Obama chyba nie może przegrać

Obama prezydentem na drugą kadencję. Tak to dziś wygląda z naszej strony Atlantyku. Republikańska prawica robi wszystko, by mu pomóc. I zapewne dopnie swego, wystawiając do walki jakiś równie absurdalny tandem jak McCain- Palin w 2008 r.

Obecna stawka kandydatów prawicy jest tak dziwaczna, że tylko z mocno zamkniętymi oczami można by na nich głosować jako na pretendentów do prezydentury. USA przeżywają kłopoty, ale wciąż są w centrum światowej sceny, więc wciąż ma znaczenie dla świata, czy prezydentem zostanie w 2008 r. Obama czy ktoś inny i kto.

Tylko Gingricha można by brać jakoś bardziej serio, ale wcale nie do końca, cała reszta w zestawieniu z Obamą wypada beznadziejnie. Bo on ma to, czego im dziś brakuje: cztery lata praktyki szefa państwa i demokratyczną machinę wyborczą nastawioną tylko na niego.

Ma też dwa wielkie sukcesy: reformę ubezpieczeń i wyjście z Iraku. Jeśli nie pójdzie na wojnę z Iranem – a sądzę, że nie pójdzie – kryzys ekonomii go nie pogrzebie. Zagrozić mu może tylko CZYNNIK X (zgadnij, kotku) i demobilizacja demokratycznego elektoratu.

XXXX Służba zdrowia
Lewy- zabawne, dzięki; ja bym tę klasyfikację tutejszych wpisywaczy widział inaczej, chyba mniej subtelnie :). Podział zasadniczy jest taki jak w polskiej polityce: centrum kontra ekstremiści prawi i lewi plus, na okrasę, elitarna grupa nazwijmy to ,,wpisów autorskich” i przemiła grupa czytelników bezinteresownie przejętych tematem, którzy nie szukają jedynie okazji by dać słuszny odpór autorowi i tytułowi. Kakaz – proszę sobie snu nie przerywać. Innym za  życzenia świąteczno-noworoczne dziękuję.