Benedykt XVI o kondomach, czyli burza w szklance wody
Światowe media spekulują o przełomie w sprawie stosunku Kościoła katolickiego do problemu dopuszczalności prezerwatyw. Problemu, dodajmy, licznej ale jednak mniejszości, bo rzymskich katolików jest z grubsza miliard, a to tylko jedna szósta ludzkości. Co więcej, spora część katolików na co dzień ignoruje kościelny zakaz stosowania takiego zabezpieczania się przed niepożądaną ciążą.
Są jednak i tacy katolicy, którzy na tym tle mają konflikt sumienia. Z jednej strony uważają się za szczerze wierzących i praktykujących, chcieliby być lojalni wobec Kościoła, którego cząstką się czują, a z drugiej ten akurat zakaz uważają za nieprzekonujący. Są też katoliccy działacze, teologowie, nawet duchowni, od dawna domagający się cofnięcia zakazu jako nieuzasadnionego doktrynalnie, a bardzo komplikującego życie wiernych, narażającego Kościół na śmieszność, a także na surowe krytyki zwłaszcza za skutki zakazu w krajach, gdzie szaleje epidemia AIDS, jak również w katolickich rodzinach dotkniętych patologiami takimi jak gwałty pijanych mężów na żonach czy córkach.
Wszystkie te środowiska czekają z utęsknieniem na jakieś światełko nadziei. No i jest! Jest, ale chyba tylko w oczach tych, którzy zaklinają kościelną rzeczywistość, by była taka, o jakiej marzą ? bardziej przyklejona do realnego świata. W wywiadzie rzece, który lada dzień wejdzie na rynki europejskie, Joseph Ratzinger, papież Benedykt XVI, nie wyklucza, że w pewnych przypadkach Kościół mógłby się zastanowić, czy prezerwatywa nie mogłaby być dopuszczona jako środek zapobiegający zakażeniu wirusem HIV.
Sensacja to żadna, najwyżej ciekawostka. Nie ma tu żadnego przełomu. Papież nie przemawia ex cathedra, nie daje niczego na piśmie, to po prostu fragment rozmowy, która dla wierzących nie ma żadnego obowiązującego znaczenia. To raczej ratowanie twarzy po afrykańskiej wpadce Benedykta, kiedy w Kamerunie oświadczył, że prezerwatywa nie jest żadnym rozwiązaniem problemu AIDS, a nawet może sytuację pogorszyć. Ratzinger – więc i Kościół katolicki, którego jest on dla wielu uosobieniem – zebrał za te słowa srogie cięgi. Teraz zaprzyjaźniony z nim dziennikarz pomaga mu nieco poprawić nadszarpnięty przez tę wypowiedź wizerunek. A wydawca książki już zaciera ręce. Cytat o kondomach to gigantyczna darmowa reklama publikacji. Watykan potrafi.
PS. Ledwiem postawił kropkę, a słyszę, że rzecznik Watykanu już prostuje światowego newsa o ,,przełomie”. Proszę bardzo. Żadnych złudzeń, bracia katolicy.
Komentarze
Wczoraj z rozbawieniem wkleiłem za tok fm fragment rozważań o prezerwatywach z tytułem „Przełom!!!” ponieważ mnie ten wątek rozbawił. Tekst nie pozostawial złudzeń – ” …Benedykt XVI wymienił tu mężczyzn uprawiających prostytucję. Jak podkreślił, w tym przypadku celem stosowania prezerwatywy nie jest „zapobieganie ciąży”, lecz zapobieganie zarażeniu wirusem HIV….”. Rozbawiło mnie spostrzeżenie, że w przypadku dwoch mężczyzn uprawiających seks z użyciem kondoma (kondomów)trudno jest mówić o antykoncepcji. Tak więc nie jest to wyłom, bo Watykan nigdy homoseksualistom nie zabraniał używania prezerwatyw. Inaczej mówiąc papież zezwolił na to czego nigdy nie zakazywal. W tym przypadku interesujące jest to, że wgłebił sie w zagadnienia milości homoeretycznej i docenił wagę profilaktyki zdrowotnej. Ja to interpretuję jako ciche przyzwolenie dla takiej ekspresji seksualnej.
Pozdrawiam
„Żadnych złudzeń”. Mam nadzieję, że to będzie „żadnych złudzeń” dla Benedykta.
Jak zwykle – nieporozumienie medialne.
Benedykt XVI powiedzieć miał, że „można używać prezerwatywy w szczególnych sytuacjach”
Zrobiono z tego sprawę seksu.
A może miał na myśli te balony, puszczane przez kiboli na stadionach?
Terlikowski – Boże wybacz mi – ten już też sprostował . Prezerwatywa = piekło .
Wytrawny blogger (po polsku – bloger) łamane przez blogowicz potrafi pisać – łamane przez komentować – na każdy zadany temat. Choćby Watykan a używanie prezerwatywy. Watykan – proszę bardzo, raz byłem, stałem w długich kolejkach, raz, drugi i trzeci, więcej już tam moja noga nie postanie. Prezerwatywa – proszę bardzo, raz …
Albo z innej strony — bioetyka watykąńska a reszty świata. W tej reszcie islam jest najpewniejszym sojusznikiem Watykanu, kolejne 1/6 ludzkości, to daje razem 1/3, a 2/3 hula sobie po swojemu? No nie zupełnie. Ale czy 2/3przejumuje się tym, co naucza Watykan? Chyba nie bardzo ich to obchodzi. Ciekawi mnie jak postępuje walka z cholerą na Haiti, albo akcja ratunkowa górników w Nowej Zelandii, albo pomoc finansowa dla Irlandii. Książki Ratzingera i tak nie kupię.
Ciekawe jest zestawienie tego fragmentu wypowiedzi Benedykta XVI
„być może są przypadki tak wyjątkowe i pojedyncze, jak przypadek mężczyzny uprawiającego prostytucję.”
z tym
http://www.tvn24.pl/12691,1666304,0,1,geje-w-sutannach-maja-sie-przyznac,wiadomosc.html
a w szczególności
„Autor reportażu, opublikowanego w piątek w najnowszym numerze tygodnika, podając się za geja przeniknął do rzymskich klubów i spędził czas z księżmi, którzy wieczorami po odprawieniu mszy i wypełnieniu obowiązków kapłańskich zdejmują koloratki i spotykają się w klubach dla homoseksualistów. Korzystają także z usług homoseksualistów-prostytutek. Dziennikarskiemu materiałowi towarzyszy wykonane ukrytą kamerą nagranie filmowe, dostępne na internetowej stronie tygodnika, wydawanego przez medialne imperium premiera Silvio Berlusconiego. ”
W tym świetle stanowisko Papieża ma dość dwuznaczny wydźwięk.
Czy ten niby przełom nie jest po prostu informacją, że księża korzystają z męskich prostytutek? Wychodzi na to, że papież palnął coś niezwykle głupiego.
Panie Redaktorze !
Będzie jak zawsze w historii Kościoła – dwa kroki do przodu i potem zaraz dwa do tyłu. Może za 200 lat coś się w tej materii zmieni (jak wymrą wszyscy ci którzy pamiętali krucjatę JP II & cons. w tej materii, gromy rzucane na teologów – np. Currena – czy księży – np. Forcano, będących jawnie za prezerwatywą). Ile lat czekał Galileusz na rehabilitację i „przywrócenie” do stanu normalności ? A teoria Kopernika ? Ile już lat czeka G.Bruno na ów gest kolejnych Ojców Świętych ?
Znamy to, znamy.
Te słowa nic nie znaczą. Pusty gest, słaby impuls ze wszechświata „umierającej gwiazdy”. I tak samo należy ten „wyduszony” pomruk traktować. „Geriatricum” każdej instytucji – jak np. ZSRR „za Breżniewa” – ma swoje prawa i zasady. Są uniwersalne.
Pozdrawiam.
WODNIK53
Bedzie sie mowic: poprosze o 200 benedyktynek. Zamiast 200 kondomow, albo 200 przezerwatyw.
Benedyktynki brzmi lepiej. Zwlaszcza w Polsce.
wb40 o 20:52
Kto wie, czy jeszcze bardziej dwuznaczny wydźwięk „w tym świetle” nie mają ostatnie niepowodzenia polityczne właściciela tego medialnego imperium?
Może jednak na zbyt potężny odcisk nadepnął?
Tak się tylko zastanawiam…
telegraphic observer
http://wyborcza.pl/1,75480,8683542,Ignoranci_i_impotenci.html?as=1&startsz=x
Do poczytania…..
W sprawie poprzedniego wątku.
Jako że o wszystkim decydują kurczące się kadry, BXVI zajął stanowisko chroniące je…..
Być może ma dane świadczące o masowości korzystania z usług męskich prostytutek przez księży?
Jedyny błąd który popełnił, to wywołanie tematu. Jak pisał Kapuściński- nic nie sprzyja tak utrzymaniu władzy jak cisza. Ciszę należy pielęgnować.
Wywołanie tematu, to gorzej niż zbrodnia, to błąd który może mieć katastrofalne skutki dla pozycji Kościoła.
Kolejnym naturalnym tematem dyskusji będzie in vitro? Raz osłabiona tama, nie powstrzyma naporu dyskusji, ocen, wartościowania, krytyki polityki Watykanu.
Wycofywanie się z głoszonych poglądów po kilkuset latach, to co innego niż zabieranie głosu w sprawach świeckich w czasie rzeczywistym.
Do Katalogu przewin Wodnika 53 dodałbym jeszcze jeden temat.
Czy Watykan przeprosił już za potępienie powstań narodowych?
Listopadowego, Styczniowego, Kościuszkowskiego?
Ich uczestnicy zostali wyklęci za przeciwstawienie się WŁADZY pomazańców bożych…..
!!!!!wpadce Benedykta, kiedy w Kamerunie oświadczył, że prezerwatywa nie jest żadnym rozwiązaniem problemu AIDS
Niewybaczalna wpadka, bo nic nie gorszy tak jak prawda. Gratulacje dla przemysłu aids, ma tysiące opłaconych akwizytorów (i całe miliony useful idiots, ale to standard).
Polecanka do poczytania dla reszty: raport o aids (stańczyk), jest w necie, kto chce ten znajdzie.
@wiesiek58
Wiem, że na Ciebie mogę liczyć, choćby na pomoc w znalezieniu wywiadu z prof. Baumanem. Na 1. stronie gawędziarz prof. Bauman, zawsze na przekór reszcie świata – też staram się tę postawę przyjmować, ale nie zawsze mi się udaje. A na której stronie jest o impotentach? A o ignorantach?
Szanowny Gospodarzu!
Chrześcijaństwo ma kłopot z seksualnością. Ku mojemu zdumieniu na ścianach budynków wiejskich w Azji napotkałem namalowane fallusy. Dla ścisłości: na zdjęciach lub w filmie telewizyjnym. Jakiś Nepal lub relatywnie blisko.
Katolicyzm ma większy kłopot z seksualnością niż chrześcijanie wschodniej Europy.
Seks w ciągu mego dojrzałego życia wyszedł z cienia w społeczeństwach chrześcijańskich. W ostatnich latach jawnie zaczęto mówić o homoseksualiżmie kapłanów chrześcijańskich. Jawność seksu została wzmocniona epidemią HIV.
Sprawa in vitro najwyraźniej osłabiła pojęcie seksu grzesznego. W Polsce pary kochające się i swe dziecko zaczęły żyć bez sakramentu małżeństwa, aby móc skorzystać z pomocy dla samotnych matek.
