Obama chyba nie może przegrać
Obama prezydentem na drugą kadencję. Tak to dziś wygląda z naszej strony Atlantyku. Republikańska prawica robi wszystko, by mu pomóc. I zapewne dopnie swego, wystawiając do walki jakiś równie absurdalny tandem jak McCain- Palin w 2008 r.
Obecna stawka kandydatów prawicy jest tak dziwaczna, że tylko z mocno zamkniętymi oczami można by na nich głosować jako na pretendentów do prezydentury. USA przeżywają kłopoty, ale wciąż są w centrum światowej sceny, więc wciąż ma znaczenie dla świata, czy prezydentem zostanie w 2008 r. Obama czy ktoś inny i kto.
Tylko Gingricha można by brać jakoś bardziej serio, ale wcale nie do końca, cała reszta w zestawieniu z Obamą wypada beznadziejnie. Bo on ma to, czego im dziś brakuje: cztery lata praktyki szefa państwa i demokratyczną machinę wyborczą nastawioną tylko na niego.
Ma też dwa wielkie sukcesy: reformę ubezpieczeń i wyjście z Iraku. Jeśli nie pójdzie na wojnę z Iranem – a sądzę, że nie pójdzie – kryzys ekonomii go nie pogrzebie. Zagrozić mu może tylko CZYNNIK X (zgadnij, kotku) i demobilizacja demokratycznego elektoratu.
XXXX Służba zdrowia
Lewy- zabawne, dzięki; ja bym tę klasyfikację tutejszych wpisywaczy widział inaczej, chyba mniej subtelnie :). Podział zasadniczy jest taki jak w polskiej polityce: centrum kontra ekstremiści prawi i lewi plus, na okrasę, elitarna grupa nazwijmy to ,,wpisów autorskich” i przemiła grupa czytelników bezinteresownie przejętych tematem, którzy nie szukają jedynie okazji by dać słuszny odpór autorowi i tytułowi. Kakaz – proszę sobie snu nie przerywać. Innym za życzenia świąteczno-noworoczne dziękuję.
Komentarze
Panie Redaktorze:
Nie bylbym tak optymistyczny w sprawie Obamy. Coz, wladza pomogla mu nieco skonsolidowac doswiadczenie polityczne w rzadzeniu, ale odslonil ten okres rowniez jego bezradnosc w walce z powaznym kryzysem gospodarczym (jezeli nie zmierzchem gospodarczym imperium amerykanskiego). Moze niektore pomysly gospodarcze Rona Paula w sprawie rynku mieszkaniowego i bankow nie byly bardziej realistyczne niz wykupywanie ich bossow na koszt spoleczny. Na swoje szczescie, Obama ma rozbita GOP z jej meandrami ideologicznymi i reprezentacja najbogatszych Amerykanow, kosztem reszty spoleczenstwa, co rezonuje nie najlepiej w badaniach opinii publicznej.
W sprawach zagranicznych dalbym Obamie trojke plus, bo tak naprawde (jak przewidywalem to po przyznaniu mu pokojowego Nobla) trudno bylo liczyc na zmiane kursu w tej materii. Scena wewnetrzna USA jest na tyle skomplikowana, ze trudno liczyc na cos radykalnego, zwlaszcza z wyborcami, ktorzy otwarcie deklaruja swoja ignoracje zarowno historii jak i spraw swiatowych. Inicjatywa w sprawie panstwa palestynskiego jest tego wymownym przykladem. Czesto sprawa utrzymania status quo obecnie rzadzacej koalicji izraelskiej (z jej religijno-osadniczymi interesami) byla wazniejsza niz dlugofalowe interesy amerykanskie w tym regionie. To, co czyni obecnie Obama i jego ekipa mozna uslyszec w nieco ostrzejszej formie od N. Gingricha lub, chocby, M. Bachmann. Moge rowniez przypomniec, ze nie rozwiazano sprawy Guantanamo, statusu prawnego przebywajacych tam wiezniow oraz sprawy stosowania tortur. Jest jeszcze wojna afganska w formie wojny domowej, gdzie USA i jego sojusznicy podpieraja skorumpowany rezim nie majacy szansy, aby stanac na wlasnych nogach.
Obamie pozostaje jedynie nadzieja, ze zaden z kandydatow republikanskich nie przekroczy 25% poparcia. Ale to jednoczesnie niewielka szansa, aby rozwiazac wszystkie aktualne problemy Ameryki. Czyz podobny obraz nie wyziera ze sceny politycznej Polski, gdzie glosuje sie na mniejsze zlo?
@Stasieku
Zawsze zal, jak ddobry czlowiek odchodzi, a my zostajemy, zeby rozpamietywac – jak pisze ksiadz Twardowski – pozostawione buty i gluchy telefon.
Trzymaj sie Przyjacielu. Jedyna pociecha, ze my tez odejdziemy, wrocimy tam skad przyszlismy, czyli z niebytu w niebyt i wtedy inni beda sie smucic
Chyba rzeczywiście nie może przegrać – teraz, kiedy podpisał już następny faszystowski dekret „National Defense Authorization Act” (przy 2-procentowym wg OpenCongress.com poparciu – wiwat demokracja!), umożliwiający aresztowanie każdego Amerykanina oraz każdego człowieka na świecie, w każdym kraju, bez najmniejszego powodu, żaden kandydat mu nie podskoczy. Taki Ron Paul na przykład teoretycznie mógłby i prawdopodobnie nawet z pożytkiem dla USA oraz dla wolnego świata, ale co z tego, kiedy go pewnie zaraz przed kamerami za fraki wywleką z chałupy, albo za włosy z ziemianki, niczym Husajna, i powiedzą, że podejrzewają go o terroryzm, a potem zamkną prywatnej ciurmie za pieniądze podatników na całe stulecia. Nikt nie ma obecnie szans z Obamą, to prawda, i to jest jego największy sukces oraz jego popleczników (albo odwrotnie), a nie tam jakieś ubezpieczenia (obiecane, a nie zrealizowane), czy fikcyjne wyjście z Iraku – po holokauście ludności, totalnym zdewastowaniu i ograbieniu tego kraju – kiedy pozostały tam dziesiątki, albo setki tysięcy amerykańskich żołnierzy-najemników z przefarbowanego naprędce Black Waters i z tej całej zbrodniczej s-ki, wraz z kartelami naftowo-finansowo-militarno-przemysłowymi.
W Afganistanie podobnie. Karzaj skarży się obok, że ISAF chroni tam terrorystyczne bojówki militarne, i że David (bez skojarzeń proszę, imię jak każde) Petraeus osobiście kazał mu nominować na nowego szefa policji w Kandaharze gościa, „któremu zarzuca się liczne morderstwa i powiązania z handlem narkotykami” (czyli swojego człowieka). Karzaj mówi do wywiadowcy ze Spiegela tak: „..może to pana zdziwi, ale na to stanowisko polecił mi go dowódca naczelny sił ISAF, David Petraeus. Ale teraz oczywiście krytykuje się za to mnie. Ten szef policji z początku, tak jak wielu innych dowódców, współpracował najpierw bardzo skutecznie z ISAF. Wtedy pogłoski, przemawiające przeciwko niemu, jakoś nie zwracały niczyjej uwagi ? natomiast teraz na mnie sypią się ze wszystkich stron informacje, jakim on jest strasznym typem.”
Co za kraj, co za ludzie nim teraz rządzą.
Prezezydent Obama wygra najbliższe wybory w USA, bo w najważnieszych parametrach kwalifikacyjnych , jeśli chodzi o zabawę w wyścig do Białego Domu- jest doskonały. Potrafi jak nikt uwodzić/zwodzić/ masę wyborczą i jak na warunki amerykańskie jest doskonale słaby, czyli jest wzorcowym „chłopcem na posyłki”/dla bonzów z korporacji/.
Obama , dla prawdziwych władców Ameryki, jest jokerem na moment przesilenia kryzysów globalnych, w tym amerykańskich.
Oczywiście w medialnych preparatach polityki dla mas- liczą się takie „impulsy” sterujące- jak ustawa zdrowotna, czy „podwinicie ogonka” po degrengoladzie w Iraku, nagłaśniane w mediach jako…wyczyn.
Izraelscy komentatorzy, nie mają złudzeń, że rok 2012 będzie rozstrzygającym w kwestii „jądrowego” Iranu.
Joker-Obama, jest pierwszym kandydatem w USA oraz na całym świecie do rzeczywistego pofirmowania tego, co w kwestii irańskiej według ich najbliższych sąsiadów stać się musi. Takie „pofirmowanie” to w wielkiej, prawdziwej polityce- cel główny politycznego istnienia polityka, który jak w klasycznej tragedii- odgórnie /Los?/ jest wpisany w taki bieg spraw. Kto oficjalnie decyduje o takich sprawach, zbiera wszystkie skutki takich decyzji na siebie. Jeśli wygra- ma szansę być nie sądzonym, jeśli wygra, ale dużo straci- już go żal. Przegrana militarna, póki w najliższej pięciolatce Stanom nie grozi, więc Obama kandydując ryzykuje najwyżej odejście w niesławie…
Sebastian
P.S.
Wszystkim oceniającym blogowiczów, uprzejmie przypominam, że pisząc o innych, piszą wyłącznie o sobie, o swojej kulturze, kompleksach, inteligencji racjonalnej, inteligencji duchowej, przerośniętych egach etc.
Wobec takich osób, wystarczy „zabawę ” odwrócić o 180 stopni, i czar uroku jest dokładnie taki sam, jak dla osób ocenianych przez nich.
W jednym z ostatnich komentarzy umieszczonych pod poprzednim wpisem Gospodarza Lewy dokonał kategoryzacji komentatorów. Reakcja Antoniusa – w omawianej tu kwestii trochę niejasna – zawiera swe sedno w jego słowach: ” … Jak to dobrze, ze nie zaliczyłeś mnie do grup 6 i 7, to by mnie zmartwiło. Równoczesna obecność ciała fizycznego w dwóch różnych miejscach (bilokacja) jest zjawiskiem znanym, na razie w fantastyce naukowej, …”
Nie ma powodu do zmartwień Antoniusie. Kropla wiadomości o teorii kategorii może nam pomóc lub utrudnić oswojenie się z mglistym stanem rzeczy. Teoria kategorii sugeruje rozłączność różnych kategorii, co wiele osób poznało już zapoznając się z abstrahowaniem zbiorowości w klasy. Klasyfikacja powinna wyczerpywać swój zakres stosowalności (każdy obiekt jest sklasyfikowany) oraz wykluczać przynależność do dwóch klas jednocześnie.
Zaproponowana przez Lewego kategoryzacja nie jest jednak oparta na klasycznej logice dwuwartościowej z jej tertium non datur, a na logice rozmytej. Zatem Antonius może nalezeć do dwóch kategorii bez wewnetrznego ani uzewnajątrzego się rozdarcia.
Język jako ? ukształtowany społecznie system budowania wypowiedzi, używany w procesie komunikacji interpersonalnej jest polisemiczny. Oznacza to, że mamy możliwość twórczego użycia wyrażeń językowych. Jest to możliwość przesunięć w umowie, cecha wskazująca na kreatywność języka, gdyż język może zostać odnoszony do zjawisk nieposiadających własnej nazwy.
A więc staruszkowanie może być jawnym neologizmem, a Kartkowanie jednym ze znaczeń i mogą to być dwie podkategorie nierozłączne kategorii gawędziarzy. I tu dochodzimy do trafnego wyboru kryterium kwalifikacyjnego. Otóż Kartka z Podróży jest osobą mającą za sobą praktykę na stosunkowo niskim szczeblu administracji państwowej. Jest abstynentem telewizyjnym, ojcem i człowiekiem niepokornym. Ten brak pokory wyrzucił go poza sferę urzędasów do których ma głęboki uraz. Większość życia Kartka spędził na nowo zasiedlanych (zwróćcie czytelnicy uwagę na formę niedokonaną!) terenów zachodniej części terytorium Polski po 1945m roku. Miał tam okazję obejrzeć Łemków wykorzenionych i Romów ukorzenia(!)nych. Jego lektury i aktywność w sferze informacji pisanej, jest bez porównania obszerniejsza, niż moja. Ja bardzo krótko byłem chłopcem z podwórka i jestem dość kwaśnym owocem drzewa książek. To mi pośrednio w 1962 roku Bogdan Miś dawał nagrodę w konkursie czyteliczym Publicznej Biblioteki Miasta Stołecznego Warszawa i ja powąchałem gaz łzawiący na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego w marcu 1968.
Kartka dopiero 12 lat później na fali wzniesionej protestami robotniczymi na Wybrzeżu nawiązał bliski kontak z własnego grzbietu z pałką w służbie „reżymu”. Podczas gdy ja już kodowałem arkusze Narodowego Spisu Powszechnego, on z kolegami popijał piwo na pustkach śródmiejskiej części twierdzy Breslau. Podczas gdy ja zachłystywałem się radością zrozumienia formy sonatowej, on chłonął hałas nadawany przez Radio Luxemburg a generowany przez Pink Floyd’ów.
