Ach, co to był za film!
Zdołowany obrzydliwym nawrotem hasła ,,przywrócić karę śmierci” w wojnie Kaczyńskiego z Ziobrą, uciekłem do kina. Na ,,80 milionów” Krzystka. Jaka ulga.
Byłem jednym z tych ówczesnych plus minus trzydziestolatków, którzy szukali w Solidarności lat 1980-tych odtrutki na rzeczywistość ,,późnego” realnego socjalizmu. Jeśli film Krzystka potraktować nie tylko jako historię wrocławskich ,,muszkieterów” Piniora, Frasyniuka, Bednarza, ale też jako rodzaj zbiorowego portretu tej części mego pokolenia, która weszła wtedy do polityki, to przyznaję, że się w nim jakoś odnajduję.
Tak mieliśmy. Zero patosu, dużo humoru, radości, cieszenia się wolnością czytania, dyskutowania i sejmikowania, ale też poczucia, że mamy szczęście brać udział w czymś, co Polskę nieodwołalnie zmieni. Na lepsze. Na bardziej normalne. Ci młodzi nieco naiwni i narwani idealiści zostali w filmie pokazani prawdziwie – w zwierciadle trochę komicznym, ale nie krzywym. Tak, jak na to chyba zasłużyli.
Frapująca postać ,,cichociemnego” to rewelacyjnie pomyślany i rozegrany łącznik między pokoleniem pierwszej Solidarności a pokoleniem akowskim. Na antypodach znaleźli się, też młodzi, funkcjonariusze ówczesnego państwowego aparatu przymusu i przemocy. Na czele z kapitanem SB Sobczakiem. Odrażającym, ale też prawdziwym. Tak dobrze zagranym przez Piotra Głowackiego, że może troszkę ten wątek zachwiał równowagę narracji. Tak jakby Krzystka za bardzo zafascynowało, jak można było być takim Sobczakiem, kiedy pojawili się solidarnościowi ,,muszkieterzy”.
Z takimi Sobczakami zetknęliśmy się przed i po 13 grudnia. Już nawet nie udawali, że wierzą w socjalizm, chcieli się dowieźć do dobrej emerytury. I wyżyć się na nas ze swych stresów i frustracji. Po roku 89 większość rozpłynęła się we mgle. W pewien sposób film Krzystka także ich ocala od zapomnienia.
Nie ma tu żadnego moralizowania. Co nie znaczy, że nie ma moralności – w wielu bohaterach filmu jest, taka normalna, że zachowują się przyzwoicie. Ludzie są różni, mają różne prywatne historie prowadzące ich tam, gdzie się znaleźli, kiedy wybuchła Solidarność. Próbują sobie jakoś z tym wybuchem radzić, jak potrafią. Esbecy i wywiad wojskowy stają po jednej stronie, Solidarność po przeciwnej, Kościół – też prawdziwie pokazany w tym wirze historii – pomaga Solidarności, ale pilnuje także swej racji bytu. Widz sam ma ocenić, kto miał w tamtym przełomowym czasie więcej racji.
Jeśli wziąć na serio ideę ,,polityki historycznej” jako rzetelnej odbudowy pamięci zbiorowej, to Krzystek pokazał, że jest to możliwe z pożytkiem przede wszystkim dla dzisiejszego młodego pokolenia.
Gratuluję twórcom filmu i wybaczam drobne wpadki (wtedy nie było telewizji satelitarnej, więc jakim cudem ,,muszkieterowie” oglądają we Wrocławiu radziecki dziennik telewizyjny? Chyba że czegoś nie wiem. Może na Dolnym Śląsku można było odbierać jakiś program robiony dla tam położonych baz Armii Czerwonej?).
Tak czy owak, kto ciekaw zapętleń najnowszej historii, niech śmiało bierze dzieci i wnuki na ,,80 milionów”. To odtrutka na wszystkie nasze obecne wojny polsko-polskie, śmierciofilów, mesjanistów, skin-patriotów itd.
Komentarze
Kard. Nycz strzelił salwą w kierunku pisowskich szańców św. Trójcy. Dojdzie do tego, że PiS rozwali sam Kościół. Chyba że przedtem sam wyrżnie w brzozę, na przekór temu, co ogłasza Antoni M.
Pozdrawiam.
Najgorszą ahistoryczną wtopą jest kilkakrotne pojawienie się w tym filmie słowa „Sybirak”! Gdy mówili o starym dziadku, powinni powiedzieć „ZBOWiD”. Przecież Związek Sybiraków z oczywistych względów nie mógł istnieć za komuny.
Kolejny gniot propagandowy podbudowujący fałszywi mit oszustów i cwaniaków
„wtedy nie było telewizji satelitarnej, więc jakim cudem ,,muszkieterowie? oglądają we Wrocławiu radziecki dziennik telewizyjny?”
Panie Redaktorze. Nie wiem jak we Wrocławiu, ale w podobnej szerokości geograficznej, aż do lat 90-tych, można było odbierać w południowej Polsce radzieckie programy, emitowane dla wojsk radzieckich w Czechosłowacji. Dziś na tej samej częstotliwości działa czeska TV Nova. To tak wyjaśnieniu dlaczego we Wrocku mogła działać radziecka TV.
Gratuluje pozytywnych wrazen artystycznych w tych ciezkich i niepewnych czasach.
Bodajze przed dwoma tygodniami agencje ratingowe odnalazly na mapie swiata Polske i Europe Srodkowo-Wschodnia i z troska pochylily sie nad kondycja ich bankow. Mimo zapewnien Belki, ze troska ta jest nieuzasadniona, raz puszczona w obieg plotke ma dlugi zywot.
Plotka ta spowodowala ucieczke kapitalu z Europy Srodkowo-Wschodniej, a dla panstw tego regionu, w tym takze i Polski, stalo sie praktycznie niemozliwym zaopatrzenie w swierzy kapital na miedzynarodowych rynkach finansowych.
I jak tu sie dziwic zatroskanej minie ministra Rostkowskiego ?
1. „wpadki historyczne”: @anuszka
Kogoś w wieku dojrzałym 20 lat wywieziono na „białe niedźwiedzie” w roku 1940, to 40 lat później był 60-latkiem, chyba nie „staruszkiem”, za przeproszeniem? Oficjalnie wielu fraz się nie uzywało. „Sowieci” zamiast „radzieccy” – mówili zagorzali słuchasze RWE. „Sybiracy” zamiast „ZBOWID-owcy” – mówiło się też w pewnych kręgach. „Krupska” zamiast Malina – na góralskie krowy na Antałówce mówili studenci na zimowisku. Ale Ty sobie jaja ucinasz, albo jesteś młodym dziewczęciem.
2. „fałszywy mit oszustów i cwaniaków”
Może kiedyś nakręcą film, bohater nie musi nazywać się Szmaciak, może kryć się pod blogową ksywką @spin doctor albo @jasny gwint, w dwóch planach czasowych, oto 1980 i lata poprzednie i rok 2011, stary zrzęda z lubością wspomina czasy, które dlań nie wrócą, nie może się powstrzymać od komentarza, starczego odruchu.
3. Byłem jednym z tych ówczesnych … trzydziestolatków (pomijam „plus minus”). Aula Politechnika (gmach główny), pierwsze dni pażdziernika, „Solidarność” jeszcze nie okrzepła w umysłach Polaków, „delegują” mnie z ul. Narbutta, siedzę w ostatnim rzędzie oparty o ścianę, przemawia zastępca samego Lecha Wałęsy – Andrzej Gwiazda, 45-latek. Cwaniak nie cwaniak, naiwny choć nie narwany, a może słuchacze są naiwni, w każdym razie – demagog. Tak to odbierałem wtedy, jakąś siłą trzymany na dystans od tych wydarzeń. Nie cynizmem, ale niewiarą, że ten marksistowski system da się obalić w try miga, pomijając ateizm marksizmu, który już padł wtedy. Czy gospodarkę da się przestawić? Tak wątpiłem, ot, po kartezjnsku, a tu wystarczyło, psiakość, dziesięć krótkich lat, gdy przyszedł mitologiczny heros Balcerowicz i zaczął przestawiać, co też zabrało trochę czasu.
W nawiązaniu do poprzedniego wątku, jest artykuł red.AS:
http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1506574,1,tischner-jozef.read
J. Turowicz ( a także J. Tischner) uważali: „że przyszłość Kościoła polega na reformach soborowych, że program gospodarczy Balcerowicza należy poprzeć, a nie zwalczać z pozycji antyliberalnych”.
„Zatroskana mina ministra Rostowskiego” to zmyłka, podwójna. Po pierwsze słynna T. („moja T.” z opowieści @stasieku, „uznany analityk męskich zachowań i min”) mogła oceniać nie tyle minę ministra, lecz minę swego stasieku, gdy obejrzał miny ministra.
Myślę, że w tych „ciężkich i niepewnych czasach” (z dystansu
27 listopada o godz. 23:03) minister Rostowski musiał trochę grozy do systemu wprowadzić. Oto polscy konsumenci szastają forsą jak za najlepszych czasów, o kryzysie faktycznie „ani widu ani słychu”, z wyjątkiem politykierskich blogów. A nie tak daleko, Grecja dorżnięta (przez rynki z Goldmanem Sachsem – hihi – na czele), Włochy w agonii, Portugalia dogorywa, Hiszpania się słania, Niemcy w potrzasku, Francja na marginesie, Belgia jak Kongo, a Polska jedna mocy kryzysu się urąga. Przecież ten obraz, oprócz swej przeze mnie niezawinionej kiczowatości, jest oderwany od realiów. I rząd, z Tuskiem w expose i Rostowskim przed kamerami próbują przydać mu ostrości, realiów, właściwego naświetlenia.
