Wybory w USA: spróbujmy bez byków!
Lawina polskich komentarzy po prawyborach republikańskich w Iowa roi się od ortograficznych błędów językowych. Więc rzucam koło ratunkowe. Taki gest patriotyzmu językowego. Na ten Nowy Rok mistrzów polszczyzny – Józefa Ignacego Kraszewskiego, Janusza Korczaka i Piotra Skargi. W końcu Polacy nie gęsi?
Nazwiska typu Romney: Romneya, z Romneyem itd. , polskie końcówki BEZ apostrofu; tak jak Disneya, z Disneyem, Stanleya, z Stanleyem
Gingrich: Gingricha, Gingrichem, o Gingrichu, Gingrichowi
Santorum: Santoruma, Santorumowi, z Santorumem, o Santorumie
Perry: Perry’ego, Perry’emu, z Perrym, o Perrym ; tak jak Kennedy, Kennedy’ego, Kennedy’emu, z Kennedym, o Kennedym
Szczególnie ciekawe: Joyce, Joyce’a, z Joyce’em, o Joysie
Moore, Moore’a, z Moore’em, o Moorze
Wilde, Wilde’a, z Wilde’em, o Wildzie
A przy okazji:
Ziobro, Ziobry, Ziobrze, z Ziobrą, o Ziobrze. Chyba że sam poseł swego nazwiska nie odmienia.
PS. No i proszę: młotkują tego Arłukowicza i Tuska i młotkują, i PiSowi spadło o 5 proc. a PO ani drgnie, nawet przybył jeden punkcik. http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sondaz-protesty-nie-zaszkodzily-poparcie-dla-po-id,1,4990828,wiadomosc.html
XXXX Obama
T.O. – tak, wolałbym Obamę niż któregokolwiek z obecnej stawki pretendentów prawicy, ale to nie znaczy, że mu życzę łatwego zwycięstwa. Niech się zetrze z kimś poważnym, wtedy zwycięstwo ma ciężar. Kleofas – bo ja wiem, czy trzeba być w USA, by spekulować o mizerii kandydatów prawicy? To widać, słychać i czuć – w Internecie, tak samo jak mizerię liderów PiS (patrz wyżej ostatni sondaż) czy ziobrystów da się ocenić bez bliskich spotkań trzeciego rodzaju :). Mnie wystarczy ekran TV. Adam 2222 – e tam, odwracam uwagę, może i Tusk rządzić nie umie zdaniem Pana, ale na szczęście większość wyborców ma inne zdanie (zob, ostatni sondaż). A nawiasem mówiąc, nim się Pan wypisze na mój temat, proszę się nauczyć mojego nazwiska, bo to szczególnie niegrzeczne przekręcać czyjeś nazwisko w dyskusji. Staruszek – celna uwaga o Casablance! Duende – czynnik X? Moja słodka tajemnica 🙂 – na razie. Ryba 25 – serdecznie dziękuję Pani i córce i pozdrawiam z Krakowa
Komentarze
Jak bez byków, to stawiam na Romneya. To znaczy, nie żebym na niego stawiał, ale przypuszczam, że wygra, albo mówiąc precyzyjniej, że zostanie kolejnym prezydentem USA. Obama zakończył już misję odświeżania wizerunku tego odizolowanego od świata, wyspiarskiego kraju – zrobił swoje, może odejść. Wszyscy pewnie w międzyczasie zapomnieli o (nie jestem pewny, jak prawidłowo odmienić, ale ryzyk-fizyk) Ku Klux Klanie, mającym się tam ponoć całkiem nieźle po dziś dzień, za Kałużą zapanowały egalite z fraternite (liberte w świetle Patriot Act, NDAA. Guantanamo, etc. jeszcze nie za bardzo, ale nie od razu Kraków zbudowano), Martin Luter King nie budzi już zainteresowania, ani emocji, Malcolm X także, Czarne Pantery również. W świadomości społecznej wizja (ach, to LSD…) „od pucybuta, do milionera” została gruntownie utrwalona, więcej nawet, uzyskała swoisty uprgrade – tam prezydentem może zostać każdy! Wow! Nawet John Lennon ze swoim hymnem „Power to the people” nikogo już nie rusza – dziś wszyscy tylko okupują i okupują, ale bilbordu to nikt w Nowym Jorku nie powiesi, protestu w łóżku nie zrobi, co najwyżej na obdartym kartonie nasmaruje pisakiem: „my jesteśmy 99%”. OK, jesteście (jesteśmy) i co z tego? Kiedyś Tadeusz Różewicz napisał sztukę „Stara kobieta wysiaduje”. Tak mi się skojarzyło. Aha, Lennon był biały – no to sorry.
A propos LSD, bo tak się chyba nazywa protestancki kościół Romneya – to takie chrześcijaństwo na opak, gdzie pederasta jest biskupem, wierni popierają małżeństwa queer’ów, do kwestii wyrzucania zarodków ludzkich na śmietnik mają stosunek podobny, jak bolszewicy, a poligamia była tam do niedawna standardem – jak czytałem, dziadek Romneya (dobrze odmieniam?) miał chyba 5 żon, a pradziadek bodajże 12… Tylko taka wywrócona do góry nogami moralność gwarantuje realizację programu zakłamania oraz hipokryzji, wyrażonego dzisiaj słowami Obamy w kontekście gromadzenia sił militarnych USA w Zatoce Perskiej, przed napaścią na Iran: „USA będą w dalszym ciągu stały na straży pokoju na świecie”. Jaja sobie człowiek robi, czy o drogę po odsunięciu z urzędu przez Romneya pyta? USA i pokój? To przecież oksymoron. Nie chcę tu przytaczać wszystkich wojen które wywołał ten kraj (ten, czy nie ten, co za różnica – sztandary są amerykańskie) po II Wojnie Światowej oraz wymieniać demokratycznie wybranych rządów, które obalił, bo miejsca na blogu mogłoby zabraknąć.
Pan Szostkiewicz
„Kleofas ? bo ja wiem, czy trzeba być w USA, by spekulować o mizerii kandydatów prawicy? To widać, słychać i czuć ? w Internecie”.
Nie, nie trzeba, wystarczy Internet. I wtedy ma sie poglady, jak Sebastian czy Lewy. Jesli one Pana zadawalaja, to – good luck !
I – dodatkowo – mozna wtedy pisac ciekawe artykuly o U.S. Oparte na znajomosci kraju i snuc wyborcze wizje… Tylko, wtedy, na cholere powazne periodyki trzymaja tu stalych korespondentow? Czy pamieta Pan red.Gornickiego i red. Kalabinskiego ? Kto jest teraz na takim poziomie ?
A profesjonalnie – jest „desk research” i jest „field research”. Widzi Pan roznice ?
Pozdrowienia. Kleofas.
W USA własnych polityków nie dzielą na lewicę i prawicę, raczej na konserwatywnych i liberalnych. Niewątpliwie ci pierwsi mają większe wzięcie, co można tłumaczyć przede wszystkim demografią. W latach 1960-tych, gdy baby boomers dorośleli (na campusach i na drogach przez rozległy kraj) dominował liberalizm, po naszemu – lewicowość. Obecnie są oni co najmniej w sile wieku, a wtedy ma się bardziej konserwatywne poglądy na wszystko od aborcji po opodatkowanie. A ponieważ są oni dominującą kohortą, to mają przemożny wpływ w wyborach. W 2008 roku widziałem Obamę jako prezydenta, teraz wydaje mi się, że stabilność i rozwój Ameryki jak nigdy przedtem zależy od zgody między Prezydentem i Kongresem. A w nim nie zanosi się na większość dla partii demokratycznej. Dlatego umiarkowany republikanin jak Romney, który wg. ostatnich wspierających go komentarzy przeistaczył się w ostatnich kilku latach w większego konserwatystę (niemal jak Reagan) lepiej pasuje do tej układanki. Obamę mogą „uratować” coraz lepsze wyniki gospodarki, które owszem nadchodzą, ale czy to wystarczy? Wskaźniki zatrudnienie będą bodaj najważniejszym wsparciem dla kandydata u władzy, tak jak w kilku poprzednich wyborach odbywających się w końcowej fazie recesji (np. w 1992). Oczywiście Obama musi też przedstawić się jako konserwatysta, najlepiej zacytować Reagana i ograniczyć swój mentorski ton intelektualisty, z grubsza strategię tę ujmując.
Czy Romney jest kandydatem poważnym, czy należy do „prawicowej mizerii”?
Panie Redaktorze, czy są jakieś reguły odmiany nazwisk z obcego języka, bo na podstawie podanych przykładów znów popełnimy błędy za cztery lata?
To jest ciekawe, bo dawne nazwiska typu białoruskiego kończące się na „o” ludzie odmieniają, nikt nie powie „Halka Moniuszko” tylko „Moniuszki”, a zwycięstwo było „Kościuszki”. Teraz przyszła potworna moda na nieodmienianie w ogóle, nawet nazwisk typu „Kowalski”. Dzwoni panienka i mówi: „Czy mogę mówić z panem Kowalski?”
@Kleofas
Pieron wie * na cholere powazne periodyki trzymaja tu stalych korespondentow? *
Kleofasie, wiadomo, ze jestes ekspertem od Ameryki, bo tam zyjesz i wkurzaja Cie wszyscy, ktorzy tam nie zyja a wypowiadaja sie. Masz taka wylacznosc w tym temacie. Ameryke tylko liznalem, bo bylem tam kilka razy(raz nawet 2 miesiace spedzilem w NY), ale znam historie tego kraju, wiec niesmialo popisuje sie swoimi wiadomosciami za Twoim przyzwoleniem. Bylem rowniez na(lub w) Jackowie i na Greenpoincie, gdzie moglem sobie kupic polska kielbase, zubrowke i do wyboru *Nie albo *Nasza Gazete*
Ale to doswiadczenie niewiele mnie nauczylo, bo wiecej dowiedzialem sie z ksiazek, filmow i internetu. Dlatego nie zlosc sie, Kleofasie, jak bede sie wymadrzal na temat USA.
Jakbys chcial cos napisac na temat Francji i Francuzow, nie bede Cie flekowal tylko uwaznie Cie wyslucham
Pozdrowienia dla Jankesa Kleofasa
Udaje Pan greka, nie wiedząc, że prezydenta tego mocarstwa nie wybiera się wyborach. Główną rolę odgrywa kompleks militarno przemysłowy, Bilderberg i Komisja Trójstronna. Widowiska wyborczo telewizyjne to tylko ochłapy dla ciżby.
Czy Pan Redaktor byłby uprzejmy wyjaśnić kto i w jakim celu komplikuje polszczyznę dzieląc według sobie tylko znanych kryteriów nazwiska zagraniczne, a potem dorzycając do tych zwariowanych podziałów regułki, że jak tak, to z apostrofem, a jak siak, to bez apostrofu ?
Domyślam się, że za tym uprzykrzaniem życia stoją poloniści, ale chciałbym to usłyszeć od Pana.
Czy Pan Redaktor reprezentuje warszawską czy krakowską szkołę językową ? Z lekcji polskiego przypominam sobie, że nasz nauczyciel z liceum (polonista z doktoratem) mówił o tych dwóch szkołach i jedną z nich miano określać „sieczkarnia”, ale boję się spekulować którą (jakby nie było jestem warsziawiakiem…)
Od dziś będę ostrożny w pisaniu obcych nazwisk. Wolę uchodzić za ostrożny’ego niż za niechlujny’ego.
Pozdrawiam
@ telegraphic observer:
„Obamę mogą ?uratować? coraz lepsze wyniki gospodarki, które owszem nadchodzą”
Albo też i nie.
„Oczywiście Obama musi też przedstawić się jako konserwatysta, najlepiej zacytować Reagana i ograniczyć swój mentorski ton intelektualisty”
Tylko czemu wówczas centrowy wyborca miałby wybierać demokratyczną podróbkę, skoro Romney oferuje oryginał? To jak w Niemczech kilka lat temu, gdy chadecja swoją liberalną (gospodarczo) retoryką zapędziła część swojego elektoratu do narożnika Liberałów, skutkiem czego potrzebna była „Wielka Koalicja”. A w przypadku USA nie ma miejsca na remis, byłaby porażka.
Wybory w USA: spróbujmy bez byków!
Popieram ! Co wspólnego mają mieć byki ze stadem baranów ?
„Wybory w USA: spróbujmy bez byków!”
Poziom kandydatów na prezydentów
http://wiadomosci.wp.pl/title,Amerykanski-polityk-boi-sie-Polski,wid,14144584,wiadomosc.html?ticaid=1db0e
Czy czymś podpadłem swoim komentarzem z 6 stycznia o godz. 12:38, że ugrzązł w moderatorni ?
Sorry za uwage do moderatora !!!
Swoją drogą: Jacobskiego czy Jacobsky’ego, pyta ego Jacobsk – i tu wpisać właściwą formę końcówki 😉
Pozdrawiam
@ Torlin z 13:14:
No i super. Przyjdą, pogonią naszą polityczną mafię i wreszcie zrobią tu „Drugą Japonię” 😉
Mag z 5 stycznia o godz. 13:00
Bardzo dziękuję za polemiczny komentarz na temat Jarmuscha!
Kilka słów wyjaśnienia. Nie zachwycam się „The Limits of Control.” tylko jestem pod jego wrażeniem. Przed projekcją miałem wątpliwości czy warto poświęcić temu filmowi dwie godziny. Akurat miałem mieszane uczucia oglądając wcześniejsze filmy Jarmusch’a. Wydawały mi się, przepraszam za określenie, dziwactwem filozoficzno – estetycznym. Brak mi było w nich głębokiego oddechu, jakiejś wizji. Własnie raził mnie jego „minimalizm”. Nie sądzę też, że na podstawie wcześniejszych obrazów można go nazwać „ostatnim żyjącym beatnikiem”, bo nie było w nich tego zachwycającego beatnikowskiego „skowytu”. No ale to kwestia subiektywnego odbioru. Piszesz, że jest to film na granicy arcydzieła i kiczu. Ciekawe, że pytanie czy to kicz czy arcydzieło zadał widzom po projekcji prowadzący studyjny seans. No i posypały się rozmaite oceny i interpretacje, bo film jest przecież wieloznaczny. Mnie to trochę rozbawiło, bo ludzie błądzili, motali się, gubili drogę na intelektualnych tropach, które podsuwał Jarmusch – dawali się wciągnąć w jego gry. Natomiast nie byli w stanie pojąć, że prawda tego filmu zawiera się w opisie podróży po Hiszpanii – od futurystycznego Madrytu, przez stare dzielnice Sewilli az do anadaluzyjskiego interioru. Sceny tej podróży przejęły mnie, bo prawdziwie oddały moje doświadczenia. Ja to po prostu widziałem i czułem jak ten wędrujący przez Hiszpanię mężczyzna w zastygłej w wyrazie zniechęcenia twarzy. To była ta prawda o życiu, którą niegdyś oddawały inspirując ludzi amerykańskie filmy drogi. Nadinterpretacje o których piszesz to efekty puszczania przez reżysera kpiącego „oczka” do tych, którzy nie wyobrażają sobie życia „bez broni, bez seksu, bez komórki”.
Myślę że american dream ( w tym przypadku wedrówka, droga, podróż …)wciąż działa choć oderwał się od korzeni czy zestarzałej, wystraszonej, zagubionej we współczesnych realiach Ameryki. Gdy po projekcji, na piwie, rozmawiałem z widzami miałem wrażenie, że „The limits …” trafił im do serc choć nie potrafili wyrazić jakiej potrzeby życiowej dotknął. A może się bali powiedzieć co czują? No bo jak to tak, z pustą torbą, bez karty kredytowej, komórki, ubezpieczenia w nieznane … . Jak to tak _ „No limits, no control”?
