kk, był po trzydziestce, gdy przyjął chrzest z rąk Jana Chrzciciela. Podobnie dojrzali powinni być ci, którzy decydują się na życie kapłańskie. Myślę oczywiście również o dojrzałości seksualnej.
Pozdrawiam
Panie Redaktorze,
Walczy nie w ogole, tylko z takim..(). To jest formula, ktorej T. Lis uzywa, ktorej uzywaja jego obroncy – tacy jak Pan. Na dzis dzien jest Pan w grupie, ktora lapie sie w kregu pojec, ktorymi Lis zongluje. Ale zapewniam Pan, ze T. Lis jest i mlodszy i elastyczniejszy i bezczelniejszy, wiec spokojny jestem o to, ze ze zdziwieniem kiedys stwierdzi Pan, ze popychal wozek, ktory po zrobieniu jednego, czy dwu okrazen Pana potraci.
T. Lis jest najemnikiem na wojnie pojeciowej, wymagajacym i drogim, ktorego wlasne powodzenie demoralizuje.
KK, trzymajmy sie pedofilii, popelnil kilka kardynalnych bledow, a mowiac jezykiem samego kosicola grzechow. Ja moge zrozumiec, ze istneje czlowiek, ktoremu wypaczone instynkty dyktuja rzeczy straszne, ale nie moge zrozumiec, zeby w machinie biurokracji przeszlo to przez kilkanascie biurek, i zadne serce nie drgnelo. Osobiscie lansuje poglad, ze KK nie ma problemu z pedofilami, bo tych jest niewielu, i powinni byc przedmiotem zainteresowania prokuratora. Ma problem z tymi, ktorzy powodowani lojalnoscia, szantazem, zdemoralizowaniem, czy glupota nie reagowli.
I w tym mechanizmie – tu uklon w Pan strone – Terlikowski (tez skadinad showman) jest o wiele bardziej przekonujacy. Pan woli Lisa, bo Lis wiedzac gdzie leza konfitury nie powie, ze odsiew ksiezy o sklonosciach homoseksualnych w seminariach bardzo pomoglby w sprawie walki z pedofilia. I to Panu daje komfort w formulowaniu oblejszych pogladow. Tymczasem w sprawie pedofilii nikt nie moze liczyc na komfort.
Czy swego czasu lustrowano biskupa Krasickiego?
Tępiono Monachomachię jako wymysł?
Prawicowcy jak zwykle maja luki w wykształceniu historycznym……
O ile wiem, jądrem Protestantyzmu jest DYSKUSJA nad treściami Biblii.
Co jest jądrem Katolicyzmu?
Chyba POKORA w przyjmowaniu treści głoszonych przez Usta Boga.
Bezdyskusyjne, wiernopoddańcze, bezrefleksyjne……
Nie bardzo rozumiem dlaczego taki czy inny kościół lub inna instytucja wiary ma być wyjęta spod krytyki, czyli – jak chcą tego obrońcy tych instytucji – ma nie być obiektem nagonki. Co takiego z definicji ma stawiać instytucje religijne i sprawujących tam ludzi poza zasięgiem krytyki publicznej (nawet zmasowanej), jeśli instytucje te i związane z nimi osoby na taką krytykę zasługują. Kto decyduje o tym, co jest krytyką, a co jest nagonką ? Czy wypada uznać za nagonkę zmasowaną akcję hierarchów i usłużnych im mediów przeciwko in vitro, osobom i instytucjom wspierającym tego typu zabiegi i – co już naprawdę stanowi wynaturzenie – przeciwko dzieciom urodzonym dzięki in vitro ?
Społeczeństwo obywatelskie opiera się na krytycznej ocenie rzeczywistości, na uwypuklaniu zjawisk, które nie znajdują społecznej akceptacji. Dzięki polityce już-prawie-świętego JPII, kwestia pedofilii w kościele katolickim była wyciszana przez kościół, a i w Polsce, zaczadzonej pontyfikatem Wojtyły, nie wypadało mówić o tak wstydliwej sprawie dla kościoła. Teraz nie tylko wypada, ale trzeba, bo o pedofilii wśród świeckich mówi się raczej bez zahamowań. A także karze się takową, czego życzyć sobie w przypadku pedofilów w sutannach.
@ Adam Szostkiewicz
15 października o godz. 12:40
Panie Redaktorze – walka z jednym z aspektów KRK to automatycznie – także w świetle nauki tegoż Kościoła walka z CAŁYM Kościołem. Sam Kościół domaga się by go traktować CAŁOŚCIOWO. ,,Podoba mi się nauka Kościoła w sprawie miłosierdzia” (jakkolwiek w rzeczywistości faryzejską by nie była – to ja) i ,,nie podoba mi się etyka seksualna Kościoła”. Sam Kościół nie dopuszcza takiej opcji. Uznaje opcję zero-jedynkową. Zresztą jak każda totalitarna struktura.
To tak jak Niemcy po II WŚ mieli z NSDAP – ,,podobała mi się ich polityka odnośnie bezrobocia” ale ,,nie podobały ustawy norymberskie”.
Jako instytucja totalitarna Kościół w Polsce wcale nie oczekuje WIARY wystarczy im PODPORZĄDKOWANIE się zewnętrznemu rytuałowi. Zresztą z pomocą usłużnych polityków wykreowali oni układ społeczny wykluczający niekatolików, począwszy od szkoły podstawowej – ,,on nie chodzi na religię”, ,,on nie był u Komunii” kontra ,,a oni dostali ładne prezenty na Komunię a ja nie”. Pozwala to poddać ,,odmieńca” od najmłodszych lat presji stada. Finałem ma być nie wypadnięcie z ram ustanowionych przez KRK. Chrzest dziecka (co pozwala im na odtwarznie populacji katolickiej) Choćby ów chrzczony nigdy więcej nie przestąpił progów kościoła, to jednak do końca dni owego ochrzczonego Kościół będzie zgłaszał swoje ZIEMSKIE uroszczenia ,,mocny” także ,,poparciem” tego ,,katolika”. Wyrwanie się z tego kręgu obłudy wymaga przeciwstawienia się ,,normom społecznym” , prawie zawsze rodzinie. Nawet apostazja wg. Kościoła nic nie zmienia. Kościół nie uznaje prawa dorosłej, poczytalnej jednostki do ,,odkatolicyzowania”. Reasumując – zostajemy katolikami gdy jesteśmy nieświadomi swego bytu, kolokwialnie mówiąc – srając w pieluchy i już nie możemy się wycofać. Miłe to…A potem się dziwimy bezrozumnym objawom ateizmu jak i pogańskim nawykom katolików. I jedni i drudzy nie mają nic do powiedzenia…
Do rzeczy (choc nie „Do rzeczy”):
okładka „w sieci” z Lisem w mundurze SS jest obrzydliwa.
Podobnie obrzydliwa, jak niektóre uprzednie okładki „Newsweeka”.
Brak kultury osobistej, brak kultury dyskursu, brak szacunku do myślących inaczej – w efekcie przynosi takie właśnie owoce.
I będzie tak dopóty, dopóki wielbiciele PO nie przyznają, że odzywki Stefana Niesiołowskiego są równie chamskie, jak zachowania Palikota, czy zagrywki Jacka Kurskiego.
I na odwrót.
Miarą kindersztuby naszych polityków jest zdanie – klucz: „ja panu nie przerywałem”. Czyż nie uczy się już w porządnych rodzinach tego, że przerywanie komuś wypowiedzi jest niegrzeczne? Czy stajemy się społeczeństwem, w którym kultura stanowi jedynie nazwę kanału TVP?
Tak, jak słowo „galeria” straciło swój pierwotny desygnat.
Nie popieram więc, Panie redaktorze, ani „w sieci”, ani wizerunku Lisa w czapce z trupią główką – ale: jak Kuba Bogu …itp.
