Są jeszcze katolicy w Polsce…
… czyli marszałek Borusewicz chrześcijańsko krytykuje Kościół. Jakby pod wpływem rosnących słupków poparcia dla PiS, jesienny sezon polityczny Kościół ubogacił podwójnym usztywnieniem stanowiska. W sprawie nauki ,,religii” w szkołach państwowych i w sprawie odpisu mającego zastąpić Fundusz Kościelny.
,,Religii” (czyli katechezy) ma być więcej, a nie mniej. Nawet umiarkowany zwykle kard. Kazimierz Nycz podkreślił, że etyka nie przygotuje do kościelnych sakramentów, więc nie można zastępować nią katechezy. Osobliwy argument. Bo przecież kto wybiera etykę, ten raczej nie oczekuje, by go przygotowywano do sakramentów.
W mediach katolickich pojawiła się nawet opinia (ks. prof. Tadeusza Panusia), że wybór etyki zamiast religii jest grzeszny. Nawet Jan Turnau – gołębiego serca katolik ekumeniczny – nie zdzierżył: ,,straszenie grzechem to już zupełny obłęd” w kontekście szkolnym i może tylko zrazić uczniów do ,,pedagogiki moralnego bata”.
W kwestii finansowej usztywnienie Kościoła przybrało postać deklaracji, że obie strony, kościelna i rządowa (z min. Michałem Bonim na czele), wcale nie doszły do jakiegoś finalnego porozumienia czy ,,kompromisu”. Kościół oczekuje wyższej ,,sumy gwarantowanej” (ok. 110 mln zamiast ok. 90) na trzyletni okres przejściowy.
I właśnie w tym kontekście, w kontekście tego utwardzania kościelnych roszczeń, przywołuję wywiad z marszałkiem senatu RP, politykiem PO, katolikiem, Bogdanem Borusewiczem. Są jeszcze w Polsce tacy katolicy. Wierni, ale zdrowo krytyczni wobec polityki Kościoła w Polsce.
http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x68740/kosciol-ewoluuje-w-niedobrym-kierunku/
Tak jest! Kościół instytucjonalny podąża w niedobrym kierunku, kiedy wysuwa roszczenia bez oglądania się na realia społeczne (przybywa niewierzących) i ekonomiczne (szukanie oszczędności budżetowych), kiedy zaczyna mówić językiem PiS-u czy wręcz nienawiści.
Podobnie, jak Borusewicz, mam wrażenie, że najlepszy, za mojego dorosłego życia, okres miał Kościół w Polsce w latach 70. i 80, za prymasa Glempa i papieża Wojtyły. Po przełomie 1989 r. zaczęło się zmieniać na gorsze i coraz gorsze. Przekaz o. Rydzyka wyparł przekaz wczesnego Wojtyły. Odrzucono Kościół otwarty – soborowy, ekumeniczny, dialogowy. Zapanował Kościół triumfalistyczny, dewocyjny i ,,szamański” (kariera egzorcystów i charyzmatyków), politycznie prawicowy, społecznie roszczeniowy i antyelitarny, słaby intelektualnie, ale wcale się tego nie wstydzący. Jak do tego doszło, pisałem m.in. w miesięczniku ZNAK http://tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=3669
To antypody Kościoła z czasów ,,złotego okresu” dwóch ostatnich dekad PRL. Wtedy też istniał w nim nurt dziś dominujący, wyrażający tęsknotę za zamkniętym za palisadą Kościołem de facto narodowym, a nie uniwersalnym – nurt nazywany teraz ,,radiomaryjnym” i ,,religią smoleńską”. Ale był równoważony. Dziś nie ma tej zdrowej równowagi. Kościół przechylił się cały na prawą burtę. Myśli, że pruje naprzód, a zdąża na mieliznę, jeśli nie gorzej.
Komentarze
Drogi Autorze ! Jestem w kraju i odpowiadam na Pańską kontrę pod moim adresem (z dn. 31.08.2013 h: 21.20): @wodnik ?To proszę po powrocie napisać jaka jest ta nie mainstreamowa prawda o Rosji Putina i putinadzie. No i jak się ma do polskiej kolonizacji Syberii.
Paka !?.
Jeśli w jak mówią na Syberii ? takiej ?głubinkie? (miasto 160 ? 170 tys. leżące w stepie chakaskim, 600 km od granicy z Mongolią) ? jest sklep Benetona, salony: Hyundaia, Chevroleta, Toyoty itp. jeździ po ulicach więcej samochodów japońskich niż w Polsce (prywatnych, to profil tej klasyfikacji), jeśli SUV-ów jest też więcej niż w przeciętnym prowincjonalnym mieście Polski, jeśli bez problemu można polską kartą MasterCard na ulicy wyjąć pieniądze lub zapłacić w sklepach, jeśli ?? Można mnożyć. To takie pozytywy ?? A teraz o tych nie mainstreamowej? prawdzie o Rosji (nie o Putinie i putinadzie jak Pan pisał uszczypliwie ? ?aluziju poniał? – bo to tak jakby Polskę sprowadzać jedynie do Kaczyńskiego lub Holochera i Zawiszy). Nie stoi na każdym skrzyżowaniu ?stójkowy? który ?porywa? pierwszego z brzegu obywatela ?na cyrkuł?, nie hasają po ulicach miasta mafie i strzelają do siebie czy przygodnych ludzi, w nocy jest spokojnie i można chodzić ?normalnie?. Ludzie nie są ?diabłami wcielonymi? i zapitymi osobnikami w ?gumo-filcach?. Funkcjonują muzea (mnóstwo, w każdej wioseczce i ?głubinkie? jest miejscowe muzeum i miejsce upamiętniające w jakimś stopniowi to środowisko), teatr ? jak dowiedziałem się na Syberii teatry mają kolosalne ?publicum?, podobnie ? koncerty wszelkiego rodzaju. Itd. itp. Dzieci chodzą do szkół; Rosja uczy się na potęgę !
Mainstreamowy przekaz mediów z Polski o Rosji jest patriarchalny, nieprawdziwy, zaczadzony słabo skrywanym schadenfreude kiedy im się coś złego przytrafi (a to nie uniknione bo to kolosalny i niezwykle zróżnicowany kraj), by nie rzec ? nienawistny (Moskwa to istny ?Babilon? biblijny, a poza nią ? zwłaszcza na Syberii ? to nic innego jak smród, głód i ubóstwo, ludzie to ?rogate diabły? czyhający jedynie na niewinnych Polaków, którzy mają i chcą ?zbawiać? cały świat z tytułu ?.. wg hasła ?za wasza wolność i naszą?). Czułem to przed wyjazdem, dziś – wiem, bo widziałem i doświadczyłem tego osobiście.
Okęcie i Szeremietiwo ? dwa światy: w ilości, wielkości, nowoczesności, startów, połączeń, liczby samolotów, liczbie przewalających się gości z różnych stron świata etc. 8.09 siedząc i czekając na swój samolot z Moskwy do Warszawy rozmawiałem ? bo siedział obok mnie ? z chasydem, w tradycyjnym religijnym stroju (przyleciał z Czyty, leciał do Kapsztadu) ?.. – niestety nie znam angielskiego, on nie znał niemieckiego i polskiego i rozmawialiśmy po rosyjsku (tym tak pogardzanym w polskim mainstreamie języku Puszkina Tołstoja): ja, ateista i wg panujących tu na Blogu opinii ? lewak (czy nawet nie daj boże – ?komunista?) z ortodoksyjnym Żydem, mieszkającym na krańcu świata. Po rosyjsku.
To takie skrócone Drogi Gospodarzu refleksje ?po syberyjskie? i zarazem odpowiedź na Pańską uszczypliwość w temacie nie mainstreamowego stosunku do Rosji i Rosjan, będącego przeciwieństwem roztaczanej w naszym kraju wizji wschodniego sąsiada.
Pozdrawiam ? Wodnik 53
PS: W Polsce mówi się nagminnie: ?Poskrob Rosjanina, wyjdzie ? Tatar?. Z oczywistym schadenfreude. Bo to nas ma dowartościować w naszej europejskości (plebejskiej, też wątpliwej i z ?przymrużeniem oka?) Na Syberii powszechne jest z kolei powiedzenie (i to najprawdziwsza prawda ? sam ją widziałem i ?dotknąłem?): ?Poskrob Sybiraka ? dotkniesz Polaka?. To podsumowuje Pańskie wątpliwości co do kolonizacji Syberii, tego wspaniałej i fascynującej krainy.
@wodnik53
Dziękuję. Akurat co do obrazu Rosji jako społeczeństwa, jej kultury i tragicznej historii z Panem się zgadzam i Politykę uważam za w tej kwestii bez większej winy. Gorzej z wymiarem politycznym, obywatelskim , praw człowieka itd. Tu rzeczywiście nasze drogi pewno się rozchodzą. Ale staram się unikać emocjonalnego subiektywizmu, bo choć straciłem stryja w Katyniu, jestem przeciwnikiem nacjonalizmu, który dziś tę tragedię wykorzystuje do walki ze zdrowym pragmatyzmem i realizmem w stosunkach między oboma państwami, a zwłaszcza społeczeństwami obywatelskimi.
Panie Redaktorze !
Pojechałem m.in. do Abazy (to prawie Tuva), gdzie od lat 60-tych XIX wieku wydobywa się rudę żelaza (dwie „szachty”) i funkcjonuje – po dziś dzień z-d metalurgiczny i huta. W tym z-dzie na „posieleniu” od 27.06.1863 r (wyrok za udział w powstaniu styczniowym) przebywał – i są na to materialne, udokumentowane papiery w mym rodzinnym archiwum jak i w dokumentach „minusińskogo okruga” mój pradziadek Rafał. Widziałem to miejsce , byłem w tym muzeum w Abazie (miasteczka górniczego i zakładów metalurgicznych). Nostalgia, z wielu powodów, magiczne miejsce w sercu niemal Azji. Niesamowita rzecz…..
Na wspomnianej konferencji popularno-naukowej wygłosiłem referat o historii swej rodziny peregrynującej ciągle po Europie i Azji (Abakan-Abaza). Byli Rosjanie, Polacy i Niemiec. Bo w tym roku jest „zapomniana” 150 rocznica powstania styczniowego i kolonizacji przez „zesłańców” czy „posieleńców” Syberii.
Historia rodziny; udokumentowana to od 1552 r, historyczna – to jeszcze 300 lat „do tyłu” (jesteśmy uchodźcami z Prus, potomkami komesów tego społeczeństwa uznano im szlachectwo na Mazowszu – czyli pierwotnymi Prusami zbiegłymi na Mazowsze przed prześladowaniami jakie „zafundowali” tej wspólnocie pogan bogobojni Krzyżacy – stąd też i nasz herb rodowy). Ponieważ legendarny Windyk (protoplasta tego klanu) wywodził się z rejonu dzisiejszego Elbląga być może moi pra-pra-pra-przodkowi zabili ….. św.Adalberta vel Wojciecha.
Pozdrawiam – Wodnik 53
Pomór na Rzeczypospolitą jakowyś nadciąga (albo i bankructwo czy też wybory, co na jedno wychodzi).
Radykalizuje się nie tylko stanowisko kk, ale i komentarze blogowe p. Redaktora Szostkiewicza w temacie (nie wspominając nawet o sąsiedzko molestującym swą rozpoznawalność za pomocą fachowej ekshibicji pojęcia ‚etyki’ – prof. Hartmanie).