Chrześcijańska odpowiedź na pytanie skąd przychodzimy załamuje się.
Eutanazja zaczęła podważa chrześcijańską odpowiedź na pytanie dokąd idziemy.
W ciekawych czasach żyjemy. Historia przyspiesza zauważalnie.
!!!!!!gawędziarz prof. Bauman, zawsze na przekór reszcie świata
Przekora ujawniła się u pan profesora najpełniej, gdy zaciągnął się jako informator Informacji Wojskowej. O tym też pisał redaktor Szostkiewicz?
Nie ma przełomu? Nieprawda, przełom nastąpił, choć trzeba przyznać, że badania watykanistów trwały cokolwiek przydługo. Przedmiotem owych badań podjętych wraz z pojawieniem się AIDS była guma, używana do produkcji prezerwatyw. Otóż jeszcze przedwczoraj (przed ukazaniem się rzeczonej książki) wszystkie katolicki autorytety z Terlikowskim na czele, przekonywały świat, że taki Aidsek może bez przeszkód przeleźć przez nieszczelności w gumce. Co tam nieszczelności, do jasnego gwinta, przecież zapomniałem dodać o rakotwórczym działaniu owej gumy na przyrodzenia spółkujących partnerów (o tym cisza w knidze). Ale wróćmy do tego Aidseka przełażącego bezkarnie (niestety karnie dla spółkujących), który jak niektórym wiadomo, jest mniejszy od takiej niewidzialnej cząstki powietrza. Skoro tak jest – mówi do biskupa zbereźnik z kondonem – to niech wasza eminencja założy sobie na głowę ów przepuszczalny kapturek i spokojnie oddycha. No, teraz już wiecie dlaczego przerwano te skomplikowane badania.
Bardzo ciekawe materiały na temat krajowego rynku prezerwatyw potwierdający tezę Staruszka o dynamicznych zmianach obyczajowych naszego katolickiego społeczeństwa. Warto przypomnieć, że używanie prezerwatyw kościół uznaje za grzech
http://www.poradnikhandlowca.com.pl/bezcms/archiwum/2006/12/raporty-prezerwatywy.html
Pozdrawiam
W ciekawych czasach żyjemy. Historia przyspiesza zauważalnie.
– pisze staruszek. A 85-letni prof. Bauman nas samych w tych czasach nazywa impotentami i ignorantami. I to ma być ciekawe? Oj, nie wywiniesz się staruszku.
Kondony a kosciol,ciekawa relacja a moze figura retoryczna.Gdyby zycie zalezalo od kondomow to bylaby groteska,ale zycie jest jak wino i to dobre,i nawet produkcja kondomow temu nie przeszkodzi nawet jak papiez nie uzywa.Sorry drodzy katolicy ale prawda nie da sie wlozyc do kondoma.
Kleofas pisze:
2010-11-21 o godz. 21:12
Poswiecone?
Dzisiejszy artykul Adama Szostkiewicza zachecil mnie do przeczytania artykulu w miejscowej gazecie na ten sam temat. W zasadzie artykulu w gazecie nie przeczytalam tylko przeszlam prosto do komentarzy. Oto jeden z nich:
‚In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen
GLORIA PATRI, et Filio, et Spiritui Sancto et PROFILACTUS. Sicut erat in principio, et nunc, et semper, et in saecula saeculorum. Amen.’
Obawiam sie, ze wiekszosc pozostalych komentarzy z miejscowej gazety nie bylaby przepuszczona przez moderatorow e-Polityki. Mieszkam w stanie gdzie na Halloween ‚trick-n-treaters’ w dzieciecym wieku dostaja owoce, a nastolatkowie – prezerwatywy.
Szok, smiech na sali lub cos w tym rodzaju. Na calym (rozwinietym)swiecie, no powiedzmy sobie w zachodniej jego czesci kondomy, zabezpieczenie przed chorobami oraz kontrola urodzin sa prywatna sprawa kazdego z osobna i kosciolowi nic do tego. Ale w KK a jeszcze bardziej w polskiej jego czesci to ciagle goracy oraz budzacy kontrowersje temat. KK nie tyle nie nadaza co po prostu szkodzi hetero oraz w zakamuflowany sposob promuje homo. Wedlug swiatowych badan w KK jest do 30% gejow a w hetero-spolecznosci okolo 4%. Czyli okolo 8.5 raza wiecej. Podobnie z pedofilia. KK to najwieksza, najbogatsza, najbardziej zchierarchizowana i najmniej demokratyczna organizacja gejowska na swiecie. A coz KK obchodzi czy dwoje hetero- lub nawet homo-ludzi oddziela sie gumka czy tez nie. Zebezpieczenie sie jest jednak b. wazne.
Jaki to pan mój brat w wierze, panie?
Pana wyznanie to chyba pana własne tylko jest.
Albo się coś wyznaje, w coś się wierzy, albo udaje, ze się wierzy, byle gawiedź czytająca miała ubaw.
Zal tej gawiedzi, bo pana to nie.
kazda metoda antykoncepcji jest sprzeczna z nauka kosciola katolickiego. Rowniez wstrzemiezliwosc seksualna jest w istocie rodzajem antykoncepcji, ze juz nie wspomne o erzatzu, jakim jest masturbacja. Kalendarzyk malzenski tez odpada. Zatem nalezy przyjac, ze taki na przyklad redaktor Terlikowski nie uprawia seksu w zadnej formie. Byc moze posel Gowin takze, nie mowiac juz o biskupach.
Trzeba zrobić jakiś grzech śmiertelny, np. podpisać się pod ustawą o in vitro i wtedy można już wszystko.
Interpretacja doktryny też jest doktryną.
Istnieją dwa sposoby myślenia:
1. każdy myśli co chce;
2. wszyscy myślą to samo co szef.
Trzeciej możliwości nie ma. W drugim przypadku wszystko co powie szef staje się doktryną.
W kościele katolickim, który się wyemancypował z bizantyjskiego obowiązuje od roku 325 zasada 2 i w konsekwencji zakaz tworzenia herezji, czyli niezależnego wspólnego myślenia przez więcej niż 1 osobę. Można wątpić samotnie, ale we dwóch już nie, bo to bunt.
Każda myśl papieża jest doktryną kościoła niezależne od formy ekspresji lub jej braku i niezależnie od oficjalnej doktryny odnośne nieomylności papieża lub jej braku. Katolicyzm to papież.
Z tego co mi wiadomo, zakaz używania prezerwatywy (jak też innych środków antykoncepcyjnych) nigdy nie został ogłoszony przez Watykan ex cathedra. Owszem, sprzeciw Watykanu jest, ale w tej materii mocą „ex cathedra” nigdy się nie podparł. Czyli jest to taki sprzeciw w wersji soft, jak niegdyś był wobec sekcji zwłok albo transplantacji (które teraz Kościół wręcz popiera!). Jeśli zatem katolik w swym sumieniu nie widzi w użyciu kondoma nic złego – to w czym problem?
Słyszałem tę wypowiedź, niestety. Tak to jest jak ideologia ogranicza rozum i staje się on zamknięty na wszelkie racjonalne argumenty.
Być może ofiary księży – pedofilów oraz gwałcicieli powinny podkreślać, że w momencie gwałtu ksiądz używał prezerwatywy ?
W ten sposób Watykan w końcu dostrzegłby, że w postępkach księży było coś nagannego.
Pozdrawiam.
Ja jeszczem żem się nie wypowiedział notabene Tuska i Gierka.
Wiem, że to nie bardzo kogoś obchodzi, ale nie mogem siem powstrzymać.
Podobieństwa są znaczne:
1. Gierek pogonił Moczara jak Donek Jarka. Czy to mała zasługa? Chyba nie.
2. Hasło: nie robimy polityki, budujemy drogi jest gierkowskie sensu stricto. To kwintesencja gierkizmu.
3. Gierek zaczął pożyczać jak Nixon drukował puste dolary żeby pobudzić gospodarkę (co oczywiście nie wyszło). Podobnie Tusk działa za dolarowego Drukarza Obamy. Kiedy koszt kredytu wzrósł, Gierek się wyłożył po 6 latach rządów. Teraz wychodzi nam rok 2013.
Ekonomia to brutalna niewiasta, gdy się o niej zapomina, może zabić.
@telegraphic observer
Zapraszam na blog szalonych naukowców za ścianą działowa redakcji e-Poliyki.
Temat jest obcykany i trudno zabłyszczeć. Gumy talkują fabrycznie.
Spragnieni staruszka muszą przypomnieć sobie aytmetykę.
U naukowców nie ma lekko ale wpisów więcej niż zwykle.
A w powszechnym mniemaniu są oziębli.
Z gumą to tak jak oglądać pokera na filmie. Maksimum rozkoszy niepewne.
Co się Kościół wypowie na tematy doczesne, to kompromitacja.
Już by lepiej był konsekwentnie przeciwny antykoncepcji,masturbacji i czym tam jeszcze się lubi zajmować.
Może to budzić mój sprzeciw ale z zasadami wiary się nie dyskutuje bo wiary, jak rodziny się nie wybiera.
Można ją odrzucić, lub żyć w hipokryzji jak większość katolików.
Po to mamy konfesjonał, żeby za kilka paciorków podniecony wyznawanymi pikantnymi szczegółami ksiądz, w imieniu Boga nam zakładanie gumki odpuścił.
Ale nie.
Kościół ma potrzebę swoje pokrętne i sprzeczne z logiką poglądy w sprawach prokreacji głosić.
Teraz się dowiadujemy, że gwałcona kobieta nie popełnia grzechu jak jest gwałcona w prezerwatywie.
Do tej pory jak ją gwałcono, to obowiązkiem katoliczki było błagać, żeby oprawca przynajmniej prezerwatywy nie zakładał a jak założył, to grzech gwałcona kobieta popełniała się okazało.
Dowiadujemy się, że stosunki homoseksualne są grzechem ale zakładanie w trakcie tych stosunków kondoma nie jest.
Czekam na stanowisko Papieża w sprawie użycia prezerwatyw podczas dobrowolnego stosunku oralnego skoro się w szczegóły wdajemy.
Podobno Kościół dopuszcza te formę współżycia.
Bo pod przymusem nareszcie wolno co niewątpliwie cieszy wszystkich gwałcicieli i ich ofiary.
„bardzo komplikującego życie wiernych, narażającego Kościół na śmieszność, a także na surowe krytyki zwłaszcza za skutki zakazu w krajach, gdzie szaleje epidemia AIDS”
A niech mnie. Krytyki i śmieszność? KRK jest z tego powodu po łokcie ubabrany we krwi afrykańskich dzieci. Gdybym wierzył w te nonsensy Benedykt i jego poprzednicy byliby jednymi z nielicznych „godnych” obiecywanych przez doktrynę wiecznych tortur piekielnych.
staruszek, 13:56
Jako stary pokerzysta, potwierdzam.
Coś o naszych dzieciach….
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Czy-przez-majtki-mozna-zajsc-w-ciaze,wid,12864128,wiadomosc_prasa.html
Mając taką wiedzę o seksie, dziwię się tak małemu przyrostowi naturalnemu w naszym kraju…..
Chyba że ilość katolików żyjących zgodnie z doktryną jest drastycznie mała.
Cała reszta odprawia jedynie szamańskie rytuały?
telegraphic observer pisze:
2010-11-21 o godz. 22:31
Cenię Twoje wpisy, choć niektóre są dyskusyjne.