Dopóki nie oprzytomniejemy (zarówno ci z prawa jak i ci z lewa) lub nie pozabijamy się nawzajem.
@aps,
Byc moze nagonka na KK bedzie miala (nie wiem) zbawienny wplyw na sam KK. Natomiast nagonka bedzie miec ogromny koszt spoleczny, poniewaz calej rzeszy gawiedzi – w tym wypadku podpompowanej autorytetem mainstreamu i establishmentu – udzielona zostanie praktyczna lekcja z tego jak taka nagonka ma wygladac. Co bardziej tepi sie w niej wyzyja i tyle. Co cwansi zauwaza, ze nagonka jako taka zla nie jest, trzeba tylko uwazac kogo gonic, a kogo pod zadnym pozorem.
Jelsi chce pani KK niemusztrujacego, to znaczy, ze nie chce pani zadnego. Bedac na pustyni, chcialbym drogowskazu wskazujacego gdzie jest woda, nawet jesli to daleko. Nie chce drogowskazu, ktory mowi, a idz gdzie uwazasz. To czy poslucham – to moja rzecz. Ale chce zeby tam byl i stal.
W tym sensie prosze takze naciskac na matematykow, zeby uproscili obliczenia, po co nam tabliczka mnozenia gdzie 8×8 to 64 a 7×7 to 49, skoro moglibysmy miec taka, w ktorej jak nam pasuje to bedzie to 64, a jak nie pasuje to 15?
Pani Redaktorze, pisze Pan: „Lis robi swoje. I za to jest nagonka na Lisa.”
Trudno się z tym nie zgodzić. Lis rzeczywiście robi swoje. Na przykład umieścił na okładce „Newsweeka” zdjęcie Macierewicza w turbanie. Wtedy nie pisał Pan, że okładka była obraźliwa, ponieważ zestawiała prawicowego polityka z talibem. Natomiast gdy Lis z kolei pokazany jest jako SS-man, rzuca się Pan natychmiast do klawiatury, żeby podłości dać należny odpór.
Wiem, wiem. Lis to Lis, a Macierewicz to Macierewicz. Ten pierwszy jest „nasz”, ten drugi „ich”. Mnie nie trzeba tego tłumaczyć. Szarpanie Kościoła, co lubi dzieci, to wyższa półka niż szarpanie rządu, który przecież robi, co może, aby żyło nam się lepiej.
http://m.wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,117915,11591462,_AMOK__i_Macierewicz_w_turbanie_na_okladce__Newsweeka_.html
Jacobsky
Pytasz dlaczego kk ma być poza krytyką. W tym przypadku chodzi o krytykę, delikatnie mówiąc, preferencji seksualnych tego środowiska.
Moim zdaniem powinno się tolerancyjnie podchodzić do reguł rządzących życiem rozmaitych wspólnot opartych o wiarę czy silną tradycję – nawet jeśli budzą społeczny sprzeciw.
Przypomnę temat, które Gospodarz podał do dyskusji jakiś czas temu. Chodzi o rodzinę ewangelikańską, ktora walczy o prawo samodzielnego – poza systemem szkolnym – edukowania swych dzieci. Wówczas napisałem, że nie mam nic przeciwko temu z szacunku dla przekonań tych ludzi. Mimo tego, że dziecko może stracić życiowo na takiej edukacji.
Wspomniałem też kiedyś, że w rodzinach romskich tradycją, wspartą religijnie, jest wydawanie za mąż nieletnich (poniżej piętnaście lat). I to nie jest formalność bo dochodzi do konsumpcji związku. Oczywiście małżeństwo zawierane jest wewnątrz wspólnoty, to nie kontrakt urzędowy, więc państwo, biorąc pod uwagę tradycje nie robi z tego problemu. Na Słowacji miałem okazję zobaczyć chrzest dziecka z takiego związku. Matka miała ze 14 lat, ojca nie było bo Romowie w takich przypadkach by uniknąć problemów z władzą mówią, że nieznany facet „zepsuł dziewczynę i uciekł. Spytałem księdza co on na to. Odparł – „A co mam zrobić, nie ochrzcić dziecka skoro o to proszą?” I nie dziwię mu się. Podobnie jak nie dziwię się państwu słowackiemu, że to toleruje.
Dziś czytam, że polscy Tatarzy – mahometanie – mają święto i zarzynać będą owieczki łamiąc równocześnie tutejsze prawo zakazujące uboju rytualnego. Obrzęd ma się odbyć na terenie prywatnej posesji, więc rozszalali obrońcy zwierząt poprosili policję o pomoc by rzezi zapobiec. No ale policja jak na razie odmawia. I przyznaję rację policji, bo w tym przypadku państwo powinno milcząco zezwalać na odstępstwo od obowiązującego prawa – właśnie w imię tolerancji wobec religii i tradycji wspólnoty tatarskiej.
Ale przypadki te nie mają odniesienia do tolerowania czy milczenia w sprawie pedofilii w kościele katolickim. Molestowanie seksualne dzieci przez dorosłych nie jest przecież nakazem religijnym. To jest wbrew zasadom, które ten kościół głosi. Być może to sekretna tradycja ale to nie ma nic do rzeczy. Tak więc zdecydowana interwencja państwa i krytyka społeczna jest jak najbardziej uzasadniona. W tym krytyka dopatrująca się pedofilii w doktrynie kościelnej, strukturze tej wspólnoty czy innych przesłankach. Za tę krytykę ci którym dobro wspólnoty katolickiej leży na sercu powinni być wdzięczni.
Pozdrawiam
Tomasz Lis i reszta społeczeństwa wymagająca odpowiedzialności kościoła za pedofilię księży (czynioną w kontekście przywilejów instytucji, przez obywateli polskich, z ofiarami nieletnimi będącymi pod przymusem, a nie okazyjnie przez indywidua) to istotnie walka z kościołem .
To słuszne i oczywiste że mamy „walkę z kościołem”, jeśli wreszcie zdamy sobie sprawę, że kościół sam w ten sposób przyznaje, że jest instytucją zdemoralizowaną, broni i ukrywa przestępców, plwa na Polskę, jej prawo, obywateli i wreszcie własne, fałszywie głoszone zasady – en bloc.
W dodatku ma pełną świadomość swej narzucanej siłą i podstępem występności i sprzeczności swych praktyk z zasadami wiary, cywilizacji i demokracji – stąd retoryka krytyki – jako walki, a wspólniczej omerty – jako obrony.
Tylko taki kościół, na takich fundamentach posadowiony i takich ludzi przyciągający i zrzeszający, ma pełne prawo uważać, że społeczeństwo i media występują ‚walecznie’ przeciwko niemu – czyli pedofilii i pedofilom .
Sam kościół tym samym ujawnia i potwierdza to utożsamienie.
Nie protestujmy przeciw takim zarzutom „walki z kościołem”, pozwólmy na to bezwstydne moralne samoobnażenie instytucji i jej prawdziwych zasad i motywacji.
Będzie zdrowiej, bo niewykluczone, że wreszcie wstręt przezwycięży u wielu koniunkturalny oportunizm wspólnictwa w tej wspólnocie.
@ sławczan
–
Okazało się, że w części napisałeś podobnie do tego co ja – o jedności pedofilii księży i tożsamości kościoła – wg niego samego.
Natomiast bulwersujący jest passus o „bezrozumnych objawach ateizmu”.
Jako osobnik bezrozumny, ale wierzący, protestuję wobec wspólnoty z ateizmem i poproszę o przykłady wspomnianych przez Ciebie objawów.
Ewentualnie argumentów, że ateizm można wyleczyć rozumem.
Pozdrawiam.
@Jurek C.
Jaki nasz, jaki ich? Jakie szarpanie? To jest poniżej poziomu. Tematem nie jest okładka z Macierewiczem, tylko z Lisem. Ja piszę tu o tym, co sam uważam za warte blogu.