Gdzież więc wylewać swą żółć jaźni czytelnika przyjdzie, skoro nie sposób zgodzić się, że istotnie – kto oczekuje sakramentów, nie szuka schadzek z etyką?
Gorzej, że i odwrotnie, co by wskazywało na jakąś 1% część naszego plemienia, mającą z etyką jakikolwiek kontakt intelektualny a może i empiryczny.
Los i praktyka naszego Państwa Demokratycznego w rękach rodzimych Wyborców tego dowodzi.
Trafna także wydaje się konstatacja Pana Redaktora, że dobro kk miało się lepiej za komuny (zadziwiająca zbieżność interesów, skrywanych przez konflikt zaledwie stanowisk obu stron), a obecnie, z dobrostanem państwa demokratycznego i jego obywateli układa się na kierunku ‚przeciwpołożnym’.
I wreszcie, jakże przenikliwym jawi się spostrzeżenie, o pozorowanym dotąd udatnie konflikcie burt prącego naprzód KKitanica, podczas gdy okazuje się, że to, co trzyma i posuwa konstrukcję Ku Górze (niestety, jej wzniosłe nad poziom szczyty to tylko 1/8 treści) to było i jest jedynie gołe dno tratwy.
A więc – nie mielizna, ale gorzej.
Problem w tym, że obecnie, na pokładzie tej tratwy tkwi już, bynajmniej nie z własnej, świadomej woli, całe społeczeństwo, w roli zakładników załogi.
Jedyna nadzieja, że ferment światłych intelektualistów* kontestujących sternika na blogach, wykipi z blogów na fale i wznieci jaką nowy bunt załogi.
Jakiś Komitet Obrony Ateistów, czy Niezależne Samowolne Związki Wyznaniowe.
Tylko, czy za tym pójdzie jakaś solidarność sakramenckiej większości? 😉
–
*) Skoro o tym mowa, bardzo mnie ciekawi los zapowiadanego ongi na tym blogu telefonu do znajomych w Argentynie – bo los ks. Lemańskiego faktycznie pokazuje, że nowy papa-sternik stawia na ubóstwo, choć niekoniecznie kosztem zbycia limuzyn warszawsko-praskich, a raczej redukcji zatrudnienia funkcjonariuszy godnych świecić w ten sposób ubóstwa materialnego przykładem.
Z uszanowaniami.
Pan pisze może i szczerze ale nieprawdziwie. KRK 30-40 lat temu wcale nie był lepszy, tylko takiego udawał, jak kameleon. A przecież rządzili w nim praktycznie ci sami ludzie co dziś.
@ Wodnik 53
–
Prawdę (bez cudzysłowu) mówią, że podróże kształcą – poznajemy to co znamy, ale jakże bardziej niż w domu.
Przyznam, że pod wpływem wizji prywatnych SUVów, mknących swobodnie przez syberyjską zmarzlinę do świątyń MasterCarda, nigdy już nie będę myślał o Putinie jak o cwanym Czyngiz-Chanie z Łubianki ;(
A nasza prowincja, tym samym, wraca do swojego prawdziwego wymiaru.
Jak to dobrze ruszyć w świat i uwolnić się od poznawania prawdy czasu przez prawdę ekranu medialnych propagand.
Dzięki temu, nie tylko Polska od Rosji może być nie do odróżnienia (a już osobliwie na ten przykład wybór Putina od wyborów na Tuska), ale i wręcz sama Rosja – od Ameryki czy innego Łondona.
A rzekome, propagandowe różnice, między cywilizowanym mocarstwami, każdy może zdemaskować osobiście – wystarczy poprosić o azyl na lotnisku w Moskwie (jeśli się ma odpowiednie dokumenty), albo spojrzeć syberyjskim wiatrom historii prosto w oczy.
Są one, jak widać, przenikliwe i pouczające, nawet kolejne pokolenia.
Pozdrawiam.
Kościół instytucjonalny dzisiaj jest dokładnie taki sam, jak w latach poprzednich. Różnica w strategii. W czasach komunizmu pokazywał twarz przyjazną, ale jedynie w celach taktycznych. Gdyby było inaczej Wojtyła, jako papież, nie mianował by biskupami tych, którzy nimi dzisiaj są. Glemp nie rozpoczął by „dialogu” ze społeczeństwem od ubliżania od „szczekających kundelków”.
To ta dzisiejsza twarz polskiego kleru jest jego prawdziwą twarzą. Poza małymi wyjątkami, np. ks. Bonieckiego.
Kościół instytucjonalny w Polsce pędzi po równi pochyłej. A napędza go niebywała pycha. Tego procesu, moim zdaniem, nie da się zatrzymać. Może na jego gruzach zacznie się odradzać prawdziwe życie duchowe polskich katolików.
Kościół bardzo wiele zawdzięcza PRL-owi. Nie bójmy się tego słowa.
PRL dyscyplinował, zmuszał do tęższej pracy intelektualnej i pracy organicznej, niechcąc – wymuszał większą wiarygodność na Kościele wobec ludzi, co pozwalało mu zyskiwać przewagę nad Systemem.
PRL wciskał Kościół w gorset. Trzymał pewien pion.
Gorset opadł, wylewa się gleja.
Ta gleja jest właściwym ciałem Kościoła.
Matylda
Dobrze, że przywróciłaś właściwe proporcje w ocenach kk, przypominając że tak naprawdę rzecz cała sprowadza się do strategii i socjotechnik, w czym krk ma niekwestionowane mistrzostwo świata (nowożytnego).
Z pewnością wielu fajnych, mądrych księży, jakich z rozczuleniem wspomiamy, ci co mogą pamiętać, w istocie takimi było w latch 70. i 80, a także wcześniej.
Zgodnie z trendem lansowanym przez ówczesnych hierarchów mieli być z ludem na dobre i złe, otwarci, skłonni do dialogu z „trudnymi przypadkami” itd.
Trzeba było przetrwać ZŁY czas komunyy, co z perpesktywy potężnej instytucji wielowiekowej o silnej hierarchicznej strukturze jest tylko jakimś odcinkiem czasu, który wszak mija i nastajazłote czasy.
Dla polskiego kk wróciły po 1989 . Tak na marginesie, „prześladowania” w PRL, poza krótkim okresem stalinowskim, były zresztą nadspodziewanie łagodne w porównianiu z innymi bratnimi krajami.
Skruszona postkomuna była skłonna, co zresztą uczyniła, pójść na jak najdalsze ustępstwa na rzecz odzyskiwania kolejnych przyczółków kk, byle zyskać jego przychylnośc, a przynajmniej neutralność. Poststyropianowa i wszelka inna opozycja poszła na całość, wdzięczna za oparcie i wsparcie w walce z „Onymi”.
Jak zwykle zaczęło się od palca, a dziś kk trawi rękę oraz inne członki. Można mieć tylko nadzieję, że się w końcu udławi.
Prymas Tysiąclecia i wczesny Wojtyła przeprowadzili naród w NOWE miejsce, ale o roli podstawowej kościoła jako hegemona i władcy polskich dusz nigdy nie zapomnieli. Dlatego i mnie nie dziwią takie, a nie inne nominacje na biskupów mianowanych przez JPII zgodne ze strategią na NOWE, poskomunistyczne czasy. Co by nam się w głowie od wolności nie poprzewracało i abyśmy znali swoje miejsce owieczek w szeregu.
Może i trywializuję prześmiewczo, ale tak to widzę.
A mnie się właśnie podoba postawa polskich biskupów, powinni nie ustępować nawet na milimetr w kwestiach finansowych w szczególności. Zaś jeśli chodzi to katechezę w szkołach publicznych i przedszkolach, to powinna ona być obowiązkowa pod karą grzywny dla niepokornych (no nie wiem, niepokorni są podobno prawicowi dziennikarze) rodziców, lub prawnych opiekunów dziecka. Liczbę godzin lekcyjnych z religii trzeba koniecznie zwiększyć, bo okazuje się, że uczniowie trzecich klas w większości nie potrafią dotknąć w skłonie palcami dłoni podłogi, a trening w klękaniu wybitnie podniósłby im sprawność i gibkość w kolanach i kręgosłupie.
Ale do Rzeczy, bo z tymi złotymi latami 80 tymi jest trochę przesady Panie redaktorze, a chodzi mi tutaj o kwestię czarów i uzdrowicieli. Proszę sobie przypomnieć, co się to wyprawiało pod kościołami z uzdrowicielem Harrisem, którego dopiero teraz kościół zdyskredytował (penie za mało zarobił)
Ciągłe przywoływanie Wojtyły w kwestii tzw. otwartego kościoła jest chyba jakimś nieporozumieniem (tak ja ateista to postrzegam), bo nie kto inny jak on i Ratzinger próbowali zawrócić tą łódź do czasów przedsoborowych. Dzieło JPII jest dzisiaj w sile wieku i kieruje polskim kościołem, a jak kieruje, to Pan co i rusz utyskuje w kolejnych publikacjach. To jak to w końcu jest z tym Wojtyłą?
Jak parę innych osób, też myślę, że niewiele się zmieniło, poza tym, że kiedyś było miło, a teraz jest bardziej szczerze. JPII nie był jakościowo inny od o. Rydzyka. Inna forma, inny poziom intelektualny – tym bardziej niebezpieczny. Np. ta zakłamana do szpiku teologia ciała, którą zresztą hagiografowie i apologeci klepią bezmyślnie. Tymczasem jest o czym dyskutować. Pochwalę się, że właśnie ostatnio wdałem się w polemikę m.in. z pomysłami papieża Wojtyły w Racjonaliście, w każdym razie jego idee były pierwotną inspiracją: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9256
Dziękuję za zalinkowanie ciekawego tekstu z „tezeusza”.
„Moim zdaniem, katolicyzm polski po Janie Pawle II zżera polityka: tropienie agentów w szeregach Kościoła, atakowanie ?Kościoła szeroko otwartego?, montowanie przymierza sił antysoborowych, antyekumenicznych, antyeuropejskich. To, czy w Polsce nastąpiła redukcja religii do moralizatorstwa, jest rzeczą do dyskusji, ale to, że postępuje polityczna instrumentalizacja religii, grożąca jej redukcją do ideologii narodowo-prawicowej, pozostaje poza dyskusją, tak jak fakt, że partyjni liderzy prawicy przykładają do tego ciężkiego nadużycia rękę”
Minęło 5 lat od publikacji (2008). Jak Pan ocenia, o ile sytuacja od tamtego czasu się pogorszyła? Bo mnie się wydaje, że jest gorzej, niż było. Rydzyk umocnił wpływy w polityce, konserwatyści opanowali dwie główne partie prawicowe, biszkopty robią się coraz bardziej aroganckie i nastawione roszczeniowo, sensowni księża są wycinani i sekowani, a głosem okopującego się kościoła w Polsce staje się sekciarz (choć być może cyniczny gracz?) Terlikowski i związane z koncernem Sakiewicza skandaliczno-sensacyjne pisemko „Egzorcysta”. Z drugiej strony postępuje powolna sekularyzacja. Jak długo jeszcze potrwa dominacja katoprawicy w Polsce?