Potwierdzam, oglądaliśmy we Wrocławiu radziecki program TV (a nawet dwa). Dodam, że miało to związek z obecnością ich wojsk nie tylko w Czechosłowacji, ale również w NRD i u nas (także we Wrocławiu, czy Legnicy).
Wyjaśniam też Anuszce, że mianem Sybirak określaliśmy na „ziemiach odzyskanych” repatriowaną z terenów ZSRR innych niż należące wcześniej do II RP. Nie tylko faktyczne z Syberii ale także n.p. Kazachstanu. Formalne istnienie Związku Sybiraków nie ma tu znaczenia. Sama mam koleżankę, która przyjechała z rodzicami do Wrocławia jako 10-latka (urodzona na Syberii) i tak też o niej mówiliśmy.
Filmu jeszcze nie widziałam.
Pomyślności.
Ale w filmie pytali na początku faceta, czy nie pomylił drzwi, bo jeśli szuka związku działkowców lub sybiraków… jakoś tak. Ponadto w tym samym sensie mówią o nim „sybirak” milicjanci na komendzie. Coś tu nie gra. Mam wrażenie, że nie odnosicie się do filmowego kontekstu, bo nie oglądaliście filmu.
Jeszcze parę rzeczy potencjalnie ahistorycznych:
1. Bohater mówi o swoim teściu „sekretarz powiatowy”. Albo to było sarkastycznie, albo był to błąd, bo wtedy nie było powiatów.
2. Czy na polski kontrwywiad milicjanci mogli powiedzieć między sobą „Abwehra”? Wydawało mi się, że to nowsze słówko, z powodu skrótu ABW.
3. Małą wtopą rekwizytową są zdjęcia SB wywołane na zachodnim papierze fotograficznym z komputerowymi numerkami na odwrocie.
4. Chyba nie mogła pojawić się na stacji benzynowej wywieszka „zapraszamy jutro” – wtedy nikt nie bawił się w taki wersal.
Tylko widzisz TO, w głowach Polaków zostało jeszcze postkomunistyczne przywiązanie do „prawd” pojawiających się w głosach rządu, partii i mediów. Oni kłamią. To jest generalna zasada, którą się posługują Polacy. Kłamią, aby wprowadzić nowe podatki, aby ukraść, aby im było lepiej. Nie wolno w nic wierzyć. I pokłosie tego rodzaju zachowań pozostaje do dziś.
Torlinie, ale Telegraphick właśnie o 23,43 napisał, że oni klamali. Napisał to oczywiście dyplomatycznie – jak to TO – ale przesłanie komentarza jest oczywiste. Rząd robi propagandową woltę i stara się uświadomić rodakom, że nie żyją na „zielonej wyspie” radośnie dryfującej po wzburzonych wodach kryzysu, jak mowiono nam jeszcze kilka tygodni temu, by wygrać głosami naiwnych wybory tylko na gulgoczących gnilnie moczarach zapaści finasowej.
Tak więc jeśli już piszesz o mentalnych złogach perelowskich to trzeba dodać, że dotyczy to tylko naiwnych optymistów. Oczywiście przyznaję rację TO. Rostowski robiąc zatroskane i groźne miny wie co robi. Tylko w ten mimiczny sposób dotrze ze smutną prawdą o stanie finasów RP do naiwniaków wychowanych na telewizji Macieja Szczepańskiego.
Poza tym potwierdzam, że na Dolnym Śląsku można było odbierać rosyjską telewizję w ponurych czasach komunizmu.
Pozdrawiam
Chyba staję się coraz bardziej cyniczny.
Na skraju prawicy trwa walka o prawdziwość prawdy.
Gdy dla przypodobania się widzom walki gladiatorów jeden posiadacz prawdy wypowiada się za karą śmierci, to drugi musi być aluzyjnie za przyduszaniem krawatem w ramach pieszczot reedukacyjnych. Gdy warszawska kuria chce światynię opatrzności i wieżowiec górujący nad stolica, to gdańska chce konkurować z błekitnym meczetem. Gdy jeden z autorytetów moralnych za uśmiercaniem, to inny przeciw. ZZ i JK prześcigają się w obietnicach.
Ciekaw jestem czy kwestia kary śmierci jest związana z kwestią zbawienia. Poprzyj mnie1, to cię nie zabiję. Poprzyj mnie2, to obiecam Ci zbawienie. Poprzyj mnie3, to przyślę ci paczkę blankietów na przekaz pieniężny.
A za oknami wiatr historii.
Gospodarz wyraził obrzydzenie postulatem Prezesa przywrócenia KS. W kontekście Kaczyńskiego powtórzyli to Blogowicze komentujący felieton. Niejednokrotnie ze wstrętem pisałem o tego typu żadaniach politycznych więc nie będę już do tego wracał. Ale sprawa nie jest taka prosta – nie da się jej sprowadzić tylko do autarytarnej, rządnej wladzy za wszelką cenę osobowości Prezesa. Klaus Bachmann w dzisiejszej, internetowej GW pisze roztropnie – „W tym przypadku powszechne oburzenie naszych elit (postulatem przywrócenia KS)jest jednak skierowane pod zły adres. W sprawie kary śmierci prezes Kaczyński jest tylko gońcem, który przynosi złe wieści. Faktem bowiem jest, że w tej sprawie vox populi nie tylko od lat, lecz od kilku dziesięcioleci rozmija się całkowicie z opinią elit. Od lat 60. kiedy po raz pierwszy w sondażach pytano Polaków o zdanie w sprawie kary śmierci, odsetek tych, którzy ją popierają albo żądają jej przywrócenia, wzrastał nieustannie i był zawsze na wyższym poziomie niż w większości krajów europejskich. Polacy są niezmiernie represyjni. Na pytanie, czy przestępców traktuje się w Polsce zbyt łagodnie, przygniatająca większość odpowiada, że tak. Każde żądanie zaostrzenia kar natychmiast zyskuje poparcie w sondażach. Większość polityków i komentatorów to ignoruje. Jako minister sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka Lech Kaczyński wykorzystał to, kreując się skutecznie na jedynego sprawiedliwego, na szeryfa, który bezwzględnie walczy z przestępczością i zbyt łagodnymi prokuratorami i sędziami. Teraz jego brat próbuje to powtórzyć. Okoliczności temu nie sprzyjają – szeryf nie ma broni ani odznaki, może tylko żądać, inaczej niż jego brat, który wtedy ręcznie zaczął sterować prokuraturą.”
Niejednokrotnie, w trakcie dyskusji na tym blogu (temat Breivika, egzekucji Bin Ladena … )również zadeklarowani wyborcy PO wyrażali neurotyczną potrzebę karania śmiercią czy „eliminowania” tylko na podstawie przekazu medialnego.
Tak więc nie ma co tym obciążać tylko Prezesa. On jest po prostu, jak pisze Bachmann, gońcem politycznych marzeń również Pewców. Radzę więc piszącym tu wyborcom PO nie znęcać się nad Prezesem za tę wypowiedź, bo może się zdarzyć, że przymuszony okolicznościami Donald Tusk odwoła się do polskiego autorytaryzmu i zasugeruje KS – kilku prominentnych polityków PO już to zrobiło np Sikorski. I co wtedy? Jak wybrniecie z krytyki obrzydliwego postulatu Prezesa o przywróceniu wieszania ludzi za szyję?
Pozdrawiam
Nie pamiętam, czy to akurat wtedy, ale był taki okres, kiedy telewizja polska retransmitowała któryś z programów moskiewskiej. Czasem oglądałem z ciekawości i żeby poćwiczyć język.
„….Portugalia dogorywa…”
Chyba tak. Ostatnio Portugalia zwrocila sie do Angoli by ta laskawszym okiem spojrzala na „kolonialna matke”. Kto wie, jak wygalda Angola po 30 latach wewnetrznego konfliktu zrozumie ironie sytuacji. Jednak prawda jest taka, ze byla kolonia oplywa dzisiaj w pieniadze ( w przeciwienstwie do wielu krajow Europy) , choc przecietnemu mieszkancowi nie zyje sie zbyt dobrze.
Pozdrawiam
@Adam Szostkiewicz napisał: „Już nawet nie udawali, że wierzą w socjalizm, chcieli się dowieźć do dobrej emerytury. I wyżyć się na nas ze swych stresów i frustracji. Po roku 89 większość rozpłynęła się we mgle. W pewien sposób film Krzystka także ich ocala od zapomnienia”
Rozpłynęła się po 1989 we mgle??? Kpi Pan czy o drogę pyta? Żałosne to zaklinanie rzeczywistości.
Filmu jeszcze nie obejrzałam. Byłabym więc wdzięczna, gdyby
spin doctor
wyjaśnił mi, dlaczego uważa, że jest to (film)” kolejny gniot propagandowy podbudowujący fałszywy mit oszustów i cwaniaków”.
Szkoda, ze pan red. nie odpowiada sobie i muzom na postawione w tytule pytanie. Chetnej bym sie dowiedzial ‚co to byl za film’ nizli o chlopcach (i dziewczynkach) z tamtych lat.
No ale ludzie juz tak maja, ze najmilej wspominaja dziecinstwo i dziecinade.
telegraphic observer
27 listopada o godz. 23:43
Nie tylko polscy konsumenci wydaja pieniadze ,rowniez niemiecy.
Chyba wczesniej „postowali” i teraz sa w lepszej sytuacji.
Realizm to tez droga do szczescia ?,albo przynajmniej „Lepszego Bycia”.