Kartka z podróży
15 października o godz. 14:09
Rzecz w tym, że to nie kończy się na pośledniej roli kobiety w KK. Obaj świetnie wiemy, że w Polsce, KK to niezwykle silna część kultury, obyczaju, tradycji, wartości, sposobu zachowania tu i teraz, stosunku do innych ludzi. To w Polsce, pod wpływem katolicyzmu, ciągle większość ludzi jest za karą śmierci. To w Polsce ciągle jest gorący problem równych praw dla wszystkich, co właśnie ćwiczymy w sprawie homoseksualistów czy praw rodziców do skorzystania z metody zapłodnienia in vitro. To wszystko są wybory wolnych z definicji ludzi, ale w cieniu KK odmawia się im normalnych, pełnych praw.
To identyczne jak z „sublimacją” w kontekście który podniosłeś – ci ludzie wybierają inny rodzaj życia, bez seksu. wolno im, wolno też osobie homoseksualnej mieć pełne prawo do czucia się jak równa ze wszystkimi innymi i do korzystania z równych praw. Nie, w Polsce to nieprawda, tak nie jest i odmawiają im tego ci, co są pod wpływem chorej umysłowości i emocjonalności katolickiej.
Wrócę jeszcze na chwilę do sublimacji. Zasada jest oczywista: każdemu wolno żyć jak chce, o ile nie czyni krzywdy drugiemu. Nie można przymuszać człowieka do realizowania się w sposób seksualny. To, że jest to bardzo powszechne, i całkowicie naturalne, nie znaczy, że każdy musi mieć taki obowiązek. Tyle, że to znowu dotyczy wszystkich,jako zasada – znowu przywołam homoseksualistów. Większość ludzi spełnia się jako heteroseksualiści, ,mniejszość jako homoseksualiści, transi, bi, jako aseksualiści biologiczni, kulturowi, czy religijni, w tym tacy religijni, którzy złożyli specjalne śluby jako ofiara z siebie na rzecz Boga i jakichś szczególnych wartości, które w tym widzą, lub wydaje im się, że widzą.
Im dalej jednak się posuwamy, tym robi się trudniej. Czy człowiek, obowiązany do niekrzwdzenia innych może krzywdzić siebie? Czy krzywdząc siebie krzywdzi wyłącznie siebie? Może eremita tak (choć tu mam silne wątpliwości, ale to na inną okazję), leczo osoba żyjąca wśród innych ludzi zwykle krzywdząc siebie krzywdzi innych. Myślę, że dobrym przykładem jest taka „święta” matka rodziny, która często z powodu nieudanego pożycia z mężem, np stosującego przemoc fizyczną lub psychiczną, bądź obie, odcina się od niego i przenosi ośrodek swoich spraw życiowych dosłownie „do nieba”. Przestaje przyjmować realia życia, unosi się u uświęca. Codzienne spędza oo kilka godzin w kościele, z dala od męża i od dzieci. Dzieci zaczyna widzieć, zwłaszcza synów, jako następców męża, za chwilę takich samych brutali i tyranów. Ma dwie drogi: albo odseparuje się także od synów, albo ich przytuli do piesi i ochroni w świętości, w odrealnionym, czystym, wysublimowanym życiu, dokładnie jak każe jej wzór Matki Boskiej. A na poziomie realnym położy się na stosie całopalnym, przyjmie te ciosy od brutalnego męskiego potwora, by ochronić swoich synków, czy córki. Jej ciało będzie brukane i poniewierane, ale ona się odetnie od ciała w swojej religijnej sublimacji, będzie to wręcz uznawać za szczególny dar od Boga, dowód, że przez cierpienie została wybrana do szczególnych dzieł Bożych. Ona godzi się na krzywdę, ale czy krzywda zamyka się wyłącznie w niej samej i czy ma autonomiczne prawo to robić, w ramach „cnoty sublimacji”? Przecież jej dzieci widząc to co się dzieje uczą się, że takie zachowania są dobre, ba, święte, i żadne inne nie może się z nimi nawet równać. Córki wyrosną na podobne cierpiętnice, synkowie na niemęskich, ubóstwiających matkę, nieseksualnych osobników, chcących zdusić w sobie ojca, jako obraz brutala. Skutki rozlewają się szeroko i głęboko, na pokolenia. Cierpienie, wręcz jego szukanie, jako dowodu uświęcenia, zdawanie sobie ciosów i ich przyjmowanie jest skrzywieniem.
Czy należy odmawiać ludziom takiego realizowania swojej wolności?
Sprawa mocno dyskusyjna. nie odmawiać – bo to „realizacja siebie”, a równocześnie jest to coś dokładnie przeciwnego, to destrukcja siebie, bardzo niebezpieczna. I krzywdzenie innych.
Przede wszystkim, w społeczeństwie zdominowanych przez religię taką jak katolicyzm, islam czy podobne, nie dopuszcza się możliwości innego postępowania. Taka kobieta ma nieść swój krzyż! Nie ma prawa do rozwodu. Nie ma prawa do głośnego krzyku, nie ma wielu innych praw oczywistych w społeczeństwach zdrowych i otwartych.
I to jest złe.
Adam Szostkiewicz: „Ja piszę tu o tym, co sam uważam za warte blogu.”
To zapewne dlatego nie dał Pan należytego odporu Andrzejowi Rozenkowi, który porównywał prezesa PiS do Hitlera. Obraza Lisa jest warta blogu. Obraza prezesa jest warta śmiechu.
Pyta Pan: „Jaki nasz, jaki ich?” No właśnie taki.
Rozenek jest partyjnym kolegą profesora Hartmana, który jest Pańskim kolegą redakcyjnym. Jedziecie na jednym wózku. Swego redakcyjnego kolegi nie zdyscyplinował Pan, kiedy na łamach waszego portalu internetowego pisał on: „Jak wiadomo, Kościół lubi dzieci. Nawet bardzo i to bardzo bardzo”. To jest generalizowanie winy pojedynczych przestępców, szerzenie antykościelnego stereoptypu. Więc niech mnie Pan nie pyta: Jakie szarpanie?
Ludziom jak profesor Hartman pewnie się wydaje, że im więcej wolno, bo należą do obozu postępu. W rzeczywistości, z tego właśnie powodu, z powodu tej przynależności, wolno im mniej. Ale kto im o tym powie? Pan umywa ręce.
@Jurek C.
Prof. Hartman jest w Polityce gościem – na blogu i na łamach. Nie jest członkiem redakcji, nie jest w tym sensie moim redakcyjnym kolegą. Jego poglądy są mi zwykle o wiele bliższe niż poglądy polityków PiS i radiomaryjnej części Kościoła. Ile razy trzeba powtarzać, że nie chodzi o żadne generalizowanie, tylko o napiętnowanie kościelnej kultury milczenia i ochronę księży pedofili przed odpowiedzialnością sądową. Pańska uwaga, że Hartmana ,,nie dyscyplinowałem”, wskazuje, że nie wie Pan i nie rozumie, jak działa otwarta i niezależna od władzy kościelnej (i od polityków wszelkich opcji) prasa świecka. Zamiast insynuować komuś stereotypy, radzę ją porównać pod tym względem z dowolnym numerem tygodnika czy portalu prawicowego.
Tanaka
Zgadzam się z Tobą w opisie zniewolenia ludzi – szczególnie kobiet – przez rozmaite systemy religijne. Zgadzam się z opisem konsekwencji psychicznych, socjalnych tego zniewolenia.
Różni nas tylko odpowiedź na pytanie, które zadałeś: „Czy należy odmawiać ludziom takiego realizowania swojej wolności?”