Warto znać rzecz znamienitą. Otóż nowym ambasadorem, przy jak to mówią „Stolicy Apostolskiej” /może stolicy pedofilów/ został arystokrata Piotr Nowina Konopka. Ten z tych Konopków. Intelektualista wszech nauk, wybitny myśliciel, kombatant walki o wolność, którą dla siebie już wywalczył. Swój człowiek. Ma facet kilka lat spokoju.
W moim przekonaniu, jednym z czynników powodujących tę wspomnianą zmianę Kościoła „na gorsze” była reforma administracyjna w 1992 roku, polegająca na zwiększeniu liczby diecezji. Wcześniej biskup, czy arcybiskup metropolita, to był ktoś, człowiek jakiegoś tam formatu, no i nie było ich dużo. Jeden przykład, nie będę nawet pisał, o kogo chodzi, w każdym razie swego czasu zmorą w mojej diecezji były homilie mszalne w każdy drugi dzień świąt, Wielkiej Nocy czy Bożego Narodzenia, ponieważ zbierano w te dni pieniądze na seminarium duchowne, i z tej okazji rektor wystosowywał list. Taki integrystyczny, jak w „Dniu świra”: jest tylko jedna racja, i to święta racja, i my ją mamy, więc trzeba to wspierać. I on potem został biskupem jednej z tych później jeszcze utworzonych diecezji, aktywny w Radiu Maryja, itd. A propos, oczywiście że istotne zasługi jeśli chodzi o tę kościelną ewolucję ma także ojciec Rydzyk, ale to już temat na bardziej obszerne wypracowanie.
W przywołanym przez Gospodarza wywiadzie z B.Borusewiczem widoczne jest, jak bardzo KK rozjeżdża się ze współczesnym światem, a w szczególności z polskim światem.
Kościelny dziennikarz płacze, że in vitro to zbrodnia, a ludzie tej zbrodni dokonują i strasznie źle, że nie daje się jej całkowicie zakazać.
Ludzie niespecjalnie tak uważają.
Dziennikarz leje łzy, że moralności się nie głosuje.
Głosuje, głosuje.
Bóg biblijny osobiście zajmował się mordowaniem, ale Bóg Biblijny jest „miłością”. Niewolnictwo było dobre, teraz jest złe. Kościół to sobie przegłosował, przymuszony przez głosujący świat niekościelny.
Wolność bycia chłopem pańszczyźnianym była moralnie dobra. Teraz jest moralnie zła.
Praca robotnika do rychłej śmierci z wyczerpania była moralnie dobra, jest moralnie zła.
Mnożenie się jak króliki, po bożemu, z góry wiedząc, że większość tych „dzieci bożych” zemrze lub zginie jeszcze w dziecięctwie, było moralnie jedynie słuszne. Przestało.
Mnożenie się w celu wyprodukowania większej ilości mięsa armatniego było moralnie słuszne. Już nie jest.
Zabijanie, konkretne, było jakby moralnie niesłuszne, ale jednak słuszne. Przestało. Ale dla Kościoła nie do końca. Przestało-nie przestało. To zależy.
Medycyna była moralnie niesłuszna. Jest generalnie słuszna.
Kościół to sobie wszystko po kolei przegłosowywał.
Niemal wyłącznie z jednej przyczyny: świat niekościelny na nim to wymusił.
A dzisiaj Borusewicz mówi o tych realiach.
Katolicki redaktor jęczy, że media katolickie nie są słuchane i wysłuchiwane.
Nie są? Widocznie nie ma w nich nic ciekawego i wartościowego.
Nie może KK twierdzić, jak zwykł to robić, że media nie mogą się przebić do ludzi. W dobie internetu – mogą. Tylko współcześni odbiorcy to olewają. I bardzo dobrze.
Ponieważ tak jest, Kościół jęczy, że w necie jest „mowa nienawiści” przeciw Kościołowi.
Nie jest.
Chyba, że weźmiemy pod uwagę krzywą Gaussa, którą przywołuje Borusewicz: 10 % księży wspierało opozycję, 10% wspierało System, 80% było neutralnych. Niech będzie, że 10% to mowa nienawiści, 10% to gloryfikacja Kościoła, a 80% to tematy neutralne. Pasuje?
Kościołowi – zdaje się – nie pasuje.
Dla kościoła wszystko co niehołdownicze – jest mu nienawistne.
Proszę bardzo, niech mu będzie.
Rozjedzie się ze światem jeszcze bardziej.
Z wywiadu z Borusewiczem wynika co jest rzeczywistością: ruch w jedną stronę – od Kościoła, ku różnorodności, wolności, równości. I to, że KK w Polsce nie ma nic sensownego do zaproponowania i nic sensownego nie robi. Robi jedno, to co zawsze: straszy, przeklina, przymusza. Ale ponieważ to już nie te czasy,kiedy metody te były w pełni skuteczne, zamiast celu do którego dąży, Kościół sam sobie kreuje przeciwieństwo tego czego chce.
I bardzo dobrze.
Rozejście się Kościoła z rzeczywistością jest nie do odwrócenia w obecnym stanie rzeczy. To zjawisko nie do odwrócenia bez zasadniczo rewolucyjnego przewartościowania. Kościół tego nie zrobi, bo nie jest to możliwe w jego stanie. Nie ma na to ani sił, ani środków. Nie ma sił – bo nie ma w nim światłych, odważnych i silnych ludzi. Sam ich pacyfikuje i wyrzuca. Środków mu będzie brakować, bo te co ma – zjada. Co widać po brzuchach i rumieńcach na biskupich twarzach.
Kościół się raczej rozlezie. Ukształtują się małe kościoły – kościółki mające w sobie coś wartościowego, i glejowate, ameboidalne twory żyjące z nieświętych interesów i zachowań.
Ale i te małe kościółki będą mieć trudności: jak być wiarygodnym w oparciu o niewiarygodną Biblię?
Matyldo,
Myślę, że będzie problem z „odradzaniem się na gruzach”.
Po pierwsze dlatego, że kto jest katolikiem, a kto nie – jest bardzo ściśle zdefiniowane. Delikwent musi być ochrzczony i musi też ściśle, dogłębnie wierzyć w katolickie dogmaty. Bo to go odróżnia od tej czy innej denominacji np.luterańskiej, lub wiary prawosławnej. Katolik MUSI całkowicie utożsamiać się z dogmatem transsubstancjacji, w którym katolik przyjmuje doustnie nie symbol Jezusa, ale jego żywe, prawdziwe ciało; no i pije jego prawdziwą krew, ustami swojego przedstawiciela.
Ludziom się to wszystko strasznie kiełbasi, a prawdę mówiąc często w ogóle o tym nie wiedzą, nie kapują, lub uważają to za niezrozumiałe dziwactwo. Nie są więc katolikami, ale może np. potrójnie reformowanymi ewangelikami, o czym sami nie wiedzą. Ale są, bo spełniają akurat wymogi bycia potrójnie… itd., a nie wymogi watykańskie.
Tak więc nie wiadomo co miałoby się odrodzić na gruzach.
Poza tym, nie będzie jednolitych „gruzów”. Kościół nie zawali się jednolicie, jednocześnie tworząc malownicze ruiny. To będzie, jest, raczej proces rozłażenia się, rozlewania, parcienia, gnicia – po prostu biodegradacja.
@qwerty
Zgadzam się: jest gorzej. Klucze do poprawy są dwa. Reforma finansów (podatek kościelny typu niemieckiego) i przestrzeganie zasady neutralności światopoglądowej po stronie państwa (np. Likwidacja kuriozalnej komisji mieszanej kościelno-państwowej). Kiedy? To wie tylko Spiritus Sanctus 🙂
@Tanaka
To jest właśnie jedna sprawa, w której bardzo ortodoksyjni katolicy w pełni się zgadzają z ludźmi Kościołowi nieprzychylnymi z pozycji np. ateizmu: że katolik musi być w 100% taki, a jak nie, to żaden z niego katolik. Ci ortodoksyjni w obronie swoiście rozumianej czystości, ci nieprzychylni z intencją sprowadzenia rzeczy do absurdu. Zapewniam, że normalny, przeciętny katolik w ogóle nie zawraca sobie tym głowy, i dobrze. Moja definicja jest prostsza, mianowicie katolikiem jest ten, kto sam się za takowego uważa, przy wszelkich znanych uwarunkowaniach. Nie musi nawet wiedzieć, co to transsubstancjacja, oczywiście będzie miał na tyle oleju w głowie, by głośno nie podważać obowiązujących dogmatów, ma jednak prawo zastanawiać się nad nimi i mieć wątpliwości. Dobry chrześcijanin wymaga bardziej od siebie, niż od innych, daje jakieś tam świadectwo, i mówi jak ksiądz Boniecki: tyle ode mnie, a wy róbta, co chceta.
Rafał
10 września o godz. 1:36
„kiedyś było miło, a teraz jest bardziej szczerze”.
Zgrabnie, prawie bon mot.
Ale przecież wiemy, że szczerze znaczy nieszczerze. Jak zwykle, nieszczerze.
@A. Szostkiewicz
Podatek kościelny typu niemieckiego będzie wtedy, kiedy zażądają go biskupi. Czyli za tysiąc lat. Ja odnoszę wrażenie, jakby oni już przygotowywali się na „ciężkie czasy”, próbując nagłabać, co się da. Napchać kieszenie, póki mogą. Zamieniają władzę duchową na władzę materialną, czyli, inaczej mówiąc, sprzedają duszę za złoto, i jest to zjawisko, które ma miejsce już od początku lat 90-tych.
Tyle, że oni źle kalkulują, bo ciężkie czasy (w sensie materialnym) nie nadejdą – oczywiście, będą stopniowo tracić rząd dusz, ale wpływu na polityków bynajmniej nie utracą.
Koledzy wyżej piszą o „rozejściu się kościoła z rzeczywistością i bardzo dobrze”. Dla kogo dobrze dla tego dobrze. Dla nas gorzej. Gorzej, ponieważ tak czy inaczej będziemy rządzeni przez polityków, jedzących im z ręki, więc wolałbym, żeby to byli ludzie twardo stojący na ziemi, a nie jacyś sfrustrowani fanatycy, jakieś bujające w obłokach kopie Natanka. Bo naprawdę nie chciałbym widzieć prezydenta RP na mszy jakiegoś arcybiskupa Natanka, wysłuchującego jak ów gromi „cywilizację śmierci” w postaci bezbożnych Hello Kitty. Bo zrobi się kabaret, ale za clownów będą robić nie biszkopty, ale przedstawiciele państwa…
Na razie większość biskupów jawnie popiera PiS, ale część już przekonała się, że Kaczyński jest niewybieralny (w sensie że nie będzie rządził), więc zaczną się naciski na Platformę (choćby in vitro)… Ta się ugnie (bo kraj Papieża-Polaka itd.) i Platforma straci kolejnych wyborców. Tak to będzie. To paradoks, ale chociaż społeczeństwo się sekularyzuje, to nacisk kościoła na państwo i na polityków nie będzie się zmniejszał, wręcz przeciwnie! Do tego będzie to nacisk skuteczny! Dlatego nie rozumiem takich przedmówców jak @Tanaka – czy ty chłopie żyjesz na innej planecie? Sekularyzacja bynajmniej nie będzie miała przełożenia na politykę – *żadna* władza, tak czy inaczej, nie będzie ryzykować pogorszenia stosunków, a później taki Miller zawsze będzie mógł powiedzieć „nie mogłem zadzierać z Episkopatem bo wejście do Unii”, itd.