Salute
Myślę, że Amerykanom nie brak doświetlenia jeśli chodzi o ich własną sytuację ekonomiczną, a mimo to w Czarny Piątek Amerykanie wydawali (konsumowali ?) jak za najlepszych czasów. A przecież kryzys taki, że aż trzeszczy, bezrobocie uparcie wysokie, zadłużenie kraju osiąga rozmiary epickie, a dyskusje polityczne zablokował paraliż postępowy – jedna z ostanich cech postępowych do zaobserwowania w USA. A więc czemu dziwić się polskiemu konsumentowi, że w dużo lepszych warunkach ekonomicznych konsumuje ? Nawet prezydent apeluje, żeby nie straszyć Polaków, i że te rządowe projekty reform to nie jest wcale reakcja na załamanie gospodarcze. A może polscy konsumenci mają ograniczyć konsumpcję ? Amerykańskiego konsumenta już tresowano od lat: jak nie będziesz konsumował to twój sąsiad straci pracę, czyli zacznie się kryzys. A jak twój sąsiad straci pracę i przestanie konsumować, to Ty stracisz pracę, i wtedy zacznie się recesja. Recesja już trwa (w USA), ale lata tresury, szczególnie przedgwiazdkowej, tresury, która napędza lwią część detalicznej sprzedaży rocznej robi swoje. Konsument jest od tego, żeby konsumować, jednak może się mylę. Jeśli konsument ma zachowywać sie racjonalnie, stosownie do okoliczności, to z kogo ma brać przykład ? Z instytucji finansowych ?
Skoro jednak polski konsument szasta forsą jak za najlepszych lat, to kto pierwszy z włodarzy polskiej polityki i ekonomii stanie odważnie przez murem złożonym z konsumentów i powie im „stop !”, albo przynajmniej „langsam !” z tą konsumpcją, bo to złe dla sytuacji gospodarczej kraju, która… – i tu wpisać co, bo najpierw chyba trzeba uczciwie ustalić jaka jest naprawdę sytuacja polskiej ekonomii.
Póki co min. Rostowski proponije zmiany w sposobie liczenia długu publicznego w walutach obcych. To znak, że ustawowy limit 55% już coraz bliżej.
A więc jak to jest: konsumować czy nie konsumować ?
do „anuszki”:
jeśli chodzi o Twoje pytania to:
1. Bohater mówi o swoim teściu ?sekretarz powiatowy?. Albo to było sarkastycznie, albo był to błąd, bo wtedy nie było powiatów – POWIATY BYŁY JESZCZE PARĘ LAT PRZED TYMI WYDARZENIAMI, bodaj do 1975r. – w związku z tym jest to możliwe.
.
2. Czy na polski kontrwywiad milicjanci mogli powiedzieć między sobą ?Abwehra?? Wydawało mi się, że to nowsze słówko, z powodu skrótu ABW. – NIE WIEM DLACZEGO UŻYWANO TEGO SŁOWA, ALE Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ WE WROCŁAWIU W POCZĄTKU LAT 80-tych dokładnie tak określano te służby 🙂
Kartka z podróży,
i właśnie w kontekście tego, co napisałeś ciekawym będzie obserwować dalszy rozwój dyskusji (?) politycznej na temat kary śmierci. Kard. Nycz wyraźnie powiedział „niet” dla powrotu kary śmierci, opierając się przy tym na święto-sakralnym autorytecie JPII. Jak na to zareagują Polacy, którzy chcą powrotu kary śmierci, i dla których słowo Kościoła i JPII coś tam znaczy ?
Pozdrawiam.
To wielka ulga uciec od Kaczyńskiego.
Szanowne/i,
dziękuje za zrozumienie z wyrażonym przez Jacobsky’ego włącznie.
Zostawmy, co rząd, co stasieku, co jego T., co telegraphick (podoba mi się końcówka „ck”), co Torlin i Kartka chcieli z tego wyinterpretować, a czego nie mogli. Wróćmy do „facts on the ground”. A przynajmniej do wybranego fragmentu pod pewnym kątem widzenia.
Polska jest zieloną wyspą, to musiało znależć się w propagandzie wyborczej; Polska jest uzależniona od wzrostu na zachodzie, głównie w Niemczech, który to wzrost ma (wg. ostatniej predykcji OECD) spaść z 3 procent w 2011, do 0,3 procent w 2012. Z trzech najwyraźniejszych motorów wzrostu Krajowego (PL): zakupy konsumenckie, eksport, inwestycje firm – dwa ostatnie słabną. Pozostaje konsumpcja Polaków, podobnie jak w USA – jedna z kół zamachowych. Nota bene, USA zaczynają wyglądać coraz lepiej, pomijając polityczny impas, które nie niweluje potencjału, choć jest upierd… denerwujący, ile można, ciekawe co zrobiłby Clinton w tej sytuacji, zachowałby się jak w 1994-5 roku przystając na pomysły republikanów z N. Gingrichem na czele?
Oczywiście wydatki konsumentów muszą być w jakiejś równowadze, i wynikają z nastawienia, nastroju w gospodarstwach domowych. Ale mina min. Rostowskiego dotyczy plany reform z expose premiera. Rząd chce wyborców, opinię publiczną i rozliczne grupy interesów do planu przekonać, ukazać jego niezbędność. A ta niezbędność zależy od uświadomienia sobie wspólnie, że sytuacja jest jednak napięta, mimo zielonej wyspy, bo Polska uzależniona jest od sytuacji na zachodzie i od „fochów finansjery”. Która jest „głupia”, wystarczy niepokój z Budapesztem, a im już się kojarzy z Warszawą (przecież prezesa JK nie czytają). Niewątpliwie, w czasach pesymistycznych cenny jest optymizm, i vice versa.
Czyli wszystko jest ok. Polacy wydają, minister do cieć zbędnych wydatków i ulg ich nakłania, jak trzeba to straszy zatroskaną miną, Kartka z P. ma swoją strawę. Torlinowi, zapewne słusznie, pokłosie.szumi jak łan. Stasieku swoje kawiorowe lepperyzmy przeżywa, Jacobsky swoimi makroekonomicznymi dylematami się dzieli. Wszystko z umiarem trzeba brać. Hey, nawet Polonia-Sawa salutuje nam. I to jest lepsze bycie. Ale to jest chwilowe, różowy poniedziałek po czarnym piątku, wszystko jest chwilowe, żyjmy chwilą tego świata … zanim spadniemy, lub spłoniemy.
Z przyczyn niejasnych,
w okolicznościach nieznanych
Byt Idealny przestał sobie wystarczać.
Mógł przecież trwać i trwać bez końca,
ociosany z ciemności, wykuty
z jasności,
w swoich sennych nad światem
ogrodach.
Czemu, u licha, zaczął szukać wrażeń
w złym towarzystwie materii?
Na co mu naśladowcy
niewydarzeni, pechowi,
bez widoków na wieczność?
Jacobsky pisze:
„konsument jest od tego, aby konsumować”. Tak jest! tak jak przedsiębiorca, pracownik, rentier, bank, wyborca – wszyscy mają swoją tresurę i psie obowiązki, jak role w teatrze. Trywializując Twoje jakże słuszne słowa powiem coś banalnego – sedno jest w stopniu, ukryte w ilości, ujete w liczbach. Do tego dochodzi „timing”, koordynacja, czyli właściwie umiejscowienie w czasie.
Jak w bejsbolu … a dla obserwatora liczą się wskaźniki, RBI, etc. W tym sezonie – przebiegnięte jardy.
vandermerwe
„Angola … była kolonia, opływa dzisiaj w pieniądze”
A są one z ropy. Może Brazylia też ulokowałaby swoje kapitały w dawnej metropolii, Lizbonie? Problem w tym, gdzie lokata jest bezpieczna i da dobry zwrot. Czyli jesteśmy jakby w punkcie wyjścia.
„Niejednokrotnie, w trakcie dyskusji na tym blogu (temat Breivika, egzekucji Bin Ladena ? )również zadeklarowani wyborcy PO wyrażali neurotyczną potrzebę karania śmiercią czy ‚eliminowania’ tylko na podstawie przekazu medialnego” – pisze blogowicz z typową dla siebie literacką swadą, uproszczeniem i wyrwaniem z kontekstu.
Ja osobiście nie widzę potrzeby wprowadzania kary śmierci na potrzeby norweskiego masowego mordercy, z uwagi na tamtejszy kontekst. Również z uwagi na kontekst wojny, nie tyle z terroryzmem, co z wojowniczym i morderczym islamizmem, prowadzonym na terytoriach nieuporządkowanych, nie kontrolowanych i wrogich, np. Pakistan, trup ściele się gęsto, w tym wśród dowódców wroga. Nie nazywałbym tego przypadku „egzekucją”. Zestawianie tej wojny z pokojową Polską i jej prawem jest nieporozumieniem wzmocnionym przez to, że żyjemy w medialnej wiosce. Być może, stawiam ryzykowną hipotezę, podobną do Torlinowskiej powyżej, być może Polakom się mylą te światy w telewizorze, co widać w załączonym cytacie.
@ telegraphic obsever
Tak zupelnie nie na temat ale o przeplywie kapitalu i bezpiecznych inwestycjach. Mowi sie, ze obecny prezydent Angoli jest najbogatszym czlowiekiem w Brazylii.
Jak bardzo swiat sie zmienil – Portugalia ma sie czym martwic.
Pozdrawiam
telegraphic observer,
pytam, czy konsumować, czy też siedzieć na portfelu, bo Gwiazdka za pasem, i nie wiem, jakie zachowanie z mojej konsumenckiej strony będzie odpowiedzialne zważywszy okoliczności.
Mimo spędzonych tutaj 20+ lat, niczego, ale to naprawdę niczego nie kumam z bejsbola, i nawet nie staram się
Giełda w górę. +4% w Paryżu, +2% w Londynie, TSX też zwyżkuje od rana. MFW podobno pożyczy 600 mld euro Włochom – plotka zdementowana przez samego zainteresowanego (MFW). OCDE ostrzega o poważnych konsekwencjach dla gospodarki światowej z powodu kryzysu strefy euro. Przewidywania wzrostu – w dół. S&P czy Moodies ostrzegają, że jak tak dalej pójdzie, to pojedzie równo w dół po ratingu kredytowym wszystkich krajów strefy euro…
Co robić ? Konsumować czy oszczędzać ? Prezenty z iStore czy z DollarStore ?
