Czy Putin manipuluje Polską w sprawie Katynia?

Na katolicką neo-endecję zawsze można liczyć, że pojątrzy. Ledwo politycy i komentatorzy dobrze przyjęli wiadomość o zaproszeniu premiera Putina dla premiera Tuska uroczystość katyńską, a Nasz Dziennik, trybuna rydzykowszczyzny, już ogłasza, że nie ma się czym ekscytować, bo to sprytny manewr Putina, który ma obniżyć rangę nadchodzącego wydarzenia.

Ale i ND stosuje sprytny manewr, bo powołuje się na Rosjanina historyka z zasłużonego stowarzyszenia Memoriał Nikitę Pietrowa, a ten miał nazwać gest Putina wręcz ,,szyderstwem Kremla”. Bo Kreml tak naprawdę chce pomniejszyć znaczenie moralne i polityczne uroczystości.

Nie udało mi się w Internecie odnaleźć żadnej wypowiedzi Pietrowa, w której padają te zarzuty, ale nie twierdzę, że jej nie było. Przeciwnie, jest to całkiem prawdopodobne, bo Memoriał od lat stara się wyleczyć Rosjan z kultu Stalina i pokazać na dowodach historycznych, że to sami Rosjanie byli ofiarami stalinizmu i są nimi psychologicznie do dziś, broniąc się przed przyjęciem tej prawdy do  świadomości.

Pietrow miał też podkreślić, że widziałby uroczystość z udziałem prezydenta Kaczyńskiego, ale czy i prezydenta Miedwiediewa: tego się z ND nie dowiadujemy. Nie wiadomo także, czemu ambitny Putin miałby z własnej inicjatywy obniżać rangę obchodów rocznicowych,  których ma być gospodarzem.

Pisałem i w blogu, i w ,,Opiniach” w polityce. pl, że osobiście wolałbym, by gospodarzem był akurat Miedwiediew. Ale będzie Putin. A ten, co zrozumiałe, zaprosił swego protokolarnego odpowiednika: premiera Tuska. Wydaje mi się też zrozumiałe, że Putin nie kwapił się z zaproszeniem prezydenta Kaczyńskiego, bo mu pamięta poparcie prozachodnich pomarańczowych w Kijowie i proamerykańskiego prezydenta Gruzji.

Do tych negatywnych emocji dochodzi też komplikacja, jaką byłby problem prezydenta Miedwiediewa: czy premier Rosji mógłby zaprosić prezydenta Polski, a nie zaprosić Miedwiediewa, rodaka, bliskiego współpracownika, głowę państwa? A gdyby zaprosił, liczba ,,grzybów” w tym politycznym barszczu urosłaby do czterech!

I może nic złego z tego by nie wynikło, ale pewności nie ma, a ewentualne szkody, gdyby doszło do jakichś spięć między Kaczyńskim a Putinem lub Kaczyńskim a Tuskiem, byłyby wielkie, bo chodzi przecież o wydarzenie symboliczne i bezprecedensowe, mające torować drogę do prawdziwego odprężenia polsko-rosyjskiego.

Że element wewnątrz-rosyjski w tej katyńskiej układance jest dla Rosjan najważniejszy, to jasne i warto, byśmy w Polsce brali to pod uwagę. Putin chce zapewne pokazać, że jest gotów otworzyć w pełni  nowy, postalinowski i poradziecki rozdział w historii Rosji. Także w wymiarze międzynarodowym: stąd zaproszenie Tuska, a kto wie kogo jeszcze, może Buzka,  może Barosso?, ale przede wszystkim chodzi o Rosjan, o rosyjski naród polityczny.

Przez publiczne i jednoznaczne potępienie w Katyniu zbrodni stalinowskich,  w tym zbrodni na polskich oficerach, stworzyłby okazję do rewizji propagandowej wersji historii Rosji i zapalił zielone światło dla nowej tożsamości rosyjskiej na miarę XXI wieku. I w tym wesprzeć Putina i Miedwiediewa nam by się godziło.

Obecność prezydenta Kaczyńskiego na uroczystości rzecz jasna wydaje mi się absolutnie zrozumiała i jestem za, nawet gdyby nie dostał od Putina zaproszenia i przybył jako osoba prywatna (choć nie wiem, czy to w ogóle możliwe technicznie, protokolarnie i politycznie). Ale jest też coś takiego jak rozum polityczny. I mam wrażenie, że otoczenie prezydenta jakby to ignoruje i wpisuje jego wizytę  w Katyniu w kalendarz nie tylko patriotyczny, ale i wyborczy. Tusk w Katyniu w okrągłą rocznicę, a Kaczyński w Warszawie?! Nie można do tego dopuścić, by w przekazie telewizyjnym, a ten będzie intensywny, nie było prezydenta!

Może i Putin ma jakieś nieznane nam intencje, ale wynikałyby one raczej z wewnętrznej rozgrywki politycznej w Rosji i nie ma sensu od razu dezawuować zaproszenia Putina.

Nie podoba mi się bardzo, że polska nacjonalistyczna prawica katolicka zarzuca Putinowi obłudę, a tak naprawdę sama usiłuje zredukować znaczenie uroczystości, bo w ten sposób redukuje potencjalny sukces znienawidzonego przez ND premiera Tuska i jego polityki wschodniej. Atakują Putina, a w istocie zachęcają do storpedowania jego wizyty w Katyniu przez prowokowanie konfliktu Tusk-Kaczyński.

A jak ten obóz jest zapiekły i ułomny politycznie, pokazuje też i to, że przecież Kościół oficjalny, któremu niby polscy neo-nacjonaliści  są zawsze wierni, szykuje się do oddzielnych uroczystości katyńskich wraz z rosyjską Cerkwią i do wydania dokumentu wzywającego wiernych i ludzi dobrej do rozpoczęcia procesu pojednania obu narodów.       

XXXX
 Dyskusja iracka i chilijska niezbyt a propos mego poprzedniego tekstu, ale niech tam. Jednak przypomnę, wbrew tradycyjnie insynuacyjnym wpisom np. tego co zawsze, że moje ,,socjofotogramy” z Dolnego Śląska czy Tomaszowa chcą pokazać, jakim jesteśmy społeczeństwem tu i teraz, Tyveog to widzi, Lacunosus, a Pan ani ani; Michał, Europejczyk: kto tu kogo prowadzi na jakimś postronku?! Gbur chodzi sobie w glorii ,,męczennika” politycznie poprawnych i szczyci się swym grubiaństwem, jakby nic nie zrozumiał i nie chciał zrozumieć, a Panów wpisy też tak brzmią, jakbyście nie rozumieli, że argumenty ad personam są w polemice chwytami poniżej pasa. Czytajcie Retorykę Schopenhauera. Marc: częściowo się zgadzam, ale z tą polską demokracją w powijakach to jednak przesada: przez 20 lat III RP nie mieliśmy jednak zamachu stanu, nowej Berezy, bojówek antysemickich na uniwersytetach czy masy polskich entuzjastów faszyzmu (choć nie jednemu politykowi a nawet publicyście prawicy może się takie powtórki z historii i marzyły). Krebs06-zgoda! Karul: dzięki! Torlin, Rysberlin: no tak! Yyc- hm, tu mnie Pan zaskoczył: wybór między Cadbury a Wawelem jest dla mnie trudny 🙂 Pozdrawiam! Helena: jak widzisz, nie jesteś sama w tym głuchym telefonie z Michałem.