Po za tym zawsze istnieje zagrożenie koalicji PiS – PSL… Wyobraźcie sobie, co się będzie wówczas działo… Cztery lata takiego cyrku, że Węgry Orbana to przy tym oaza stabilności i rozsądku. Dokonaliby zdecydowanego skoku na wszystkie możliwe stanowiska publiczne, na media – jaki to wpływ wywarłoby na społeczeństwo..? Na pewno instytucjonalne umocnienie szeroko rozumianej prawicy (w stylu PiS-owskim), popularyzacja ich idei w społeczeństwie, zmiana nastrojów społecznych pod kątem zdecydowanego oddalenia widma sekularyzacji, nawet z rządami prymasa Rydzyka. Kiedyś Węgrzy mieli *raczej* lewicowe przekonania, a dziś na Węgrzech partie prawicowe i skrajnie prawicowe mają sympatię 3/4 społeczeństwa. W Polsce pod rządami Kaczyńskiego też mogłoby się tak stać, szczególnie, jeśli sytuacja gospodarcza bardzo by się pogorszyła. Sfrustrowane społeczeństwo łyknie każdą bzdurę. Kaczyński nawet przy swoich nieudlnych rządach może mydlić ludziom oczy, że to wszystko wina liberałów-złodziei, rozwalać państwo zaciągając pożyczki na koszt przyszłych pokoleń itd. A ludzie mu uwierzą i przejmą jego przekonania. Inteligentnych przecież Niemców jakoś udało się omotać. Młodzież mogłaby zacząć garnąć się do nacjonalistów, katolicyzm odrodziłby się, ale w spaczonej, integrystycznej formie. Tak że nie spieszyłbym się z tym pogrzebem katolicyzmu i prawicy w Polsce. Jeszcze wszystko jest możliwe.
@Tanaka
„Katolik musi być w 100% taki, a jak nie, to żaden z niego katolik. Ci ortodoksyjni w obronie swoiście rozumianej czystości, ci nieprzychylni z intencją sprowadzenia rzeczy do absurdu.”
Nie cieszyłbym się tak. Jak będzie trzeba, to się rygor złagodzi. I tak nikt nigdy nie przejmował się żadnymi dogmatami – ważne było jedynie to, żeby słuchać pokornie księdza proboszcza i kłaść na tacę. Na tacę to państwo może łożyć ZA NAS – już to robi – a co do polskiego katolicyzmu, to jakoś polskiemu kościołowi *nigdy* nie zależało, żeby ludzie znali podstawowe parwdy wiary, dogmaty – choć oczywiście mówili coś innego, nigdy ich to nie obchodziło. Ważne było, żeby pójść do kościoła w niedzielę, cmoknąć pana b. w pierścionek i rzucić na tacę. Chłop pańszczyźniany nie musi – i nie powinien – się interesować gusłami, które odprawiają mądrzejsi od niego. Dlatego właśnie nasz katolicyzm wygląda jak wygląda i był silnie obrzędowo-ludowy. Górze nigdy nie zależało, żeby to zmienić. Chodziło tylko o to, żeby mieć możliwość postraszyć tego i owego z ambony i dorwać się do pienążków wiernych. Jedynym wyjątkiem był tu chyba PRL.
Nic nowego,
Do niedawna cały kościół był prześladowany i zaganiany do podziemia, teraz ktoś usuwa religię ze szkół – stały repertuar mający na celu wymuszenie czegoś na rządzie.
Na zasadzie: jak nam dacie to, czy tamto, to uwierzymy, ze nie chcecie usunąć religii ze szkół, ale musicie to udowodnić.
Np. nie dwie, a trzy godziny religii na tydzień.
Jak widać bardzo skuteczna metoda.
qwerty_xyz_12345
10 września o godz. 14:18
To nie o cieszenie się chodzi. To wynika z definicji katolika.
Co do meritum odpowiedzi, mamy takie samo zdanie . Z pewną ważną korektą wobec tego co piszesz.
Nie: „Górze nigdy nie zależało, żeby to zmienić.”
Ale: „Górze zawsze zależało, by tego nie zmieniać.”
Katolik wiedzący i rozumujący, oraz kierujący się własnym „sumieniem” a nie sumieniem biskupa, to niebezpieczny katolik.
Inna rzecz, że wiedza, rozum, własny namysł zwykle czynią z katolika niekatolika.
Tym bardziej więc górze musi zależeć by tego nie zmieniać.
qwerty_xyz_12345
10 września o godz. 14:18
c.d.
By mieć zapasy na ciężkie czasy, Kościół w Polsce uwłaszczył się już dawno temu, czego gasnące już echa jeszcze tu i ówdzie odczuwamy.
Wierni są mu już mało potrzebni. Głównie jako zakładnicy przeciw niekościelnemu i jako mięso armatnie.
Do II wojny, polscy biskupi grzmieli, że ludność musi być jak największa, by odpierać wrogie armie. Nic się nie zmieniło w sensie mentalnym. Różnica tylko w broni.
aps
10 września o godz. 11:43
Mówisz miło, ale tak nie jest, co wyżej wyjaśniałem.
Nie decyduje szeregowy wierny, co mu się zdaje co do jego denominacji, ale decyduje definicja Kościoła kat.
I to jest zrozumiałe oraz konieczne. Definicje i ich kryteria są niezbędne w życiu.
Schizofrenia ma swoją definicję, a psychopatia swoją. Odróżnia się to po zawartości definicji.
Qwerty o tym także wspomina.
Rozważania o tożsamości katolika w kontekście poczynań lokalnego kościoła to zadanie równie twórcze i konstruktywne, jak traktowanie na poważnie jakiegokolwiek dogmatu w służbie władzy totalitarnej.
Na przykład, dysputy o ilości prawdziwego komunizmu w komunistach (i odkrycie, że ‚to zależy w których i w jakiej fazie wypaczeń’).
Tymczasem, każdy totalitaryzm po prostu taktycznie testuje i poszerza sferę wpływów w obszarach miękkiej (jak bardzo?) władzy demokratycznej; konstruowane narzędziowo wierzenia, mity i dogmaty, wraz ze stosowną ornamentyką, polecając uwadze jedynie pragmatycznych konformistów, albo naiwnych intelektualnie (powiedzmy…) ‚wyznawców’.
Z taką instytucjonalną taktyką sensu stricto – typową dla strategii siłowego zawłaszczenia władzy – mamy do czynienia w przypadku kk – tyle, że póki co, jeszcze można ją opisywać i krytykować w jej nagiej prostocie (pod warunkiem wyzbycia się autodestruktywnych złudzeń i okiełznania biologicznych emocji na rzecz rozumu).
Odwaga wolnych (poniewczasie) od złudzeń mediów, rośnie (jak wspominałem) i owocuje – na przykład o wiele trafniejszym analitycznie, niż rozważania na blogu lewicowo(???)-liberalnego(?) tygodnika, jak ponizej:
http://wyborcza.pl/1,75968,14575475,Co_z_Funduszem_Koscielnym__Episkopat_spokojnie_czeka_.html
Są jeszcze katolicy w Polsce, och tak, bez liku, ale rozumnego dziennikarstwa, biorącego się rzetelnie za rzeczywiste i kluczowe społecznie tabu – jakby trudno szukać wśród postaw głaszczących dogmaty krytyką chropowatości wypaczeń…
Są jeszcze katolicy w Polsce –
i można dodać za Mrożkowym Lucusiem: Katolicy się nie dadzą.
Ewentualnie, że Generał Franco wam pokaże. Lub Kaczyński…
Wodnik53
Przepraszam, ale mam językowego szmergla i od ponad 40 lat obserwuję język, któremu nadałem nazwę „polsko-rosyjski”. Skoro tyle Pan jeździ po rosyjskojęzycznych przestrzeniach, to ani razu nie usłyszał Pan zwrotu „namiok poniał”? Bo tylko tak mówią rosyjskojęzyczni. To Polacy sądzą, że jak dodadzą do dowolnego polskiego wyrazu rosyjską końcówkę, to już będzie po rosyjsku. Nie wiem jak wygląda rosyjski po transformacji – polski wygląda coraz gorzej, i to w piorunującym tempie – ale w starszych słownikach nie znajdzie Pan wyrazu „aluzja”.
– Po cóż Kościołowi zamknięte klasztory? – pytał Franciszek.
– Klasztory powinny służyć ciału Chrystusa, a uchodźcy są ciałem Chrystusa – podkreślił.
– Puste klasztory nie są potrzebne Kościołowi po to, by zamieniać je w hotele i zarabiać pieniądze – dodał.
– Każdy z was, drodzy przyjaciele, dźwiga historię życia, naznaczoną przez dramaty wojen, konfliktów, często powiązanych z międzynarodową polityką – powiedział zwracając się do imigrantów z Trzeciego Świata
– Ale każdy z was niesie przede wszystkim bogactwo ludzkie i religijne, bogactwo, które należy przyjąć, a nie bać się go – zaznaczył papież, cytowany przez Radio Watykańskie
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/papiez-odwiedzil-osrodek-pomocy-dla-imigrantow-w-rzymie/fcehm
===================
Nie waham sie użyć słowa FASCYNUJĄCY wobec Franciszka.
Gdybyż nasi pasterze tacy byli……
A rozziew pomiędzy jego słowami a czynami naszych purpuratów jest olbrzymi.
Nie sposób pisać o polskim kościele, abstrahując od „dzieł” pewnego zakonnika.
Jest taki blog w sieci, Głos Rydzyka, gdzie autor – dziennikarz „Wyborczej” (ten, co napisał ostatnio głośną książkę „Impreator” o Rydzyku), regularnie zamieszcza co lepsze kąski z przemówień Ojca Dyrektora. Wierzyć się nie chce, co ten człowiek wygaduje. A jeszcze bardziej nie chce się wierzyć, że człowiek, który ma wyraźne problemy z opanowaniem polskiej gramatyki i wysławia się, jakby skończył cztery klasy podstawówki, jest półoficjalną, faktyczną twarzą polskiego kościoła! Niewiarygodne! Ktoś taki trzyma za twarz cały episkopat i trzęsie polską prowincją… Wierzyć się nie chce, co za nieprawdopodobny upadek!
Jednak – sami są sobie winni. Mogli zrobić z nim porządek w latach 90-tych, wtedy, gdy jeszcze był na to czas. I nie mówię tu o jakichś śmiesznych inicjatywach typu „zespół duszpasterskiej troski o radio Maryja”, tylko o zrobieniu prawdziwego porządku i wysłaniu Ojca Dyrektora do Afryki z zaszczytną misją ewangelizacji Gabonu. W głowę zachodzę, dlaczego się na to nie zdecydowano. Być może „góra” go nie doceniła? Lub było to dla niej wygodne? A może sama ma takie poglądy?
Te powtarzające się ględzenie o wrogich mediach, które kłamią, kręcą, manipulują… „Media mętnego nurtu”, „bezprecedensowa nagonka na Radio” (jakoś za każdym razem jest bezprecedensowa), „manipulacje mediów ateistycznych”, które niszczą, lżą, oczerniają, opluwają, szkalują (a już szczególnie przewielebnego Ojca Dyrektora i Jego Dzieła). Trzeba uważać, bo Szatan uwziął się i ujada. Jest szczególnie wściekły na Polaków, bo jeszcze nie dali się wyateizować, więc będą brzydkie zagrywki i brudne ataki na chrześcijaństwo, na Polskość i na tradycję, będzie ich coraz więcej i będą coraz ostrzejsze. Ale wytrawamy z Radiem, wspólnie! Ludzie się obudzą, Polacy się obudzą. Wybierzemy Maryję.