Help !
Pewnie istnieje coś takiego jak minimalny, czy niezbędny poziom konsumpcji?
Jeżeli górne 10% społeczeństwa dysponuje 25-50% dochodów, to po zaspokojeniu ich potrzeb reszta kapitału hasa sobie w różnych funduszach……
Na potrzeby reszty populacji zostaje niewiele…..
Wydaje mi się że jedynym sposobem ucieczki przed stagnacją czy recesją, jest dołożenie do pensji najbiedniejszym i średnim.
Założenie że bogaty zainwestuje w produkcję jest błędne. Kto jego produkty kupi?
Ale wymagałoby to rezygnacji z części własnego zysku, a na to egoizm właścicielom kapitałów nie pozwoli.
Lepiej produkować za ułamek płac zachodnich w Chinach i akumulować kapitał, niż dać zarobić swoim współziomkom….
@telegraphic observer, 16:56
Pomyliły Ci się kampanie TO. Zielona wyspa to przed poprzednią kampania była.
Na marginesie dodam, że ja zmiany PKB liczę ?na moduł?, bo z tego wynika realna strata wpływów budżetowych rok do roku. Porównaj moduły strat w Europie, w Polsce 2009/2008 było 5,0 -1,8 = 3,8. Dynamika 1,8% to nie jest recesja, ale zgodzisz się, że delta 3,8 po byku i deficyt był naturalna konsekwencją sytuacji gospodarczej. PIS miał 6,2 i 6,7 i nie odłożył, chociaż nie wiedział, ze straci władzę. W tym jest następny dowód na brak kompetencji JK i ZG.
Piszesz „Stasieku swoje kawiorowe lepperyzmy przeżywa”, nie wiem, czy chcesz mnie rozdrażnić, ale na wszelki wypadek zaniechaj.
Nic nie przeżywam, chyba rozumiesz, że w mojej sytuacji materialnej czym gorzej, tym lepiej. Nie mam kredytów (nigdy nie miałem, nie srałem wyżej niż krzyż), zasoby zdywersyfikowane książkowo, jak tracę na giełdzie, to zarabiam na kursie, za to płynność, że hej! Nawet katastralnego się nie boję i za nim ciągle głosuję.
Może kredycik TO? Pokaż papiery, zastanowię się.
I po kiego wam to było? I co teraz macie? Jeszcze większego doła niż mieliście: Kaczyński, Ziobro, Ziobro, Kaczyński, Kaczyński, Ziobro, Ziobro, Kaczyński i tak aż do …….. śmierci.
Jacobsky,
Teoria konsumpcji, tej odpowiedzialnej, w ramach państwa dobrobytu (welfare state) to lata 1950-60. Teraz odwiedzialnie konsumować znaczy jak psy Pawłowa, jeśli stopy procentowe są niskie – wydawać, bo taki jest sygnał od państwa. Otwartym pytaniem jest – na co? Ja ostatnio wydaję na bilety lotnicze, oraz na aparat – lustrzankę cyfrową, i ciągle się jej uczę w wolnych chwilach. Konsumpcja musi być wysublimowana i dawać przyjemność, inaczej, gdy nie ma przyjemności, jest nieodpowiedzialnie. Myślę, że tak wskazuje nam również etyka chrześcijańska, jeśli coś nie jest w dekalogu – znaczy, że jest dobre. Marks miał oczywiście inne zdanie (za WIkipedią):
Marx acknowledges that commodities being traded also have a general utility, implied by the fact that people want them, but he argues that this by itself tells us nothing about the specific character of the economy in which they are produced and sold.
Skupiając się w ekonomii na dychotomii nt. tego co ważniejsze: strona popytowa czy podażowa, można powiedzieć, że Keynes był przeciwny Marksowi, ale Friedman już nie. I bądź tu odpowiedzialnym konsumentem, szary człowieku. 😉
Jacobsky
Wszystko jedno jak się zachowasz, nie w konsumpcji jest pies pogrzebany. Jak jesteś oszczędny, oszczędzaj a jak nie, wydawaj, żyj szczęśliwie. Jak trzeba będzie żebyś oszczędzał to i tak nie ty będziesz o tym decydował.
Ja teraz będę oszczędzał, nie wiem tylko do jakiego stopnia, dochody mi spadną znacznie i będę musiał nie tylko na co dzień oszczędzać, ale i w firmie oszczędności wprowadzić.
Ciężkie czasy idą, emeryt to ma klawe życie, na razie:)
stasieku
„Brak kompetencji JK i ZG” – to było już trzy kampanie temu.
W obecnej jest „chrzanić banki”, na co minister odpowiada – banki … opodatkować.
http://podatki.onet.pl/mf-moze-w-najblizszych-miesiacach-zakonczyc-prace-,19925,4936000,1,agencyjne-detal
Jeśli idzie o moje kredyty, to miałem ich kilka w życiu (nie liczę kasy z-p na pw). Zawsze trzymałem go krótko, tj. na krótki termin, wtedy procenty są niższe, choć ryzyko większe. Ale się nie przeliczyłem, natomiast Bronfman się przeliczył i musiał sprzedaż Canary Wharf. 😉
Telegraphick Observer
Ależ nie miałem Ciebie na myśli. Nie przypominam sobie dyskusji w której stawałbyś po stronie zwolennikow KS. Neurotyczne, lękowe obciążenia, które zarzuciłem częsci Blogowiczów akurat nie Ciebie dotyczą. Ani mi to do głowy nie wpadło.
Po prostu w czasie dyskusji o Breyviku z ostrą ujawniła się ponadpartyjna polaryzacja komentujących na blogu dotycząca KS. Zacni, poczciwi tępiciele autorytaryzmu Kaczyńskiego nagle ujawnili swą słabość dla tej „kary” ostatecznej. Można powiedzieć, że widmo Kaczyńskiego w nich się odezwało.
W przypadku Bin Ladena było podobnie. O ile sobie przypominam, zdając sobie sprawę z dwuznaczności tego zabójstwa, ezgzekucji(?) ograniczyłem się do komentarza typu „ciszej nad tą trumną”. No ale nie da się ukryć, że zbrodniarz został wywleczony z wyra i rozwalony – to nie była śmierć w walce. Powinien więc być sądzony. ale skoro już go rozwalono, bo takie były interesy USA to należało o tym informować inteligentnie i powściągliwie. Mnie zaniepokoił ten entuzjazm z którym część blogu nabuzowana propagandą ową śmierć wg zsady „oko za oko, ząb za ząb” przyjęła.
Masz rację zwracając uwagę, że osąd i skazanie Breivika należy interpretować w kontekście skandynawskiej kultury prawnej. Śmierć Bin Ladena natomiast w kontekście wojny afgańskiej. Niestety w trakcie burzliwej dyskusji część Blogowiczów – zaprezentowała polską „niezmierną represyjność” mentalną o której pisze Bahman. Daltego zwróciłem uwagę, że obrzydliwe żądanie przywrócenia KS nie jest tylko problemem Kaczyńskiego i jego ludzi. To problem polskiego, prymitywnego autorytaryzmu od którego nie jest wolna również część elektoratu PO.
Pozdrawiam
wiesiek59 (28 listopada o godz. 17:41)
Jest to ciekawa teoria: od minimalnego poziomu konsumpcji do dofinansowania dolnych 90 procent dochodów (ostatnio czytałem o niej u red. JŻ). Ale jak ją realizować? Ano nie przez inflacjogenne zasiłki dla biednych, skoro lepsze jest progresywne opodatkowanie bezpośrenie (dochodu), PIT. Wtedy trzebaby jeszcze obniżyć udział VAT w opodatkowaniu i … hulaj dusza, piekła nie ma. Ale tak się nie robi. Cholerka, dlaczego?
Produkowanie wielu towarów w kraju wysokich płac, zamiast w Chinach itp, prowadzi też prowadzi do inflacji, w efekcie do podniesienia relatywnych cen tych towarów i obniżenia konsumpcji, co przecież też nie jest naszym celem. Właściwą metodą w dobie globalizmu jest dbać o edukację ludności, o ich potencjał i dynamizm, adaptowalność i umiejętność nabywania coraz nowych umiejętności wytwórczych, przez to – do systematycznego podnoszenia wydajności pracy, także w usługach. Oto co pisze słynny Jeff:
http://wyborcza.biz/biznes/1,109170,10705616,Jeffrey_D__Sachs__Services_without_Tears.html
W ten sposób Keynes jest syty i Marks z Friedmanem cali.
Jacobsky
Abp Nycz wcale nie powiedział „nie” dla kary śmierci. Wg informacji onetowskiej „zaznaczył (…), że przykazanie „Nie zabijaj!” obowiązuje „zawsze i wszędzie”, od początku życia aż do naturalnej śmierci. Dodał jednocześnie, że w Katechizmie jest powiedziane, że „jeśli przestępca jest wielokrotny i nie ma innej możliwości, żeby ochronić inne życie, bo ciągle mu zagraża i państwo jest słabe czy sytuacja jest tego rodzaju, że inaczej się nie da, to – w bardzo wyjątkowych sytuacjach – nie byłoby przekroczeniem prawa Bożego podjęcie decyzji o pozbawieniu życia takiego człowieka”.
Dodam, że o „państwie słabym” od wielu lat naucza również Prezes.
Pozdrawiam
@ mag:
„wyjaśnił mi, dlaczego uważa, że jest to (film) kolejny gniot propagandowy podbudowujący fałszywy mit oszustów i cwaniaków?.