Podczas gdy on już jako człowiek dorosły kilka dni temu brał w palce less, ja – pokolenie wcześniej widziałem wiadukt w Stańczykach – umierającego wnuka Prus Wschodnich. Syciłem nozdrza zapachem lip drobnolistnych gdzieś w okolicach Radecznicy i piłem rzuconą dziś przed biznesmena Perłę ze zwierzynieckiego browaru.
Różni nas temperament, doświadczenia i reakcje na brutalność świata. Dla niezorientowanych uwyraźnię: Kartka wrogom podsunie nawet swą miskę; ja w nadzwyczaj rzadkich wybuchach skreślam wrogów z list osób żywych a i wykopywanie stołka spod nóg mi się śniło.
Zatem gawędy mamy również różne. I tu dochodzimy do ostatnich osiągnięć myśli Hartmanowskiej. Miesiąc temu Jan Hartman w Polityce spróbował wyjaśnić, że demokracja liberalna to jest taka formacja politycznej rzeczywistości, w której lewacy i prawacy mogą walić się po szczękach lub obrzucać wulgarnymi obelgami, a od karania za łamane prawa są sądy. Konflikt jest cechą niezbywalną demokracji liberalnej zdaniem i myślą Jana Hartmana.
Zatrzymałem się na przykładach swojej i Kartkowej podkategorii aby wskazać: ja skrajnej biedy zaznałem zanim Kartka przyszedł na świat, jemu dorosły żołądek zaczął się ściskać na widok cudzej biedy. Ja dzięki powierzchownej zgodliwości prowokowałem szaleńców do dokucznia mi – co raz omal nie skończyło się tragedią. On bardziej różnorodny w werbalnych formach komunikacji bywał traktowany jako git człowiek. Ja twierdzę, że rodacy nie są uczeni rozładowania złości i mamy powszechność modelu katolika nienawistnika i nadzieja jest w zmianie kształcenia młodzieży. On sprawniejszy fizycznie nie broni się przed perspektywą zawieruchy; ja natomiast wiem, że do wielu ludzi nie dotrze prawda życia inaczej niż kopniakiem w dupę. Ja zarabiałem na swe bardzo skromne życie mając lat 15. Kartka wadził się wtedy ze światem po obiedzie. Ja po Polsce mimo, a nawet wbrew, przewędrowałem więcej niż on w swych podróżach znaczonych muszlą przegrzebka. Muszla przegrzebka służy Kartce do serwowania dania głównego, a ja kontektuję się okraszonymi pyzami na drewnianym talerzu.
Małysz potrzebuje dachować na andyjskich bezdrożach, a ja bardzo wolno przyswoiłem sobie cudzą opinię, że krajobraz bez człowieka nie ma sensu. Ja jestem włóczykijem nie wychodzącym poza swój nieprzyklejony do jednego miejsca horyzont. A Kartka woła: zamknijcie oczy i popatrzcie na siebie spoza własnego horyzontu.
On nasyca słowa sensem, ja okrywam sens słowami.
Obaj nie upieramy się przy jednoznaczności i kategoryczności kryteriów klasyfikacyjnych. Możemy być w jednym worku i nie pogryziemy się. A ja zasłynąłem na blogu zdziwieniem, jak bardzo niektórym smakuje żywe mięso ciała Kartki.
Nie nakłaniam nikogo do komunii.
Pragnę jednak Was przypomnieć, że szczury żyją obok ludźi od wieków.
I proszę abyście w 2012 nie karmili szczurów świadomie.
Szczurom szkodzi PgDn.
Wszechekspert od spraw różnych Pan Szostkiewicz wróży wynik wyborów w Ameryce. Wygra z pewnością laureat Nobla Obama, prowadzący wiele wojen, bombardowań dronami i zbrodni, szykuje nową awanturę tym razem światową, napaścią na Iran. W Iraku po rzekomym wycofaniu armii pozostawiono kilkusettysięczną armie najemników, dawnej zwana Blackwater, pancerny bunkier w środku Bagdadu i zrujnowany i ograbiony kraj. Wypada życzyć Redaktorowi trafnych wróżb. Ktokolwiek wygra te wybory, zawsze przegra świat.
Ktokolwiek wygra wybory w USA, będzie miał bardzo niewielkie możliwości wyboru.
A kierunki działań i tak wyznaczą sponsorzy kampanii wyborczej…..
Wszyscy kandydaci realizują cele określone przez swoistych „władców marionetek”……
W momencie gdy standardy demokratyczne wyznacza ilość pieniędzy wydanych na kampanię, trudno mówić o demokracji…….
Kartka z nizin (terytorialnych, urzędowych, edukacyjnych?) został pięknie przedstawiony przez staruszkującego znawcę formy sonatowej…
Fascynacja silnym facetem z kosturem wędrownym, ale i siekierą w ręku, a jak trzeba to i z piłą łańcuchową… I ten zapach potu, żywicy, papierosów i piwa – krzepkość, siła, determinacja…
Opędzić się potem nie można 🙄
Kartko,
tylko się nie wygadaj, że odróżniasz sonet od sonaty. Mój sąsiad ma czterocylindrową 😎
A PgDn szkodzi ludziom już w niższych dawkach niż szczurom. Poza tym szczura trudniej trafić torpedą 😉
Staruszku!
Przeczytałem uważnie Twój tekst i skopiowałem go na dysk. Po głębokiej analizie może coś odpowiem. Chcę Ci tylko powiedzieć, że bardzo dobrze Cię rozumiem. Też jestem człowiekiem „po przejściach” i patrzę okiem „filozofa” na wiele spraw.
Jeśli chodzi o klasyfikację blogowiczów „niezbyt prawego” to mi się bardzo podobała (nawet uznałem ją za miłą dla mnie) i tylko zażartowałem z tą bilokacją. Tyle jeszcze pamiętam z logiki, ze podziały mogą być różne. Nie wolno podzielić jabłek na duże, czerwone, słodkie i za 3 zł. Musi być sprecyzowana zasada podziału.
Trudno o jakieś poważne prognozy gospodarcze na za 10 miesięcy, bo świat jest obecnie bardzo niestabilny politycznie. Ja sobie wyliczyłem, że dotychczas w USA 15 razy odbywały się wybory prezydenckie w czasie recesji. 10 razy kończyło się to porażką urzędującego prezydenta / jego vice-prezydenta / kandydata, którego ich partia wystawiła, a od 1900 roku przegrywali zawsze. Jeśli sytuacja polityczna, a przez nią gospodarcza potoczą się źle, Obama będzie miał kłopoty. Może i Romney nie jest mistrzem intelektu, ale w polityce to nie przeszkadza (amerykańskie przykłady to np. Reagan, Bush jr, nie mówiąc o Hardingu, który był po prostu tępy), a w dodatku ma doświadczenie w egzekutywie.
Ha! Zahipnotyzowany hiszpańskim rytmem opowieści „The Limits of Control” Jima Jarmusch’a czytam komentarze. „Gawędziarz” Lewego jest dla mnie komplementem, bo przecież chodzi tylko w tym określeniu o dobre prowadzenie narracji. „Życie jest subiektywne”, „widzisz świat jak przez kolorowe szkło butelki” uczą bohatera filmu ludzie, którzy go w drodze od Madrytu do andaluzyjskich puebli prowadzą. „Jeśli uważasz, że jesteś ponad innymi to idź na cmentarz – tam zrozumiesz porządek swiata. Z prochu jesteś, w proch się zamienisz …” śpiewają mu w zaułkach Sewilli artyści flamenco, gdy szuka gitary by jej struną wymierzyć swoją subiektywną sprawiedliwość. A on się po raz pierwszy i jedyny w tym filmie usmiecha. Piękna gawęda o podrózy „bez broni, bez seksu, bez komórki”, wspaniała narracja nasycona poezją. Wręcz hipnotyczna … . Prawdziwa odtrutka od tego co wokół.
Polecam Lewy
http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=0J_-ASzTE4o&feature=endscreen
„No limits, no Control”
Pozdrawiam
Ps. Stany Zjednoczone są moim chyba najwiekszym rozczarowaniem zyciowym. Mit wolności, który tak mnie politycznie pobudzał jesze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku legł w gruzach. Zostało z niego żenujące zdjęcie kolesi ogladajacych na zywo egzekucję Bin Ldena. Dobrotliwa mydłkowatość Obamy jest nawet trudniejsza do zniesienia niż mydłkowatość chłopców, którzy rzadzą Polską. Rozpacz … . Nie dziwię się, że Jarmusch narrację swej gawedy o którym wyżej prowadził w Europie.
Tak więc powstrzymam się od komentarzy.
Małe ma znaczenie jaka marionetka dostanie pierwszą rolę w komedii (czy może tragedii). Czy prezydenturę obsadzą Demokracji, czy Republikanie też ma niewielkie znaczenie. Muchy mogą się zmienić, ale to na czym się pasą pozostanie to samo.
Ciekawie o konserwatyzmie amerykańskim tutaj:
http://www.cbc.ca/ideas/episodes/2011/11/16/david-frum-conservatism-for-liberals/
(do posłuchania – link do archiwum CBC w tekscie)
Rozmowa z Davidem Frumem.
Hej ! Republikanie nie są tacy straszni i dadzą się lubić !
Pozdrawiam
@GajowyM
Jak to milo spotkać człowieka, który człowieka rozumie.
Jak se człowiek troche popisze, to zapomina, że jest klawisz.
Styczeń zwykle śniegami zrywkę ułatwiał, co to na sanie odziomek można było rzucić. Jakoweś niedobory żywej siły operatorskiej?
Tym wart przypomnienia, choć on z przecinki letniej. Pozdrów!
Darz ols!
@Antoniusie!
Miałem kolegę dzielącego dziewczyny na przypadkowe, niewierne, ociężałe i te których nie miał. Niestety! Trafiła mu się uprzedzona przez koleżanki. Na prestiżowej imprezie towarzyskiej przedstawiła mu się: Janku! Uwielbiam brankę i rzutkę! Jak oni po tym są śmieszni!
Po raz pierwszy w życiu zobaczyłem czerwonego jasnego blondyna!
A później już na poważnie nauczyłem się trochę opisu statystycznego cech jakościowych oraz opisu wyników doświadczeń. Taż od rzutek zirytowana pretensjonalnością jednego z kolegów zpytała: jak zachowuje się małpa na przepustce z cyrku? Na co uzyskała odpowiedź: siedzi bez ruchu zadziwiona liczną konkurencją!
Antoniusie!
Nie można podzielić jabłek na duże, czerwone, słodkie i za 3 zł – i na całą resztę?
——————
Ja bym podzielił Towarzystwo zupełnie w inny sposób (ale bez nicków, niech każdy sam sobie siebie dopasuje)
1. Uczestnicy dyskusji odpowiadających w sposób obiektywny na propozycje Gospodarza, niestety są nieliczni,
2. Zwolennicy gospodarki PRL-u, wszystko to, co jest od 1989 roku jest zgniłe, kapitalistyczne, niedobre, niszczące ludzi,
3. zwolennicy pierwotnego kapitalizmu, tutaj w blogu rzadziej występujący, dla nich nawet Unia to jest socjalizm
4. zwolennicy PiSu, jakby ich ostatnio było mniej
5. zwolennicy powszechnej miłości w polityce zagranicznej, tych jest zatrzęsienie, Amerykanie powinni się całować z Talibami, Izraelici z Palestyńczykami, Serbowie z Chorwatami. Z ich analiz wnioski są zawsze jedne – winne są Stany Zjednoczone,
6. Przeciwnicy rządu – to jest ciekawa grupa, nie ma najczęściej podłoża politycznego, ich poglądy wynikają z głębokiej refleksji na temat powszechnego złodziejstwa, nieuctwa, matactw, kombinacji, a jak czegoś nie widać, to znaczy, że to dobrze ukryli
7. Anarchiści – należy ten świat wysadzić w powietrze
8. Filozofowie – ich komentarze luźno są związane z treścią wpisu Gospodarza, lubują się w efektownych konstrukcjach słownych i piszą, co im ślina na język przyniesie.
Sebastianie,napisales:
***Wszystkim oceniającym blogowiczów, uprzejmie przypominam, że pisząc o innych, piszą wyłącznie o sobie, o swojej kulturze, kompleksach, inteligencji racjonalnej, inteligencji duchowej, przerośniętych egach etc.
Wobec takich osób, wystarczy ?zabawę ? odwrócić o 180 stopni, i czar uroku jest dokładnie taki sam, jak dla osób ocenianych przez nich**
Strasznie namotales z tym czarem uroku. Zabawilem sie w pseudoklasyfikacje, bo interesuja mnie przyjaciele z blogu, lubie ich i chcialem jakos sobie uporzadkowac ich **role** i wcale przez to nie wywyzszalem sie. Jesli chcesz, prosze bardzo, moze odwrocic**zabawe* o 180 stopni. Zreszta juz to zrobiles dostrzegajac we mnie *przerosniete ego*, ktore moze sie skonczyc fatalnie dla mnie, bo jak mi sie przydarzyla przerosnieta prostata, to skonczylo sie to rakiem i usunieciem prostaty. Obawiam sie, Sebastianie, ze bede zmuszony poddac sie operacji usuniecia mojego robaczywego ego.