Czuję, że Ty uważasz za zasadne ograniczenia. Ja natomiast daję ludziom prawo, wolność do poszukiwań religijnych, nawet jeśli ich realne skutki miałyby ranić innych ludzi. Zresztą ta akceptacja nie jest im potrzebna bo i tak będą to robić – wbrew wszelkim zakazom. Ludzie będą szukać wsparcia bogów, bo życie mają często niezrozumiałe i tragiczne. Będą szukać nadziei w beznadziejnych sytuacjach. I zawsze znajdą się „duchowi przewodnicy”, którzy pod różnymi warunkami zaproponują im marsz ku tej nadziei.
Nawet jeśli przyjmiemy, że religie i ich społeczne formy znikną to ludzie i tak się nie zmienią. Czy w społeczeństwach ateistycznych ludzie są bardziej szczęśliwi? Czy się mniej ranią? Czy Niemcy Wschodni – ponoć światowy rekord ateizmu – są bardziej szczęśliwi, mniej poranieni niż ich rodacy z zachodu?
Piszesz: „Przede wszystkim, w społeczeństwie zdominowanych przez religię taką jak katolicyzm, islam czy podobne, nie dopuszcza się możliwości innego postępowania.” To trochę nieprecyzyjne. W społecznościach, które tworzą państwa religijne „nie dopuszcza się możliwości innego postępowania.” I dlatego w Polsce tak ostro sprzeciwiamy się wpływowi kk na państwo. Ale dzięki temu sprzeciwowi tu jest na szczęście możliwość innego postępowania. Tyle, że to wymaga odrobinę, choć okruszek cywilnej odwagi. No i refleksji intelektualnej. To nie jest wyzwalanie się spod opresji państwa tylko wyrywanie się z dogmatów, prawd niepodważalnych, zwyczajów, konformizmu i innych infekcji wszczepionych im najczęściej w dzieciństwie, w rodzinie, szkole, konfesjonale… . To jest wyzwalanie mentalne, intelektualne. I ja temu wyzwalaniu też sprzyjam. Bo to również jest wymiar ludzkiej wolności. Tak jak i szukanie metafizyki.
Pozdrawiam
Kartka z podróży
15 października o godz. 17:16
W sprawie uboju rytualnego, uważam się się mylisz. Jeśli jest to wymóg religijny, to jest to zły wymóg. To jest powolna męka konania zwierząt poprzez ogromne cierpienie. Dla zadowolenie nieistniejącego Boga, ku zadowoleniu ludzi nieczułych na cierpienie. Jest w tej sprawie stanowczy protest polskich naukowców. I prawo na to nie pozwala. Policja odmówiła więc wykonania prawa, co jest jego złamaniem. Ale ciągle to uchodzi,podobnie jak jeszcze wczoraj uchodziło zamykanie oczu i uszu przez policję, prokuraturę, sądy i sąsiadów na przestępstwa pedofilii i inne w wykonaniu kleru. To ta sama podstawa.
Jurek Cedro
15 października o godz. 20:11
zapuszczasz się na grząski teren. Urbana nazywano Goebbelsem – krzyczałeś w proteście, ilu ludzi krzyczało, ilu dziennikarzy? Czy nie była to zasada, która Ci się tak nie podoba – nasi cacy ich – be?
Jak zasada to dla wszystkich po równo.
Ale może trzeba różnicować subtelności? W tej sprawie czy tej osobie można, a tej nie? Kto decyduje, jakie ma prawo do decydowania?
Macierewicza jako taliba można uzasadniać. Na ile trafnie to kolejna sprawa. M. w sprawie Smoleńska kłamie w sprawie o fundamentalnym znaczeniu. Pomawia, wywołuje nienawiść w ludziach. Zakażą ich rozumy i sumienia oraz używa tego politycznie dla własnych celów.
Jego porównanie do taliba jest uogólnione i kulturowo odległe. Porównanie Urbana do Goebbelsa było osobowe. Lisa niemal tak samo.
Lis nie kłamie w sprawie pedofilów w Kościele. Nie wywołuje nienawiści, nie zakaża sumień, nie gra politycznie dla siebie. Można mu zarzucić dziennikarskie niedoróbki, nie jest orłem dziennikarstwa, ledwie przeciętnym, można mu zarzucać kierowanie się oglądalnością i jeszcze paroma zachowaniami dość wątpliwej jakości.
Obaj różnią się zasadniczo i nie M. jest tu górą.
Więc albo nikogo nie porównujemy do zbrodniarzy albo różnicujemy wedle „zasługi”.
Panie Redaktorze, ja rozumiem, że Panu osobiście nie chodzi o generalizowanie. Ale chciałbym, żeby Pan z kolei zrozumiał, że różni Lisowie, Hartmanowie i Rozenkowie uruchamiają i legitymizują swoimi „turbanami”, „lubiącym dzieci Kościołem” i „Hitlerami” równie soczystą retorykę przeciwników. Dzisiaj już nie wiadomo, kto zaczął pierwszy. Ale ktoś powinien pierwszy skończyć. Obóz postępu się nie kwapi, tym bardziej ciedmnogród. W tej sytuacji stawanie w obronie „swoich” jest mało poważnym zajęciem.
„Okładka jest według mnie w istocie podwójnie obraźliwa: dla Tomasza Lisa jako dziennikarza, i dla państwa polskiego w tym sensie, że sugeruje, iż Lis jest częścią aparatu władzy prowadzącego walkę z Kościołem.”
Ale okładka z posłem Macierewiczem zrobiona na polecenie tegoż Lisa nie była dla posła obraźliwa. Ot, cała obłuda Szostkiewicza… mistrza podwójnej moralności.
@waldi
Nie ta okładka jest moim tematem. Pan jak zwykle udaje Greka. Udaje Pan, że nie wie, jak w Polsce funkcjonuje ubranie kogoś w mundur hitlerowca. A jak w turban taliba. i jeszcze ma Pan czelność mówić o obłudzie.
Panie redaktorze Adamie Szostkiewiczu, dziękuję Panu za rzetelny opis problemu pedofilii wśród polskich księży. Tak, ja również podzielam pogląd, że redaktor Tomasz Lis w profesjonalny sposób kreuje publiczny dyskurs w sprawie jednego z głównych problemów Kościoła katolickiego, któremu przewodzi papież Franciszek.
Jestem Wielkopolaninem, należę do wiernych, liberalnych i antykaczyńskich wyznawców chrześcijaństwa.
Uważam, że POlak, Jan Paweł II, przez swój pontyfikat, chronił pedofilów w sutannach.
Przykładem jego obłudy i zakłamania było akceptowanie postępowania, pedofila biskupa z Poznania, którego
nigdy publicznie nie skarcił, a przeciwnie, bronił.
Polski episkopat ma swoisty wywiad nie tylko w sprawie pedofilstwa wśród swoich podwładnych i kolegów.
Przeciwstawia się oficjalnie nakazom włodarza, biskupa Rzymu, który żąda radykalizmu prawnego, etycznego i medialnego, wobec problemu pedofilii w POlsce, ale także pokazywaniu światu konkretnych księży/biskupów, którzy powinni być osądzeni i poddani karze wg polskiego systemu prawa.
Wiem, że jeszcze za mojego życia polski Kościół katolicki będzie wypłacał krocie za akty pedofilii w Polsce.
Panie redaktorze Szosztkiewiczu, dzięki za pańskie rzetelne dziennikarstwo.
Pozdrawiam Pana i także adwersarzy.
Pozdrawiam pana Tomasza LIsa i życzę Jemu wygrania procesu sądowego z ortodosyjnymi dziennikarzami, którzy przez swoje dzieło, broniąc obłudy w polskim kościele, sami się potępili.
Czołem ! Rakoczy
Rakoczy
@ Gekko
15 października o godz. 18:21
Trochę muszę uściślić moją wypowiedź. Pisząc o ,,bezrozumnym ateizmie” miałem na myśli osoby, które zostały ,,ateistami” bo im się nie chciało chodzić do kościoła itp. Religia jest jednym z najważniejszych elementów towarzyszących przez dzieje rozwoju homo sapiens więc odrzucenie tego aspektu wydaje mi się trudnym i wymagającym dużej pracy działaniem. Dodatkowo edukacja nie zaopatruje nas w narzędzia ułatwiające podjęcie tego zagadnienia. Znacznie łatwiej zrobić sobie krzyż z puszek do piwa.
