Cień Fukuszimy
Nie wierzyłem własnym oczom. Poważni panowie, uczeni z tytułami dyskutują o trzęsieniu ziemi w Japonii, jak nasi politycy o OFE. Jaki temperament polemiczny ma fizyk prof. Turski, w TVN24 powinni byli wiedzieć. To niepoprawny politycznie besserwisser, z trudem znoszący inne zdanie i walący prosto w oczy. Od razu przypomniał mi się inny tego typu fighter, proradiomaryjny prof. Wolniewicz.
Turski najpierw zaatakował media za sianie paniki i szerzenie głupot w dążeniu za krwawymi sensacjami. Potem uznał drugiego zaproszonego do studia za tubę propagandową jakiegoś lobby antynuklearnego. Doszło niemal do rękoczynów.
Choć istotne pytania zostały w niej postawione, pożytku z tej dyskusji nie było. Ale wyszedł hit w YouTube. Czy o to chodziło autorom programu? A przecież sprawa jest poważna. Podwójnie: jako wielkie nieszczęście Japonii, a może i sporej części świata, i jako katalizator globalnej dyskusji o energetyce atomowej.
W Europie już demonstrują przeciwnicy elektrowni jądrowych. Fukuszima staje się drugim Czarnobylem. Na razie jednak to raczej kwestia skojarzeń niż opis rzeczywistości.
Rządy państw nuklearnych wstrzymują oddech. Od tego, co w najbliższych dniach wydarzy się w odległej od Europy Fukuszimie, może mieć na naszym kontynencie ogromne skutki polityczne. Także u nas. W weekendowej GW premier Tusk wspomina w swym raporcie wyborczym, że jego rząd przymierza się do budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Czy cień Fukuszimy nie zakryje tych planów?
Jak wielu, śledzę wieści z Japonii z współczuciem, ale i z obawą. Nie znam się na energetyce jądrowej. Wiem, że żeby kraj się mógł rozwijać, potrzebuje energii. Musi ją wyprodukować sam, lub uzupełnić importem. Może też zarobić na eksporcie nadwyżek energii, jeśli je posiada. Bez energii jądrowej może funkcjonować, ale czy może się rozwijać?
Komentarze
Nie ma się co obawiać o plską elektrownię nuklearną. Jak na razie nie ma na nią pieniędzy. Poza tym premier Donald Tusk planuje powolne, wieloletnie zmiany więc za kilkadziesiąt lat, gdy pierwszy sztych łopaty symbolicznie rozpocznie budowę nikt nie będzie pamietał już o Fukuszimie. A może nikt nie będzie już zresztą pamietał o elektrownia nuklearnych – może świat będzie czerpał energie już z upełonie innych źrodel.
No ale temperament tych starszych panów w TVN 24 imponujący – pozazdrościć werwy młodzieńczej. Krew nie woda!
Pozdrawiam
Szanowny Gospodarz się myli: Bez energetyki jądrowej Polska za dwadzieścia, może nawet za kilkanaście lat nie będzie mogła funkcjonować.
Oponent Turskiego chyba JEST przedstawicielem lobby antynuklearnego i zupełnie głupio usiłował dezawuować Turskiego jako fizyka, gdy tymczasem w elektrowniach jądrowych wcale nie potrzeba wielu fizyków, ale to Turski ponosi znaczną część winy. Prof. Łukasz Turski bowiem rozpoczął rozmowę najwyraźniej nie z intencją wytłumaczenia czegokolwiek widzom, ale z zamiarem rzucenia w twarz „mediom”, iż te żerują na lękach, więc mówią o katastrofach nawet tam, gdzie ich nie ma. To zresztą jest prawdą, ale nie o przedstawienie tej prawdy bodajże chodziło. Tekst „wszystkiemu winni są niedouczeni dziennikarze” jest, jakby powiedzieć, mało nośny.
Aj, od razu widać kunszt językowy wybitnego dziennikarza ”Polityki”. Prof. Turski to ”fizyk” i ”niepoprawny politycznie besserwisser, z trudem znoszący inne zdanie i walący prosto w oczy”. Prof. Wolniewicz zaś jest ”proradiomaryjny”. W zasadzie prof. W. powinien się cieszyć, że redaktor Szostkiewicz nie miał chwilowo weny, bo pewnie zostałby ”antysemitą”, ”ksenofobem” czy ”rasistą”.
Takich wybitnych dziennikarzy mamy znacznie więcej. Kiedy w ”Metrze” napisali ostatnio o parytetach to komentujący sprawę Korwin był ”ultrakonserwatywny”, a komentująca sprawę feministka obyła się bez przymiotników.
Z kolei gdyby opierać się na twórczości nadwiślańskich żurnalistów, to można dojść do wniosku, że we Francji działa partia, której pełna nazwa brzmi: SPFN (Skrajnie Prawicowy Front Narodowy).
🙂
” Bez energii jądrowej może funkcjonować, ale czy może się rozwijać? ”
Wydaje się, że już przyszedł albo nadchodzi czas na zadanie sobie pytania :
co to jest rozwój ? Czy szybsze i droższe samochody, czy nowszy model komórki albo telewizora ? Czy każdy sprzedawany towar opakowany plastykiem ? Czy więcej środków chemicznych w żywności i środowisku ?
Takie pytania można stawiać bez końca. I mniej ważne, że ktoś na tym zarabia – ważne do czego to prowadzi. Wmawia się nam, że jest to niezbędne i warte poświęcenia życia dla takiego rozwoju. Czy aby na pewno ?
Media, co do których poziomu nie będę się wypowiadał, zwróciły oczywiście uwagę na formę. Przy odrobinie wysiłku można jednak było w tej dyskusji dostrzec pewne interesujące treści. Elektrownia atomowa Fukushima I – o mocy ok. 4 GW – w zasadzie wytrzymała ekstremalne trzęsienie ziemi. Warto w tym miejscu przypomnieć jedną tylko katastrofę „ekologicznego” źródła energii – zapory Shimantan w roku 1975. Zginęło ok. 200 tys. ludzi a pośrednio jej skutkami dotkniętych zostało ponad 10 mln.
Japonię nawiedził straszliwy kataklizm i wydawałoby się, że media mają prawdziwą kopalnię tragedii do opisania i pokazania. Tak mi się tylko wydawało, ponieważ najważniejsze dla mediów stało się oczekiwanie na katastrofę nuklearną. Ten wątek przebija się z każdej informacji i jeśli rząd Japonii zaprzecza pogłoską o nadchodzącym armagedonie w częściowo zniszczonych elektrowniach, to dla mediów jest to dowodem na realne zagrożenie. Nie chciałbym używać zbyt mocnych słów na taką postawę, bo przecież mogę się mylić i troskę mediów biorę za …….!
Postawą panów profesorów się nie dziwię, to tacy sami ludzie jak inni, a ilość wiedzy nie chroni przed pozostałymi wadami (posiadanie wiedzy jest też wadą). Sam nieraz musiałem słuchać kąśliwych uwag i zniewag kierowanych w stronę „kolegi” z innej uczelni, np. „od razu widać szanowny kolego (z naciskiem na szanowny), kto pana nie douczył”.
A teraz trochę o energii i moich poglądach na ten temat. Rozważania zwolenników „zielonej energii”, że da się nią zastąpić w Polsce konwencjonalną energetykę (w tym jądrową) są niepoważne. Polska ma raczej średnią ilość surowców energetycznych (przynajmniej do tej chwili), a warunki klimatyczne raczej nam nie sprzyjają do wykorzystania słońca i wiatru, a rzeczki niewielkie i upierdliwe przy opadach deszczu. Te wszystkie propozycje plus spalanie słomy, wierzby i co tam jeszcze da się wyhodować mogą oczywiście poprawić bilans produkcji energii, ale są prawie zupełnie bezużyteczne dla przemysłu. Mógłbym tu przytoczyć kilka „wstrząsających” liczb przedstawiających potrzeby energetyczne urządzeń pracujących w hutach i kopalniach, ale „ekolodzy” kopalnie i huty najchętniej by zlikwidowali, więc jest to zabieg bezcelowy. Do tych fajnych skądinąd ludzi broniących środowiska, nie dotarło jeszcze, że żyjemy w epoce stali, a nie komputera i zabawek z tym związanych. Ludzie ( nie umiałem wykombinować innego rzeczownika) na przełomie XIX/XX wieku opanowali tanią, a co za tym idzie, masową produkcję stali (dokonano tego w przeciągu 50 lat) i tak nam zostało do dzisiaj. To był rzeczywiście niesamowity skok cywilizacyjny z wszystkimi jego następstwami ( dwie światowe wojny) i tak nam zostało do dzisiaj. Następny taki skok będzie możliwy tylko i wyłącznie po opanowaniu produkcji taniej i w dużej ilościach energii. No, chyba że cofniemy się do dymarków i podróży wierzchem.
Pozdrawiam
Dla mnie cała ta dyskusja jest pozbawiona sensu. U nas nie ma trzęsień ziemi.
Wydaje mi sie, ze dlugofalowe zatrucie srodowiska (czesto nieodwracalne) przez elektrownie konwencjonalne i samochody jest zjawiskiem bardziej szkodliwym niz stosunkowo rzadkie awarie lub przecieki/wycieki radioaktywne z elektrowni atomowych. Tych prawdziwych katastrof bylo niewiele; najgrozniejsze- to Czernobyl i amerykanski Harrisburg. Mam swiadomosc, ze ludzka niewiedza i histeria jest nieograniczona, stad lek przed elektrownia jadrowa, ktora jest urzadzeniem stosunkowo czystym. Dlaczego ludzie nie protestuja przeciwko zwalom popiolow bedacych odpadami z elektrowni weglowej? Chyba tylko mieszkancy Slaska sa w stanie wyobrazic sobie do czego prowadzi ekstremalna gospodarka ludzka. Jak zauwazyl juz Kartka, polskiej elektrowni jadrowej nie bedzie glownie z braku funduszy a dbalosci o srodowisko naturalne.
@Torlin: http://kalendarium.polska.pl/wydarzenia/article.htm?id=44102
@Torlin: http://www.staff.amu.edu.pl/~sgp/gw/tzpl/gwtzpl.html
Temperament p. prof. Wolniewicza jest podobny do prof. Bartoszewskiego, a i wiek chyba także zbliżony, z tym, że ten pierwszy ma mocniejsze argumenty i choć mówi rzeczy niepopularne pośród syjonistów, to nie mija się z prawdą, tak jak niedawno prof. Bartoszewski niestety, kiedy zaprezentował światu absurdalną, oderwaną od rzeczywistości retorykę polakożerców a la Gross.
Temat śliski, ale widać p. Bartoszewski nie spowodował skutku bez przyczyny, bowiem dziś sekretarz generalny Światowego Kongresu Żydów, p Michael Schneider ponowił swe bezczelne próby wymuszenia rozbójniczego na Polsce wypłaty chyba 65 miliardów dolarów USA na rzecz łotrów z opisywanego przez prof. Normana Finkelsteina „Przedsiębiorstwa Holokaust”.
Prof. Finkelstein w swojej książce „The Holocaust Industry” (z podtytułem Refleksje o żerowaniu na żydowskim cierpieniu) na stronie 247 pisze o Światowym Kongresie Żydów te słowa: ” The real thieves are Holocaust hucksters like Bronfarm and Singer, who control the ‚interlocking’ directorates of WJC, WJRO and the Claims Conference”
Dalej pisze o żądaniach WJC, pokrętnej argumentacji oraz, że w pierwszej edycji swej książki udokumentował historię systematycznego zawłaszczania, używania niezgodnego z przeznaczeniem przez WJC pieniędzy wymuszonych od innych państw tytułem odszkodowań, i że prawnicy organizacji żydowskich, czerpiący korzyści kosztem ofiar holokaustu nigdy nie odrzucili jego zarzutów, nie zrobił tego także nikt inny.
Nikt też nie zmierzył się z oczywistym pytaniem domagającym się odpowiedzi: Skoro Niemcy zapłacili ponad 60mld dolarów na rzecz 500 tysięcy tych Żydów, którzy przetrwali holokaust na całym świecie, to dlaczego narzekają oni, że tak mało otrzymali? A otrzymali naprawdę śmiesznie mało, choć z matematyki wychodzi powinni dostać z samych pieniędzy niemieckich po 120 000USD na łebka. Gdzie są te pieniądze?
W kolejnych zdaniach prof. Finkelstein pisze, że WJC w listopadzie 2001r. ogłosił kolejne pobranie odszkodowań z tytułu holokaustu, w wysokości 11mld USA oraz, że WJC oczekuje, iż kwota ta sięgnie w sumie 14mld USD, przy czym pozostaje jeszcze niewyjaśniona kwestia dziesiątek tysięcy nieruchomości w Niemczech, o wartości miliardów dolarów, do których rości sobie wciąż pretensje WJC. Ciekawe jest tu kolejne zdanie: „Przedsiębiorstwo holokaust obecnie debatuje, nie czy, ale jak wykorzystać miliardy należne ofiarom holokaustu, kiedy już… „zejdą ze sceny”.
Długo by cytować, właściwie trzeba by całą książkę, więc lepiej przeczytać, albo zapoznać się z opiniami prof. Finkelsteina na YouTube.
Jeśli już temat rozliczeń jest poruszany przez WJC – jakkolwiek to surrealistycznie brzmi w stosunku do napadniętej i zniszczonej Polski, która nigdy żadnego odszkodowania nie dostała, zresztą ani Niemcy, ani bolszewicy do kupy wzięci nie mają takich pieniędzy, który wyrównałyby Polsce wyrządzone przez nich szkody – to warto oszacować na początek choćby te straty, jakie Polska poniosła wskutek przejęcia kraju po wojnie przez żydokomunę zainstalowaną tu z ramienia NKWD.
Dyskusję naszych pp profesorów widziałem w TVN24, jestem po stronie prof. Turskiego. Mam nadzieję, że klimat końcówki będzie trwał przez cały czas debaty pp. Balcerowicz – Rostowski. Sugeruję, aby organizator trzymał w pogotowiu rękawice bokserskie, tudzież kastety, maczugi i buzdygany. Skoro nie może być z sensem (przynajmniej ze strony p. Balcerowicza), to niech będzie przynajmniej wesoło.)
A Japonia wyjdzie szybciej z kłopotów, niż to ogłoszą media mainstreamu – w końcu okazja nie lada, żeby neoliberalny kapitalizm katastroficzny mógł się napaść brzuchy na giełdach świata, pompując sztucznie ceny akcji oraz kontraktów, a potem zostawiając naiwniaków z rękami w nocnikach, kiedy zostaną już obstawione krótkie pozycje.
Wlasciwie to nie rozumiem, dlaczego po katastrofie smolenskiej tzw. ludzie nie zaczeli natychmiast zadac, zeby przestac latac samolotami. Takze zauwazam, ze po wycieku czerwonej mazi na Wegrzech, w polskich gazetach nie widzialem artykulow, zeby zdemontowac przemysl chemiczny. Skad takie samoograniczenie? Jesli awaria w reaktorze wywoluje panike i histerie, to dlaczego inne awarie ich nie wywoluja?
owal40 pisze:
2011-03-13 o godz. 22:05
—————————————————————————————
Trafne spostrzezenia. Czy rozwoj polega na tzw wzroscie gospodarczym (czesto sztucznie wytwarzanym) ?
Inne pytanie :jakie ekwiwalentne zrodla energii stoja do dyspozycji w miejsce energii atomowej . Energia sloneczna (wiatr, panele solarne) to ulamki potrzeb.
Przychylam się do opinii poprzednka (PA2155). Nie spotkałem się z wypowiedzią czy tekstem jakiegokolwiek specjalisty, który może mieć coś do powiedzenia na ten temat (czy to fizyk, czy chemik, czy specjalista od energetyki), który by nie potwierdzał opini, że nowoczesne elektrownie atomowe są wyjątkowo czystym, bezpiecznym i relatywnie tanim źródłem energii. Przyznaję, nie było wtedy mowy o obszarach sejsmicznych, no ale Polska do nich nie należy. Dużo obaw mają zazwyczaj młodzi ludzie którzy mają więcej wolnego czasu niż oleju w głowie i dużą energię do zmieniania świata (co samo w sobie jest piękną cechą, ale żeby zmieniać świat, trzeba jednak duuuużo myścleć i duuużo wiedzieć, szlachetny zapał nie wystarczy). Myślę, że ta niewiedza i histeria spowodowana jest czymś w rodzaju myślenia magicznego, intuicyjnego. To tak jak z samolotami. Zasada ich działania jest mało przejrzysta dla przeciętnego człowieka, wypadki rzadkie, za to najczęściej spektakularne i tragiczne, no i mamy taki nawyk, że bardzo wielu ludzi samolotów się boi i ocenia je jako bardzo niebezpieczne, mimo, że są statystycznie o wiele bezpieczniejsze od samochodów którymi ci sami ludzie bez żadnych obaw, a czasami nawet z niemałą beztroską i nonszalancją, codziennie poruszają się po drogach. Wot, taki ten nasz gatunek.
Polska nie powinna budować elektrowni atomowej. Biorąc jako wzorzec stan dróg w Polsce, których wygląd przypomina jakby były pod wpływem ciągłego Tsunami, należy spodziewać się, że stan takich elektrowni będzie w Polsce bardziej przypominał stan dróg. Japonia na przekór Tsunami wybudowała i drogi i elektrownie i drogi funkcjonują tak jak elektrownie atomowe. Polska jeszcze nie jest drugą Japonią.
Niestety nie oglądałem programu, ale profesora Turskiego temperament znam wiec mogę sobie wyobrazić:)
Szczególnie jak jego adwersarzem był profesor pokroju Staniszkis, Bender czy Giertych, że tylko tych trzech profesorów wymienię.Po lewej stronie też by się nie jednego takiego naukowca znalazło, ale nie chcę dyskusji na boczny tor skierować.
Nie uważam żeby profesor Turski był niewychowany, bo tak rozumiem brak poprawności politycznej.Ponosi go czasem, bo ma niską odporność na głupotę.
Można wtedy powiedzieć, że się niekulturalnie zachowuje ale nieprzestrzeganie poprawności politycznej to cięższy zarzut.
A teraz czy ma prawo tak emocjonalnie i obcesowo bronic swoich racji?