Nie pytaj o logikę bełkotu; nie można wyjaśnić co się kryje za „fałszywym mitem”, a co dopiero uzasadnić tezę na tym opartą. Zapewne chodzi o to, że ubecja jest pokazana w sposób jednoznaczny: sitwa brutalnych chamideł.
Inna rzecz, że sytuacja jest odmalowana cokolwiek infantylnie i jak to człowiek ogląda, to mu się wydaje, że to któraś kolejną ekranizację „Muszkieterów”. Brakuje tylko dobrego króla, który się nie orientuje, bo został zbałamucony przez podłego kardynała. Właściwie to w ogóle nie pojawia się „król”. Jest za to Milady de Winter, chociaż na końcu jej jest na wierzchu.
Drogi Kartka wyciągnął nie te wnioski z mojego komentarza, jakie ja usiłowałem zamieścić. Nic nie pisałem, aby nasi (Tusk, Rostowski) kłamali, to nie o to chodzi. Polacy od czasów zaborów, II Wojny Światowej i komunizmu przyzwyczaili się do tego, że wszyscy na górze kłamią. I nie jest to Kartko ważne, czy rzeczywiście to jest kłamstwo czy nie, ważne jest odczucie. W nic nie należy wierzyć. Bakterie na niemytych łapskach? Widział ktoś bakterie? Jak Polska wejdzie do Unii, to Zachód zaleje nas swoimi produktami spożywczymi. Jak świat światem nie będzie dla nas Niemiec bratem. Polacy w nic nie wierzą, a ponieważ czasami składa się, że ich jest na wierzchu, to tylko pogłębia nieufność. Polacy się nie szczepią, bo to jest li tylko medialna reklama firm farmaceutycznych, a ponieważ Kopacz szczepionek nie kupiła, a eksplozji choroby nie było, to jest doskonałym podglebiem dla tego rodzaju myślenia – wszystko, co podają rządy i media jest kłamstwem, kierują się tylko sobie znanymi kryteriami prawdy. Ale my te kłamstwa wyczuwamy na kilometr.
————-
Ponieważ TO ja już karze śmierci nie chcę pisać, aby się nie powtarzać, bo to nie ma sensu, nie życzę Ci, abyś spotkał Breivika z karabinem na jakiejś wyspie, który właśnie uciekł z konwoju. Nikomu śmierci nie życzę.
Kartka z podróży,
czy to prypadkiem nie jest głos dochodzący z Jamy Michalikowej, czyli ze strony abp. Michalika ?
Jak zwał tak zwał: furtka zawsze otwarta, żeby potem powiedzieć, że KK ani nie popiera, ani nie potępia, a tylko pochyla się z duszpasterską troską…
Brrr….
Pozdrawiam.
telegraphic observer,
to ja już nic nie rozumiem. Lustrzankę mam, bilety to coroczny zakup przymusowy (mowa o tych najdroższych, do Polski) – chyba mam wszystko, nawet komputer w domu, i pralkę automatyczną, a więc chyba nie muszę wydawać. Ale może mi się tak wydaje ? Te niskie stopy procentowe są jak syreni spiew… Nastepny lot do Polski biznesem albo kolejny kawałek szkła do kolekcji dla lustrzanki ?
Cięzkie życie konsumenta.
Pozdrawiam
Skoro w filmie reż. Krzystka, na który warto pójść do kina, aby się skryć przed toczoną właśnie wojną na górze, jest Milady de Winter, to musi ona mieć wytatułowaną lilię, tylko nie mogę sobie przypomnieć w którym miejscu.
Zdaje mi się, film jest pomyślany jako rozrywka, a nie dokument historyczny (co nie wyklucza dbałości o poprawność rekwizytów, etc.), czy traktat polityczny. Aha, i dlatego bazuje na „fałszywych mitach”. Na jakich mitach bazował Dumas? fałszywych czy prawdziwych? W końcu był przeciw kardynołowi, który co by nie powiedzieć – zmodernizował Francję. Czyli wszystko się zgadza, historia się powtarza, itd.
parker,
mam mentalność podobną do Twojej, choć do emerytury jest mi jeszcze daleko. Może masz rację: raz się żyje, a pogrzeb to i tak nie mój problem !
Pozdrawiam.
Torlin
Pamiętam napisy ” Strzeż się pociągu!”
Strzeż się Brevika! napisz sobie na ścianie:)
Jacobsky,
całkiem serio odpowiadając na Twoje pytanie z cyklu HELP, nie uchylać się od powinności doradcy finansowego, uważam oczywiście, że zacząć należy od Twojego położenia, finansowego oczywiście, bo inne z grubsza znam: 45st 30m N, 73st 40m W. Czyli – mortgage loan, rrsp, pension, savings, loans, age, health, retirement plans, mar. status, alimony, inheritence, job security, addictions (incl. to shopping of other persons in the household, i.e. oniomania), etc.
Dopiero potem można ustalić bezpieczny poziom wydatków świątecznych.
Blogowicze,
„Groźna mina ministra Rostowskiego” absolutnie nie jest po to, aby zniechęcić do zakupów. Lecz po to, aby wzbudzić poparcie dla planów rządu. Halo, ludzie, PRL się kończył 21 lat temu, nie bądźcie tacy przypadkowi i przewidywalni, halo, popierajcie ministra i kupujcie towary w sklapach uiszczając VAT i jak trzeba, akcyzę. To będzie test na wasz patriotyzm.
Tak, tak. Torlin ma rację. A w Warszawie jest najgorzej, nawet pasów bezpieczeństwa w samochodzie nie zapinają (nie ubierają, jak mówi pani prof. kryminologii). I to się nazywa cwaniactwo. Ja na przykład na grypę się nie szczepię, a po cholerę. I dlatego Kopacz wywalili z rządu, a nie mówiłem. Musi być jakiś zdrowy margines ryzyka. A niech ucieknie ten norweski bandzior z konwoju, akurat jak ja pojadę na wycieczkę po fiordach i do muzeum Ibsena … z naciskiem na „zdrowy margines ryzyka”, moralnie zdrowy.
Ja tak dla równowagi umysłowej to piszę.
Kartko z P.
Dla wyprostowania niejasności z dyskusji blogowych, nie byłem przeciw ciszy nad zwłokami Bin Ladena. To blogowisko z drugiej strony zdaje mi się, roztkliwiało się nad zdjęciami z War Room. Rozumiem do pewnego stopnia tę emocję sprofilowania osobowościowego najwyższych decydentów. Czy oni się cieszą, czy uśmiechają, co skrywają, czy mają skłonność do okrucieństwa, nota bene także do homofobii (cios poniżej pasa)? Cisza to cisza, obowiązuje również tych, co byli po stronie trudnej akcji w niepewnym terenie, w Pakistanie. To nie przebiegało tak, że rząd Pakistanu wydał ściganego zbrodniarza wojennego. Powiedzmy, że to dawało rządowi USA pewną dowolność interpretacji i posiłkowania się istniejącą szansą ucieczki, czy odbicia więźnia. Myślę, że to się odbyło przy pełnej świadomości ze strony Bin Ladena, który musiał dopuszczać, że którejś nocy nad ich głowami pojawią się helikoptery. Gdyby chciał procesu przed międzynarodowym trybunałem, to mógłby do tego próbować doprowadzić i zademonstrować swoje stanowisko i determinację, tak jak to zrobił ten drugi, któremu nota bene sędzia zamyka gębę przy każdej okazji.
Drogi Torlinie
Ja nie bardzo rozumiem Twoją historycznie uzasadnianą tezę, że Polacy nie wierzą politykom (wladzy).
Torlinie, wierzyć to można w Boga. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak „wiara” nad brakiem ktorej ubolewasz w stosunkach politycznych. Rzeczywistość polityczna, w tym zachowania polityków, podlegają krytycznej analizie i tylko w patologicznych przypadkach sprowadzają się do „wiary”.
Każdy dojrzały człowiek powinien być wyposażony w intelektualne i emocjonalne mechanizmy, dzięki którym analizuje, ocenia czy ktoś prawdę mówi czy łże – również politycy. To elementarna umiejetność życiowa. Politycy polscy są kiepskimi aktorami, nie mają autorytetu, wykonują jedną z najbardziej pogardzanych profesji i jak mowię, dojrzały człowiek ich łgarstwa jest w stanie bez problemu wykryć.
Cała dyskusja o Rostowskim dotyczy przecież jego min wskazujących na to czy klamie czy mówi prawdę. Na tym to polega, że wlasnie po minie, po oczach – zarówno ministra, jak i np kochanki – poznaje się czy zdradza czy nie. Wybacz Torlinie, ale naiwnością jest w pewnych sytuacjach bezgranicznie wierzyć i nie zwracać uwagi na miny. Szczególnie w sytuacjach gdy masz jasne, materialne dowody łgarstwa. Dodam, że fałszywe miny politykow zwykle więcej nas kosztują niż fałszywe miny kochanek.
Naprawdę Torlinie nie wiem co do elementarnych umiejetności psychologicznych pozwalających wykryc w kontaktach ludzkich łgarstwo mają tradycje i przymioty narodowe.
Nie wiem też co do tego mają bakterie i szczepionki
Pozdrawiam
telegraphic observer,
45st 30m N, 73st 40m
Boy ! A ja myślałem, że to wskazówki jak dojść do niewiadomo-dokąd w Nowym Jorku…
Jacobsky,
zawsze możesz się zaopatrzyć w jakiś trunek. Jedni to robią dla mody, inni do konsumpcji, żeby nie być gołosłownym – brunello di montalcino 2005. Jest niebezpieczeństwo jednakowoż, że wyjdzie z Ciebie homo sovieticus. Jak byłem początkowym pilotem wycieczek zagranicznych do PRL, to trafili mi się sowieci z Leningradu. Polubili mnie, wiadomo dlaczego. Więc przy kolejnej popijawie (stolicznaja + „salami”) pytają mnie o fundamenty życia – skażi, poczemu kopit’ dengi, nu, po szto, skażi? Hm, no kak, nu sztoby pokupit’ … nu wiełosipied pokupit’. Nu, da – potakiwali po kolei – no, to dawaj, polewoj …
Może w 99 procentach z nas tkwi taki homo sovieticus, tylko ten 1 procent się wyłamuje. Opodatkować ich, trutniów, bo martwią się jaki pomnik będą mieli, czy przy głównej alei, z jakiego marmuru. Rozumiesz?