Pisząc o ,,pogaństwie katolików” mam na myśli niezgodny z nauczaniem Kościoła a to podobno bazuje na Piśmie św. kult wizerunków czy papieża albo odwoływanie się i powiązanie Kościoła z nacjonalizmem. To są dla mnie najbardziej widome objawy ,,pogaństwa”
Twój wpis z godz. 18:14 za uważam dość brutalny ale to chyba kwestia nastroju 🙂
Waldi (i jemu podobni) zdają się nie rozumieć, że „obrona” polskiego kk przez takich „adwokatów” diabła” jak bracia Karnowscy (i tu nie tylko o okładke chodzi, którą można uznac, przy okazji za buźnierczą, z uwagi na tak wykorzystany motyw krzyża) sprowadza na bronionych jeszcze większy gniew, a i pewnie wprawia w zakłopotanie co rozumniejszych duchownych.
Nadgorliwość jest cechą skrajnie cynicznych głupców.
Swoją drogą nie mogę wyjść z podziwu, co się dzieje w umysłach (i duszach?), ludzi o jakimś poziomie inteligencji jednak i wiedzy o dookolnym świecie, którzy strojąc się w szaty „niezależnych dziennikarzy” (od kogo/czego?! Od rozumu?) uprawiają takie kompromitujące harce.
Może tu potrzebni psycholog z psychiatrą pospołu.
@Bodzio
Akurat ja to pan, nie pani, co do reszty też się nie całkiem zgadzam. Postawienie drogowskazu nie jest musztrujące, to tak jak ksiadz Boniecki na Woodstoku: powiedział, co miał do powiedzenia, po czym podsumował: róbta, co chceta.
A jeśli chodzi o pogląd na Kościół w Polsce, to mamy dzisiaj nowy świetny tekst Pana Redaktora w Polityce, polecam wszystkim. Zwłaszcza od części „Polska chata”. Cytat: „To zamknięty świat żyjący w poczuciu dumy ze zwycięstwa nad bezbożnym komunizmem, który obalił Jan Paweł II.” Tak jeszcze skojarzyło mi się z… polską piłką nożną, żyjącą w poczuciu dumy z Wembley 40 lat temu i drużyny Górskiego.
Kartka z podróży,
dziękuję za wyjaśnienia w kwestii prawa/obowiązku krytyki KK i jego funkcjonariuszy. Twoje obserwacje w tej kwestii pokrywają się w pełni z moimi.
Jeśli chodzi o obyczaje wśród Romów, to tutaj stanowisko księdza wcale mnie nie dziwi. Kiedyś czytałem wspomnienia jednego z kapłanów działających na Ukrainie podczas słynnego zagładzania tej republiki przez Stalina. Już nie pamiętam, jak ten ksiądz się tam znalazł i na jakich zasadach działał. W pamięci za to utkwił mi fragment, kiedy opisuje niejedną spowiedź, gdzie wierni przyznawali się do kanibalizmu (zmarłych). Reakcja księdza była podobna do tej, jaką opisałeś na przykładzie Romów: „A co mam zrobić, nie rozgrzeszyć, biorąc pod uwagę okoliczności ?”
Natomiast nie czuję spokoju wewnętrznego przy opisie obyczaju romskiego wydawania zamąż nieletnich (poniżej 15 lat, jak piszesz), wydawania i konsumpcji związku. Rozumiem, że niewiele można zrobić, żeby temu zapobiec, ale dla mnie, jako wyrosłego w tej części świata, w części, gdzie prawo chroni osoby nieletnie, to w sposób dość kategoryczny, cicha tolerancja dla obyczaju religijnego, jawnie łamiącego obowiązujące prawo, jest nie do przyjęcia. To jest w sumie pedofilia i nie można tolerancji wobec niej usprawiedliwiać faktem, że tak to się ma wśród Romów. W kraju, gdzie mieszkam i gdzie tygiel kulturowo-religijny o wiele bogatszy, niż na Słowacji, tego typu historie, a także inne, jak np. wydawanie siłowe zamąż dzieci (nawet powyżej 15 lat) w małżeństwa zaaranżowane, nie mówiąc o linii obrony powołującej się na obyczaj religijno-kukturowy w przypadku zabójstwa w obronie honoru, wszystko to jest niedopuszczalne, a więc wyznaczono niejako, gdzie przebiega granica między swobodą religijną i zasadami współżycia społecznego, jakie obowiązują przybywających do mego kraju.
Na szczęście nie ma problemów z ubojem rytualnym. Tutaj: pełna zgoda. Nie mam nic przeciwko takiemu ubojowi i sam temat uważam za zastępczy.
Pozdrawiam
Jacobsky
Myślę, że na ten tolerancyjny stosunek do małżeńskiej inicjacji seksualnej u Romów ma wpływ też to, że oboje małżonków to nieletni. W sensie biologicznym ledwie co dojrzali. I nie ma w tym przypadku kontekstu typowo pedofilnego czyli różnicy wieku między niedojrzałą ofiarą ofiarą a dojrzałym sprawcą.
Gdybyś miał czas i ochotę poczytaj o ich obyczajach – również seksualnych. Ciekawy tekst
Na marginesie – to interesujące miejsce w sieci.
http://www.etnologia.pl/wspolny-worek/teksty/romowie-dyskryminowana-mniejszosc-II.php
Pozdrawiam
@Kartka z podróży w dialogu z @Tanaka napisał
15 października o godz. 22:09
Ja natomiast daję ludziom prawo, wolność do poszukiwań religijnych, nawet jeśli ich realne skutki miałyby ranić innych ludzi.
A mógłbyś konkretniej opisać możliwe realne skutki?
Do krwi pierwszej, czy do pierwszego blużnierstwa?
Ostatnio buddyści objawili chrześcijanom realne skutki.
Zapewne mówiąc językiem areligijnych meneli poszło o szmal. Poszło; upuściło krwi i przejęło sklepy wraz z towarami?
Hm…
Arcybiskup Józef Michalik sprawia mi cierpienie umysłu. Nie mogę się oprzeć bolesnej myśli, że jutro wskaże moją absencję w kościele jako jedno ze źródeł pedofilii w kościele …
Staram się przebić ze swą wyobraźnią ponad aktualne szczyty zakłamania i paranoji i BOLI mnie bardziej niż w legendzie o Antonim Salerii. Amadeusz Mozart po tonie dzwonu z daleka rozpoznawał kościół, w którym dzwonią. I Salerii cierpiał słysząc dzwony.
A Ważny Kapłan jutro, wskaże kogo swym zapachem przywiodłem do diabelskie walki z Prawdą.
Czy mógłbyś nie rzucać mimochodem granatów, wtedy gdy koncenrujesz się na strzelaniu z łuku? Mogą wybuchnąć zbyt blisko Ciebie!
@ sławczan
Dziękuję za wyjaśnienia, ale mało dla mnie (nomen omen) zrozumiałe.
Uważasz, że rozum to chęć chodzenia do kościoła? (skoro bezrozumni są ci, którym się nie chciało?)
To ma być rozumna analiza i postrzeganie ateizmu?
Przeciwnie, skoro „odrzucenie tego aspektu (religii) wydaje mi się trudnym i wymagającym dużej pracy działaniem” – to by świadczyło o dużym zaangażowaniu rozumu, bo chyba nie sugerujesz, że to działanie trudne to spożycie rzeczonego piwa, aby zgromadzić materiał na krzyż i zasnąć w lenistwie zamiast iść na mszę.
To obraz ateizmu, jako oderwanego od rozumnych i trudnych decyzji czynu lenistwa, jawi się w Twojej argumentacji trochę, hm…. nierozumnie.