Ja go w swoim imieniu upoważniam!
Bo broni mojego interesu przed zalewem demagogi w tak ważnej sprawie jaką jest ekologia i rozwój gospodarczy.
Nie powinny emocje zwyciężać rozumu w podejmowaniu strategicznych decyzji.
A jak się patrzy na świat, to zbyt często zwyciężają.
To trzeba zwalczać wszelkimi możliwymi metodami tych szarlatanów w przebraniu naukowca, którzy te emocję i strach rozsiewają z rozumem i nauka się nie licząc.
Jesli awaria w reaktorze wywoluje panike i histerie, to dlaczego inne awarie ich nie wywoluja?
Bo je widać, słychać i czuć.
Ludzie boja się niewidzialnego.
Pozwolę sobie podrzucić notkę Wojciecha Orlińskiego o (nie)podobieństwie Fukushimy i Czarnobyla.
http://wo.blox.pl/2011/03/Plyn-Lugola.html#ListaKomentarzy
Bo tak dobrze rozjaśnia pewne kwestie.
Proporcje…….
Jeden wulkan sparaliżował ruch lotniczy w Europie.
Na kilkaset działających na świecie elektrowni atomowych,poważne awarie wystąpiły w mniej niż dziesięciu.
Na milion ton wydobycia węgla, czy rud metali, przypada co najmniej jedna ofiara śmiertelna.
Jedno tsunami powoduje więcej ofiar niż liczba zabitych w wyniku użycia bomby atomowej.
Listę można ciągnąć długo……
Podobno w przyszłym roku osiągnie się szczyt wydobycia ropy i gazu. Od tego momentu pomiędzy zapotrzebowaniem świata na energię a podażą z nowych źródeł będzie narastała luka.
Czym ją wypełnić?
Zrezygnujemy masowo z transportu prywatnego, elektronicznych gadżetów w domu, energochłonnych w produkcji nawozów?
Ekoterroryzm?
Ładne, medialnie nośne hasło „diabelska alternatywa” jest słuszne o tyle że nie ma alternatywy a jedynie kolejny krok na drodze rozwoju ludzkości.
„Ludu” nie będą interesowały źródła energii w gniazdku, czy baku, „Lud” będzie wymagał od swych przedstawicieli zaspokojenia swoich potrzeb….
Jeszcze raz, bo coś źle nacisnąłem i wysłałem niekompletny tekst (moderator może go skasować).
@narciarz2 ? istnieje jakiś zabobonny, magiczny lęk przed wszystkim, co ?jądrowe?. Został on wywołany przez Hiroszimę i psychoze zimnowojenną i tak już, niestety, zostało. Przykład: Jest taka znana i popularna technika obrazowania medycznego (technika diagnostyczna), zwana po angielsku Nuclear Magnetic Resonance (NMR), a po polsku magnetycznym rezonansem jądrowym. Nazwa pochodzi od zjawiska fizycznego, na którym technika ta jest oparta. Zjawisko to nie ma ABSOLUTNIE NIC wspólnego z bombą jądrową, energetyką jądrową i promieniotwórczością, ale ludzie się bali i niechętnie poddawali się temu badaniu. W związku z czym oficjalnie technikę tę przemianowano na Magnetic Resonance Imaging (MRI), czyli na „rezonans magnetyczny” (pełna nazwa: tomografia rezonansu magnetycznego), byle tylko ten przeraźliwy „nuclear” nie odstraszał pacjentów.
Przy okazji japońskiej tragedii wraca na łamy mediów sprawa Czarnobyla.Oczywiście przywoływana jest jako przykład wielkiej hekatomby.Okazuje się jednak…
Poniższy tekst to tekst z Wikipedii.Warto przeczytać.
Forum Czarnobyla 2003-2005, w skład którego wchodziły Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej , Światowa Organizacja Zdrowia , Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju , inne ciała Organizacji Narodów Zjednoczonych i rządy Ukrainy, Białorusi i Rosji, udostępniło szczegółowy raport dotyczący skutków katastrofy reaktora.
Według opublikowanych danych, spośród 134 pracowników likwidujących awarię, u których wystąpiła ostra choroba popromienna, 28 osób zmarło z jej powodu w 1986, a 19 kolejnych w latach 1987-2004 (niektóre z tych śmierci nie miały związku z napromieniowaniem). W trakcie akcji ratowniczej 2 osoby zginęły z powodów wypadków niezwiązanych z promieniowaniem, a jedna osoba zmarła z powodu zakrzepicy.
Według niektórych badań w wyniku katastrofy ok. 600 000 osób na świecie narażonych zostało na podwyższoną dawkę promieniowania rzędu 1 mSv. Jest to równoważnik dwóch zdjęć rentgenowskich. Przeciętny mieszkaniec Polski otrzymuje rocznie dawkę około 3-4 mSv od źródeł naturalnych, jak promieniowanie kosmiczne czy naturalne pierwiastki promieniotwórcze w glebie. Z kolei występują na Ziemi takie miejsca, gdzie tło naturalne osiąga wartość powyżej 100 mSv Np. Ramsar w Iranie, czy Guarapari w Brazylii i nie obserwuje się negatywnych skutków zdrowotnych wśród dziesiątek tysięcy ludzi mieszkających tam od pokoleń.
Liczbę śmiertelnych nowotworów, które rozwinęły się i mogą rozwinąć się w przyszłości w grupie silnie napromieniowanej po awarii w Czarnobylu oszacowano na ok. 4 000. Wśród mieszkańców skażonych terenów wzrost ryzyka zachorowań na nowotwory inne niż tarczycy nie jest obserwowany (ze względu na długi okres rozwoju takich chorób nie można jednak wykluczyć wzrostu zachorowań w przyszłości szacowanych na <1% wzrostu śmiertelności z powodu raka). W raporcie wskazano liczbę ponad 4000 zdiagnozowanych nowotworów tarczycy, które w większości można przypisać wchłonięciu jodu-131, głównie u dzieci. Z tej przyczyny do roku 2002 zmarło 15 osób. Oczekuje się dalszego wzrostu zachorowań na raka tarczycy.
Nie stwierdzono wzrostu nieprawidłowych urodzeń ani efektów dziedzicznych u osób z terenów napromieniowanych, natomiast wiele osób poszkodowanych ma problemy psychologiczne związane z wypadkiem i przesiedleniem (np. depresje, alkoholizm, trauma, choroby psychiczne, radiofobia podsycana przez media etc.). Dodatkowo nie obserwuje się jakichkolwiek anomalii wśród dzieci, których matki w czasie ciąży (bądź wcześniej) narażone były na opad czarnobylski.
Europejski Komitet do spraw Ryzyka Radiacyjnego, sponsorowany przez Europejską Partię Zielonych, uważa, że WHO i inne organizacje międzynarodowe, ignorowały lub nawet celowo zaniżały dane o ofiarach dla ochrony interesów lobby atomowego. Jednak na poparcie swych tez Komitet wysunął nie do końca wiarygodne dowody".
Zastanawiające.
Kartka z podrozy ma racje w kwesti budowy elektrowni atomowej. Ostatnio przeciez ofensywa medialna w tej sprawie calkowicie ucichla, bo technologia jest bardzo droga.
Jako mlody nawiedzony ekolog i pacyfista musialem przygotowac merytoryczny referat na temat zagrozen zwiazanych z energetyka jadrowa. Po zaglebieniu sie w profesjonalne opracownia wyszlo mi jednoznacznie, ze technologia jest bezpieczna i przyszlosciowa, wrecz swiat nie ma alternatywy. Problem jest tylko w cenie, a na to nie bedzie nas stac przez kolejne kilka dobrych lat.
Jesli ktos zabiera glos w tej i nie tylko sprawie to powinien posiasc wiedze przynajmniej w podstawowym zakresie!
Jakis ekspert od fizyki jadrowej zbeszatl dziennikarke kilka dni temo, ktora wspomniala, ze co to za roznica czy trzesienie mialo 6, 7 czy 8.
No wlasnie skala jest nie liniowa tylko logarytmiczna i roznica jest kolosalna, ale kto ma czas na odrobienie zadania domowego.
W ten kontekst wipsuje sie doskonale dyskusja naszych politykow na temat OFE o ktorym nie maja zielonego pojecia
parkerze:
W tej konkretnej ‚dyskusji’ chyba prof. Łukasz Turski był bliższy prawdy. Co nie zmienia mojej opinii, że za bardzo polubił rolę medialnego eksperta od nauki, który wypowiada się z wielką pewnością siebie o wszystkim — o tym na czym się zna i o tym, o czym nie ma zielonego pojęcia.
@Jurek Orwell godz. 22:04
Przed 40tu paru laty mialem zasczyt uczestniczyc w seminarium prowadzonym przez owczesnego docenta Bogdana Wolniewicza. Juz wowczas wykazywal sie fanatyzmem(wtedy marksistowskim).
Pamietam, jak pewnego dnia spoznil sie, wszedl na sale, zapatrzyl sie przez okno i wreszcie tak powiedzial: Prosze panstwa, nie bedziemy dzis kontynuowac tematu poprzedniego spotkania, poniewaz dzieja sie w Polsce doniosle rzeczy: V Plenum KC PZPR. Towarzysze z KC z towarzyszem Edwardem Gierkiem na czele przygotowali tezy na to plenum. Proponuje wiec, abysmy sie nad tymi tezami zastanowili itd.itp.
Doc. Wolniewicz zanim zostal profesorem byl w Instytucie Filozofii UW takim partyjnym hunwejbinem. No coz, skoro nasza Kula Ziemska wielokrotnie ulegla przebiegunowaniu, to dlaczego prof. Wolniewicz nie mialby dokonac tej samej sztuki ?
Po drodze stal sie jeszcze fanatycznym zwolennikiem kary smierci i eutanazji. Potem jakos przestal o tym mowic, kiedy go przytulil guru z Torunia. Wydaje sie, ze pan profesor pod presja kosciola zaprzesta propagowania likwidacji kryminalistow i staruszkow.
Szanowny Jurku ironizujesz, ze Adam Szostkiewicz nie mial weny i dlatego nie nazwal Wolniewicza ksenofobem i antysemita. Po prostu pisal on o innych profesorach, wiec to przywolanie Wolniewicza jest takie ni z gruszki ni pietruszki.
Ale ja chwilowo mam wene i powiem ci, ze Wolniewicz jest ksenofobel i antysemita, a chyba takze rasista, skoro jego mentor Rydzyk pozwala sobie na takie zartobliwe uwagi w stosunku do czarnego zakonnika: „O patrzcie murzyn! A gdziez ty sie nie myles ?”
Stary tekst w nowej scenografii…..
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/nauka/koniec-swiata–w-2012-r–czy-2880-r-,47486,1
@Gwido, Parker, Ivo i paru innych opóźnionych w rozwoju.
To właśnie wy spowodowaliście katastrofę w Smoleńsku. To właśnie wasz poziom odpowiedzialności, jak Generała Błasika na lotnisku. Czy to narodowa cecha?
Bo może się uda. A jak się coś stanie to winni inni. To o was pisze słusznie p. Passent – jak coś, to winien rząd a wy tylko w płacz: Nikt nam nie powiedział, nikt nas nie poinformował. Wina rządu, dawajcie odszkodowanie. Natychmiast bo się należy. My nie musimy, niech rząd nas broni. Jak niemowlęta.
Jakoś wasza inteligencja wystarcza do insynuacji – wy wiecie lepiej – ale nie starcza do zrozumienia, że katastrofa w Japonii nie jest wynikiem trzęsienia ziemi tylko karygodną wadą w konstrukcji chłodzenia. I wady te dotyczą większości takich elektrowni. I jaką macie gwarancję, że nowe konstrukcje nie mają podobnych wad? Prof Turski ględzi o 25 000 latach między katastrofami. To znaczy, że ja mam już 100 000 lat. Ciekawe, czy dożyję miliona. Co parę lat to samo: nikt nie przewidział, to było niemożliwe. I bum do Smoleńska a potem winni Rosjanie.
Wiara, że wam się należy od świata, w połączeniu z chciwością i brakiem szacunku dla ludzkiego zdrowia i życia (oczywiście nie własnego) to tylko najbardziej widoczne objawy kato- komunistycznej mentalności, jak to w artykule Polityki opisano. Bo przecież nikt nie zginął. A raka za 10 lat się nie udowodni bo – jak to zwykle u was – są wątpliwości.
Trudno się zresztą dziwić bo to w polskich kopalniach prawie co tydzień ktoś ginie. Gorzej niż w Chinach czy Bangladeszu. A was to nie boli. Takie jest wasze podejście do ludzkiego życia.
I ta mentalność dorobkiewicza któremu wszystko się należy. Kompletny brak spojrzenia z boku, krytycznej oceny i zauważenia, że możliwe są też inne rozwiązania. Już dzisiaj w Niemczech energia wiatru i słońca pokrywa 20% zapotrzebowania. Za 10 lat, kiedy wy będziecie drżeć, żeby wasza pierwsza elektrownia nie wybuchła, oni będą się zbliżać do 100%. Oczywiście to żart bo raz, że to kosztuje za dużo, świata nie uratuje a na dodatek pojawiają się nowe problemy, np. magazynowanie. Ale błędów nie robi tylko ten, który nic nie robi a korzysta z innych. Taki wie wszystko lepiej i ma za złe.
I jeszcze jedno. Oczywiście wszyscy, którzy mają inne zdanie to durnie. Ja też bo wasza kościelna mentalność 19 wieku zwalnia was z odpowiedzialności: Jezus i JP2 będą się o was martwić. Wy nie musicie.
P.S. Jestem zwolenniczką energii atomowej ale w żadnym wypadku z chciwymi egoistami waszego typu.
Jeśli się nie mylę, to „wieśniaku jeden” na koniec rozmowy padło z ust adwersarza Turskiego . Przez całą rozmowę siedział z głupim uśmiechem na twarzy i insynuował prof. Turskiemu , że mu płacą za jego poglądy. Umarłego by ten uśmiech wymieszany z insynuacjami wyprowadził z równowagi. Czemu pan redaktor nawet nie podał nazwiska szanownego interlokutora prof. Turskiego, który oprócz sugestii , że rząd japoński oszukuje swoich obywateli, pozwolił sobie np. stwierdzić , że” jacyś idioci pozwolili w Japonii budować nędzne domy wzdłuż wybrzeża” (cyt. z pamięci)?
A to, że profesor Turski wygarnął nieuctwo, powinno być motorem do zdobywania wiedzy i rzetelnego przygotowywania się do wywiadów , zwłaszcza na poważne tematy!
@# podszeregowy pisze:
2011-03-14 o godz. 08:20
***Polska nie powinna budować elektrowni atomowej. Biorąc jako wzorzec stan dróg w Polsce, których wygląd przypomina jakby były pod wpływem ciągłego Tsunami, należy spodziewać się, że stan takich elektrowni będzie w Polsce bardziej przypominał stan dróg. ***
Obawiam się, że tak niski rangą wojskową „podszeregowy” ma intuicję generalską. Wystarczy zbadać ruiny „niedoszłej” polskiej elektrowni jądrowej nad pięknym polskim morzem. Gros cementu poszło na „lewo” na budowy willi okolicznych VIPów i osłona z cienkiego betonu z ledwością osłania turystów przed wiatrem historii! Nie trzeba nam tsunami, rozpadnie się taka osłona pod wpływem zwykłej erozji sztucznego piaskowca. Dobrze, że nie ma w środku prętów uranowych.
Rozważania, zawarte we wszystkich blogowych wpisach świadczą o tym, że podświadomie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że nie da się rozwikłać tego węzła gordyjskiego – gwałtowny wzrost zapotrzebowania na energię i zanik konwencjonalnych źródeł, do których też należą elektrownie jądrowe!!! Te jedynie mogą opóźnić kollaps energetyczny na jakiś czas. Przeżyje być może taka Norwegia, z hydroelektrowniami i może niektóre kraje afrykańskie dzięki energii solarnej, a reszta zginie, jeśli natura nie zredukuje „medycznie” tej ogromnej liczby mieszkańców Ziemi. Robi co może: AIDS, ptasie, świńskie i inne grypy, ostatnio jakieś nowe cholerstwo nie do zabicia antybiotykami. Poza tym wystarczy następna wojna światowa, po której według proroctw, przekazanych mi przez matkę, pozostałą przy życiu ludzkość będzie można przykryć jedną płachtą. Nie wiem skąd matka miała te proroctwa, ale powiedziała mi też jeszcze przed drugą wojną światową, że zbliża się „żółte” niebezpieczeństwo dla chrześcijańskiej Europy, a co widzimy idąc do sklepu? Na wszystkich towarach – „Made in China”! To nie jest dowcip! Jeszcze kilka dziur budżetowych a nawet szalety publiczne (jeśli są takie w Warszawie?) będą własnością „szafranowych” braci. Był czas, kiedy śmialiśmy się do rozpuku przy kolejnym, n-tym, poważnym ostrzeżeniu Chin w sprawach, których nawet już nie pamiętam, ale dziś nikt już się nie śmieje, widząc gospodarczą i militarną potęgę Chin.
W tej sytuacji najbardziej rozsądnym wyjściem jest uwierzyć w poprawność kalendarza Majów – …i nie przejmować się.
Widziałem na YouTubie końcowy fragment „dysputy” naukowej profesorów, chamski atak na Turskiego ze strony „szanownego kolegi”, ale chyba wypikano „wulgaryzm” Turskiego, bo go niestety nie usłyszałem. Trafiło na najspokojniejszą dziennikarkę, było mi jej szkoda. Tak się składa, że w moim życiu zawodowym liznąłem tak z boku problem nadziei ludzkości na potężne źródło energii, choć niezbyt taniego. Nie sądzę, aby Polskę będzie na nie kiedykolwiek stać.