Oczywiście nie twierdzę tak dlatego, że „ciężkie czasy idą”, bo to na prawdę jest chwilowy przebieg wypadków. Nawet opinia na tak głupi temat – jakie czasy idą? wiadomo, że idą, nic więcej – jest relatywna, niech to szlag.
Prawdziwie wielki temat, który powinien zajmować Polaków – to jest ten. Cała reszta to jest bicie piany.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,10724539,Kaczynski__Szef_MSZ_sformulowal_tezy_ograniczajace.html
Informuję wszystkich, że jestem za Stanami Zjednoczonymi Europy.
Sensowna reakcja władz publicznych – w tym przypadku miasta Pabianice – na zmniejszenie zasiłku pogrzebowego i pazerność kleru. O tym transferze pieniędzy z budżetu państwa do kościelnej kasy za pośrednictwem pogrążonych w rozpaczy bliskich zmarłego niejednokrotnie pisaliśmy w kontekście nieuchronnych reform finansów państwa.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,10723290,Trumna_przechodnia__Makabryczne__Nie__w_Pabianicach.html
Pozdrawiam
@ TO:
„Skoro […] jest Milady de Winter, to musi ona mieć wytatułowaną lilię.”
Na lewym ramieniu i była wypalona. Czy tutaj jest, tego nie wiem (odległy rząd i stare oczy, a szkoda, bo w końcówce można zobaczyć kilka odważnych zdjęć). Ale przedstawia się jako obywatelka Francji 🙂
„Aha, i dlatego bazuje na ?fałszywych mitach?.”
Nie wiem… dopiero na tym blogu dowiedziałem się, że istnieje podział na mity fałszywe i prawdziwe.
„Zdaje mi się, film jest pomyślany jako rozrywka”
Idąc też tak myślałem, ale chyba nie.
„W końcu był przeciw kardynołowi, który co by nie powiedzieć ? zmodernizował Francję.”
Tak powieściowy, jak i historyczny kardynał Richelieu to wielki polityk. Filmowy kpt. Sobczak to dość cwany, ale niezbyt rozgarnięty bydlak i to, jak się zdaje, tak wścieka spin doctora, bo Krzystek odmalował czarno-biały obraz. Po stronie władzy masz tylko dwa nie do końca szmatławe charaktery. Jeden jest trochę przygłupi, a drugi, koniec końców, okazuje się zdrajcą sprawy socjalizmu.
@lawyer
28 listopada o godz. 14:58
Abwehra?? Wydawało mi się, że to nowsze słówko, z powodu skrótu ABW. ? NIE WIEM DLACZEGO UŻYWANO TEGO SŁOWA
Jak to dlaczego? Kapitan Kloss byl z Abwehry. Kto wtedy w PL nie znal na pamiec wszystkich odcinkow Stawki?
@Jacobsky
28 listopada o godz. 15:43
ciekawym będzie obserwować dalszy rozwój dyskusji (?) politycznej na temat kary śmierci. Kard. Nycz wyraźnie powiedział ?niet? dla powrotu kary śmierci, opierając się przy tym na święto-sakralnym autorytecie JPII.
A Michalik powiedzial „da”. A jeszcze dodatkowo byly szef CBA, znany z inteligencji i bezstronnosci, pouczyl Nycza na temat doktryny.
Zapowiada sie interesujaco. Kosciol moze sie podzielic na czcicieli Prezesa i czcicieli Jezusa, z tymi drugimi w wyraznej mniejszosci.
Śniło mi się, że Brevik uciekł, a ja na wyspie, Wolin co prawda, ale to blisko Norwegi. Torlin ma rację, nie można spać spokojnie dopóki ten … żyje. Zwłaszcza na wyspie Wolin.
a)
pomijajac oczywisty demagogizm kaczora…
moim skromnym zdaniem dozywocie jest kara o wiele dotkliwsza niz KS
(podobnego zdania byli starozytni grecy)
b)
co do stanu wojennego to polecam moja operetke”trzynastego”,
a zwlaszcza scene baletowa,
gdzie z lewej strony sceny zomowcy wala palami,
z prawej klerycy kropia kropidlami,
a srodkiem sceny czolga sie polski narod w kierunku monstrualnego konfesjonalu z napisem:
POLAK POTRAFI!!!
@Barto
Wydaje mi sie, ze jest jednak roznica miedzy mitem prawdziwym, a mitem falszywym. Niedawno czytalem, ze jakis oszust podszywal sie pod ksiedza i ubrany w sutanne naciagal ludzi na pieniadze. Byl to falszywy ksiadz, ale przeciez sa niefalszywi ksieza, ktorzy tez ubrani w sutanny naciagaja ludzi na pieniadze. Jesli wiec istnieje jakies kryterium odrozniania oszusta ksiedza od nieoszusta, a tym kryterium jest np certyfikat wydany przez papieza, to rowniez mit z cerfitykatem papieza jest mitem prawdziwym. Oczywiscie pojawia sie kolejny problem odroznienia prawdziwego certyfikatu od falszywego. Kilka wiekow temu istnial nawet problem falszywego i niefalszywego papieza. Nie bede ciagnal tego watku dalej, pytajac o falszywego czy prawdziwego boga..
byk
29 listopada o godz. 11:15
Byku, swietny obrazek. Czy Ty przypadkiem nie nazywasz sie Andrzej Mleczko ?
telegraphic observer,
mój wewnętrzny homo sovieticus przejawia się tym, że pijam wódeczkę lub inne destylaty, i że boli mnie głowa od czerwonego wina, gdyż mam uczulenie na ten trunek. Po mniej drugim kieliszku natyka mi nos i łaskocze w gardle. Po destylatach po prostu zasypiam, ale bez kataru i sensacji w gardle. Ale dziękuję za radę. Gość w dom – wino na stół. Zawsze dobrze wiedzieć czym uhonorować zaproszonych.
Powiedz mi, telegraphic observer, jan tu nie być sovieticusem. Jako sovieticus miałem jeden kanał w tv, dwa w radio plus to samo w prasie (czyli kanał), i zwsząd płynęło, że już jest wesoło, a będzie jeszcze weselej. Teraz mam n do potęgi entej kanałów, z których wypływa ta sama mantra: jest poważnie, i będzie jeszcze poważniej. Może nie słuchać ? To jest wyjście. Za czasów tutaj wspominanych przy okazji filmu o Pannie S był poważny problem, żeby przystawić telewizor do okna w czasie niusów. Cały pokój trzeba było przemeblować, meblościankę przesunąć, wersalkę od kaloryfera odstawić, żeby grat stanął bezpiecznie na parapecie, ekranem do okna. I telewizory stały w oknach. Nie we wszystkich, ale stały. Dziś jaki problem przystawić płaski ekran tak, żeby ulica widziała, że ja nie daję się propagandzie zwiastującej wyrzeczenia, pot i kreff ? Żaden. Nawet kabla nie trzeba podciągać, bo telewizor jest wi-fi. I co ? Widziałeś gdzieś plazme wyświetlającą na ulicę CTV News lub The Lang & O’Leary Exchange ?
Podobno jako gatunek lubimy złe wiadomości, a dobre przyjmujemy z trudem.
Pewnie dlatego propaganda sowiecka poniosła klęskę, a wraz z nią cały system.
Pozdrawiam
Dla naszych obcokrajowców- przemówienie Sikorskiego?.
Rzeczywiście niezłe i znaczące?..
pozwólcie, że zwrócę uwagę na to, że słabości strefy euro nie są wyjątkiem, ale raczej są typowe dla sposobu, w jaki zbudowaliśmy Unię Europejską. Mamy w Europie dominującą walutę, na straży której nie stoi żadne europejskie Ministerstwo Skarbu. Mamy wspólne granice bez wspólnej polityki migracyjnej. Mamy rzekomo wspólną politykę zagraniczną, lecz jest ona pozbawiona realnych instrumentów władzy i często osłabiana przez państwa członkowskie, które załatwiają własne interesy. Mógłbym jeszcze długo wymieniać.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,10726365,_Polska_a_przyszlosc_Unii_Europejskiej___PRZEMOWIENIE.html?as=2&startsz=x
@Jacobsky
A ja przypominam sobie pewna niepokojaca wiadomosc z ZSSR: z leningradzkiego ZOO uciekl zolw. No ale potem byla kupa smiechu bo sympatyczne sluzby odnalazly uciekiniera i nic mu nie zrobily
No i za sprawą orzeczenia psychatrów norweskich padł argument z Breivikiem, który to ze strzelbą miałby się przechadzać po wyspach i zatokach.Aliénation mentale. Ciekawe z jakim zaufaniem przyjmie to orzeczenie narzekający na brak zaufania u obywateli Torlin…
@ Lewy Polak:
Dobrze, ale zakładam, że ludzie, którzy dawali mu forsę, robili to pod wpływem czarnego kubraczka, którego oddziaływanie okazało się identyczne (a ściślej: było tym samym) bez względu na to, czy gość certyfikat ma. Dostał pieniądze pod wpływem dokładnie tego samego mitu, co ci, którzy mają certyfikat (ludzie widzieli czarny mundurek, który ich zdaniem reprezentuje sacrum, a mit mówi, że jak się będzie miłym dla czarnego mundurka, to spodoba się to Bogu itd.). Przecież dokumenty zaświadczające o byciu księdzem nie są elementem składowym tego mitu (przez co jego brak nie czyni mitu fałszywym), bo inaczej każdy ksiądz zaczynałby mszę od przedstawienia dowodów na to, ze on to on.
