13 Grudnia, czyli Prezes ma żal do Generała

Któryś z polityków w ten sposób spuentował słowa prezesa Kaczyńskiego, iż był przykro zaskoczony, że nie poszedł do internowania trzynastego grudnia roku pamiętnego. Ja poszedłem i żalu nie mam. Generał zrobił swoje, i tacy jak ja – swoje. Ale żal tych zabitych i tych lat straconych. 

 
Czytam, że ponad 40 proc. Polaków uważa, że stan wojenny był uzasadniony.  Prawie ćwierć wieku po wydarzeniu!  Czy to nie powinno być argumentem za marszem Pamięci i Demokracji, a nie za marszem przeciwko demokratycznie wybranym władzom, na jaki się zanosi?  

Ale nie chcę się nad prezesem znęcać. Może żal jest szczery, może SB nie miała go na celowniku tak jak innych działaczy Solidarności, choć faktycznie się udzielał. A może chodziło o rzucenie na Kaczyńskiego cienia podejrzenia: bo internowani koledzy mogli zachodzić w głowę, czemu został wypuszczony do domu po przesłuchaniu?

Swoją drogą, czy to nie powinno dać do myślenia tym, którzy tak wierzą w SB-ckie dokumenty, że choć Kaczyński działał, to śladów jego działalności przed 13 grudnia w teczkach SB nie ma?

Tak czy inaczej, trudno oprzeć się wrażeniu, że prezes prowadzący 13 grudnia marsz okolicznościowy nadrabia pewne luki w swym patriotycznym życiorysie.

W więzieniach w Bieszczadach nasłuchałem się opowiadań, jak konwojenci grozili internowanym, że ich rozwalą bez wahania, jeśli tylko dostaną taki rozkaz. Mnie też tak groził major LWP w milicyjnym gaziku jadącym do więzienia Uherce.
Teraz do zabijania przeciwników w wolnej Polsce wzywa Grzegorz Braun, a słuchacze biją brawo. Tak się nam polskie życie wykoleiło.