Obama w kolebce parlamentaryzmu

Prezydent Obama powiedział z głowy dobre przemówienie do lordów i deputowanych Wielkiej Brytanii. http://www.shallownation.com/2011/05/25/president-obama-address-to-british-parliament-video-may-25-2011-speech-at-
westminster-hall/
Może nawet historyczne, bo nigdy przedtem amerykański prezydent tego nie uczynił (aż trudno uwierzyć, zważywszy na tak podkreśloną specjalną naturę stosunków amerykańsko-brytyjskich).

Mowa była globalna, jak przystało przywódcy państwa mającego globalne interesy, globalne podejście i globalne problemy. U progu kampanii prezydenckiej w USA Obama wyraźnie nabiera sił do walki o drugą kadencję. Do tego potrzebna jest mu obecna podróż do Europy.

Wygląda na to, że cel osiągnie. 35 mln Amerykanów z irlandzkimi korzeniami pokocha O’bamę, 10 czy więcej milionów Amerykanów z polskimi korzeniami i dodatkowe miliony Amerykanów z korzeniami w Europie środkowo-wschodniej też usłyszą coś miłego od Obamy w Warszawie.

Słuchałem mowy prezydenta w Westminster Hall, kolebce angielskiego i zachodniego parlamentaryzmu, z zainteresowaniem. Prawdopodobnie to jedno z tych przemówień, które trafiają do podręczników retoryki politycznej.
Dzień wcześniej wysłuchałem przemówienia premiera Netanjahu do Kongresu USA. Obama był już w Europie, zastępował go wiceprezydent Biden. ,,Bibi” w zestawieniu z Obamą wypadł gorzej. Ale zebrał podczas przemówienia 26 owacji na stojąco (i tylko jeden samotny głos protestu) zarówno od demokratów, jak republikanów. To wymowne, bo przemówienie przekreślało praktycznie szanse wznowienia izraelsko-palestyńskich rozmów pokojowych.

W Londynie przemówienie Obamy tylko raz przerwały brawa, lecz sala słuchała ze skupieniem. Może to różnica obyczaju. Wałęsę przed wielu laty Kongres fetował podobnie jak teraz Netanjahu. Z kolei Benedykt XVI był przyjęty w brytyjskim parlamencie podobnie jak Obama. Z respektem, ale bez wiwatów. A też miał coś istotnego do powiedzenia w świątyni demokracji parlamentarnej. http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x972/przemowienie-benedykta-xvi-w-parlamencie-brytyjskim-o-miejscu-religii-w-procesie-politycznym-wrzesnia-r/

Szkoda, że Obama nie przemówi w Sejmie. Biały poseł Górski miałby szansę czegoś się nauczyć od prezydenta, którego uznał za koniec cywilizacji białego człowieka. Ale jest też dobra wiadomość. Prezes Kaczyński łaskawie zaszczyci swoją obecnością prezydenta Obamę na spotkaniu u ,,pana Komorowskiego”. Tłumaczy to, a jakże, służbą Polsce, ale trudno nie zauważyć, że i u nas wybory już niedługo, a bojkot Obamy prezesowi tak gorąco proamerykańskiemu trudno byłoby wytłumaczyć wyborcom w USA i Polsce.