Jakiś językoznawca powinien kiedyś napisać książkę, analizującą język, jakim posługuje się to środowisko, tak jak swego czasu prof. Bralczyk zrobił analizę językową retoryki partyjnej w czasach schyłkowej komuny: („O języku polskiej propagandy politycznej lat siedemdziesiątych, Warszawa 1984”). Byłaby to z pewnością bardzo ciekawa praca, szczególnie, że środowisko mentalnie podobne do tego dołów partyjnych, bo ja wiem, ze wczesnych lat 60-tych.
qwerty_xyz_12345 10 września o godz. 22:16
Wszystko się zgadza, tylko nie wyjaśniłeś, kto tego bęcwała miałby wysyłać do Gabonu. Przecież, o ile mnie pamięć nie myli, to ów zakonnik miał niezłe notowaniu u Wojtyły, więc nikt nie powinien się dziwić jego pozycji. Co innego, gdyby Rydzyk stworzył rozgłośnię, która swoimi audycjami nawoływałaby do naśladowania Chrystusa. Oooo, wtedy wkroczyliby bracia od razu i Gabon mógłby okazać się zbyt dobrym miejscem dla odszczepieńca. Proszę sobie przypomnieć jak to papcio JPII groził paluszkiem pasterzom w Ameryce Południowej, bo upominali się o godność dla nędzarzy i ludzi maltretowanych przez prawicowe dyktatury. Osobiście nie wymagam niczego od polskich biskupów, niech sobie igrają dalej, ale państwo ma obowiązek czuwać nad praworządnością i wystarczyłoby, gdyby stosowny Urząd Skarbowy prześwietlił finanse tego cwaniaka i przestępcy podatkowego. Jego zdolności biznesowe są prawie takie same jak nieżyjącego Jankowskiego, który robił swoje interesy nie za swoje i szybko upadły, gdy tylko sponsorzy się wycofali. Jankowski nie był jednak tak bezczelny jak Rydzyk, on się chciał też trochę zabawić, więc olewał robienie szmalu za wszelką cenę, wolał się przebierać w mundur admirała i namiętnie całować się ze swoimi chłopakami.
@ wiesiek59, 10 września o godz. 21:21
Przypomniałeś mi inny „rozziew”, jaki „pomiędzy jego słowami a czynami naszych purpuratów jest olbrzymi”…
Wsiadłem kiedyś do autobusu linii 427, zmierzającego, wg. Rozkładu, w kierunku Prymasa Tysiąclecia. Kierowca jednak wcale nie odjechał w żadnym kierunku, tylko zamknął drzwi pasażerom i udał się do najbliższego sklepu z piwem, przy Męki Pańskiej.
Zaalarmowana Dyrekcja Od Rozkładu oznajmiła, że ewentualnie pochyliłaby się nad skargą pasażerów, gdyby przestrzegali Procedury Zażaleniowej, a nie usiłowali wysiąść, w trakcie zakupionego wszakże przez nich samych z własnej woli, niedoszłego kursu Na Prymasa…
Przyznasz, Wieśku, że i to zdarzenie nie tylko fascynujące ale i ku tej fascynacji wzruszające?
Pasażerowie nie dotrzymujący słowa i walający się, poza zabiletowanym kursem, po konkurencyjnych przystankach – to już byłaby jakże mało fascynująca przewoźnika i Jego Dyrekcję wizja Cywilizacji (oczywiście śmierci – monopolu na transport dusz ku Niebu).
Zgadzam się spolegliwie z @ Jacobskim – to wzruszenie może co najwyżej sprowadzić na nas pokaz Generała Franco (w wersji popisowo-skarlało-burleskowej) 😉
–
@ qwerty_ …
Zauważ proszę, że i w mojej opowiastce Dyrektor z Generałem – na czele społeczeństwa.
To dusze niemyte bowiem skutkują grzybnią frontowych powłok cielesnych, wot – priczina…
Robert Krasowski, od czasu do czasu znakomicie piszący w Polityce, sformułował niedawno tezę, że Kościół może coraz mniej. I jak na przykład Platforma powie, że religii na maturze nie będzie, „to nie będzie, nie ma bata”, że znów zacytuję film Marka Koterskiego, ale inny. I, można by kontynuować, jak powiedziała Platforma, 0,5% odpisu podatkowego, to więcej nie będzie, nawet jeśli kardynał Nycz zapomniał, co uzgodnił. Pytanie tylko, czy obroni się Platforma. Na horyzoncie wyłania się nowa liberalna prawica (Gowin, PJN, Wipler), Platforma idzie w lewo, ale chyba nie odważą się nazwać się lewicą, w której to konkurencji przegrywają z Leszkiem Millerem. Może się okazać, że Platforma jest niepotrzebna, a pod rządami PiS plus ta nowa prawica Kościół będzie na politykę wywierał wpływ silniejszy.
@Śleper:
„Wszystko się zgadza, tylko nie wyjaśniłeś, kto tego bęcwała miałby wysyłać do Gabonu. Przecież, o ile mnie pamięć nie myli, to ów zakonnik miał niezłe notowaniu u Wojtyły”
Proszę cię… Wojtyła miał inne rzeczy na głowie, raz czy dwa ktoś mu tam powiedział o Radiu Maryja, że „ewangelizuje”, to on je pochwalił, pewnie nawet nie miał za bardzo pojęcia, co to jest, co oni tam wygadują, powiedzieli mu że to wielkie dzieło w ewangelizacji Polski, że tam się ludzie modlą, to je kiedyś pochwalił półgębkiem, nawiązując do „budowania wspólnoty” czy coś w tym stylu, a OjDyr to wykorzystał i do dzisiaj wyciera sobie tym gębę. W ogóle Wojtyła chyba niewiele wiedział, jeśli chodzi o tak przyziemne sprawy. Wiedział to, co mu powiedziało otoczenie (Dziwisz itd). Kto by go tam kłopotał takimi wiadomościami i w jakim celu? Zresztą – po co? Przecież nikt by mu nie mówił, że Radio miesza się do polityki, bełkocze coś o Żydach itp. A gdyby nawet mu powiedzieli? To jak papież miałby zareagować, jak to sobie wyobrażasz? Co miałby powiedzieć: „oj to niedobrze”? A może zasugerować zmianę linii programowej? Obstawiam, że skończyłoby się na „wyrażeniu troski” i apeli o modlitwę w intencji radia, „bo to mimo wszystko wielkie dzieło”. JPII słysząc o tym i tak chciałby RM, tyle że bez błędów i wypaczeń. Nie – zrobienie porządku z Rydzykiem to było ewidentnie zadanie Episkopatu Polski, nie Watykanu.
Obstawiam, że papież albo nie wiedział, co się w RM wyprawia, bo nie wyobrażam sobie, żeby wiedząc, co się tam dzieje, nie zdecydował się na zrobienie porządku.
Zresztą zauważ, że Papież nie wypowiadał się na temat RM zbyt często, czyli nie chwalił tego „wielkiego dzieła” tak często, jak by chciał Rydzyk, więc coś może być na rzeczy. Może ktoś mu kiedyś wspomniał o antysemizmie niektórych gości radia typu Jerzy Robert Nowak? Choć jeśli chodzi o „Teologię Wyzwolenia” w Ameryce Południowej, to Wojtyła potrafił działać bardzo zdecydowanie. Ale znowu: może otoczenie naopowiadało mu bzdur? Tego nie wiemy.
Teraz pytanie: dlaczego Episkopat przez tyle lat tolerował tego barana? Przecież wystarczyłoby poinformować Wojtyłę o problemie i uciszyć Rydzyka, powołując się na autorytet papieża (nawet nie musieliby go realnie informować, wystarczyłoby puścić taką plotkę). Episkopat wydałby oświadczenie, że „Ojciec Dyrektor został odsunięty ze względów zdrowotnych”, czy coś w tym stylu, a w Polskę poszłaby fama, że „papież kazał”, więc nawet najbardziej zatwardziałe mohery przełknęłyby tę wiadomość bez protestów. Oczywiście, był na to czas w latach 90-tych. Bo później sprawy zaszły za daleko i – szczególnie po śmierci papieża – Rydzyk był już nie do ruszenia. Episkopat przegapił moment (może nie docenił przeciwnika), a stara prawda mówi, że jak nie możesz kogoś pokonać, to się do niego przyłącz. I tak polski kościół podryfował na księżyc. Mimo wszystko szkoda. Przecież polski katolicyzm mógłby mieć rozsądne oblicze umiarkowanego Tygodnika Powszechnego czy cywilizowanego konserwatysty Wojtyły, a tak – ma mordę Terlikowskiego. Gdyby RM nie wyrosło na potęgę religijną, historia polskiej polityki potoczyłaby się inaczej – nie byłoby żadnych LPR-ów, a nawet formacja Kaczyńskiego miałaby inny profil. Żylibyśmy w bardziej cywilizowanym państwie, kościół byłby bardziej ludzki (ale tak samo pazerny na kasę), choć – z drugiej strony – w takiej sytuacji, bez Rydzyków, Natanków, Terlikowskich i miesięcznika „Egzorcysta”, ateizacja Polski postępowałaby o wiele wolniej niż dziś.
qwerty_xyz_12345
Szanowny Panie, skoro zahaczył Pan o cudzy język i słusznie wytyka nieuctwo, to zapytam: z jakiego powodu pisze Pan: „Ojciec Dyrektor”, „Jego Dzieło” dużymi literami, skoro nawet „papież” piszemy małą i tylko papieżowi przynależy nazwa „Ojciec” pisana dużą literą? Co innego, gdyby się Pan zwracał do kacyka Rydzyka bezpośrednio na piśmie – wtedy oczywiście powinno być: „Ojcze Kacyku…tfu!…Dyrektorze”. Polska kompletnie zwariowała na punkcie pisania dużymi literami wszystkiego, co popadnie.
Najnowsze informacje z Dominikany z 10 września br. – zidentyfikowano już 7 ofiar abp. Józefa Wesołowskiego. To młodzi chłopcy w wieku od 13 do 18 lat. W tym przypadku mamy zatem do czynienia z efebofilią typową dla gejów. Wydaje się, że były nuncjusz z Krakowa może skończyć w więzieniu.
Źródło: http://www.prensa-latina.cu/index.php?option=com_content&task=view&idioma=1&id=1845301&Itemid=1
@aps
Liberalna prawica Gowina i Wiplera?wolne żarty . Liberalna prawica to jest w Anglii, Kanadzie, a w Polsce trochę jej było w UW zaBalcerowicza . Poglądy Gowina to mieszanka wolnorykowego idealizmu z drobnomieszczańską dewocją na pokaz
Jerzy Pieczul!
Grzecznie powiem, że w sprawie uwagi do Wodnika to się czepiasz. Istnieją powiedzenia w poszczególnych językach, które udają język obcy. I najczęściej są to jedynie zbitki dźwiękonaśladowcze, a nie cytaty z tamtych języków. „Aluzju poniał” jest dowcipnym powiedzeniem czysto polskim, udającym z przymrużeniem oka język rosyjski. Wyprowadzanie dział uważam za zbyteczne.