Pozdrawiam w Nowym Roku
PS
Na temat Obamy nie bede sie wypowiadal, bo nie lubie przelewac z pustego w prozne. Chociaz dobrze niech bedzie: albo wygra, albo przegra, ale raczej wygra.
ewentualna reelekcja Obamy nie gwarantuje niestety zniesienia wiz dla Polaków – czyli de facto byłaby niezgodna z naszym interesem narodowym. Doskonale rozumie to większość Polaków w kraju i w USA, dlatego tradycyjnie jesteśmy za republikanami. Tylko republikanin może przyczynić się do tego, że do Las Vegas, do Parku Yellowstone czy do Wielkiego Kanionu zawitają wreszcie nasi rodacy. Zauważmy przy okazji, że również wybory w Rosji idą nie po naszej myśli. Prawie połowa Rosjan głosowała za partią Putina. Oczywiście nie możemy żądać aby premierem Rosji został jakiś Polak, ale nic by nie szkodziło aby Rosjanie wybrali na swego przywódcę kogoś z polskim korzeniem. Ukraińcy także nie liczyli się przy wyborach z opinią polskich mediów, a Niemcach to już lepiej nie gadać. Po prostu masakra. W sumie w niewesołych nastrojach zaczynamy ten nowy rok.
Prezydent Obama działa zgodnie z doktryną swojego poprzednika-noblisty: Przemawiajcie łagodnie i noście ze sobą duży kij (T.Roosevelt).
Reforma ubezpieczeń i wycofanie z Iraku to sukcesy propagandowe. Prawdziwe sukcesy:
usunięcie Kaddafiego cudzymi rękoma, zablokowanie pomysłu podatku od transakcji finansowych, blokowanie międzynarodowych podatków ekologicznych. Porażka jest jedna: rządowe programy walki z bezrobociem poprzez wydatki państwa. Nie jest to porażka zaskakująca. Podsumowanie: polityka zagraniczna na plus, wewnętrzna na minus.
Obama jest kandydatem mniej słabym od potencjalnych konkurentów i zapewne wygra, chociaż moje prognozy mogą się nie sprawdzić. Poprzednio myślałem, że wygra Hilary. Doświadczenie rządowe to słaby argument, konkurencja może powiedzieć, że Obama go nie miał, gdy zostawał prezydentem. Konkurencja może też posłużyć się sloganem Obamy: zmiana. Status quo jest takie, że republikanie utrzymają przewagę w kongresie, a może ją zwiększą. Republikanie mogą wygrać następne wybory, aczkolwiek nie wiem, czy im się to opłaca. Mamy 10 lat stagflacji. Potem zapewne kolejny sztuczny boom (?). I prawdziwy kryzys.
Czynnik X to chyba są okupanci Wall streetu, którzy zdemobilizują wyborców demokratycznych. Frekwencja zapewne będzie wyjątkowo niska po obu stronach.
Czy ja jestem ekstremistą? A jeśli tak, to po której stronie? Antyreligijna prawica? Może łączę w sobie wszelkie ekstremizmy. Ale mniejsza (do djabła) ze mną.
PS
http://blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=1084
Tutaj Gwiazdowski przypomina jak to PiS stworzył identyczny projekt reformy zdrowotnej i wtedy został zbesztany przez PO na czele z E.Kopacz. Jak widać ustawy piszą urzędnicy, a politycy stanowią jedynie kwiatek do kożucha.
PS 2.
Przeczytałem w Polityce papierowej o strasznych Anglikach, co jeżdżą lewą stroną (straszne!), mają inny prąd w gniazdkach (zbrodnia!) i coś jeszcze mają innego (krany?). Skoro Anglicy są straszni (podobnie jak Baby w filmie Baby są jakieś inne), to co pomyśleć o milionie polskich emigrantów, którzy w tej straszliwej Anglii znaleźli się na ochotnika, i na dodatek się rozmnażają szybciej od tamtejszych muzułmanów, a w jeuropejskiej Polsce, pomimo becikowych i ulgów prorodzinych jakoś nie chcom.
Śmiem twierdzić, że nie ma zupełnie znaczenia kto zostanie następnym prezydentem USA – najbliższe wybory to tak naprawdę konkurs na kapitana Titanica :/
Fakty są takie:
– nadchodzi gigantyczny wzrost wydatków państwa (boomersi przechodzą na emerytury – za kilka lat same ich świadczenia będą pochłaniać kilka BILIONÓW dolarów),
– gospodarka w stagnacji lub nawet w recesji (jeśli weźmiemy pod uwagę czynniki demograficzne),
– gigantyczny garb aktualnego zadłużenia, które już teraz powiększa się szybciej niż podczas II Wojny Światowej,
– gigantyczny nawis inflacyjny spowodowany drukiem pieniądza, który wcześniej czy później eksploduje ludziom w twarz,
– coraz więcej państw na świecie rezygnuje z dolara jako waluty transakcyjnej (ostatnio Japonia i Chiny przestały używać $ do rozliczeń wspólnego handlu!),
– nasilający się trend wśród dużych amerykańskich korporacji do przenoszenia swoich centrów operacyjnych do Azji (głównie Singapur, Hong Kong i Szanghaj, plus czasami Tajwan i kilka miast w Indiach),
– USA przestały być mekką dla przyszłych elit intelektualnych świata – większość absolwentów amerykańskich uczelni pochodzących spoza USA wraca po skończeniu studiów/zrobieniu doktoratu do swoich państw ojczystych. Kilka lat temu większość pozostawała w Stanach. Co gorsza wielu bardziej rozgarniętych przedstawicieli diaspory Azjatyckiej, urodzonych już w USA, przenosi się z powrotem do kraju swoich rodziców, bo po prostu mają tam więcej okazji do zrobienia kariery.
Mam kontynuować? Amerykanie mogliby w tym momencie wybrać na prezydenta Myszkę Miki czy Ronalda McDonalda – a i tak nie miałoby to żadnego znaczenia, bo skala nagromadzonych problemów jest już zbyt duża i tak na dobrą sprawę wszyscy jesteśmy już wyłącznie świadkami niekontrolowanego upadku :/
9. Torlin
@staruszek
3 stycznia o godz. 9:04
***Miałem kolegę dzielącego dziewczyny na przypadkowe, niewierne, ociężałe i te których nie miał. ***
@Torlin
3 stycznia o godz. 9:09
***Nie można podzielić jabłek na duże, czerwone, słodkie i za 3 zł ? i na całą resztę?***
Nie chce mi się dywagować na temat prezydenta o „polskich korzeniach”, ani w Rosji (jak życzy sobie chyba Zosieńka), ani w USA (Sikorski nas przecież poinformował o polskich korzeniach Obamy), bo nie wierzę, aby dla nas miał jakiekolwiek pozytywne skutki fakt, kto oszukuje Amerykanów i próbuje panować nad całym światem z coraz gorszym skutkiem – wszędzie Amerykanie dostają w d…, nawet gdy wspierani są przez WP.
Nie zauważyłem, aby „polskie korzenie” komukolwiek szkodziły w zrobieniu kariery zawodowej i to szczególnie za granicą kraju. Jest bardzo dużo przykładów, że wymienię w Polityce (nie mylić z czasopismem) Brzezińskiego, w piłce nożnej Klosego i Podolskiego, w muzyce Chopina i Zimermana, bo z tym Kopernikiem nie wiadomo, czy miał korzenie paskudne czy polskie.
Moja matka też nie narzekała na polskie korzenie i uczyła się zawodu u najsławniejszych profesorów niemieckich 20-go wieku, Biera i Sauerbrucha, w Berlinie.
Była bardzo mądrą kobietą i orientującą się w sprawach ogólnych. Powiedziała mi na początku lat 40-tych: „Syneczku! Żółta rasa zawładnie światem, może nawet za Twojego życia”!
Gdy teraz kupuję cokolwiek w supermarkecie i słyszę o zadłużeniu większości państw świata w Chinach, mogę tylko powiedzieć, że miała rację i zalecić prawnukowi (2 latka) ostre szkolenie językowe, przygotowujące go do życia w „jego” czasach.
Teraz ad tzw. „rema”!
Zostałem wywołany imiennie przez w/w blogowiczów w związku z definicjami podziałów i klasyfikacją blogowiczów przez Lewego (zresztą znakomitą). Jako absolwent studiów na wydziale mat-fiz uznaję głównie podziały adekwatne, a tam króluje kryterium podziału, zwane też zasadą podziału. Jeśli ono nie jest klarowne, wtedy każdy podział jest dobry, ale niekoniecznie adekwatny.
Adekwatność wyklucza zaistnienie faktu, że dziewczyny staruszka mogły być i niewierne, ociężałe, albo niechlujne równocześnie. Podział adekwatny jest rozłączny i do takiej klasyfikacji nie dopuszcza.
Podobnie z moimi jabłuszkami. Jabłka duże mogą być czerwone, kosztować 2.99, czyli w przybliżeniu 3, bo nikt mi nie wyda groszówki. Podział adekwatny byłby na jabłka, które już zjadłem i na te, które jeszcze zjem, kryterium podziału jest umieszczone wewnątrz mojego organizmu (niezbyt klarowne – tak mniemam po pierwszej w życiu gastroskopii, po obejrzeniu brodawki Vatera).
Pozdrawiam Panów „dzielących naród”. Miałem, rzecz jasna , na uwadze naród blogowy, bo ten przez duże „N” prezes już podzielił, a pani Kurtykowa mu pomogła. Nie będę się wysilał na znalezienie kryterium podziału, ale z pewnością nie jest nim krzyż!
Szanowny Realisto,
Jest wyjscie.Nastapi gigantyczny reset tych wszystkich gigantycznych garbow, nawisow, zadluzen. Nie wiem jak to sie odbedzie, bo nie jestem Fukuyama i nie umiem prorokowac, ale musi to sie jakos odbyc. Dotychczas resetowanie odbywalo sie za pomoca wojen, a potem,jak w tej piosence: *dzieci urodza sie nowe nam i spojrz beda smiac sie, ze my, znow wspominamy ten podly czas, pore burz*;
Boje sie o moje dzieci i moje wnuki i mam nadzieje, ze to resetowanie przebiegnie jakos inaczej, mniej krwawo. Ale dlaczego mialoby byc mniej krwawo, skoro dzieki naszej przemyslnosci posiedlismy srodki zaglady o ktorych nie snilo sie samemu Jehowie(on zniszczyl zaledwie dwa miasta)
Mam dwie wersje owego resetowania : jedna soft, druga hard.
1) W jakis tajemniczy sposob odbierze sie tym nielicznym miliarderom ich wirtualne pieniadze, wirtualne, bo nie majace pokrycia w zlocie. Wlasciwie to odbieranie moze byc bardzo proste, bo wystarczy wymazac z ich kont te miliardpwe cyfry i pozostawic im tylko cyfre 100(zeby mieli za co kupic kawalek chleba. Odbierze im sie wypasione jachty, helikoptery, palace na Lazurowym Wybrzezu, ich malzonkom i metresom skonfiskuje sie brylanty, tysiace par butow, pozostawiajac im tylko jedna pare, a pozostale 3000 par rozda sie ubogim kobietom z trzeciego swiata – oto humanitarna wersja resetu a la Engels
2) Wersja hard – jakis pakistanski Breivik dorwie sie do broni atomowej i nagle liczba ludnosci zmniejszy sie do jednego miliarda i wtedy bedzie jak w tej piosence.
Zosienko
Nie badz taka ponura. W koncu Niemcy nie wybrali kanclerza z polskimi korzeniami, ale przeciez Lukasz Podolski zostal doceniony i bedzie nam niedlugo strzelal bramki, z ktorych zreszta nie bedzie sie cieszyc. Za kazdym razem kiedy nasz Boruc bedzie wyjmowal pilke z bramki Lukasz bedzie mial smutna mine.
LEWY
3 stycznia o godz. 9:24
——————————–
Szanowny Lewy,
rozmowy o polityce, a to jest akurat blog Polityki, z istoty swojej są taką”przelewajką”…
Najlepsze Życzenia na Nowy 2012 rok,
Sebastian
P.S.
w swoim poprzednim wpisie, popełniłem całą wyliczankę wartości , jakie odsłaniamy pisząc o czymkolwiek, w tym o „naszej klasie”. Po „przerośniętych egach”, zamieściłem nawet furtkę do nieskończoności, czyli nieśmiertelne „etc.”
Z tej „szwedzkiej zastawy”, każdy może wybierać to, na co jego ego, będzie mieć w chwili czytania apetyt.Co dla czyjego ducha będzie przysmakiem, a co zakalcem- to kolejne odsłony dziania się naszej intelektualno-duchowo- świadomościowej komedii, na której miarę, my wszyscy- dwunogie prztrwalniki- jesteśmy skrojeni. Co do jednego.
Oby miał Pan rację. Kandydaci Partii Republikańskiej – jak wynika z dochodzących informacji – są raczej groteskowi i w zadnym wypadku na siatowych liderów sie nie nadają.
Mitt Romney wygra wybory w 2012.