Btw, religii nie można „odrzucić”, ponieważ odrzuca się dar lub ofertę.
Tymczasem realizacja potrzeb duchowych za pomocą religii to po prostu jeden z możliwych i równorzędnych, autonomicznych wyborów rozumnej jednostki, a nie (insynuowana pojęciem ‚odrzucenia’) niewdzięczność wobec dobroczyńcy.
Przynajmniej, jeśli wyjdziemy poza manipulatywną erystykę dogmatyczną i użyjemy narzędzi racjonalnych (nie będących w sprzeczności z duchowością, mam nadzieję).
Bardzo mnie zasmuciło wrażenie brutalności, jaki odniosłeś z mojej wypowiedzi.
Nie mam takich intencji, jednak może stąd Twoje wrażenie, że ja za delikatność nie uważam potraktowanie uczuć religijnych czy też niereligijnych epitetem „bezrozumne”.
Pozdrawiam.
Panie Redaktorze !
Tomasz Lis i wielu dziennikarzy robią oczywiście „swoją robotę”. I tak ma być. Chodzi o zupełnie coś innego. O zohydzenie, ubłocenie języka debaty publicznej, o poniżenie interlokutora który ma inne zdanie niż np. Autorytet, mój Autorytet. O obrażanie i judzenie. o tzw. język nienawiści. O zniszczenie tego „Innego” (za Levinasem i Buberem).
WPROST wielokrotnie przekraczało granice „smaku” i dobrego obyczaju. Okładka wSieci jest takiej samej „konduity”. I trzeba protestować – ale nie tylko gdy „w taki” sposób atakują „swoich” (bo to swoisty nepotyzm i „korporacjonizm” mentalny nie mający wiele wspólnego z etyką, etyką pracowników mediów). Gdy onegdaj nazywano Jerzego Urbana „Goebelsem Stanu Wojennego” nikt nie protestował – nikt z „topowych” dziennikarzy III RP o rodowodzie opozycyjno-demokratycznym. A to jest także banalizacja i Holocaustu i stosunków podczas okupacji hitlerowskiej i jawne oszustwo oraz szalbierstwo (o moralności nie wspominam tu gdyż to samo przez się jest zrozumiałe – dla inteligentnego i wrażliwego człowieka)
To jest wiec tak jak z tym węgierskim schlagwortem z okresu II wojny światowej: gdy przyszli po Żydów nie protestowałem bo nie jestem Żydem, gdy zabierali komunistów to nie protestowałem bo nie lubię komunistów (i zawsze byłem do nich na anty-), gdy przyszli po mnie, nikt nie protestował bo nie było już komu protestować !
Pozdrawiam serdecznie
Wodnik 53
Staruszku
Pisząc w polemice z Tanaka: „Ja natomiast daję ludziom prawo, wolność do poszukiwań religijnych, nawet jeśli ich realne skutki miałyby ranić innych ludzi.” miałem na uwadze ten fragment jego wypowiedzi.
„Myślę, że dobrym przykładem jest taka „święta” matka rodziny, która często z powodu nieudanego pożycia z mężem, np stosującego przemoc fizyczną lub psychiczną, bądź obie, odcina się od niego i przenosi ośrodek swoich spraw życiowych dosłownie „do nieba”. Przestaje przyjmować realia życia, unosi się u uświęca. Codzienne spędza oo kilka godzin w kościele, z dala od męża i od dzieci. Dzieci zaczyna widzieć, zwłaszcza synów, jako następców męża, za chwilę takich samych brutali i tyranów. Ma dwie drogi: albo odseparuje się także od synów, albo ich przytuli do piesi i ochroni w świętości, w odrealnionym, czystym, wysublimowanym życiu, dokładnie jak każe jej wzór Matki Boskiej. A na poziomie realnym położy się na stosie całopalnym, przyjmie te ciosy od brutalnego męskiego potwora, by ochronić swoich synków, czy córki. Jej ciało będzie brukane i poniewierane, ale ona się odetnie od ciała w swojej religijnej sublimacji, będzie to wręcz uznawać za szczególny dar od Boga, dowód, że przez cierpienie została wybrana do szczególnych dzieł Bożych. Ona godzi się na krzywdę, ale czy krzywda zamyka się wyłącznie w niej samej i czy ma autonomiczne prawo to robić, w ramach „cnoty sublimacji”? Przecież jej dzieci widząc to co się dzieje uczą się, że takie zachowania są dobre, ba, święte, i żadne inne nie może się z nimi nawet równać. Córki wyrosną na podobne cierpiętnice, synkowie na niemęskich, ubóstwiających matkę, nieseksualnych osobników, chcących zdusić w sobie ojca, jako obraz brutala. Skutki rozlewają się szeroko i głęboko, na pokolenia. Cierpienie, wręcz jego szukanie, jako dowodu uświęcenia, zdawanie sobie ciosów i ich przyjmowanie jest skrzywieniem.”
Ja takie sytuacje rozumiem. Rozumiem też ludzi, którzy je tworzą. I szanuję ich wolność do takich poszukiwań – choć rani to (jak trafnie, sugestywnie i wyczerpująco napisał Tanaka) innych ludzi.
Ja to napisałem w oderwaniu od bieżącej sytuacji na osi społeczeństwo – kościół.
Moje refleksje adresowane do Tanaka nie miały charakteru politycznego, bo potrzeba Boga wynika z przesłanek psychicznych. Polityczny charakter ma zaś żerowanie na tej potrzebie. Ja to rozdzielam.
Pozdrawiam
My tu sobie gadu gadu, a tymczasem abp Michalik znowu walnął „lapsus” językowy.
Otóż, zdaniem hierarchy, kolejne przyczyny narastającego zjawiska pedofilii w ogóle (bo o środowisku kleru nawet nie wspomina), to dostępność pornografii, ale rówież… działalność feministek popierających aborcję oraz ludzi aprobujących rozprzestrzenianie się filozofii gender oraz edukacji seksualnej.
Nie zacytowałam dokładnie jego jego słów, ale przekaz był jasny i wyrazisty.
Sytuację mamy wiec paradoksalną, to kościół powszechny atakuje kolejne grupy ludzi, piętnując je w swoim chrześcijańskim miłosierdziu , a nie na odwrót .
Zauważono oczywiście najnowszą wypowiedź arcybiskupa Michalika, tam jako winowajca pojawiła się znów „ideologia gender”. To i ksiądz Oko o tym mówi, i arcybiskup Hoser, taki dyżurny diabeł teraz jest. O tym też przydałoby się napisać artykuł, bo na mój rozum nie ma w ogóle czegoś takiego jak „ideologia gender”. Słowo to oznacza po angielsku „płeć”, nie mają słowa, które własnie to oznaczają, w Polsce łatwego życia, ale już stary dobry „sex” wydaje się swojski i oswojony w porównaniu ze złowrogim „gender”. Być może to takie jest zastąpienie słowa „liberalizm” po prostu, bo zbyt pozytywnie się kojarzy, z wolnością. Taka hipoteza.
Rany Boskie!
Czymże okładanie Lisa okładką, przy skandalu aktualnej okładki „Polityki”!
Czy Państwo to widzieli, czy odważą się skomentować?
ZAATAKOWANO PAPIEŻA, obłudnie nasuwając mu hełm przeciwuderzeniowy BHP na Głowę (Kościoła przecież)!
A Lis ma tylko miekką czapkę z gustownym symbolem humanizmu (tzw. czacha).
Panie Redaktorze!
Pana świetna analiza porównawcza zawarta w tym numerze, obłożona w taka okładkę?
Poza tym – czy Pan w tekście w/w wieszczy, ostrzega przez ZAMACHEM NA PAPIEŻA (stąd okładkowe uhełmienie?).
Rany Boskie.
