Czemu Litwini to robią Polakom?

Mamy problem w stosunkach polsko-litewskich. Chodzi o nowelizację litewskiej ustawy oświatowej. Może ona w praktyce zaszkodzić nie tylko relacjom międzypaństwowym, lecz także prawom polskiej mniejszości w Republice Litewskiej. Krytyka tej ustawy przez stronę polską trafia mi do przekonania. Zresztą są i Litwini, w Litwie, nie w Puńsku, którzy też przyznają rację polskim krytykom. Tłumaczą swoje władze tym, że ulegają one młodemu litewskiemu nacjonalizmowi.

Może ulegają, a może nie ulegają, tylko same go rozniecają lub wspierają. Jednak jeden argument strony litewskiej wydaje się racjonalny. Ten, żeby uczyć historii i geografii w szkołach polskojęzycznych po litewsku, bo obywatel Litwy nie może nie znać litewskiego nazewnictwa geograficznego i litewskiej narracji historycznej. Poznać ją nie znaczy przyjać za własną. Ale warto znać litewski punkt widzenia na historię kraju, zwłaszcza jeśli jest się jego obywatelem.

Dążenie do jednej matury zdawanej po litewsku jest dużo bardziej dyskusyjne. Podobnie pozornie bezdyskusyjne oczekiwanie, że wszyscy obywatele litewscy powinni mówić po litewsku. Powinni być dobrymi obywatelami, niekoniecznie mówiącymi językiem państwowym.

W USA żyją na przykład miliony ludzi mówiących po hiszpańsku, a po angielsku słabo. Na dłuższą metę to może być problem, przyznajmy, jednak w przypadku Litwy mamy do czynienia z spadkiem po systemie radzieckim, kiedy językiem państwowym był rosyjski. Wielu żyjących Polaków litewskich już się litewskiego nie nauczy. To jest zresztą problem także Rosjan pozostałych w Estonii czy Łotwie po rozpadzie imperium.

Młodzieży oczywiście to nie dotyczy. Jasne, że lepiej by było, gdyby w mowie i piśmie władali biegle litewskim, jeśli chcą dalej żyć w Litwie – piszę ,,w” Litwie, bo forma ,,na” Litwie, choć poprawna i powszechna, wyraża w moim odczuciu pewien wyższościowy stosunek do obecnego państwa litewskiego. Ale skoro młodzież litewska w Polsce może zdawać maturę po litewsku, to czemu nie polska w Litwie po polsku? Tylko dlatego, że jest jej więcej niż młodzieży litewskiej w Polsce? Argument statystyczny wydaje mi się czysto nacjonalistyczny.

I tu jest sedno problemu. Jesteśmy z Litwą w tym samym systemie prawnym Unii Europejskiej. Gwarantuje on mniejszościom liczne i słuszne prawa. W Polsce prawa Litwinów są chronione, oczekujemy tu symetrii po stronie litewskiej.

Oczekujemy od lat, z marnym skutkiem. Dziś prezes Kaczyński zapowiada, że PiS złoży w sejmie projekt uchwały w sprawie litewskiej nowelizacji oświatowej. Przy okazji szuka winy Tuska za obecne kłopoty na linii Warszawa-Wilno. Kaczyński sprawia wrażenie, jakby uważał, że nikt w Polsce niczego nie pamięta dłużej niż 24 godziny.

Tymczasem to nie tylko rząd Tuska ma kłopot z polityką Litwy względem polskiej mniejszości. Miały ją i wcześniejsze demokratyczne polskie rządy. Dochodziło na tym tle nawet do politycznych ,,zajazdów” w Litwie z udziałem naszych polityków i działaczy. Ta metoda też nic nie dała, podobnie jak polityczne eskapady do Białorusi w obronie praw tamtejszych Polaków. Nacjonalizmu nie da się zwalczyć nacjonalizmem.   

XXXX
Kibole
ff-ależ felieton Kaczyńskiego w Polityce to żart! Nigdy bym nie pomyślał, że czytelnik Polityki tego od razu nie skapuje. Adam2222, murator – ja o kibolach, Panowie o politykach, typowa polska pseudorozmowa. Kartka z podróży – tak, autorytaryzm mamy w genach, ale inni w Europie też mieli, i jakoś lepiej sobie radzą (choćby Niemcy, a nawet Anglicy). Masową socjopsychologią można wszystko wytłumaczyć, ale nie powinno się wszystkiego usprawiedliwiać. Nie uważam też za jałowe rozważań o wpływie instytucji i rodziny na młodych ludzi, zwłaszcza rodziny. Sceptyk, telemach, rysberlin – porównując polskich kierowców z tymi z tzw. Trzeciego świata, mam na myśli, że jeździ się bez zasad albo agresywnie je łamie, np. wymijaniem z prawej strony, czego zaznałem dwukrotnie tylko podczas jednej podróży z Krakowa do Warszawy w zeszłym tygodniu. Starszy58 – no może tak, ale jak słyszę te wiąchy i w centrum stolicy, i pod sklepem gminnym, jak widzę to chamstwo, to jakoś przechodzi mi ochota na dzielenie włosa na czworo. Dziadek Ignacy – nie chodzi o etaty kapelanów sportowych, ale żeby księża w parafiach mówili o tym problemie do rodziców i młodzieży. To nic nie kosztuje. Rafał, marlena, Pak (nie chodzi mi o to, by kibole chodzili na koncerty, tylko o to, by społeczeństwo jak najmniej ich produkowało, a do tego trzeba długiej i przemyślanej pracy i współpracy społecznej), emeryt35, schodydonieba, Liza, yari (ale zob. PAK i MW) – dzięki za wpisy; Torlin, Jacobsky, mw – ciekawa wymiana zdań.