Jednym słowem american dream wciąz trafia do serc ale już bez american.
No ale odpowiadając na Twoje pytanie czy to kicz czy arcydzieło. Ani to ani to. „The Limits of Control.” to po prostu dobry film drogi. A zachwyca tylko dla tego, że od tego typu obrazów współczesna Ameryka nas po prostu odzwyczaiła.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Redaktorze,
europoseł Zbigniew Ziobro w istocie kilka lat temu,
gdy był jeszcze tylko młodym gniewnym przybocznym Prezesa,
protestował przeciwko jakiemukolwiek odmienianiu swojego nazwiska.
Odnosząc się do uwagi Pana Redaktora – „chyba że sam poseł swego nazwiska nie odmienia”, przypomnę dowcipny komentarz w tej sprawie profesora Bralczyka.
Zapytany przez dziennikarzy o odmianę nazwiska posła Ziobry, profesor odpowiedział: „pan poseł Zbigniew Ziobro jest właścicielem swojego nazwiska, ale nie jest właścicielem gramatyki języka polskiego”.
Pozdrowienia!
PS. a przy okazji wyznam, że mnie skręca od karkołomnych kombinacji, które potrafią Pana koledzy wyczyniać z nazwiskiem Janusza Korwina – Mikkego.
Lewy 11.11
Zaden ekspert nie jestem. Tyle wiem co mi znajomi powiedza, w prasie przeczytam, w TV zobacze itp. Mam natomiast glebokie przekonanie, ze takich jak ja jest tu 90%.Te wszystkie ciekawostki, ktore ludzie pchaja na blog sa w kategorii plotek i pogaduchy przy kielichu. Nikt z tym nie pojdzie glosowac.
Pan Szostkiewicz pisze, ze mu wystarczy Internet. To jednak nie to samo, co pojsc na town hall meeting, zobaczyc kandydata z bliska, pogadac z rodzina i znajomymi, dowiedziec sie wiecej, czasem calkiem przypadkowo. Te informacje wchodza kazdego dnia, kiedy nie ma kampanii wyborczej, buduja codzienna swiadomosc. przez lata.
Nikt mnie nie wkurza, odwrotnie – ciesze sie kiedy moge pogadac o swoim. Doskonale rozumiem skad sie biora dziwne niekiedy opinie o Ameryce. Jakas, z bozej laski, dzienikarzyna lapie Tea Party. Ci sa glownie na Poludniu, w powiatach biednych i bez pracy. Te partie zalozyla Sarah Palin, ktora McCain wynalazl na Alasce, zeby uatrakcyjnic kampanie w poprzedniej kadencji. Innego zdania o tej paniusi nie slyszalem, jak „glab”, „parzygnat” itp. Prasa zaczela w to dmuchac, bo paniusia byla chetna, rozdziawiala dziob do kazdej kamery, ale – straszliwie sie osmieszala w wywiadach. Bez podstawowki. Nikt jej na powaznie nie bierze. I taka dziennikarzyna wycisnie z niej wszystko, co sie sprzeda.
Innym zrodlem opinii sa karkolomne wymysly tzw jajoglowych (egghead) intelektualistow. Ci snuja glownie w obszarze futurologii. Jeszcze inni, wertuja tony gazet i potem podaja zaslyszane rewelacje. Ja wole sobie pogadac, na przyklad z Toba, i uczciwie wymienic opinie. Tez sie ucze o Ameryce. Kiedys powiedzialem, ze dla mnie jest to niekonczaca sie wycieczka. Zawsze dowiem sie czegos nowego.
Co mnie wkurza ? Tony papieru, nazwisk, dat itp tandety, ktora przebija z wielu blogowych opinii. Tylko, zeby podkreslic swoja wartosc. Taka glupota mnie wkurza, fakt. Pisz o Ameryce jak najwiecej, ale zawsze pamietaj – daj ocene zrodla i nie generalizuj. Nie uogolniaj. Zawsze konkretnie, na temat. Za wszystkim, co piszesz zawsze stoi czlowiek, Amerykanin z krwi i kosci. Postaraj sie pamietac.
Na koniec – piszesz, ze byles w Green Point i na Jackowie. To sa polskie ghetta. Beznadzieja. Zawsze yrzymalem sie z daleka. Nie bierz opinii o tym kraju z takich miejsc.
Napisz, prosze, czy rozumiesz co Prezydent mowi ? Co mowia nasi politycy ? Wez sobie ze C-Span i napisz. Moze wtedy mialbys pelniejszy obraz Ameryki.
Zawsze do uslug, z prawdziwa sympatia, Kleofas.
P.S. Kawalek bluesa. Mowia bardzo czytelnie. Jak to odbierasz ?
http://www.youtube.com/watch?v=YFm050rJ5PU
Dinah Washington to nasza klasyka
Rzeczywiscie, jak pisze telegraphic observer, Amerykanie dziela swoich na liberalnych i konserwatywnych. Sek w tym, ze dla Republikanow Romney jest za liberalny! Z drugiej strony tylko on ma jakiekowiek szanse na wygrana z Obama. Czyli Romney musi najpierw przekonac swoj „caucus” (nie wiem jak to jest po polsku), ze jest najlepszy i dopiero pozniej Amerykanow ze jest lepszy.
Odmiana nazwisk? Doroszewski pisze, ze nazwiska polskie odmienia sie jak rzeczowniki pospolite. Nonsensy typu „poprosze do telefonu pana Dobry”, „czy pani Dobry jest w biurze” sa po prostu smieszne i swiadcza o kompleksie nizszosci posiadaczy tych, skadinad archaicznych, nazwisk; regul odmian nazwisk obcych jest za duzo by je tu kopiowac.
@Adam Szostkiewicz: Panie Redaktorze. Pana ignorancja na tematy amerykańskie jest zatrważająca. Pisze pan o „mizerii” kandydatów i że nie ma tam „nikogo poważnego”. Drogi Panie, pisze Pan głupstwa. Mitt Romney ma dorobek większy o trzy półki w porównaniu do tego jaki miał Obama przed wyborem. Romney jest nie tylko absolwentem Harvardu gdzie zdobył dyplomy i prawa i prestiżowe harvardzkie MBA (Obama tylko prawo). Był też gubernatorem a w życiu gospodarczym Prezesem (CEO) jednej z najbardziej prestiżowych firm konsultingowych na świecie Bain & Company, na której liście klientów są wszystkie lub prawie wszystkie największe globalne korporacje świata. Stworzył także spółkę córkę Bain Capital, która brała udział w tworzeniu wielu zyskownych przedsięwzięć innowacyjnej e-gospodarki.
Jako gubernator w cztery lata zlikwidował 3 miliardowy deficyt, zaprojektował i przeprowadził przez legislaturę stanową najbardziej efektywną w historii USA reformę systemu finansowania opieki zdrowotnej.
Na polu działalności społecznej i non-profit Romney odznaczył się jako szef komitetu organizacyjnego Olimpiady w Salt Lake City, która była wzorem efektywnego ekonomicznie projektu tego typu.
Obama przy nim to intelektualna waga kogucia. Został wybrany bo wszyscy mieli dość Busha i tyle. Racje mają ci blogowicze, którzy mówią, że Pan pojęcia nie ma o sprawach i ludziach w USA.
@Adam Szostkiewicz: Niech Pan sobie przeczyta linkowany poniżej artykuł o Romneyu z liberalno-lewicowego New York Timesa (jeżeli Pana angielski jest wystarczający do zrozumienia). Potem niech pan magister polonistyki z czwartorzędnej uczelni sobie porówna dorobek tego człowieka ze swoim, wczyta się w opinie na jego temat profesorów najlepszego uniwersytetu świata, jeszcze raz przejrzy życiorys i głęboko zaduma się nad wagą pana pogardliwej opinii o „mizerii” tego kandydata.
Zapomniałem linka
http://www.nytimes.com/2011/12/25/us/politics/how-harvard-shaped-mitt-romney.html?_r=1&ref=politics&pagewanted=all
I love Poland…. Lubi SioTkiewtscha…Adama… Polska piekny kraj….
Kartko
Wracając do Jarmuscha, zgoda – „The limits”… to ważny obraz. Jako nowa kontynuacja filmu drogi, który jest nie tylko kategorią samą w sobie, lecz i sposobem na nieustanne „odkrywanie” Ameryki. Ale po co wątek gangsterski, niby serwitut dla części widzów? Przez to film się rozłazi i rozmywa to, co w nim ważne.
Nigdy nie byłam w Ameryce i pewnie nie będę, choc okazje się zdarzały. Zwyczajnie mnie tam nie ciągnie, bo gdzies głeboko tkwi we mnie odczucie, że paradoksalnie znam ten wielki kraj (od prowincji po NY) lepiej niż Europę. Właśnie dzięki potężnemu amerykańskiemu kinu i potężnej literaturze. A systematycznie od wczesnej młodości” łykałam” i jedno, i drugie.
Serdeczności
Więcej tajemnic i obietnic kryje dla mnie choćby Hiszpania, którą przejechałam wzdłuż i wciąż czuję niedosyt.
Ron Paul – nowa sensacja Kampanii ! Najpierw Ron:
http://www.youtube.com/watch?v=yFznkB7Rv1I
Teraz – Burdele w Newadzie ruszyly mu na pomoc. Kurwy z Reno za Ron Paul !
http://www.cnn.com/video/?hpt=hp_t2#/video/politics/2012/01/05/dnt-brothel-workers-support-ron-paul.krnv
Tego jeszcze nie bylo. Ciekawe czym odpowie Romney i Santorus ?
Torlin
6 stycznia o godz. 13:14
Nie ma to jak solidne, prawnicze, wszechstronne wykształcenie…..
Na usprawiedliwienie pana senatora można przytoczyć tylko jedno.
On nie musi znać świata. On ma od tego ludzi którym płaci za doradzanie.
I na tym polega podział kompetencji we współczesnym świecie.
On jest od zdobywania GŁOSÓW wyborców, czy mu się to uda, to się okaże……
Ps.
Modrzejewska oczarowała Amerykanów deklamacją polskiego alfabetu.
Może Amerykanie nie muszą rozumieć, muszą czuć?
Kiedyś poznałem taką panią- nieistotne co mówiła, ważne było JAK!!!
I tego się oczekuje od polityka……..
Dwie opinie:
– największym zagrożeniem dla Ameryki jest Polska
– zestarzała, wystraszona, zagubiona we współczesnych realiach Ameryka
obie cholernie bliskie prawdy. Oto realia współczesnej globalnej wiochy.
Rick Santorum, w New Hampshire powiedzial, że największym zagrożeniem dla USA są Iran, egipscy islamiści i? Polska.
Polska = Pakistan? nuke them…
„Polityk jest od zdobywania GŁOSÓW wyborców” – z przekąsem sugeruje wiesiek59 (17:36). No dobrze, a co potem, gdy zdobędzie te głosy, czy on zna się na gospodarce i zarządzaniu, choć trochę. Zajmijmy się poważnymi kandydatami na prezydanta USA, dwoma, jeden z nich jest bardziej poważny:
http://www.washingtonpost.com/politics/mitt-romney-criticizes-obamas-leadership/2012/01/06/gIQA7N7xeP_video.html
Mag
Wątek gangsterski, zresztą pozbawiony sensu, niedbale prowadzony i sprowadzajacy się głównie do dwóch przyciasnych garniturów w ktorych bohater wędruje to moim zdaniem nie tyle „serwitut” dla częsci publiki co raczej „perskie oczko”, którym Jarmusch wprowadza ją w maliny. Tam takich pułapek filmowo – kulturowych jest więcej. Właściwie każda z tych scen o powolnej narracji dale pole do rozmaitych interpretacji. Właściwie widz doświadcza tego co ten gangster. Prowadzą go wymieniane pudełka od zapałek, połykane karteczki, obrazy, dziwaczne, zapożyczone z innych filmowych gatunkow postacie. Nikt nic nie wie na pewno – podobnie jak ten facet. Tu peyotl, tam flamenco… . Ktoś mowi „dziewczęta kochają diamenty” I po pół godzinie okazuje się, że dziewczęta kochają diamenty. A Jarmusch się smieje i radzi – „Uruchomcie wyobraźnie”. No ale moim zdaniem prawda jest zawarta głównie w opisie drogi, jej rytmie, tajemnicy która przed nami odkrywa. To te terminale i stacyjki, puste pokoje hotelowe w których doświadczamy samotności patrząc w sufit, obrazy zza okien pociagów. No i dziwni ludzie, których spotykamy. Tak to jest gdy człowiek „niczyj” wędruje
Pozdrawiam ciepło
Trzej szwajcarscy bankierzy zostali oskarżeni o pomoc udzieloną amerykańskim podatnikom przy zatajeniu ponad 1,2 miliarda dolarów przed amerykańskim urzędem podatkowym Internal Revenue Service.
http://biznes.onet.pl/szwajcarscy-bankierzy-oskarzeni-o-oszustwa-podatko,18543,4990948,1,news-detal
——————–
Prawodawstwo amerykańskie triumfuje…..
Może sądzić każdego obywatela innego państwa……bez wzajemności zresztą……
Mam ambiwalentne uczucia do Wuja Sama.
Z jednej strony robi rzeczy wielkie dla świata, z drugiej jednak strony jest wyjątkowo egoistycznie do niego nastawiony.
Wielkość i małość w jednym stoją domu. Co przeważa?
To chyba zależy jedynie od naszego miejsca zamieszkania.
Amerykański uścisk może czasem być silniejszy i bardziej wyciskający dech z piersi, niż rodzimego dyktatora.
No i znowu pojawił się „patriotyzm finansowy”…..
Wbrew twierdzeniom o miłości bliźniego, ukrywanie dochodów przed rodzimym fiskusem to sport narodowy bogatych, bez względu na nację.
A podobno Bóg nakazał się dzielić……
Bogatym chyba na zbawieniu nie zależy. Tworzą sobie raj na Ziemi.
Przynajmniej finansowy…..
mag:
Chyba warto poznac cos z doswiadczenia. Ameryka i Amerykanie z literatury i filmu to pewna stylizacja. Nawet Jarmusch. Z tym to moze troche jak z seksem. Najbardziej miesiste kawalki pisal Markiz de Sade, ktory bardziej bazowal na swojej wyobrazni niz na doswiadczeniu..
Poldek, To zdrowo, tak bez obciachu. Trzeba ludziom tłuc do głowy rzetelną prawdę, kiedy na co dzień trudnią się płytkę propagandą. Że niby ciemna masa to kupi.
telegraphic observer
6 stycznia o godz. 18:35
Jest stare hasło- „dajcie mi ludzi, ja to zrobię”…….
Przywódca ma znać się na zdobywaniu ludzkich głosów w wyborach i budowie ZESPOŁU realizującego jego cele.
Berlusconi osiągnął sukces finansowy- własny, ale nie uratował Włoch.
Merkel to fizyk, bez biznesowego doświadczenia.
Nobliści z ekonomii założyli firmę która splajtowała…….
Żaden z przywódców świata nie jest omnibusem. Kierowanie krajami to praca ZESPOŁOWA!!!
Tylko, niektórym stworzenie zespołu wychodzi lepiej, innym gorzej.
Z ciekawością będę obserwował wyczyny byłych pracowników Goldman&Sachs na stanowiskach premierów we Włoszech i Grecji.
Przekonamy się czy kwalifikacje formalne odzwierciedlają skuteczność polityczną i ekonomiczną……
Gdyby było to tak jednoznaczne, ukończenie ekonomii otwierałoby nieograniczony dostęp do stanowisk rządowych.