Jest to prognoza, nie pobożne życzenie. Ocena polityki Obamy skupia się na sprawach wewnętrznych, gospodaraczych, można upraszczająco ująć – na rynku pracy, czyli bezrobociu. Jest to głęboko niesprawiedliwe, ale tak jest, w takich warunkach przegrał G Bush w 1992. Chociaż gospodarka amerykańska nabiera siły to na istotny zwrot nie ma szans. Polityka zagraniczna nie zaprząta uwagi wyborców w Iowa, nie będzie stanowić istotnego kryterium przez resztę sezonu wyborczego. Zresztą to b. trudno wycenić nawet ekspertom od spraw międzynarodowych. W mojej ocenie, zgodnej z blogowiczami (tymi zrównawożonymi) polityka Obamy jest wyśmienita. Gdyby wygrał kandydat republikański bliski centrum, np. Romney, niewiele by się zmieniła, mimo całej retoryki, bo taki jest consensus i trend wśród biurokratów, którzy ją kształtują. Newt Gingrich ma ograniczone szanse, jest słabo notowany w wielu primeries/caucuses poza Południem, skąd się wywodzi. Ma o wiele słabszy aparat kampanijny i chyba kiepskie zasilanie finansowe. Na wiceprezydenta wziąłby niejaką Sarah Palin. Romney w tej sytuacji jest nawet kandydatem moich pobożnych życzeń, okazuje się. Jedyna jego „słabość” to to, że jest ciągle leaderem wyścigu popularności, szczególnie gdy spytać o szanse wygrania z Obamą. I to aparat partii republikańskiej weźmie pod uwagę.
Całą misterną klasyfikację podaną przez Torlina uprościłbym. Są trzy części blogowej populacji:
– ci co się naiwnie zachłysnęli światem (np. amerykańskim) i potem zawiedli,
– ci co niejako sceptycznie parli ku idealnej wizji świata, ale przyszło im sarkastycznie się zniechęcić,
– reszta (b. nieliczna).
Przecież władza USA z prezydentem i resztą tzw. „administracji” realizuje interesy lokalne, nierównie rozłożone pomiędzy ich maluczkich i mocarzy. Gdyby było inaczej, świat byłby nielogiczny, w moim mniemaniu.
…co ty LEWY?!…ja nigdy nie bywam ponura, czasami tylko zmartwiona. Właśnie między innymi o to, że na Kremlu nie mamy swojego człowieka. Niegdyś kręcił sie tam pan Dzierżyński, ale to było prawie 100 lat temu. Potem był Józef Stalin, ale ten nigdy nie ujawnił swoich polskich korzeni, bo chyba wstydził się że jego mama przyprawiła rogi ślubnemu (czyli panu Dżugaszwilemu, z wykształcenia szewcowi) z panem Przewalskim. Nawet gdyby rosyjski lud zapragnął w przyszłych wyborach mieć Polaka za przywódcę, to nie mamy kandydata mówiącego poprawnie po rosyjsku. Podobno pan Czarnecki nieżle sobie z tym radzi, aparycją dorównuje radzieckim dygnitarzom – ale Rosjanie woleliby chyba jednak Putina. Trzymaj się ciepło LEWY!
@LEWY
3 stycznia o godz. 14:41
Ten typ tak ma! Lukasek jest zawsze ponury, nie śpiewa też hymnu. Raz jeden jedyny widziałem, że lekki uśmiech zagościł na twarzy Lukasa. Klose śpiewa „mit Inbrunst” – nie wiem jakie jest najlepsze określenie polskie, ale mogę dać przykład – tak śpiewają prawdziwi Polacy przed pałacem prezydenckim (ta nawiedzona siwulka, która chciała umrzeć za krzyż).
Panie Redaktorze! Córka kupiła mi pod choinkę „Święte szyfry”. To był świetny upominek. Książeczkę się czyta z przyjemnością: doskonała polszczyzna, a przede wszystkim – imponuje Pan ogromną erudycją. Naprawdę dobra lektura na świąteczno – noworoczny czas, bo treść skłania do głębokiej refleksji. Ale mam też łyżeczkę dziegciu. Zawiódł mnie wywiad z ks. prof. Michałem Hellerem. Wbrew tytułowi nie znajduję w nim dowodu na istnienie Boga, przeciwnie – między Bogiem biblijnym i matematycznyn Bogiem ks. Hellera widzę przepaść. Niech mi Ksiądz Profesor wybaczy, że poważam się włazić z butami w jego duchowość, bo wydaje mi się, iż prezentuje religijność opisaną przez Pana w Rozdziale „Jak rodzili się bogowie”. Po przypomnieniu niezwykłej sceny z filmu Kubricka „2001. Odyseja kosmiczna” cytuje Pan w nim (rozdziale) m. in. holenderskiego teologa Gerardusa van der Leeuwa, który twierdzi, że źródłem wiary w Boga może być lęk przed samotnością. A przecież ksiądz zwykle jest bardzo samotny. Panu Redaktorowi gratuluję książki, a Księdz Profesora jeszcz raz przepraszam. Do siego Roku!
Uczestnikom forum polecam lekture blogu Paul Krugman (New York Times) a zwłaszcza „UNobody Understands Debt” published: January 1, 2012. W nadchodzących wyborach prezydenckich wyborcy będą glosować przeciw, a nie za. Mało kto w Polsce zdaje sobie sprawę jak bardzo niepopularny jest Obama i że jeśli wygra, to wyłącznie na zasadzie mniejszego zła. Wyborcy mają serdecznie dosyć braku kompetencji Baraka jak i ekstrawagancji jego żony. Reformę systemu ubezpieczeń społecznych, która wcale nie jest tak popularna przeprowadzila Nancy Pelosi, zaś Barack okazał się być nieefektywnym oratorem, który nie potrafił poradzic sobie ani w sprawie zapewnienia finansowej wierzytelnosci państwa (the debt limity), ani choćby w sprawie budgetu. Jak narazie Demokraci sądzą, że ma szanse na drugą kadencję, głowie ponieważ Republikanie jak narazie robią wszystko co mogą żeby w oczach wyborców przedstawiać to większe zło. Jeśli się to zmieni, pojawią się niechybnie kontrkandydaci na konwencji parti demokratycznej, rownież ponieważ mało kto tu wątpi, iż wygrana Obamy w najlepszym przypadku przyniesie stagnację ekonomiczną, a w najgorszym recesję. Najlepsze co mogło by się zdarzyć to demokratyczny Kongres i republikański prezydent. Tak czy owak, Pozostaje nam tylko wzdychać „God save America” w oczekiwaniu, że Boga te apelacje jeszcze nie znudziły.
Zosienko,
To nieslychane, to kon Przewalskiego przelecial pania Dzugaszwili. Nie chce mi sie wierzyc !!
Jedno jest pewne, czy prezydentem po raz kolejny zostanie Obama, czy Myszka Miki pokojowej nagrody Nobla nie dostanie. Również jak w banku mamy cd. amerykańskich wojen o pokój. Trudno tylko przewidzieć, czy z bankami roprawi sie ulica.
Ważniejszym dla świata są przetasowania – przewidywane – zgodne zresztą z systemem politycznym obowiązującym w Państwie Środka, w ChRL (jesienią na zjeździe rządzącej partii nastąpi wymiana elity władzy w tym rodzącym się na naszych oczach mocarstwie i to będzie autentyczny drogowskaz dla świata., to coś co wyznaczy pewne ogólne trendy i porządki w polityce i gospodarce światowej). Wracamy po prostu do sytuacji z początków XVIII wieku – wtedy największymi gospodarkami świata były Chiny i Indie i to te kraje były wg nomenklatury dzisiejszej tzw. „mocarstwami”. Podbój kolonialny i upokorzenie na dekady tych olbrzymich społeczeństw, tych cywilizacji, przez kraje kultury „białego człowieka” odwrócił stan naturalny świata – >duże jest piękne<.
USA to "papierowy tygrys", kolos na "glinianych nogach", zstępujące "mocarstwo" (to taki Rzym po ustąpieniu Dioklecjana) – dlatego wyniki wyborów w tym państwie należy (abstrahując od ich "sterowalności" przez wielki biznes i "kuglarności" – show medialny, debata publiczna sprowadzona zostaje do poziomu "reklamy pasty do zębów") traktować coraz bardziej ambiwalentnie: USA bardziej mogą dziś już tylko zaszkodzić światu (np. nową wojną czy atakiem-rajdem na domniemanego wroga) niż dać mu jakiś pozytywny i kreatywny wzorzec postępowania. "Papierowy tygrys" linieje w przyśpieszonym tempie i Obama, Roomney, Palin bądź Gingrich (albo wszyscy razem wzięci) nie zatrzymają (ani nie odwrócą) tego nieuchronnego procesu.
Amen
Pozdrawiam w Nowym Roku
Wodnik 53
Infaltylne myslenie Polaka ideowca,Obama to wrak ale ma Pan swoje poglady i do wyrazania ich swiete prawo.Bill Clinton mowi ze to najgorszy prezydent jakikolwiek sie zdazyl,i powiedzial mu to prosto w twarz.Ten facet tylko stara sie robic dobre wrazenie i nic poza tym.Reforma ubiezpieczen zdrowotnych to napad w bialy dzien na jubilera,prosze sie z nia zapoznac.
Antoniusie,
żarliwość (ten Klose).
Kartka chyba się obraził 🙁 Albo zasuwa na dwie szychty. Albo studiuje… sonaty?
Przy okazji pomyślałam o medialnym wizerunku Obamy i nieprzypadkowo przyszedł mi też do głowy Putin.
Obama idzie na piwo do baru i rozmawia z ludźmi ot tak sobie, jak sąsiad, Putin z obnażonym torsem pędzi na białym koniu gdzieś w dzikich ostępach; Obama był w przedszkolu i grał z dziećmi w piłkę, Putin dusi tygrysy gołymi rękami; Obama poszedł do cukierni i kupił modną babeczkę, Putin w Rowie Mariańskim odkrywa Atlantydę; Obama założył sweter z dekoltem w serek i wyglądał w nim całkiem szykownie, Putin z malutkiej kuszy ustrzelił wieloryba.
Nie wiem, ilu Amerykanów irytuje kordialny Obama i ilu Rosjan śmieszy superPutin, ale zdumiewa mnie, jak odmiennego show potrzebują te dwa narody.
pzdr
no Obama wygra -tylko co z tego. Dalej trzeba się będzie szarpać z debilami na granicy i załatwiać pozwolenia. Na z wielkiej łaski wjazd do USA.
Obama ma czysta sytuacje, przejscie do drugiej kadencji wydaje sie byc dosyc latwe pod warunkiem ze go nie zakloca jakies okolicznosci ktorych dzisiaj jeszcze nie znamy.
Na wszystkie zarzuty republikanow ma jedna odpowiedz: „Sprzatam dom po was i kazdy kto by nie byl na moim miejscu mialby dokladnie taka sama sytuacje. Nie spodziewajcie sie cudow ode mnie. Ja robie to niedostatecznie szybko bo wiem ze spoleczenstwo chcialoby szybciej. Ale wychodzimy na prosta. Do zakonczenia mojego planu potrzebuje druga kadencje i wierze w to ze mi pozwolicie zakonczyc to co zaczalem”.
Sceptyk (17:48)
Nobody understands debt but Paul Krugman.
Pisze Krugman w wymienionym artykule: „U.S. debt is, to a large extent, money we owe to ourselves”.
Oczywiście, jak wszystko w enigamtycznych wywodach tego twardego keynesisty, zależy od znaczenie fraz, w tym przypadku „to a large extent”. Jedynie w 2/3 dług publiczny USA jest w rękach Amerykanów, w 1/3 jest rozrzucony po świecie, korzystając ze statusu USD jako globalne waluty rezerwowej, w znacznym stopniu w posiadaniu Chin i Japonii. Czy to dobrze, czy źle? Dla Krugmana to jest bez znaczenie, do pominięcia w rozważaniach. Poza tym amerykański system socjalny ma ogromne zobowiązania, które przyjdzie regulować w trakcie napływania kolejnych fal wyżu demograficznego w wiek emerytalny. Jedyna nadzieja w imigracji.
Panie Adamie,
Czy z pytania do kotek/kocurów blogowych o czynnik ” X”, wolno wykoncypować, że miał Pan na myśli czynnik ” R” ?
Jeżeli tak, to widzę remis. Równie brzydkim balastem uprzedzeń, tym razem religijnych, obciażony będzie najgrozniejszy kontrkandydat Obamy – M . Romney. Najstarsi górale z Bible Belt grzechu mormoństwa, stygmy wielożeństwa jemu nie odpuszczą. Potencjalnie, Romney to grozba schizmy w szeregach GOP, partii w kórej ewangelicy to złoty, chrześcijański standard. Dokładając do tego kilka milionów nieskorych do ustępstw zwolenników R. Paula, na dzień dzisiejszy, wygrana GOP wygląda raczej jako ” wishfull thinking” . A odnośnie N. Gingricha: myślę, że Pan Adam żartował albo chciał Obamie najlepszy prezent zrobić.
Nie zapominajmy też o ważnej ceremonii, o dywaniku w AIPAC, przez który kazdy poważny kontender przejść będzie musiał.
Zachęcam blogowych autorów motetów o Titanicu, kalendarzu Majów, o wnuczych długach lub rozsypce zielonego: zachowajcie czujność, trzymajcie blogową wartę dzień i noc ale uzbrojcie sie też w długoterminową cierpliwość
Bo nawet w niebie – to upragnione Dies Irae kiedyś wreszcie wypali, racja?