Jacobsky,
Nie będę etykietować Twojej wypowiedzi i jej głębokiego sensu, chociaż wiadomo, że nie jesteś taki obrażalski jak stasieku. Bo dziwi mnie biało-czarny obraz jaki odbierasz. Czy teraz wiadomości na twojej plaźmie (ja nadal odbieram na CRT) są nieustannie negatywne? Może Twoja percepcja ucierpiała, może od skakania po kanałach – nie mam pojęcia. Oto rynki długów, ta finansowa międzynarodówka kapitalizmu, zmuszają wszystkie kraje świata do uporządkowania ich finansów, Bundestagi i Kongresy oraz parlamenty pomniejsze zmieniają premierów, naciskają prezydentów i kanclerzy, aby cieli i tłuszcz wyżynali. Czy to jest zła nowina?
A minister Sikorski w Berlinie!? Czy to nie jest wyśmienita wiadomość o tym, że Polska, może – nieco blefując swoją polityczną kartę europejską – ale zagrywając w sposób przemyślany i twardy nie wybija się na pozycję politycznej czołówki kontynentu?
Jest w GW-biz dyskusja o „udomowieniu” banków krajowych, o przejmowaniu ich, albo przez prywatny polski kapitał, albo przez firm z dominacją kapitału rządowego. W grę wchodzi ze 20 mld euro na początek. Co to jest 20 mld euro dla kilkuset tysięcy najzamożniejszych polskich ciułaczy? Byle tylko nie zachłystywali się Barberem, jakimiś fantasmagoriami, nie trwonili czasu na pochylanie się nad trupem marksizmu, nie wykrzykiwali „Chrzanić banki”. Patriotyzm jest teraz finansowy. Hej! Kto Polak na banknoty! – euro oczywiście. Na Berlin, na Frankfurt! Pierwszy krok, to reforma finansów publicznych.
Pozdrawiam
Barto, byk,
Może czas nastał, aby wydarzenia między Sierpniem a Grudniem, zwane karnawałem, i te wszystkie, które wylewają się poza te cezury czasowe, zacząć opisywać inaczej, ujmować rozrywkowo, w kabaret, operetkę, nadwślański musical.
Myśląc o Kardynale Richelieu miałem na myśli nie kpt. Sobczaka, ten „cwany, niezbyt rozgarniety bydlak” jest kapitanem gwardzistów Kardynała. W filmie Krzystka Kardynał nie pojawia się, chyba wzmianki o nim nie ma. Nie ma polskiego modernizatora, wielkiego polityka … bo król to Wałęsa i jego Wanda. Milady nie powinna być Francuzką, raczej amerykańską agentką w przebraniu działaczki związku zawodowego. Monstrualny konfesjonał w formie biblioteki po sam sufit wypełnionej dziełami marksizmu i encyklikami papieskimi, a napis POLAK POTRAFI jest zwijany i zastępowany innym, nieco dłuższym – NIECH ZSTĄPI DUCH … TEJ ZIEMI. Cudowny temat na musical.
p.s. Muzyka z szopenowskiej przechodząc każdą sceną w Lutosławskiego i Góreckiego.
O zaufaniu do słów polityków dialogują Starsi Panowie dotknięci częściową sklerozą.
A mnie pamięć podpowiada, że jak partia mówi, że nie da, to nie da. A jak mówi, że da, to mówi.
Co do dwóch dominujących kościołów w Polsce, to wiadomo jasno i widomo było wyraźnie już kilka dni po upadku Tam 154. Nie pobito księdza tego pierwszego kościoła przed Pałacem Namiestnikowskim gdy chciał zabrać krzyż tego drugiego kościoła. Bo czas sądu Ostatecznego jeszcze nie nastąpił. Głowa drugiego kościoła jeszcze nie odnalazła w archiwach wzmianki o tym, że przodek Josepha Ratzingera wieszał świętego Piotra na krzyżu. Zadanie przebadania archiwów powierzono Jackowi Kurskiemu, ale ten zbiesił twierdząc że za tak małe pieniądze to on szwabachy uczyć się nie będzie i sprawa się przeciąga.
Natomias Głowa Prawdziwego Polskiego Kościoła Katolickiego musi wciąż korygować Pisanie siódmego tomu Nowych Dziejów Apostolskich i Zbawcy Który Pszyszedł bo mu wcześniejsze rozdziały w zaprzaństwo popadają. Behamot rzucił urok na Alika, co spowodowało potrzebę korekty preambuły z „Jarek ma Alika, a Bronek ma kundla” na nową formułę.
Jeśli są wśród blogowiczów blogowiczki z zachowaną cnotą, to mogą odetchnąć. Dyrektywa brzmi: „Idzcie i zabijcie tych pętaków niedorosłych do wielkości. Zostawcie sobie dziewice, co by rodziły wam wołających: Pany górą”
Niestety trzeba z kolei dyrektywę zmodyfikować, bo Pany to zrodzone w dawnej wsi Mogiła i kumpla ZetZeta. Niestety Lachy Sądeckie źle destylowały śliwowicę i mamy ból Głowy.
Głowa cierpi za Naród i będzie w Niebowzięta gdy skończy się lustracja w Niebie. Jak narazie wyrywa się pióra z Anioła w Krakowie aby się przyznał czy prowadzacym jego był Bereś, czy Linda, czy Piotrowski.
Nie niecierpliwta się ludzie. Jadzia odchodząc wzięła Egzegezę i konspekt trzeba pisać na nowo. Zważywszy, że Głowa naczytał się w przedszkolu Kraszewskiego do posłowia jeszcze musimy się pomęczyć wiele lat. Z najnowszych ustaleń palentologicznych wiadomo, że Ewa w Raju miała za stróża Angelę. Badania trwają.
Milly, agentka związku AFL-CIA, pardon – CIO, pochodzi z Minnesoty, ma śnieżno białą skórę i skandynawską urodę, w nocy 13 grudnia o mało nie zamaraza na śmierć w Alei Lotników w drodze do lotniska. Żołnierze LWP ogrzewają jej ciało ogniem koksownika i własnymi oddechami. Przejeżdża buda z internowanymi, z okna wygląda tęskno jej Jareczek, którego ona porzuciła, z głośnika lecą słowa Reagana o tym, że Ameryka to i śmo zrobi dla Polski, na ten głos nakłada się przemowa po rosyjsku, charakterystyczny głos Gorbaczowa, żołnierze tańczą, najpierw w broadwayowym stylu, potem kozaczka, wreszcie kończą polonezem Kochajmy Się, klerycy kropią z coraz większą namolnością, finale, famfary …
@Barto
Myslalem, ze to ja tym porownaniem z falszywym i niefalszywym klecha namieszm Ci w glowie, ale Ty jestes lepszy, no bo faktycznie nikt nie zada okazania przed msza certyfikatu.
Ale, ale …Mysle, ze ten certyfikat jest zaprogramowany w glowach dzieci i pozniej nie maja one(oni) jako dorosli problemu z wiara w prawdziwosc czy to mitu, czy prawdziwosc klechy. Przeciez owe mohery nie potrzebuja sprawdzac w dowodzie osobistym czy jest to prawdziwy Rydzyk jest czy tez falszywy.
Tyle tylko, ze czasem nabiora sie na falszywego kleche naciagacza, tak jak daja sie nabierac na katolicki patriotyzm faszysty Jarkacza.
Na film pewnie się wybiorę, chociaż jak tym 80 milionom obciąć cztery zera zgodnie ze sztuką, to zostanie raptem tyle, ile Krauze nosi w lewej kieszeni, a Kulczyk w prawej, ale pretekst do przeniesienia się wehikułem czasu jest, więc raczej skorzystam, może wyciągnę nawet rodzinę, żeby wspomóc finansowo polską kinematografię.
Póki co inny film obejrzałem przedwczoraj, i co to był za film! Jack nakręcił dokument o przesympatycznym własnym tacie. Miał być wyświetlany w izraelskich multipleksach w Polsce, jednak nigdzie go widz nie uświadczy, podobnie było z „Inside Job” Charlesa Fergusona – szumne zapowiedzi, nawet plakaty reklamowe dostępne na stronach internetowych multipleksów, a potem cisza i żadnych projekcji.
Film nosi tytuł „God Bless Ozzy Obourne”. Już nie jest dobrze. Taki tytuł w izraelskich kinach? Nie da rady, no way. Jakby np. „Szatan Nadchodzi, Uuu!” to co innego, a tu sam God, i na dodatek On jeszcze Bless Ozzy! How come? Jak to możliwe, żeby błogosławić sztandarowemu szatanowi mediów mainstreamu, człowiekowi aż tak do niedawna upadłemu (dziś trzeźwemu wegetarianinowi) – tej niepojętej zagadce dla całego świata nauki, który nie może wyjść z osłupienia, że można wciąż żyć po wchłonięciu tak gigantycznej ilości kokainy, heroiny, LSD, alkoholu oraz wszelkiego innego „shitu”? W multipleksach filmu nie puścili filmu, nawet kina studyjne go nie puściły.
Szukałem w Empiku na DVD, długo nie było, wreszcie się pojawił, po ponad miesiącu od planowanej, acz nigdy nie mającej miejsca premiery w kinach, przynajmniej we Wrocławiu. W polskim empiku, w wersji anglojęzycznej, z napisami w kilku językach, oczywiście oprócz polskich, żeby tu ludzi nie deprawować wiedzą wprost z Pisma Świętego, dającą każdemu człowiekowi druga szansę, i dostrzegającą bliźniego nawet w człowieku upadłym.