Ps.
Polityk ma UWODZIĆ….
Pisał Clancy w „Dekrecie”
I ja się z nim zgadzam. Od szczegółów są ludzie, od ogólnej koncepcji bezpośrednio ponoszący za nią odpowiedzialność. Firmujący ją.
Balcerowicz wziął za swoją zarówno odium jak i chwałę. Ale szefem partii i politykiem okazał się miernym, na przykład……
No okej, tylko po jaką ciężką cholerę trąbić o wyborach u sojusznika.
Kiedy wyżej wymieniony- traktuje Polaków ubiegających się o sojuszniczą wizę turystyczną, jak ostatnie gówno.
wiesiek59 (20:16, 19:10)
Polityk ma uwodzić – temu nie da się zapobiec, ani zaprzeczyć.
Ale dlaczego blogger musi zwodzić. Jedni mówią, że Balcerowicz zrobił swoje (zdewastował kraj dla dobra bogaczy i neoliberałów …), dlaczego twierdzisz, że (1) okazał się miernym politykiem, wg. jakich kryteriów, na podstawie jakich faktów? Leszek Miller czy Buzek z Kwaśniewskim byli dobrzy czy źli, wg. tej samej metody oceny.
(2) Kwalifikacje pracowniców Goldman Sachs’a są jedynie formalne?
Nota bene, w obecnych rządach Grecji i Włoch byli pracownicy tego banku stanowią zdecydowaną mniejszość i nie to stanowi sens ich operacji, lecz bezpartyjność.
(3) Inne państwa nie mogą ścigać obywateli USA?
Nota bene, jest (niekoniecznie w Twoich wpisach) obosieczność niektórych poglądów, wszak trzeba ścigać korporacje i zamożnych obywateli za uchylanie się od podatków.
Nota bene, dochody przed fiskusem ukrywają również biedni obywatele, oraz zakupy obłożone VATem.
itd… za dużo serca wkładasz, przyjacielu, w te komentarze. Daj trochę na luz, będzie jaśniej i bardziej kosmopolitycznie, że tak powiem.
Nota bene, ta polska fiksacja z fleksyjną prawidłowością ortograficzną mnie niepokoi. Np. sensowniej wg. mnie jest napisać – obżarłem się w McDonalds’ie, bo wtedy wyraźnie widać obcojęzyczny rdzeń. Z kolei Anglosasi wcinają pierogies nie zważając na to, że ich angielski rdzeń (pierogi, ew. pierogy – l.poj.) jest już w liczbie mnogiej. Obrzydliwość!
Video barbam et pallium, philosophum nondum video.
Kleofasie-Edentulus
Z godzin wpisow wnioskuje, ze jestes czlowiekiem nie zajetym zawodowo. Proza jaka serwujesz jest, ? jakby to powiedzic zeby przeszlo ? jest podobna do tekstow piosenek Trubadurow. Roznica pomiedzy p. Szostkiewiczem a p.Kleofasem (domyslam sie, ze to mezczyzna ) jest ? IQ. Z p. Szostkiewiczem moge sie zgodzic lub nie, ale chetnie bym porozmawial. Z Toba – nie. Nothing personal.
Nie wystarczy rezydencja w USA, potrzebna praktyczna jego znajomosc, tj. zycia gdziekolwiek w USA. Jak np.: zdobyc tutaj wyksztalcenie, miec kolezkow z ulicy w roznych kolorach, znalezc prace, stworzyc miejsce pracy, chodzic na mecze a w poniedzialki w pracy narzekac na trenera, zawodnikow, wreszcie miec narzeczone roznych odcieni. Zadluzyc sie na kupno domu, wyslac dzieci do szkol, itd.
Miec cos wiecej niz legalny pobyt, posiadac sens odpowiedzialnosci za ten kraj.
Zalozyc mundur; strazacki, wojskowy, policyjny, nawet Salvation Army i oczywiscie glosowac, jezeli kraj ten dal Ci przywillej legalnej rezydencji a byc moze obywatelstwa. Maniera z jaka opisujesz polityke i politykow USA jest smutnym swiadectem Twego niespelnionego marzenia ? bycia korespondentem. Moze nawet Polityki.
P.S. Nie ma kogos takiego jak zalozyciel lub zalozycielka Tea Party. Oni nie maja prezesa, biur, jest ich iles tam milionow i sa najzwyczajniej wsciekli (nie myl z „oburzonymi”) na sposob w jaki jest ten kraj rzadzony.
Daruj sobie oskarzajac mnie o przynaleznosc do Tea Party, bo jak wspomnialem, oni nie maja biur, kartotek.
Zawsze daj do przeczytania to co napisales wujkowi lub starszej siostrze.
Brak samokrytyki, jak brak witamin, jest uleczalny.
Poldek. Masz wiele racji.
PA2155 (19:19)
Ten Markiz de Sade musiał być wyjątkiem. Ja najpierw, nie mając doświadczenia bazowałem na wyobraźni (wspartej literaturą, w tym także beletrystyką, ang. fiction), a później, gdy nabierałem coraz więcej doświadczenia, to tym bardziej bazowałem na wyobraźni.
Z Ameryką zaś zupełnie mam na odwrót, dlatego jej zestawienie z seksem wydaje mi się jakby pikantne, ale całkiem niestrawne.
O amerykańskiem kinematografii
Znam się na niej gorzej od Kartki z P., dlatego skrzętnie notuję nowy dla mnie tytuł, itd. Ale wydaje mi się, że Kartka tryndu nie czuje. Mag ma Amerykę już tak obcykaną, że na nowy film osadzony w scenerii Nowego Meksyku, czy Nowego Jorku iść nie ma ochoty. Idę o zakład, że rozróżnia ona wszystkie mosty na Hudson i East River, oraz zna na pamieć trasy połowy linii metra. Za to Hiszpania jest dlań egzotyczną krainą, nie oglądaną nigdy przedtem. A o co chodzi w amerykańskiej kinematografii? O widza, czyli o kasę.
telegraphic observer
6 stycznia o godz. 20:53
Szefem Unii Wolności Balcerowicz nie okazał się dobrym…..
Mieć słuszność to nie to samo co być skutecznym przywódcą.
Pd względem skuteczności w tym 22 letnim rankingu najlepszy jest dotychczas Tusk. Kwaśniewski to liga indywidualna- prezydent jest samotny, Miller? niezły, ale powściągnąć sprzecznych interesów w swej partii nie potrafił.
TO (g.21:08)
Gdybyś, łaskawco, ze zrozumieniem przeczytał CAŁĄ wymianę zdań między mną a Kartką na temat Jarmuscha (trzeba się też cofnąć do poprzedniego wpisu na blogu) nie pisałbys takich bzdurnych złośliwości pod moim adresem.
A skoro juz lubisz szufladkowac ludzi, to powiem ci krótko, nie odwołując się do symboli czy metafor – prawdziwa mądrość skromna jest, nie wywyższa się, nie puszy (a propos twoich uwag o mnie na en passant).
@Poldek
„Mitt Romney ma dorobek większy o trzy półki w porównaniu do tego jaki miał Obama przed wyborem.”
No i co z tego ze ma dorobek? 4 lata temu nawet wlasna partia nie pozwolila mu sie zmierzyc z Obama, przepadl chlopak w przedbiegach a teraz starcie z Obama nia ma zadnych szans. Obserwowalem cala poprzednia kampanie od A-do Z i musze wszystkim przypomniec ze nie ten wygrywa kto jest najlepszy – o tym powinniscie wiedziec.
To jest ubieganie sie o najtrudniejsza pozycje w USA i tam wygrywa tylko ten kto najlepiej potrafi przejsc job interview. Obama zrobil to w tamtych wyborach w sposob celujacy. Drugi raz powtorzyc ten sam sukces bedzie mu jeszcze latwiej.
Nie robmy tutaj roznic pomiedzy kandydatami ze wzgledu na ich partyjna przynaleznosc. Oni robia zawsze tylko to na co pozwalaja im warunki. Tylko pozornie prezydent moze bardzo wiele. Rzadzi zawsze ten kto ma kase, prezydent niestety w USA jej nie ma.
Pojawiło się na blogu paru zakompleksionych mądrali, których nie zadawala, że pan redaktor Szostkiewicz w swojej analizie przedwyborczej sceny w USA opiera się tylko na internecie. Ci napuszeni intelektualiści, niektórzy zapewne od lat zasiedzieli w Ameryce, dają nam do zrozumienia, że miarodajnym w sprawach amerykańskich może być każdy z Greenpointu lub Jackowa, ale nikt z dalekiej Warszawy.
Zwracam łaskawie uwagę, że mizeria Romneya odnosi się do jego kandydowania na lidera współczesnego świata, a przecież pan Adam Szostkiewicz nie ogłosił, że bedzie także o to ważne stanowisko zabiegał. Po co więc porównywać kwalifikacje polityczne obu panów?
Do Kleofas’ea:
Za bardzo emocjonalnie bronisz Placu Broni. Miejsce zamieszkania nikomu nie gwarantuje perfekcyjnej znajomości własnego grajdołka. Krytyka z zewnatrz, np. opinie Lewego lub Sebastiana na temat złowrogiej roli naszego ” military complex” zamiast złościć, powinna skłaniac do twórczej samokrytyki.
A odnośnie autorów bzdetów lub kalumnii: daj bliżniemu tej strawy jeśli to ulepszy jego marny zywot.
To prawda, że nie zawsze najlepszy wygrywa. Jako amerykański wyborca mam natomiast nadzieję, że ten pusty garnitur, który teraz jest naszym prezydentem zostanie pokonany. Gdyby udało się to komuś klasy Gubernatora Romneya byłoby super bo to najlepszy z Republikanów.
mag (22:39)
Ależ dlaczego nie jesteś dla mnie choć ciut łaskawa?
Obligujesz mnie do czytania CAŁEJ wymiany na temat filmu Jarmuscha, inaczej ni słówkiem odezwać się do Was, czy o Was nie mogę?
Detalicznie, i faktycznie, naigrywam się nieładnie, przepraszam, ale jest to w dobrej sprawie, aby wykazać, że poznanie Ameryki na odległość ma jednak swoje ułomności, na co też zwrócił uwagę PA2155. Twoje przekorne, „paradoksalne” stwierdzenie, że „zwyczajnie mnie tam nie ciągnie” oraz „mam odczucie, że znam ten wielki kraj od prowincji po NY lepiej niż Europę”. I to mnie … przepraszam za napuszoną ostrość … rozbawiło. Mi chodzi o zwrócenie uwagi na drobną śmieszność, bez szufladkowania i napuszania, zwyczajną śmieszność naszego odbioru świata, dlatego opisałem swoje przeżycia. Kiedyś oglądałem wiele filmów o Nowym Jorku (NYC), są ich przecież tysiące, byłem w tym miesicie przedtem tylko raz, jeden dzień; od trZech lat tak się złożyło bywam kilka razy do roku, jeździłem metrem, rowerem, samochodem, taksówką, pieszo zmierzyłem wiele punktów i dzielnic, wyrywkowo, byłem dwa razy na Greenpoincie, który zrobił na mnie niezłe wrażenie, zupełnie nie przystające do pogardliwych komentarzy lecących z kraju, zapłaciłem dwa mandaty, jeden za parkowanie, byłem na koncertach i w muzeach, już nie wspomnę o ludziach, oddawałem koszule do prania, byłem na NYUniv. – te w sumie prawie 30 dni w mieście zupełnie zmieniło mi jego wizję, totalnie. To co napisałaś, chyba rozumiesz mnie teraz, rozsmieszyło mnie lekko i niewinnie. Być w jakimś miejscu oraz oglądać je na filmie – to są dwie różne rzeczy. Czy na filmie oddasz zapach dojrzewających pomarańczy pod Złotą Wieżą w Sewilli, zaraz koło La Maestranza, albo zapach cygara faceta zmieszanego z perfumami kobiety obok siedziącej, gdy muzyka paso doble cichnie i po raz pierwszy widzisz słynną, powtarzalną scenę gdy na arenę wpada byk. Kino jest kinem, amerykańskie jest najlepszym kinem jakie zna ludzkość, ale najlepsze jest uczestnictwo w życiu, w podróżowaniu, (a niekiedy nawet w opisywaniu tego wszystkiego).
Ale jeszcze bardziej rozbawił mnie Kartka z P., najpierw o tym jak się Ameryką głęboko rozczarował przy okazji relacji z akcji w Abbottabad w centrum Pakistanu, ten wątek wałkowaliśmy onegdaj. Uwagi Kartki o kinie, czy muzyce amerykańskiej są dla mnie cenne, czemu dałem wyraz. Niemniej w tym przypadku rażą mnie jednostronnością, typowo „kartkową”, utkwioną w jedną „nośną literacko” wizję. I fajnie. Nigdy nie wszedłbym z nim w te ciekawe nota bene dywagacje o filmie, więc jest duża Twoja zasługa. Zauważ, że ja kiedyś też miałem swoją wizję Ameryki, którą później przyszło mi skonfrontować z realiami. Było to niekiedy szokujące, ale zdawałem sobie sprawę z takiej możliwości, może jakoś jestem rozczarowany, ale nie tak prostolinijnie „literacko” jak Kartka, raczej rozczarowany sobą w tym całym kontekście, że nie parłem do tego, aby w Ameryce się osiedlić.
Na sąsiednim blogu z kolei wyszło jeszcze inne nieporozumienie, zdecydowanie z mojej winy. Ktoś (Ryba 12:47) napisał (śmiesznie, metaforycznie), że jesteś blogową medianą – do tego pochlebczo „cudowną”, słodziutki lizus!, co rozumieć należy, że dzielisz (+/- po połowie) zbiorowość blogowiczów na pro jasno-gwintową i anty jasno-gwintową, że jesteś gdzieś na skali poglądów po środku. Mnie się zdaje, szufladkując poniekąd, że jesteś raczej bliżej anty jasno-gwintowego krańca, stąd 1Q (kwartyl). Oczywiście napuszyłem się swoją statystyką niepotrzebnie. Ale chyba jesteś daleko od spiskowych teorii o upadku III RP i od stetryczało-emerytalnego biadolenia. Heh, może się mylę?
Mag! No więc saszufladuj mnie raz a dobrze.
wiesiek59 (22:24)
Takie oceny są wielce relatywne, Buzek z Krzaklewskim (pomyliłem nazwisko z Kwaśniewskim, nie po raz pierwszy) zniknęli ze swoim tworem jeszcze bardziej niż UW, a jednak obie partie odegrały ważne role, UW oczywiście ważniejszą. Dyskutować można, czy UW mogło przeżyć tę fazę swojej niełatwej, ale niezwykle ważnej egzystencji. I właściwie po co? Argumentuje po prostu z pozycji, że Balcerowicz i tak szedł na stracenie, tak jak każda partia reformująca w tamtych czasach. Jeden SLD się słania. Nie należy zapominać, że korzyścią polityczną Balcerowicza była posada prezesa NBP w tamtych niezrównoważonych czasach. Tusk jedzie dobrze, ale po znacznie gładszym torze.
W temacie amerykańskich wyborów, których wynik wisi mi zresztą i powiewa mam jeden komentarz „Muchy mogą się zmienić, ale g..wno zostanie to samo”. Moją opinię o Ameryce opieram nie na doświadczeniach własnych, bo nigdy tam nie byłem, ale na tym co czytam w mediach, głownie zresztą społecznych (dzięki niebiosom za Internet) i na rezultatach amerykańskiej polityki światowej. „Po owocach ich poznacie”, a z daleka ponoć lepiej widać, a więc do wyrobienia sobie zdania nie muszę jechać do USA, by dowiadywać jak mieszkają i co myślą Joe Sixpack, czy Gerald Filthyrich VI.