Historia zaczęła się od damskiego stroju kąpielowego: Bikini! To oczywiście …wężyk… Jest dokładnie odwrotnie. Na pięknym atolu Bikini (może tam faktycznie opalały się turystki w dwuczęściowym stroju) działo się coś, co mogłoby uratować ludzkość przed zapaścią energetyczną; wyzwolono ogromne ilości energii z syntezy wodoru w hel – zjawisko, leżące u podstaw działania Słońca. Nazywamy to krótko bombą wodorową, pojęcie bliskie fałszywym blondynkom (ze względu na perhydrol). Było to około pół wieku temu i dało podstawę rozwoju dziedziny nauki – fizyki plazmy. Na Bikini umiano tylko niszczyć przy wytworzeniu tej energii. Pojawiły się pomysły jak okiełznać tę siłę. Wydano już na całym świecie ogromne sumy na badania, ambitne plany wskazywały na uruchomienie pod koniec poprzedniego wieku pierwszej, eksperymentalnej elektrowni – nazwijmy ją dla Kurskiego ludu – plazmowo-słoneczną, a wyników jak nie ma tak nie ma. Jest nadzieja, ale pewnie nie ziszczona w naszym i najbliższych pokoleniach, a krach energetyczny jest bliski. U Lema takie elektrownie byłyby już miniaturyzowane i w każdym gospodarstwie domowym, ale niestety trudności są potworne, dużo gorsze niż z tym fikuśnym urządzeniem w Genewie, gdzie naukowcy podniecają się problemami poznawczymi. Skutek może być taki, że powstaną piękne wytłumaczenia, jak powstał nasz wszechświat, ale nie będzie komu na Ziemi przekazać tej informacji, bo będzie zbyt szybko koniec „naszego” świata z powodu braku energii. Podobno najdłużej wytrzymają karaluchy, czy one jednak będą się podniecały teoriami o powstaniu tego nędznego świata?
PS
Japończycy długo przodowali w tych badaniach. Śledziłem rozwój badań przez wiele lat, ale nie znam aktualnej sytuacji bo „wypadłem z gry”.
PS
Dopiero po przeczytaniu zauważyłem pewną dwuznaczność. Mówiąc o intuicji generalskiej myślałem pozytywnie, nie przyszło mi na myśl, że ktoś może pomyśleć o intuicji generała Błasika na temat dobrego lądowania w Smoleńsku. Sorry!
Radiofobia wśród zielonych ma głębokie uzasadnienie jako mit założycielski. Mity zwykle nie są z gruntu nieprawdziwe, tylko ziarno prawdy rozrasta się w nich przez dramatyzowanie do kształtów, które mogą nadal być prawdzie bliskie albo od prawdy być odległe. Zachodni zieloni niestety mają korzenie zaprawione „pożytecznym idiotyzmem”, na który cierpiała znaczna część zachodniej lewicy, która pełna szczytnych idei nie zauważała, że ich postulaty nawet jeśli słuszne, mają sens tylko zastosowane dla całego świata, podczas gdy rezygnacja z energii atomowej w ogóle, a jej zastosowania militarnego w szczególe, oczywiście dałyby światu ulgę, ale o ile agenci radzieccy skwapliwie podsycali tego typu idee wśród zachodnich czerwono-zielonych, o tyle ZSRR nie miał zamiaru ich wprowadzać u siebie.
W Polsce mit ten jest jeszcze silniejszy, bo protest przeciwko Żarnowcowi okazał się pierwszym masowym ruchem ekologicznym, który sprawił, że ruch obrońców przyrody i środowiska przestał być pasją naukowców, a stał się ruchem społecznym. Co więcej, wydawać się może, że był to protest skuteczny. Wydawać, bo w rzeczywistości większe znaczenie miały kwestie finansowe. Pod koniec ery jaruzelskiej i na początku ery balcerowiczowskiej były ważniejsze wydatki niż taka elektrownia. Dlatego dla wielu zielonych żadne argumenty nie mogą mieć znaczenia. (Swoją drogą, bardzo dobrze, że zatrzymano tamtą budowę, bo była oparta o przestarzałą myśl technologiczną i wcale nie była tak bezpieczna, jak te elektrownie, o których teraz się mówi.)
Wbrew pozorom jednak zieloni to nie tylko Greenpeace i Zieloni 2004. Z tego, co widzę, wśród polskich „ochroniarzy” odsetek osób popierających energetykę atomową może być większy niż przeciętna społeczeństwa. Właśnie ze względu na większe zainteresowanie tematem i wiedzę. Chyba żaden przyrodnik nie popiera energetyki wodnej, energetyka oparta o paliwa węglowe różnego typu nie wymaga chyba komentarza, energetyka słoneczna budzi najwięcej nadziei, ale wciąż tylko nadziei, a energetyka wiatrowa ma bardzo silne lobby przeciwników wśród miłośników ptaków i nietoperzy.
Japończycy rzucili wezwanie naturze budując odważnie elekrownie jądrowe w strefie bardzo aktywnej sesjmicznie. Czyli po prostu u siebie. Chyba nie mieli zbyt wielkiego wyboru zważywszy na uwarunkowania surowcowe Japonii oraz potrzeby energetyczne jakby nie było potęgi gospodarczej świata.
Technologia zawiodła, zawiódł również rząd Japonii skoro w doniesieniach mspomina się o polityce zatajanie lub pomniejszania rozmiarów problemu w japońskiej elektrowni, tak więc cień Fukushimy może okazać się dość długi, wystarczająco długi, żeby poraz kolejny zacząć rewidować plany budowy elektrowni atomowych w krajach, które takowych nie mają lub już je posiadają i myślą o budowie dalszych central.
A co sie dzieje w Libii? Japonia -trudno o lepszy prezent dla Kadafiego.
Miejmy nadzieję, że tuskowe obietnice w zakresie dążności do elektrowni jądrowych są takie same jak te, że Polska jest w strefie euro już od 1.stycznia 2010 roku.
A jak wygląda sprawa emisji CO2 w Polsce i co o tym myśli KE?
Bo lobby górników węglowych nie jest za(dowolne), zdaje mi się.
Czyż budowa elektrowni jądrowych nie byłaby dobrą inwestycją publiczną, po zaoszczędzeniu forsy z porządkowania wydatków budżetu państwa i ew. z cięć OFE?
Przy okazji Fukushimy: nie ma dnia, żeby w mediach nie można było usłyszeć przedstawiciela jednego z ugrupowań/ lobby antyatomowego. Mieszkam w odległości ok 100 km od miejscowej elektrowni jądrowej – fakt, który uzmysłowiono mi dopiero przy okazji problemów z Fukushimą. Kiedy mieszkałem we Francji, od podobnej centrali dzieliło mnie 10 km w linii prostej. We Francji zamieszkałem w rok po Czarnobylu, ale nie przypomonam sobie niczego, co by wskazywało na emocjonalną dyskusję na temat racji bytu energetyki jądrowej w tamtejszych mediach, choć pewnie zaraz po tragedii czernobylskiej takie dyskusje musiały mieć miejsce. Obecnie, na kanwie Fukushimy, w moich lokalnych mediach wałkuje się kwestię bezpieczeństwa energetyki jądrowej – z pewnością słusznie, – ale kiedy padają w tej dyskusji wypowiedzi, że w Quebeku, w dolinie rzeki Św. Wawrzyńca (gdzie zlokalizowana jest elektrownia) ryzyko trzęsienia ziemi jest równie (!) poważne, a więc może lepiej będzie zamknąć elektrownię, żeby nie ryzykować, to przy takiej argumentacji po prostu chce się wyć.
PS Zniknięcie okienka, w którym trzeba było wstukiwać kod uważam za przejaw ewolucji w dobrym kierunku.
Ile jeszcze sprawdzi się fikcji literackich?
Coma, Zagłada Japonii, Chiński syndrom, Trzęsienie ziemi…..
W Libii powtórka z rozrywki z Iraku…….
Powstańcy, czy buntownicy, pozbawieni wsparcia Zachodu, poza oczywiście słowami……
Podpuścić ich było łatwo, wsparcie wymagałoby decyzji…..
Boimy się energii nuklearnej podobnie jak choroby nowotworowej. Uważamy że w wyniku promieniowania śmierć jest nieunikniona.
Paradoks pierwszy – rocznie ginie na polskich drogach około 2500 osób i tak to spowszedniało że komentuje się tylko wypadki zbiorowe. Gdyby w wyniku awarii pierwszej polskiej „atomówki” zginęło 2000 osób szum medialny byłby niewyobrażalny i prawdopodobnie doprowadziłby do jej zamknięcia.
Paradoks drugi – przy wydobyciu węgla ginie rocznie kilku/kilkunastu górników. Przy porównywaniu plusów i minusów klasycznej i nuklearnej energetyki nie bierze się tego pod uwagę natomiast nadmiernie eksponuje się potencjalną szkodliwość odpadów z elektrowni atomowych i problem z ich składowaniem.
Internauto!
Nie wiem, po co mi dajesz te linki! Co one miały oznaczać? Ze w wyniku trzęsienia ziemi w Polsce nastąpi uszkodzenie elektrowni atomowej? Ze było już raz wielkie? W 1200 roku? W Japonii było trzęsienie ziemi 9, największe od 140 lat, i gruncie rzeczy wyleciał w powietrze tylko wodór. Lepiej wydobywajmy dalej węgiel, niszczmy przyrodę, dymy wyrzucajmy w powietrze, zatruwajmy rzeki, róbmy hałdy i będziemy szczęśliwi i zadowoleni.
Jak tak rozmawiam z niektórymi, to się zastanawiam, czy ja żyję w wieku XXI czy XIX, kiedy to kartofle nie rosły przy torach, koło jeżdżących pociągów.
Dodam jeszcze, że skoro pani Tadla nie widzi wielkiej różnicy między 3 a 5 na skali to i 7 z 9 leżą równie „daleko”. 😉 Pan profesor Turski nazwał pytanie o miejsce na skali za głupie ( za co od razu przeprosił) , będące pokłosiem braku nauk ścisłych na odpowiednim miejscu w szkolnictwie, po czym zrobił krótkie wyjaśnienie, co to punkty na skali. Dorobił się tym (m.in.) pogardliwego określenia” niepoprawny politycznie besserwisser, z trudem znoszący inne zdanie i walący prosto w oczy”. Pozwolę sobie więc nie bez małej złośliwości zadać pytanie- po co naukowcy liczą i robią sprostowania, że trzęsienie miało 9 a nie 8,9 skoro w sumie 8, 9 czy nawet 7 jest tak samo bliskie jak 3 czy 5?
Poza tym prof. Turski słusznie zauważył, że górnicy, którzy systematycznie giną lub ulegają wypadkom są ofiarami tradycyjnej, opartej na węglu energetyki, tylko, że ludzie się do tego przyzwyczaili. A cała obecna dyskusja związana z tematem energetyki jądrowej jakby pomija „malutkie” ale. Kłopoty z elektrownią są związane z największym od 140 lat trzęsieniem ziemi i tsunami! Ta elektrownia nie stała sobie tak spokojnie i nagle zaczęło coś w niej się dziać. To też prof. Turski próbował wytłumaczyć, zestawiając 4 osoby ranne w wybuchu do tysięcy zabitych i zaginionych w wyniku kataklizmu. Cóż, jak to „niepoprawny politycznie besserwisser”. 😉
Przypominaja mi sie wczesniejsze debaty wblogosferze o koniecznosci wykorzystywania energii jadrowej. Mam nadzieje, ze niektorzy zrewiduja swoje poglady.
ET
Radość trwała krótko. Jest okienko z zagadką, której rozwiązanie trzeba wpisać do okienka. Ufff…
Gwidon pisze 2011-03-14 o godz. 00:59 i zapomina cytatow z innych ksiazek. Uzywa F. jako kola ratunkowego w swoich prymitywnych antysemickich dywagacjach.
A fe!
Panie Szostkiewicz, kultura kulturą, a prawda prawdą. Co z tego, że prof. Turski niekulturalnie potraktował hochsztaplera?
Problem w tym, że prof. Turski miał rację. Jego oponent nie – jego racją jest lobbowanie za energetyką węglową, o czym świadczą choćby jego prace. Poza tym oponent prof. Turskiego ma o elektrowniach JĄDROWYCH (sic – atomowe są akurat elektrownie spalające związki węgla!) takie pojęcie jak Pan. Czyli żadne. Mógł Pan go śmiało w tej debacie zastąpić.
Poza tym, dziennikarze rzeczywiście piszą o energetyce jądrowej same głupoty. Szkoda, że Pan dołączył do tych baranów.
PS
wprawdzie nie pracuję w zawodzie od studiów (nie należę więc do lobby jądrowego), ale jestem z wykształcenia fizykiem i jestem w stanie zrozumieć zdenerwowanie fizyków, zmuszonych spierać się ze stadami idiotów wiedzących wszystko lepiej niż specjaliści.
po pierwsze -mimo calego wspolczucia – trzeba byc debilem, aby na tak sejsmicznym terenie budowac elektrownie atomowe. Nie wem, moze USA namowila Jqpsow na taka nieostroznosc. W kazdym razie, nie rozpisujac sie juz zbytecznie – szykujmy sie do swiatowej ewakuacji kraju zachodzacego juz slonca, odpowiedzialnego za horrendalna katastrofe ekologiczna swiata.
Co torche poscieszajace – armada grubasow z arizony wynosi sie z wod japonii, byc moze i jest to powod do zadowolenia dla Japonczykow z zakonczenia niekonczacej okupacj USA tego rejonu. Co grubasy wlasciwie szukaja jeszcze w japonii, czy hawajach w 45 lat po zakonczeniu wojny ?
Wydaje się, że zwolennicy to ludzie światli, przeciwnicy zabobonni głupcy.
Tak przynajmniej odbieram sens wypowiedzi zwolenników.
Wspierani statystyką, opiniami innych zwolenników i potrzebami gospodarki dysponują argumentacją trudną do obalenia. Zapewne mają rację.
Jestem jednym z głupców. Nie przedstawię żadnych racjonalnych argumentów. Sam zastanawiam się dlaczego mam wątpliwości.
Może dlatego, że:
– brakuje mi wiedzy – z pewnością lecz zwolennicy często upraszczają argumentację. Z lekceważenia czy powierzchniowości wiedzy?
– boję się rutyny – zarozumiałej i bezpodstawnej pewności, że nad wszystkim panujemy. Do pierwszego zaskakującego błędu.
– boję się niekompetencji – otacza nas na każdym kroku. Co sprawi, że to się zmieni gdy powstanie elektrownia u nas?
– boję się uproszczeń – to takie polskie.
– boję się ekonomii – może sprawić, że najmądrzej wykonany projekt i realizacja będzie miała zalążek późniejszych zaskoczeń.
Zabobonne lęki.
Odpiszecie, że budowa i eksploatacja elektrowni podlega rygorom jak żadna inna inwestycja. Z pewnością. Elektrownia to nie hala w Katowicach. Pilnować będą lepsi, kompetentniejsi.
Niemal w to wierzę.
Miejmy nadzieję, że tuskowe obietnice w zakresie dążności do elektrowni jądrowych są takie same jak te, że Polska jest w strefie euro już od 1stycznia 2010r..
Szanowny Panie Redaktorze!!!
Obserwujemy efekty zjawiska ogólnopolskiego, jakim jest opanowanie etatów w publikatorach przez humanistów. Jakikolwiek problem natury fizycznej, chemicznej czy sozologicznej powoduje u nich frustracje, które odbijają się czkawką felietonów. Mam dla nich (redaktorów) radę, podobnie jak i dla „ekologów”( nota bene – czy w końcu przestanie się stosować słowo ekologia w odniesieniu do zachowań sozologicznych), zajmijcie się filozofią, składnią czy też skutkami demograficznymi wprowadzania chrześcijaństwa w Polsce. Profesor Turski, pełen temperamentu człowiek, poczuł się urażony dyletanctwem na poziomie szkoły ponadpodstawowej swoich interlokutorów. Mnie też krew zalewa, gdy dziennikarze piszą z uporem o ochronie środowiska – ekologia, o użytkowaniu zwierząt – hodowla, a w przypadku przyszłości energetyki szermują hasłem energii odnawialnych. Zostawmy właściwe dziedziny życia właściwym ludziom. Jakoś żaden z poczytnych dziennikarzy nie pisze o składni języka koreańskiego. Ależ Panie i Panowie: piszcie o tym. Znacznie mniej osób będzie się ciskać po kątach.
Panie Redaktorze, a jak by Pan się czuł, gdyby ktoś usilnie starał się Panu truć, że kościół katolicki wyznaje kult Buddy. Podobnie czuł się Pan Profesor.
wyrazy szacunku
Przypomniałem sobie cytat z książki Zbyszewskiego „Niemcewicz z przodu i z tyłu” .Rodzic odwoził Julianka do szkół.Trzeba było przebyc las ze zbójcami.Jak pisze Zbyszewski „owinąwszy kopyta koni szmatami i śpiewając na całe gardło Pod Twoją Obronę przemknęli się przez las niepostrzeżenie”.Podejrzewam,że Zbyszewski,czytany z postrzępionego egzemplarza przedwojennego,w wieku lat 10,w b.wczesnych pięcdziesiątych,ukształtował moje mniemanie o cechach narodowych.Jedno ze spektakularnych potwierdzeń tego mniemanią to projekt realizowany na początku lat osiemdziesiątych.”W nocy stanu wojennego”.
Elektrownia spalała węgiel paskudnie zasiarczony.By zapobiec kwaśnym deszczom zrealizowaliśmy (śmy brzmi dobrze) system ostrzegający:skomputeryzowane pomiary i prognoza.Wtedy należało przejśc na węgiel dobry.Była specjalna linia dostawcza.
Ale składowisko okazało się to samo.Zbrakło decyzji.
Inny decydent.Owijający kopyta szmatami.
Błagam Pana Tuska,jako Kaszubę,by Pełnomocnikiem d/s realizacji elektrowni jądrowej,uczynił Pana Profesora Turskiego.Przydając mu uprawnienia przewyższające uprawnienia służb trzyliterowych.Bez takich uprawnień „owijający” udupią także i ten projekt.
Pięć lat paki za podawanie linków do video?
Co prawda, na własnej stronie internetowej, ale ….
http://technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,9249228,Wiezienie_za_linkowanie_do_materialow_wideo.html
Uwaga z tymi kawałkami z YouTube.