Walka mediów przez okładanie się okładkowymi wizerunkami Symboli?
Czy to właśnie ma być jakaś gra w „klasy” i powrót do kapitalizowania dialektyki wiadomej ????
Z uczuciem najwyższego obrażenia niskiego lotu – zasyłam 😉
@ mag
Michalik rozpoznaje walką. Zwykła taktyka kaudalna obrony w narożniku przez atak.
a/ na ile można się posunąc i na ile silny jest papież
b/ kto wspierając Michalika – godny podjąć jego dzieło po ew. dymisji
c/ kto pierwszy rzuci wewnątrz kk kamieniem – tego wymieniem
d/ kto da się ze świata społecznego (np. meczet już spłonął…) sprowokować i wzomże „atak” na kościół, do poziomu wymagającego od Franciszka …lojalnej obrony pozycji bazowej kk w Polsce.
Chyba mamy wojnę domową, na zimno rozpoczętą od ‚prowokacji gliwickiej’.
Pozdr.
Kartka z podróży
15 października o godz. 22:09
Jasne jest, że niezależnie od czyjegokolwiek przyzwolenia, ludzie będą szukać wyższych bytów, punktów odniesienia, Bogów. Decydująca jest kwestia graniczna – tego jakie skutki to wywiera na innych. Nie mam tu stanowiska zero-jedynkowego, oddziaływania między ludźmi są złożone i często subtelne, słabo zauważalne dla postronnych, słabo poddające się prostym regulacjom formalnym. Każdy kto nie jest laboratoryjnie odizolowany od innych, przestrzeń własnej wolności realizuje w relacji do przestrzeni innych osób. Te przestrzenne „bąble” mają granice. Powiększanie się jednego bąbla zgniata bąbel osoby sąsiedniej, będącej w relacji z daną osobą.
Przenosząc punkt widzenia z osoby pierwszej, na tą drugą widzimy, że jej bąbel wolności jest zgniatany, ona nie może swobodnie szukać swojego boga, realizować swojego dziwactwa w wolności, pogłębiać skrzywienia, które sama uważa za wolność czy nie może realizować swojej a-boskiej wolności.
Szczególnie ważne są takie „bąble” pomiędzy członkami rodziny, między tymi co mają więcej siły i tymi słabszymi. standardowo to rodzic-dziecko, ale oczywiście też rodzic-rodzic oraz inne konfiguracje.
Słabszy, dziecko wychodzi w relacje zewnętrzne z innymi, ze zdeformowanym, bądź przekłutym bąblem. Skutki tej wolności rodzica do realizowania własnych skrzywień zostają w tym dziecku na długo, często na całe życie.
Prawo do kształtowania własnej wolności, nawet skrzywionej, kosztem potencjalnych „sąsiadów” łatwiej można akceptować, gdy sąsiad jest dojrzały i autonomiczny. Nie da się, nie pozwoli swojego bąbla wolności zdusić, albo to zniesie bez wielkiej dla siebie szkody, właśnie dlatego, że jest dojrzały. Nie zniesie tego osoba nieprzygotowana.
Gdzieś tu jest odpowiedź na pytanie o zakres własnej wolności. Wśród tych bąbli.
Czy potrzeba Boga/bogów wynika z przesłanek psychicznych – to też ciekawe pytanie. Uważam to za niejednoznaczne. Przykład „NRD-owców” nie wyjaśnia wszystkiego, to za świeża próbka, nie odseparowana od innych. Ale mimo to, wiele relacji tamtejszych osób wskazuje, że o ile mają problemy podobne do zachodnich sąsiadów, to wolność od religii nie uwiera im, wręcz przeciwnie, traktują ją jako coś oczywistego. Mają wolność polityczną pozwalającą na zakładanie kościołów, zanurzanie się w dowolnej religii, a jednak nie mają ochoty.
Podobnie Czesi, podobnie ci wszyscy, którzy wysiadają na własnych stacjach z pociągu „Religia”, „Kościół”, „Bóg”.
„Potrzeba psychiczna” Boga jest w najczęściej wbudowywana w psychikę. Bywa naturalna, od zarania ludzkości może tak było, bo lęk przed piorunem, pożarem, brutalność świata wokół i własna niemoc rozumu do tego skłaniały. Teraz owa potrzeba psychiczna jest bardziej wyuczana, wymuszana. Nie na darmo katolik, muzułmanin jest szkolony na katolika i muzułmanina od pieluchy, kiedy nie jest w stanie ocenić co z nim robią inni. A potem żyje z tą „potrzebą” i często rozumiejąc, że ona jest w nim fałszywa, ma ogromne problemy właśnie psychiczne, by się od fałszywej potrzeby uwolnić.
Dołączam do zaniepokojenia gekko symbolicznym wymiarem okładki najnowszej Polityki.
Papież powinien się strzec?!
Zstanawiam się, w jakie „czapki” kogo jeszcze można ustroić. A może nawet w całe ubranko?
Przyszło mi do głowy, że dla ochrony Prezesa, można by – znacznie oszczędniej – zamiast goryli rozlicznych, ufundować mu gustowną rycerską zbroję przeciwpancerną z opuszczaną przyłbicą. Można jeszcze dodać skrzydła husarskie, które będą przerażać wroga, gdy Prezes ruszy galopem na swoim kocie.
Żarty żartami, ale w świetle tego, co pisze przenikliwie nasz Gospodarz o sytuacji nie tylko w Watykanie, ale całym kościele rzymsko-katolickim, wypada się tylko modlić, kto wierzący, a kto nie – trzymać kciuki, by papieżowi Franciszkowi starczyło czasu i determinacji na ewolucję-rewolucję.
Po ostatniej wypowiedzi abp. Michalika przywołanej przez @mag taka refleksja mi się nasunęła ( złosliwa nieco, – przyznaję):
czy czasem abp. Michalik nie nadużywa „odlotowego” napoju o nazwie „Red Bull”, tego, który dodaje skrzydeł.
A refleksja stąd i dlatego, że wypowiedzi księdza arcybiskupa stają się coraz bardziej takie…. „odlotowe”
PS. Czy nikt w Episkopacie nie mógłby przypomnieć arcybiskupowi arcystare powiedzenie: milczenie złotem bywa ? Czasami przynajmniej….
@mag,
dla ochrony prezesa niech pani porozmawia z Cyba. A dowpcip niech powie pani wdowie po M. Rosiaku.
Kartka z podróży,
dziękuję, przeczytam.
Pozdrawiam
Kartka z podróży,
przeczytałem. Szczególnie część o zaślubinach (bijav). Nadal nie zmieniam zdania w tej kwestii. Wewnętrzna tradycja i obrzędowość, jeśli stoi w sprzeczności w obowiązującym prawem w miejscu ich zamieszkania, prawem, które wcale nie jest ani przesadnie restrykcyjne, ani dyskryminacyjne w swej treści, takie tradycje i obrzędowość nie powinny być tolerowane. Nigdzie powinno być tak, że dana grupa kulturowa może domagać się specjalnego traktowania z punktu widzenia prawa karnego czy cywilnego, które mają (i powinny mieć) charakter uniwersalny obowiązujący wszystkich na terytorium jego obowiązywania. Ile razy, w moich stronach, osobnicy wywodzący się z odpowiednich kręgów kulturowych domagali się oceny ich czynów wedle szarii lub innych tego typu zespołów norm ! I sądy uparcie mówią „nie”, bo na danym terytorium obowiązuje jedno prawo, i to ono ma być przestrzegane przez wszystkich znajdujących się na tym terytorium oraz stosowane przez sądy oraz inne organa władzy. Konstytucyjnie, jedność prawa i jego powszechność to zasadnicza kwestia konstytucyjna, i nie ma powodu, dla którego Romowie powinni stanowić tutaj wyjątek.