Co do odmiany nazwisk obcych pochwalam inicjatywę P. Szostkiewicza, choć to głos wołającego na puszczy, a ich błędna odmiana jest, sądząc z ilości i jakości „kwiatków” językowych w polskich mediach, problemem pomniejszym.
P.S. Komentarz o muchach pasuje też do Polski, wszak każdy kraj ma elity na jakie zasługuje.
Do uwagi duende’go (0:21) dodam, przypominając przy okazji rolę tv amerykańskiej, która jest w moim kanadyjskim grajdołku dostępna w dość szerokiej gamie, że cnn (a może bbc/america?) wczoraj opowiadało, jak to „military complex”, dokładniej Pentagon i jego agendy utrzymują swoją obecność w ponad 202 tyś. miejsc na świecie (dobrze pamiętam tę niewiarygodną liczbę), jakieś składy broni, magazyniki wsparcia, wszystko to jest nadal pozostałością zimnej wojny i utrzymanie kosztuje. Wydatki po 1991 zmniejszono radykalnie, wycofano wiele wojska z Europy, ale nie wszystko. Ten cały bajzel w stylu amerykańskiego „super colossal” nalezy wreszcie posprzątać i poukładać. I o to chodzi Kleofas’emy, zdaje mi się. No i Obamie, albo komuś kto nim kieruje 😉
Zaś w złowrogą moc „complex’u” wierzę w kateogriach sensacyjnej literatury czy filmu, zaś w realu, owszem mają znaczne fundusze i wpływy, inne branże mają pewnie więcej kasy i wpływu. Układ sił politycznych w czasach zimnej wojny, szczególnie w czasie wojny w Wietnamie był korzystny dla „complex’u”, wtedy wydawano ponad 10 procent PKB na wojnę z the Commies. Teraz układ jest mocno zmieniony, inne fronty, technologie, metody walki. Niemniej ta wyrosła z odizolowania USA od reszty świata wiara w „system”, jaką nam serwuje Kleofas, przyniosła światu i Polsce kilka korzyści. Co nie znaczy, że zawsze należy wsłuchiwać się w głosy Lewy’ego i Sebastiana. Mam głęboką nadzieję, że nie dotknąłem ani uraziłem jednego ni drugiego Pana.
Mag z 6 stycznia o godz. 22:39
Dzięki, zmeczony jestem. Szkoda, że nie razem.Poduszka w poduszkę.
calusy
Moje wyczucie językowe jest spaczone znajomością wymowy angielskiej. Jako dziecko oczywiście oglądałem filmy Disneya (wym. pol: disneja), chociaż facet nazywał się Disney (wym: dizny). Teraz nie powiedziałbym tak, bo wiem, że Disney, Stanley, Romney kończą się w wymowie angielskiej tak jak Kennedy. Zatem Romney’ego, Romney’emu, z Romneym. Już wolę pozostać przy swoim, z Dinseyem i z Romneym.
Po przeczytaniu Pana wpisu, widzę, że mizeria w polityce dotknęła nie tylko naszą małą Polskę. W wielkim świecie też opcje bez wyboru. Sukcesem Obamy jest to, że otrzymał nagrodę Nobla za coś czego jeszcze nie dokonał, a wręcz przeciwnie (chodzi o wojnę w Afganistanie), i że został pierwszym czarnoskórym prezydentem USA.
Zgadzam się jednak z Panem, że nie ma on godnego sobie rywala. To co oferują Republikanie, to za mało.
Ps. Podziwiam znajomość pisowni anglosaskich nazwisk. Przyznam, że wszystkie pisałbym „po apostrofie” bez wyjątku. No, ale nie jestem polonistą 😉
„…obżarłem się w McDonalds?ie…” 😯
McDonald’s nie znaczy McDonalds. Firma założona przez braci McDonaldów nazywa się McDonald’s czyli należąca do McDonalda lub McDonaldów. Ubiega się więc na piśmie o pracę w firmie McDonald’s, ale bywa się i obżera w McDonaldzie, brzydzi McDonaldem, daje zarobić McDonaldowi, unika McDonalda…
Odmiana obcych nazwisk taka znowu skomplikowana nie jest ale miło jest, gdy mistrz mowy ojczystej rzuca koło ratunkowe i wspomaga wątpiących.
Jacobsky’ego i Gajowy’ego 😉
@herstoryk: Twój wpis to modelowy, cudownie krystaliczny przykład ignorancji, głupoty, arogancji, która jest z samej siebie dumna, samą siebie utwierdza.
Jestem częstym, przeważnie biernym obserwatorem blogów „Polityki”.
Jest wielu komentatorów, z którymi zgadzam się całkowicie, częściowo, lub mam przeciwne zdanie. Mam opracowaną listę tych, których nie czytam ze względu na higienę psychiczną.
Dzisiaj na tę listę wchodzi typowy zarozumiały cham blogowy.
Oto fragmenty jego wypocin:
” Pana ignorancja na tematy amerykańskie jest zatrważająca. … pisze Pan głupstwa. Pan pojęcia nie ma o sprawach i ludziach w USA.
niech pan magister polonistyki z czwartorzędnej uczelni sobie porówna dorobek tego człowieka ze swoim”
Tak pisze człowiek prawdopodobnie uważający się za inteligenta, zakochany w amerykańskim konserwatyście. Założę się, że gorliwy zwolennik prezesa PiSu.
Lewy
Zapytalem Cie o opinie, o wystapieniu Obamy, a cytatu nie dalem. Oto on:
http://www.c-span.org/Events/Pres-Obama-Top-Defense-Leaders-Release-Military-Strategy-Report/10737426839-2/
Reszta tez niech poslucha. Zamiast spekulacji.
Pozdrawiam.Kleofas.
Jak skomentowac te wiadomosc?
http://wyborcza.pl/1,75248,10924032,Przelom_w_Afganistanie.htm
„Calowanie zarosnietych twarzy” talibow przez Amerykanow?
To moja ulubiona fraza. Szkoda, ze ostatnio pojawia sie tak rzadko. 🙂
Skoro wolno nam pochylać się na wyborcami Ameryki drogą internetową, oto komentarz o zbliżających się dalszych etapach prawyborów:
http://www.theglobeandmail.com/news/world/konrad-yakabuski/rick-santorum-a-republican-menace-or-a-messiah/article2294732/
W mojej interpretacji wyborcy popierający Ricka Santoruma są jak wyznawcy Radia Maryja w Polsce, może nawet ich udział w populacji jest zbliżona. Dalsze analogie są już trudniejsze. Powiedzmy, że partia demokratyczna to SLD (Barack Obama to Leszek Miller), zaś partia republikańska to prawicowo-konserwatywny POPiS. A w nim dwa skrzydła, Rick Santorum to J. Kaczyński i M. Jurek w jednej osobie, zaś Mitt Romney to …
Czyż Ameryka nie jest o jakieś 7 lat w tyle za Polską?
p.s. Oczywiście do McDonalda najczęściej po drodze chodzę się wysikać, ale w Polsce nigdy tego nie robiłem.
kleofas
6 stycznia o godz. 2:54
———————————
Szanowny Kleofasie,
kiedy powołujesz się na Amerykę, jaką tworzyli Twój/i mój/ ulubiony Gershwin i pozostali amerykańscy Twórcy, kiedy zachwycasz się amerykańskimi pisarzami:””Poczatki wspolczesnej cywilizacji znajdziesz w amerykanskiej klasyce ? bardzo polecam Wielka Czworke ? Steinback, Caldwell, Faulkner, Hamingway.” etc. to potrafię Ciebie zrozumieć, bo w moim otoczeniu posiadam osoby, które wymiękają z powodu „Beatlesów”,Pink Floyd”, epoki „Dzieci kwiatów”etc.
Pomijając taki droiazg, czy” Wielka Czwórka” to naprawdę twórcy współczesnej cywilizacji, i za jakie odkrywczo-wyłomowe wartości artystyczne/!/ powinniśmy ich czcić-można spuentować Twoje wcześniejsze wywody o Ameryce tym- że faktycznie tamci twórcy świetnie dobarwili państwo stworzone przez potomków osadników amerykańskich.Sztuka , w tym Twoja ukochana muzyka, potrafią być wspaniałą otoczką i budulcem każdego społeczeństwa.
Byłoby wspaniale i kapitalnie, gdyby takie zachwycające momenty w dziejach narodów, pozwalały się zatrzymać na zawsze, a osoby, które miały szczęście wtedy żyć- mogły trwać wiecznie w swoich Arkadiach. Ale Stwórca wyposażył nas w ziemskie, prymitywne instynkty, dzięki którym, sami sobie stwarzamy „niszczycieli” tych świetlanych rozkwitów duchowości społecznych, czyli-nowe pokolenia. Te nowe pokolenia, zamiast trwać w krainach marzeń swoich ojców, dziadków etc. żyją swoim życiem, tworzą nową , własną sztukę, którą dzięki ich ukształtowanym , swoimi przeżyciami wnętrzom- czują najardziej, i uważają za swoją, etc.
Twoje sentymentalne wnętrze, zudowane na wspaniałościach tamtej , wzrostowej Ameryki- nie muszą być aktualne dla następców kustoszy tamtych pięknych mitów.
Ja np. osoba, która w boskich Beatlesach”, potrafi słyszeć tylko słodkich, grzecznych chłopców , a w Hemingwayu zdolnego literacko prostaka- jestem w stanie oceniać Amerykę na chłodno, szacując jej aktualne parametry i aktywność polityczną w kontekście TERAZ i globalnie. Inne, nawet najbardziej piękne i sentymentalne odniesienia do dawnej, chwilowej świetności Ameryki – nie potrafią być dla mnie argumentami.
W mim odczuciu, tak młode społeczeństwo jak amerykańskie,pomimo ogromnego potencjału , jaki wypracowało, jest tylko nowobogackim nuworyszem politycznym, ze znikomą tradycją polityczną.
Tradycja , w grach globalnych, jest ezcennym, niezastępowalnym technologicznie skarbem. Nie bez przyczyny, takie kraje jak Chiny czy Indie punktują zachodnią cywilizację /z USA na czele/ jak chcą, w dodatku mistrzowsko „aksamitnie”. Za dziesięć lat, jeśli Ameryka nie doprowadzi do III światowej, w Ameryce będzie aktualny mit:” Od milionera do pucyuta”…
To wszystko, co napisałem powyżej, to tylko wersja jednej z 7 miliardów możliwych wersji interpretacyjnych naszych globowo-ludzkich spraw, z zastrzeżen9em, że są udziałem Oserwatora zewnętrznego.
Pozdrawiam,Sebastian
P.S.
„Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”- jak napisał „genialny ” współtwórca współczesnej cywilizacji. W ramach czarnego humoru, pozwolę sobie zaryzykować, że dla przedstawicieli narodu o tak krótkiej tradycji, dla wielu- ta myśl, może stanowić motto o fundamentalnej wartości. Jeśli wyobrażę sobie , niehumanistycznych ludzi z US Army, czy z CIA, to oni mogą taką „głęboką ” myśl , przełożyć w sobie na intelektualną doktrynę dla ich profesji. A wtedy… wojna za wojną, za wojną wojna…
A reszta świata już nie ma złudzeń, że Ameryka już tak ma…
Poklek (z g.12:40)
Ostro lecisz, poczynając od mało uprzejmego strofowania Gospodarza, na nieszczęsnym herstoryku – modelowym przykładzie „ignorancji, głupoty”itd. Jakoś tak z belką i źdźbłem w oku mi się to kojarzy a propos arogancji, którą zarzucasz innym.
@Kartka z podróży, 2:35
Karteczko seksem zawiało w szczerej nocy.
Zazdrosny jestem.
Szczególnie o prawdziwe Damy.
Pozdrawiam czule ale hetero.
@mag
Blogerzy, emigranci wymądrzają się na polskie tematy mimo, że bywają w kraju od jakiegoś święta.
Szanujemy te oceny wg zasady „wysłuchaj głos kogoś z zewnątrz, kogoś, kto nie kupuje codziennie bułek na śniadanie i nie ogląda tabloidalnej telewizji”.
Natomiast każda ocena kraju zamorskiego przez blogera miejscowego, wzbudza jazgot potępienia, jazgoczący odbierają (w dobie Internetu i dostępności tej samej informacji ze świata) prawo zabierania głosu w sprawach uniwersalnych, nadymają się tym, że żyją poza Polską i mają w związku z tym jakieś specjalne doświadczenie.
Jest to postawa żałosna, świadcząca o kompleksach i niezrozumiałej chęci pouczania innych, kiedy właśni partnerzy i dzieci przestają słuchać.
Proszę Cię mag, moja Przyjaciółko blogowa, zabieraj głos nawet na temat kampanii w USA. Piszesz pięknie, zrozumiale, nienapastliwie – masz dużo ciekawego do powiedzenia.
Pozdrawiam najczulej i codziennie szukam Twoich komentarzy.
Sebastian,
Wielka Czworka (The Big Fourth) to umowne pojecie w literaturze amerykanskiej, ktorego w zasadzie sie nie dyskutuje. Po to wymyslono konwencje. Kazda przyzwoita praca z teorii literatury to potwierdzi. Tam tez znajdziesz szczegolowe analizy pisarstwa Hemingwaya, zaliczanego do wspolczesnej prozy amerykanskiej. Podobnie jak Zola, a w Polsce Dygasiewicza, uznano za przekursorow naturalizmu. Moneta – impresjonizmu, Czechowa – krotkiej prozy, Czajkowskiego i Szopena – romantyzmu itd. Bez poszanowania konwencji nie zdolamy sie porozumiec. Dla uzyskania dystansu wybralem ten przyklad. Czestokroc literatura czy muzyka oddaja lepiej charakter czasow niz polityczna analiza. Apeluja lepiej do wyobrazni i wrazliwosci odbiorcy.
Tradycje tu, czy krotkie – wzgledne pojecie – sa mianownikiem kazdych rozwazan w polityce. Rowniez w ekonomii, muzykologii i biologii. Warto je znac.
Czytam: .”….jestem w stanie oceniać Amerykę na chłodno, szacując jej aktualne parametry i aktywność polityczną w kontekście TERAZ i globalnie. Inne, nawet najbardziej piękne i sentymentalne odniesienia do dawnej, chwilowej świetności Ameryki ? nie potrafią być dla mnie argumentami.” Dla czystosci i przejrzystosci dowodu warto zachowac dyscypline myslenia i precyzje wypowiedzi. I poruszac sie w uzgodnionej konwencji. I nie mieszac pojec. Rowniez – trzymac sie tematu.
@mag: Ja nie zacząłem
@andiboz napisał: „Założę się, że gorliwy zwolennik prezesa PiSu.”
Przegrałeś zakład
stasieku
Też pozdrawiam czule i jak najbardziej hetero.
T.O.!
„Z kolei Anglosasi wcinają pierogies nie zważając na to, że ich angielski rdzeń (pierogi, ew. pierogy ? l.poj.) jest już w liczbie mnogiej”. A my robimy coś innego? To samo.
chip – czips
clip – klips
commando – komandos
cracker – krakers
Eskimo – Eskimos
Mam nadzieję /???!!!/, że chyba nie chodzi tylko o wierszówkę.
Dziś o języku i o USA, więc ja na temat chciałbym, bo i o języku, i o współczesnych USA po trosze, jak najbardziej.