Jak napisałem nocą uwazam budowę na terenie Polski elektrowni nuklearnej za nierealną z powodu braku kasy, bierności rządu i histerii politycznej – resztą wzmacniającej inerecję władz.No ale teoretycznie zawsze można to rozważać. Rację mają Blogowicze wskazujący na rozmaite pożytki płynące z takiej inwestycji. To tania energia a poza tym szansa uniknięcia kar za emisję CO2. Nie miałbym nic przeciwko skierowaniu tam zaoszczędzonych (ha ha ha!) pieniędzy podatników. Mam tylko jedną uwagę – chciałbym aby państwo ograniczyło się do zagwarantowania pieniędzy na ten cel a zarazem odcięcia od inwestycji – czymś w rodzaju słynnej „zapory antykorupcyjnej” jakichkolwiek krajowych pseudonaukowców i pseudobiznesmenów. Inwestycja powinna być oparta na sprawdzonym zagranicznym projekcie i wykonana w całości przez specjalizujące się w takich robotach międzynarodowe firmy. One też powinny zarządzać elektrownią i miejscami składowania odpadów. Zastanawiam się czy nie należałoby im nawet wydzierżawić terenu (eksterytorialność)jak pod bazy amerykańskiej armii. To tyle moich marzeń – jak mawia premier Donald Tusk
Pozdrawiam
@ Vera
Jaki znowu Smoleńsk, jaki Błasik, jakie odszkodowania, o co Ci chodzi kobieto, puchu marny? O „karygodną wadę w konstrukcji chłodzenia”? Konstruujesz elektrownie atomowe? Może i masz te 100 000 lat, kto Cię tam wie, gdyż w pewnym wieku człowiek zaczyna pleść od rzeczy.
antonius pisze:
2011-03-14 o godz. 11:15
————————————————————————————————
Ostrzeżenia, te poważne, dotyczyły naruszania przestrzeni powietrznej ChRL.
Co do „żółtego niebezpieczeństwa” mam podobną opinię ,być może już wkrótce będziemy musieli brać wiele postulatów i niewykluczone ,że żądań ,traktować b.poważnie, pisząc oględnie.
Vera pisze:
2011-03-14 o godz. 10
Już dzisiaj w Niemczech energia wiatru i słońca pokrywa 20% zapotrzebowania.
———————————————————————————————–
Tak dobrze jeszcze nie jest w Niemczech. Ogólny udział tzw.energii odnawialnej lub „ekologicznej” nie przekracza 9,0%. Udział energii wytwarzanej przez wiatr i słońce leży w granicach ok. 1,5 – 2,0 %.
Vera pisze:
2011-03-14 o godz. 10:33
Chciałem powiedzieć, że w czasie całej katastrofy byłem w domu.
Najpierw spałem, potem słuchałem radia i jak się dowiedziałem to wszystkich obudziłem i mam alibi.
Podobnie było ze stanem wojennym.
Mimo młodego wieku to ja całą kamienicę na równe nogi postawiłem bo mi generał przez radio powiedział.
Co do bałaganu to się z Tobą zgadzam.
Też mnie denerwuje.
Najbardziej to te apisie kupy które wyszły jak co roku.
Atomu to ja się boję, że hej.
Dlatego do rentgena nie chodzę.
Wolę raka.
A ten Turski to za atomem jest?
Bo to taki mądry człowiek myślałem, że przeciw nas bronił.
@antonius – to, co piszesz, to żelazna doktryna Malthusa w nowym przebraniu. Różnica jest tylko taka, że zamiast brakować żywności, ma nam zacząć brakować energii. Myślę, że ten wariant skończy tak, jak oryginał.
Nowym źródłem energii, o którym wspomina antonius, jest kontrolowana synteza termojądrowa. To byłoby niemalże nieograniczone, bardzo tanie i *całkowicie* czyste źródło energii. Prace trwają, pierwszy reaktor termojądrowy, który miałby produkować więcej energii, niż zużywać na własne potrzeby – ITER – został zaprojektowany, ale budowa jest odkładana w czasie. Koszty rosną (z pierwotnego oszacowania 5 mld Euro do 20 mld bodajże), a rządy międzynarodowego konsorcjum mającego budować ITERa nie chcą dawać pieniędzy w czasie kryzysu.
W roku 2003 zakończone zostało częściowe przelewanie Morza Śródziemnego w głąb Sahary i giblartarskie elektrownie wodne dały po raz pierwszy prąd do sieci północnoafrykańskiej. Wiele lat upłynęło od upadku ostatniego państwa kapitalistycznego. Kończył się trudny, bolesny i wielki okres sprawiedliwego przetwarzania świata. Nędza chaos gospodarczy i wojny nie zagrażały już wielkim planom mieszkańców Ziemi.
Nie skrępowane biegiem granic rosły kontynentalne sieci wysokiego napięcia, powstawały elektrownie atomowe (…). Nauka już nigdy nie miała wytwarzać środków zniszczenia. W służbie komunizmu była najpotężniejszym z wszystkich narzędzi przemiany świata. (…). Wieczne lody, kilkusetmetrowym pancerzem okrywające Antarktydę (…), skuwające Grenlandię i archipelagi Oceanu Lodowatego, źródła zimnych prądów podmorskich, które oziębiają brzegi Azji i Ameryki, miały na zawsze zniknąć. Dla osiągnięcia tego celu należało ogrzać olbrzymie obszary oceanu i lądów, stopić tysiące kilometrów sześciennych lodu. Potrzebne ilości ciepła mierzono w trylionach kaloryj. Tak gigantycznej energii nie mógł dostarczyć uran. (…) Szczęśliwie (…) astronomia odkryła źródło przemiany energii podtrzymujące wieczny ogień gwiazd. Jest nim przemiana atomowa wodoru w hel. (…)
Myśl uczonych była prosta: stworzyć w pobliżu biegunów olbrzymie „ogniska” o temperaturze Słońca, które oświecą i ogrzeją lodowe pustynie. (…)
I stworzyli. Na kartach lemowskich „Astronautów”. Dalej jest opis przemian Arktyki i Antarktydy, przyćmiewa pomysły Camerona w Avatarze.
Ponieważ wyżej padło nazwisko Lema w kontekście małych, przydomowych kuchenek termojądrowych, a więc zadałem sobie trud przytoczenia paru zdań z jego książki pt. Astronauci w temacie futuryzmu energetycznego i klimatycznego.
Ach, zapomniałem o wizji nowego, wspaniałego sposobu urządzenia świata, wizji z początku cytowanego tekstu.
Wybór jest prosty.
Jeżeli z tłuszczów będziemy produkować estry, z cukrów alkohol, to zabraknie żywności dla ludzi….
Awaria elektrowni atomowej to śmierć powiedzmy kilkuset i choroby kilku tysięcy.
Brak, bądź wysokie ceny żywności i ich skutki obserwujemy na Bliskim Wschodzie.
Zaiste, diabelska alternatywa…….
Kto podejmie się określić Mniejsze Zło?….
Ps.
Politycy i zarządzający w czasie rzeczywistym podejmują decyzje na dziesięciolecia.
Pierwsze skutki medialnych sensacji to wstrzymanie prac w Szwajcarii i Niemczech nad budową nowych bloków.
Histeria zastępuje logikę. Alternatywy nie widzę…..
A swoją drogą, skoro nasi „budowlańcy” potrafili wybierać tłuczeń spod autostrady, to ŻADNEJ polskiej firmy na budowę elektrowni atomowej bym nie dopuścił.
Zbyt wielkie ryzyko chciwości i głupoty……
W latach mojej młodości poznałem górnika, który pracował w sztolniach kopalni rudy uranu w Kowarach. Nie będę opisywał jak się tam znalazł i dlaczego akurat on, bo to historia na inny temat. W czasie gdy go poznałem pracował w jednej z kopalń węgla na Górnym Śląsku, miał dwie zdrowe córki ( trzeba trafu, bo w obydwu przypadkach został położnikiem), sam był zdrowy mimo mikrej postury i zmarł w sędziwym wieku. Kto ciekaw niech poszpera w internecie i dowie się, że w Europie jest kilka miejsc, gdzie naturalne promieniowanie kilkanaście razy przewyższa to dopuszczane dla stanowisk pracy związanych z energetyką jądrową i nie tylko. O dziwo żyjący na tym terenie ludzie są statystycznie zdrowsi i dłużej żyjący od przeciętnej w obszarze okalającym takie dziwo.
Normy bezpieczeństwa w obchodzeniu się z materiałami promieniotwórczymi są tak wyśrubowane, że można to przyrównać do jednakowego traktowania szklanki z gorącą herbatą i rozżarzonego kawałka metalu. Nie od rzeczy będzie także przypomnieć francuską uczoną, urodzoną w Warszawie Marię Curii-Skłodowską, która pracowała bez jakichkolwiek zabezpieczeń i też żyła długo.
Fakt(przychylam się do zadnia innych), tego czego nie widać, ludzie boją się najbardziej np. diabła, boga, ducha (niekoniecznie świętego) itd.
@LEWY POLAK
Wiarygodność takich opowieści dziwnej treści jest dla mnie zerowa (zupełnie jak pewne o.d.t. z czasów II wojny). Choć nie wykluczam że tak było. Poza tym nie tego dotyczył mój komentarz, ale za jego rozumienie przez osoby postronne nie odpowiadam 🙂
Z oskarżeniami o antysemityzm, daltonizm i ksenofobizm (chyba coś pokręciłem 🙂 ) będziesz musiał mocno się napinać, bo coraz więcej ludzi widzi ich absurdalność i użyteczność w niszczeniu przeciwnika w bieżących gierkach politycznych. Takie antypolskie wyskoki jak Bikontowej we (he he) francuskim radiu – opisane przez Wildsteina na blogu – nie pomagają w waleniu Polaków po głowie pałką ”antysemityzmu” (czy co tam masz akurat na składzie).
@antonius – wulgaryzm Turskiego słychać tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=lZtTOEa-Suk&feature=related
(link podaję zanim liberalny rząd w swojej dobrotliwości mi tego zabroni).
W całym tym nieszczęściu jakie dotknęło Japonię, to z naszego punktu widzenia, Polska ma pecha. Znowu, w przeddzień budowy polskiej elektrowni atomowej, takie wydarzenie. Znowu odzywają się głosy, jakie to kosztowne, niebezpieczne i nieekologiczne. Tymczasem to bardzo ekologiczny i dość oszczędny sposób na wytwarzanie energii elektrycznej. Poza tym, wydarzenia w Japonii pokazują jak bezpieczne są to konstrukcje. Wytrzymują naprawdę ekstremalne warunki, które w Polsce nie występują. Naprawdę świetna reklama dla japońskich konstruktorów. Może im zlecić nadzór nad naszą budową? Moim zdaniem warto.
Chcąc się rozwijać, potrzebujemy energii. Widać to na przestrzeni ostatnich 20 lat. Wydobycie węgla u nas staje coraz bardziej kosztowne. Zanim go zabraknie, trzeba szukać alternatywnych źródeł. Wiatraki, słoma i tym podobne „bajery” fajnie wyglądają na papierze. Jedyne sensowne wyjście to właśnie siłownia jądrowa. Gdyby były pomyślniejsze wiatry historii, dziś budowalibyśmy co najmniej 2 blok energetyczny.
@Monteskiusz: Zgadzam się z Tobą w zupełności. Na moim osiedlu protestowano przeciwko budowie masztu telefonii komórkowej. Główny orędownik tego protestu komunikował się z prasą za pomocą… telefonu komórkowego :))))
To zupełnie jak z drogami. Każdy by chciał, by zbudowano sieć autostrad, każdy chciałby z nich korzystać, ale najlepiej żeby zbudowano je gdzieś indziej, byle nie pod moim oknem. Tak więc są ciut dalej …. w Czechach czy Niemczech.
Kula ziemska przeciez jest wielkim reaktorem atomowym.Energia atomowa to nie tylko terazniejszosc ale i przyszlosc w energetyce.
Obejrzalem materiał zlinkowany przez pfg…
Jak na kraj, w którym działa jeden reaktor atomowy, i to w dodatku badawczy, to temperatura dyskusji musiała podejść w okolice krytycznej temperatury stosu atomowego. Aż cud, że obydwaj dyskutanci nie przetopili podłogi, fundamentów, płaszcza Ziemi i nie przebili się tym sposobem na drugą stronę Ziemi, gdziekolwiek by to wypadało.
Aż cud… A może raczej „a szkoda” ?
Monteskiusz
Zapraszam do sztolni uranowych w Kowarach. Teraz można się tam nieźle zabawić. Sztolnie oferują różne warianty wycieczek po podziemiach wraz z atrakcjami – nawet barem. Są też sztolnie dla kuracjuszy, bo ponoć atmosfera jest w nich uzdrawiająca. Zerknij zresztą na tę ciekawą stronę.
http://www.sztolniekowary.pti.pl/
Pozdrawiam
Ciekawy głos rozsądku……
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/trojanowska-za-wczesnie-na-wnioski-ws-japonskich-r,1,4210247,wiadomosc.html
Adam Szostkiewicz
Profesor Turski był tego dnia istotnie, jakby „na haju”.
Jednak besserwisserstwo Mu przypisać przy tej okazji – oj, NIE.
Mamy Profesora za mało w mediach. W ogóle, uczonych jest za mało.
Pozdrowienia
PS
(jest myślnik, jest cudzysłów, teraz piszę w nawiasie)
Tyveog z godz. 19:11
Bądź realistą – jedna elektrownia jak wyczytałem to około 70 miliardów złotych – według szacunków Polskiej Grupy Energetycznej
Pozdrawiam
Mam widać taką dziwną manierę językową, która wzbudza lekki uśmiech interlokutora – zapewne zapożyczenie z angielskiego: SAVINGS = OSZCZĘDNOŚCI. Wydawało mi się, że jak się oszczędza energię elektryczną, czas, zdrowie, buty, etc., tak też oszczędza się pieniądze, również publiczne, niemal jak własne. Gdy się nie wydaje na ekstrawgancje, gdy zbędne wydatki się eliminuje – czyż nie oszczędza się na coś innego, ważniejszego?
mam pytanie dla zwolennikow budowy elektrowni atomowej w Polsce.
Czy wierzycie w to, ze Polska podola tak skoplikowanej inwestycji?
Skomplikowane plany budowy, wieloletnia budowa w wysokich standartach wykonania, i pozniej w takich samych wysokich eksploatacja?
??????
Kraj ktory od kilkudziesieciu lat nie umie wylac betonu na budowe autostrad, kraj w
ktorym zima zamarzaja pociagi?
na sama mysl ze Polska postawi elektrownie atomowa oblewa mnie zimny pot
@Vera na litość boską, kup koniecznie „poradnik psychologiczny POLITYKI Tom 7” Zaszczycił własnie księgarskie półki i jest poświęcony zaburzeniom i chorobom psychicznym. Do choroby raczej Ci daleko, ale zdrowiem też nie tryskasz, przeczytaj samą siebie jeszcze raz! Czemu nazywasz mnie opóźnionym w rozwoju? Bo chcę czystego środowiska, mniejszej emisji CO2, bezpieczeństwa energetycznego? Żeby górnicy nie ginęli kopiąc surowiec energetyczny który w świecie cywilizowanym kojarzy się z XIX wiekiem? Dlaczego jesteś zwolenniczką atomu ale nie w moim towarzystwie? Skąd Ci przyszło do głowy że mam jakiś związek z kościołem i JP2. Jestem co prawda ochrzczony, trudno w Polsce o inny scenariusz, ale ciągle chodzi mi po głowie, żeby złożyć w parafii wniosek o apostazję. Polska nie ma warunków do rozwoju energii „zielonej”, od biedy dałoby się jescze popróbować z wiatrową, ale nie mamy tak korzystnych wiatrów jak Niemcy (silne wiatry znad Morza Północnego). Musielibyśmy zastawić wiatrakami cały kraj, a jest to wręcz zabójcze dla przyrody. miejsca gdzie stoją wiatraki, są wielkimi półpustyniami, gdzie nie mogą rosnąć drzewa, ptaki mają problemy z przelotami, pozostaje tylko trawiaste pole nie będące właściwym ekosystemem przez brak ptaków właśnie. Poza tym wiatraki te koszmarnie psują krajobraz, są głośne, nie da się żyć w ich sąsiedztwie (Polska ma zupełnie inną strukturę zaludnienia niż większość krajów europejskich, bardzo rozproszoną) a energia z nich uzyskana jest bardzo droga. Nawet w krajach skandynawskich w których jest dużo przestrzeni i mało ludności, mają silne wiatry, wiele rwących rzek pozwalajacych na gospodarowanie energią wodną, energetyka niekonwencjonalna pokrywa jakieś niezbyt wielkie ułamki zapotrzebowania. Szwecja to potęga w energii atomowej. To i tak wspaniale, jestem całym sercem za tego typu rozwiazaniami, sam mam w domu i firmie piec na biomasę, ale bądźmy realistami… Ponadto nowe technologie pozwalają na budowanie elektrowni jeszcze bardziej odpornych na wstrząsy niż te ostatnie w Japonii, a mówimy póki co o Polsce i Europie, gdzie trzęsienia ziemi, albo się nie zdarzają, albo są umiarkowane (na południu). Nie mogę wyjść ze zdumienia, że kanclerz Niemiec i inni przywódcy państw europejskich dali się wrobić w tę panikę, która jest kompletnie nieracjonalna, podejrzewam, że jest to po prostu pod publiczkę, która chce mieć o sobie dobre mniemanie, jaka to ona nowoczesna i zatroskana o świat. Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane, powtórzę jeszcze raz, że trzeba też myśleć. Napisałaś bardzo emocjonalny tekst, miotając jakieś niestworzone oskarżenia i pomówienia, wsadzajac tam rzeczy których w komentowanych wpisach nie było. Radzę zapoznać się z pojęciem „projekcji” w znaczeniu psychoanalitycznym. Tego akurat w „Poradniku (..)” nie ma, ale znależć można choćby w internecie, nie tylko w wikipedii, jest na pewno sporo poważnych stron, przybliżających zdobycze psychologii, w tym psychoanalizy.
Spokoju życzę!
@pfg pisze:
2011-03-14 o godz. 17:35
***@antonius ? to, co piszesz, to żelazna doktryna Malthusa w nowym przebraniu. Różnica jest tylko taka, że zamiast brakować żywności, ma nam zacząć brakować energii.***
Pasuje do mnie idealnie definicja wykształcenia: „Wykształcenie to jest to co zostaje, gdy fakty ulecą z pamięci”. Jestem „wykształciuchem”, ale nie wiem czy kiedykolwiek słyszałem o doktrynie Malthusa, lepiej pamiętam Malusa.