W języku polskim nie ma słowa „ubogacił”. Poprawnie i zgodnie z kulturą języka polskiego należy mówić: „wzbogacił”.
Kościół katolicki w Polsce jest kompletnie zdegenerowany, zmanierowany i niemoralny. Nie powinien nauczać ani dorosłych, ani dzieci. Państwo polskie nie powinno wspomagać ani prawnie ani finansowo tak niemoralnej instytucji.
Ale co tu się w ogóle dziwić, że Kościół usztywnia stanowisko? Kościół jest organizacją przestarzałą o jakieś dwa tysiące lat, czyli od czasu śmierci Jezusa. Już sto lat po jego odejściu, chrześcijanie z ofiar systemu (rzymskiego) przekształcili się w jego oprawców. Już wtedy Kościół z nauczaniem duchowym mało miał wspólnego, a więcej z polityką. I tak już zostało do dziś. Więc nie ma się czemu dziwić, że „usztywniają stanowisko”. Po prostu, jak zawsze – chcą by życie wszystkich obywateli, również tych spoza Kościoła, toczyło się według ich reguł…
Szanowny Panie Redaktorze, bardzo dziękuję za podejmowanie w niektórych swoich wypowiedziach problemu Kościoła „szamańskiego”. To dzisiaj największe zagrożenie. Fachowo można to nazwać jedną z form ogólnoświatowej pentekostalizacji chrześcijaństwa. Na naszych oczach rodzi się zupełnie nowa religijność: magiczna, zabobonna, irracjonalna, infantylna, fideistyczna itp.
W ostatnich kilku latach ten typ duchowości opanował nas Wisłą większość grup modlitewnych w parafiach, duszpasterstwo akademickie, seminaria zakonne, media katolickie i konserwatywne itd. Symbolicznym zwycięstwem tego nurtu było spotkanie z ks. Johnem Bashoborą 6 lipca br. na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Poprzez religijność Afryki i afrykańską antropologię oraz kosmologię powracamy w Polsce do pogańskiego rozumienia religii, duchów, cudów, opętań, które dominowało na naszych ziemiach 1000 lat temu przez nadejściem chrześcijaństwa. Jest Pan Redaktor jedną z niewielu osób w Polsce, które widzą ten problem.
Jeden z bardziej wstrząsających opisów spotkania z ks. Johnem Bashoborą – http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/cuda-na-stadionie-spotkanie-z-ojcem-bashobora_336196.html
@Artur
Widać, że Pan nie chodzi do kościoła, ,,ubogacić” to ulubione słowo naszych księży na ambonie, tu użyte ironicznie.
qwerty_xyz_12345 11 września o godz. 1:06
Zgadzam się z twoim ostatnim zdaniem, że ludzie pokroju Rydzyka, Terlikowskiego i całego episkopatu (kolejność nieprzypadkowa) pracują nad przyszłym, w pełni zlaicyzowanym społeczeństwem.
To co napisałeś przed tym zdaniem, mnie przypomina listy więźniów gułagu, którzy zostali zahipnotyzowani przez wodza na tyle skutecznie, że winnych swojej sytuacji upatrują w kimś innym (nierzadko w sobie). Przecież, (pomyśl tylko) gdyby tak było jak piszesz, to znaczyłoby, że był niespełna rozumu. Ja się zgadzam z opinią o nim, jako kapłanie o mentalności i poglądach prowincjonalnego wikarego, a jego dzieła to wymysł kościelnej propagandy. Jakie dzieła, przykłady proszę.
@ Marek
Nie wyrokuję o winie, bądź niewinności abpa Wesołowskiego, powoływanie się jednak na źródło pod nazwą „Prensa Latina” jest cokolwiek niepoważne. Jest to bowiem kubańska agencja prasowa, założona w 1959 roku przez Ernesto Che Guevarę, tuż po rewolucji na Kubie. „Prensa Latina jest częścią rewolucji kubańskiej , ponieważ zrodziła się z procesu rewolucyjnego ” – napisał
– Frank Gonzalez, pierwszy szef „Prensa Latina” . Hasło aktualne do dziś. Wolałbym jednak, aby te rewelacje potwierdziła również inna agencja.
@Adam Szostkiewicz
Liberalna prawica? Jak ich zwał tak ich zwał, w każdym razie jest tu odwoływanie się i do ekonomicznego liberalizmu, i do wartości uważanych za prawicowe, chętnie się zgodzę, że drobnomieszczańskich. Tak sobie wczoraj o nich czytałem, i zacząłem się zastanawiać, czy nie będą dla niektórych atrakcyjniejsi od odżegnującej się od ideologii Platformy. I czy nie dojdzie stopniowo do jednak pewnego określania się polityki polskiej w kategoriach prawicy i lewicy, a nie tego klinczu „partii władzy” PiS-PO. Co prawda, póki PiS silny, to PO potrzebna jako anty-PiS.
@anumlik
Bardzo dziękuję za informacje na temat agencji Prensa Latina. Ta wiadomość jest jednak podawana także przez wiele innych agencji informacyjnych. Można ją także znaleźć na wielu portalach.
El Ministerio Público de la República Dominicana identificó y entrevistó a siete menores de edad presuntamente abusados sexualmente por el destituido nuncio en el país, Jósef Wesolowski, informó hoy el encargado de investigar el caso, el procurador adjunto, Bolívar Sánchez.
Źródło: http://www.elnuevodia.com/identificana7menoressupuestamenteabusadosporexnuncioendominicana-1592770.html
Sytuacja polskiego kościoła katolickiego dokładnie mi przypomina lata 80-te w Czechach – czyli w Czechosłowacji / tj. u nas / .Wtedy to komunistyczna władza niby nie miała się kogo bać , ani z kim walczyć . V Havel i jego opozycja to naprawde była b. mała siła ,NIE popierana przez ludzi. Jednak pod wpływem propagandy , troche ze strachu , trochę dla spokoju , ale według mnie głównie ” zwyczajowo i z tradycji” to znaczy ,że komunizm tu jest , będzie i trudno sobie wyobrazić coś innego.I to mi się wydaje prawie identyczne , bo Polacy niby troche „psioczą ” wiele rzeczy im się nie podoba ale trudno ,nic nie ma sensu , bo KK jest i bez niego „nielza „. Przesto czeska władza wtedy jak by czuła swój koniec , reagowała na wszystko co tylko mogło troszeczke zaszumieć „złym wiaterkiem” wyjątkowo nerwowo i agresywnie. Tak dzisiaj reaguje i KK w Polsce ,nawet słowa podobne .
Chyba też coś czuje ……
Koscioly Katolickie na Zachodzie Europy moga tylko pozazdroscic polskiemu KK jego pozycji.
Tutaj ze ledwie wiaze sie koniec z koncem. Brakuje wszystkiego; od pienedzy, poprzez kaplanow i wiernych, az do wiarygodnosci i atorytetu moralnego.
Niedawno na Mszy Swietej w naszej parafi moja Zona zwrocila mi uwage, ze w kosciele czuc moczem. Ja sam jestem otymistycznie w wieku mocno srednim, ale z moja Zona bylismy prawdopodobnie najmlosi w kosciele. Spora grupa uczestnikow Mszy znajdowala sie w fazie wtornego pamperstwa. Nie chce tutaj nikomu wytykac jego problemow fizjologicznych, ktore jak Bog da, takze mnie kiedys oczekuja. Chodzi mi o demograficzna sytuacje KK na Zachodzie. Odwiedzalem niedzielne Msze takze w tak arcykatolickich jak Hiszpania i Irlandia i tam sytuacja nie byla o wiele lepsza.
W porownaniu z tymi krajami sytucja KK w Polsce jest luksusowa: pelne koscioly, nie brakuje kaplanow, o pelne skarbonki dba panstwo, a zadne skandale seksualne i pedofilskie nie sa w stanie wstrzasnac autorytetem moralnym KK. Nic wiec dziwnego, ze przy tylu sukcesach KK w Polsce czuje sie na wlasciwej drodze. Kazde spoleczenstwo ma prawdopodobnie taki kosciol i religie, jaka potrzebuje na swoim etapie rozwoju.
Na Zachodzie hierarchiczny kosciol sie przezyl. Franciszek o tym wie i dlatego sam targa swoje teczki i dobrym, skromnym i moralnym przykladem, stara przywrocic KK autorytet moralny, do tego jest dojsc realista i Jezuita, aby wiedziec, ze sam dobry przyklad tutaj nie wystarczy.
Jest co wymiatac.
anumlik
11 września o godz. 10:58
Zdaje się, że ktoś przytomny zauważył tutaj, a może w pod sąsiednim felietonem,że niejaki „Goebbels stanu wojennego”, regularnie, nie rzadziej niż co miesiąc, od ponad 20-tu lat informował o klechach-pedofilach, molestantach, prześladowcach, złodziejach, zabójcach (liczne pijackie wypadki na drogach ze skutkiem śmiertelnym) itp itd, oraz o bałwochwalczo-czołobitnym stosunku do nich wszelkich władz państwowych, od ustawodawców, przez ministrów, po prokuratorów, policję i samorządy.
Ci co widzieli, a nie tylko nic nie robili by zapobiec, ale i ułatwiali takie zachowania, są współwinni.
Urbana wystarczyło nazwać „Goebbelsem” i wszystkie mroczne sprawy Kościoła stały się świetliście święte.
Tak więc nie jest ważne, kto pisze, ale czy prawdę pisze. Nie jest ważne „komu to służy”, jeśli służy to dobru publicznemu.
Marek
11 września o godz. 9:23
To jst mało trafne. Nic nowego się nie rodzi, tylko pogłębia to co jest immanentne w religii.
Religia nie jest racjonalna, ale jest zracjonalizowaną nieracjonalnością.
Religia jest zabobonna, infantylna, magiczna.
To jej fundament, korzenie i raison d’etre.
Inna nie będzie, bo przestanie być religią.
Do szamanów należy się odnosić nie szyderczo, ale z szacunkiem należnym wewnętrznej autentyczności szamana.Autorytet szamana pochodzi z jego wnętrza. Autorytet księdza wyłącznie spoza niego. Osobnik nieautoryzowany przez biskupa nie jest księdzem, ale monterem instalacji alarmowych.
Adam Szostkiewicz
11 września o godz. 10:35
„Ubogacić” to także moje ulubione słówko.
Działa magicznie na dziewczyny.
Kościół był nie tyle inny, co w innej sytuacji do 1989 roku. Polski Kościół usiłuje sterować państwem od co najmniej Piotra Skargi, jeśli nie wcześniej. A światowy Kościół od 325 roku. Z niewielkimi przerwami.
Jakby Jezus dowiedział się, że Królestwo Boże nie nadeszło przez 2000 lat, zostałby ateistą.
PS. polecam Bart Ehrman /Przeinaczanie Jezusa/ bardzo interesujące.
Odnośnie Gowina i Wiplera. Moim skromnym zdaniem, gdyby ci panowie zastąpili PiS w przyszłości byłby to znaczący postęp. Nie jestem tego pewien, ale tak mi się przynajmniej wydaje.
Podobało mi się też J.D.Crossan /Kto zabił Jezusa/.
Przeczytajcie sobie to:
http://wyborcza.pl/1,95892,14580898,Harry_Potter___znak_szatana_takze_w_miescie__a_nawet.html
a dowiecie się w jakim kraju żyjecie; to nie jakieś tam ciemne masy dają się katabasom dymać – to akademicy dostali pierdolca na tle religijnym; tak jak zresztą większość ludzi w tym kraju.