Przeczytałem notkę w TVN24 odnośnie słów Palikota wobec p. Pawła Grasia i zastanawiam się właśnie, czy w takim razie można teraz już swobodnie pisać sobie o Januszu Palikocie per ?skurwysyn?, czy trzeba by jednak mieć immunitet poselski, jak on, żeby na szczyt tak ordynarnego chamstwa móc się bez krępacji wspiąć?
Co do samego meritum, t.j. jeśli by szło o adekwatność środka ekspresji werbalnej, to mnie osobiście takie sformułowanie, choć razi swą wulgarnością, to do Palikota pasuje jak ulał, kompletnie abstrahując oczywiście od ewentualnych odniesień rodzinnych, bo to nic wspólnego z rzeczą nie ma i mieć nie może ? czysta licentia poetica li tylko; szanownej mamusi przecież nie znam, nigdy na oczy nawet nie widziałem, jak zapewne znakomita większość tych, którym na na dźwięk słowa ?Palikot? automatycznie jedno tylko przychodzi do głowy skojarzenie: ?skurwysyn?. No i jeśli już ?skurwysyn Palikot? byłoby dopuszczalne (tak sobie teoretyzuję o frazeologii rzecz jasna), to czy można by też użyć jakiegoś przymiotnika z przodu, ewentualnie z tyłu, albo nawet jakiejś bardziej rozbudowanej formy, jak to jest w zwyczaju przy konstruowaniu wypowiedzi z tymże konkretnym środkiem ekspresji?
stasieku:
Chociaz to nie ja krytykowalem mag za brak doswiadczenia zamorskiego trudno zgodzic mi sie z Twoimi konkluzjami w stosunku do „emigrantow”.
Staram sie jedynie prostowac pewne stereotypy o krajach zamorskich, jakie wciaz pokutuja wsrod Polakow. Te moje sprostowania to jak gdyby przypisy do moich dawnych wyobrazeniach z ktorymi przyjechalem do Kanady. Ani proza filmowa ani pisana nie stanowi opisu rzeczywistosci, bo jest nieco ufryzowana aby zabiawiac odbiorce. Czy nie zauwazanie, np., ze w rzeczywistosci filmowej brakuje pewnych warstw i srodowisk spolecznych? Jest margines, srodowisko wielkiej korporacji, ludzie zyjacy na part-time’ie, ale majacy wiecej pieniedzy i styl zycia niz rzeczywiscie zarabiaja ( w NYC aby zyc przyzwoicie trzeba miec dochod ca. 70k, w SF- 80k), male miasteczko amerykanskie. Mnie w filmach i prozie amerykanskiej brakuje spolecznego srodka, czlowieka codziennego z jego zyciem i problemami, ktory gdzies sie wymsknal z filmu. On jeszcze tam byl w latach 70-tych i 80-tych, ale teraz nie ma go nawet w ambitnym indy do ktorego nalyzy nie tylko Jarmusch ale rowniez T. Solondz i kilku innych. Nie jestem pewien, czy filmy S. Peckinpaha, chociaz zrobione z rozmachem i artyzmem maja sie w jakikolwiek sposob do Ameryki drugiej polowy XX w. Kilka dobrych filmow o Ameryce zostalo zrobionych przez cudzoziemcow (np. K. Loacha- „Bread and Roses” o strajku cudzoziemskich sprzataczy w LA i probie zalozenie przez nich zwiazkow zawodowych lub L. Hallstroema- What’s eating Gilbert Grape). Wracajac do tworczosci wspomnianego Todda Solondza, polecam moj ulubiony „Welcome to the Dollhouse”. Godne uwagi sa rowniez „Little children” T. Fielda i „Crash” T. Hagisa (ten wyrozniony Oscarem, T. Hagis jest z pochodzenia ontaryjskim Kanadyjczykiem). I istnieje wiele innych tytulow, ktorymi nie chce zanudzac.
Jest to niekonczaca sie temat rzeka. Moge jedynie czepiac sie pojedynczych szczegolow, bo nie stac mnie na calosciowa monografie tematu.
Osobiscie, rzadko odnosze sie do tematyki polskiej, zwlaszcza wyeksploatowanego motywu PiS i jego Prezes.
Pozdrawiam
@mag
„na nieszczęsnym herstoryku”. W żadnym wypadku nie czuję się nieszczęsny, wprost przeciwnie, wiedzie mi się nieźle, pod każdym względem. Ataki poldków mnie nie bolą, sticks and stones can break my bones, but words will never hurt me, nie mam też zamiaru na chamstwo odpowiadać, mówiąc słowami Puszkina, ja nigdy takich liszajów nie drapię.
Frogo
7 stycznia o godz. 23:41
a skłamał?
@Sebastian
„W mim odczuciu, tak młode społeczeństwo jak amerykańskie,pomimo ogromnego potencjału , jaki wypracowało, jest tylko nowobogackim nuworyszem politycznym, ze znikomą tradycją polityczną.”
Sebastianie nie zgadzam sie ze stwierdzeniem ze spoleczenstwo amerykanskie jest noworyszem politycznym. Od czasow wojny secesyjnej w tym kraju panuje system polityczny ktory pozniej zaadoptowala Europa, chociaz w nieco zmodernizowanej formie.
Ameryka byla krajem ktory staral sie rozwijac jak wszystkie inne dla dobra wlasnego spoleczenstwa. Tak bylo do czasu az wladze w tym kraju przejal kompleks militarno byznesowy. Juz Eisenhower przestrzegal spoleczenstwo amerykanskie przed zakusami tego kompleksu, niestety to bylo juz za pozno. Dzisiaj po latach ciezkich zbrojen dokonywanych kosztem spoleczenstwa, gospodarka tego kraju jest w ruinie. Dramatu dodaje fakt iz ten kompleks trzyma w smiertelnym uscisku gospodarke kraju nie dopuszczajac do radykalnych reform i znormalnienia tego kraju. Tysiace baz wojskowych w krajach ktore tego sobie wcale nie zycza powoduje autentyczna wrogosc wobec Ameryki i w konsekwencji jeszcze bardziej pograza ja w jej drodze do samodestrukcji.
Mieszkancy tego kraju nie maja glosu w sprawach jakichkolwiek. Od dluzszego czasu media uczynily ich niezdolnymi do zadawania politykom pytan: dlaczego Ameryka chce na konto zwyklego Joe prowadzic polityke swiatowego policjanta, chociaz tak na prawde nikt jej o to nie prosil? Przyznam szczerze ze to wszystko moze sie zle skonczyc, bo wokol tego kraju narasta ze wszystkich stron jawna wrogosc. Jestesmy dzisiaj blizej konfliktu globalnego niz za czasow ZSRR. Co zrobic aby go uniknac? Zaczac o tym dyskutowac.
@gospodarz:
motto:
” nie szkoda roz, gdy plonie las”
tytulem to do mnie pan @ gospodarz pije?
dobrze,odpowiem, ale nie teraz i nie na pana blogu,
bo uzala sie pan na ogonki i przecineczki stosujac jednoczesnie cenzure
w starym, dobrym stylu peerelu.
@frogo:
„co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie”
Jak na razie rok zaczął się od potrząsania szabelką przez Iran, Chiny, USA….
Pan Romney chce udowodnić że ma większe coyones od Obamy w sprawie Iranu.
Do czego to doprowadzi, strach pomyśleć….
Zbyt dużo kampanii wyborczych w tym roku, w ważnych krajach świata, nie nastraja optymistycznie.
Politycy zaczną tokować i roztaczać świetlane wizje przed wyborcami, a efekty tych wizji?
Jakaś mała zwycięska wojenka?
Od 2009 roku Chiny podpisały już porozumienia o „swapach”, czyli o bezpośrednich przelewach określonych sum, z wieloma bankami centralnymi ? przede wszystkim w Azji, ale także w Argentynie czy Nowej Zelandii. W grudniu takie umowy zawarto z Pakistanem i Tajlandią, co pozwala handlowcom tych krajów dostawać juany na transakcje z największym eksporterem świata.
http://waluty.onet.pl/juan-w-ataku,18893,4989033,1,prasa-detal
————-
Myślę że interesujący przyczynek…..
Detronizacja dolara może być przyczyną wielu groźnych chorób……świata….
Szostek jest arogantem. Sam zachwaszcza polski jezyk spolszczonymi slowami z obcych jezykow. Co jest parodia a nawet zboczeniem. Ale smie pouczac innych ortografi. Sloma wychodzi z butow !!!
Warto rowniez pouczyc Szostka, to jest blog Polityki. Szostek jest tylko pracownikiem Polityki i pelni funkcje gospodarza tego blogu. Tylko dlatego ze Szostek pisze pod bandera Polityka widac tu odwiedzajacych. A bandera Polityka zostala stworzona i uksztaltowala sie na rynku w czasach PRL, kraju ktorym Szostek gardzi. Hipokryzja nie z tej Ziemi.
Sebastian
7 stycznia o godz. 17:35
„Byłoby wspaniale i kapitalnie, gdyby takie zachwycające momenty w dziejach narodów, pozwalały się zatrzymać na zawsze, a osoby, które miały szczęście wtedy żyć- mogły trwać wiecznie w swoich Arkadiach” –
Ależ, Sebastianie, nie sądzę, by ktokolwiek pragnął zastygnąć w czasie. Nie wyszlibyśmy poza posypywanie ochrą zwłok współplemieńców. Nie sądzę, by ktokolwiek rozpaczał, że nowe pokolenie „zamiast trwać w krainach marzeń swoich ojców, dziadków etc. żyją swoim życiem, tworzą nową , własną sztukę”
Ale jestem tez pewna, że nie widziałbyś dzisiaj multimedialnych widowisk, gdyby nie malowidła z Lascaux.
Dla Ciebie Hemingway to uzdolniony literacko prostak. Dla mnie – nie stoję nad grobem, o ile nie przykre przypadki – ten człowiek tak prowadzi swoje opowieści, że zapadam się w nie po czubek głowy. Podobnie Conrad, Marquez, ostatnio Kapuściński (dostałam na gwiazdkę „Gdyby cała Afryka..”). To tylko kwestia gustu, a nie metryki.
I sentyment do dorobku z przeszłości nie wyklucza przytomnego spojrzenia na teraźniejszość.
Akurat na temat Stanów nie będę się wymądrzać, bo niewiele o nich wiem. Mogę Ci w zamian powiedzieć, dlaczego nie dojdzie do zjednoczenia Cypru:)
@Poldek
Zdarzył Ci się kiedyś rozmówca z nieświeżym oddechem? Na pewno. Patrzysz na niego i myslisz, że jest błyskotliwy, przemiły, żywo opowiada, ale co z tego, skoro wszystko zabija ta przykra przypadłość.
Z Tobą jest podobnie. To, co masz do powiedzenia, zabijasz swoim chamstwem.
Marcin
8 stycznia o godz. 2:41
——————————–
Szanowny Marcinie,
sądzę, że nasze dwie różne wersje widzenia tradycji w stosunku do USA są słuszne, tylko jak to bywa, każde z nich swoją prawdziwość uzyskuje dzęki kilku małym dopowiedzeniom.
Moim zdaniem, Ameryka na etapie ksztatowania się jej państwowości i we wstępnym okresie swojego istnienia, była na etapie/ ze wszelkimi zastrzeżeniami/- bardziej wspólnotowa niż państwowa. W dziewiętnastym wieku, ludności było stosunkowo niewiele, co na etapie „ciuchć” i telegrafów, jako państwo yło dość spowolnione. Sprawy toczyły się swoim powolnym trybem, a społeczeństwo imigrantów, z konieczności, tworzyło wszystko nieomal od podstaw. Taki „ekosystem”, kształtował Amerykanów jako bardzo przedsiębiorczych, niezłomnych twardzieli, bo tylko tacy potrafili tam zaistnieć.Oczywiście elity… ale jak to z elitami bywa, biją dużo piany, a kiedy się wyjdzie z domu- życie toczy się swoim codziennym trybem.
Młode społeczeństwo, ukształtowane w takich warunkach, posiadło cechy, które pozwoliły im na nadzwyczajne osiągnięcia- pochodne od cech niezłomności i olrzymiej przedsiębiorczości.
To,że w nieustannym świetle wszelkiej WOLNOŚCI , udało się kolejnym elitom wprowadzić ten pracowity i prawy naród w maliny, to tylko dowód, na to, że czegoś temu narodowi brakowało. Demokrację , mieli oni zakdowaną na etapie ” Swiętej Maryji, zawsze dziewicy” , a pozatym liczył się już tylko biznes.
Współczesne eity amerykańskie, czy chcą tego czy nie, są dziećmi tamtego „ekosystemu” i nie ma takiej siły, która by uwolniła ich kształtowanie się osobowościowe od wpywów oddolnych. Ich wyższe wartości, to ciągle światłe, „światło odbite”. Kiedy ich politycy, wykształceni na najlepszych uczelniach amerykańskich uprawiają politykę, to ciągle aż boli ich „pionierskość”. Kiedy politykę uprawiają Chińczycy, to o ich nieprawdopodobnych sukcesach dowiadujemy się PO ich pełnym osiągnięciu, a dodatkowo nikt nie jest w stanie jednoznacznie zgadnąć, w jakim nadrzędnym kontekście te kolejne osiągnięcia zagrają w kolejnych odsonach. Wiemy, że chcą yć Nr.1 na świecie, ale do spełnienia tego, ciągle mirażu, muszą zaliczyć jeszcze mnóstwo „aksamitnych” sukcesów.
Chińczycy jadą na i dzięki swoje ponad 5000 letniej tradycji, i to co widać w ich poczynaniach, to jest to drugie dopowiedzenie, jakie czynię w kwestii obrony mojej wersji…
Pozdrawiam,Sebastian
Kleofas
7 stycznia o godz. 20:04
——————————–
Szanowny Kleofasie,
napisałeś:
” Dla czystosci i przejrzystosci dowodu warto zachowac dyscypline myslenia i precyzje wypowiedzi. I poruszac sie w uzgodnionej konwencji. I nie mieszac pojec. Rowniez ? trzymac sie tematu.”.
Po pierwsze- w niczym nie odpowiedziałeś na moje pytania-rośby do Ciebie, tylko poleciałeś a’la Wikipedią.
Zamiast odpowiedzieć merytorycznie na temat wyłomowo-artystycznych wartości „Wielkiej czwórki”, to Ty, odsyłasz mnie do prac z teorii literatury. Teoria literatury, to martwy, uniwersalny akademizm, który wyszukuje skarbów w tym co się przebiło do szerszej świadomości.
Jest to tylko punkt wyjścia do identyfikacji „wspaniałych dzieł” z naszymi indywidualnymi wnętrzami. Jednostka możem tkwić w zachwycie nad dziełem sztuki na zasadzie owczego pędu, a może w danym dziele znaleźć wiele z siebie. Stąd moje pytania o Twoje opinie…
Na marginesie , w sztuce wartość dzieła jako takiego, a np. prekursorstwo w jakimś kierunku- to dwa różne światy. Dzisiaj, Szanowny Kleofasie- nowych kierunków -powstają mnieprzebrane ilości, a dla ndobrego artysty , nie może ć większego ociachu, jak nazwać go naturalistą…
W kwesti mojego poplątania z pomieszaniem, pozwolę sobie zauważyć, że moją tezą było to, że wspaniała Arkadia- Ameryka z czasów określonych przez Ciebie za pomocą Tamtych artystów, to już nie ten świat, w ktrym młodzi Amerykanie strajkują na Wall Street i w wielu innych miejscach. Tamata , baśniowa Ameryka dziś już nie istnieje. Na scenie światowej, jest postrzegana głównie, jako nieprawdopodonie przezrojony potwór, dla którego w niedługim czasie ów „dorobek”, w którym uczciwie zapracowane przez Amerykanów pieniądze wymieniono na niekończące się zasoby wyrafinowanych narzędzi mordowania-będzi e jedyną ofertą dla świata.