Pan Szostakiewicz niedawno wystawiał oceny ze znajomości j. angielskiego a sam nie „potrafi” przetłumaczyć i poinformować swoich blogowiczów co Ron Paul mowi o NDAA.
Ron Paul, mimo sekowania przez politycznie poprawne media i establishment oraz dziwne zachowania w liczeniu głosów, najpoważniejszy republikański kandydat na prezydenta USA stwierdził:
„the National Defense Authorization Act (NDAA) jest bez precedensu, sprzeczny z Konstytucja, nie kontrolowane przyznanie dyktatorskiej władzy dla prezydenta, w imię ochrony bezpieczeństwa ojczyzny.”
Podpisując NDAA prezydent Obama przyznał sobie prawo do bezterminowego zamykania obywateli USA w wiezieniu, bez jakiegokolwiek oskarżenia a wiec możliwości obrony.
@mag
1)Wojny nie bedzie – powiedzial madry Cadyk – ale bedzie taka walka o pokoj, ze kamien na kamieniu nie zostanie
2)Wszyscy i Ty tez czepiacie sie Myszki Micky, a przeciez moze byc niespodzianka i czarnym koniem do pokojowej nagody nobla moze sie okazac Kaczor Zbawca.
3)Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, pociechy z dzieci i wnukow, zycze Ci, najsympatyczniejsze z wszystkich znanych mi Mag
Szanowni White Anglo-Saxon Protestant oraz owładnięte/ci urokiem WASPów!
Stany Zjednoczone Ameryki Północnej oraz Kanada są państwami przybyszy zapraszających rodowitych mieszkańców na rocznicowe uroczystości. W USA najbardziej dynamicznymi odłamami społeczeństwa są zbiorowości, dla których język angielski NIE jest językiem macierzystym.
Obama stał się ucieleśnieniem marzeń mieszkańców USA odsuwanych od pańskiego stołu. Ponoć średnia powierzchnia domu przypadajacego na jednego mieszkańca USA wzrosła i wynosi więcej niż w Polsce wynosi średnia powierzchnia całego mieszkania. Czy sądzicie, że na tych „nadmiarowych” metrach żyją duchy potomków Ku Klux Klanu, które obalą Obamę? Czy sądzicie, że rzesze biednych poprzednio nie objętych żadnym ubezpieczeniem zdrowotnym zagłosują na kogoś, kto pod pretekstem kryzysu skaże biednych na wykrwawienie się na ulicy?
Kto z mieszkających w USA naszych blogowych koleżanek oraz kolegów czytał tamtejszą prasę hiszpańskojęzyczną lub zna nastroje mieszkających tam Chińczyków?
W mediach i na blogach z rzadka wspomina się, że najbardziej dynamicznie rozwijającym się państwem europejskim jest państwo islamskie? Pierwszy wiosenny europejski wyścig kolarski w tym roku być może będzie miał metę któregoś z etapów w Efezie, a kolarze będą odpoczywali w hotelach odkupionych przez rosyjskich nowobogackich.
W Brazylii najbardziej dynamiczne firmy są malutkie i nie są notowane na giełdzie. Lula i Dilma uczynili cud: Brazylijki i Brazylijczycy kręcą się bardzo i nie są to zajęcia w szkole tańca.
A na blogach e-Polityki przekomarzają się sympatycy Fridy i Trockiego z sympatykami Krupskiej i Lenina.
@GajowyM dopuszcza, że Kartka na nas się obraził. Nawet ja go ofuknąłem, aby nie zamykał oczu na przyłożenie się pacjentów do bałaganu z kupowaniem lekarstw. Otóż Kartka na swoim blogu zwrócił uwagę, że ofukany Chevez kupił od Korony Hiszpańskiej część jej Armada Espa?ola. Znacjonalizowane złoża naftowe w tamtejszym bastionie antyamerykanizmu zostałe ostatnio obsypane kwitami odszkodowania. Interes jest ważniejszy niż fochy i urazy.
Kartka czeka zapewne, podobnie jak ja, na rozwój wypadków.
I zamiast skłaniać blogowych współkomentatorów do przyznawania mu racji przez zaciśnięte zęby, czeka cierpliwie aż mu ktoś powie: „Miałeś dużo racji.” Obejrzał sobie psychodeliczny film mówiący więcej o rzeczywistości niż wydruki z notowaniami na giełdzie nowojorskiej.
Akcja filmu Casablanca rozgrywa się w Afryce. Garstka przybyszów z Europy rozgrywa swe walki a miejscowi zamiatają ulice i tak naprawdę ich nie ma. Ostatnia Kartka z Podróży ma tytuł No Limits, No Control. Warto sobie ją przeczytać, żeby sobie uswiadomić, że świat i ludzie dawnej Casablanki odeszli.
Przed europejczykami trudne zadanie: trzeba zrozumieć dlaczego ideogramów chińskich jest więcej niż liter i cyfr arabskich.
staruszek
4 stycznia o godz. 9:52
Podobno podstawowych jest 800 znaków, do swobodnego zapisu potrzeba 2000, człowiek wykształcony używa 5000 symboli…..
Jak to kształtuje pamięć, sposób myślenia?
Oprócz Han w Chinach istnieje jeszcze około tysiąca grup etnicznych.
Skoro tak dobrze szło im wchłanianie innych nacji, to łykną kiedyś i Europę?
Marcin
Czyli Obama mówi mniej więcej to, co mówił Tusk. Strategia wydaje się logiczna, ale czy obu panom się powiedzie, tego nie wie nikt.
GajowyM z 20,26
Czemu miałbym sie obrażac na sympatyczne próby opisu mej osobowości? Przyznam, że szczególnie rysy demoniczne mnie ujęły. „Człowiek, który chce podpalać nasz świat, Polskę … ” To mi schlebia.
No ale jak napisał Staruszek z którym łączy mnie wspólnota duchowa, z którym rozumiemy się bez słów nadając na podobnych psychicznych falach, powody mego milczenia były zupełnie inne. Zasygnalizował to zresztą w komentarzu. Po prostu zanurzyłem się głęboko w psychodelicznym, hipnotycznym nastroju filmu Jarmuscha. Dodam, że to bardzo inspirujacy intelektualnie obraz, który moim zdaniem mogłby być tematem seminarium uniwersyteckiego. No i co najważniejsze odciągający od tej obrzydliwie skrzeczącej rzeczywistości, która nas otacza – podobnie jak od realiów PRL odciągały mnie amerykanskie filmy z okresu kontrkultury. Inspirujący również do refleksji politycznych – na przykład podsuniętych przez Gospodarza. Bo czy przeniesienie klasycznej konwencji filmu drogi – tym jest przecież „The Limits of Control” – sztandarowego, wolnościowego symbolu kinematografii USA w realia hiszpańskie nie jest dowodem na zniechęcenie reżysera współczesną, jałową intelektualnie Ameryką? Przypomina mi się bardzo ciekawa dyskusja, którą na temat westernu i antywesternu prowadziłem kilka tygodni temu z Sebastianem. Dowodziłem wtedy, że antywestern – np „Dzika banda” Peckinpacha był artystycznym wyrazem zmiany polityczno – społecznej, która zachodziła w USA na przełomie lat 60 – 70 tych. Sugerowałem, że podobna zmiana czeka współczesnie Amerykę. Myliłem się niestety. Okazuje się, że zniechęcony USA Jarmusch wyprowadza bohatera swego filmu drogi za ocean i włóczy go po andaluzyjskim interiorze. W „The Limits …” symbolem szukającego wolności poza Ameryką Amerykanina jest czarny gangster o zastygłej w wyrazie zniechęcenia twarzy. W odróżnieniu od propagandowego wizerunku USA, który nam co dzień serwują – czarnego prezydenta o przyklejonym do twarzy uśmiechu komiwojażera sprzedającego oszukańcze polisy na „sens życia”.
Gdy pod koniec lat 60-tych Peckinpach kręcił „Dziką bandę” Hillary Clinton była radykalną, kontestującą działaczką studencką a Obama uczył się wrażliwości społecznej żyjąc w czarnych gettach. Ale gdy po 40 -stu latach film Jarmuscha budził zachwyt Europejczyków Obama i Clinton kazali sobie zarobić okolicznościową fotkę na której oglądają z wypiekami na twarzy egzekucję wyciągniętego z wyra fanatyka. Chyba wiekszego dna idee amerykańskiego przełomu chyba nie mogły sięgnąć.
Jedno jest tylko pocieszające. W „”The Limits …” nakręconym za hiszpańsko – japońskie pieniądze występują największe gwiazdy kina USA. Jak sądzę gaże za udział w tym artystycznym przedsięwzięciu były niewielkie. To budzi nadzieję, że komuś jeszcze zależy na Ameryce, na jej inspirujacych wartościach – nawet gdy ostentacyjnie przeniesionej są w andaluzyjskie plenery.
Pozdrawiam
Nie mam pewności, czy do mnie się odnosi etykietujące zawołanie @staruszka (9:52) – owładnięty urokiem WASPów. Oczywiście, jest ten urok całkiem miły i dyskretny, ale jest też przerażenie. Oto po osiągnięciu pewnego poziomu życia, mierzonego w stopach kwadratowych mieszkania, czy dochodu do dyspozycji w konsumenckim markecie, przychodzi rozleniwienie. Jeśliby kultura anglosaska, szczególnie tych „południowych Anglosasów” (na południe od 49. północnego równoleżnika) była bardziej skłaniająca ku samodyscyplinie, jak na przykład skandynawskie WASPy, to problem byłby mniejszy. Cóż w tym złego z kolei, że świat się zmienia i dominacja WASPów przez ostatnie z górą pół wieku relatywnie się pogrąża, gdy S?o Paulo rozbudowuje się znacznie szybciej niż St. Paul, Minnesota? No cóż w tym złego i przerażającego?
Wiele pytan i na szczescie niewiele odpowiedzi.
Wot ana: futurystyka. O to kilka z tych pytan:
Czy Obama osobiscie zasluzyl na druga kadencje ?
Raczej nie
Czy powinien dostac druga kadencje ?
Raczej tak ?
Czy zdolal zawiesc akurat swoich najzagorzalszych zwolennikow ?
Oczywiscie tak ?
Czy zdola swoich zwolennikow jeszcze raz zmobilizowac ?
Pieron wie.
Poprzednik Obamy przejal z rak Clintona USA, jako jedyny pozostale na placu boju mocarstwo, nazywal on sie George W. Bush i byl wszystkim innym jak faworytem w wyborach prezydenckich. Jego intelektualny i doswiadczony politycznie przeciwnik, wiceprezydent Al Gore przegral bo byl zbyt intelektualny i za malo emocjonalny.
George W. Bush zdolal w ciagu swoich dwoch kadencji wprawdzie kilkakrotnie zwiekszyc bogactwo swoich sponsorow, ale odbylo sie to przedewszystkim na koszt amerykanskiego panstwa, ktore wzamian w zastraszajacym tempie tracilo na ekonomicznej, politycznej, a takze militarnej potendze.
Czy amerykanskie spoleczenstwo po krotkiej i nawet dla demokratow niezbyt udanej prezydenturze Obamy, jest gotowe na kolejny podobny eksperyment ?
Oczywiscie TAK.
Jesli na cos mozna stawiac na tym swiecie, to jest tym niezawodnie ludzka glupota.
duende (0:14)
Rzeczywiście wynik Romney’ego w Iowa nie zachwycający, zbliżony do tego co osiągnął 4 lata temu. Czy Gingrich obejmie rolę McCaina (i z Palin utworzą Szostkiewiczowy „absurdalny tandem”)?
Trudno myśleć o Ronie Paulu, nawet jeśli popiera się jego libertarianizm (ze złotym standardem włącznie), lub jego izolacjonizm (z wycofaniem się z Afganistanu i ograniczeniu NATO), jako realnym kandydacie. Choćby dlatego, że nie przejdzie testu AIPAC. Realistycznie, pomijam Ricka Santorum, bo jego zwolenników z lepszym efektem reprezentować może Gingrich, wybór republikanów jest między Romney i Gingrichem. W tym pierwszym przypadku część libertarianów i ewangelików nie będzie głosować w wyborach przeciw Obamie, takie jest niebezpieczęństwo. Czy Romney potrafi zjednoczyć? A może Gingrich zrobiłby to lepiej? To się będzie rozstrzygać przez najbliższe kilka miesięcy.
I jak się to ma to autentyczności i nieprzewidywalności polityki chińskiej? Cóż ja poradzę, że urodziłem się i wychowałem WASPem (niemal w sensie ścisłym), a nie dyktat cesarski uznającym Azjatą?
Cieżki start dla M. Romney’ego. Ile konserwatyzmu replublikańskiego będzie do zaakceptowania przez Amerykanów w listopadzie ?
Mitt Romney to bez wątpienia najlepszy z grupy republikańskich pretendentów do inwestytury, ale co zrobić, skoro jego przekaz przebija się z trudem przez konserwatywny beton republikański.
Moim zdaniem jeśli nie Mitt Romney, to Obama będzie miał ułatwioną drogę do drugiej kadencji.
Swoją drogą, kiedy czytam relacje z republikańskich parteitagów, to uderza milczenie na temat ostatnich ośmiu lat republikańskiej prezydentury. GW Bush i jego dziedzictwo jest jak trąd. Osiem lat republikanizmu w wydaniu Busha może stanowić ostrą amunicję w arsenale Obamy, który do tej pory obchodził się dość łaskawie ze swoim poprzednikiem.