Co do Baumana, różnimy się w percepcji jego tekstu. Dla mnie jest ciekawy, nieco inaczej naświetla stosunki międzyludzkie i ekonomię kapitalizmu.
Benedykt się martwi o męskie prostytutki. Doprawdy… Ani słowa na temat epidemii AIDS w Afryce, nawet się nie zainteresował losem żeńskich prostytutek, które występują powszechnie, o wiele niż męskie. Są też o wiele bardziej narażone na zakażenie. No tak, ale wtedy byłaby to już antykoncepcja. A na to KK nie może się przecież zgodzić. Non possumus…
Jak to robią w Iranie?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8695448,_Kobiety_powinny_wychodzic_za_maz_majac_16_18_lat__.html
Szczyt marzeń naszych Hierarchów?
Równie interesujące……
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/spoleczenstwo/egzorcysci–pogromcy-upadlych-aniolow,56146,1
„wierzyć chcecie czy nie chcecie, cuda jeszcze są na świecie”…….
Kiedyś widziałem statystyki dotyczące dziurawych kondomów – nie są specjalnie budujące, właściwie dość łatwo paść ofiarą nadmiernego zaufania do przemysłu gumowego, a i sam kondom to przecież erzac niezgorszy niż kawa Turek, ser bez sera, albo masmix – toż to jak lizać loda przez szybkę, człowiek nigdy nie pozna prawdziwego smaku i wcale nie będzie wiedział czy truskawkowy, malinowy, czy pistacjowy.
MSW czyli polski rząd, pyta Amerykanów jak należy postępować z Rosjanami którzy nam nie udzielają wyczerpujących informacji w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Dla mnie to wiadomość miesiąca a w mediach jakoś tak o tym cicho.
Czemu akurat Amerykanów pytamy bym się spytał polskiego rządu jak bym był dziennikarzem.
Ja to bym naszych przyjaciół Gruzinów spytał.
I jeszcze bym spytał na ile wiążąca będzie odpowiedź.
Przełom to nie jest , najwyżej odwilż
Terlikowskiego to i sam papież nie przekona //ten typ tak ma// jemu chyba nawet elektrony kręcą się w odwrotną stronę – więc jak może zrozumieć.
Seksualność /przynajmniej mnie/ kojarzy się skutkami ostatecznie z rozmnażaniem.
Pozwalam sobie więc na mały rzut beretem obok.
Cytat // IDŻCIE I ROZMNAŻAJCIE SIĘ // pytanie jak długo i do jakich granic. Gumka jak to mówią Terlikowsko-Pospieszalscy jest przyczyną wszelkich nieszczęść nie mówiąc już o grzechu.
Można więc zapytać czy przy przepisywaniu i tłumaczeniu tekstów ewangelicznych nie znalazł się leniwy albo nadgorliwy co zapomniał albo wymazał słowo ROZSĄDNIE .
Mnie powiedzenie ROZMNAŻAJCIE SIĘ ROZSĄDNIE wydaje się rozsądnym.
Pozdrowienia dla lingwinistów
wiesiek59 (11-22 o godz. 14:45)
Nie neguję Baumana. Napisałem (w tym między wierszami) tylko tyle, że długa jest ta rozmowa (10 e-stron), na str. 1. zaczyna się jak pogawędka (co zrozumiałe), a na resztę nie miałem (cz. przeszły) czasu. Podejrzewam, że też i ochoty. Czytałem uwagi Baumna o współczesności, czyli kapitaliźmie i nie zawsze wydały mi się one odkrywcze.
Dlaczego? Oczywiście teza o impotencji i ignorancji jest stara jak świat. Co najwyżej inne są detale. Gdy czytam, to widzę jasno, że te dylematy są istotne, bardzo istotne dla wyjaśnienia teoretycznie, oraz dania wskazówek ludziom, jak postępować aby wygrać coś dla siebie między pogonią za wolnością i dążeniem do bezpieczeństwa – tymi dwoma przeciwnościami, Scyllą i Charybdą. Ale jednocześnie mam poczucie, przekonanie wręcz, że ja ten świat znam, na nic mi te objaśnienia, mój problem jest gdzie indziej. Tzn. problem innych, z którymi się zetknąłem, obserwowałem ich porażki, a często życiową klęskę.
W moim odbiorze, Bauman jest wyśmienitym socjologiem, ale nie wyjaśnia psychologii zjawisk. Oto przykład – „Loteria w Babilonie”, opowiadanie Borgesa, o którym mówi na str. 4. Jeden ma szczęście, drugi wpada w błoto. Po pierwsze, nie wszystkie sytuacje człowieka są konfliktowe, grą o sumie zero; wiele, może nawet większość opiera się na współpracy, wymianie, wsparciu, do tego namawiają nas, gdy idziemy do pracy, gdy z niej wracamy, w samej pracy też – jakaś nieufność jest w tym dyskursie, a raczej przekonanie, że niemal każdy krok nasz na ziemi rodzi konflikt z drugim człowiekiem. Nie godzę się na taki katastrofizm. Po drugie, są oczywiście konflikty, ktoś wpada w błoto, drugi idzie suchą noga po jego grzbiecie – pytanie: co decyduje o podziale, o wygranej i przegranej? Ano jakże często decyduje psychologia, osobowość jednego i drugiego, stan ducha jednego i drugiego adwersarza, bojownika. Ponadto, człowiek lubi walczyć, więc po co z niego robić impotenta, delikacika, nigdy nie przegrywającą mimozę.
Tak, zaznałem upokorzeń, mówię w tym momencie o sobie. I co? Nie rozpaczam, albowiem wiem, czy racjonalizuję sobie, ile było w tym mojego udziału, co mogłem lepiej rozegrać, kiedy wygrana była poza moim zasięgiem, itd. Bauman jest marksistą. Nie przez przypadek, po prostu bardziej lubi bawić się w socjoloaga – dobrego socjologa, co do tego nie ma dwóch zdań, niż szukać wyjaśnień w psyche.
Telegraphic Observer
Przeczytałem Baumana i moim zdaniem on wiele mówi o psychologicznym tle zmian. Nawet w wątkach biograficznych nawiązuje do psychologicznych źródeł swego widzenia świata. Moim zdanie wyjaśnia Twoje wątpliwości.
Pozdrawiam
zezowaty pisze: 2010-11-22 o godz. 16:41
Czuję się przywołany do tablicy. Ja użyłem na sąsiednim podwórku wezwania do rozmnażania. Ja czytałem Ewangielię w urywkach i cytatach – także redaktora Hołowni.
Nie znam odpowiedzi na moje pytanie: „Myjemy to, czy robimy nastepne?”
Znam tylko narzekania na małą dzietność w Polsce. Także niedawno w pierwszoplanowym firmowym artykule Polityki.
Wykorzystuję Pański wpis dla zarozumiałej prywaty.
Podczas korygującej lektury przygotowanego przeze mnie komentarza wycinam (zazwyczaj udanie) fragmenty łopatologiczne i obrażające inteligencję współkomentatorów. Gdybym cytując ewangeliczne wezwanie do rozmnażania przypomniał sobie przydawkę „rozsądnie” to bym jej w komentarzu nie umieścił. Gdy mężczyzna dotyka kobietę, to jej wydzielają się natychmiast katecholominy zakłócające rozsądek. Gdy mężczyzna poczuje zapach kobiety o mądrych oczach traci rozsadęk. Tak jesteśmy stworzeni.
Ja nikogo w walce z biologią nie zastąpię i nie wzywam do takiej walki.
Głupi to ja jestem, ale nie aż tak.
Prezerwatywa nie wymaga błogosławieństw.Ważne,ze ratuje więcej istnień ludzkich, niż wszystkie misje katolickie razem wzięte.Proces zamykania się katolicyzmu wyłacznie do uczestnictwa w niedzielnym nabożeństwie i spowiedzi wielkanocnej trwa nieustannie.Zostanie dopiero zauważony jak opustoszeją kościoły w niedzilę.
Gwidon pisze:
2010-11-22 o godz. 15:21…….”toż to jak lizać loda przez szybkę, człowiek nigdy nie pozna prawdziwego smaku i wcale nie będzie wiedział czy truskawkowy, malinowy, czy pistacjowy……….”
Szanowny Gwidonie. Śpieszę Ci uświadomić, że to gumowe coś, zupełnie nie jest przeznaczone do zakładania na język. Rozumiem, że miałeś katechezę zamiast wychowania seksualnego – więc takie skutki. Zapytaj może kogoś dorosłego – pewnie ktoś taki jest w Twoim otoczeniu. Zalecałbym również wstrzemięźliwość do czasu nabrania pełnej wiedzy. No chyba, że te pistacje, maliny czy truskawki oferuje Ci Twój proboszcz. Pozdrawiam z uśmiechem – choć mam zajady.
Na temat pierdół wygadywanych przez wychowanków HJ się nie wypowiadam.
telegraphic observer pisze:
2010-11-22 o godz. 17:00
Ja w tym długim tekście wyczytałem wątek depersonalizacji odpowiedzialności z czyny, postępujący egoizm i atrofię więzi społecznych.
Coraz częściej podkreśla się JA, coraz rzadziej MY…
W końcu kilku katastrofom bankowym winien był jeden tylko makler, ukierunkowany na maksymalizację WŁASNYCH dochodów….
Czy Madoff do życia potrzebował 50 miliardów?]
Kończy się czas budowy systemów irygacyjnych, piramid, chińskich murów, te dzieła inżynieryjne wymagały kooperacji.
Siedzimy sobie w swoich ciepłych- lub klimatyzowanych dziuplach, stukając w klawiatury. Cała reszta przepływa obok……
Kontakty interpersonalne są redukowane, niezobowiązujące, coraz bardziej anonimowe. W naszym wieku, krąg znajomych jest stabilny, choć co chwilę „biorą z naszej półki”
Hedonizm? Wygodnictwo?
Bauman akcentuje niektóre zjawiska. Zagonieni ludzie tracą godność, depersonalizują się, są szarą, niewyróżniającą się masą pogardzaną przez chwilowych wygranych na loterii zycia.
Tłumem łatwo sterować, pogardzać, lekceważyć. Populos, demos, czerń, hołota, plebs, proletariat……nazw było wiele…
Powinien być lepszy sposób na przeżycie życia….
Bez surowej odpowiedzialności za decyzje ekonomiczne, nie będzie spokoju. A pokój społeczny też ma swoją cenę.
Kartka z P.
Może ja tak głęboko w otchłań duszy prof. Baumana nie sięgam. Albo moja psychologia, temperament i osobowość są inne. Może moje domowe wychowanie wpłynęło, do wojska miałem wstręt, w II wojnie uczestniczyłem na dywanie stołowego pokoju, także wtedy, kiedy ojciec mi o tym opowiadał …
Ale na jaką psychologię Bauman się powołuje czy gdzie ją wplata, daj konkret, albo dwa. Widzę, że staruszek profesor z uśmiechem daje klucz do jakiejś krainy utopijnej szczęśliwości. Mnie to pachnie marksicyzmem, jak mawiał Kisiel.
Pożyczać trzeba od mądrzejszych.
Staruszku, to wszystko prawda , ale ja tak płyciutko kopię z podtekstem //kiedy zabraknie populacji miejsca na ziemi// nawet na rozmnażanie w pozycji misjonarskiej.
A jeśli chodzi o dzietność to po pierwsze zawsze rosła po klęskach a po drugie teraz też wzrośnie jeśli KK czyli TOWARZYSTWO SUKIENKOWE przestanie zajmować akuszerstwem.
