Brunon K., Grzegorz B.: nic się nie stało?

Obóz pisowski rozmywa i znieczula. Hofman i jemu podobni już nie mogą słuchać o piromanie z Krakowa czy reżyserze z Wrocławia, proponującym zastrzelenie dziennikarzy Wyborczej i TVN. Nic się nie stało, zamachu nie było, Olejnik żyje, o co chodzi?

PiS zepchnięty ostatnio do defensywy musi się bronić. Rozumiem, rozumiem też, że inaczej nie potrafi jak przez atak i przez rozmywanie, ośmieszanie, lekceważenie tego, co na lekceważenie nie zasługuje. Na lekceważenie nie zasługują dwie rzeczy: po pierwsze kwestia mowy nienawiści i odpowiedzialności za nią (tak samo ludzi PiS, PO, SLD, Palikota itd) . Po drugie kwestia milczenia tych, którzy nie powinni milczeć w obliczu mowy nienawiści. Nie powinien milczeć Kościół instytucjonalny. Nie powinny milczeć organizacje społeczne, na czele z stowarzyszeniami praw człowieka i organizacjami dziennikarskimi.

Mowa nienawiści zdarza się wszędzie, chodzi o proporcje. W Polsce 2012 r. te proporcje są chore. Druga co do wielkości partia polityczna zrobiła z mowy nienawiści główny środek mobilizacji swego elektoratu. To się musi kojarzyć jak najgorzej, bo w stabilnych demokracjach mową nienawiści posługują się partie marginesu politycznego, a nie parlamentarne.

To samo z marszami i pogróżkami o likwidacji obecnego systemu. Obóz tak zwany narodowy udaje, że nic się nie dzieje, przecież nikt nie szturmuje kancelarii premiera ani pałacu prezydenta. To normalka, że prawica grozi wieszaniem przeciwnikom politycznym, użyciem siły do przejęcia władzy i obaleniem demokracji. Do tego doszliśmy. Na razie w słowach. Ale logika nienawiści jest taka, że za słowami idą czyny. W końcu jakiś Niewiadomski strzela i zabija.