Z pewnością będzie się działo w tym roku, ale zaklinać rzeczywistość twierdzeniami typu „Obama chyba nie może przegrać” jest niepoważne. Może przegrać i pewnie przegra, jeśli Republikanie wyjdą z konserwatywnego, herbacianego amoku.
Pozdrawiam
btw, oto co sądzi NYTimes (editorial) o GOP i ich podchodach do wyborców w Iowa:
http://www.nytimes.com/2012/01/04/opinion/the-iowa-caucuses.html?_r=1&hp
Czy oni (mam na myśli te liberalne media na wybrzeżu) nie za bardzo faworyzują jednego kandydata?
Romney na prezydenta.
Jesli juz wszyscy senatorowie w USA musza byc milionerami, to oczywiscie tylko konsekwetnym i logicznym jest aby Prezydent, tak jak Romney, byl conajmniej miliarderem. To moze nie jest calkiem logika demokracji, ale z pewnoscia regula plutokracji. A to, ze kompetencje Romneya do tego urzedu, jakos bezposrednio kojarza sie z innym „wybitnym” politykiem miliarderem, jakim byl Berlusconi, tez nie powinno tutaj byc problemem.
W koncu Berlusconi przetrwal jako premier przeszlo dwie amerykanskie kadencje prezydenckie. A to, ze miliarderzy typu Romney i Berlusconi, daja sobie swoje kadencje slono zaplacic nie tylko swoim zidiocialym wyborcom, to juz niestety jest problemem nas wszystkich.
Dwie trzecie głosujących w „Iowa caususes” podało, że popiera Tea Party. Wśród 25% głosujących na Romney’ego chyba ich nie było. Ich głosy rozłożyły się między indolentną Bachmann (5%) – zadeklarowaną działaczkę tego ruchu, Santorum (24,5%), Paula (21%), Perry’ego (10%) i po części Gingricha (13%). Ciekawy jest przypadek teksańskiego kongresmena Paula, 76-latka, rebelianta we własnej partii z uwagi na propagowany libertarianizm i izolacjonizm, o którym mówi się – „intelectual godfather of the Tea Party”. W Iowa dostał on silne poparcie młodzieży, prawdopodobnie idzie znów o pieniądze i to nie w kontekście międzynarodowych korporacji i Wall Street, lecz o wydatki budżetowe na „medicare”, czyli opiekę zdrowotną dla emerytów. Młodzieży z Tea Party chodzi o odcięcie emerytów od podatkowego cycka.
Czy Kartka z P. nie jest przypadkiem delegatem Tea Party na Polskę?
Jacobsky (16:41) pisze: „uderza milczenie na temat ostatnich ośmiu lat republikańskiej prezydentury. GW Bush i jego dziedzictwo jest jak trąd. Osiem lat republikanizmu w wydaniu Busha może stanowić ostrą amunicję w arsenale Obamy, który obchodził się łaskawie ze swoim poprzednikiem”.
Jak Tusk z kaczyzmem?
Ale włąściwie jak mógł Obama ten trąd wykorzystał. Więcej nie mógł. Bush pod koniec swej kadencji był niepopularny w USA, ale czy tak oceniano całą jego politykę. Za słabość gospodarki częściej, jakże populistycznie i niesprawiedliwie, obarcza się Obamę, nie Busha. Zaś wojna w Iraku jest historią, przykrywa ją inna propaganda nacjonalistyczna oskarżająca Obamę o słabość i niezdecydowanie w sprawach międzynarodowych. A tu ciekawostka, Ron Paul jest przeciwny potencjalnej wojnie z Iranem i zaangażowaniu się USA na Bliskim Wschodzie. No i jest wyznawcą austryjackiej szkoły ekonomicznej z Hayekiem, która jest przeciw redystrybucji, sprawiedliwości społecznej i związkom zawodowym. Ech, austryjackie gadanie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Szko%C5%82a_austriacka
Milarderzy typu Romney i Berlusconi
Ja mam inne skojarzenia z Romney’em. Otóż każdy konserwatywny kandydat GOP kojarzy mi się z Barry Goldwaterem, popularnym senatorem z Arizony, który co prawda odrodził republikański konserwatyzm, czym wpłynał na wybór prezydentów Reagana i GW Busha, ale w roku 1964 przegrał wybory prezydenckie z kretesem uzyskując jeden z najgorszych wyników w historii: 38,5% i 1/10 elektorskich głosów. Taki sam los może w 2012 roku spotkać konserwatywnego kandydata GOP bliskiego Tea Party.
Ale z kim Goldwater o włos wygrał prawybory GOP w 1964 r. i został jej kandydatem?
Z Nelsonem Rockefellerem, gubernatorem stanu Nowy Jork, późniejszym wice prezydentem (za G. Forda). Miliarderem. Jak Berlusconi, czy jak Romney?
z dystansu
4 stycznia o godz. 17:42
Widzę pewną analogię……
Kto mógł zostać Cezarem?
Albo bogacz kupujący sobie lud i gwardię pretoriańską, albo dowódca wojskowy, który robił to samo …….
Czy nie wygląda to w USA dość podobnie?
TO:
Musisz wyjasnic, co to jest „AIPAC test”? Sa ludzie w polskich mediach, ktorzy termin „lobby izraelskie” nazywaja antysemityzmem.
Dla mnie, nieco zabawne. 🙂
PA2155
Musisz wyjasnic, co to jest ?AIPAC test”.
Po co mam Ci wyjaśniać, skoro Ty wiesz. A reszta to też rozgarnięte towarzystwo, jak zechce, to znajdzie. 😉
Jakiś upiorny jesteś nadal. Nie podjąłeś żadnych postanowień na Nowy Rok?
„Autokracja” Białego Domu
Republikanie nie zgadzali się na jego nominację, gdyż twierdzili, że będzie on paraliżował działalność banków. Jak powiedział jednak prezydent w Ohio, opozycja sprzeciwiała się samemu utworzeniu nowej agencji ochrony konsumenta, powołanej po kryzysie finansowym 2008 r.
http://www.tvn24.pl/0,1730318,0,1,obama-obszedl-kongres-autokracja,wiadomosc.html
————————-
Establischment bronil się dzielnie i został wymanewrowany?
Śmiercią dla banków jest kontrola? Czy dla bankierów?
Gazetowi spekulanci pisza o Ameryce bez znajomosci rzeczy. Trzeba tu byc, miedzy ludzmi, zeby wiedziec. Mniej wiecej. Trzeba obejrzec kandydatow, zeby wyczuc, jak beda przyjeci.
Caucus w Des Moines nie przesadza o niczym.
Santorus byl ultra konserwatywny, podatki w dol, regulacji znacznie mniej. Zapytany dlaczego 28% (podatki) powiedzial: „Bylo dobre dla Reagana, bedzie i dla mnie.” Romney, bardzo spektakularny, prawie jak Obama i – przez to mniej przekonywajacy. Gingrich – zgrana stara plyta, slaby orator. Ron Paul, ledwie wlazi na mownice, przed czterema laty juz sie kompromitowal, moze dobry lekarz, ale slaby w kampanii, byl ostatni przed czterema laty. W sumie – Obama ma dwoch konkurentow: Santorum i Romney.
Czy moze przegrac ? Tak. Ludzie sa zmeczeni ciaglym eksperymentem Obamy, jego zadluzeniem, „socjalistyczna”inklinacja, bez wyraznej poprawy. W roznych aspektach jest to eksperyment. Sprobowalismy i dosc – kursuje opinia. Ladnie mowi, ale czy jest twardy dostatecznie wobec kryzysu, wobec nieuchronnej rozgrywki z Iranem ? Stara, dobra Ameryka sklonna raczej jest zawrocic do konserwarysty z Pensylwanii, zamiast kontynuowac eksperyment w Bialym Domu. Atrakcyjna rodzinka z psem i mamuska tez juz nie pomaga.
Nie wolno zapominac, ze wobec zagrozen z zewnatrz, to jest jeden kraj. Tu nie ma podzialu.
Irak praktycznie zamknelismy. Wyzwalaja sie pieniadze. Z Afganistanu cofniemy cale 33,000 w 2012. Znowu wyzwola sie pieniadze. Trzeba je zainwestowac. Operacja iranska, przy znacznym wspoludziale Israel bedzie kosztowac niepomiernie mniej. Znaczne sumy ida na CIA na niezwykle trudna i zlozona prace w Iranie, dla dwoch podmiotow: wzbudzanie rewolty wewnatrz i popychanie do konfrontacji na Morzu Arabskim. Taki byl zawsze model dzialania i doktryna sie nie zmieni. Przeciez Ahmadinedzad nie dostal olsnienia, ktos go musi „nakrecac”. Oby mu nie przeszlo do 2013 i nowy prezydent zamknie problem z Iranem.
Nowy, prawdopodobnie republikanski, prezydent bedzie mial hosse, jak Reagan i Clinton. Poza Rosja i marionetkowa Wenezuela z ropy wyjda znaczacy gracze. Osiagniety wreszcie bedzie wieloletni cel opanowania zrodel energii. W tej sytuacji i Chiny beda mniej agresywne. Tym nie mniej, tak bedzie bo naprawde nie ma znaczenia Obama czy ktos inny, demokraci czy republikanie. System dziala. I ten System gwarantuje swiatu nalezny balans sil.
telegraphic observer,
myślę, że Tusk był bardziej krytyczny wobec spuścizny po rządzie Kaczyńskiego niż Obama po Bushu. A przecież Obama odziedziczył USA właściwie u progu recesji/kryzysu, czy jak to nazwać.
Pozdrawiam
TO:
No niby wiem, ale zastanawiam sie zawsze na czym polega urok tych panow i ich wplyw na politykow amerykanskich, niezaleznie od parii politycznej. Polecam ten program dokumentalny, zrobiony przez holenderska telewizje VKRO (zadni komunisci, porzadny kosciol protestancki z sympatiami proizraelskimi)
http://www.linktv.org/programs/the-israel-lobby
Jest tam kilka ladnych fragmentow.
Doceniam, ze zauwazyles istnienie AIPAC, bo powtorze, niektorzy polscy dziennikarze (zwlaszcza ci „specjalisci od spraw amerykanskich”) twierdza, ze to organizacja charytatywna, zbierajaca datki na biednych w Izraelu. Dlatego te rozne znaki rownosci stawiane w roznych sytuacjach, o ktorych w filmie mowi m.in. Tom Judt.
Postanowilem w Nowym Roku przeczytac jeszcze raz W. Faulknera a to naprawde trudne zadanie. 🙂
Telegraphic Observer 15.59
Kubelek zimnej wody ? Czy wystarczy pokropic ?
@Szanowny Gajowy M
Piszesz: *Fascynacja silnym facetem z kosturem wędrownym, ale i siekierą w ręku, a jak trzeba to i z piłą łańcuchową? I ten zapach potu, żywicy, papierosów i piwa ? krzepkość, siła, determinacja?
Opędzić się potem nie można .*
Milosc ci wszystko wybaczy – spiewala Ordonka. Niestety mnie nikt nie kocha na blogu, nikt sie do mnie nie przykleja, nie cytuje, nie zachwyca sie mna, nie jestem facetem z lancuchowa pila . Ale zawsze moge sobie pomarzyc, ze jakis X pisze: LEWY , podobnie jak ja X, czeka na rozwój wypadków.I zamiast skłaniać blogowych współkomentatorów do przyznawania mu racji przez zaciśnięte zęby, czeka cierpliwie aż mu ktoś powie: ?Miałeś dużo racji
O rany, miec takiego milosnika; chociaz na dluzsza mete mogloby to byc troche uciazliwe. Kiedys w odleglej mlodosci bylem nekany przez kobiete, ktorej nie kochalem, bo kochalem inna i nie bardzo wiedzialem, co zrobic, aby sie ode mnie odkleila, bo jestem czlowiekiem delikatnym. Ale w koncu odkochala sie.
@telegraphic observer pisze 4 stycznia o godz. 19:10
„Młodzieży z Tea Party chodzi o odcięcie emerytów od podatkowego cycka.
Czy Kartka z P. nie jest przypadkiem delegatem Tea Party na Polskę?”
Polubiłem strzelniczego Kartkę – neurotycznego maczo latającego z zapalnikiem – ale widać ze stwierdzeń @TO – Kartki nie zrozumiałem.
Kartka według mnie protestował przeciw przesunięciu nominalnych pieniędzy z OFE do ZUS, aby nie okradać emerytów z przyszłych(!) dochodów. Wedle mego rozumienia głównym celem tego przesunięcia było nominalne zmniejszenie długu publicznego.
Przejmujący przyszłościowe lokaty (w szerokim rozumieniu tego słowa) ZUS może tym uspokoić oczekujących na najbliższą wypłatę świadczenia. A więc w tym rozumieniu ewentualne zagrożenie pustą kasą w ZUS pod koniec(!) roku 2012 zostało zażegnane. Emeryci odetchnęli – fizjologia tu wymaga oderwania ust od cycka – ale zastosowania jakiegoś cięcia(!) potrzeby nie było i chirurg nie był wzywany.