@ Marek
Agencia EFE to jednak co innego niż agencja Prensa Latina. Widać to choćby w leadzie, którego użyli redagujący wiadomość o siedmiu przesłuchanych przez prokuraturę Dominikany chłopcach. Użycie słowa „supuestamente” w leadzie oraz słowa „presuntamente” („rzekomo”, „podobno”) w treści, ukazuje dystans, z jakim rzetelni dziennikarze do tematu podchodzą. Powtórzę. Nie rozstrzygam o winie bądź niewinności abpa Wesołowskiego, jednak czekam na rozstrzygnięcia prokuratury, ewentualny (?!) nakaz aresztowania i reakcję (wówczas) papieża Franciszka.
@ Tanaka
Różnica pomiędzy Urbanem a rzetelnym dziennikarzem jest taka sama jak różnica pomiędzy agencją Prensa Latina, a agencją EFE, czwartą, po Reutersie, Associated Press i Agence France-Presse, agencją informacyjną na świecie.
Nie na temat, przepraszam.
@wodnik twoje refleksje po odbyciu pieknej i sentymentalnej podrozy na Syberie nie sa wyjatkowe. Omal zawsze okazuje sie, ze obraz przekazany przez media jest inny od tego, ktory my widzimy, ale ktory tez jest subiektywny. Tak samo jak Ty, wielce byla zaskoczona zalinkowana niedawno przez @Wieska Pani, ( moge z duzej liitery?), ktora zobaczyla Bialorus zupelnie inna niz pisze sie o niej w Polsce.
Ja tez czytajac zawsze niepochlebne wiadomosci i komentarze o Ameryce, a w ktorej mieszkam juz wiele lat naogol nie moge odnalezc w tych opisach kraju, gdzie zyje.. Jesli czasami wspomne, czy poprawie, ze jednak jest inaczej, to w najlepszaym razie dowiaduje sie, ze jestem „glupia idiotka”, bo w Polsce wiedza lepiej. Dodam, ze bardzo wiele rzeczy mi sie tu nie podoba, ale dostrzegam tez dobra strone medalu. To nie tylko kraj oklepanych, negatywnych formulek.
Syberia to niezmierzony obszar wspanialej przyrody. Wlasnie ogladnelam kilku odcinkowy program o historii i rozwoju parkow narodowych w USA. Jestem pelna podziwu dla rzadow Ameryki, a takze wielu prominentnych bogatych ludzi, co zrobili i robia w tej dziedzinie. Czy robi sie cos w tym temacie na Syberii?
@Jerzy Pieczul:
Wyrażenia typu „Ojciec Dyrektor”, „Jego Dzieła” itd. celowo pisałem wielkimi literami, usiłując ironicznie oddać nabożny kontekst, w jakim wypowiadane są w Radiu Maryja.
Zresztą, nie jestem pewien, ale w „Naszym Dzienniku” te zwroty są chyba używane w podobny sposób.
@Tanaka:
„Zdaje się, że ktoś przytomny zauważył tutaj, a może w pod sąsiednim felietonem,że niejaki ?Goebbels stanu wojennego?, regularnie, nie rzadziej niż co miesiąc, od ponad 20-tu lat informował o klechach-pedofilach, molestantach, prześladowcach, złodziejach, zabójcach (liczne pijackie wypadki na drogach ze skutkiem śmiertelnym) itp itd, oraz o bałwochwalczo-czołobitnym stosunku do nich wszelkich władz państwowych, od ustawodawców, przez ministrów, po prokuratorów, policję i samorządy. Ci co widzieli, a nie tylko nic nie robili by zapobiec, ale i ułatwiali takie zachowania, są współwinni”
Dobrze, że o tym wspomniałeś. Jakoś przez te 20 lat nikt Urbana nie pozywał (przynajmniej za „obyczajówkę”, bo dostawał pozwy za takie bzdury jak znieważenie uczuć religijnych). Nie pozywał, ponieważ opisane sprawy faktycznie miały miejsce, a nikomu nie zależało na nagłaśnianiu ich (trzeba je było po cichu przykryć). Nie jest tajemnicą, że Urban miał (i ma) licznych informatorów wśród policjantów, wściekłych, że są zmuszani do krycia spraw typu pijany biskup za kółkiem czy wikary-molestator.
Teraz dochodzą do tego informatorzy prosto z plebanii, uderzający raczej do „Faktów i Mitów”, niż do „NIE”. Zresztą zauważyłem, że wiele osób, kiedyś czytających „NIE”, dziś sięga raczej po „FiM”, ze względu na czasem chamski język (wulgaryzmy itp), jakim posługuje się Urban. Zresztą zdaje mi się, że w latach 90-tcyh „NIE” było bardzo popularne w środowisku policyjnym.
Anyway, „Fakty i Mity” czytane są najchętniej właśnie na… parafiach. Oczywiście po cichu. Warto być na bieżąco ze skandalami i skandalikami w „branży”. Niejeden ksiądz czyta FiM pod kołdrą z wypiekami na twarzy.
To trochę podobnie, jak dziś politycy skrajnej prawicy zarywają noce, czytając prywatne rozmowy Holochera z ONR, ujawnione niedawno przez Wikileaks. Normalnych ludzi (spoża „branży”) średnio to obchodzi, ale już wyobrażam sobie takiego Zawiszę czy Bubla, o 3 w nocy z wypiekami na twarzy czytających te sensacje 😀
Wracając do „Goebbelsa”: gdyby news np. o księdzu grzebiącym w nieletnich majtkach zamieściła, bo ja wiem, „Polityka”, byłoby to jak wrzucenie granatu do szamba i sprawy nie dałoby się tak łatwo zamieść pod dywan. Natomiast gdy (w latach 90-tych) coś takiego napisało „NIE”, wszystkim było to na rękę:
=> Urbanowi, bo miał swego rodzaju monopol na skandale w KK,
=> Kościołowi, bo mógł tłumaczyć, że przecież „NIE” to szmata, Goebbels, kłamstwa itp.,
=> Policji, prokuraturze i sądom, bo nie musiały się w tym babrać i brudzić sobie rączek,
=> innym mediom, bo nie musiały narażać się na zarzuty „opluwania kościoła”, a przecież Papież-Polak itd.
A bezkarność księży rzeczywiście była (i jest) zastanawiająca. Nawet niedawno jakiś ksiądz wypowiadał się o pijanym biskupie, który rozbił się na latarni, że „to chyba sam Bóg postawił na jego drodze tą latarnię, żeby w razie wypadku policja nie mogła sprawy czyścić i prokuratura nie mogła udawać, że sprawy nie ma”).
sugadaddy
Bardzo pożyteczny link podesłałeś dla dobitnego uświadomienia sobie, jak dalece dotknęła Polaków (rownież tych „uczonych” uniwersyteckich) zadziwiająca „cafka”.
W nowym millenium!!! Wobec galopujacych wręcz osiągów światowej nauki na różnych polach. Wprost wierzyć się nie chce.
Egzorcyzmy, bruzdy dotykowe, prymat „prawa bożego” to polska codzienność dyktowana przez kk, który w przeczuciu nadciągającej klęski (postępującej MIMO WSZYSTKO sekularyzacji społeczeństwa) coraz bardziej pogrąża się w absurdzie oraz przez niemałą część sejmową, która woli się trzymać kościelnej klamki.
Palikoty i inne Millery kasy raczej nie zapewnią, bo kk wskaże swoim owieczkom, czyli baranom, na kogo mają głosować.
Wracając do udziału w tej tragifarsie środowisk „naukowych” (trudno nie użyć cudzysłowu), nasuwa się jedyna sensowana konkluzja – nie dziwota, że polskie uczelnie w światowych rankingach plasują się w czwartej setce.
Torlin
A gdzie te działa? Wytknięcie głupstwa – ale głupstwa będącego efektem dyletantyzmu (mówię nie o Wodniku, lecz o wszystkich, którzy silą się na mówienie niby po rosyjsku) – to już działa, a nie strzał z wiatrówki? Czymś większym jest natomiast Twoja interwencja. Wynika z niej, że nie rozumiesz, że w takim razie każdą krytyczną uwagę można uznać za czepianie się. Ja wytknąłem oczywisty i bardzo rozpowszechniony błąd i sprawa przestałaby istnieć. Ty ją natomiast, nie rozumiejąc materii języka i nie tylko błędnie, ale i niepoważnie ją interpretując, rozdmuchujesz. Nie ma tu żadnego przymrużenia oka – jest w Polsce powszechne kalectwo polegające na cytowaniu języka, którego się dobrze nie zna, a Polacy rosyjski znają bardzo słabo. Zasiedzenie się błędnych konstrukcji z obcego języka w polskiej mowie nie jest żadnym usprawiedliwieniem tych konstrukcji, bo one cały czas są błędne, tak jak cały jest i będzie błędna na przykład konstrukcja z imiesłowem: „Leżąc w łóżku, przyszła do mnie dziewczyna”. Zupełnie innym zjawiskiem jest natomiast upowszechnienie się niektórych błędnych konstrukcji języka ojczystego, które z czasem przestają razić, zostają zaakceptowane i stają się normą (np. „miejsce siedzące). Ciekawostka: w słynnym filmiku o niby dobijaniu rannych w katastrofie smoleńskiej głuchy znający rosyjski i polski z kilometra słyszał, że nieudolnie małpują ruską mowę polskie małpy – szybko zresztą zareagowałem.
Po co używać publicznie czegoś, czego się nie zna? No i nie jest mądrzejsze przyznanie się do błędu, podziękowanie i idziemy na piwo, zamiast ambicjonalnego odbijania piłeczki. Wodnik nie odbił, ale Ty, Szanowny Torlinie, skoro uważasz, że czymś gorszym jest wytknięcie błędu (a tu poszło o błąd powszechny, bo do głowy by mi nie przyszło reagować na epizodyczny kiks – nie mam odruchów belfra) niż jego popełnienie, to może lepiej, zamiast piwa, napijmy się herbaty.
Na początek komentarz techniczny:
qwerty_xyz_12345 – załóż swojego bloga, bo piszesz tak długie komentarze, że chyba nikt ich nie czyta… jest taki dobry zwyczaj w publikowaniu treści, aby komentarz nie był dłuższy od komentowanej treści, bo to się z logiką kłóci… to samo dotyczy Twoich (niestrawnie długich) wypocin na komentarze innych, już Twoich – adwersarzy..
Wyjdź ze swoją osobowością (niepoślednią) na swój blog… nie zaśmiecaj nie swojej… nie jesteś tu gospodarzem.
Panu Redaktorowi też radzę, aby takich publikatorów nie tyle kasował (bo to będzie cenzura), ale ich odsyłał do własnych blogów…Może zastanowi się Pan nad tym, aby ograniczyć komentarz do liczby znaków, jakimi zamknął Pan swój artykuł… bo jest to niestrawne…
Krótkie, cięte riposty i takież komentarze przykuwają uwagę… Bełkot – jest tylko koniecznością przesuwania paska na stronie www.
Tyle techniki..