A „Twórcy ” ze zbrojeniówki amerykańskiej chwalą się , że potrafią żywcem piec przeciwników/”wrogów”/ na polu walki , za pomocą latających „mikrofalówek, potrafią oślepiać i ogłuszać „wrogów” , których będzie można alo zostawić na pastwę Losu, albo …jak muchy.
Tego typu paskudne narzędzia masowego mordowania, ludzie z Pentagonu, wychowania na „Wielkiej czwórce” , przy wspaniałej muzyce Gershwina-nazywają „BRONIĄ” nowoczesną…
Przyznaję, że nie stać mnie na osiągnięcie spójności tego, co obecnie dzieje się z Ameryką, a wspomnianą przez Ciebie Ameryką- krainą wszelkiego piękna , dobroci i szczęśliwości.
Kleofasie, czy rodzice Cieie nie nauczyli, że z idiotami/ja/ nie powinieneś się zadawać?
Nie po to Hemingway „obcowaqł z Bogiem”/artyści/, żey eraz Toie ktoś z zapyziałej Polski śmiał uwłaczać redniami o degrengoladzie Twojej wspaniałej kiedyś i po wieki wieków Ameryki…
Sebastian
@herstoryk zawsze z przyjemnosci czytam twoje madre posty pod roznymi artykulami. Moja sympatie do ciebie zwiekszyl fakt, ze napisales, ze nigdy w Ameryce nie byles, ale o dziwo nie dodales komentarza w rodzaju: „ale mnie tam nie ciagnie, nie interesuje mnie, nie dziwna mi Ameryka…”, co czyni kazdy polski Europejczyk, tez w tej dyskusji.
stasieku,
generalnie rzecz biorąc od tego są blogi, żeby każdy mógł się wypowiadać na dowolny temat, jesli przyjdzie mu na to ochota, a jeśli wypowiadający myli się w swoich ocenach, to i tak inni blogowicze ustawią mylącego się do pionu. Szybko, sprawnie, bardziej lub mniej elegancko, ale ustawią. Trzeba tylko dogadać się co do pionu, co jest raczej niemożliwe.
Niemożliwe głównie dlatego, że obiektywna wizja USA, Kanady, Polski czy w sumie czegokolwiek, co dyskutujemy na tym blogu nie istnieje. Można mieszkać w jednym z w/w krajów od urodzenia aż do śmierci, a i tak cierpieć przez całe swoje dorosłe życie na widzenie lunetowe jeśli chodzi o postrzeganie świata dookoła. Nikt z nas nie ma patentu na prawdę, zwłaszcza na prawdę blogową. Nie mają jej ekonomiści, socjologowie, nie mają jej ani filmowcy, ani blogowicze, tak więc rzeczywiście: ich wycieczki pod adresem innych, a oparte na konstrukcji „Nie mieszkasz to, to się nie znasz” są po prostu bezsensowne. Z tym, że reakcje oparte na tej konstrukcji kierowane są z równą siłą w dwóch wyszczególnionych przez Ciebie kierunkach natarcia (wobec tych zza granicy w sprawach polskich, wobec tych z Polski w np. w sprawach amerykańskich), tak więc oddaj sprawiedliwość temu stanowi rzeczy. Wyrażona przez Ciebie opinia jest mocno tendencyjna, skoro z jednej strony piszesz „szanujemy te oceny” o reakcjach na opinie z zewnątrz o Polsce, a z drugiej strony używasz słów „jazgot”, „nadymają się” dla opisania reakcji blogowiczów z zewnątrz na opinie polskiej części blogujących. Dodatkowo generalizujesz, co tym bardziej obniża wartość Twojej wypowiedzi, nie mówiąc już o końcowej diagnozie na temat postaw, diagnozie raczej wyssanej z własnego palca, ale którą twardo pieczętujesz swój wywód pełen chyba sobie tylko wiadomej jeśli chodzi o pochodzenie goryczy.
To tyle uwag.
Pozdrawiam
@wiesiek59
a te „coyones” to co to za zwierze?
Sebastian,
W dyskusjach ” przez ocean” watek emocjonalno-hormonalny zdaje sie brac przewage, totez mozna sie w zgielku zapedzic w erystyczne debaty Szymborska czy Morrison, Mrozek czy McCarthy, Mozdzer czy Glasper, Napa Valley czy Zielona Gora. Ale po co?
Mnie zaciekawila merytoryka twoich teorii, szczegolnie aspekt tradycji, totez mam kilka pytan.
Od kiedy tradycja jest najcenniejszym, technologicznym skarbem?
W jakim stopniu sztuka kradzenia setek patentow, plucia na podloge czy tez podrobiania markowych produktow jest kontynuacja tysiecy lat tradycji?
A jak sie maja tradycje Majow, Aztekow lub hasydzkich Zydow do kultywowania zdobyczy cywilizacji? Gdzie sie podziali potomkowie wspanialych naukowcow, lekarzy, pisarzy Kalifatu Kordoby?
Odnosnie tradycji legislacyjnej USA: panstwo powstalo na gruncie prawa angielskiego, z domieszka praworzadnosci niemieckiej oraz francuskiej. W linii prostej jest to stara europejska tradycja, przeniesiona na nowy teren, zatem nazywanie swiatlych WASP- ow
nuworyszami nie jest powazne.
A w post scriptum: na jakich wskaznikach opierasz hipoteze, ze Indie oraz Chiny juz polozyly swiat zachodni na lopatki?
Kolego Sebastianie,
W dyskusjach ” przez ocean” watek emocjonalno-hormonalny zdaje sie brac przewage, totez mozna sie w zgielku zapedzic w erystyczne debaty Szymborska czy Morrison, Mrozek czy McCarthy, Mozdzer czy Glasper, Napa Valley czy Zielona Gora. Ale po co?
Mnie zaciekawila merytoryka twoich teorii, szczegolnie aspekt tradycji – totez mam kilka pytan.
Od kiedy tradycja jest najcenniejszym, technologicznym skarbem?
W jakim stopniu sztuka kradzenia setek patentow, plucia na podloge czy tez podrobiania markowych produktow jest kontynuacja tysiecy lat tradycji?
A jak sie maja tradycje Majow, Aztekow lub hasydzkich Zydow do kultywowania zdobyczy cywilizacji? Gdzie sie podziali potomkowie wspanialych naukowcow, lekarzy, pisarzy Kalifatu Kordoby?
Odnosnie tradycji legislacyjnej USA: ta panstwowosc powstala na gruncie prawa angielskiego, z domieszka praworzadnosci niemieckiej oraz francuskiej. W linii prostej jest to stara europejska tradycja, przeniesiona na nowy teren, zatem nazywanie swiatlych WASP-ow
nuworyszami nie jest powazne.
A w post scriptum: na jakich wskaznikach opierasz hipoteze, ze Indie oraz Chiny juz polozyly swiat zachodni na lopatki?
Torlinie, z tym nieodmienianem nazwisk to nie moda, to przerażająca ignorancja. Jestem urzędnikiem w sporej firmie, codziennie walczę aby w pismach moich współpracowników stosowano elementarne reguły polszczyzny. Bywa, że przygotowuję pisma podpisywane przez dyrekcję – owa zarządzająca także poprawia mi męskie nazwiska na formy nieodmienne.
Co do Ziobry; nie słyszałem aby kiedykolwiek poprawiał brak odmiany swojego nazwiska. Możliwe, że uznaje zwyczaj (zaakceptowany chyba przez niektórych językoznawców) stosowania formy nieodmiennej w towarzystwie odmienionego imienia.
Kiedy zagranica zażądała w latach 1970-1971 wymiany posiadanych dolarów na złoto, 15 sierpnia 1971 rząd USA ogłosił niewypłacalność. Wprawdzie opinię publiczną karmiono frazesami o „zerwaniu więzi między dolarem a złotem”, ale w rzeczywistości odmowa spłaty w złocie była aktem bankructwa rządu Stanów Zjednoczonych. W gruncie rzeczy USA ogłosiły się wtedy imperium. Wyciągnęły z reszty świata ogromną ilość dóbr, nie mając zamiaru ani możliwości ich zwrócić, a bezsilny świat musiał się z tym pogodzić – świat został opodatkowany i nic nie mógł na to poradzić.
http://newworldorder.com.pl/artykul,3180,Iranska-Gielda-Naftowa-prawdziwy-powod-ataku-na-Iran
—————
Taka sympatyczna teoryjka……
Irak chciał rozliczeń w innych walutach niż dolar……
Libia chciała złotego dinara…..
Iran chce odejść od rozliczeń w dolarach…….
Jeżeli coś jest na rzeczy, to co będzie z Chinami? Sygnalizowanymi wyżej?
Orzeł i Niedźwiedź kontra Smok?
Lubię teorie spiskowe, ale ta za bardzo ocierać się zaczyna o rzeczywistość…….
Uwaga, uwaga !! Wrocil drugi awatar Dze Mentora(trzeci to axiom) czyli warszawiak, zeby dowalic Gospodarzowi swiadomie przekreca jego nazwisko: Szostek to Szostek tamto,Szostek jest tylko pracownikiem Polityki i on nic tu nie ma dogadania nie jest zadnym Gospodarzem, wiec lepiej niech mentorowi-warszawiakowi-axiomowi nie podskakuje
warszawiak
Ja bym nie poprzestawał w walce z Szostkiem, pisałbym co myślę o Szostku, pokazał Szostkowi gdzie jest jego miejsce, takich Szostków jest wielu, z Szostkami trzeba się rozprawić, uwazywać prawdę historyczną o Szostkach, Szostki! – przywołuję was do porządku. Szostkom mówimy stanowcze NIE!
Ooo, nie, nie, co to to nie! Stasieku wypowiedział się obiektywnie, wartościowo i bez śladu goryczy. Bo jego trzeba rozumieć, trzeba podejść do stasieku od właściwej strony. Jako ekonomista do inżyniera podchodzę na bazie geometrii (euklidespowej, broń boże nie wykreślnej).
Pytam, stasieku, czy jest symetria między uprzejmym tubylcem a wymądrzającym się, nadymanym emigrantem zamorskim?
Oczywiście, że nie ma, żaaadenj symetrii.
Czy napuszony emigrant bywa od święta w kraju?
Bywa.
A czy uprzejmy stasieku ze swą pięknie i zrozumiale piszącą przyjaciółką było któreś kiedykolwiek może w słynnym USA?
No nie było.
A czy zakompleksieni imigranci znają na wyrywki język kraju, oraz mieszkali tam przez kilkadziesiąt lat swojego dzieciństwa i młodości, chodzili do szkół, a teraz nierzadko oglądają media krajowe i potrafią wymienić (i odmienić we wszystkich przypadkach!) nazwiska dziesiątek polityków krajowych?
Ano tak.
A czy kulturalni i nienapastliwi tubylcy wiedzą kto to jest Santorum lub Romney, i potrafią ich rozróżnić oraz stany Iowa od New Hampshire w sensie choćby politycznym?
Nu skądże.
No więc czy na tym polega w tej sytuacji brak symetrii, który wszelkie porównania między dobrymi Polakami i złymi emigrantami czyni … ?
No na tym polega jak najbardziej asymetria między nimi.
A czy któryś z tych obrzydliwych emigrantów zamorskich zarzucił mag, że się odezwała w sprawie amerykańskich prawyborów, skoro ona się jeszcze nie … ?
A jeszcze nie zarzucił, ale czyha na taką okazję, ja znam tych przemądrzałych, jazgoczących i potępiających wszystkich i wszystko emigrantów.
Od czasu kiedy opublikowano konto bankowe na kampanie Busha syna (prezydenta polglupka 2 kadencji)przestalem trwonic czas na cyrk przedwyborczy.Nie ma roznicy kogo nam wstawia.Jednak ten rok ma szanse cos zmienic.Byc moze sie myle ale wyraznie wisi w powietrzu bunt na Congress.Nie moge sie doczekac kampani internetowej w celu wyrzucenia z Congressu wszystkich liderow i wieloletnich graczy. Przede wszystkim tych najbogatszych oderwanych od rzeczywistosci handlarzy.Slonecznosci.
stasieku,
wszelkie uwagi na temat wpisu 8 stycznia, godz. 20:10 proszę kierować tylko i wyłącznie do jego Autora.
Dla mnie jest za jedno kto gdzie był i co widział, nawet jeśli tylko i wyłącznie w kinie.
Pozdrawiam
Zerknijcie na ten film, i sami sobie odpowiedzcie, kto jest najlepszym kandydatem na urząd Prezydenta USA 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=meFjza6BpEA
@Marcin i inni krytycy USA: Stany Zjednoczone nie miały wyjścia. Musiały się zbroić, musiały być policjantem, musiały wydawać miliardy. XX wiek był wiekiem całkowitego upadku moralnego i politycznego Europy, która zdegenerowała się tak, że wyprodukowała dwie straszne ideologie, które następnie stworzyły systemy polityczne prowadzące szybciutko cywilizację judeo-chrześcijańską do zatracenia.
Dwukrotnie daleka Ameryka musiała ratować ludzkość. A po 1945 bronić wolnej części Europy przed atakiem a pośrednio zniewolonej części w tym Polski przed groźbą fizycznego unicestwienia. Kolejne rządy w Waszyngtonie jak mogły – czasem mądrze i szczęśliwie, czasem nie pomagały w walce o wolność nie szczędząc pieniędzy i krwi.
I tak to było i jest. Więc dziś wyśmiewanie się z USA przez jednostki i narody, które powinny być dozgonnie wdzięczne Stanom jest nie tylko moralnie naganne ale też niemądre.
@ BMM
8 stycznia o godz. 1:47
Ja Ci może odpowiem, bo widzę, że Frogo nie chce się nawet stuknąć w klawiaturę (komputerową mam na myśli, nie twoją…) – i owszem skłamał, jak to on.
Sebastian
Jesli chesz mowic o teorii literatury polecam ci prosta ksiazeczke Marii Janion. Z niej sie dowiesz co to jest, jakie ma odniesienie do filmu,teatru,publicystyki i innych artystycznych form wyrazania mysli.
Skoro odrzucasz operowanie jezykiem konwencji i zadasz stricte przykladow, idziesz na duze uproszczenie. Dam ci.
W „Komu bije dzwon” Hemingwaya jest fraza „….and the earth moved….” a wyraza stan Marii po zblizeniu z Jordanem.
W „Wisniowym sadzie” Czechowa, rozedrgana przerazeniem kobieta podchodzi do Doktora i pyta, czy on rzeczywiscie jutro wyjezdza.A on stoi przed mapa i flegmatycznue zauwaza: „….a w Afryce to upaly i upaly…”.
Zrozumiales ?
Juz wtedy, w 1941, Hemingway w „Komu bije dzwon”, na bezwzlednosci iokrucienstwie wojny wykazuje darwinizm zycia. W „Stary czlowiek i morze” – walka o przetrwanie, znowu Darwin. Steinbeck – w „Gronach gniewu”, jeszcze w 1939, rowniez jest Darwin i niesprawiedliwosc spoleczna. Erskine Coldwell juz w 1932 – okrucienstwo rasizmu i darwinowskie :”slabszy musi zginac”. Faulkner w 1954 pokazal nedze i beznadziejnosc Poludnia.
Dodaj niewolnctwo, wytepienie Indian, depresje 1928 i bedziesz mial piekny obrazek „…. co obecnie dzieje się z Ameryką, a wspomnianą przez Ciebie Ameryką- krainą wszelkiego piękna , dobroci i szczęśliwości”.