Jeszcze aktywni zawodowo zostaną zapewne emerytami w przyszłości. Zostawmy na boku klasycznych rentierów rozumianych jako osoby utrzymujące się z indywidualnie przypisanego i osobiście dysponowanego kapitału. O ile dobrze zrozumiałem jest wśród nich @stasieku.
Kartka obawiał się według mnie, że młodzi teraz odkładający swe oszczędności w OFE zostaną oskubani przez ZUS, aby w przenośnie rozumianym dziś(!) dać pokarm dzisiejszym emerytom. Zatem Kartka wypowiadał się w obronie przyszłych emerytów, za co młodzież z Tea Party powinna Kartkę nagrodzić oklaskami.
Według mojej wiedzy w programie Tea Party są elementy izolacjonizmu USA. A sugestie @TO przywołują pamięć o Miedzynarodówce i jej delegaturach.
Można by uporządkować nasze relacje o poglądach członków Tea Party, poglądach Kartki z Podróży, poglądach @TO, poglądach Republikanów oraz poglądach Demokratów. Ale w kwestii Kartki z P. nie chodzi o porządek. Gdy mówimy o ciepłej jesieni i bardzo cepłej zimie, to obowiązkowo musimy zaakcentować, że Kartka powinna być zburzona.
Kartka coś napisał o złodziejach i w ten sposób został stroną w sprawie. Tata opowiadał mi o zasądzeniu odwołania oskarżenia pana Nowaka przez pana Kowalskiego. W związku z tym pan Kowalski wypowiada zdanie przeczące: „Pan Nowak nie jest złodziejem?”
Zanim upowszechniła się tendencja nadania w Europie większej roli językom narodowym coś tam Rej bałaknął używając słowa gęsi.
Dziś efekt jest taki, że Rejowska gadka służy nam do uzasadnienia słuszności syczenia gęgaw na Konrada Lorenza za każdym razem, gdy ten zwiedza Capitol. Nie jest to zło. To prosty efekt wdrukowania Kartki w głowy osób, którym przyda się ebook z pracującymi w tle analizatorami składni i sensu.
Kartka może nie mieć racji, a Obama może przegrać.
Niezależnie od tych przyszłych roztrzygnięć, trzeba pamiętać o tym, że morze niepamięci jest okrutne i zatapia nasze zafiksowania.
Na starość może warto przestać, zasysać siły polemiczne z cycka.
Kartko!
Zachwycasz się The Limits of Control. Dla mnie jest to film na granicy arcydzieła i kiczu. Można sie w nim dopatrzyć śmiałego(?) ataku na wspólcześnie jałową intelektualnie Amerykę, co każe Jarmuchowi zastosować konwencję filmu drogi tyle że w andaluzyjskim interiorze. Ale czy to nie nadinterpretacja? Może raczej wielki reżyser epatuje formą i „drugim dnem”, którego nie każdy może się dopatrzeć.
Znacznie bardziej wolałam jego wcześniejsze filmy „minimalistyczne”, które przekonywały mnie, że mamy do czynienia z „ostatnim żyjącym beatnikiem” (jak go niektórzy zwą).
A swoją drogą, czy mit american dream wciąż działa? Mam wątpliwości coraz większe.
Lewy
Wątek uczuciowy prowadzisz z francuską finezją. Szczególnie wzruszyła mnie kokieteria z jaką zwierzasz się – ” Niestety mnie nikt nie kocha na blogu …”. To rozczulająco bezradne wezwanie. Aż się chce Tobą zaopiekować, przytulić … . Pozwolić by kilka Twych łez splynęło po wygarbowanej skórze mej czarnej, motocyklowej kurtki na łancuch spalinowej piły z którą się nie rozstaję. Chętnie to zrobię, bo mnie wzruszasz szczerze. Oczywiście biorąc pod uwagę Twoją delikatność postaram się, by nie było to uciążliwe, jakoś krępujące. Ale uwierz mi – choć jeden spazmatyczny szloch, ukradkiem obcierana wilgoć w kącikach oczu i bedzie lepiej… . Pozwól sobie pomóc Lewy … .
Pozdrawiam
@Lewy
Aby skutecznie poradzić sobie z uciążliwymi to wystarczy stosować dyrektywę w dwóch językach opisaną tu:
http://www.jakubw.pl/trolle/index.html
Problem z Kartką jest przypadkiem szczególnym dwóch problemów.
(A) Krytyczne wypowiedzi Kartki nie są krytyką konstruktywną, lub łagodniej się wyrażając krytyką mało konstruktywną. Raz wyraziwszy swój pogląd i proponując rozwiązanie, Kartka nie powtarza się. Zatem w dziwi jego głos w blogowym strumieniu okrzyków podobnych do gwaru na giełdzie, gdzie ważny jest chwilowy stosunek proponowanej ceny do podawanego oficjalnego kursu. Poza dniem debiutu zbiorowość maklerów nie pamięta treści prospektu emisyjnego. A jeśli Kartka krzyknie: „Skandal!” lub „Dla mnie bomba!” to mu zwracają uwagę, że tu sesja spekulacyjna a nie spektakl teatru Krzysztofa Warlikowskiego z aktorkami po łyknięciu pigułki gwałtu. Kartka wypisał się z grona nominalnych decydentów godząc się z zarzutami o nieodpowiedzialność swoich propozycji. Nie musi ani mówić, ani pisać jasno i wyraźnie, oraz może grać w różnych chwilach różne role. Jasno, wyraźnie oraz zrozumiale to jest w dekalogu. Tylko co z tego … Ponadto Kartka potrafi na bieżąco śledzić wypowiedzi Jana Karol I Hiszpańskiego oraz „Glana” handlującego marychą na lokalnym przystanku PKSu . Z tego co wiem, Kartka nie czyta lokalnego wydania Gazety Wyborczej opisującego intrygi w Radzie Miejskiej Mississaugi. Tu jest współczesna wersja Narożnika Gadułów wzorowanego na Hyde Parku.
(B) To co mnie łączy z Kartką to element niedorozwoju ducha. Obaj nie jesteśmy głodni wroga. Mam bardzo krytyczny stosunek do bliźnich i wspomnienia z młodości rozpiętej między „domowym” językiem służącym sąsiadom i kolegom głównie do rozładowania emocji a językiem „akademii” uczącej mnie, że mądrość nie polega na rozumieniu wszystkiego i zawsze, ale możliwości porozumienia się z otoczeniem, skutecznego współdziałania oraz nie gaszenia w sobie ciekawości „co jest za tamtą górką”. Do rozpoznania rodzącego się we mnie mojego stosunku do GMO oraz przygotowania się na spotkanie z domknięciem Modelu Standardowego przez bozon Higgsa nie potrzebuję wroga ustawionego pod bliską mi ścianą.
To obywanie się bez tego wroga najlepiej można wyjaśnić opowieścią o życzliwym oraz ufnym sąsiedzie. Ali chylił się ku Allahowi i postanowił zdecydować o podziale swoich 29 wielbłądów między trzech synów. 2/3 weżmie pierworodny. 1/5 średni i 1/10 najmłodszy.
Ali udał się naspotkanie z przyrzeczonymi dziwicami w niebie. Bracia mieli kłopot rozwiązany przez imama. Pożyczono jednego wielbłada od żywego sąsiada Mohameda. Podzielono wielbłądy w propocjach określonych prze Alego i zwrócono wielbłąda Mohamedowi.
Gdy po żniwach ubiegłego roku spotkaliśmy się we trójkę: @stasieku, @TO i ja Na Rozdrożu (przejście przez nie nastąpiło później), to @stasieku zapytał z jaką misją pojawiam się na blogach e-Polityki. Otóż tą misją nie jest ocalenie Kartki przed szaleństwem lub przed śmiercią kliniczną. Moją misją nie jest przeciągnięcie Janusza Korwin-Mikkego na stronę Jasnego Gwinta. Moją misją jest zaspokojenie egotystycznej ciekawość co tych dwóch pcha do głoszenia zniewolenia oponentów w imię idei, oraz zrozumienie jak opętany żadzą władzy Jarosław Kaczyński opętał miliony. Nie ukrywałem, że biologicznie jestem okaleczony: nie mam w sobie genu draki. Nie jest mi potrzebna pogarda okazywana Lewemu oraz nienawiść wobec ludzi nie mogących mi zaszkodzić. Jest mi potrzebne przekonanie, że żeby zasłużyć na przyjaźń trzeba zaryzykować śmieszność jej okazywania.
Mam wrażenie, że Kartka jest podobnie okaleczony jak ja: krew smakuje mu tylko z gryczaną. Nawet czarna polewka go nie ciągnie.
Nie życzę Ci Lewy wszystkiego najlepszego, bo ogrom może Cię przytłoczyć. Ja Ci życzę wesołego podśpiewywania tej melodii:
http://www.youtube.com/watch?v=patL2Z2USvw
Jezu, Kartka sie do mnie dobiera, chce mnie przytulic, a staruszek boi sie, ze mnie przytloczy ogromem. Musze sie gdzies ukryc !!!
kleofas
5 stycznia o godz. 0:45
—————————-
Szanowny Kleofasie,
to co widzi obserwator wewnętrzny, oraz to co spostrzega obserwator zewnętrzny- to nie są dwie wykluczające się prawdy, zwłaszcza w przypadku, kiedy ich odczyty oserwowanej rzeczwistości są różne.
W każdym przypadku, powinno się te dwie prawdy traktować, jako dwa różne fragmenty , tej samej całości. Fragmentów takich, każda rzeczywistość posiada + nieskończoność…
Z zewnątrz najczęściej widać daną rzeczywistość w ardziej uogólnionej perspektywie, co jest oczywiste.
Dla obserwatora zewnętrznego, np. mnie, Twoje wynurzenia we wpisie dotyczącym Ameryki- to „stara szkoła” amerykańskiego, podpuszczkowego subiektywizmu. Świat zmienia się w oszałamiającym tempie, a Amerykanie , niezależnie od sytuacji globalnej- pichcą te swoje nieprzystające do dzisiejszej rzeczywistości- archaiczne, amerykocentryczne spekulacje. Patrząc na zachowania Ameryki z zewnątrz, nie da się swojego umysłu oszukać, że powojenna polityka mocarstwowa USA, jest przedewszystkim spełnianiem woli potężnych koncernóów zbrojeniowych, które potrzebują ciągłej koniunktury na swoje „niesklepowe” produkty. Wszyscy politycy amerykańscy, razem z plejadą powojennych „asów” -prezydentów- służyła tym koncernom pomocą w czynieniu pracowitych i przedsiębiorczych Amerykanów- zniewolonymi klientami produktów amerykańskiej zbrojeniówki. Powojenne pokolenia , „kupiły” tych produktów, za spory procent z tych 13 trylionów długu USA.
Kiedy piszesz coś takiego:
„Irak praktycznie zamknelismy. Wyzwalaja sie pieniadze. Z Afganistanu cofniemy cale 33,000 w 2012. Znowu wyzwola sie pieniadze. Trzeba je zainwestowac. Operacja iranska, przy znacznym wspoludziale Israel bedzie kosztowac niepomiernie mniej. Znaczne sumy ida na CIA na niezwykle trudna i zlozona prace w Iranie, dla dwoch podmiotow: wzbudzanie rewolty wewnatrz i popychanie do konfrontacji na Morzu Arabskim.”
to praktycznie jesteśmy w domu. Te same od lat taśmy…
Szanowny Kleofasie,
Ameryka już nie jest niedoścignionym mocarstwem, a wszelkie tego typu rozważania, bez uwzględniania ich skutków w obecnym rozkładzie sił globowych/z uwzględnieniem tendencji ich rozwoju oraz aspiracji ważnych graczy/- jest współczesnym średniowieczem.
Ameryki, ze wzdględu na wszechstronne , wewnętrzne zabetonowanie swoich możliwości dostosowawczych do dzisiejszych warunków globalnego współistnienia- niestety nie stać już na otworzenie się na dzisiejsze oświecenie…
Jak sądzisz, co przy takim subiektywiźmie wewnątrzamerykańskim, jaki zaprezentowałeś w kwestii Iranu-będzie powodem do uszczęśliwienia Amerykanów w kolejnej zrzutce na produkty wspaniałych technologicznie produktów koncernów zbrojeniowych? Czy potrafisz dostrzec szanse na powstrzymanie tych koncernów, od dryfu do biznesu dziejów…?
Pozdrawiam,Sebastian
Jacobsky (0:54)
Mam wrażenie, że Obama był bardzo krytyczny wobec spuścizny Busha, zarówno na temat wojny w Iraku jak i gospodarki wpuszczonej w kryzys. I takie były powszechne odczucia w USA. Dlatego wygrał prezydenturę, której w „normalniejszych” warunkach trudno byłoby mu wygrać. W ciągu dwóch lata niecierpliwość wzięła górę i popularne się stało oskarżania go o „socjalistyczną inklinację, bez poprawy”. Jaka jest rola mediów, a jak realiów w urabianiu opinii?