Natomiast pojęcie ITER jeszcze dobrze pamiętam, widziałem jednego z jego praojców w laboratorium EURATOM’u w Fontenay aux Roses na początku lat 70-tych, gdy europejski Tokamak miał najlepsze parametry w wyścigu o syntezę jądrową, potem prześcignęły go japońskie i amerykańskie tokamaki, przodkowie mitycznego ITERa.
Jak szybko się dewaluują badania w tej dziedzinie poznałem na tym przykładzie. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba kilkanaście lat później zwiedzam nowe Muzeum Techniki w „Cit? des Sciences” w Paryżu i co widzę – swoim oczom nie wierząc: „Serce” tego Tokamaka – 1/8 wewnętrznej kuli – jako eksponat na wystawie. Wiele milionów dolarów wydanych, efekt zerowy, jak wszystkie poprzednie prototypy, które zapełniały kilka hal fabrycznych w laboratorium EURATOM’u. Pamiętam, jak to cały świat się skrzyknął i zgłosił udział w projekcie ITER i nie wierzę, abym doczekał początku budowy. Wycofali się chyba prawie wszyscy z chęci wydawania tak gigantycznych sum, zresztą bez gwarancji sukcesu.
Odnośnie zapaści energetycznej wiem tylko tyle z fizyki, że entropia rośnie i rośnie i tej użytecznej energii jest coraz mniej.
@vera, jeszcze jedno: przeczytałem jeszcze uważnie pierwszy tekst sygnowany Gwidon (nie Gwido) i raczej wypraszam sobie stawianie mnie w jednej linijce z tymże internautą. Nie mam pojęcia co ci strzeliło do głowy, jak połączyłaś jego ze mną i Parkerem i zaadresowałaś do nas trzech swoją swobodną twórczość literacką, odpowiedzią może być jedynie Twój stan emocjonalny.
Jeszcze więcej spokoju życzę!
jestem przeciwny budowie elektrowni atomowej w Polsce.Mam 100% pewności,że gdy będzie się ją budować wg najnowszych technologii za państwowe pieniądze to firmy które wygrają przetarg zbudują bubel.W przetargu zostanie wybrana najtańsza firma,stosująca byle jakie materiały,byle jacy podwykonawcy wyposażeni byle jak.Kto nie wierzy niech pojedzie na nasze autostrady,kosztujące gigantyczne pieniądze i zrobione byle jak.
Ten bałagan i zbrodnicze niechlujstwo będą większym niebezpieczeństwem dla mieszkańców kraju niż rdzenie atomowe z kilku zagranicznych elektrowni tego typu.
Hurra! U Pana Adama prawie wszystko hula! Prawie, bo testowałem tylko trzy znaki.
U Pani Janiny nie wszedł myślnik.
Powyższe uwagi dotyczą blogerów, którzy piszą w Wordzie i wklejają do HTML.
Nareszcie mamy z głowy to nadpisywanie?
(spróbowałem trzy kropki)
Już widzę, że trzy kropki nie wchodzą. Trzeba je nadpisać…
Telegraphic Observer z godz. 20:08
Moje „ha ha ha ha!” wynikało z tego, że nie wierzę w żadne oszczędności budżetowe. W związku z tym to jest – jak pisałem – dyskusja czysto teoretyczna albo raczej psychoterapeutyczna. Tak jak poruszony reaktor w Japonii wyzwala z siebie promieniowanie tak i poruszeni tematem Blogowicze wyzwalają z siebie lęki. Owszem, doceniam walory energii nuklearne ale to tutaj jest zupełnie nierealne.
Pozdrawiam
@pfg pisze:
2011-03-14 o godz. 17:35
***Nowym źródłem energii, o którym wspomina antonius, jest kontrolowana synteza termojądrowa. To byłoby niemalże nieograniczone, bardzo tanie i *całkowicie* czyste źródło energii.***
Ten wpis już skomentowałem częściowo, wyrażając moje obawy, ale zwracam uwagę na jeden szczegół – ta całkowita „czystość”, to jest nieuzasadniona iluzja. Pomijając taki drobiazg, że wybuch niesprawnego reaktora to efekt bomby wodorowej, to promieniowanie z takiej reakcji i wtórnych reakcji jądrowych z otoczeniem jest nieporównywalny z efektem rozszczepienia uranu na drobiazgi, które uciekły z Czernobyla. Technologia utrzymania plazmy w „ryzach” jest tak skomplikowana, że bardzo łatwo o awarię.
@Jacobsky pisze:
2011-03-14 o godz. 18:11
***Ponieważ wyżej padło nazwisko Lema w kontekście małych, przydomowych kuchenek termojądrowych, a więc zadałem sobie trud przytoczenia paru zdań z jego książki pt. Astronauci w temacie futuryzmu energetycznego i klimatycznego.***
Wydawało mi się, że czytałem wszystkie dzieła Lema oprócz „Dialogów”, a to nie jest prawdą, bo chyba nie czytałem Astronautów, bo z zasady nie lubię „sztandarowych” dzieł klasyków i świadomie je olewałem. Wystarczył mi „Niezwyciężony” z „hard porno” w science fiction (tzn. poważnych dzieł). Jeśli znajdę E-book Astronautów to może się skuszę. Ja pisałem o tych kuchenkach termojądrowych, choć ja zawierzyłem geniuszowi Klapaucjusza i Trurla i oni skonstruowaliby maszynerię uniwersalną, nie tylko do gotowania strawy.
rysberlin
Fachowców z emigracji ściągniemy, to podołamy.
Podobno w Berlinie jest wielu co każe lokować inwestycję w pobliżu zachodniej granicy.
A i z gaszeniem atomu nasi zachodni sąsiedzi maja wprawę, to w razie czego znów nie będzie trudno o specjalistę.
Ci związani z partią Zieloni 68′ zdają się mieć doświadczenie.
Za gazem z Rosji się opowiadają, jak były kanclerz i jego kolega od spraw zagranicznych:)
Gospodarzu,
Czy te literki i cyferki, co to teraz trzeba wpisać w celu wysłania komentarza, mają służyć eliminacji nietrzeźwych?
To dyskryminacja na tle upodobań.
antonius,
dziwnym trafem zabrałem ze sobą do Kanady „Astronautów”. Na szczęście zabrałem również „Szpital przemienienia”.
Jeśli chodzi o Atronautów to naprawdę nic nie straciłeś. Propagandowy gniot, chyba z czasów stalinizmu, a napewno z epoki zimnej wojny. Szkoda czasu na czytanie.
Pozdrawiam.
ivo: 20:25 – ” (…) Nawet w krajach skandynawskich w których jest dużo przestrzeni i mało ludności, mają silne wiatry, wiele rwących rzek pozwalajacych na gospodarowanie energią wodną, energetyka niekonwencjonalna pokrywa jakieś niezbyt wielkie ułamki zapotrzebowania.”
tutaj wyczytalem:http://pl.wikipedia.org/wiki/Norwegia
„Norwegia ma dobrze rozwiniętą energetykę. Produkcja energii elektrycznej w przeliczeniu na 1 mieszkańca wyniosła 27 562 kWh ? 1995 i jest najwyższa w świecie. Moc zainstalowana w elektrowniach wynosi netto 27 281 MW, 99,6% produkcji energii pochodzi z elektrowni wodnych (1991). Według danych z 2005 roku, roczna produkcja energii w tym kraju wynosiła 137,8 TWh z czego 136 TWh pochodziło z elektrowni wodnych. Jednocześnie zużycie energii w tym czasie kształtowało się na poziomie 125,8 TWh.”
w Norwegii prawie 100% !!!!
pozdrawiam 🙂
Kartko, możliwe, ale skądś energię będziemy musieli czerpać, a kopalnie z Górnego Śląska temu nie podołają. Więc, albo zainwestujemy we własne źródła energii, albo będziemy ją kupować w innych krajach za cenę znacznie większą. Dlatego jestem realistą.
Kartko, przepraszam, zapomniałem dodać. W wyniku zmian w OFE zaoszczędziliśmy 200 mld. Jak wydamy 70 mld, to zostanie całkiem spora suma. Jest zatem realne źródło finansowania. A dodam, że co roku wydajemy na przywileje emerytalne blisko 20 mld.
Z
Ergo – koszt budowy elektrowni to ledwie 3, 5 roku takich wydatków.
Ciekawe, 70 miliardów złotych czyli koszt elektrowni nuklearnej to akurat przewidywany w tym roku deficyt ZUS
Po Fukuyamie – Fukushima. Brakuje tylko Fujiyamy do kompletu.
Bożesz drogi jaka katastrofa naszła Japończyków i jak dzielnie sobie z nią dają radę! Chylę czoła.
—
Dla tych których temat emerytur jeszcze interesuje polecam artykuł Borowskiego w Wyborczej Jak mieć więcej na starość. Interesujący bo się z niego dowiedziałem że ustawodawca nie był taki głupi w 99r, składki ZUS-u będą rewaloryzowane o inflację i o realny wzrost wartości składek wpływających do ZUS a nie o średnią płacę krajową.
Inaczej jak coraz mniej ludzi będzie pracowało to mniejszy będzie ten drugi współczynnik, mniejsza efektywnie rewaloryzacja, skutkiem czego Borowski twierdzi że system będzie z definicji zbalansowany (po przejściu w całości na nowy system z jego mniejszymi emeryturami a nie na dzisiaj).
Jeśli tak jest rzeczywiście to super, a tego nie jestem pewny bo emerytury będą dalej waloryzowane po wzroście przeciętnego realnego wynagrodzenia (grubo wyższa dynamika niż składek) a emerytury to 10% PKB Polski także kto wie system może być dalej nie zbalansowany a budżet rozchybotany. A tego Borowski nie dyskutuje. Inaczej nie jestem pewien czy system indeksacji który efektywnie podnosi siłę nabywczą emerytów jest do utrzymania na dłuższy czas. W Stanach i kupie innych krajów sądzi się że nie i żadnej indeksacji z realną płacą nie ma.
Poza powyższym tym wnioski Borowskiego się pokrywają z moimi, OFE ma niewielkie znaczenie poza tym że napycha kieszenie nielicznym, podwyższa dług krajowy i utrudni wejście w strefę euro. Liczy się tylko demografia (rozrodczość), i przedłużenie aktywności zawodowej społeczeństwa (skandalicznie małej na dzisiaj) o kilka co najmniej lat. Nic innego bo z pustego się nie naleje.
Teoretycznie zgadzam się również z Borowskim że III filar by tu dużo pomógł ludziom (mi pomoże strasznie w Stanach, co najmniej drugie tyle co z różnych emerytur), ale III filar to marzenie przyszłości w Polsce, bo gruba gruba większość społeczeństwa żyje na styku, czasami nawet na kredyt, no i mentalność. Nawet w Stanach kraju niewyobrażalnie bogatszym od Polski, partycypacja w III filarze jest daleka do społecznie istotnej.
I na koniec Borowski nic nie wspomina z rajdach na kasę, wydzieranie przywilejów, mundurowi na przykład z sikawkowymi, czy KRUS, a to jak sądzić po Stanach będzie dominowało sprawy emerytalne w nadchodzących dekadach.
—
P.S. z dużej chmury marniutka deszczyna, zapowiadana rewolucja w blogach Polityki okazała się tylko zmianą obrazka weryfikacyjnego na taki co go prawie nie można odczytać. Boo Panowie!
Czy Turskiego jest za mało w mediach? Może tak – jest na pewno zwierzęciem medialnym, a od kiedy dostał się do Kopernika jest go coraz więcej. Z jednej strony to dobrze, że jest sobie taki bezkompromisowy naukowiec niekadzący dziennikarzom, że raczyli go zaprosić do światka celebrytów. Nie zawsze się zgadzam z jego tezami, ale częściej są celne niż chybione. A niewyparzoną gębę miał od dawna, jako wieloletni felietonista jednego z pism popularnonaukowych i jako dyżurny fizyk w komentarzach medialnych. Stąd porównanie temperamentu do Wolniewicza nie dziwi. Tak samo jak nie oburza mnie określenie Wolniewicza proradiomaryjnym. Jeżeli to nie ocena a opis, to nie ma się na co obrażać. Wolniewicz lubi występować w tamtym kręgu mediów, choć sam się określa jako swoisty ateista, bo odpowiada mu pewien tradycjonalizm. Tak samo jak Fallaci była ateistką, ale wolała radykalnych katolików, bo znając historię relacji chrześcijaństwa i islamu, uznała, że jej ateistycznej kulturze łatwiej bytować w tym pierwszym świecie.
Z drugiej jednak strony Turski może zrażać niektórych ekologów (w znaczeniu popularnym, nie ma sensu walczyć z wiatrakami językowymi) arogancją. Nikt nie lubi być przekonywany argumentem „Jesteś za głupi, żeby się wypowiadać”.
Co to jest do cholery za modernizacja, skoro po popełnieniu błędu w przepisywaniu „obrazka” tekst znika bezpowrotnie – u redaktora Dziadula nie dzieje się tak od dawna.
@Tyveog i @Kartko, straciłem pół godziny, żeby odnieść się do waszych postów, a teraz jestem zbyt wściekły, żeby jeszcze raz robić to samo. Może jutro.
Pozdrowienia
# wiesiek59 pisze: 2011-03-14 o godz. 12:09
=============================
>>>W Libii powtórka z rozrywki z Iraku??.
Powstańcy, czy buntownicy, pozbawieni wsparcia Zachodu, poza oczywiście słowami??
Podpuścić ich było łatwo, …>>>
Pamietam wiosna ’81, dyskusje „wejda, nie wejda”; we wroclawskim Empiku, towarzystwo kazdy po studiach, dziewczyny piszczaly z entuzjazmem ” …ale bedzie fajnie, wy na barykady a my bedziemy sanitariuszkami…”
Pamietam mojego bliskiego kolege, doktora politechniki ( a wiec powinien byc nieglupi…? ), jak z blyskiem w oku sie zwierzal, ile to juz zebral butelek na benzyne… Jego ojciec byl powstancem warszawskim, wiec pewnie sie czul zobligowany…
Pamietam taka sama podpuche Reagana, koncert, i Pietrzaka „Let Poland be Poland”, Ronnie tak pieknie nawijal jak to Polacy miluja wolnosc, jak walcza dzielnie; lzy mi sie laly strumieniem… Bardzo sierdceszczipatielnoje…
Ehh, durny ja…
A potem pamietam podpuche Irakijczykow przez Busha Ojca „…powstancie, wyrzuccie tyrana a my wam pomozemy…”, a kiedy naiwniacy uwierzyli i byli o krok od sukcesu, gen. gen. Szwarcnegger i Powell ODWOLALi swoj „no fly zone” dla helikopterow Saddama; setki tysiecy ofiar; a Ameryka stala i podziwiala…
…pamietam rozpacz kurdyjskiego ojca, ktorego czteroletnia coreczka zmarla z zimna, podczas masowej ucieczki przez gory… przed tymi wlasnie helikopterami…
…wy wszyscy, na czele z Ojcem Redaktorem – tym „wiezniem Jaruzelskiego” – stopy Jaruzelskiemu powinniscie calowac w kazda Rocznice…
… a Wy tu jakies procesy!!?!?…
Georges53.
@ Monteskiusz: „Nie od rzeczy będzie także przypomnieć francuską uczoną, urodzoną w Warszawie Marię Curii-Skłodowską, która pracowała bez jakichkolwiek zabezpieczeń i też żyła długo.”
67 lat – to długo??? A zmarła na katar?
Szanowny Panie Nemer,
Przepraszam za zwloke. Niestety, tak wlasnie wyglada moja dzialalnosc obecnie, w zwolnionym tempie wyscigu pracy. Peerel sie u mnie odzywa…
Niewatpliwie, nasi lokalni Straznicy Ognia Swietego ( Panowie S. i E. ) zauwaza ze homo comunistus a co najmniej TPPR ze mnie wylazi. Niech im tam na zdrowie… ziemia lekka bedzie.
Co chcialem Panu napisac RE: przeszukiwania blogow, nie jest ani genialne, ani specjalnie odkrywcze, ale zrobilem kilka experymentow, sluzy mi dobrze; niech wiec i ja zostawie cos dla potomnosci… to remember me by…
Najpierw uscislijmy…
1. Jest wyszukiwarka blogowa na stronie glownej kazdego blogu…
np. http://passent.blog.polityka.pl/
… ale przeszukuje ona TYLKO wpisy Autora; nie komentarze. Zreszta jest dziurawa…
2. Strona to artykul Autora plus nasze komentarze. Striona ma address. Kazdy komentarz tez ma address ( pod data na czerwono pod nickiem ) ale to nie address strony. Address komentarza to tzw anchor (kotwica…? zakladka na stronie. ). Anchor mozna zaadresowac, ale nie mozna wyszukac. Wyszukiwarki szukaja stron, a nie zakladek.
Wiec… po znalezieniu strony – potrzebny jest CTRL-F.
3. Google wyszuka nam strone. Zeby zmusic Google do przeszukania tylko stron nas interesujacych nalezy uzyc operatora [inurl:]. Przyklady:
[inurl:.pl] – przeszuka strony polskie.
[inurl:polityka.pl] – przeszuka strony Polityki.
[inurl:blog.polityka.pl] – blogi Polityki
[inurl:passent.blog.polityka.pl] – blog Red. Passenta.
4. Wracajac wiec do naszego przykladu sprzed roku…
google [melioracje stachurska inurl:blog.polityka.pl]
i jest, siodmy od gory…
( uwaga: czasem wychodzi czwarty od gory, czasem drugi… widac zalezy od dnia…
druga uwaga: szukanie wyrazu [melioracje] znajduje rozne odmiany: melioracja, melioracji, melioracyjnych. To jest bardzo interesujace i wygodne, ale polegac na tym nie mozna; zwykle np. szukanie wyrazu [melioracja] daloby ten sam wynik co [melioracje]…
…. ale nie dzis…Hmmm)
( UWAGA TRZECIA: Pisalem to trzy tyg. temu i wtedy experyment taki dal wynik; ale dzis juz nie…dzis w ogole nie znajduje… widac nawet Google nie zawsze sie stara…
10 mies. temu ten search znajdowal ok 45 odnosnikow, a nie 7 jak dzisiaj…)
5. inny przyklad
umiescilem komentarz nt.Peggy Noonan; google [noonan georges53] znajduje 18 rezultatow; w wiekszosci nie moich (moje dwa; alfaomega i paradowska)(*)
Google [noonan georges53 inurl:polityka.pl] znajduje tylko ten moj.