Nie teraz, zawsze w Ameryce bylo zlo i dobro. Negatywna interpretacja calosci zakloca obiektywnosc obrazu. Poslalem Ci wystapienie Prezydenta, ktory potwierdza, ze Ameryka ma wiodaca role w swiecie na rzecz wolnosci i sprawiedliwosci. Sa inni ? Rownie sprawni i silni ? Jako lider swiata musi przetrwac i wyegzekwowac co jej sie nalezy. Wolalbys Hindusow czy Chinczykow ? Czy lepiej trwac w waszej europejskiej kulturze ? Dlatego histeryczne ataki na ten kraj sa po, prostu glupota. Trzeba umiec zyc z tym, co sie ma.
Polska ma wszystko od Ameryki. Nowa organizacje panstwa, wzorce gospodarcze i finansowe, struktury i mechanizmy handlowe. Prestiz polityczny i militarny. Kulture masowa, uslugi. Jest kopia Ameryki w Europie, czasem mniej, czasem bardziej udana.
I zwykly palant, co nawet porzadnie po polsku nie umie, zrywa sie i wrzeszczy paskudztwa o US. Czy mozna go traktowac powaznie ?
Ci blogowi aktywisci lepiej by zadbali o wlasne porzadki, n.p.o lekarstwa. O mniej hucpy i awantur w Sejmie. O mniej „pyskowek”, Troche skromnosci i powsciagliwosci by sie przydalo.
A „Naturalizm” to kierunek, dzial, rowniez w literaturze, jak Romantyzm, Pozytywizm, Realizm itd. Pojecie „obciachu” tego nie dotyczy.
Pozdrawiam.Kleofas.
Oczywiscie. Ron Paul jest jedynym rozsadnym i powaznym kandydatem na prezydenta US. Nikt z innych republikanow ani Obama z nim sie nie rowna.
To rowniez dobra wiadomosc dla Polski. Bo nie bedzie tarczy. Stan zimnej wojny nie zostanie odnowiony, bedzie szansa na rozwoj i wyjscie ze stagnacji. Pod warunkiem ze platforma przepadnie razem z tarcza.
Rodz
Moze tez byc „les cochones”(hiszp.) – po polsku „Jaja”. Ale kurze to juz „huevo, huevos”
Rodz
Dwa „n” Les cochonnes.
@warszawiak: Paul moim zdaniem nie ma połowy dorobku Romneya. No i żadnych szans na prezydenturę bo nie był senatorem, gubernatorem ani wiceprezydentem. W USA nie wybiera się do Białego Domu polityków, którzy nie pełnili którejś z tych funkcji. Ostatnim wyjątkiem od tej reguły był Eisenhower. No ale on był dowódcą armii w wojnie światowej.
Drodzy blogowi przyjaciele Jacobsky i stasieku (w kolejności alfabetycznej, nie geograficznej i bez wszystkich należnych tytułów):
Oto fragment wpisu stasieku pomyłkowo na en passant (8-I, 23:37):
Nie pamiętam Jacobsky, abyś komuś odbierał prawo głosu nt Kanady czy USA. Jeśli robisz za nożyce na stole, to Twoja sprawa. Przeczytałem jeszcze raz swój tekst i nic bym w nim nie zmienił. Dla mnie każde potępianie na blogu to jazgot.
Mimo mojego ironicznego, wytykającego zaiste agresywna, ukazujące – jak to słusznie (Jacobsky) nazwałeś „rozgoryczeniem” – frazeologie, stasieku z uporem nic nie zmienia. Nie akceptuje uwag. Dlaczego? Jeśli w tej galopce idzie o mnie, bo nie mam pewności, to mam sobie do zarzucenia swobodę wyrazu swoich niewyparzonych opinii. Do zarzucenia? Aż tacy jesteśmy obrażalscy!? Nie mam nic przeciw wyrażaniu opinii o Kanadzie, USA i innego miejsca poza granicami Polski, jak tylko jest w niej jakaś wartość, nie koniecznie obiektywność, ale jakaś wycena. Nie krytykowałem, co najwyżej polemizowałem z red. Szostkiewiczem, nie z uwagi na poziom poinformowania, lecz ideo-politycznego wyważenia, gdy nazwał wszystkich kandydatów republikańskich „mizerią”. Starałem się dorzucić jak najwięcej ze swojej analizy, z tekstom nt. amerykańskiej polityki zagranicznej przyglądam się od ponad 40 lat. That’s all!
Nie podważałem ciekawych opinii o filmach mag, ani Kartki z P., co najwyżej krytykowałem jego sfokusowanie na literacko przebojowym ujęciu USA na potrzeby czytelników w kraju. Bo nie ma w tym finezji, w moim wyobrażeniu. To jest młotkowanie. No i jej niefortunną, acz szczerą wypowiedź. Czy nie wymagała ona objaśnienia?
Stasieku, nie bądź taki zaściankowy. I uparty, ciągle wracasz do OFE, jak byś chciał mi coś udowodnić, coś ad personam. Odesłałem Cię, i Twoją córkę zdaje mi się, do lektury o derywatach, szczególnie o kontraktach futures i CDS. To nie jest lekka nauka. Ale gdy czytasz FT, interpretacja krążących dyskusji i próbowanych reform rynku finansowego i regulacji wymaga spokojnej lektury i analizy. Bez nerw, emocji, uniesień. Napiszę za chwilę krótką (mam nadzieję) notkę na en passant, bo tam jest miejsce. Ale proszę, bear with me!
Realista (8 stycznia o godz. 21:31)
Ron Paul jest najlepszym kandydatem na prezydenta, ale nie USA lecz Austrii. 😉
Poważnie mówiąc, jego zasługą jest zwrócenie uwagi na szkodliwość polityki Busha. Teraz nazywa się go republikaninem keynesistą, republikaninem nixońskim nie reagonowskim, socjalistycznym republikaninem, republikaninem dużego rządu i deficytu. Dlatego może Obama nie ma zbyt dużego pola do popisu w krytykowaniu swojego poprzednika. Niezadługo większość kandydatów, nawet wielki wydający (big spender) Rick Santorum, będą mówić, parafrazujać Nixona, teraz wszyscy jesteśmy Austryjakami. Ale Ron Paul nie zostanie prezydentem, większe szanse ma jego syn, republikański senator stanu Kentucky, Randal Paul.
Jacobsky, stasieku
Jeszcze uwagi objaśniająca wpis 8 stycznia, godz. 20:10, bo z tekstu Jacobsky’ego (21:09) wnioskuję, że coś nie zostało z niego zrozumiane jak należy. W takich przypadkach wina jest po stronie autora – mógł skorzystać z okazji i siedzieć cicho.
Otóż nie musze uzasadniać tezy, że każdy z nas w poszczególnych tematach ma więcej lub mniej do powiedzenia, dostęp do informacji, wiedzę, umiejętność prezentacji blogowej, gdzieś był i lepiej widział, już pomijam różnorodność przygodnie nabytych opinii i orientacji, oraz czas. Ponadto, banalnie, pisanie na blogu zabiera czas. To czy jest się emigrantem, czy obcjokrajowcem, może nie być wcale istotne. Np. w sprawie Ameryki, filmu, czy finansów w kapitaliźmie. Ale ja tego nie podnosiłem. Zauważyłem, że to jest śmieszne, ten temat kofliktu nie do przebrnięcia na osi tubylcy-imigranci przedziwnie powraca.
Jedynie sensowne jest wytknięcie, gdy ktoś nietaktownie, bez wyczucia, wchodzi z opowieścią, gdzie był, wobec rozmówcy, który tam nie był, może programowo, a może z innych bardziej prozaicznych powodów. Takie postawienie sprawy miałoby sens. Dyskusyjne, czy moim motywem było uzasadnienie źródeł moich wywodów.
Z tej okazji przychodzi mi na myśl anegdota opowiadana onegdaj na wydziale psycholigii, jak to pewien slynny profesor młodego wówczas pokolenia właśnie wrócił ze stypendium w Stanach, akurat w dzień śmierci sędziwego jeszcze słynniejszego profesora, b. dziekana i nestora polskiej szkoły, i jego uczeń po powrocie oczywiście najpierw się zasmucił wiadomością, ale potem w dobrej przecież wierze opowiada wszystkim jak to było w tych Stanach, co nowego w tej psychologii się dzieje, kto się liczy, jakie trendy i mody, najnowsze cenne, pieczołowicie zbierane wiadomości. A tu wszyscy z niesmakiem na niego patrzą, jak to przecież profesor zmarł, a on zamiast w głęboką żałobę zapaść, takie pospolite rzeczy wygaduje.
Cytat tygodnia (co prwada rozpoczynającego się, ale niech tam):
Polska ma wszystko od Ameryki. Nowa organizacje panstwa, wzorce gospodarcze i finansowe, struktury i mechanizmy handlowe.
Upały chyba nie tylko w Afryce…
Poklek (8-01-g.22:05)
Masz rację, przypominając, że to Ameryka w XX w. dwukrotnie (obie wojny światowe) ratowała zdegenerowaną Europę przed nią samą.
Nie zapominaj jednak, że to Roosevelt wymógł na wielkiej koalicji sprzedanie Stalinowi Europy środkowo-wschodniej.
Patrzymy na kandydatow w Kampanii, „Nie wiem skad przychodzisz, to nie wiem kim jestes”. Dlatego nie odrzucalbym historii. Romney, poltora roku temu, juz tlomaczyl skad przychodzi. Oto jego polityczny rodowod:
http://www.youtube.com/watch?v=tPurpaexeqU
Jesli ktos tego nie rozumie, to co robi w tej dyskusji ?
Kleofas, znawco języków i wszystkiego,
brniesz coraz głębiej w hiszpańszczyznę, aż czytać hadko 🙄
Masz fenomenalną pamięć, więc szkoda, że tak nieuważnie czytałeś Hemingwaya. To on po obejrzeniu corridy pierwszy użył tego hiszpańskiego wulgaryzmu w literaturze. „It takes more cojones” („Śmierć po południu”)
A teraz o rodzajnikach hiszpańskich. Niektórzy mówią, że „las” dodaje się do liczby mnogiej rodzaju żeńskiego, a „los” – męskiego.
Tymczasem jako Polak z dziada pradziada wiesz zapewne, że Hiszpanie razem z Polakami założyli kilka ważnych amerykańskich miast. Polskość zachowała się w nazwach do dziś (Las Vegas, Los Angeles), niekiedy wiadomo nawet z jakich okolic południowo-wschodniej Polski wywodzili się założyciele (San Francisco)…
telegraphic observer,
być może źle zrozumiałem Twój tekst, ale tak naprawdę, to szczerą intencją mojej wypowiedzi było wysłanie sygnału, że nie piszę się na dalszą dyskusję o dyskusjach na blogu z punktu widzenia punktu siedzenia. W zeszłym tygodniu miałem swoją dozę u Passenta – wystarczy (jak dla mnie).
Dziękuję za uwagi Tobie, stasiekowi, i w ogóle wszystkim.
Pozdrawiam
@Jacobsky, telegraphic observer
Jakiś czas temu, wielokrotnie po idiotycznych napaściach na Was z pozycji tubylca, broniłem w komentarzach wolności Waszych wypowiedzi o bieżących wydarzeniach w Polsce.
Nawet pisałem z łezką o Waszej, wyjątkowej przez emigrację, miłości ojczyzny.
Nawet więcej, Wasze oddalenie i to, że podlegacie mniejszym emocjom, związanym z codziennym bełkotem TVN24, uznawałem za walor.
Mój komentarz apelował o brak dyskryminacji blogowej, związanej z miejscem zamieszkania.
TO
Ta opinia po mojej opinii, oznacza dla mnie, że nie rozumiesz drugiej pochodnej w oscylacjach giełdowych.
Dla jasności powtórzę:
stasieku
Pamiętam, jak chciałem przez kojarzenie z istotą swojego zawodu automatyka, udowodnić, że rynki żyją z zakłóceń, więc pewnie te zakłócenia wywołują.
TO
Nieprawda. Rynki nie żyją z zakłóceń, rynki po części wolą spokój, może niektórzy gracze próbują zarobić w zamieszaniu wynikającym z zakłóceń. „Rynki” żyją z całej, zmieniającej się w zależności od warunków makroekonomicznych gamy źródeł.
Boki zrywam i przestaję do Ciebie adresować pytania z dziedziny ekonomii.
To, że informacja się liczy, sprawdziłem na sobie, kiedy sprzedawałem 5 lat temu opcje za 9 a teraz są za 16.
W kryzysie…
A byłem jednym z wtajemniczonych.
Chyba, że myślisz o informacji karalnej lub plotce (patrz filmy z Duglasem)
Temat OFE to nie obsesja, to istota polskiego kłopotu z finansami.
Musimy od siebie odpocząć TO.
Przewijaj mnie, masz uczulenie na mój spokój i dlatego mówisz „stasieku, nie denerwuj się”.
PS
Oto próbka tekstu TO
19gru
Jak się jeszcze weźmie pod 20-letnie cykle infrastrukturowe Kuznets?a, potem 60-letnie technologiczne cykle Kondratiewa, potem chiński cykl Tien-bin (proszę nie szukać w wikipedii), który się powtarza co 250-375 lat …wszystko się skrupia na nas w 2012 roku.
stasieku (16:01) pisze:
„Boki zrywam i przestaję do Ciebie adresować pytania z dziedziny ekonomii”.
Udało się wreszcie! Uparcie dążyłem do tego drugiego, ale że udało mi się jako bonus osiągnąć to pierwsze, niesamowite! Gimme five!
Objaśnienia resztek tego miłego dnia:
(1) mój tekst z 19gru – oczywiście ironia, dobrze sygnalizowana, że się bodaj z TJ’a nabijam i jego prób podejścia do teorii cyklu koniunkturalnego.
(2) temat OFE to Twoja obsesja w relacjach ze mną – mam nadzieję, że jedyna. O istotach polskich kłopotów z finansami publicznymi rozmawialiśmy – było, minęło.
(3) jakie opcje? które sprzedałeś, nie kojarzę konkretu – co ten idywidualny przypadek, na pierwszy rzut oka – ilustracja Twojego niedoinformowania, ma do ogólnej mojej tezy, tak oczywistej, że umrzeć można z dumy, że się ją pojęło przed ponad 40 laty i ciągle ludzie nią obracają. Zauważ, że od kilku lat, wg. Ciebie w fazie sztucznie tworzonych zakłóceń rynków finansowych, marże z obrotu akcjami zmalały niemal dwukrotnie, przynajmniej na tutejszym rynku, podobnie na rynku obligacji. Nie opisujesz mechanizmu tych zarobków „rynków” z zakłóceń, wygląda na to, że lecisz za plotką od sfrustrowanego towarzystwa – uważaj komu ją powtarzasz. Twój spokój faktycznie mnie zmraża, drżę cały, ząb na ząb nie trafia, palce w klawiaturę już ledwo … brrrrrrrr.
Do zobaczenia wkrótce, za mniej niż 4 miesiące. Będzie pięknie, bzy, łzy, ciepłość. Proszę, ukłoń się T. ode mnie.
Augustus 1-6-20.54
Byles uprzejmy napisac:
„Nie wystarczy rezydencja w USA, potrzebna praktyczna jego znajomosc, tj. zycia gdziekolwiek w USA. Jak np.: zdobyc tutaj wyksztalcenie, miec kolezkow z ulicy w roznych kolorach, znalezc prace, stworzyc miejsce pracy, chodzic na mecze a w poniedzialki w pracy narzekac na trenera, zawodnikow, wreszcie miec narzeczone roznych odcieni. Zadluzyc sie na kupno domu, wyslac dzieci do szkol, itd.