Dobrze to zrobi KK no i kobietom a trzeba pamiętać że zadowolone kobiety
to i mężczyzn więcej uśmiechniętych będzie chodzić po ulicach ,może któryś z nich będzie politykiem
Ukłony.
wiesiek59 (11-22 o godz. 19:30)
Co piszesz jest melancholijne, poczynając od brawurowej konstatacji, że „co chwila biorą z naszej półki”. A we wspólnocie pierwotnej (chwalonej przez J-J Rouseau zdaje mi się) brali jeszcze szybciej, aż nie było czasu się zorientować.
Ale czy nie widzisz w tym co piszesz i myślisz piramidalnych, irygujących wręcz sprzeczności. Oto: „siedzimy w dziuplach stukając w klawiatury”, a zaraz obok: „ludzie tracą godność, depersonalizują się, szarzeją”. Albo zgrywasz angielskiego lewicującego arystokratę, albo nie widzisz, że klikając, my i inni ludzie, robimy to co nam odpowiada, szukamy sensu, być może bez szansy na jego znalezienie, ale kurde jakoś się dowartościowujemy w końcu. „Cała reszta przepływa obok”, no to co? rzucić się w tę rzekę, czy też nie, ale dylemat znalazłeś. Bardzo Cię przepraszam, ale Bauman bada, główkuje i pisze, bo takie jest jego miejsce w tym systemie, aby przyglądać się co jest do naprawienia. Człowiek jest teraz bardziej wolny, przeciętny Józek znad Potoka, niż był 100 czy 500 lat temu (już nie mówię 30-50 lat temu), ale jednostkową wolność należy jakoś ukierunkować, czyż nie?
Madoff nie spowodował kilku katastrof bankowych, na Boga! On naciągnął spore grono zamożnych nota bene ryzykantów na grubą forsę. Ciebie ani mnie nie naciągnął przecież. A system bankowy załamał się w wyniku zupełnie innych działań. Ale Bauman nie ma na ten temat opinii, i słusznie, gdyż o systemie finansowym nie ma pojęcia. Mam wrażenie, że w roku 1989 Polska otworzyła się na szeroki świat, a ludziom oczy. I ten świat, niech będzie, że dziwny, ich olśnił, poraził wzrok. Zamiast jak górnicy w Chile, założyć przyciemnione okulary oni jeszcze bardziej rozdziawiali źrenice. I im przepaliło, oślepiło ich. Jest w opowieści Baumana jakaś dziecięca naiwność i niezrozumienie, gdy pisze w akapicie kończącym się tak: „dyrektorem może zostać tylko jedna osoba, a wszystkie inne muszą jej lizać tyłek.” Pisze o tym, że powinno być kilku na górze, decydentów, liderów, a nie jeden zamordysta. A jakże jest w obecnych biurokracjach, inaczej? Wiem, bo jestem w takiej biurokracji codzień, oczywiście nie na górze, i ciągle się konsultuje, aż do bólu, zaczynam wyć, aby trochę zamordyzmu wprowadzono.
Obecne środkowisko pracy jest nieporównywalne z tym, co krytykował Marks, zapewne nawet z tym, co widział Bauman, gdy prowadził swoje badania w Płn. Anglii. Ciągle się coś zmienia, układy, sieci powiązań ludzkich, wiedza, naciski rynku, technologia i znów stosunki między ludźmi. Mówienie o anonimowości, o nadmiarze bezdusznych związków jest grubą przesadą, jeśli nie nieporozumieniem. Ludzie wykształceni sami są sobie przewodnikami po swojej karierze, niezależni, w miarę bezpieczni, handlują swoją wiedzą i umiejętnościami – i takiej ekonomii opartej na wiedzy jest coraz więcej, nie tylko w krajach rozwiniętych.
Wiem co powiesz (-cie), że jestem mówcą konferencji motywacyjnych dla zblazowanych, wypalonych pracownikówe. Nie, nie jestem. Tak ja widzę świat, może nie wszyscy w nim już są, ale tam zmierzamy jako gatunek. Rzecz jasna nie wszystko jest w nim idealne, więc bierze się trzech Baumanów (oczywiście mniejszego kalibru) i każe szperać i podsuwać rozwiązania. A że czasami tworzy się klops, i po tym rejwach na blogach, to co to ma oznaczać????
Spokój społeczny ma cenę? Hehe. W tych miesiącach w trzech krajach europejskich, nie mówię o Ameryce, odbyły się wybory i wszystkie wyniki były na prawo, kak zwał tak zwał, w każdym razie w kierunku spokojnego poszukiwania odpowiedzialnej polityki społeczno-ekonomicznej, w UK, Szwecji i Rep. Czeskiej. Twierdzić możecie jak długo chcecie, że jest to wynik manipulacji, sterowania tłumem, podatności dołów na oszukańcze hasła oligarchii, itd, to samo zresztą dotyczy USA z jej Tea Party, ale mnie nie przekonacie, szybciej ściągną mnie z tej waszej półki …
Talegraphicku
Po częsci Wiesiek59 Ci odpowiedział.
No ale może taki fragment o poczuciu niepewności
„…- Jeżeli ja chcę, panie Tomaszu, nad panem zapanować, to muszę zrobić dwie rzeczy: rozwiązać sobie ręce, a panu związać. Nic więcej.
– A jak zamierza mi pan te ręce związać?
– Otoczę pana taką rutyną, tak szczegółową, żeby pan nie miał wyboru. Żeby pan był jak ten robotnik przy taśmie, za którego taśma decyduje, co on ma w danej chwili robić.
Poza tym na przykład nie pozwolę panu wychodzić na papierosa, każę się wpisywać do książki wejść i wyjść. Te reguły nie będą miały istotnego sensu, ich jedynym zadaniem będzie wsadzenie pana w ramy, z których nie ma wyjścia. I jak już pan będzie spętany, ręce i nogi w kajdanach, może pan robić tylko dozwolone ruchy, to ja muszę swoje ręce rozwiązać.
Czytał pan „Zamek” Kafki? Tam jest ten mierniczy, który ciągle buntuje się przeciwko Zamkowi i ciągle dostaje w tyłek. Czy pan się zastanawiał dlaczego?
– No, hm… tego…
– On przegrywa dlatego, że zakłada, że Zamek będzie reagował racjonalnie na jego gambity, a Zamek za każdym razem go zaskakuje i robi rzeczy zupełnie bezsensowne….”
Oczywiście, podobnie jak Ty czuję w tym marksizm i egzystencjalizm. Bauman wie, że w ciężkich czasach ta perspektywa wraca, więc się nią posługuje
Pozdrawiam
telegraphic observer pisze:
2010-11-22 o godz. 20:16
Przywołane przez Ciebie wyniki wyborów świadczą o jednym:
pragnieniu stabilizacji i bezpieczeństwa- jednej z najbardziej atawistycznych potrzeb człowieka.
Co będzie, gdy bezrobocie sięgnie 30-40%?
Niepohamowana ekspansja, konsumpcja, spożycie?
Ten model się wyczerpuje.
Dodaj do tego postępujące rozwarstwienie i akumulację środków w kręgu górnych 10% populacji, przy postępującej pauperyzacji klas średnich.
Przypomina mi to schyłkowy Rzym.
Likwidacja drobnych posiadaczy- obywateli- na rzecz wielkich właścicieli- senatorów, podcięła rekrutacje do legionów….
Współcześni właściciele robią to samo- niszczą klasę średnią i wyprowadzają miejsca pracy w regiony o niższych kosztach pracy.
To nieświadome podcinanie gałęzi na której się siedzi….
I moja ulubiona teza.
Książęta, królowie, przemysłowcy, swego czasu ponosili OSOBISTĄ odpowiedzialność za swoich wasali, pracowników.
Ta więź została zerwana na rzecz anonimowości. Gotham City?
Czy wizja z Robocopa? Korporacja nie odpowiada za ludzi, to domena rządu- kupionego przez korporację……
Więź została zerwana…..
Żyjemy w ciekawych czasach, niestety…..
Ci ludzie przy taśmie, nie wymyślą nowej wizji świata, ekonomii.
Ale mogą czuć się sfrustrowani.
A frustracja rodzi agresję…..
Ps.
Przypominają mi się wizje z „Ziemi obiecanej” , czy „Germinal”….
W krajach III świata to aktualny opis rzeczywistości, a co czeka nas?
„czerwona kropka” w „Tesco” to dobry przykład kontroli i poniżania personelu…
PS2
Jakiś francuski makler został skazany na pięć lat więzienia za sprzeniewierzenie 5 miliardów dolarów banku w którym pracował.
Jakiś angielski makler stracił dwa miliardy i spowodował upadek jednego z większych prywatnych banków GB.
Obaj mieli około trzydziestki, ludzie sukcesu…..
Zarabiali rocznie miliony i wykazywali się- do czasu….
To do kolekcji Madoffa.
A ile spraw zatuszowano? W trosce o zaufanie do banku?
Orca 21.12
Niekoniecznie. Jesli na bal maskowy.
@ Sir Jarek
Ja bardzo przepraszam, nie wiedziałem, że felerne kondomy to dla Ciebie tak drażliwy temat. Ok, rozumiem sytuację, sza, i proszę nie wiń nikogo, cóż, wypadki chodzą po ludziach – po prostu ciesz się życiem.
Wiesiek59
Myślę, że Telgraphickowi chodzi o coś innego. Wracając do tej przypowieści Baumana, którą zacytowałem o 20.25. Chodzi o to dlaczego jeden człowiek rozumie ten mechanizm wiązania komuś rąk i rozwiązywania sobie a inny człowiek nie rozumie. Dlaczego jeden głupieje i daje sobie związać a drugi nie pozwala a nawet umiejętnie wiąże innym ręce. I na to pytanie Bauman nie odpowiada. Tylko stwierdza, że tak jest. Dlaczego jeden rozumie mechanizm Zamku kafki a drugi nie. Dlaczego jeden mimo, że się starał zdycha na dnie a drugi wręcz przeciwnie.
Na jednym z blogów była dyskusja o samobojstwie. Ktoś napisal, że popelniają je ludzie ze społecznego marginesu. Sprostowałem, bo oni akurat sporadycznie popelniają. Spoleczny margines jest pełen woli życia i anarchii – jest witalny. Samobojstwa popelniają poczciwcy gdy im się świat wali. To oni nakręcają statystykę więziennych samobójstw w czasie pierwszej doby pobytu w areszcie. Albo gdy traca pracę. Albo gdy ona znika z innym. Wieszają się bo im świat sie w oczach rozpada.
Pozdrawiam
Kartko z P., Wiesiek 59
Prawdopodobnie całe moje zapóźnienie i niezrozumienie Baumana wynika stąd, że straciłem kontakt z pracą w Wallmart, czy Tesco, czy na linii produkcyjnej, nawet na polu żniwnym. W roku 1977 bądź -8 rozmawiałem z pewnym amerykańskim psychologiem społecznym czy raczej ergonomistą, napisał on raport (prof. J.L. Seminara) z Polski. Pracował on dla firmy Lockheed (samoloty, rakiety). Zapytałem go, czy inżynierowie zakładają związki. O nie, my tak dbamy o inżynierów, o ich satysfakcję z pracy i dobre relacje z przełożonymi i firmą, aby im się odechciało kiedykolwiek myśleć o „unions” – zagaił Joseph Seminara. Oczywiście węszyłem wtedy spisek kapitalistów, mistyfikację i oszustwo, ale z jego rzolicznych przykładów wcale to nie wynikało. Może mnie omamił też, sprytny psychol z Kalifornii, ale z czasem zrozumiałem, ba, zobaczyłem an czym to polega.