( nawiasem, to jest rowniez przyklad na to ze nawet Google jest dziurawy; ten sam komentarz jest na Forum Polityki; tydzien temu Google znajdowal…)
(*) …powinny byc cztery; oprocz Forum Polityki rowniez Forum Gazeta.pl; ciagle tam jest, sprawdzilem dzisiaj…ale Google nie znajduje; znajdowal 6 mies temu.
6. inny przyklad
W jednym z komentarzy uzylem frazy „koneser taki”
Google [koneser taki] daje million rezultatow
Google [„koneser taki”] tylko 20 a [„koneser taki” inurl:polityka.pl] tylko ten moj.
Wiecej pouczajacych przykladow w Googlu http://www.googleguide.com/advanced_operators_reference.html
Pozdrawiam. Georges53.
P.S. panski wpis… http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2011/02/17/jak-zginal-staszek-pyjas/#comment-151262
>>> Będzie szkoda, jak Pan zniknie.
(…)… jako sympatycznego gościa.>>>
Dziekuje serdecznie za dobre slowo, ale…
Juz nie mam sily, juz jestem zmeczony… rozczarowany tez…
( … jeszcze to rozwine…moze… CDN? )
@antonius
Odnośnie projektu ITER proponuje spojrzeć na stronę http://www.iter.org/ gdzie można śledzić przebieg budowy. Najwyraźniej kryzys światowy jakoś nie przeszkadza.
Straszenie wybuchem niesprawnego reaktora ITER (efekt bomby wodorowej) to jakieś horrendum. Toć człowiecze, utrzymanie plazmy w ryzach i kontynuacja reakcji wymaga niesamowicie precyzyjnych warunków i jakiekolwiek zaburzenia natychmiast powodują jej zanik. Jeśli tylko coś pójdzie nie tak i magnesy się rozkalibrują nawet o milimetr – już po reakcji. Samonapędzająca się reakcja jądrowa w tokamaku to bzdura.
Są oczywiście problemy (można o nich poczytać w http://www.efda.org/about_efda/activities-magnetohydrodinamics.htm) ale nie mają one nic wspólnego z wybuchem termojądrowym. Generalnie w najgorszym przypadku mogą spowodować zniszczenie urządzenia
Korzyści z opanowania energii termojądrowej są natomiast niewyobrażalne.
C.D.
=====
Szanowny Panie Nemer,
Tytulem uzupelnienia do P.S. z godz. 03:38.
Miesiac temu „nerwy mi puscili” i pod kolejna proba zwalenia Smolenska na Ruskich napisalem:
„Czy w calej tej zas…ej(*) Polityce nie ma juz ani jednego zurnalisty z glowa???
Rece szczeka i spodnie opadaja…
(*) 46 lat czytalem Polityke, ale juz mam dosc…Dziekuje zurnalistom Polityki, za ich wklad i wysilek uwalniania mnie od polskosci. 30 lat sie trzymalem, ale… Jeszcze chwila a odesle paszport i zatrzasne za soba drzwi. ”
Nie minelo mi do dzis…
( pzy okazji; Panie Mentor – jesli Pan pamieta – Dziekuje… )
Georges53
P.S. CDN…?
W przedmiocie przewidywanego rozwoju sytuacji na całym Bliskim Wschodzie i w płn.Afryce (w świetle „rewolucji” jakie przetaczają się przez ten region – a raczej: rewolt na tle socjalno-bytowym, religijnym – ucisk szyitów, „głodowe” rozruchy jak to kiedyś nazwałem – to jest pierwotny zaczyn tych wydarzeń) polecam wywiad jaki zamieszcza ostatni PRZEGLĄD z emerytowanym oficerem WSI, pracownikiem – i to wieloletnim – różnych ambasad RP w tym regionie – arabistą (znawcą tamtejszych stosunków społecznych i kultury) etc.
Mówi on co prawda „nie popularne” – także na Blogach POLITYKI- rzeczy nie popularne, wręcz traktowane jako „czarnowidztwo” (tu królują zachwyty nad „powiewem wolności”, rodzeniem się społeczeństwa obywatelskiego w świecie muzułmańskim, początkami demokracji w zachodnim stylu – same „dobre chęci” i niczym nie poparte życzenia), ale czasem warto zejść „na ziemię” i obłoków irracjonalizmu.
Polecam gorąco ten wywiad celem lekkiego „ochłodzenia głów” i wyzwolenia się – przynajmniej częściowe – z „wishfull thinking”.
Pozdrawiam
WODNIK53
PS: Zwracam tylko uwagę (za ww rozmową) na fakt, że po raz pierwszy od wielu, wielu lat – już po upadku Mubaraka – statki irańskie „przeszły” przez kanał sueski. No i są obecne aktualnie na M.Śródziemnym (w porcie syryjskim). Zwracam także uwagę na milczenie polskich mediów na temat roli Ar.Saudyjskiej w tłumieniu protestów w Bahrajnie (nie mniej brutalnie niźli robi to Kaddafi w Libii) i u siebie, na „świętej Ziemi Islamu”. Czyli znów są dwie miary oceny – krzyczymy i oburzamy się operetkowego „na despotę” z Trypolisu, a milczymy o Saudach i sytuacji nad Zat.Perską – tu protesty są mikre i ciche. Każdy zdroworozsądkowy obserwator wie dlaczego….. Tylko po co odwoływać się do szczytnych haseł, wzniosłych uzasadnień i używać, umiejscowionych na wysokim diapazonie aksjologii, słów.
Słodka zemsta Kaczystow na Michale Kamińskim:
?Czeski eurodeputowany Jan Zahradil został nowym szefem frakcji Europejskich Konserwatystów, do której należą PiS i PJN. Zastąpił na tym stanowisku Michała Kamińskiego, który musiał odejść, gdy pożegnał się z Jarosławem Kaczyńskim. Jak donoszą media, Czech jest zwolennikiem marihuany, broni praw mniejszości seksualnych miedzy innymi do zawierania małżeństw, sprzeciwia się konkordatowi i religii w szkole. Brawo, wreszcie normalny sojusznik Kaczyńskiego.? ( Sekielski, Wprost)
Pozdrawiam
antonius pisze: 2011-03-14 o godz. 21:53
================
>>>…taki drobiazg, że wybuch niesprawnego reaktora to efekt bomby wodorowej,>>>
Coooo?!
Ale plama!
Do 1989 roku mieliśmy podobną „demokrację” nie mając podobnego poziomu życia…..
http://www.tvn24.pl/12691,1695916,0,1,podwojne-zasady-krola,wiadomosc.html
Ale Wolnym Narodom to przeszkadzało.
Demokracja Saudyjska nie przeszkadza……dziwne..
A „bratnia pomoc” dla Bahrainu też jakoś dziwnie się kojarzy…
Czy Saudów będzie się ścigać jak Kadafiego, czy Jaruzelskiego?
Bo przecież istotne są wysokie standardy moralne i prawa człowieka na CAŁYM Świecie.
Potępia się Rosję, Chiny, Kazachstan, za stosowanie podobnych metod utrzymywania porządku społecznego, eksportując jednocześnie gazy łzawiące i broń do krajów naftowych….
Kalizm w czystej postaci, czy obłuda, hipokryzja, jezuickie spojrzenie na świat?
@ ET
Ty to chyba jesteś emerytowanym ratownikiem – ciągle to koło ratunkowe, i koło ratunkowe, i tak w koło. Nigdy nie odniesiesz się do meritum, nie zakwestionujesz argumentem rzeczowym treści, która Cię dotyka, tylko rzucasz wciąż bezsilnie swoje banały o rzekomym antysemityzmie. Kogo chcesz przekonać, chyba sam siebie.
@ ivo
Dziękuję za poprawienie mojego nicka, ale nie prosiłem o to, więc niepotrzebnie wtrącasz swe trzy grosze w tej sprawie. Szczerze mówiąc, ja również nie widzę powodu, dla którego Vera (pomijając jej stan emocjonalny) zestawiła mnie akurat z Tobą – aniś mi brat, ani swat, ani nawet ktoś, kogo czytałbym z chęcią, czy podzielał jego opinie. Wypisujesz tu z pozycji autorytetu jakieś banialuki o krajach skandynawskich bez elementarnej znajomości rzeczy, co Ci wykazał czarno na białym rysberlin – nie wstyd Ci? Leczysz tu swoje kompleksy, prawiąc trzy po trzy o psychologii, którą poznałeś zapewne z okładki poradnika Polityki do którego się odwołujesz, w najlepszym razie ze spisu treści, a termin ?projekcja? wyczytałeś zapewne w Wikipedii. Że też tacy rodzą się na kamieniu.
georges53 pisze:
2011-03-15 o godz. 03:38
„Co chcialem Panu napisac RE: przeszukiwania blogow, nie jest ani genialne, ani specjalnie odkrywcze, ale zrobilem kilka experymentow”
Szanowny Panie Georges53
Dzięki za wskazówki i pamięć, teraz ja sobie poeksperymentuję.
Widzę, ze jest Pan ostatnio w podłym nastroju. Nie umiem nic na to poradzić, bo się na tym nie znam a czasami to sam ze sobą nie mogę dojść do ładu.
Antoniusa, to bym sie tak bardzo nie czepiał, bo mi się zdawało, że chodziło mu o domniemaną awarię reaktora wykorzystującego syntezę, którego jeszcze nie ma i nie wiadomo czy kiedykolwiek zostanie zbudowany. Entuzjazm „społeczności międzynarodowej” zdaje się wygasać w tej materii.
Pozdrawiam, Nemer
W 1900 roku prasa pisała.
„Jeżeli komunikacja i transport będą się rozwijać w dotychczasowym tempie, to za pięćdziesiąt lat zabraknie owsa dla koni, nawet gdyby cały dostępny areał pól został nim obsiany.”
Jestem za budową elektrowni atomowej w Polsce, ale czy nie powinniśmy poważnie pomyśleć, o największych na świecie złożach węgla brunatnego – pod Legnicą?
Dzisiaj spróbowałem jeszcze raz umieścić post na tym blogu i bardzo starannie wpisałem „obrazek”. I co? Zmarnowany czas.
Zgadzam się z wszystkimi miłośnikami superczystej i taniej produkcji energii na bazie syntezy. Nawet w testamencie poradzę rodzinie oszczędzanie na zakup maleńkiej, domowej elektrowienki termojądrowej, aby wreszcie uniezależnić się od fatalnego systemu przesyłowego, który pada przy byle wichurze lub oblodzeniu.
Przestałem się interesować ITER’em około 10 lat temu, nawet wyrzuciłem folie z wykładów. Jestem skłonny uwierzyć w absolutne bezpieczeństwo przy podawaniu niewielkich „porcyjek” paliwa, to faktycznie coś innego niż „wojsko jednorazowego użytku” typu „Bikini”.
Widziałem takie hasło krzykliwe na którymś z portali.
EUROPA BEZ ATOMU!!!
Jakbym potrafił, to bym dopisał I BEZ ROBOCIA!!!
Jakiś czas temu Scientific American opublikował coś w rodzaju sprawozdania z dokonań oraz perspektyw na przyszłość w kwestii ITER i w ogóle energetyki termojądrowej. Włos na głowie się jeży biorąc pod uwagę koszta tego wszystkiego. Z punktu widzenia trudności technicznych energetyka termojądrowa to wciąż historia dalekiej przyszłości.
Paradoksalnym jest, że przecież bezpośrednio i pośrednio mamy codziennie dostęp do energii termojądrowej. Wiatr, energia słoneczna, energia z pływów i z fal morskich – to są wszystko albo bezpośrednie, albo pośrednie formy użycia energii termojądrowej, w dodatku generowanej za darmo.
Mamy nowy temat – wielkie buuum! w Japonii. I natychmiast specjalistów od energii jądrowej, również na tym blogu. Uważam się skromnie za obsolutną profankę w „tym temacie”. Biorę rzecz na rozum, a ten mi podpowiada, że dopóki nie znajdziemy bardziej wydajnych, a jednoczeście właśnie ekologicznych źródeł energii (wiatraki i „słoneczka” na dachach są OK, ale nie wszędzie, choćby z klimatycznych powodów), nie ma lepszego wyjścia niż elektrownie jądrowe.
Wierzę, że przynajmniej jedna w Polsce powstanie i to nowej generacji. Zauważcie państwo, że np. nasze supermarkety w porównaniu z ich odpowiednikami w starej Europie zachodniej sa ładniesze i bardziej nowoczesne dzieki nowszym technologiom.
@ rysbelin. Prawdopodobnie masz rację, niepotrzebnie uogólniłem pisząc o całej Skandynawii. Fktycznie oni dużo czerpią z wody, przypominam coś sobie teraz. Nie zmienia to jednak faktu, inni takich warunków nie mają, Norwegia ma niezwykły procent gór i cieków wodnych w stosunku do liczby ludności na całkiem sporym terenie. Szwedzi mają dużo mniej gór, a ludności 2 x tyle, Finlandia zaś płaska w większości. A już nijak się to nie ma do Polski, bo głównie o nią mi jednak chodzi, czy mamy rozwijać własny program atomowy, czy nie. Obawiam się, że w 37 milionowym kraju, który ma małe zasoby energii ekologicznej, oraz węgiel na wykończeniu i coraz droższy, bez reaktorów się nie obędzie. Pocieszenie takie, że jesteśmy jednym z najmniej sejsmicznych rejonów świata, wraz z Rosją 🙂
Co prawda ostatnie wiadomości z Japonii nie są miłe, ale wyszperałem dla Was ciekawy wywiad, rozprawiający się z niektórymi mitami…..
http://www.psz.pl/tekst-29757/Energetyka-jadrowa-sie-oplaci-wywiad-z-doc-Andrzejem-Strupczewskim
Ps.
Ścierwojady dziennikarskie potrafią nawałem słów zaciemnić każdą informację…..
Ja chyba oglądałem inną dyskusję niz niektórzy z komentujących ten wpis. Prof. Turski używał względem swojego interlokutora argumentów ad personam. Na argument o większym bezpieczeństwie energetyki konwencjonalnej odpowiedział, że jest to argument niemoralny (sic)! To jest przecież chwyt retoryczny godny kiepskiego polityka, a nie eksperta. To, że ktoś nie jest takim jak prof. Turski entuzjastą rozwoju energetyki jądrowej nie oznacza, że jest bezdennie głupi. W kolejnej swojej wypowiedzi w ramach nieuprawiania demagogii i prowadzenia racjonalnej naukowej debaty Turski zapewnił nas, że rząd japoński w przeciwieństwe do innych brzydkich rządów nigdy nie ukrywa żadnej informacji. Świadczy to najlepiej o tym, że ma prof. Turski miewa problemy z przejściem od piękna naukowej teorii do brzydoty codziennej praktyki. P.S. Prosze tylko nie ubolewać nad moimi brakami w wykształceniu. Choć na pewno takowe są to przynajmniej maturę z matematyki zdałem na piątkę i przez wiele lat pracowałem zawodowo z izotopami promieniotwórczymi. Pzdr.
108.
Prawdy objawione na blogu.
Katastrofy nuklearne sa rzadkie, a ich skutki o wiele mniej dramatyczne jak ich obraz przedstawiany w mediach.
Konwencjonalna energetyka produkuje o wiele wiecej ofiar i wieksze zanieczyszczenie srodowiska.
A wogole to najwiecej ludzi ginie w ruchu drogowym.
Droga do postepu wiedzie jedynie poprzez energie atomowa. No i w Polsce nie ma przeciez trzesien ziemi, a prad z elektrowni atomowych jest, po amortyzacji inwestycji, wyjatkowo tani.
Na poczatku powstawania energetyki atomowej obiecywano nam ?absolutne bezpieczenstwo? i statystycznie jedna katastrofe na 100 1000 lat. Ta obietnica wlasnie sie nie sprawdza na naszych oczach.
Niektorzy obserwatorowie katastrof w elektrowniach atomowych sa moze zawiedzeni brakiem ich spektakularnosci. Liczyli prawdopodobnie przynajmniej na cos, porownywalnego z z wybuchem bomby w Hiroszimie. Tymczasem wszystko co dostajemy to skazone na generacje, nienadajace sie do zamiszkania tereny, zniszczone ludzkie egzystencje i moze i moze jeszcze kilka niesprawdzonych i nieudowodnionych negatywnych skutkow genetycznych. Przeciez to zadna cena za ?prawdziwy postep?.
Konwencjonalna energetyka, przedewszystkim weglowa, pochlania rzeczywiscie jeszcze wiecej ofiar, jak mniej rozpowszechniona energetyka atomowa. Ofiary te sa jednak jakby wpisane w ciezki etos zawodowy gornika weglowego i choc za kazdym razem wiaza sie z osobistymi tragediami, sa przez to latwiejsze do przyjecia dla reszty spoleczenstwa. Moze powinnismy stworzyc podobny etos dla osob mieszkajacych w poblizu elektrowni atomowych ?
Jesli zas chodzi o odpady konwencjonalnej energetyki, to oprocz CO 2, radzimy sobie juz calkiem dobrze z ich zagospodarowaniem bez szkody dla srodowiska naturalnego. Niestety nie udla nam sie jednak znalezdz stosownego miejsca dla radioaktywnych odpadow elektrowni atomowych, ale problem ten jest prawdopodobnie tez wyolbrzymiany, skoro radioaktywnosc wcale nie jest taka szkodliwa.
Osoby ginace w ruchu drogowym sa z reguly ofiarami ludzkiej zawodnosci, nieprzestrzegania przepisow i proceder i to jest wlasnie polskie tsunami.
Prad atomowy jest tylko wtedy tani, kiedy odliczymy od niego spoleczne skutki jego wytwarzania. Japonia w tych dniach, oprocz wielkiej katastrofy naturalnej, wlasnie dostaje swoj rachunek za ?atomowy prad?.