Miec cos wiecej niz legalny pobyt, posiadac sens odpowiedzialnosci za ten kraj.
Zalozyc mundur; strazacki, wojskowy, policyjny, nawet Salvation Army i oczywiscie glosowac, jezeli kraj ten dal Ci przywillej legalnej rezydencji a byc moze obywatelstwa.”
Sugeruje dwa krotkie teksty, zebys rozumial:
http://kleofas.blogspot.com/2011/12/m-z-u-r-2012.html
http://kleofas.blogspot.com/2012/01/koniec-opery-wojsko-spac.html
Na to prawie czterdziesci lat sie zlozylo. Sadzilem, ze „kliknales” na moje imie i wiesz wiecej.
Pozdrowienia.Kleofas.
GajowyM. 13.29
Dziekuje za uwagi. Hemingway’a czytalem bardzo dawno temu, jestes pewien, ze byl pierwszy z „cojones ” ?
Nie moge pojac, przepraszam, o co idzie z tymi nazwami miast ?
Kleofasie,
na 100 procent. Hemingwaya odmienia się bez apostrofu.
Żart z nazwami miast widzę niewydarzony, skoro potrzebne wyjaśnienia „polskich” słów (Las, Los, San).
Wiedząc, że rezydujesz w USA i widząc Twoje „les cochon(n)es” nie wytrzymałem 🙄
Umiesz po francusku?
Leśniczyna mówi, że umie, ale się wstydzi 😳
stasieku, Jacobsky, TO
Panowie, doprawdy śmieszą mnie Wasze słowne przepychanki na temat dyskryminacji blogowej lub jej braku w związku z miejscem zamieszkania.
Podział na tubylców i tych „wyjechanych” ma znamiona krajowej i emigracyjnej zarazem paranoi, która dzieli obywateli naszej umiłowanej ojczyzny na Polaków i Wolaków, prawdziwych patriotów i sztucznych(?).
Weźcie sie, kochani, opamiętajcie.
Wyjatkowo śmiesznie brzmią Wasze argumenty, po obu stronach, gdy wytykacie sobie nawzajem ignorancję ekonomiczną.
GajowyM.
Bardzo chcialem, ale ojciec powiedzial, ze to zbyt piekny jezyk, zebym ja go paskudzil. Sluchales Romney ? Jak typujesz ?
@mag, 21:09
Cieszę się, że Cię coś śmieszy w naszych, jak Ty to piszesz, „przepychankach”.
Po wstrząsającym filmie i próbie samobójstwa, taki stan jest jak znalazł.
A już wręcz uśmiecham się do siebie, kiedy oceniasz argumenty ekonomiczne naszych polemik.
Nauki TO nie idą w las.
Aby było weselej, Droga mag, na blogu!
Do następnego!
mag,
zejdż proszę ze mnie (9 stycznia o godz. 14:49)
Pozdrawiam
Zabawny jest mentor-warszawiak-axiom. Chyba jednak Adam Szostkiewicz pokazal, ze ma cojones(albo ma je moderator) i ze on tu rzadzi i ow m-w-a zostal wybanowany. Ale znalazl chwilowy azyl u pana Kowalczyka i mimo, ze tam dyskusja toczy sie miedzy wierzacymi i ateistami, warszawiak wlazl tam i zupelnie nie zainteresowany toczacym sie tam dyskursem,ni w piec ni w dziewiec ,zaczal pluc na Szostka. On chyba musi sie gdzies wypluc
Ten sam wpis warszawiaka znajduje sie u pania Paradowskiej. Oj podpadl pan Szostkiewicz warszawiakowi, ze pluje na Szorstka, gdzie sie da. Ale dlaczego
Jcobsky!
Dlaczego mam „schodzić” z ciebie? Przecież cię nie ukrzywdziłam. Wprost przeciwnie. Poniekąd -biorę w obronę, pisząc o absurdalności wytykania komuś punktu widzenia z powodu miejsca siedzenia.
No, ale tak już jest, że w blogowych rozmowach trudno uniknąć nieporozumień, zwłaszcza gdy ktoś nastawia się z góry, że może być słownie zaatakowany.
stasieku (9-01-g.22:56)
Ależ jesteście, panowie, drażliwi!
Jacobsky się na mnie obraził, ale nie spodziewałam się po tobie, że poczujesz sie jakoś tam dotknięty. A ja tylko popatrzyłam sobie z boku na Wasze potyczki słowne i odniosłam się do nich w tonie raczej żartobliwym, a nie mentorskim. Oczywiście, subiektywnie, ale chyba mi wolno.
Co mają do tego „nauki TO”? Tym bardziej, że i jemu się ode mnie „oberwało”, jeśli przyjąć twój punkt widzenia.
A ta spektakularna próba samobójstwa to chyba jeszcze jeden przejaw paranoi, która jak pandemia ogarnia nasze życie społeczno-polityczne.
Lewy!
Z przykrością stwierdzam, że nieustannie karmisz trolli.
Nie rób tego, proszę!
Alez staruszku, ja jestem donosicielem, ja donosze z wielka przyjemnoscia. Uwazam, ze jest to postawa obywatelska doniesc komu trzeba, ze dajmy na to nieokrzesany sasiad z klatki schodowej niszczy domofon, zanieczyszcza klatke schodowa, bo nie wie do czego sluzy ubikacja itp, itd. I to nazywasz karmieniem trolli ??!!
Rok 2012 musi przynieść kres obecnego modelu organizacji życia społecznego. Po pierwsze ? tego, co dziś nazywamy demokracją. W sytuacji, gdy to agencje ratingowe powołują i odwołują rządy, gdy filozofów i socjologów wyparli dziś w przestrzeni publicznej dwudziestoparoletni ?analitycy finansowi?, gdy (jak to było niedawno w Niemczech) jeden spekulant, tworząc absurdalny współczynnik i obwieszczając światu, że ten współczynnik właśnie się obniżył, jest w stanie wywołać do tablicy pół rządu ? trzeba będzie znów ustalić, kto jest dziś suwerenem, kto zajmuje miejsce narodu, wymienianego w konstytucjach jako ten, który rządzi, ma moc znosić oraz ustanawiać polityków.
http://www.newsweek.pl/szymon-holownia/szymon-holownia/koniec-swiata-wedlug-holowni,86580,1,1.html
————————
Celnie postawione pytanie:
KTO jest suwerenem?
Jakoś te procesy decyzyjne we współczesnych demokracjach są rozmyte.Kieruje Rząd, a kto RZĄDZI?
mag,
ufff…. nie obrażam się, ale po prostu daję Ci znać, że drążenie tematu, czy to od strony merytorycznej, czy od strony emocjonalnej po prostu mnie nie interesuje, i dlatego w ten obcesowy sposób domagam sie wyłączenia mnie z Twojej retoryki i z argumentacji.
To wszystko.
Pozdrawiam
Jiba
8 stycznia o godz. 13:31
?Byłoby wspaniale i kapitalnie, gdyby takie zachwycające momenty w dziejach narodów, pozwalały się zatrzymać na zawsze, a osoby, które miały szczęście wtedy żyć- mogły trwać wiecznie w swoich Arkadiach? ?
———————————————–
Szanowna/y Jibo,
w kwestii powyższego,
-napisałem to jako odpowiedź na twierdzenie Kleofasa,ż]e dzisiejsza Amerka to ciągle tamta wspaniała Ameryka z czasów Gershwina etc. Miał to być argument na moje stwierdzenie, że obecna Ameryka to już zupełnie inny kraj…
Oczywiście zgadzamsię z Tobą, że zastygnięcie w czasie , mogłoby być upiorne.
Hemnigwaya oceniałem w kontekście stwierdzenia Kleofasa, że był on jednym z najważniejszych współtwórców współczesnej cywilizacji/?/
Dzieła wielu autorów czyta się świetnie, ale ich dzieła w konfrontacji z ich pomnikami klasy cywilizacyjnej- oceniamy jakby wredniej, przynajmniej ja tak czynię.
Pozdrawiam,Sebastian
—————————————————
duende
8 stycznia o godz. 17:06
————————————-
Szanowna/y Duende,
mnie chodziło o tradycję mentalną narodów.
Taka tradycja, jest skumulowaną przez pokolenia mądrością „genetyczną, której można nabawić się obcując ze skumulowaną w ciągu jakiegoś czasu z doświadczeniami wszystkich dotychczasowych pokoleń przekazywanych kolejnym pokoleniom, jak mądrość narodu.
Anglicy, jako naród z tradycją postimperialną, zawsze będą godnymi, niezachwianymi wewnętrznie partnerami/wyłącznie;/ dla innych. Polacy ze swoją , często niewolniczą tradycją, będą jeszcze jako naród długo wewnątrz siebie- miłymi petentami dla innych, dla których „łaskawe sympatyczne opinie wielkich tego świata, będą wspaniałą nagrodą i wyróżnieniem.
To że Chińczycy nie mają skrupółów w okradaniu państw cywilizacji zachodniej, oznaczać może tylko, że w swojej długiej tradycji , wyrośli już z emocjonalnych wartościowań, przez które ci, których oni dzisiaj okradają- cofnęli ich w rozwoju o kilkaset lat. Z ich punktu widzenia- głupotą byłoby mieć zaufanie do swoich byłych destruktorów.
Oczywiście , wartość takiej tradycji, ma wartość tylko wtedy, gdy dany naród istnieje , a oceny wartości owej tradycji, każdorazowo należy dokonywać w stosunku do aktualnej sytuacji danego narodu. Inne profity tradycja ujawnia w sytuacji zniewolenia narodu przez wrogie mocarstwo, a iine w momentak rozkwitu i koniunktury.
Indie i Chiny jeszcze nie położyły zachodniej cywilizacji na łopatki, tylko są na etapie systematycznego parcia do przodu.
Większość wskaźników jest oczywiście ciągle po stronie państw Zachodu. Istotnym, planowanym wskaźnikie Chin, jest chęć obniżenia wzrostu do ok. 8%, w związku z uruchamianym wdrożeniem planu intensywnego rozwoju jakościowego. Etap „koralików”/tanich bubli/ już wykonał swoje główne zadanie.
Niekwestonym jednak atutem Chin jest konwergencja systemu polityczno gospodarczego, co pozwala na skuteczne sterowanie rozwojem całej gospodarki.
Pozdrawiam,Sebastian
Kleofas,
Szanowny Kleofasie,
obawiam, że nigdy się nie porozumiemy.
W temacie rozumienia sztuki, reprezentujemy dwa różne światy, i nie potrafimy nawet ustalić rozmowy wokół tak elementarnej podwaliny jak to, że nie „CO”, ale „JAK” czyni sztukę. A to o czym pisze autor- może być przekazane równie dobrze za pomocą listów, sprawozdań etc.
Zasłanianie się broszurami jest dobre na etapie poznawania wyższej realności , czyli m. in. sztuki. W takich broszurach, znajdujemy przeważnie martwy mix akademickich „odkryć”, dobry na maglowe pogaduchy.
W broszurach, kuglarz Salvadore Dali – istnieje jako wielki artysta. Czytelnicy broszur, nie są w stanie ocenić, czy tacy „artyści jak Pollock, czy Warhol, są naprawdę artstami, czy celebrytami ze świata sztuki, etc.
W ubiegłym roku miałem okazję być na wystawie młodych fotografików artystów, z których jedni reprezentowali tworzony przez siebie nurt- nazwany „NORMALNIZMEM” , a drudzy , uprawiali „ZWYCZAJNIZM”. Ani chyi- szykuje się nowy wyłom cywilizacyjny/…/
W kwestiach wymiany poglądów politycznych, w moim przekonaniu, też jesteśmy nieuleczalnie różni.
Ty jesteś cały w Tamtej Ameryce, o której marzył mój ojciec/60l./, a Twoja niekompatybilność z przedstawicielem Twojego byłego kraju, kojarzy mnie się z jakościową przemianą pana Arłukowicza…
Pozdrawiam,Sebastian
P.S. Ameryka jest mocarstwem globalnym, ze wszystkimi tego kosekwencjami. Wszystkie mocarstwa nie mają przyjaciół, mają tylko „pionki”, które są przydatne w ich strategicznych planach. Wszystkie mocarstwa w tym Chiny- zjednują sobie „pionków” poprzez „okruchy z pańskiego stołu. Mocarstwa , to jednak nie „Duchy Opatrzności Bożej” , i za każdy gest łaskawo.ści swojej- w korzystnymdla siebie momencie, wystawiają bezwzględne rachunki/np. bazy rakietowe, udział „pionków w nieswoich wojnach…etc/.
W ostatecznym rachunku, mocarstwa są w każdej wspólnej akcji jedynym beneficjentem profitów…
Trzeba bylo poprawiac swojego redakcyjnego kolege Passenta skoro juz jest Pan takim znawca. Wystarczylo tylko zajrzec obok a sie nie chcialo. Nie ladnie. Najciemniej pod latarnia? Innym wytykac kiedy samemu sie nie jest lepszym? Moze „targetowac” kolegow? „Celebrytami” (co za ochydne slowo) sie zajac albo rozmowe z „master trenerem” specem od „coachingu” przeprowadzic . I – „last but not last” jak mawia Passent – jakiegos „copyrightera” czy innego „marchandisera” do redakcji zaprosic?
Pozdrawiam.
Nieladnie, he,he
Jacobsky
OK. Przyjęłam do wiadomości.
Pozdrawiam
Sebastian 1-10-13.31
„Phenomenon”, fenomenalizm przydalby sie. To akt odbioru. Jezeli cos lubisz to jest fenomen.Moze byc uznane dzielo sztuki, moze byc kicz. Zaleznie jak to odbierasz. Nie ma recepty na sztuke.
Warto zapoznac sie z tym, jak z matematyka przed dyskutowaniem praw fizyki. Inaczej jest dyletanctwo, co wylazlo przy Hemingwayu i ocenie wartosci Ameryki. Pozdrawiam
@Poldek,
„@Marcin i inni krytycy USA: Stany Zjednoczone nie miały wyjścia. Musiały się zbroić, musiały być policjantem, musiały wydawać miliardy. XX wiek był wiekiem całkowitego upadku moralnego i politycznego Europy, która zdegenerowała się tak, że wyprodukowała dwie straszne ideologie, które następnie stworzyły systemy polityczne prowadzące szybciutko cywilizację judeo-chrześcijańską do zatracenia.”
Czy na pewno takim zbawicielem ludzkosci sa Stany Zjednoczone jak starasz sie to przedstawic? Zacznijmy od spotkania Churchila z Roosveltem przed przystapieniem USA do wojny. Warunkiem ktory postawil wowczas Roosvelt Churchilowi byla rezygnacja z kolonii, na co Churchil przystal bo nie mial innego wyjscia. Od tego momentu USA stalo sie spatkobierca Wielkiej Brytanii w dominacji nad swiatem. Nastepna sprawa to Jalta i negocjacje ze Stalinem w ktorej to Jalcie podzielono Europe na dwie strefy wplywow.
Dlaczego to zrobiono? Aby oslabic Stary Kontynent. Oslabiono go na tyle skutecznie ze do dzis sie nie moze pozbierac. Nie wspominam o sprzedazy broni obydwu stronom. Niemiecka armia jezdzila ciezarowkami Forda, Radziecka GM.
Pozdrawiam
W NYC Obama niesty napewno nie zwyciezy… Uwazam,ze jest najlepszym kandydatem jak do tej pory..W sumie jak w naszym kraju nie ma niestety za bardzo wyboru…