„Zamek” Kafki i wcześniejsze jego (u)twory to rozprawienie się z władzą biurokratyczną. A ta władza słabnie we współczesnym kapitaliźmie. Może w transformacji polskiej widać to inaczej, rynek pracy przede wszystkim podlega destabilizacji i restrukturyzacji, stąd napięcia. Ale w realnym socjaliźmie sytuacje kafkoskie ukazywały się często. Nie mam wątpliwości, że kierunek rozwoju jest od biurokracji ku relacją o wyższym stopniu cywilizacji. Te 2-3 lata sa oczyszczeniem (w sensie tragedii greckiej też) po latach ekscesów i uśpienia czujności. Nie przesadzajmy, bunty marksistowsko-egzystencjalne są nieporównywalnie słabsze w Europie, niż nawet w 1968. Brytyjczycą rozumieją, że ich problemem jest rozdymany budżet państwa na zupełnie niepotrzebną w wielu przypadkach opiekuńczość i rozdawnictwo. To samo sądzą Szwedzi i Czesi. Tak jest, atawizm nakazuje tym bardziej pragmatycznym narodom zwrócić się tyłem do barykady i przodem do ulepszania krok po kroku tego co już mają.
Wszak rozwój idzie w kierunku zatrudniania większej ilości inżynierów, w kierunku pracy bardziej złożonej, ku gospodarce wiedzy, zaś pracownicy w charakterze Jospeha K. są ciekawą i wymyslną przeszłością. Sceny z „Ziemi obiecanej”, te maszyny wyrzucające kawałki zmielonego ciała są wyjątkowo rzadkie, przecież niemożliwe. Owszem, bogacenie się i całe rozpasanie z niego wynikajace pleni się, schodzi można powiedzieć w dół drabiny społecznej.
Opowieści o książetach i przemysłowcach „swego czasu”, rzekomo bardziej odpowiedzialnych za swoich „poddanych” można spokojnie włożyć między bajki. Rozłam klasy średniej a la Roma Antiqua, o którym tyle się teraz pisze, powstaje w wyniku podziału wg. wykształcenia i kwalifikacji. Dawniej (20-30 lat temu) pracownik z 10 klasami chroniony przez ZZ zarabiał prawie tyle co inżynier, czy księgowy; teraz jest to duża różnica. Nie jest to wina jakiegoś spisku polityczno-kryminalnego, lecz nade wszystko zmian w technologii produkowania. W USA w ostatnich 10 latach zatrudnienie w produkcju spadło o kilkadziesiąt procent, ale dlatego tylko, że wydajność niepomiernie wzrosła, bo wartość produkcji jest teraz wyższa (oczywiście jeszcze więcej importuje się).
Co czeka nas? – pyta Wiesiek. No przecież nie „czerwona kropka”.
Madoff i inni trefni maklerzy są jak pijani drużnicy, którzy zaspali i nie opuścili szlabanu. Czy z powodu drużnika należy zamykać linię kolejową? Czy raczej poddać kandydatów na drużników i drużników lepszej „opiece”?
Kartka z podróży (11-22 o godz. 22:23)
Exactly! To też chciałem napisać … i uleciało. Bauman jest tutaj psychologiem społecznym (jak prof. Janusz Czapiński), nie psychologiem w ogóle. Człowiek po związaniu rąk wraca do domu, ewentulanie pod drodze się upija, wali żone po krzyżu jak ma ją pod ręką i nie robi nic więcej. A inny człowiek potrafi się wywikłać z tej sytuacji. Oczywiście jesteśmy w życiu, nie tylko społecznym, miejsca pracy, raz panami raz niewolnikamia. Ale to poddaństwo jest do przyjęcia. Kiedyś dialogowałem z pewną nadobną blogowiczką (nazwijmy ją B.), która się okazało miała brata w Toronto i kiedyś wcześniej go odwiedziła, miało to miejsce w I poł lat 1990. Poszli do sklepu z butami, a buty trzeba przymierzyć, sprzedawczyni – starsza kobieta „uklękła” przed nią pomagając B. założyć but. B. niemal zemdlała. Jak to – pisze do mnie – kobieta się tak poniża.
To jest moim szanowni rozmówcy, kulturowa sprawa. To całe poniżanie, wiązanie rąk, lizanie tyłka – to są pojęcia przereklamowane, przemielone przez niekompatybilne psychologie.
Czytałem pewnego – ktoś powie neoliberalnego – psychologa-lekarza, psychiatrę, nie pamiętam, w UK, może z Leeds, kto wie, który badał brytyjskich wykluczonych. To są ciekawe przypadki niedomagania psychiki, to nie jest takie proste – że tak banalnie skwituję sprawę.
A przecież można znacznie krócej. Na przykład tak:
Redaktor Szostkiewicz: papież, kondomy, zakaz.
Adoratorzy redaktora: pedofilia, prostytucja, homoseksualizm, ciemnota, średniowiecze, aids, śmierć, zbrodnia.
Albo tak:
Redaktor Szostkiewicz: Kaczyński, PiS, kampania.
Adoratorzy redaktora: nienawiść, frustracja, leki, psychiatria, antysemityzm, neonazizm, Hitler, Stalin, totalitaryzm.
Był kiedyś taki jeden, Pawłow się nazywał chyba… Miał kilka psów…
Droznik droznika szlabanem zamyka.Takie ma wymogi, bo pochodzi od drogi.Chyba,ze to druzba cala z TPPR sie sturlala. Druzba na weselu stoi jak ten druzba sie nie boi, ze tak stoi jak byk, stoi.
Blogowanie stalo sie dla mnie narkotykiem. Kiedy zostalem wyproszony przez pana Passenta za chamstwo, zdecydowalem zerwac z tym nalogiem. Niestety jestem nieuleczalym narkomanem i zagladajac tu i owdzie, zatesknilem za Staruszkiem i innymi blogowymi kompanami. Wprawdzie myslalem, ze uda mi sie poprzestac na biernym uczestnictwie, tzn.tylko na czytaniu, ale jak tu wytrzymac i nie chrzaknac przynajmniej wyrazajac aprobate, kiedy czyta sie niektore wpisy. Poniewaz obecnosc roznych mamon i tego typu podobnycch synow sprawia, ze staje sie wampirem, albo zamieniam sie w wilkolaka, wiec przyrzeklem sobie solennie, ze jesli jakas mamona pojawi sie w mojej okolicy, uciekne na blog pani Paradowskiej, a jesli i tam by sie zjawil to czmychne za rada Staruszka do Szalonych naukowcow.
Pan Kraczkowski zostal najpierw oslabiony prrzez TJ, a potem znokautowany przez Aqa, ale poniewaz ow sparing nie odbywal sie na piesci tylko na argumenty, wiec pan Kraczkowski nie wie, ze zostal znokautowany i dalej bredzi,ze ma racje. Ktos napisal ? Aqa jestes wspaniala ?. Przylaczam sie : zachwycila mnie precyzja argumentow, erudycja i przedewszystkim zimna krew. Za czasow studenckich nie znosilem intelektualnej pychy, glosilem poglad, ze kazdy czlowiek jest w stanie zrozumiec ? Krytyke czystego rozumu ?, tyle tylko, ze jednemu potrzeba na to mniej czasu a drugiemu wiecej. Wprawdzie wyleczylem sie z tej naiwnosci, ale wciaz zdumiewa mnie, ze powoli, systematycznie przytaczane argumenty(och nie chodzi mi o Kanta, ale o sprawy duzo bardziej proste) nie docieraja do takich nieprzemakalnych umyslow. Takie rzucanie perel przed?Pan Kraczkowski ma jednak bardzo istotna dla mnie zalete ; jego obecnosc nie sprawia, ze zanmieniam sie w wilkolaka.
Profesor Bauman wywolal ciekawa dyskusje. Telegraphic Observer uwaza, ze Bauman,nie wyjasnia psychologii zjawisk, na to Kartka, ze Bauman mowi wiele o psychologii(watki biograficzne) I tu zgadzam sie z Kartka. Cala wypowiedz Baumana jest na wskros subiektywna, pozbawiona nuzacych statystyk, rzekomo obiektywnych praw. Bauman mowi to co czuje, to co sam odkrywa i nie jest to wcale wesole. TO pisze: Co decyduje o podziale, o wygranej I o przegranej? Ano jakze czesto decyduje psychologia, osobowosc, stan ducha. ? Czasem tak, a czesciej nie. W wyniku restrukturyzacji francuski Telecom zaczal zwalniac lub przenosic na inne stanowiska swoich kompetentnych pracownikow, co spowodowalo fale samobojstw tych wydelikaconych, przyzwyczajonych do luksusu funkcjonariuszy. Wczoraj w tv byl reportaz na temat przemycanych z Bangladesz do Indii dzieci, ktora sa zatrudniane w kopalniach, gdzie pracuja kilofem po 12 godzin w niskicch galeriach, w ktorych dorosly czlowiek by sie nie zmiescil I wywoza na powierzchnie w prymitywnych wozkacch wegiel. Pytanie do TO, czy o wygranej lub przegranej tych dzieciakow decyduje psychologia. One nie popelniaja samobojstw, one gina na skutek zawalania sie niskich stropow. TO pisze rowniez, ze?rozwoj idzie w kierunku bardziej zlozonej gospodarki wiedzy? Tez prawda, ale, okazuje sie, ze nawet ci najbardziej wyksztalceni, posiadacza dyplomow, doktorzy inzynierowie nie znajduja pracy. Tak jak wczesniej maszyny zredukowaly do minimum prace fizyczna, tak terazinteligentne maszyny(komputery) odbieraja chleb srednio utalentowanym naukowcom I inzynierom. Jeszcze lepiej to widac na przykladzie muzykow, wogole artystow. Poziom uczestnikow konkursu chopinowskiego zostal tak wysrubowany, ze w dzisiejszych czasach Rubinsztajn nie mialby zadnych szans. Jest tyle swietnych nagran,ze coraz trudniej przebic sie do publicznosci znakomitym wspolczesnym muzykom. I tu maszyna(nagranie) wypiera zywego czlowieka. Sluchajac we Freiburgu grajaca na ulicy Koncert Brandenburski znakomita rosyjska orkiestre, ogarnal mnie smutek: Co za marnotrastwo, jakie upokozenie dla tych znakomitych artystow, grajacych w chlodzie, w rekawiczkach za kilka wrzuconych do futeralu euro.
Podobnie jak Profesor Bauman nie martwie sie o siebie, wkrotce pojde na emeryture, ale martwie sie o moje dzieci I wnuki. Ta fatalna dystrybucja swiatowego bogactwa nieuchronnie zmierza ku katastrofie. Tyle w dziejach ludzkosci bylo wojen, katastrof, dlaczego mialoby sie to zmienic ?
A propos prezerwatyw. Jakis czas temu Andrzej Czeczot wywolal skandal, twierdzac, ze stosunek oralny miedzy proboszczem, a ministrantem jest takim naturalnym sposobem udzielania przez proboszcza komunii. Ale z prezerwatywa to chyba bedzie trudne
Ciekaw jestem czy ten osobnik TO, który tak mędrkuje o Baumanie przeczytał choćby jedną jego książkę? Niedawno Bauman napisał „Życie na przemiał”, co można użyć jako metaforę do tychże tekstów rozrzucanych niczym śmieci po różnych blogach. Uśmiałem się szczególnie ze sceny przymierzania butów w Toronto. To coś jakby w ze starego filmu Chaplina. A kiedyś Kanada pachniała żywicą.