Kupiłem, choć sprzedawca długo nie mógł filmu odnaleźć. Zasiadłem przed ekranem i obejrzałem. Warto było. Nie będę tu filmu streszczał, żeby nie psuć przyszłym widzom przyjemności, ale warto było choćby dla ujrzenia życzliwego uśmiechu królowej Elżbiety, ściskającej Ozzy’emu z wyraźną życzliwością dłoń podczas audiencji, czy dla fragmentu o Randym Rhoads’ie, albo dla kadru przedostatniego, kiedy Ozzy wychodzi z garderoby na koncert, dochodzi do drzwi, zamyka je, odchodzi nieco na bok, klęka, składa ręce do modlitwy, pochyla pokornie głowę i zaczyna się modlić. Do Boga.
To trzeba dopiero zawitac na blog red. Szostkiewicza aby zobaczyc jak wyglada na wolnosci konsument w czystej formie. Jednostka gospodarcza nie skarzona zadna inna forma dzialalnosci gospodarczej, poza spozywaniem. I to wszystko jeszcze uniesione do rangi czynu patryjotycznego.
Ach, czy aby nie za bardzo rozmazylismy sie ?
@ TO:
„Może czas nastał, aby wydarzenia między Sierpniem a Grudniem, zwane karnawałem, i te wszystkie, które wylewają się poza te cezury czasowe, zacząć opisywać inaczej, ujmować rozrywkowo, w kabaret, operetkę, nadwiślański musical.”
Na pewno, ale nie wydaje mi się, żeby to był cel twórców akurat tego filmu. Chcieli nakręcić jak było, dodając trochę fabularnego pieprzu, żeby się lepiej oglądało.
A tak w ogóle, to czy to możliwe w kraju tak bardzo opętanym przez mity, którego tożsamość jest zbudowana na… mitach? W którym istnieje tak wiele tematów tabu, że podchodzenie do nich bez totalnego nabożeństwa grozi linczem moralnym, a przynajmniej ostracyzmem? Tu ciężko o sensowne (nie mówiąc o humorystycznym) podejście do konstytucji z 1791, a co dopiero gdy chodzi o wydarzenia sprzed 30 lat.
„Nie ma polskiego modernizatora, wielkiego polityka ? bo król to Wałęsa”
A nie, bo przychodzi 13 grudnia i okazuje się, że królem jest Lońka.
Sikorski jako pierwszy znaczacy polski polityk odwazyl sie glosno powiedziec w Berlinie, to co wiekszosc rozsadnych Polakow juz dawno przeczuwalo.
Niemcy sa mentorem i najlepszym przyjacielem Polski w Europie.
Pewno, ze marzyl by sie inny ladniejszy i wdzieczniejszy przyjaciel; ale jak sie nie ma co sie lubi (Francja, Anglia, USA), to sie lubi co sie ma (Niemcy).
Czasami trudniej rostac sie z ukochanym wrogiem, jak z najlepszym przyjacielem.
Ekonomiczne i polityczne drogi i bezdroza sa nizmierzone i oczywiscie wymagaja dalszej dyskusji.
Przemówienie Sikorskiego bardzo dobre jako temat do blogowej dyskusji. No i propagandowo krzepiące – np mnie, bo jak nieraz pisałem jestem euroentuzjastą, zwolennikiem pogłębienia integracji itp. Ale jako deklaracja polityczna jest komiczne ponieważ złożył ją minister spraw zagranicznych państwa, które od lat uchyla się od przyjęcia wspólnej waluty – uchyla się od postanowień układu zjednoczeniowego. Co gorsza państwa społeczeństwa, które nie chce euro czyli de facto nie chce pogłębienia integracji. Nie chce spełnienia elementarnych wymogów finasowych, światopoglądowych, by się dalej integrować. Przecież te fakty są zjednoczonej wspólną walutą większości członków doskonale znane. Tak samo jak fakt, że od zjednoczenia rzaden rząd nawet nie próbował społeczeństwa do wspólnej waluty przekonać lansując tezę „nasza chata z kraja”. Przecież to jest śmieszne by unijny maruder, jakiś taboryta z szarego końca pouczał tych, którzy dziarsko prą do przodu.
Najpierw trzeba coś pokazać, wysilić się a dopiero potem wymądrzać.
Tym niemniej, jak napisałem wyżej, nie mające pokrycia w faktach marzenia Radka Sikorskiego sprawiły mi przyjemność.
Pozdrawiam
@ Barto
A nie właśnie, królem jest Lechu, w tym momencie pojmany, zdetronizowany, na krzyż boją się go skazać, tym razem motłoch nie pójdzie na rękę Sanhedrynowi …
Zaś Kardynałem, jak łatwo się domyślić, jest Generał J.
Kto się obawia moralnego linczu? oby nie był estetycznego kiczu.
Czyż sytuacja powoli nie dojrzewa do złamania rozlicznych tabu, przecież one są śmieszne, ich utrzymywanie samo prowadzi do groteski.
@ z dystansu
To nie tak, czynem patriotycznym jest zapłacenie 23 procent VAT, a tego nie da się zrobić bez zakupu towaru. Trochę tekst mi się rozjechał, to fakt, pod wpływem tych niezorganizowanych i zdezorientowanych blogowiczów. Podkreślałem patriotycznośc czynu popierającego reformy finansów nakreślone w expose i jeszcze inne. Chodziło o interpretację „strasznych min min. Rostowskiego”.
Alternatywnie, patriotyczne będzie zrzucenie się z oszczędnościami na wykup jednego banku krajowego z rąk zachodnich i w ten sposób jego „udomowienie”, czy „spolonizowanie”. Nazwa nie jest istotna, problem w tym jak zorganizować ten wykup i późniejsze zarządzanie. Więcej na ten temat w GW-biz.
Kartka z P. (29 listopada o godz. 18:55) ponownie kpi, czy o drogę pyta?
Społeczeństwo, faktycznie, dokładniej – jego większość boi się euro, mówiąc skrótowo. Czy rząd PO jest temu winien? Momentem pierwszym dla wchodzenia do strefy euro były lata 2005-7. Znana jest chyba procedura, dwa lata w poczekalni EMR-2, oraz inne wymagania Maastricht. Polska przez stymulowanie, aby wygrać z kryzysem, w 2011 roku nie spełnia warunku rocznego deficytu < 3% PKB, oraz ma czasami problemy ze stopą inflacji i długookresową nominalną stopą procentową. To wynika nie tylko z nadmiaru długu, ale z szybszego wzrostu Polski, albowiem inflacja wynika także zrównywania niektórych polskich cen z unijnymi, z kolei inflacja podbija nominalne stopy procentowe. Zresztą predykcje inflacji i stóp 10-letnich obligacji są obarczone coraz większym błędem wynikającym z niepewności w Unii. Czy Polska miałaby równać do Niemiec, Holandii i Finlandii, krajów z najniższą stopą inflacji?
Uważam, że w obecnej chwili należy bacznie obserwować, co się dzieje z walutą euro, jakie reformy Niemcom uda się narzucić na kraje peryferyjne, a jeśli nie to jak będzie przebiegał rozpad strefy. Min. Sikorski zachęca Niemcy do reformowania strony fiskalnej i wzmacniania integracji (np. otwieranie rynków pracy Niemcy stopowali, czego im dyplomatycznie nie wypomniał), a także staje po stronie Niemiec, wspiera je. Jest to ruch w dwóch kierunkach, wobec niemieckiej opinii publicznej oraz wobec innych krajów. Oczywiście siła jego gadaniny zależy od tego, jak uda się PO wzmocnić finanse i przywrócić równowagę budżetu. Tego Kartka z P. woli nie zauważać, woli nie wspierać rządu w tej batalii.
Pozdrawiam
Torlin
28 listopada o godz. 22:41
„Informuję wszystkich, że jestem za Stanami Zjednoczonymi Europy.”
My, Nemer, bardzo się tym przejęliśmy i wzruszyliśmy. To informacja niezwykłej wagi jest.
Wystąpienie Sikorskiego nie było skierowane ani do Niemców, ani do innych krajów tylko było obliczone na zabłyśnięcie na arenie międzynarodowej naszego gwiazdora. Co ma wynikać z jego wystąpienia? Żeby Niemcy zgodzili się puścić drukarnię pieniędzy w ruch? I tak się tak skończy, cały świat będzie drukował, my też. Apelowanie do Niemców o ratowanie Euro to zabieg pod publiczkę. Co, nie wiedzą że trzeba? Nie wiedzą jak, i Sikorski też nie wie, bo nikt nie wie. Stanie zadanie przed przywódcami, to jak ten druk skoordynować żeby dało się złagodzić gigantyczne napięcia i wojny handlowe jakie Światu grożą jak gospodarki będą się docierać w kolejnej fazie kryzysu.
KS trzeba wprowadzic bezwarunkowo. Inaczej Torlin idac brzegiem jakiejs bezludnej wyspy moze spotkac Breivika, ktory wlasnie uciekl z psychuszki, a do tego jeszcze z karabinem. Lepiej profilaktycznie utluc drania, bo inaczej bedzie po Torlinie.
A moze byc jeszcze gorzej. Idzie Torlin po plazy, a naprzeciw grupa kobiet. Wlasnie przylecialy z Zimbabwe. Na widok Torlina sciagaja, co maja do sciagniecia, wbijaja Torlinowi strzykawke (jesli zajdzie taka potrzeba), i gwalca go wielokrotnie. To znaczy, nie jest pewne, kto kogo gwalci na skutek zastrzyku i widokow. Umowmy sie, ze jednak one jego. To przerazajaca perspektywa.
W tym swiecie pelnym niebezpieczenstw trzeba zawczasu powywieszac wszystkich, ktorzy (i ktore) zagrazaja Torlinowi. Jesli tego nie uczynic zawczasu, to Torlin nie wroci z plazy, a nam bedzie go bardzo zal.