Swoją drogą ileż hipokryzji jest w tym obyczaju romskim ! Z jednej strony czytam:
W bogatych rodzinach małżeństwa kojarzą rodzice, którzy decydują o wysokości zapłaty za dziewczynę, którą płaci ojciec chłopaka.
A potem:
W czasie obrzędu weselnego stary Cygan wiąże chustą ręce młodej pary, wcześniej pyta pannę młodą czy decyduje się na zaślubiny z własnej woli
Wow ! No chyba, że w społeczności romskiej (jako jedynej) alianse zawierane przez rodziców odpowiadają w pełni temu, co czują młodzi.
To tak na marginesie.
Wszystko to jest bardzo barwne, ale np. jak zaakceptować obyczaj, że Dziewczynki które jeszcze nie są mężatkami, nie mogą pokazywać się samotnie poza domem, co często staje się przeszkodą w posyłaniu córki do szkoły ? Oczywiście pytam nie tylko jako ktoś z poza społeczności romskiej, ale też jako obywatel regionu świata, gdzie powszechne prawo do nauki jest jedną z najważniejszych zdobyczy socjalnych i kulturowych, prawo, do którego aspiruje coraz więcej kobiet wywodzących się z bardzo restrykcyjnych kręgów kulturowych, często idąc pod prąd obowiązującym tradycjom i nie rzadko płacąc za to cenę (np. owa Pakistanka postrzelona w głowę). Moim zdaniem Romowie to klasyczny przykład toksycznej tradycji rodzinnej, o której pisałeś swego czasu.
Pozdrawiam serdecznie i dzięki raz jeszcze za interesujący link.
Panie Bodziu (z g. 14:28)
Niech pan tak nie pręzy muskułów.
Proszę porozmawiac z wdowami, wdowcami oraz innymi najbliższymi ofiar katastrofy smoleńskiej , poza KILKOMA zaledwie osobami, które trwają w wierze w zamach i nie przeszkadza im polityczny dance macabre na trumnach trwający już 3 lata.
Oni mają DOŚĆ i są bezradni, podobnie jak bezradna i coraz bardziej wkurzona jest większośc społeczeństwa, która wczoraj mogła na żywo oglądać kabaret z „konferencji eksperckiej” Zespołu Chorobowego Macerewicza (aviatora number one RP). Toż nawet sam Prezes miał minę jakby połknął żabę.
I pan się dziwi, że jakiemuś JEDNEMU Cybie puściły nerwy, bo pewnie nie do konca był zrównoważony?
A któż rozsiewa i podgrzewa atmosferę spisku, zagrożenia, nieustannej podejrzliwości, jak nie Jarosław Zbawiciel. To oczywista oczywistośc, że jego bezcenne życie MUSI byc zagrożone. Jakby się prosił o atak jakiegoś wariata, a takich nie brakuje w żadnym społeczenstwie. To i tak cud boski, że jeszcze się nie znalazł jakiś drugi Cyba. Chyba, ze życzyły pan sobie zamachnięcia sie np. na Tuska, czy prezydenta „z przypadku” Komorowskiego.
Akurat w Polsce raczej nie ma tradycji zamachów na najważniejszych krajowych polityków. Ostatni dokonany na przezydencie Narutowiczy miał miejsce 90 lat temu.
@ mag
17 października o godz. 10:08
–
Prezes to tylko w stroju Robin Hooda.
Rajtuzki i kapelusik – bliźniacze podobieństwo z siedmioma krasnoludkami, jak to w bajkach.
Tylko kto wystąpi w roli ocalonego Śnieżka?
Chyba już nie Hoffman… podobno jest niezorientowana kandydatka.
A za Franciszka trzymać należy nie kciuki, ale Michalika. Najlepiej w jamie (oczywiście nie lisiej).
Za co tam izolować – wiadomo, za co trzymać… nie napiszę, nie ma o czym.
Obawiam się jednak, że będzie zupełnie na odwrót ( i wbrew pozorom, Pan Redaktor chyba też, sądząc po tekście w ostatnim numerze i jego – numeru – okładce).
Pozdrawiam.
Tanaka
Bardzo mi się podoba Twoja metafora wolności osobistej jako przestrzennego „bąbla”. Bardzo to sugestywne i prawdziwe. Oczywiście zgadzam się z opisem „rozpychania się” z wolnością, naruszania cudzych „bąbli”.
No ale tak już jest między ludźmi i nic na to nie poradzimy. Zresztą nadęty, toksyczny „bąbel” nie musi być wypełniony oparami religijnymi. Każdy inny toksyczny opar, który nadyma wolnościowy „bąbel” również rani ludzi – najczęściej bliskich.
W Niemczech spotkałem sympatycznego faceta – trochę starszego ode mnie. Szliśmy razem brzegiem morza z Lubeki aż na Wolin. Zaprzyjaźniłem się z nim i w końcu opowiedział mi trochę o sobie. W młodości kontestował, był hippisem, włóczył się po świecie. Gdy miał koło trzydziestki, w jakiejś komunie w Maroku dojrzał. Odstawił narkotyki, wrócił do Niemiec i podjął pracę na nudnym etacie. Jego partnerka wyjechała do Indii i zamieszkała w ashramie u jakiegoś guru. Wyjechała w ciąży więc już w Indiach urodziło się ich wspólne dziecko. Kilka lat trwało zanim mój przyjaciel je stamtąd wydobył. Ale z dzieciakiem – już dorosłym – nie ma dobrego kontaktu. Chłopak nie może się do niemieckiej rzeczywistości dostosować.
Mój kolega szukał powodów swych niepowodzeń życiowych. Jak mi powiedział za wszystko obwinia swego ojca – militarystę, antysemitę, jednego z tych domowych dyktatorów. Ojciec jego z kolei miał kompleks wobec swego ojca, który walczył przez 5 lat na wojnie. Miał kompleks bo był za młody na wojnę, więc wojnę toczył w rodzinie. Facet z którym szedłem bałtyckim brzegiem wierzył w Boga – Bóg mu był w tych kłopotach potrzebny. Ale nie należał do żadnego kościoła. Dla niego Bog był naturą, Bóg był w miejscach w których on czuł się bezpiecznie. Na przykład na pustych plażach, gdzie paliliśmy nocami ogniska i piliśmy wino.
Jak widzisz bolesne rozpychanie się „bąbli” jest niezależne od wiary. To rozpychanie się jest po prostu naszą ludzką cechą.
Oczywiście masz rację pisząc o znaczeniu dojrzałości. No ale tak już jest, że niektórzy stanu dojrzałości nie osiągają w swoim życiu. Musimy się po prostu z tym pogodzić.
Pozdrawiam serdecznie
Jacobsky
Cieszę się, że tekst Ci się spodobał.
Fajnie, że patrzysz na te obyczaje z dystansem. Dla mnie to też egzotyka – choć tak bliska.
Swoją drogą zastanawiam się czy Romowie żyjący w Kanadzie też praktykują te obyczaje. Myślę, że tak – tylko dyskretnie.
Słowacy udają, że nic nie widzą, bo społeczność romska przysparza im wielu kłopotów. Nie chcą ingerencją w obyczaje zaostrzać sytuacji.
Jedyny kraj w którym udało się pogodzić reguły państwa i tradycję romską to Hiszpania. Tamtejsze rody dzięki programom pomocowym zaangażowały się i żyją z biznesu turystycznego oraz ze sztuki. Myślę oczywiście o kulturze flamenco. Nie wiem jak tam jest z obyczajami weselno seksualnymi. No ale tancerki czy śpiewaczki flamenco są na pewno dojrzałymi kobietami. I cholernie mi się podobają! Te garbate nosy, czarne włosy, stukot wysokich obcasów na zgrabnych nogach, to strzelanie palcami, gardłowy śpiew – prawie krzyk miłosny, oczy rozpalone … . Fascynująca kobiecość.
http://www.youtube.com/watch?v=DZxgVyZ3tMU
Pozdrawiam