Najczystrza i najbardziej znosna forma produkcji energi elektrycznej z kopalnych surowcow, jest jej produkcja z gazu. EU buduje wlasnie dwa wielki rurociagi gazowe: Polnocny i Nabuco, mowi sie o zlozach gazu lupkowego w Polscei porcie gazowym w Swinoujsciu. Mysle, ze to wlasnie gaz jest w stanie zapewnic bezpieczenstwo energetyczne Polski na najblizsze dziesieciolecia i na nim powinna sie koncentrowac polityka energetyczna Polski.
Lepszy gazowy wrobel w garsci, ja atomowa sroka na dachu.
Jurek Orwell pisze 2011-03-14 o godz. 18:34 o palce antysemityzmu zapominajac o skutkach wlasnej maczugi antyintelektualnej.
ET
georges53 pisze 2011-03-15 o godz. 03:38 i dzieli sie swoimi tesknotami. Pragnie aby wyszedl z niego czlowiek. Pozostaje pytanie czy on tam wogole wchodzil
Tyveog pisze 2011-03-14 o godz. 19:11 niedorzecznosci
… w przeddzień budowy polskiej elektrowni atomowej, takie wydarzenie. Znowu odzywają się głosy, jakie to kosztowne, niebezpieczne i nieekologiczne. Tymczasem to bardzo ekologiczny i dość oszczędny sposób na wytwarzanie energii elektrycznej…
zapominajac o odpadach radioaktywnych oraz mozliwosci odejscia od tego rodzaju energii w ciagu 5 do 10 lat (przynajmniej w Niemczech). Dzisiaj widzimy wyraznie jak wazna byla umowa z Rosja. Jak wazna stanie ponownie Rosja.
Monteskiusz pisze:
2011-03-14 o godz. 18:19
Bez komentarza.
PS
Prponuje przeczytac historie chorob dzieci mieszkajacych w poblizu niemieckich elektrowni atomowych.
Jacobsky:
Jak zabierales „Szpital przemienienia” to musiales rowniez dotrzec do 2 dalszych czesci trylogii, przynajmniej do powiesci „Wysoki zamek” (zostala nawet przetlumaczona na angielski tak jak „Szpital przemienienia”). Lem wstydliwie pomijal czesc trzecia, ktora jest stalinowsko-lizusowska, gloryfikujaca „przemiany socjalistyczne a la lata 50-te).
DEFA nakrecila adaptacje „Astronautow” p.t. „Milczaca gwiazda”. Jest dostepna na DVD.
„Astronautow” rowniez nie wlaczono do Dziel Ostatecznych S. Lema, wydanych pod egida GW i Agory. 🙂
Nie jestem arabistką, lecz zwyczajną liberalną ironistką …
(do Tygodnika-Przegląd w wersji papierowej nie mam dostępu)
Oczywiście nasza pozycja w świecie arabskim nie jest różowa. Jak również w poszczególnych krajach zróżnicowana, inaczej w Egipicie, czy Libii, czy Bahrajnie to przebiega. Oprócz nas, zainteresowanie wykazuje Iran ajatollahów i „strażników rewolucji”. Ale jest kilka trendów sprzyjających, oraz tych, które do wybuchów doprowadziły. Socjalnie, rewolucjom paliwa dała demografia, dokładniej – młoda generacja edukowana, ambicjami ładowana głównie przez świat zachodni, choć nie zawsze podzielająca jego wartości. Nie jest ona też oddana bezgranicznie islamowi, stąd droga ku Turcji jest bardziej prawdowpodobna, niż ku Iranowi. Ta droga nie jest prosta, ani bliska, ale kiedyś te społeczeństwa musiały na nią wejść. Lepiej teraz niż później. A jest to droga ku demokracji, napewno nie z parlamentem typu westminsterskiego, ani na bazie konstytucji amerykańskiej, napewno nie wytrzymująca duńskich standardów akorupcyjności, niemniej dająca ludziom większy wpływ na wybór rządzących i polityki jaką prowadzą, oraz swobody obywatelskie, bez ciągłej inwigilacji policji politycznej. Demokracja, jakby na nią nie patrzeć, historycznie, jest projektem „zachodnim”. I wreszcie jest cień Izraela, pierwszym elementem polityki zagranicznej tych krajów, szczególnie bliżej położonych, jest relacja z tym państwem. Rewolucje wpływają także na Izrael, zmieniają atmosferę, wznoszą metody robienia polityki w regionie na inny, zdaje mi się, wyższy poziom. To może zmienić także Iran.
Podobno byla jakas rewolucja na blogach Polityki….
Ostatni dostepny wpis z godz. 10:06, a w Warszawie 15:25…
Za co oni biora pieniadze…? Bo przeciez nie za kompetencje…
Najbardziej cieszy się Kaddafi, że trzęsienie go przykryło w TV.
@kopruch
Pani Skłodowska została napromieniowana, ale nie w pracy w laboratorium, tylko podczas robienia rentgenów podczas I wojny, które wówczas były silniejsze od obecnych.
Czy mamy zrezygnować z rentgenów?
Baardzo złośliwy komentarz, który podzielam:
http://wyborcza.pl/1,86117,9252632,Ligo_Arabska__interweniuj_.html
”
Gdzie są miliardy saudyjskiego narodu arabskiego, za które można by kupić broń dla bojowników walczących o wolność libijskiego narodu arabskiego? Gdzie są bataliony ochotników z bratnich narodów arabskich spieszących z pomocą dla bojowników arabskiego narodu libijskiego? Dlaczego sprawą Libii ma się zajmować cały świat, a nie Liga Arabska w imieniu zjednoczonego narodu arabskiego, którego jedność ogłosiła jej Karta?
W ciągu ponad 60 lat istnienia Ligi suwerenny egoizm poszczególnych państw dominował w Lidze nad hasłem panarabizmu, czyli zjednoczonego narodu arabskiego. Liga, poza nienawiścią do Izraela, nigdy nie uzasadniła faktami sensu swego istnienia. Teraz w Libii ma okazję”
O wolność Libii będą walczyć aż do ostatniego…..no właśnie, czy już są Libijczycy?
Okazuje się,że katastrofa japońska może byc dla nas pewną szansą.Niemieckie głosy,przerażone,nie na żarty,naszymi planami nuklearyzacji energetyki,
wskazują na to dobitnie.Piszę o tym w kontekście zbliżających się (rok 2013) srogich opłat za emisję naszej brudnej energetyki.Trzeba ,za oględnie sformułowane,”ponowne rozważenie naszych
planów”,uzyskac ,z pomocą niemiecka,złagodzenie tych ciężarów.To by była krótkoterminowa strategia energetyczna.Strategia średnioterminowa jest jasna.
Śmierc techniczna energetyki węgłowej.Choc i tutaj nie wykluczony jest wariant bardziej optymistyczny.
Śmierc w wyniku elektromagnetycznego szoku odsłonecznego.Wtedy szlag trafi także przesył i przyłącza
Ale będziemy ofiarami katastrofy kosmicznej.
Prawdopodobnie będziemy mogli liczyc na pomoc cwaniaków ,którzy obserwując słońce i przygotowując procedury redukcji skutków tej katastrofy wyszli z niej prawie cało.Optymizm ten nie jest,jednak,specjalnie zasadny.Szok,o tej skali, nie musi się wydarzyc.
Trwał bym jednak ,długoterminowo,zakładając,nad wyraz nierealistycznie,że brudna energetyka wytrwa jeszcze lat kilkanaście,przy energetyce nuklearnej.Kartkę mogę uspokoic.Elektrownie budują praktycznie trzy firmy AREVA,WESTINGHOUSE i ATOMSTROJEXPORT.
Oczywiście,przy takich pieniądzach,muszą pojawic się
konsorcja,posrednicy itp.Ale firmy budujące nie mogą sobie pozwolic na spapranie roboty przez miejscowych.
Łapówy tak,od technologii won.
Rząd winien juz teraz wysłac chłopaków (i dziewczyny) na porządne studia zagraniczne w tej dziedzinie.I póżniejszą praktykę w krajach cywilizowanych.
Żarnowieccy wymarli,wymiękli,wyjechali.Kadry,jak mawiał Lenin,są niezbędne.
Zdaje sobie sprawę,ze istnieje pewien konflikt pomiędzy proponowaną strategią krótkoterminową i długoterminową modernizacją.Pomijając wątpliwosc ,czy jakaś energetyka dotrwa do czasu modernizacji.
Ów konflikt,tak mi się wydaje,można rozwiazac przez konspirację.Projekt modernizacji utajnic.Broń Boże nie przez zastosowanie „tarczy antykorupcyjnej”.Wtedy wszystkie wróble znały by całośc poczynań.Odwołac się do świetlanych czasów i powołac konspiracyjną „energetykę podziemną”.
Red. Szostkiewicz pisze: „żeby kraj się mógł rozwijać, potrzebuje energii. […] Bez energii jądrowej może funkcjonować, ale czy może się rozwijać?”
Uprzejmie proponuję zadać to pytanie pani kanclerz Angeli Merkel. Kraj nam znany, bliski, warunki podobne. Czy Niemcy podejmują samobójczą decyzję i dobrowolnie rezygnują z dalszego rozwoju? Albo może po 40 latach doświadczeń z energetyką jądrową znają się na niej słabiej, niż nasi rządowi doradcy?
Chyba nie – a przecież Niemcy podjęli decyzję o stopniowym wygaszeniu wszystkich swoich elektrowni jądrowych. Pierwotnie (za poprzedniej koalicji pod wodzą Angeli Merkel) wygaszenie miało nastąpić do 2021 roku. Liberałowie z FDP, obecny partner koalicyjny chadecji, wymogli przedłużenie okresu eksploatacji ISTNIEJĄCYCH siłowni. O to toczy się obecnie w Niemczech spór. O budowie nowych elektrowni jądrowych nie ma mowy.
Swoją drogą ciekawe, czemu polska opinia publiczna jest o tym tak słabo i selektywnie informowana. Decydenci z reguły mówią, ze wszyscy nasi sasiedzi już mają takie elektrownie, np. Niemcy aż 17. Nie mówią, że wszystkie będą wygaszone. Nie mówią też, że tych 17 elektrowni dostarcza tylko 26 proc. prądu zużywanego w RFN (to ile dostarczyłyby nam nasze planowane dwie?)
Wiem, to mniej efektowne – ale może na początek jednak przydałoby się zająć stanem naszych linii przesyłowych, które coraz bardziej się sypią? Ciężarówkami prądu raczej nie da się dostarczyć…
PA2155,
dzięki za namiar. Nie znałem tej drugiej książki z trylogii Lema.
Film DEFY owszem – pamiętam z dzieciństwa. Z Machowskim w roli Sołtyka – polskiego inżyniera międzynarodowego lotu na Wenus.
„Wysoki zamek” postarem się odszukać w bibliotekach. Byle nie pomylić z „Człowiekiem z wysokiego zamku”.
Pozdrawiam.
Micjur
Dzięki za wyjaśnienia. Szczególnie przekonała mnie zasada – „łapówy tak, od technologii won”. Tak widze własnie ewentualną budowę elektrowni nuklearnej. Natomiast byłbym powściągliwy z wysylaniem młodzieży na studia i praktyki za granicę, bo pewnie nie wroca.
Ja jestem przygotowany psychicznie i fizycznie wlaściwie na wszelkie ewentualności. Zniosę budowę i zniosę awarię. Przed chmurą radioaktywną mam się gdzie chować, bo obszerne sztolnie uranowe mam pod bokiem – zaledwie kilka godzin marszu (zdjęcia Kartka z podróży 2011-03-14 o godz. 19:41). To niezla infrastruktura o stałej temperaturze zaopatrzona nawet w bar. Myślę, że nie tylko awarię ale nawet atak nuklearny można by w tych podziemiach spokojnie przeżyć. Jestem też przygotowany na blackout – piszesz o nim w kontekscie obecnej infrastruktury energetycznej. Mam generator spalinowy z porządnym zapasem paliwa i zapas baterii do netbooka pozwalający mi relacjonować wydarzenie. Niestety chyba będzie problem z nadawaniem ze sztolni. No ale jest czas by coś z tym zrobić. Jestem też przygotowany na egzekucję od RP kar za emisję CO2. To Czech też mam kilka godzin marszu więc kary mi nie groźne.
Tak więc nie ma się czym przejmować tylko trzeba się powoli przygotowywać do kolejnego wyzwania życiowego.
Ale to mi się podoba – „Łapówy tak, od technologii won!”. Świetna zasada.
Pozdrawiam
@echo
Na pewno dobrze mysleć o węglu brunatnym pod Legnicą, tyle że: trzeba by spytać Legniczan i Podlegniczan, czy mają ochotę by opadały na nich tony pyłów?
Inna sprawa, że mam jakieś przeczucie, byc może się mylę, że mniej więcej ta sama grupa osób protestuje przeciwko elektrowniom atomowym, co przeciwko emisji dwutlenku węgla do atmosfery. A spalanie węgla emituje koszmarne ilości CO2. A ponieważ w naszych warunkach klimatycznych energie niekonwencjonalne nie są w stanie zaspokoić zapotrzebowania (z małymi wyjątkami, 4milionowa Norwegia z mnóstwem rwących potoków) to trzeba wybrać, albo rybka, albo akwarium.
Monteskiusz pisze:2011-03-14 o godz. 18:19
a niejaki trollklon helwecki (bardziej hell niż wecki) odpisuje Mu tak:
„Prponuje przeczytac historie chorob dzieci mieszkajacych w poblizu niemieckich elektrowni atomowych.”
Nie dość że zachwaszcza polską pisownię (jak wtórny analfabeta), to jakoś
nie troszczy się o tysiące osieroconych dzieci w Japonii, których rodzice
wyjechali do pracy, w interesach, po zakupy i nigdy nie wrócili!
Zadziwiająca wybiórczość w ocenie losu dzieci!
W Niemczech było parę wypadków białaczki w okolicach elektrowni
atomowych, ale po dziś dzień żaden urząd (a są one solidne i ponad
rządowe/ponad partyjne) nie stwierdził ścisłego związku zachorowań
tychże dzieci z bliskością elektrowni atomowej.
Ponownie jajo (jakie, nie wnikam – bo i po co?) mądrzejsze od kury!
Może tak by się zająć handlem lizakami?
Na tym się znasz ET najlepiej.
Pozdrowionka.
Na Tele 5 właśnie oglądam sobie film katastroficzny
„Epicentrum”
Kolejna mutacja „wyboru mniejszego zła”…..
Jednostki czy społeczeństwo? Wybór nieprosty…….
Dawniej bano się, że ziemniaki nie będą rosły kolo torów kolejowych przy przejeżdżających pociągów, teraz przeciwnicy elektrowni atomowych prognozują apokalipsę. A tylko dlatego, że Japonia nawiedziło największe trzęsienie ziemi od 140 lat.
Najlepiej straszyć. Ale argumenty niektórych są niezmiernie „ciekawe”: „Konwencjonalna energetyka, przedewszystkim weglowa, pochlania rzeczywiscie jeszcze wiecej ofiar, jak mniej rozpowszechniona energetyka atomowa. Ofiary te sa jednak jakby wpisane w ciezki etos zawodowy gornika weglowego”
Zwolennicy węgla brunatnego, poczytajcie sobie
http://www.bip.ug-milkowice.dolnyslask.pl/dokument.php?iddok=487&str=5
Kartko,
ostrzeżony,znaczy przygotowany.Tak,ponoc,mawiał Churchill.Oprócz pdca energetycznego On także prześladuje mnie ostatnio.Każdy pdec w moim wieku liczy się podwójnie.Człowiek wie,że żyje.Nie zazdroszczę tych dizli.Krótkotrwałe.Chyba,że dokopałeś sie do złóż dizla.
Ja stawiam na kozę.Taki walec z rurą wystawioną przez okno.Do środka można załadowac byleco i też się pali .
Planuję ,Żona realizuje,plantacje przydomowe na przetrzymanie.Obserwuj proszę pełnię najbliższą w noc Józefa bliskiego naszym sercom.Mc będzie w perigeum.Wielki i mocarny.Kanadyjczycy ,zwłaszcza Ci blisko Fuldy muszą zważac na pływy.I patrz na Znaki.
Pozdrawiam
Oczywiście nie Fuldy a zatoki Fundy.Przejęzyczenie.
@Errata – tak, Niemcy podejmują samobójczą decyzję. Myślą, że jako największa gospodarka Europy mogą sobie na nią pozwolić, bo nikt w Europie nie zagraża ich prymatowi i że będą w stanie narzucić innym takie regulacje, które sprawią, że energia w Niemczech zbytnio nie podrożeje. No i istotnie, w ciągu najbliższych kilku, może nawet kilkunastu lat tak będzie. Niestety, co będzie dalej, rząd niemiecki nie zastanawia się.
W dodatku rząd niemiecki podjął decyzję o wygaszeniu elektrowni „pod publiczkę” – lobby antynuklearne jest w Niemczech wyjątkowo silne. Co równie ważne, do rozpoczęcia wygaszania zostało wciąż 9 lat, więc jeśli będzie trzeba, (kolejny) niemiecki rząd będzie miał czas, aby (po raz kolejny) decyzję odwrócić.
Problemem Polski jest to, że musi robić wszystko na raz: Modernizować linie przesyłowe, zastępować wyeksploatowane bloki energetyczne, budować nowe, antycypując wzrost zapotrzebowania na energię, w dodatku robić tak, aby Polska nie musiała ponosić horrendalnych opłat za emisję CO2.
Ja to bym te nastroje antynuklearne w Niemczech podsycał.
Razem z Ruskimi bym działał ręka w rękę.
Niech zamykają te elektrownie i się na import energii przestawiają.
Ruscy zarobią ale i nam trochę skapnie.
Szczególnie jakbyśmy szybko kilka elektrowni jądrowych wybudowali i do tych łupków się dobrali.
Tak poważnie, to głupota niemieckiego społeczeństwa odbije się niekorzystnie na naszej gospodarce, jak swoje leki w czyn przekują, oczywiście.
