Kaczyński zlekceważył święto demokracji

Prezes Kaczyński nie przyszedł na zaprzysiężenie prezydenta Komorowskiego. Poseł Szydło usiłowała tę nieobecność tłumaczyć powodami osobistymi. Ale przecież stan zdrowia matki prezesa jest ponoć lepszy.
Pusty fotel posła Kaczyńskiego musi być odebrany jako komunikat polityczny. Tak jak polityczną manifestacją była nieobecność Lecha Wałęsy na inauguracji prezydenta Kwaśniewskiego. Absencja Wałęsy nie służyła polskiej demokracji. Tak samo nie służy jej absencja Kaczyńskiego.

Co warte są deklaracje o szacunku dla demokratycznego państwa, jeśli na taki symboliczny moment, nazywany świętem demokracji, przegrany rywal nie przybywa. Żeby jakoś złagodzić fatalny antydemokratyczny wydźwięk nieobecności, politycy PiS podkreślają, że większość ich klubu sejmowego na zaprzysiężenie przyszła, a nawet wstała i milczała .Czy oczekują za to podziękowań?

PiS wysłuchał też łaskawie orędzia Komorowskiego i – niespodzianka! – nie znalazł w nim niczego nowego. Już w pierwszym dniu pięcioletniej kadencji PiS ogłosił, że Komorowski nie spełni żadnej obietnicy wyborczej. Oni już wiedzą, ja nie wiem. Oni nie życzą mu dobrze, ja życzę.

Tu nie chodzi tylko o dobre obyczaje. Tu chodzi o wykazanie odrobiny dobrej woli w budowaniu tego, co nazywamy wspólnotą ponad podziałami. Na co dzień jest normalne, że się spieramy i różnimy, ale od święta powinniśmy pokazać, że są od tych sporów sprawy ważniejsze: demokracja, bezstronne i praworządne państwo, otwarte społeczeństwo obywatelskie.

Absencję Jarosława Kaczyńskiego odbieram jako zlekceważenie tych wartości. Z takim liderem największa partia opozycyjna nie może być konstruktywna. Jest skazana na politykę zemsty za przegraną. Jeśli są w PiS ludzie, którzy to widzą, powinni temu przeciwdziałać w interesie partii i racjonalnej polityki polskiej.