@ Autor
„To raczej ratowanie twarzy po afrykańskiej wpadce Benedykta, kiedy w Kamerunie oświadczył, że prezerwatywa nie jest żadnym rozwiązaniem problemu AIDS”
Gdyz nie jest rozwiazaniem w istniejacych warunkach. Papiez mogl miec racje zupelnie przypadkowo, raczej z przyczyn ‚ideologicznych’ niz znajomosci stanu rzeczy. Wpadke, raczej zanotowali ci, ktorzy uwazali, ze Benedykt nie ma racji a prezerwatywy sa rozwiazaniem problemu AIDS w Afryce. W dniu dzisiejszym nie sa, nawet gdyby cala Afryke zasypano prezerwatywami do wysokosci 1 metra ( mozna wybierac, gdyz nie ma to wiekszego znaczenia) . Rzecz w barierach kulturowych, ktorych po dzis dzien nie przelamano, nawet wsrod lepiej wyksztalconej czesci populacji.
Pozdrawiam
LEWY POLAK, 10:15
Niech Pana Bóg broni przed opuszczeniem nas.
Subiektywizm Baumana, a zatem podobająca się czytelnikowi oryginalność, jest ogromną zaletą jego ostatnich wypowiedzi/publikacji. Wiążę to trochę z wiekiem.
Na starość, każde wypożyczenie zdaje nam się śmieszne, wstydzimy się jakiejkolwiek gry, jesteśmy mądrzejsi i nie „żremy trawy”.
Serdecznie pozdrawiam
PS
Nie mogę uwierzyć, że Passent wyprosił Pana za chamstwo. Pewnie pomylił nicka.
Nie mam danych, wydaje mi się jednak że liczba wysokopłatnych miejsc pracy ulega ograniczeniu, praca w usługach zaś jest niskopłatna?
Robotyzacja, śrubowanie norm wydajności, informatyzacja, powodują likwidację miejsc pracy w przemyśle.
Luddyzm nam nie grozi- jak dotychczas- ale strukturalne bezrobocie jak najbardziej.
Ten proces powoduje coraz większą alienację pracobiorców, przy wydłużeniu czasu pracy i długości życia, pozbawia środków i szans coraz większą ilość młodych ludzi. Gdzie pójdą? Na ulicę? tak jak w Grecji, czy Francji?
Szanowny telegraphic observer…..
Nie dostrzegasz procesu?
Telegraphic Observer
Czym innym jest wykluczenie z wyboru a czym innym z konieczności. Ewidentnie wykluczeni są kloszardzi ale to jest styl życia, który wybrali na skutek jakiś indywidualnych problemów z osobowością. A czym innym są miliony ludzi, ktorzy doznają wykluczenia na skutek zawirowań historycznych. I to poczucie odrzucenia wcale nie musi mieć przyczyn socjalnych. Najczęściej występuje z powodu utraty poczucia egzystencjalnego bezpieczenstwa, które wiąże się ze zmianą spoleczna. Ekspedientka klękająca przed klientem przymierzającym buty traktuje to jako normalne zachowanie. Wie, że jeśli będzie klękać i z uśmiechem wciskać buty to nie zostanie zwolniona ani sklep w którym pracuje nie zbankrutuje. Jej życiem rządzą jasne reguły. Do takiego życia ją przygotowano, wskazano perspektywy – urządzono jej bezpieczny świat. Natomiast problemem społecznym są zmiany, które demolują ludziom życie – których oni nie ogarniają. Nagle okazuje się, że system wartości w który ich wyposażono nie dość, że się się nie sprawdza to jeszcze działa przeciwko nim. Bauman zastanawia się dlaczego nie może rozstać się z lodówka. Coś w tym jest – gdy była powódź ludzie wciągali na strychy lodowki ryzykując życiem albo łkali do kamer, że stracili lodówki. Okazuje się, że posiadanie lodówki stało się ich fundamentalną potrzebą – nie potrafią bez niej żyć. A wyobraź sobie wojnę i ewakuację. Przecież wyjdą z domow wlokąc za sobą lodowki. A potem tysiące lodowek będą leżały po rowach, bo nie da się uciekać z lodowką na plecach. Cały konsumpcjonizm, ktory nadawał sens ich życiu traci w takich momentach sens. I ludzie ci muszą się dostosować do życia bez lodówki. To jest właśnie zmiana. Życie bez lodówki metaforycznie jest tym samym co życie bez pracy, pieniędzy, emerytury, ubezpieczenia – życie w samotności, bez wsparcia. Bauman pisze o swoich pierwszych wrażeniach z Wielkiej Brytanii – „… Przede wszystkim chciwość jako główny motyw, silnik napędzający działanie. I to nie dlatego, że Anglicy są chciwi, nie sądzę, by byli bardziej chciwi od innych nacji, ale tak jest ustawione ich życie, że chciwość się promuje….”. Używa sformułowania – „tak jest ustawione ich życie”. No ale tu życie dla milionow ludzi było inaczej ustawione. I to życie im się zawaliło. Kierunki, które im wskazywano wywiodły ich na monowce więc się nie moga pozbierać.
Tak to widzę.
Pozdrawiam
Rzeczywiscie: rozwoj idzie w kierunku zatrudniania coraz wiekszej liczby fachowcow (np. inzynierow). Coraz wiecej ich w wallmartach, na taksowkach czy w coffe-szopach.
Rola biurokracji rzadowej maleje. Owszem. Zastepuje ja hermetyczna, wyjeta spod wszelkiej kontroli spolecznej biurokracja korporatywna, ze swoja kultura, obyczajowoscia, inercja oraz przekonaniem o wlasnej nieomylnosci.
Nowy, wspanialy swiat.
Aktualnie choć „nie w temacie”:
No i stało się.
Powstał nowy klub parlamentarny PiS wersji Soft.
Pardon: ? Polska jest najważniejsza?.
Przy deklarowanej tożsamości ideowo-programowej przez założycieli(ki) klubu a wcześniej ? stowarzyszenia aktualne staje sie pytanie : po co ?
Skłaniam się do podzielenia opinii, że w tym „przedsięwzięciu” chodziło o wpływy przy Prezesie a nie o stworzenie nowej jakości politycznej.
LEWY POLAK (11-23 o godz. 10:15)
Niewątpliwie Baumana wywód bazuje na subiektywności obserwacji, można powiedzieć jest to Lapidarium, jego marksizm jest szczątkowy (nie zerwał pan z marksizmem – tak to zdaje mi się zostało sformułowane). Tego jeszcze brakowało, abyśmy dostali nową teorią w łeb. Odczucia Lewego Polaka też są subiektywne. Moje też. Bo moje doświadczenia w części I są odmienne od Baumana, choć też przeżywałem krótką fascynację „sprawnością gospodarki centralnie planowanej”, bardzo krótką, reszta wrażeń pochodzi z realnego socjalizmu. Część II to emigracja. Też jak emigrant Bauman w Leeds, ja w Boże Narodzenie 1985 chodziłem na pobliską galerię handlową oglądać niewyobrażalną ferię świateł, zabaw dla dzieci ze św. Mikołajem, zakupów … i oglądałem ją jakby przez szybę, bo był to dopiero mój czwarty miesiąc życia w kapitaliźmie. Potem przyglądałem się całkiem z bliska borykania się kilkunastu rodzin polskich imigrantów – współmieszkańców bloku, i jeszcze innych z szerszej okolicy. Obserwowanie ich zachowań ukształtowało moją opinie o współczesnym kapitaliźmie. Wszak działaliśmy wszyscy w tych samych warunkach, z drobnymi różnicami, większośc miała zapomogę i chodziła na lekcje angielskiego. Ja akurat nie potrzebowałem ani jednego ani drugiego, ale zmagania z otoczeniem były podobne. I wszystko zależało od „hartu ducha”, od nastawienia i pewnych całkiem przyziemnych umiejętności „przeżycia w trudnych warunkach”, że tak powiem. A były to warunki dość krańcowe jak na współczesny kapitalizm, bo kanadyjski system opiekuńczości nad emigrantami nie był tak szczodry jak niemiecki czy duński.
Przypadek dzieci indyjskich pracujących w kopalnii nie należy do problematyki współczesnego kapitalizmu, raczej do kapitalizmu goniącego. Zdaje mi się o tym z Baumanem nie „dyskutujemy”. Zaś pracownicy zwolnienie z francuskiego Telecom byli objęci tamtejszym prawem pracy, zdaje mi się, otrzymali wielomiesięczną zapomogę i pomoc w przekwalifikowaniu się, znalezieniu zatrudnienia. Ich przypadek wcale nie jest jakiś wyjątkowy. Może nawet stali się ofiarami nadmiernej opiekuńczości systemu gwarantującego pracę aż do śmierci w tym samym niewydajnym grajdołku. Ale to juz byłoby zbytnie teoretyzowanie w dziedzinie makroekonomii. Na prawdę – cała fala samobójstw? Nie czytałem w gazetach.
Gwałcone przez patologicznych osobników żony i córki z utęsknieniem czekają na papieskie zielone światełko dla kondomów.
Domagajmy się wraz z nimi cofnięcia zakazu jako nieuzasadnionego doktrynalnie, a bardzo komplikującego życie wiernych.
Ja bym poszedł dalej i wprowadził NAKAZ użycia prezerwatywy w sytuacjach nie służących świadomej i dobrowolnej prokreacji.
Gwałcić? Jeśli już, to tylko przez gumkę.
Jedno obserwacja Baumana zwaliła mnie z nóg, jak piorun z jasnego nieba spadła na mnie: przeciętna długość zatrudnienia w Dolinie Krzemowej wynosi osiem miesięcy.
Byłem kiedyś w gronie ludzi, bardzo krótko, którzy pracowali na kontraktach po 6 miesięcy, czasem – bez żadnej gwarancji – przedłużanych na następne 6. To jest prawdziwe życie, wtedy czuje się wartość swoich kwalifikacji, jak na początku piątego miesiąca dzwoni head-hunter i namawia na nowy kontrakt, a ty wahasz się, albo decydujesz się na podniesienie godzinowej stawki (na bardziej godziwą, buchacha!). Czy ten Bauman wie, gdzie jest Krzemowa Dolina? Potrafi wskazać ją na mapie? A czy wie, że według takiego kryterium długości i formy zatrudnienia w Toronto jest krzemowa dolinka? Czy czytał relację książkową pewnego polskiego informatyka od grafiki komputerowej, jak się przechodzi z firmy do firmy, niesie ze sobą cała jej wiedzę (w głowie), zakłada własną firmę, czy to nie jest fragment problematyki współczesnego kapitalizmu? I co on o niej wie?
Zapomniał jeszcze profesor Bauman powiedzieć, że w Krzemowej Dolinie przeciętny tydzień pracy dochodzi do 80 godzin.
Do moich „subiektywnych doświadczeń” należa dwa tygodniowe wyjazdy na campus w Cupertino, CA (w Krzemowej Dolinie). Pracowaliśmy tylko po 75 godzin na tydzień, na lotnisko wyruszaliśmy w ostatniej chwili, aby złapać ostatni samolot do Toronto. Ktoś powie, że to wypala, że to nie jest na długą metę, że to nieludzkie. Oczywiście, lecz dla kogoś kto nie może być kierowcą rajdowym, to jest właśnie Formuła-1. Jak najbardziej ludzkie.