To bardziej opłacalną czyni energetyka w polsce bo sie rynek zbytu wiekrzy otwiera
Wie Pan panie redaktorze – do szewskiej pasji doprowadzają mnie tzw. przeciwnicy elektrowni jądrowych. Czy któryś z tych nawiedzonych fundamentalistów choć raz zaprotestował przeciwko energetyce węglowej, z której skutkami (szkody pogórnicze, hałdy, powietrze zanieczyszczone pyłem, siarką i Bóg wie jeszcze czym) musimy się borykać i będziemy się borykać jeszcze przez pokolenia? To przez nich utopiono w błocie miliony złotych przeznaczonych na budowę elektrowni w Żarnowcu. I żaden z nich nie poczuwa się do winy oraz nie wykazuje chęci zrekompensowania choć części straconych pieniędzy. Może niech zaczną sami od siebie np. marnując mniej prądu?
Ff
Ostatnio czytałem, że tylko 3 procent Polaków ufa władzom. Trudno się w takiej sytuacji dziwić, że pewne projekty – np elektrowni nuklearnych – budzą lęk i protesty. Czy z psychologicznego punktu widzenia zapewnienia najwyższych władz RP o determinacji z którą będą dązyli do budowy „atomówki” w kontekście obrazów płonącej elektrowni japońskiej są zrozumiałe? Czy nie lepiej byłoby zamiast butnych zapowiedzi powiedzieć „Przemyślimy to”? Czy nie lepiej by było choćby milczeć i poczekać do zakonczenia tej tragedii? Czy zamiast histerycznych telewizyjnych awantur nie lepiej byłoby przeprowadzić uczciwą i zrozumiałą kampanię społeczną wyjaśniającą potrzebę budowy? Trudno się dziwić ludzkim obawom skoro nie tak dawno poinformowano, że autostradę na Śląsku na skutek złodziejstwa pobudowano na szlamie i piasku. Dość uważnie czytam informacje, ale w polskim projekcie atomowym jest więcej znaków zapytania niż konkretów. Argumentem ostatecznym jest cena energii. Czy coś na ten temat powiedziano poza ogólnikiem w który nikt nie wierzy – że „będzie tanio”. Jak można uwierzyć facetom, którzy nawet nie potrafią prowadzić rzeczowej dyskusji na takie tematy? Tak więc nie ma się co dziwić, że budowa „atomowki” jest traktowana jak dawanie małpie brzytwy.
Pozdrawiam
@ff
A mnie w lekkie zdziwienie wprawiają fanatyczni zwolennicy energetyki jądrowej, jak „ff” (Czy „ff” to znaczy „fanatyzm do kwadratu?) Usiłujesz dowieść, że gdyby zbudowano Żarnowiec, to już nie byłoby w Polsce hałd, zanieczyszczonego powietrza, szkód pogórniczych, powietrze byłoby krystalicznie czyste? A jeśli tak nie jest, to wina znienawidzonych przeciwników reaktorów jądrowych? To proszę o konkretną odpowiedź, bez demagogii: ile prądu dałby twój wymarzony Żarnowiec, jaki procent polskiego zapotrzebowania by pokrył?
Kartka z podróży pisze:
2011-03-16 o godz. 11:35
Można chyba założyć że za 90% katastrof różnego typu odpowiedzialni są ludzie i ich chciwość, lub brak wyobraźni. Inne zaprojektowanie elektrowni, skutkowałoby brakiem awarii.
Lokalizacja agregatów awaryjnych na przykład na brzegu morza, bez osłony która wytrzymałaby tsunami, spowodowała ich zniszczenie i w konsekwencji brak zasilania pomp.
Ale, elektrownię projektowano na 8 a nie 9 stopniowy wstrząs sejsmiczny i bez fali tsunami…..
Budowli inżynieryjnych nie da się zaprojektować na wszystkie czynniki.
Uczymy się na błędach.
Wpisałem poprzednio link do wywiadu z polskim specjalistą od zabezpieczeń budowli atomowych, polecam, bo nikt chyba nie przeczytał.
http://www.psz.pl/tekst-29757/Energetyka-jadrowa-sie-oplaci-wywiad-z-doc-Andrzejem-Strupczewskim
Rachunek kosztów też tam jest….
Ostatnio polscy specjaliści budują elektrownię atomową w Finlandii, jak gdzieś czytałem, więc swoich budowlańców też mamy- ale nie u nas…
Na marginesie, pozbyliśmy się stoczniowców, lekarzy, hydraulików, budowlańców…..Polska to bogaty kraj, stać nas na wykształcenie i eksport fachowców.
Czytając ogłoszenia na temat pracy, wzięciem cieszą się farmaceuci, młode dziewczyny, emeryci, ochroniarze, fryzjerzy….
Śladowe ilości innych, produkcyjnych zawodów…..
Errata pisze:
2011-03-16 o godz. 12:25
Pozostają łojówki i dynamo do zasilania komputera?
Będzie ekologicznie, a i tak Chiny, Indie, będą działać według własnych pomysłów.
Handel z Iranem, czy Kadafim idzie im nieźle…..
Takie śliczne i na temat…..
„Idea ?globalnego ocieplenia? bardzo przypomina religię. Setki biskupów, tysiące kapłanów globalnego ocieplenia, doprowadziło do sytuacji, że klimatologia przestała być nauką: kto podważa wpływ ludzkiej emisji CO2 na katastroficzne ocieplenie naszej planety, jest bluźniercą. Warto prześledzić losy prof. Judith Curry, która była wielkim autorytetem, dopóki była Globalwarmistką. Ledwie zaczęła kwestionować ?prawdy absolutne? została wyklęta z towarzystwa. Moja opinia jest taka: LUDZIOM NALEŻY MÓWIĆ PRAWDĘ. Jeżeli czegoś nie wiemy (tak jak jest to w wypadku wpływu CO2 emitowanego przez człowieka), to powinniśmy to uczciwie stwierdzać.”
http://alfaomega.webnode.com/news/micha%C5%82%20leszczy%C5%84ski%3a%20globalne%20ocieplenie%20czy%20ociplenie%20-%20cz%C4%99%C5%9B%C4%87%20v/
Wyznawcy płacą, kapłani kasują….to mój komentarz……
Początek tekstów Leszczyńskiego:
http://alfaomega.webnode.com/news/micha%C5%82%20leszczy%C5%84ski%3a%20globalne%20-%20ocieplenie%20czy%20ociplenie-%20%281%29/
Mnie przekonują…
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/zwroci-sie-po-25-latach-polska-to-nie-japonia,1,4211937,kiosk-wiadomosc.html
Bardzo kompetentny moim zdaniem artykuł.
Może są jeszcze dziennikarze?
Na marginesie, pozbyliśmy się stoczniowców, lekarzy, hydraulików, budowlańców?..Polska to bogaty kraj, stać nas na wykształcenie i eksport fachowców.
do
parker pisze:
2011-03-16 o godz. 10:10
Pisze i nie wie co pisze, bo Niemcy sami sie niejako zmuszaja do pracy nad nowymi technologiami, ktore z zyskiem sprzedza w niedalekiej przyszlosci.
ET
pfg pisze:
2011-03-16 o godz. 09:20 i zapomina o tym, ze Niemcy podejmuja (sa w trakcie) jedynie sluszna decyzje. Energia jadrowa w Niemczech to li tylko 23%. Obecnie Niemcy sprzedaja nadwyzki owej energii.
ET
Za piecset lat bedzie mozna spozywac bez obawy dziczyzne i grzyby w poludniowej Bawarii. Takie sa skutki Czernobyla, dla niektorych minikatastrofy.
Dla ?wietrznych? optymistow; Czernobyl kosztuje Ukraine rocznie 5% KPB.
We wte, czy we wte? Za atomem czy przeciwko?
Czasem mam wrazenie, ze diabla da sie tylko jeszcze wygnac Belzebubem.
„…szkody pogórnicze, hałdy, powietrze zanieczyszczone pyłem, siarką i Bóg wie jeszcze czym”. Tak ff, sytuacja jest taka jak piszesz. Mnie natomiast szlak trafia jak slysze takie eufemizmy jak: bezpieczna, czysta, tania. Nic tu nie ma bezpiecznego i czystego jak sam widzisz i nie bedzie, a ile to faktycznie bedzie kosztowalo, jeszcze wszyscy sie dowiemy.
Kazda pseudodebata energetyczna dotyka podstawowego bledu; debatujacy opieraja sie na informacjach technologicznych z przed ponad trzydziestu lat. Warto byloby sie zastanowic nad technologiami aktualnymi za lat trzydziesci oraz faktem, ze „postep” technologiczny dokonuje sie w postepie szybszym niz geometryczny.
Dziwie sie, ze niektorzy pisza teskniac za weglem i zapominaja przy tym o elektrowniach na gaz oraz energii regeneratywnej, ktora niedlugo zastapi energie atomowa. Pisanie o lobby antyatomowym przy zyskach wlascicieli elektrowni jadrowych jest nieporozumieniem. Isalbym raczej o lobby zdroworozsadkowym.
@:”Kartko…..” z dn. 16.03.2011. h:11.35. – Drogi Blogowiczu, nasi „kochani” Rodacy nie ufają nikomu. To jeden z najmniej otwartych, sympatycznych dla „Innego”, zdolnych do działań grupowych i kolektywnych (tu potrzeba jest właśnie zaufania wzajemnego, umiejętności współpracy grupowej i otwarcia czy chęci bycia „z Innym”) społeczeństw Europy, a może i świata. Egzemplifikuje to się m.in. kompletnym uwiądem (ilościowym, o jakości nawet nie wspominam) pozarządowych organizacji społecznych, rachitycznością opinii publicznej (poważnej, przemyślanej, działającej grupowo i z pobudek racjonalnych, nie emocji, afektów, napięcia emocjonalnego itd – tu anty-przykładem jest Rodzina Radia Maryja !!!).
Nie wierzymy nikomu, ekspertów mamy za „nic” (poczytaj tylko co wypisują media i co wygaduje się w „przekaziorach” elektronicznych o ekspertach, od jakiegokolwiek zagadnienia – nt. smoleńskiej katastrofy poczynając).To zbiorowisko „chorych” narcyzów, pielęgnujących tylko swoje traumy historyczne, użalających się nad swoją historią i swoimi klęskami. Czy tacy mogą ufać komu „Innemu” ? Czy ktoś kto nie podziela ich bólu i narcyzmu może być „dopuszczany” do konfidencji, a z nią wiąże się przecież wiara, zaufanie, otwartość itp ?
Nawet wiara w Boga tak powszechna w tym narodzie jest „narcystyczna” i „swojska”, nadwiślańsko-martyrologiczna – Bóg nie jest etycznym drogowskazem bądź moralnym uniwersum dla człowieka; On jest „Panem-Jezusickiem” spod Dukli czy Kłaju, cierpiącym razem z Polakiem-katolikiem, tak jak ów Polak biednym, pokrzywdzonym, niesprawiedliwie skazanym …….. Dlatego też w tym narodzie tak czci się Marię, czyli „Theotokos” – opiekunkę, matkującą Polakom, pocieszycielkę i opokę;
Tu nie ma przyjaźni, tu jest miłość – czyli nie partnerstwo lecz zawłaszczenie, pożądanie, posiadanie na własność tego „Innego”. Czy w takim stosunku człowiek-człowiek możemy mówić o jakimkolwiek zaufaniu, wierze w „Innego” człowieka (wierzy się mu tylko do chwili gdy on jest „nasz, bo miłość graniczy z nienawiścią).
To wpływ „polskiego”katolicyzmu na umysły nadwiślańskie jest m.in. bardzo poważną przeszkodą w zaufaniu wzajemnym, wierze w „Innego” człowieka (nie w Polaka, ale CZŁOWIEKA);
Pozdrawiam
WODNIK53
Niejaki Bonifacet chetnie to przetlumaczy na swojej via i vita dolorose od respektu przez pokute do rozumu…..
Kernkraftwerke und Kinderkrebs
Text: Regina G. Gruse
Folgen radioaktiver Strahlung für den Menschen
Es kursieren viele Studien zu den Auswirkungen von Radioaktivität und es kommt scheinbar keine auf ein eindeutiges Ergebnis. Die Erkenntnisse werden bestritten und bestärkt, je nachdem ob sich Atomkraftgegner oder -befürworter äußern. back view stellt euch die bedrückenden Resultate der ?Kinderkrebs in der Umgebung von Kernkraftwerken”-Studie (KIKK) vor.
Je näher ein Kind an einem Atomkraftwerk wohnt, desto mehr steigt die Wahrscheinlichkeit für es, an Krebs zu erkranken. Bereits vor drei Jahren sorgte diese Erkenntnis des deutschen Kinderkrebsregisters in Mainz für viele Diskussionen.
Die Studie war im Auftrag des Bundesamts für Strahlenschutz (BfS) von 1980 bis 2003 durchgeführt worden. Sie umfasst 1.592 an Krebs erkrankte Kinder und 4.735 nicht erkrankte Kinder. Untersucht wurden 41 Landkreise in der Umgebung von 16 Standorten der insgesamt 22 Kernkraftwerke in Deutschland. Die erschreckende Erkenntnis war, dass innerhalb von fünf Kilometern Umkreis um die Reaktoren 37 Kinder neu an Leukämie erkrankt sind. Statistisch hätten aber nur 17 Kinder betroffen sein dürfen. Die Studie schlussfolgert daraus, dass 20 zusätzliche Erkrankungen auf die Nähe zu den Atomkraftwerken zurückzuführen sind. Außerdem wurde ein Risikoanstieg für alle Krebserkrankungen von Kindern, die im Nahbereich von Kernkraftwerken wohnten, um 60 Prozent festgestellt.
Wodnik53, Wiesiek59
Mnie o coś innego chodzi. Jeszcze raz powtarzam – trudno oczekiwać od ludzi zaufania do wladz, jeśli one z nimi nie rozmawiają albo bredzą od rzeczy ogłupiając ludzi. Przez to każda dyskusja na tematy zasadnicze – nawet na tym blogu – staje się festiwalem upartego egoizmu i eksplozją lęków. Dyskusja o OFE, ktorą mamy za sobą sprowadzała się przecież do jednej tezy – system emerytalny niezależny od demografii. To był prawdziwy temat.
Natomiast dyskusja o energetyce nuklearnej sprowadza się do pytania – czy warto podjąc ryzyko (jakie)w zamian za tanią energię. I wszystko. Dyskusja czyli element kampanii społecznej musi być prowadzony dotad aż nie uzyska się wsparcia politycznego dla projektu. Niestety, w najważniejszych dla Polski sprawach takich dyskusji nie ma albo dotyczą one jakiś pobocznych tematów. Dyskusja o OFE zakończyła się niczym. Podobnie będzie z dyskusją o „atomówce” czy dyskusji o euro, ktora nas – mam nadzieję – czeka.
To, że kilku staruszków ze Świerka postanowilo się na stare lata odkuć na kleceniu wizji elektrowni nuklearnej nikogo do niej nie przekona. Rząd powinien wiedzieć, że społeczeństwo oczekuje zarazem poczucia bezpieczeństwa i finansowej poprawy warunków życia. To jest temat do dyskusji i właściwie do potężnej kampanii społecznej, a nie skandowania „Polak potrafi” na tle zgliszczy Fukuszimy.
Pozdrawiam
Wieśku,
w sprawie globalnego ocieplenia Michał Leszczyński jest zaangażowanym, ale zupełnie niekompetentnym amatorem. Raczej polecam:
http://doskonaleszare.blox.pl/html
Kartko,
jestem rozczarowany.Oczekiwanie „potężnej kampanii społecznej” jest bezsensowne.Społeczeństwo,moim zdaniem,ma w nosie takie kampanie i oczekuje ,jak piszesz,”poczucia bezpieczeństwa i finansowej poprawy” bezkampanijnie.Ojciec Dyrektor nie dyskutuje z kołami radiomaryjnymi pożytków z energii geotermalnej tylko podaje numer konta.”Staruszków ze Świerka”,jak piszesz ,będzie można rzucic na pożarcie tłumom przy problemach z realizacją projektu elektrowni nuklearnej.
Tak jak Balcerowicza przy OFE.Właściwie to sam się rzucił.Ale najpierw trzeba ten projekt uruchomic.Bo to mus.
Pozdrawiam
Micjur
Żeby program uruchomić bez politycznych nieprzyjemności to trzeba ludziom powidziec, że będą mieli tanszy prąd za pewne ryzyko. To jest ta cała kampania spoleczna. Ojciec Tadeusz też oferuje zbawienie za wpłatę na źrodla geotermalne. Jasno i konkretnie wyrażony argument tanszego pradu ludzi przekona. Bo po diabła im „atomówka” jeśli będą musieli takie same albo i większe rachunki placić?
Drodzy Przedmówcy, albo raczej część z was – wkurzacie się i przeczycie faktom. A fakty są takie, że obecnie nie ma czystszej alternatywy dla energii jądrowej. Możemy oszczędzać energię, możemy rozwijać źródła odnawialne, ale w ten sposób nie wyprodukujemy wystarczającej ilości energii elektrycznej. Zatem albo zaczniemy budować takie elektrownie, albo pozostaniemy energetycznym i brudnym skansenem Europy. Na marginesie – będziemy też płacić ogromne pieniądze za emisję CO2. Weźcie to pod uwagę, jak będziecie odsądzać elektrownie jądrowe od czci i wiary
Wiesiek59 – dzięki za link do artykułu. Niestety mam wrażenie, że jest to wołanie na puszczy. Ludzie, w tym niekompetentni politycy, poddają się emocjom, a wtedy żadne racjonalne argumenty nie wchodzą w ogóle w grę. Jak pies Pawłowa reagują na słowa energia atomowa = Czarnobyl i Hiroshima. Po prostu koniec dyskusji.
http://naukowy.blog.polityka.pl/2011/03/17/antynuklearny-mit-zalozycielski/
Po sąsiedzku rozwinąłem trochę swoje tezy stąd. Ale proszę nie przenosić dyskusji o Radiu Maryja itp. 😉
panek pisze:
2011-03-17 o godz. 18:56
Do czego Twój świetny wpis na blogu sprowadzić?
Obejrzyj „Trzy dni Kondora”….
Wcześniej czy później obywatele zażądają od władz energii.
Metody jej uzyskania będą nieistotne.
Swego czasu obywatele Anglii zażądali herbaty, a że za opium, nikogo nie obchodziło……