Redaktor Szostkiewicz gorąco chciałby wyboru Obamy na drugą turę, dlatego odpowiadałby mu jakiś słaby kontrkandydat republikański, nawet tandem Gingrich-Palin, zdaje mi się. Zaś opinia blogu jest wielce pouczająca. Z jednej strony mamy niby pojedynczy obraz Ameryki jako walącego się imperium na glinianych nogach, które powali wkrótce smok chiński kierowany przez komitet 9-ciu mędrców KPCh, czyli wąsko elitarny establishment władzy. Z drugiej strony wiele jest wpisów z krytyką amerykańskiego establishmentu narzucającego swoje decyzje słabnącej demokracji ludu pracującego. Sądzić można z tych wywodów, że antyestablishmentowa sprawiedliwość społeczna osłabia Amerykę; czy o to wszystkim chodzi, aby zwyciężyła Azja, zastąpiła USA i świat zdominowała? Czy choćby nastąpił powrót do dwubiegunowej zimnej wojny?
O istnieniu „Systemu” amerykańskiego trudno mi się wypowiadać, o tym czy istnieje czy nie instnieje trudno orzekać, generalnie diabeł jest ukryty w samej nazwie, co ona właściwie oznacza wie tylko jeden blogowicz, ale nam nie wyjaśni zanim nie przeniesiemy się do USA, nie pożyjemy, nie zobaczymy i nie będziemy w stanie go zrozumieć. Co też jest fascynującą teorią.
staruszek (11:00)
Ja też Kartki z P. nie zrozumiałem. Dlatego pytam, pomijając fikuśną moją żartobliwość, czy jego poglądy na temat roli polskich emerytów nie są podobne do tego czego chciałaby młodzież Tea Party zrobić emerytom amerykańskim? Bo problemy demograficzno-socjalno-świadczeniowe z grubsza są zbliżone.
@Lewy!
Słuszne Twe obawy. Kartka kiedyś na swym blogu pisał, że Hiszpanie dotykają się łatwiej niż Polacy. Kartce o ile pamiętam to pasowało. Może odnajdzie ten swój materiał i wsunie Ci wskazanie w szparę wrót Twej niszy.
Pora jest słuszna aby poczęstować Ciebie herbatką bostońską. W Hiszpanii, w Polsce oraz w Chinach dług publiczny był napędzany przez prowincje. Samorządy lokalne zadłużały się, a obowiązek spłaty spadał na metropolię.
Chińczycy nie mogli już w Europie sprzedać tyle, co w roku 2010 i 26 mln musi z miast wrócić na chińską wieś. Ta nadzwyczajna migracja
może zaowocować zdarzeniami nieznanymi w historii świata.
Tea Party jako jeden z postulatów stawia uniezależnienie się od dostaw energi z zagranicy. Mieszkańcy USA już mają za sobą pierwsze przymiarki do przesiadki z samochodów spalających 15 l/100 km.
Czy Easy Rider zgodzi się przesiąść się na motorynkę? Watpię.
Czy jest szansa na anulowanie pakietu reform zdrowotnych, którego najmocniejszym akcentem był przymus(!) wykupienia ubezpieczenia zdrowotnego? Ten przymus jest policzkiem dla fanatyków wolności obywatelskich skupionych w partii herbacianej. Jeśli Barack Hussein Obama II pozostanie prezydentem USA na drugą kadencję, to dążenia do powszechności ubezpieczenia obywateli USA nie powstrzyma się.
Osłabienie roli władz federacyjnych zapewne źle się będzie kojarzyło potomkom narodowej bogini Scarlett O’Hara. Dający silne prawa kantonom wielowiekowy federacyjny system szwajcarski czerpie swą siłę ze względnej jednorodności etnicznej i geograficznej Szajcarii. Tymczasem, mroźne zimy przemysłowej północy USA bardzo silnie będą przeciwne odgrodzenia się wiecznego lata południa i czerpania zysków z krwawicy emerytowanych mieszczan północy.
Sroga lekcja dawania lekką rączką kredytów mieszkaniowych mieszkańcom kamperów o niskiej wypłacalności będzie przestrogą przed takim osłabieniem roli ubezpieczenia.
Zbieżność pory zmian przywództwa politycznego w Chinach i w USA sprzyja porozumieniu się elit gospodarczych obu krajów oraz umocnienu roli ubezpieczeń w redystrybucji produktu narodowego.
Tym przekonaniem kierowałem się zwracając Kartce uwagę, że obecne zamieszanie wokół ustawy zdrowotnej jest zawirowaniem wokół pnia idei ubezpieczenia. Mieszkańcy USA nie zgodzą sie w swej masie na życie według recepty Kartki z Podróży – maksymalna wolność i sroga kara za błędy. Obywatel USA z każdego rocznika słyszy codziennie echo ubezpieczenia – myjąc zęby. Mleczne i drugie.
A połowa Polaków i przywódca głównej partii opozycyjnej chcą zastapić mycie mleczaków finansowaniem opieki dentystycznej z podatków. W USA podstawowe ubezpieczenie zdrowotne nie refunduje kosztów opieki dentystycznej.
Machinacje z prawem do bezpłatnej opieki medycznej są w Polsce powszechne. Bezrobotni polscy rejestrują się w Urzędzie Pracy, aby schronić się pod opiekę ZUS gdy cegła im spadnie na nogę podczas pracy na „szarej” budowie. Mamy w oczach wiele historii filmowych o olbrzymich odszkodowaniach za błędy medyczne amerykańskich lekarzy. Paca lekarza jest w USA bardzo wysoko opłacana, bo błąd może spowodować załamnie się kariery zawodowej.
I tu wracamy do kwestii odpowiedzialności. Odpowiadam nawet za życzenia dla bliźnich. A nuż @Lewy za objaw swej pomyślności będzie uważał urwanie się skrzydła wiatraka i skoszenie przez nie Don Kiszota i jego giermka?
A co do przytulania się, to Kartka …
Podpowiedzi są na innym blogu.
@Kleofas
Zapewne znasz USA od srodka, zyjesz wsrod tamtejszych ludzi i dobrze Ci tam chyba, skoro bronisz Ameryki. Ale Sebastian ma racje, ze takie spojrzenie z zewnatrz pozwala zobaczyc cos innego, daje szersza panorame.
Podzielam uczucia Kartki, ktory napisal, ze Ameryka to jego najwieksze rozczarowanie. Ja tez przeszedlem od bezkrytycznego uwielbienia do bardzo krytycznego spojrzenia na Twoj kraj, szczegolnie wszystko stalo sie jasne po tym co wyczynial Bush ze swoja banda Rumsfeldow,Wolfowitzow ..
A przeciez sygnaly o egoizmie i zapedach imperialistycznych Ameryki docieraly do nas. Czytalem Marqueza,Vargasa Llosy, *Werble zalobne dla Rancas* Scorsy, czytalem o doktrynie Monroe, gdzie jankesi przywlaszczyli sobie prawo do decydowania o losie krajow latynowskich. Przeciez oni pod tym wzgledem wyprzedzili o 100 lat doktryne Brezniewa.
Ale my zylismy pod butem innego tyrana i marzylismy o pieknej Ameryce nie ufajac tym oskarzycielskim donosom. Jakze to: oni morduja ? Przeciez pomogli Europie dwa razy wygrzebac sie z koszmaru wojennego.
Prawda, ze obywatelowi amerykanskiemu zyje sie lepiej niz Rosjaninowi, ale jakim kosztem ?
Nie jestem w tej chwili tak naiwny jak przed kilku laty, z drugiej strony zdaje sobie sprawe, ze wszystkie mocarstwa zaczynajac od Rzymian, mocarstwowych zapedow Francji, Wielkiej Brytanii zawsze prowadzily egoistyczna polityke, eksploatujac czy to niewolnikow, kolonie czy nominalnie niezawisle kraje. Wiec dlaczego Ameryka mialaby byc inna. Tyle tylko , ze podbijajac, zadajac cierpienie roznym ludom, mocarstwa te jednoczesnie tworzyly wielkie cywilizacje, przyczynialy sie do rozwoju kultury. Wydaje mi sie, ze Ameryka podobnie jak byle imperia powoli traci to znaczenie. Jest takim uczniem czarnoksieznika, ktory rozwijajac nowe technologie, przerafinowane systemy bankowe, konsumujac niebywala ilosc energii i wszystkiego co da sie spozyc zmierza ku przepasci.Rzad tam nad niczym juz nie panuje, tylko ulega roznym lobby, a to wojskowym, a to bankowym, a to mafii prawniczej(naczytalem sie Grishama).
Kiedy widze tych tlustych do przesady Amerykanow, ktorzy ogryzaja do ostatniej kosteczki tych chudych latynosow, to wole patrzec na szczuplych Arabow. No ale estetyka nie jest tu najwazniejsza.
Czekam, Kleofasie, na brutalna riposte
Pozdrawiam
Telegraphic Observer
Ale ja nie wiem co „chciałaby młodzież Tea Party zrobić emerytom amerykańskim?”. Mam nadziej, że nie chcą w swym okrucieństwie – jak ja w swym – oderwać tamtejszych emerytów od telewizorów.
Pozdrawiam
Ps. Dobry Gadomski!
O emerytach, telewizji i tzw aferze lekowej – „Afery refundacyjnej by nie było, gdyby nie okres międzyświąteczny. W Polsce niewiele się wtedy działo, refundacja stała się więc tematem numer jeden, a właściwie tematem jedynym, który był młócony w każdej telewizji i radiu przez gadające głowy. (…)Skoro temat od dwóch tygodni nie schodzi z pierwszych stron, to wszyscy już wiedzą o trudnościach z realizację recept – także ci, którzy nigdy do apteki nie chodzą. Wszyscy są oburzeni – na lekarzy, na ministra zdrowia, premiera, koncerny farmaceutyczne.
Boję się włączyć telewizję, bo wiem, że na ekranie pojawi się dzielny dziennikarz, przepytujący ministra Bartosza Arłukowicza lub przedstawiciela lekarzy. Widziałem to w ostatnim tygodniu 52 razy. Nie chcę więcej. Słowo „afera” należałoby tu pisać w cudzysłowie. Chodzi raczej o bylejakość naszego państwa i rządowych biurokratów, którzy nie potrafili stworzyć spójnego systemu refundacji lekarstw i wprowadzili go w życie z licznymi błędami i nielogicznościami …”
I o dołowaniu złotówki – ” …W ciągu roku węgierska waluta straciła 15 proc. Niemal tyle samo co… złoty. Obiegowa mądrość, głoszona przez komentatorów finansowych i powtarzana przez osoby słabo wyznające się na finansach głosi, że polska waluta z jakiegoś niezrozumiałego powodu jest powiązana z forintem, który ciągnie ją w dół. Mało kto zauważa, że to złoty, a nie forint był w ostatnim roku najsłabszą walutą naszej części Europy. Sytuacja finansowa naszego kraju jest wciąż o niebo lepsza niż Węgier, ale osłabienie złotego i relatywnie wysokie oprocentowanie długu (5-6 proc.) wskazują na to, że zaufanie do naszego kraju jest chwiejne….”
Lewy 18.24
Najlepiej byloby gdybys przyjechal i zobaczyl sam. Musialbys tu posiedziec co najmniej jeden rok, bo kraj jest ogromny i bardzo specyficzny. Na pewno widzialbys wszedzie patriotyzm, szacunek dla wlasnego, uznanie dla pracy i obiektywna miare osiagniec.
Poczytaj sobie moje kawalki o Ameryce. Jesli sie wczujesz, bedziesz mial lepszy obraz niz z detej propagandy, po obu stronach. Moze przyblizyloby to prawdziwy obraz. Bardzo duzo pisalem o starej Warszawie i okazalo sie, z pozytkiem. Podobnie jest z obrazkiem mojego kraju – poczytaj i wczuj sie w klimat.
Przed kilku laty widzial to T.O. i od tej pory mam dla niego wiele szacunku. Podobnie, niedawno, dyskutowalem etyke z Kartka, warto zebys to przejrzal. Poczatki wspolczesnej cywilizacji znajdziesz w amerykanskiej klasyce – bardzo polecam Wielka Czworke – Steinback, Caldwell, Faulkner, Hamingway.
Nigdzie indziej na swiecie nie ma takiego kraju. Estetyke i etyke znajdziesz w muzyce w utworach Gershwina i – moj „ogrodek” – jazz, spirituals, blues. Muzyka amerykanska jest bardzo wazna dla zrozumienia tego kraju. Posluchaj. Lex, na moim blogu, dalby Ci dobre rekomendacje. Orca dalaby Ci lectures – wyklady, jakich malo, caly Wild North – West, historycznie.
Muzyka i beletrystyka to zrodlo kultury amerykanskiej. Znacznie bardziej pouczajace niz gazetowe slogany. Warto pamietac, ze 90% Ameryki to farmy. Prosci, bardzo pracowici i dobrzy ludzie. Nie potrafie teraz wiecej tlumaczyc, Moze z czasem….. Kleofas
telegraphic observer,
może (albo z pewnością) masz rację. Myślę jednak, że wątek prezydentury Busha wróci w argumentacji Obamy.
Pozdrawiam
Bardzo znaczace wystapienie Obamy. Podsumowal stan wojska i budzet. Wyglada to na porzadkowanie terenu przed rozgrywka z Iranem:
http://www.c-span.org/Events/Pres-Obama-Top-Defense-Leaders-Release-Military-Strategy-Report/10737426839-2/
Bardzo wazne.
ugly truths about Obama
http://rt.com/programs/alyona-show/ron-ugly-truths-obama/