Kartko z P,
Rozmyślałem, ze trzy razy myślałem, o tej tezie Baumana, czy sugestii tylko, że życie Anglików (i kogo tam jeszcze na świecie, pewnie Chińczyków też) jest ustawione na chciwość. Czyli system bierze człowieka (tabula rasa) w swe tryby i wypluwa chciwcem-automatem. A może system jest dopasowany do „natury człowieka”, jeśli odwrócić to równanie, został system stworzony na podobieństwo jego i stosownie do potrzeb. Rzecz jasna jesteśmy zwierzętami stadnymi, zsocjalizowanym bo poddanymi oddziaływaniu kultury i wychowania. Ale z kolei czy antychciwość jako idea nie jest nadmiarem idealizmu. Czyż nie jest tak, że bez chciwości człowieka rozwój stanąłby na poziomie jaskini (a były w niej malunki na ścianach), zbieractwa i myślistwa? Myślę, że żyjemy w erze najmniejszej przeciętnej chciwości w historii ludzkości, no może pomijając te kilkanaście czy kilkadziesiąt dni spędzone w Raju, ale do czasu to było, do czasu pojawienia się węża na scenie, hehehe, opowieści stare jak świat.
Gdyby mi przyszło rozstać się z lodówką, hm, zależy w jakich okolicznościach. W jakim laboratorium psychologicznych badań? To jest trudne do wyobrażenia sobie z sensem. Miałem okazję (i mam ją nadal) wyjazdu na atrakcyjne wakacje – żeglowanie na Karaibach, z lodówką lokalnie zasilaną i paroma innymi urządzeniami, ale ze sporą dozą ograniczeń i oderwania od wielu wygód, i chciałem spróbować się ograniczyć na stare lata. Podobnie można pojechać na kamping, albo na camino. Rozstawanie się z lodówką, czy innymi wygodami musi mieć jakiś sens. Jesteśmy przede wszystkim pragmatykami z ograniczoną racjonalnością. Co nam się uwidzi to chcemy mieć. Czy to jest chciwość? Pewnie tak, ale taka jest moja teza. I nie jest to – jak twierdzi Jacobscy, tak wnioskuję z jego tekstu – doktryna mojej korporatywnej biurokracji, w której jestem zamknięty. Ja jestem jedną nogą poza tą korporacją, chyba nigdy nie byłem w niej dwoma nogami – tak sobie subiektywnie introwertykuję i coraz dalej odbiegam za Waszym podszczuciem od tematu kondomów w Watykanie.
A mnie się zdaję – odpowiadam na kilka komentarzy (wiesiek59, Jacobsky) – że jest coraz więcej dobrze płatnych zajęć dla wysoko kwalifikowanych, gdy spojrzeć na wieloletni trend. Oczywiście w Polsce w tej fazie może to wyglądać nieco inaczej (na razie). Moja córka podjęła (bez mojego wpływu) decyzję zarabiania jako artystka. Do odważnych (i pracowitych) świat należy. Chciałem, aby była „analitykiem ryzyka” w dużej firmie finansowej, albo prawnikiem, albo jakimś inżynierem od komputerów. Nie wyszło. Konkurencja jest niebywała, ale jak sobie pomyślę co ja bym zrobił z jej możliwościami, pewne uzdolnienia i jako tako zamożni rodzice, to zrobiłbym dokładnie to samo na początku swojej drogi życia. Oczywiście kapitalizm polega na tym, że rynek wchłania ludzi, następuje jakieś dopasowanie z obu stron. Gdyby ludzie nie potrafili nauczyć się administrowania sieciami, to takich zajęc by nie było. Pamiętam w tym momencie (gdy bez opamiętania wklepuję ten tekst redaktorowi Szostkiewiczowi do bloga), jak trudno jest młodym absolwentom znaleźć zajęcie w ostatnich dwóch latach. Znam córkę przyjaciół, doskonale wykształconą dziennikarkę z dyplomem najlepszego kanadyjskiego uniwersytetu z wybitnymi ocenami – nie ma dla niej pracy, bo zwolniono mnóstwo dziennikarzy, i teraz ona kluczy, nie do coffee-szopu, ale przekwalifikowała się na nauczycielkę i prawdopodobnie dziennikarką już nigdy nie zostanie (niestety!). Albowiem jednocześnie kapitalizm musi dostosowywać się. Tłumaczę to sobie, że tu – w Kanadzie i USA (szcególnie), po latach radosnego pełnego zatrudnienia i w porywach beztroskiego wzrostu dobrobytu przechodzimy okres otrzeźwienia. Musimy wydobyć z siebie resztki instynktu samozachowawczego. Zamiast czytać co kto ukradł na Wall Street i Bay Street (w Toronto) system zmusza nas do zadbania o siebie i swoją sytuację. Moim zdaniem moja córka bez tego niewątpliwego przymusu szybko by się zdemoralizowała.
P.S. Grecja, Francja, Węgry, teraz Irlandia i Portugalia – to są przypadki niefortunnej polityki rządu, często pod naciskiem wybujałych żądań wyborców, oczywiście błędów ekonomicznych, jak dopuszczenie do bańki i nierównowagi na rynku nieruchomości i budownictwa. Banki bankrutują, ponieważ w warunkach przegrzania koniunktury udzieliły za dużo kredytów na zbyt swobodnych warunkach. Wśród moich znajomych pettit biznesmenów w Toronto, i pewnie szerzej, krąży powiedzienie, że banki chętnie pożyczają tym, którzy kredytu wcale nie potrzebują, zaś jak człowiek jest w potrzebie to pożyczki nie można się doprosić. Tak jets w Kanadzie, dlatego nie ma bańki i banki trzymają się solidnie bez zapomogi państowej. Ale w innych krajach poluzowały, nie wbiły haka, nie wpięły karabinka odpowiednio często w tej wspinaczce.
życie w samotności – to dopiero temat na literaturę. Jerzy Pilch raz zorganizował POLITYCE konkurs czytelników na opowiadanie. Przyszło (mu czytać) ponad 4 tysiące prób literackich. Jedna z kilku jego konstatacji po ich przeczytaniu była tak, że potwierdza się iż zyjemy w samotności. Co gorsze, przeżywamy w samotności. I tylko co jakiś czas rzucamy się na blog pierwszy z brzegu i zaspokajamy potrzeby, dostajemy namiastkę …
Oczywiście nie jestem takim desperatem, czerpię ogromną satysfakcję, rozwijam się, rozwija stylistykę i interpunkcję, czuwam nad ortografią (w miarę możności), sycę się językiem Redaktora Gospodarza i jego muszkieterów pióra i znów odpisuję, niektórym nie odpowiadam, gdyż religia mi na to nie pozwala.
TO:
Podziwiam Twoj optymizm na temat uzdrowienczych sil kapitalizmu, wolnej konkurencji, etc. Zwlaszcza w wydaniu kanadyjskim. Mam znajomego, z Toronto, ktory poucza mnie w podobny sposob o szansach w Kanadzie. Jest zawsze bardzo optymistyczny.
Moze te szanse byly, moim skromnym zdaniem, 10 lat temu, ale w USA. Mialem wrazenie, ze Kanada po podpisaniu NAFTY zapadla w drzemke biurokracji i redystrybucji towarow wytworzonych gdzie indziej na swiecie. Widzialem to na wlasne oczy, moze to demagogia, w postaci dlugiej kolejki samochodow na granicy kanadyjsko-amerykanskiej, codziennie rano, gdy inzynierowie i przedstawiciele innych zawodow (rowniez lekarze i pielegniarki) jechali do pracy w Michigan. Pracy, ktorej nie mogli znalezc po stronie kanadyjskiej.
Nie wiem, czy kolezanka Twojej cory, ta dziennikarka bez pracy, bedzie mogla tak latwo zostac nauczycielka. Do tego potrzeba licencji i wejscia do zawodu. Im mniej otwarc w danym zawodzie tym wiecej potrzeba znajomosci, aby dostac prace.
No, moze w Toronto jest latwiej. 🙂
Telegraphick Observer
Ale ja nie nic przeciwko chciwości. Kiedyś nawet usiłowałem Cię zainteresować filmem o nafciarzu, który dla ropy i pieniędzy całe życie poświęcił niszcząc po drodze nieznajomych, bliskich i samego siebie. Bardzo mnie przejęła ta postać dzięki emocjom, dramaturgii i wewnętrznej pasji. Mnie imponują ludzie, którzy widzą pieniądze tam gdzie ja ich nie widzę i potrafią je wycisnąc z kamienia. Dla tych rozmaitych pasji i emocji przepadam za Hiszpanią z katalonskimi socjalistkami, ktore doznają orgazmu głosując na lewicę ale i z chciwą grupą Santander podbijającą bank za bankiem jak konkwistadorzy
Przewija się w dyskusji wątek Ziemi Obiecanej. Rozumiem zarówno racje Borowieckiego, który kazał strzelać do tłumu jak i ludzi, którzy wybijali mi kamieniami szyby w finale filmu. Jeśli wzywam czasem do tzw walki klasowej w komentarzach to tylko dlatego, że uważam iż proces społeczny powiniem mieć dynamikę zgodnie z triadą heglowską – teza, antyteza, synteza. Na mechanizmy wyzysku odpowiedzią powinny być postulaty lewicowej sprawiedliwości. Autorytaryzm państwa powinien się ścierać z antypaństwowymi ideami. Odpowiedzią na kolektywizm powinien być indywidualizm. Dlatego tak bardzo zniechęca mnie familijna, parafialna Polska tkwiąca w pokornej inercji. To jest moje – w sensie obywatelskim – życiowe rozczarowanie.
Pozdrawiam
telegraphic.
interesująca seria wpisów.
telegraphic observer pisze:
2010-11-23 o godz. 17:38
Muszę przyznać że każda wymiana poglądów wzbogaca. A ta nie jest o sumie zerowej…..
Wzmiankowałeś swego czasu o biotechnologiach, dokonaj ekstrapolacji.
Czy jest możliwosc produkcji żywności dla świata w KILKU fabrykach?
Zaprzężenia nanotechnologii do budownictwa? Komputeryzacji handlu i usług?
Gdzie wtedy znajdą się LUDZIE?
Socjalizacyjna funkcja zatrudnienia?
Kilkudziesięciu fachowców ze wspomaganiem, zamiast kilku tysięcy…….
Produktywność ta sama.
A dodaj do tego genomodyfikacje?
Dla 80% ludzkości pozostaną jedyne igrzyska……
A początki tego procesu zaczynają się wykluwać.
Większości ludzi trzeba organizować czas wolny. Krzywa Gaussa rozkładu inteligencji? „Ryla” nie przerobisz na przedsiębiorcę, nie ma predyspozycji osobowościowych…..
„Fiat Poland” zatrudniał w Tychach i Bielsku 20 000 ludzi.
Produkował 100 000 samochodow. Obecnie?
Trzy tysiące i 400 000? A co z resztą- 17 000 ludzi?
KTO ma im zorganizować świat? Państwo? Sami są niezdolni do tego…
Kartka z podróży pisze:
2010-11-23 o godz. 19:57
Problem w tym, że kiedyś DRAPIEŻCY- rekiny przemysłu, zdobywcy, Urodzeni
generowali miejsca pracy….
Obecni dysponenci je redukuja…….
TEGO problemu nie widzi większość ludzi- w tym polityków.