A co zaś do artylułu…
Kościół, jak Pan zauważył, mnozy trudności w dojściu do I komunii… (nie ma mowy o bierzmowaniu)… zauważył Pan?? Bo bierzmowanie dzisiaj stało się stygmatem pożegnania z Kościołem dla wielkiej rzeczy młodzieży… Więc czemu napór na to „siłowe” rozwiązanie w kwestii I komunii dzisiaj?? To proste.. Dziadkowie dzisiejszych komunikantów jeszcze tkwią mocno w Kościele i będą naciskać na swoje dzieci, aby wnuczęta dostapili łaski Kościoła.. Mnożenie przeszkód jest też sposobem na wyłuskanie kasy… Nic za darmo…
Najważniejsza jest Rodzina. Kościół o tym zapomniał… Moja ma się bardzo dobrze. I tą prawdę o rodzinie przekazał mi mój ś.p. Wujek-Ksiądz….
qwerty_xyz_12345
11 września o godz. 16:06
Jestem zakochany w kościelnych bon-motach, a wszystkie z nich serio:
„po owocach ich poznacie”
„Kościół nie boi się krytyki jeśli jest oparta na prawdzie”
„prawda was wyzwoli”
„prawda jest najcenniejsza”
„zaprawdę..”
„w prawdzie”
„przez prawdę”
etc. itp.
Z ust klechów nie schodzi Prawdziwa Jedyna Prawda.
Kościół czytał Prawdę o sobie u „Goebbelsa”.
Nazwał Urbana „Goebbelsem” w celu odcięcia się od Prawdy.
Kościół zaparł się Prawdy, przez co zaparł się Najprawdziwszego w Trójcy Jedynego.
I po owcach Kościół poznaliśmy.
„Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza…Biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie. Otóż jeśli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie!
Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym,niż z dwiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny…
Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiada wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mego, który jest w niebie…”
[Mt 18 6-10]
Nie słychać, by ci liczni kościelni pedofile, molestanci, zgorszyciele i ich patroni oraz ukrywacze obcinali sobie ręce, nogi, jak najdosłowniejsze członki, czy też wyłupywali sobie oczy.
Kościół sobie szydzi z własnych wezwań, żądań i nakazów.
Kościół robi sobie jaja z Jezusa i z własnej religii.
Nie wolno mu.
Jednak w świecie liberalizmu i wolności (przeciw czemu K. kat. walczy), powiedzielibyśmy: wolno wam. A ponieważ wam wolno to i nam wolno. Wolno nam szydzić z was i robić sobie z was jaja. Wolno nam głośno mówić o waszym zakłamaniu, o zdradzie wobec Jezusa.
Nie tylko nam wolno. Trzeba.
Wodnik 53
9 września o godz. 18:57
Podobnie jak Gospodarz i co najmniej jeszcze zyta2003 wyznaję, że z zaciekawieniem czytałem Twoje relacje z Syberii. Nie jest to specjalna nowość, bo temat jest dla mnie interesujący, ale z pierwszej ręki liczy się zawsze podwójnie.
pozdrawiam
@gliwer
No to krótko: zamiast beczeć na forum, jak ci się nie podobają moje komentarze, to ich po prostu nie czytaj – nie masz obowiązku tego robić. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale myszka ma na górze takie kółko, które służy do scrollowania (przesuwania) tekstu. Jeśli jesteś w tym niewprawny (ech, ta technologia…), to jest jeszcze specjalna opcja w przeglądarkach – możesz sobie ustawić szybsze przesuwanie tekstu.
Gdyby komentarze naruszały prawo i dobre obyczaje, to zwyczajnie zostałyby wykasowane. Twój ostatni komentarz (powyżej) również jest wyjątkowo bełkotliwy i niedorzeczny, ale widzisz – blogosfera jest tolerancyjna (czasem aż za bardzo) i ciebie również uszanuje.
A swoje rady pozostaw dla siebie.
Bardzo wnkliwe i ciekawe komentarze Tanaki i gwerty, @gliwer jest chyba zazdrosny, albo chciał coś napisać , no tomu wyszło jak wyszło.
Zaraz sprytnie odparuję zarzut Tanaki, że księża mają gęby pełne prawdy, a tak na prawdę to szydzą sobie z własnych wezwań.
Otóż nieżyjący już profesor Henryk J chorował na pociąg do alkoholu etylowego.
Aby zdobyć dodatkowe środki na zakup tego napoju wygłaszał prelekcje odpłatnie gdzie tylko się da. Kiedyś zaproszony został przez Towarzystwo Abstynenckie(czy Trzeźwości – jakoś tak), żeby wygłosić wykład na temat szkodliwości alkoholu. Kiedy profesor skończyl swoją barwną opowieść o marskich wątrobach, zawałach i innych rezultatach nadmiernego picia, jakaś upierdliwa staruszka go zapytała:
– Pan profesor bardzo plastycznie przedstawił zgubne skutki picia alkoholu, ale ja wielokrotnie widziałam pana jak po nadmiernym spożyciu ,wracał do domu lekko się zataczając? Czy pan profesor mógłby to jakoś wyjaśnic ?
– Drogowskaz nie musi chodzić drogami, które wskazuje. – odpowiedział filozof etyk.
Kiedyś zapytano Jarosława Iwaszkiewicza, czy jest katolikiem.
Odpowiedział: Jestem wierzącym katolikiem, ale nie praktykującym.
Wiąc zapytano go, czy jest wierzącym komunistą.
– Jestem praktykującym, ale nie wierzącym – odpowiedzial
Niestety ciężko nie zgodzić się z tezą postawioną w ostatnim akapicie niniejszego tekstu, że kierunek w którym zmierza kościół podobnymi działaniami nie rysuje się kolorowo. Można mieć jedynie nadzieję, że retoryka tego typu wkrótce jakimś cudem ulegnie zmianie. Niestety nie wiem dlaczego, jakoś tak naturalnie ciśnie mi się na usta stare polskie powiedzenie że „nadzieja matką…”…
gliwer
11 września o godz. 20:35
Fantastyczne!
Ksiądz Wujek był twoim wujkiem??? Moje gratulacje i podziw!
Jak słusznie przypomniał Lewy, drogowskaz nie musi chodzić drogami, które wskazuje.
Tak właśnie postępuje polski kk i szkoda klawiatury, by to wciąż udowadniać kolejnymi przykładami.
Bardzo wygodne dla kleru porzekadło ” młyny Boże wolno mielą” odsłania głębię hipokryzji tej fantastycznie zorganizowanej korporacji, która podpiera się Absolutem, czyli Bogiem Jedynym w Trójcy Świętej.
Oczywiście, że młyny mielą wolno, dopóki życie doczesne i to, co nazywamy postępem cywilizacyjnym, nie wymusza na funkcjonariuszach PB „ustępstw”.
Tak było z przewrotem kopernikańskim, zrezygnowaniem ze stosów dla heretyków, zaakceptowaniem sekcji zwłok, transplantacji narządów ludzkich itp. Przyjdzie też czas na akceptację in vitro. Tym szybciej, im szybciej zostanie zniesiony przymusowy celibat księży, którzy będą chcieli mieć potomstwo, a nie doznają bożej łaski naturalnego poczęcia.
Krótko mówiąc, drogi Kościoła instytucjonalnego często wiodą na manowce. Powinno to być przestrogą dla katolickich fundamentalistów zwłaszcza.
Nic z tego nie rozumiem. Co mam zrobić żeby zacząć kumać? Co polecacie żeby stać się erudytką i móc zabłysnąć w towarzystwie. Myślę, żeby zacząć oglądać Tomasza Lisa i czytać The Economist.
Dwadzieścia lat temu na ZCHN było za wcześnie, czy czas nastąpił na reaktywację, się zastanawiam……
Gowin, Jurek, Żalek, sporo by sie nazbierało fundamentalistów chcących unimilić bliźnim życie w imię swoich wartości…..
Fundamentalizm podobny jest w swej istocie do przypowieści o dobrym carze i złych bojarach. Wytłumaczy wszystko….
Lewy
12 września o godz. 8:59
Pan przez swoja anegdote Iwaszkiewicza ujawnil schizofrenie polskiej egzystencji ; bo w tým kraju wielu nadal praktykuje to w co nie wierzy !
/i nie tylko religie –szkoda /
Pozdrawiam
Lewy
12 września o godz. 8:59
Anegdota postawiona na głowie, jest zabawna.
Postawiona na nogach – cyniczna.
By móc jakoś funkcjonować w czasach schizofrenicznych, czasem trzeba anegdotki.
Problem w tym, że Kościół i religia jest na serio.
Całkiem na serio wymyśla grzech, na serio go wmawia w człowieka a potem rozlicza ze śmiertelną powagą.
Zostawia dookoła trupy i złamane dusze.
Na to żarcik nie bardzo pomaga.
Natalka,
na początek – nie spamuj.
Natalka
12 września o godz. 15:00
Towarzysz Lenin nauczał:
Uczyć się Uczyć się! Uczyć się!!!
No to przerywnik, albo „zakonczennik” w tej ostrej dyskusji. Zaznaczam, ze religijny, ale spoza polskiego kk.
Bardzo to, a bardzo polecam obejrzenie pelnometrazowego filmu dokumentalnego p. t. „Kumaru”. Mozna go zapewne jakos znalezc w internecie, ja obejrzalam na Netflex-sie. Film zrobil mlody absolwent Uniwersytetu Columbia w NY. Chlopak jest z pochodzenia Hindusem urodzonym juz w Ameryce.
Poniewaz nie wiem, czy ktos sie nim zainteresuje, zeby poszukac, pokrotce opowiem. Chlopak zawsze podziwial babke za jej medytacje, modlitwy, palenie wonnosci. Tez probowal , nic go nie bralo. Wyjechal na jakis czas do Indii, zasiegnac wiedzy i uduchowienia u zrodla. I tez nic. No to postanowil zrobic film. Poniewaz jest Hindusem charakteryzacja byla prosta. Zapuscil brode, zaniedbal sie, zdjal buty, stosowny chod, stosowny kostur, zawinal sie lacznie z glowa w kolorowe przescieradla, od babki podszkolil sie w hinduskim akcencie. No i otworzyl jakas transcedentalna szkole yogi. Kumaru. Udalo sie. Zebrala sie grupa chetnych, wszyscy z uczciwej sredniej klasy, bardzo mili ludzie, a on zaczal nauczanie. Za przeproszeniem p……l, co mu slina na jezyk przeniesie, nie zapominajac jednak co jakis czas mowic: ja tez klamie i ciagle: nie wiem.
Widac, ze sympatyczny chlopak, wiec ludzie mu wierzyli, pokochali go i odczuwali wyrazna pomoc we wszelkich swoich problemach emocjonalnych I wszelakich innych ….
Na koncu strasznie trudno mu bylo sie przyznac do mistyfikacji. Przeciez w koncu oszukal tych ludzi. Kiedy wszedl na sale nauczania juz jako zwyczajny chlopak i wyjasnil wszystko, reakcje byly wielce mieszane. Koniec w koncu chyba jedynie dwie osoby mialy mu za zle. Pozostale nie zalowaly czasu, nie obrazily sie, a na dodatek beda dalej spotykac sie w swoim gronie. Lzom, usciskom, serdecznosciom nie bylo konca.
Naprawde radze obejrzec, bo w czym nauczanie hinduskiego „guru” jest gorsze od nauczania, w ktorym zostalismy wychowani. Nawet jest lepsze, bo bardziej wychodzi naprzeciwko duchowosci czlowieka i problem kasy nie istnieje.