Konsumpcja jest nieograniczona do pewnego momentu- zasoby naturalne, na przykład kawioru.
A co dla reszty ludzkości?
Problemem socjalizmu był niedobór dóbr wytworzonych.
Problemem kapitalizmu- komu to sprzedać?
Nadmiar mocy wytwórczych jest fajny, a brak siły nabywczej?
W ekonomii- moim zdaniem- zaczyna się robić ciekawie.
Najwięcej zawsze mają do powiedzenia (o twórczości, dorobku, myśli danego pisarza, filozofa, literata, eseisty itp) ci, którzy nigdy nie przeczytali jego dzieł, a mniemanie o nim znają z drugiej lub trzeciej ręki ……. To też @Jacobsky (pozdrawiam) pycha tej cywilizacji korporacyjnej (przypominałem o tym cytując na tym Blogu V.Havla z GAZETY ŚWIĄTECZNEJ z dn. 1.11.2010 – „Trzeba się bać”), tej cywilizacji 20:80 (gdzie te 80 % to jak wspomina „Lewy Polak” ma iść „na przemiał”.
Zresztą to co pisze w swych peanach nad Doliną Krzemową T.O. to przykład typowy dla „korporacyjności” tej kultury chwili. Osiem miesięcy i „weg” … jesteś wolny. Dziś na Olimpie, jutro w Tartarze.
„Lewy Polak” (też pozdrawiam – dawno nie było Cię tu na Blogach POLITYKI) przypomina słusznie o dzieciach z Bangla Deszu w kopalniach indyjskich – ta parabola z jednej strony przypomina mi lekturę szkolną G.Morcinka „Łysek z pokładu Idy”: współczesny człowiek (i o tym Drogi T.O. pisze m.in. prof. Z.Bauman, a nie „jakiś Bauman” – bo to i nie elegancko, i trąci ignorancją i wreszcie lekko pogardliwym stosunkiem do interlokutora) jest w swym „kieracie” najlepszego wyniku i sukcesu jak ów „konik” chodzący z klapkami na oczach w ciemnościach kopalnianych; gdy go wyprowadzili – emerytura (?) – na powierzchnię, umiera. Żyć nie potrafi w innych warunkach, nie zna innych doznań. Tylko „kierat” i „sukces”.
A z drugiej strony owej paraboli – przypomina mi się wspaniały schlagwort J.Rifkina – „człowiek podzieli w systemie pracy los konia. Będzie niepotrzebny” – czyli i tak i tak „zielona trawka” – czyś specjalista, wysokiej klasy czyś „fizyczny”……
Odnośnie dywagacji Sz.Blogowiczów o psychologicznych stronach rozważań „baumanowych”. Dla mnie człowiek, jednostka, osoba ludzka ma pewne cechy uwarunkowane osobowościowo, kulturowo, ugruntowane w procesie wychowania, dochodzi jeszcze empiria cechy i predyspozycje, „genetyka”, mentalność etc. No i wierność własnym zasadom, które się buduje „nie tylko na zewnątrz” ale przede wszystkim „dla siebie samego”.
Wg mnie ludzi można podzielić na dwie kategorie (między tymi „skrajnościami” istnieje cały wachlarz postaw pośrednich): to modliszki i ślimaki. Modliszka – w swej osobowej ofensywności, kreatywności, agresji (a czym innym jest „działalność kapitalistyczna”, businesowa polegająca na zysku, a przedstawiana medialnie jako sukces i clou życia każdego człowieka), pożera samca-modliszkę w akcie kopulacji. To dla mnie szczyty tej „ofensywności” na „Innego”, agresji i namiętności – życie i śmierć „w jednym”.
Kultura „Doliny krzemowej” tak samo pożera, wysysa, wyżyma jak przysłowiową „szmatę” tych osobników „osiem miesięcy” i wypluwa ich „na zewnątrz”. Tak jak to opisujesz T.O. – psychicznie się jest „wyplutym” do cna. I można tylko „drobne” prywatne „businesiki” prowadzić będąc „karzełkiem” wobec tych korporacyjnych „molochów” którzy mogą takiego „malca” zgnieść w jednej chwili – jak tsunami w Indochinach domki na brzegu.
A ślimak gdy tylko odczuwa jakieś zagrożenie, jakąś zmianę sytuacji wokół siebie chowa się do „domku” który nosi na sobie. I po prostu trwa (oczywiście „gatunkowo”).
Uważam, że prawo do egzystencji, docenienia i równego traktowania mają zarówno „modliszki” jak i „ślimaki”. A jak widać z niektórych wpisów to „szlachetni” demokraci i piewcy wolności patrzą z góry swej „modliszkowatości”, z mało ukrywaną pogardą i paternalizmem na tych, których klasyfikuję jako „ślimaki”. I to też jest przejaw pychy, a także korporacyjnego „wiatru historii” – bo ponoć „duży może więcej” (ale człowiek musi sobie zawsze zadać pytanie – bo jest właśnie CZŁOWIEKIEM – o granice tego wszystkiego, o humanizm, o interakcje międzyludzkie, o empatię, o odruchy „bez-zysku-i-sukcesu”).
Pozdrawiam serdecznie.
WODNIK53
T.O.!
Wiesz, co mnie rozśmiesza w tekstach „równoożołądkowców”? Pewnego rodzaju schizofrenia umysłowa. Wiesiek pisze: „”Fiat Poland” zatrudniał w Tychach i Bielsku 20 000 ludzi. Produkował 100 000 samochodów. Obecnie?
Trzy tysiące i 400 000? A co z resztą – 17 000 ludzi?”. To mają zatrudnić z powrotem te 17.000? O ile będzie droższy ten samochód? A jestem pewien, że większość tych dyskutujących to są osoby, którym nie udało się w nowej rzeczywistości, w związku z tym wynajdują rzeczy jak najtańsze. A najtaniej jest tam, gdzie wyrzucono wszystkich zbędnych pracowników. Albo bibka, albo pipka.
http://www.americamagazine.org/content/video/video-index.cfm?series_id=1215
Torlin pisze:
2010-11-23 o godz. 21:41
A może nieco zmodyfikować pytanie?
O ile mniejszy- o koszty płacy , będzie zysk firmy?
3-5%? Bo o takiej skali mówimy?
Ale, zysk firmy zmniejszony o 5% to JEJ strata- udziałowców….
A 17 000 bezrobotnych, to ICH problem i państwa, którego są obywatelami, wypłacającego zasiłki im i ich dzieciom. Firmy to nie interesuje……
Tak trudno dostrzec tę różnicę?
Za bezrobotnych płacimy my, zyski kasuje prywatny właściciel.
Cały czas to podkreślam i nic.
Ile powinny wynosić koszty płac w zysku netto firmy- to jest kluczowe pytanie?
Dziękuje za miłe słowa. Krótko (w kolejności alfabetycznej) …
Kartko z P. — „There Will be Blood” z 2007 roku, pamiętam Twoje zachwyty w tym nad kolorystyką filmu, oglądałem go tuż przed tamtym Twoim wpisem. To co dalej piszesz otwiera nowa opowieść – o parafialnej Polsce. Moje odczucia są zbliżone, jak dobrze wiesz.
PA2155: Faktycznie córka znajomych zaczęła swoją „nową karierę” w Pradze czeskiej, czyli starą metodą poprzez praktykę zagraniczną do szkoły kanadyjskim. W latach 1980 widziałem w Nigerii studenciaków z Kanady uczących w szkołach, w jeszcze głębszym bushu niż ja sam byłem, co mnie trochę zaintrygowało, było sygnałem ostrzegawczym (zignorowanym, i dobrze). NAFTA w mojej ocenie była/jest dobra dla gospodarki kanadyjskiej, korzystaliśmy też ze słabości CDN $. Również biznes kanadyjski wzmocnił się, okrzepł, zglobalizował. Teraz sytuacja jest inna, korzystamy na boomie surowców, w tym na popycie w Chinach, potas, miedź, itd., poza tym kanadyjskie firmy wydobywcze działają na całym świecie. Banki są solidne, zaczyna mówić się o konsolidacjach banków, chociaż ludowy sentyment był zawsze za utrzymaniem 5-7 banków konkurujących ze sobą o kanadyjskiego klienta, a chodzi o wkroczenie w globalne szranki … długa historia.
Ryba: dzięki jeszcze raz. Nota bene, nigdzie nie lekceważę prof. Bauman. Jedynie chcę powiedzieć, że wiele jego obserwacji podzialam, trochę mniej mnie niepokoją, ale taka jest moja rola społeczna, a on jest naukowiec i sumienie społeczeństwa. Miałem kilka jego książek w ręku, ale niewiele starałem się zapamietać, wolę utrzymywać swój spokój ducha. Na barykady się nie wybieram, na blogach nie zamierzam dołaczać do grona filozofującego, co by było gdybym został koniem …
wiesiek59: masz rację, dla pozostałych pozostają igrzyska. Dla kilkudziesięciu procentów zwolnionych z fabryk fiata i innych materialnych gadżetów w efekcie zancznie podniesionej wydajności pracy. Pozostaje im praca przy tworzeniu igrzysk, gier komputerowych i innych rozrywek, coraz nowych usług, podróży, zabawek dla dzieci i dorosłych. Oczywiste jest, że wyższa produktywność oznacza większy PKB, wyższą konsumpcję. Ale już niekoniecznie dóbr materialnych. Poza tym jakość wielu grup towarów w szybkim tempie się poprawia, samochody nie są już te same, o komputerach nie wspomnę, różnych i-phones, domowej elektronice. Mieszkania są większe … mnie to wszystko nie przeszkadza, nie szaleję za nimi, cieszę się gdy inni kupują.
Torlin – się uśmiałem z „równożołądkowców”. Można ich podzielić na „mistyków” i „heglistów”. A pardon, zapomniałem o „humanistach” i wyznawcach „reinkarnacji”. No i „leninistów”, którzy na okrągło przerabiają tezy o imperialiźmie jako ostatnim stadium kapitalizmu. W ekonomii robi się ciekawie – piszesz. Niewątpliwie, ciekawie było jak potoczy się sprawa płynności finansów po upadku Lehman Bro., sprawa nie jest zakończona. Ciekawe jakie będa efekty QE2 w wykonaniu the Fed. Wczoraj oglądałem rozmowę z pewną menadżerką funduszu, która krytykowała Bernanke, zrazu wydawało się słuszne, ale potem zauważyłem sporo sprzeczności w jej teorii. Zresztą sma Bernanke też nie daje zadawalających wyjaśnień o tym jak ceny 10-letnich obligacji mają spaść, etc. Ciekawe, oczywiście pozycja USA musi ewoluować, ale kto jaką jej rolę przejmie – tutaj jasności i konsensusu nie ma. Europa trzeszczy, ta oaza opiekuńczości i humanizmu nie jest bynajmniej opoką ekonomicznej sprawności. Ciekawe …
Nie rozumiem tylko, jak ci pobożni i świątobliwi równożołądkowcy wyobrażają sobie poruszanie się w świecie i zdobywanie go, konkurowanie, bez dużych i sprawnych korporacji. Co, mamy wrócić do lampy naftowej i nie ruszać się ze swojej gminy do końca życia. Torlin, szkoda czasu na czytanie, już wolę ze swoją starowieczną ciocia pogadać o urojeniach Ojca Dyrektora, jakaś iskra jest w tym, alleluja itd.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim, z prof. Baumanem oraz red. Szostkiewiczem na czele.
T.O.